JMS
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez JMS
-
O rany zespołu Nasi rodzice nam do dziś nie wybaczyli i nie wybaczą... Bo za drogi... Ale z lenistwa nie szukaliśmy i podpisaliśmy umowę z 1 napotkanym... Ale za to są zadowoleni z lokalu choć znów narzekanie, że tak daleko i drogo;/ Ale wystrój im się przynajmniej podoba ;p
-
GdybyByłoTak - tak to już jest kiedy ścierają się światy młodych i ich rodziców. Moja lista gości niestety też zawiera osoby, których bym nie zapraszała, ale jak to rodzice mówią, jedna córka, pierwsze wesele, to wypada zaprosić. Więc lista jest długa. Choć i tak doszliśmy do konsensu po mojej awanturze, że to mój dzień i to ma być moja zabawa, to ja ja mam pamiętać a nie reszta. W sumie jak tak myślę, to u Nas chyba też by bar nie przeszedł jeśli były tylko bar bez alkoholu na stołach. Większość chyba by się jednak krępowała zamawiać, tak mi się wydaje. Ja również odkładam pieniążki na wesele. Tak na zapas. Jakby co. W końcu lepiej mieć jakiś zapas złotóweczek.
-
No to mamy kolejną mamusie. Gratuluję i ciesze się z Waszego szczęścia. Ja bym ślubu nie przesuwała, ale jeśli to ma być Twój dzień i Twój komfort zabawy to zadecyduj zgodnie z własnymi preferencjami.
-
Ja niestety nie mam siostry, a bardzo bym chciała... Co do alkoholu to próbowałam namówić teściów na zakup, bo wzięli ten problem w całości na siebie, ale nie chcą tego kroku poczynić, mimo, iż mój tata też im już to proponował. Uważają, że kupią dopiero przed samym weselem, bo tego nie zabraknie w sklepach i dosłownie nic ich nie przekonuje... W ogólne nic nie chcą kupować, ani się dorzucać do niczego... Dobrze, że moi rodzice jakoś bardziej swobodnie do tego podchodzą... Przynajmniej na razie...
-
Hej dziewczynki... Sesja się zbliża a mi tylko wesele w głowie i to marudzenie, że jeszcze tak dużo czasu zostało. Chciałabym, aby już jutro był ten wymarzony dzień. Ale nie będę narzekać, wystarczy, że luby znosi moje miałkanie. Suknie chcę także pooglądać w to lato, a kupić dopiero, a może aż na początku roku. WSZYSTKIM studentką życzę szybkiego zdania sesji. ;)
-
Ja też myślałam o taki balonie. Mi się to osobiście bardzo podoba. Tyle, że zdecydowałabym się jedynie na małe baloniki bez konfetti. A tak po za tym to prawdopodobnie w okolicach stycznia. lutego pojedziemy do Naszej sali zobaczyć co się zmieniło a co nie. I chcemy się dowiedzieć czy zamontowanie takiego balonu to problem i czy mają taką maszynkę do robienia dymu... Taniec w chmurach :D
-
GdybyByłoTak my też nie będziemy mieć kamerzysty... Choć znając życie tata każe któremuś z moich braci biegać z Nasza kamerą, ale jakoś się z tym pogodzę... Najbardziej nie mogę sobie wyobrazić z tego całego dnia właśnie wspomnianego przez Was pląsania z ukochanym... A tak to obawiam się, że nic mnie nie zaskoczy negatywnie... Choć jak myślę o tym całym tańczeniu to pociesza mnie fakt, że będę mieć suknię do ziemi i nikt nie będzie widział jak nie wpasuje się w jego kroki... :D Będzie dobrze... Znając życie więcej się napanikujemy niż to warte...
-
Ja osobiście byłam na weselu u kuzyna, który właśnie zamiast kwiatów chciał przybory szkolne dla dzieci z pobliskiego domu dziecka... Uważam to za bardzo dobry pomysł, choć sama się na ten nie piszę, bo nie chcę aby było, że za Nimi to robimy... Planujemy poprosić gości o wsparcie finansowe na nową drogę życia... I nie uważamy, że jest to jakaś karygodna zbrodnia, bo kto chce dostać toster czy 3 żelazka??
-
Brzoskwianka_27 nie martw się ja z moim też mam taki problem jak Ty ze swoim... Ciągle wybieramy się na jakiś kurs, ale nigdy nie ma czasu i jakoś czuję się na samą myśl o tym skrępowana i zawstydzona, że będzie się albo wygłupiał albo robił zbyt wielki szum obok naszej osoby... A po za tym witam po długim milczeniu... Normalnie ostatnio przeżywam dziwnie uczucie zwątpienia... Jakoś tracę ochotę na ślub... Studia mnie dobijają... Odliczam normalnie dni do ich zakończenia!! I jeszcze to czekanie na wesele... Ciągle hamowanie przez rodzinę... Zakaz czegokolwiek oglądania i załatwiania, bo jak mówią zdążę nawet na miesiąc przed weselem... Bo wszyscy chcą kupować wszystko dopiero na max 3 miesiące przed tym najważniejszym dniem... A ja się denerwuje... Boje się, że popełniam błąd, że może to jeszcze nie czas dla mnie... Nie czas dla Nas... Że to nie ten...
-
Witajcie. Ja chcę się z mężem zaraz po ślubie budować, o ile będzie na to odpowiednia suma, a na dzień dzisiejszy to nie mamy gdzie zamieszkać i jak do czasu wesela nic nie kupimy to pewnie pójdziemy do niego mieszkać (gratis teściowa i teść), ale wiadomo lepiej byłoby na swoim... Ale, że teściów mam jak na razie super, to myślę, że nawet bym to zniosła... Ostatnio powiedziałam mojemu, że chciałabym pooglądać obrączki, zaproszenia itd. ale się na mnie wściekł i powiedział, że mamy jeszcze ponad rok czasu i nie zamierza nic kupić ani nigdzie chodzić w tym roku... Tak więc działałam na własną rękę i poszukuje na necie co, gdzie, jak, po ile... Itd... Miłego popołudnia dziewczyny.
-
Witajcie Dziewczyny... Byłam dziś w parafii pytać o rezerwację terminu na ślub... Miła Pani kazała przyjść dopiero na początku października, gdyż wcześniej nie zapisują na rok 2010... Oczywiście pokusiliśmy się zapytać o koszty jakie na Nas czekają, i tu sporo zeskoczenie, bo moja parafia nie pobiera ani jednego grosika za wszystko (ślub, wesele, nauki, zapowiedzi - wszystko za darmo)... Powiedziała też Nam, aby zrobić nauki przedmałżeńskie i odbyć dzień skupienia jak najprędzej, bo od przyszłego roku w kościele nastąpią zmiany i nie będzie to takie łatwe jak teraz... A po za tym nie będzie to już organizowane w każdej parafii jak dotychczas i będzie trzeba jeździć do innych... Hmmm... A z plenerem to nawet nie pomyślałam, że mogło by się to wszystko tak odbyć... Pomysł dobry, tylko nie na Polskie realia tak mi się zdaję... Ale sama chętnie bym powiedziała tak mojemu w uroczym miejscu przy blasku księżyca... Romantycznie i niekonwencjonalnie...
-
W sumie u Nas było całkiem podobnie... Sale i zespół opłaciliśmy w lipcu 2008 a zaręczyny było dopiero w tym roku :)
-
O rany... Czuje się przerażona, tym co widzę, wy macie już wszystko zaplanowane, a ja sobie tak myślałam, że starczy mi jak od stycznia 2009 zacznę, ale czuję się zmotywowana do załatwienia teraz wszystkiego... W piątek wybieram się zamówić mszę ślubną i popytać o nauki... A po świętach niech się dzieje wola nieba, ale bd musiała poszukać fryzjera i kosmetyczki i iść spisać umowę do fotografa... O rany...Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i nikt mnie nie ubiegł z zamawianiem tego co i ja chce...
-
Co do kosztów busa się nie orientuję, ale mój tata też chce wynająć... U mnie na 20 gości miejscowych 100 jest przyjezdnych !! !! !! To jest przerażające... Że oni gdzieś spać muszą :( :( :( Koszty pokrywają rodzice obu stron... Dogadaliśmy się, że pół na pół... Z czego nie ukrywam moim rodzicom jest ciężko bo 5 dzieci, wypłata minimalna... Opłaty duże na co dzień... Więc będą brać kredyt na bank, no chyba, że pieniądze z nieba zaczną spadać... Hihihihi... Koszty ponoszone przez rodziców (pół na pół): * sala, zespół, wódka, ubrana weselne (suknia i garnitur + dodatki), Koszty ponoszone przez mojego przyszłego męża: * kwiaty, wystrój auta, obrączki, biżuteria dla mnie, Koszty ponoszone przez mnie: * kosmetyczka, fryzjer, zaproszenia, kurs tańca, Koszty na pół moje i partnera: * fotograf, kamerzysta (nie chcemy, ale jakby co niech tutaj będzie), kościół, Chyba wszystko... Choć pewnie zapomniałam o czymś...
-
Dziewczyny mam kryzys... Bo postanowiłam zliczyć ile to wesele będzie kosztować... A w marzeniach ubzdurało mi się, że tak max 25 tys... A tu liczę i liczę i już ponad 40 ;/ ;/ ;/ Z czego połowa to sala ;/ Masakra... A problem w tym, że nie mam jak odchudzić listy gości, bo wygląda to tak --> rodzina taty --> to tam każde pokolenie ma po 5 dzieci, a dzieci mają swoje rodziny i dzieci... Więc najbliżsi licząc tylko rodzeństwo, rodziców i ich rodziny, dziadków i chrzestnych dla mnie to 50 osób ;/ ;/ ;/ Z czego nie zapraszamy już dzieci... Znów podobnie u mojej mamy i podobny wynik... Dobrze, że u mojego jest mniejsza rodzina :D Ale jak odchudzić własną... A i jeszcze muszę ich gdzieś przenocować, bo oni są wszyscy z drugiego końca polski, a tylko ja tu mieszkam :( O rany... Czy u Was tez tak źle ;/ ;/ ;/ Mam ochotę płakać... I uciec... Kto wymyślił wesela.. Ehhh...
-
U Nas kwestia fotografa będzie wyglądać następująco (przynajmniej takie mamy na dziś założenia): * 2-3 fotki w kościele w dniu ślubu rzecz jasna :D * kilka fotek z gości weselnymi przed lokalem * kilka fotek w parku obok lokalu też w dniu ślubu * następnie tak do tygodnia po weselu... prawdopodobnie w środę sesja w plenerze, zarówno wyjazdy jak i bliskie naszemu sercu miejsca.. * umowę z fotografem mamy podpisać w te wakacje, bo tak nam kazali przyjść, ale wstępnie właśnie tak jesteśmy umówieni... Całość fotograficzna ma być ujęta w foto-książce plus do tego 1 duży portret do pokoju gościnnego :D i oczywiście dla rodziców po kopi foto-książek... Ahaaa i jeszcze płytka z około 500 fotkami :D Całość usług ma kosztować 2100 zł.