boszechsz

Właśnie, Diarra, co z tą wileńską nalewką? Hę?

Mania, przy okazji nasze miasto pozdrawiam, uff, w tej sekundzie, bez deszczu... na całe szczęście!

Znając możliwości Diarry, to chyba tę nalewkę podpatrzyła tylko i sama zrobiła, nie kupiła... tak tylko podejrzewam...:)

ja tylko nabijam pianę na biszkopt, ot wszystko...I wszystkich weekendujących pozdrawiam.

Ależ, Szymcia, warzenia we wrażeniach są istotne. Diarra, to pysznie, że byłaś w takim cudnym miejscu...

:) noł koments

O wielkim \"Niczym\", może być?

hahahaha, no sorry, to tak a propos deszczu, okien, rzekomej starości i braku rozumu, tak tylko po skrótach...

Skoro od rana o wariacjach, wariantach, możliwościach mowa, znaczy się, jest z czego wybierać. A jeśli tak, to doooooooooooobry dzień zaczyna się. Przede wszystkim nie pada, czyli ja i gips nie jesteśmy uziemieni w domu. Buzie dla wszystkich! :)

Pewnie późne gratulacje, ale... chciałabym sobie gratulować, gdy mój 10. latek też będzie taki dzielny jak twój. Musie truskawkowy, możesz być dumna...

Karaoke, niech się Robbie chowa... Ja nawet nie próbuję wtórować. Wszystko przez te kwaśne deszcze. Świat niszczeje...

Śpiewaj! :)

no, właśnie się dziwię..., dziewczyny..., u mnie deszcz, może rozpuszcza personalnie Was, tak homeopatycznie, w małych dawkach, pozostawiając za sobą ciszę... Jak to jest? :)

witam, witam i o zdrowie pytam. Piszę z podmienionego kompa, więc nie otworzę tegoż Williamsa, jak myślę...

A ja mam autentyczną historię totolotkową, rodzinną. Wygrali 6, ale wcześniej... wyrzucili kupon, hahaha... No nie było się z czego śmiać...Niby, że biednym i tak wiatr w oczy. Powiedzmy, że nie zawsze.:) Hmmm..., bo to tak trudno, żeby i wyglądało, i smakowało, i jeszcze korzeń życia stanowiło..., hahahaha.... Trzeba było szybko uporać się z alkoholem, jestem pewna, że w następstwie można by wszystko sobie wyobrazić i poczuć...:)

Haneczka, hmmm, nawet poetycko zabrzmiało owe \"zapach ziemi...\", tak ekologicznie w pierwszym skojarzeniu... Tylko dlaczego, zaraz odstawiać? Sałatkuj nadal, nie poddawaj się. Szymcia, no popatrz, jaki zbieg okoliczności. Ja też zostałam obdarowana w postaci uśmiechu w rozmiarze XXXL. Jak to moja córcia mówi, taaaakiego uśmiechu, że oczu nie widać. Kogoś jeszcze spotkały jakieś prezenty? Diarra, może chociaż maleńka trójeczka, aby móc kupić nowy kupon i znowu.... oczekiwać na milion? :):):)

Puk, puk...skoro Diarra masz milionerką zostać i mamy wkrótce świętować, to jestem za... pozdrawiam wszystkich.

Szymcia, jeśli żyjesz kobieto, to wypowiedz się konkretniej!!! Basia, nigdy więcej gipsu, mam serdecznie dość...tego szczęścia..., a jeszcze w sobotę na wesele idę...

Basiu, to nawet skręconą kostkę w gips wkładają? Szkoda mówić... Ja mam również kilku przyszywanych maturzystów, palców brakuje, aby kciuki trzymać. Będzie dobrze. A twój mąż dobrze mówi, Basiu, na ile się nauczył, tak ma... i już... :) Znowu nie działa mi poczta, znowu ważne sprawy, a tu braki na łączach.

Witajcie! Senda, no słyszałam, że ludzie z moim schorzeniem zagipsowani do pasa; mi mówili, że poważnie, a i tak kazałam rehabilitantowi odciąć cokolwiek z gipsu, żebym mogła nogę zginać. Wziął i odciął. To chyba dobrze. Zginam. Musie, trzymam kciuki za maturkę:) Be-on, urządzaj się wiosennie! Maja - myślę, że niedługo to już na dobre zagościsz... Szymcia - buzia I wiosennie dla wszystkich!

Zacałowani na śmierć! Muaaaaaaaaaaaa!:)

Wiem tylko Maniu, że u nas jest szkoła integracyjna, to znaczy klasa. Wiem, bo mój syn chodzi do takiej. Są dwie nauczycielki i tylko piętnaścioro dzieci. A atmosfera rzeczywiście miła. Warto dokładnie poszukać.

Swoją drogą to ciekawe, czy w B. są takie integracyjne przedszkola. Maniu, robiłaś już rozeznanie?

Diarra, 8 maja ściągany gips, więc w czerwcu na pewno będziemy wspólnie świętować imieniny.

Ja mam Julkę, jak by się kto pytał..., hahahaha... To lecę ją całować...