Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nell

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Alonic Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Róbcie swoje, żyjcie dla siebie i bądźcie szczęśliwi. Jeśli ktoś rzuca Wam kłody pod nogi, omijajcie je, ale nie za wszelką cenę. Dziecko kiedyś zrozumie, chyba że wypaczona mamusia tak strasznie je skrzywi, że po prostu je to przerośnie. Ale na to Twój męźczyzna nie może mieć żadnego wpływu. Ja wiem, iż czasem ściska go w dołku a przez to i Ciebie, ale tak nie moźna! Pojechać czy nie pojechać? Pozwoli czy nie pozwoli? A może nie pozwoli...?TAK NIE MOŻNA! Dziecko to dziecko. Szczególnie w tym wieku jest jak chorągiewka. Nie wiadomo co tak naprawdę mamusia mu wpaja. Z doświadczenia wiem, iż często mamusie mają bujna wyobraźnię i z tym też nie wygramy. Wygrać może dziecko widząc, jak jest naprawdę. No cóż....nie jest to normalna sytuacja , ale z drugiej strony czyje życie jest tak do końca normalne?
  2. Alonic Moim zdaniem Twój mąż powinien spróbować nie tyle jej powiedzieć, co pokazać co jest dla niego najważniejsze. Co prawda ona ma w ręku potężny atut, ale nie pozwalajcie jej rozdawać kart. Myślę, że jest to zakompleksiona kobieta, która w ten sposób próbuje się leczyć. Poza tym zazdrość ją zżera. Wydaje jej się, że stosując takie metody w pewnym stopniu kontroluje wasze życie.Ale przecież macie prawo do szczęścia, a Ty do świętego spokoju.Nie można nic robić za wszelką cenę. Jeżeli ta kobieta będzie chciała popsuć relację dziecko-ojciec, to i tak to zrobi i żadnej winy Twojego męża w tym nie będzie.
  3. Alonic Mysślę, że powinnaś porozmawiać z mężem. Niech ją trochę \"przystopuje\" dając do zrozumienia,że ma własne życie i to ono jest dla niego na pierwszym planie. Nie zaszkodzi czasem odmówić. Mnie krew zalewała, bo gdy syn mężą mieszkał z matką to próbowała nam ona \"organizować\" czs wolny np, wmawiając dziecku,że weekend spędzi z tatusiem, a potem dzwoniła i prosiła(?} żeby tatuś zajął się dzieckiem. Innym razem o 22 chciała pożyczyć video. Mąż oczywiście pojechał...Ale w końcu zmienił swoje zachowanie i to ona musiała się dostosować...Po jakimś czasie przestała dzwonić z byle czym. I całe szczęcie,że chociaż w tej kwestii wyciągnęła właściwe wnoiski.
  4. dość Popieram i życzę Ci dużo szczęścia, bo każdy ma do niego prawo!
  5. A co robicie z Było gorąco...ale on chyba coś zrozumiał. Nie było łatwo. Prosiłam żeby postawił się w mojej sytuacji. Dlaczego oczekiwania mają być skierowane tylko w moją stronę? Poza tym jego syn tak naprawdę jest dla mnie osobą obcą. Co innego mąż...Bo dla mnie jego uśmiech jest wystarczającą nagrodą. Ciężko mi to rozgraniczyć. Ne chcę być służącą jego dziecka, bo tak właśnie się czują nie otrzymując nic w zamian. Nawet głupiego dziękuję...Co do męża, to nadskakiwanie mu po prostu sprawia mi przyjemność. Nie potrafię podejść do tego inaczej. Stanęło na tym, że mąż przejął część obowiązków. Zobaczymy co będzie dalej...
  6. A co robicie z Ja jestem w podobnej sytuacji. Mieszka z nami 12 -letni syn męża z pierwszego małżeństwa. Ja tez nie potrafię cieszyć się z bycia macochą. Problem polega na tym, że mamy z mężem odmienne spojrzenia na sposób wychowywania dzieci. Nie miałam jeszcze szczęcia zostać matką, więc nie neguję, że wszystko może się jeszcze zmienić. Nie mogę jednak uczyć męża jak ma wychowywać własne dziecko.Stanęło na tym, że po prostu usunęłam się na bok. Nie decyduję, nie komentuję choć czasem krew mnie zalewa. Jednak w sprawach \"technicznych\" tzn. pranie, gotowanie ,sprzątanie ostatnio ogłosiłam bunt. Część z tych rzeczy po prostu przestałam robić. Nie gotuje juz pod syna męża, który więcej rzeczy nie lubi niż lubi.Nie robię mu kanapek do szkoły. Przestalam prac i zmywać. Skoro mąż nie wymaga od niego chocby tego aby raz na kilka dni wyniósł śmieci, dlaczego ma wymagac ode mnie.Gdy próbowałam rozmawiać o tym z mężęm to po prostu żartował, albo zmieniał temat.Czekam na reakcję męża,który na razie milczy. Może zrozumie, że dla mnie jest to ważne. Chłopak nie jest zły. Wcześniej mieszkał z matką, która pozwalała mu na wszystko i puszczała go w \"samopas\", bo tak jej było wygodnie. On po prostu nie jest nauczony pewnych rzeczy i mam wrażenie, iż mąż boi się, że gdy zacznie od niego czegoś wymagać zrazi go do siebie. Ale gdy mu tak mówię zaprzecza. Choć pewne rzeczy stara się od niego egzekwować, ale dla mnie to chyba za powoli.Teraz czekam na rozwój sytuacji..Nie jest łatwo być macochą. Rodzic to rodzic, a ja choćbym stawała na głowie jestem obca. Więc chyba wolę trzymać dystans...
×