bardzo proste
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez bardzo proste
-
Dokładnie tak Aga, uprzedziłaś mnie.
-
To wy naprawdę myślicie że Polacy ODDAJĄ CZEŚĆ fladze i godłu?????
-
moim zdaniem \"tysiąc lat to jeden dzień\" to nic innego jak literacki opis wyrażenia \"bardzo, bardzo długo\". Czyli tak naprawdę to nie ma wiele wspólnego z rzeczywistym czasem, mierzonym ludzką miarą. Nie chcę obrazić SJ ale moim zdaniem dobranie akurat \"reguły\" dzień za rok (piszę w cudzysłowie bo to żadna reguła nie jest i jest mocno zastanawiające dlaczego akurat ten sposób został użyty a nie inny) było o tyle wygodne, że pozwalało \"wyliczyć\" stosunkowo bliską datę i tym silniej zachęcić ludzi do odnowy religijnej, czyli wstąpienia do organizacji. Kamcia1 - jest dokładnie odwrotnie niż piszesz, katolicy właśnie NIE boją się śmierci, bo wszyscy starający się życ dobrze mają to, co w waszej wierze jest dane niewielu - wszyscy mają nadzieję niebiańską, jak to określacie. Nie wiem, co rozumiesz przez \"nie ma żadnego tamtego świata\" - ale jak dla mnie to jest zaprzeczenie istnienia nieba. Na twoim miejscu byłabym ostrożniejsza z wygłaszaniem takich sądów.
-
Taa. I w ogóle nie ma co dyskutować, przecież wystarczy przeczytać sobie książeczkę względnie stronę Rumburaka. Czuję się powalona argumentami :P
-
W przypadku tej dziewczyny wyglądało to tak, w ogromnym skrócie: SJ przyszli, zgodziła się porozmawiać, zostawili na koniec rozmowy jakieś publikacje, nie przyjęli wymijającej negatywnej odpowiedzi na pytanie, czy mogą przyjść za jakiś czas, przyszli ponownie (wpuściła, bo to osoba która nie potrafi odmawiać), znów pogadali, zachęcali do czytania i rozmowy na temat publikacji, następnym razem rozmawiali o publikacjach, Piśmie... Na zaproszenie na spotkanie dziewczyna się nie zgodziła i odmówiła zgody na kolejne odwiedziny, SJ mimo to przyszli, tym razem poprosiła babcię, żeby pomogła odmówić, po jeszcze jednej odmowie jakoś ucichło. Jedno mnie zastanawia - SJ ani razu nie próbowali sprzedać książek ani czasopism ani jej, ani mnie - coś tam kiedyś dostałam - parę numerów Strażnicy, książkę, niedużą, ale całkiem dobrze wydaną, w twardej oprawie, na niezłym papierze - zawsze dawali gratis. Gdzie to sprzedawanie?
-
aha, bo zapomniałam. Czy SJ wolno oddać krew albo być dawcą narządu do przeszczepu?
-
pobieżnie przeglądałam topik parę stron wstecz i natknęłam się na ciekawy post: 07:36 do agi aha aga i jeszcze tak krotko!Ci uczniowie, na ktorych spoczal duch swiety,otrzymali nie tylko ten dal,czyli Mowienie jezykami,ale takze dary uzdrawiania i wskrzeszania zmarlych!Ty tez masz takowe dary?nie sadze!hehe mnie sie to kojazy z demonizmem tak samo jak wudu czy zielonoswiatkowcy brrrrr. Wniosek z tego, że apostołowie, którzy mieli te dary, w tym dar wskrzeszania zmarłych kojarzą ci się z demonizmem \"tak samo jak voodoo\"??? Tekst przykazania o obrazach: Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. Dla mnie są dwie możliwości rozumienia. 1. Albo zakaz dotyczy każdej rzeźby i każdego obrazu (stoi wyraźnie - \"żadnej\", \"żadnego\" - pierwsze zdanie - i wyklucza również sztukę. 2. Albo dotyczy wizerunków fałszywych bogów - pamiętajmy, że przykazania zostały dane po wyjściu Żydów z Egiptu, gdzie wielu bogów przedstawiano ze zwierzęcymi głowami i otaczano zwierzęta czcią (wysoko - ptaki, nisko - np. byk, w wodach - krokodyl). Po prostu dotyczy innych bogów. Bóg zaznaczył, że jest Bogiem zazdrosnym. Tzn - nie toleruje innych bogów, do których mogliby się modlić ludzie. Nie przekraczamy tego zakazu, bo modlimy się do Niego, a nie do innych bóstw. Zdaję sobie sprawę, że to jest i tak wołanie na puszczy, bo jak ktoś sobie wbił do głowy, że katolik modli się do papieru, to nic go z tego poglądu nie zbije. Proszę o odpowiedź na pytanie, które powtarzałam już dwa razy, to o lekarzach i wierze. Żeby nie latać po stronach wklejam po raz kolejny: SJ z pewnością są lekarzami. Czy bywają także chirurgami? Jeśli tak, to czy ze względu na przekonia religijne mogą odmówić wykonania transfuzji krwi, jeśli taka transfuzja uratuje życie chorego - mowa o gwałtownej utracie krwi w wyniku wypadku, ciężki krwotok np. w wyniku operacji, przy braku możliwości odzyskania krwi chorego itp? Jeśli nie mogą podjąć takiej decyzji, to czy wykonanie transfuzji jest dla nich grzechem? Czy wolno im uczestniczyć w akcji honorowego krwiodawstwa - jako lekarz, który pobierze krew? Czy wolno im pracować w banku krwi (czy jak to się tam fachowo nazywa)? Specjalności medyczne nie związane bezpośrednio z taką sytuacją (pediatra, internista, stomatolog, ginekolog i tak dalej, i tak dalej...)są oczywiście poza tematem. Pytam wyłącznie o chirurgię.
-
to raz. Po drugie odsyłam do słownika terminów literackich, do hasła \"metafora\". Może to wyjaśni \"bramy niebieskie\" i \"wieże z kości słoniowej\". Jeśli nie, to trudno, dla człowieka z przeciętnym ilorazem inteligencji nie stanowi to problemu.
-
o, Nicky :) brakowało cię tu. Po raz kolejny, jako katoliczka, stwierdzam: my się nie kłaniamy wizerunkom, nie modlimy się DO nich. Zawsze DO Boga, DO Jezusa. Obraz czy posąg to tylko symbol, uproszczenie, unaocznienie, jak kto woli.
-
No i jeszcze jedno: skoro sporządzanie podobizn jest zakazane, to jak to możliwe, że osobiście widziałam w publikacjach SJ ilustracje przedstawiające Jezusa przybitego do pala?
-
W Biblii, którą mam przed oczami, stoi (cały rozdział ma podtytuł \"Hymn o miłości\" i nic więcej: 1 Kor 8-10: 8 Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. 9 Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. 10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Wydaje mi się, że to jest jasne. Jak dotąd nie przyszło to, co jest doskonałe, to po pierwsze. Po drugie, z całego hymnu wynika, że miłość jest najważniejsza - i przede wszystkim wieczna. No chyba, że każdy inaczej rozumie to \"doskonałe\" - ale tu chyba nie ma miejsca na specjalne wątpliwości?
-
aga - jeśli dobrze pamiętam, to istnieją, ale rzadkie, malowidła przedstawiające Boga Ojca - np. bodajże w kaplicy sykstyńskiej. Tam jednakże pełni wyłącznie rolę dekoratywną - znajduje się na sklepieniu, to po prostu przedstawienie sceny stworzenia. W żadnym wypadku obiekt kultu - no chyba, że historyków sztuki ;) No i na pewno nikt się do nich nie modli.
-
a ja myślę - \"poganie\" jeśli już chcesz tak ich nazywać rozmaicie traktują swoje bóstwa. Jedni wierzą, że figura ma moc i kryje się w niej jakaś cząstka boskości (wspomniany przeze mnie japoński daruma). Inni nie. To naprawdę zależy od wyznania. Nie ma tak, że my traktujemy coś w pewien sposób, a cała reszta świata w odmienny, ale jednorodny. Każda kultura ma swoje obyczaje. Obyczaj unaoczniania lub w inny sposób zaznaczania miejsca, w którym rozmawiamy z Bogiem, w którym dokonujemy jakichś obrzędów (sakramentów czy innych) jest niezmiernie stary. I zauważ też, że w ogromnej większości na dewocjonaliach zarabiają nie ludzie związani z kościołem, a po prostu rzemieślnicy, artyści czy nawet fabrykanci na większą skalę. Kościół nic z tego nie ma. Ma, jeśli kupujemy w sklepach należących do Kościoła, ale już inne sklepiki, budki itp. to zysk dla prywatnego człowieka. Ogromna część tych najgorzej wykonanych, najtańszych figurek i krzyżyków produkowana jest w... Chinach. Duchowni nie popierają zresztą tej tandety, przeciwnie, uważają niejednokrotnie takie przedmioty za brak szacunku. Chyba naturalne, że np Biblię i KK i SJ wydadzą starannie. To samo powinno dotyczyć dewocjonaliów. Mnie także wydaje się, że lepiej jest modlić się po prostu do Boga, bez dodatków. Wielu tak robi. Są jednakże ludzie, którym po prostu tak jest łatwiej. Ja np. i wielu innych czujemy się najbliżej Boga, gdy patrzymy na Jego dzieło - czasem na wielkie i cudowne, jak góry, a czasem na maleńkie, jak kwiatek. Nie wszyscy tak mają i ja to szanuję. Przynajmniej dopóki, dopóty nie widzę kiedy ktoś do kawałka plastiku nie powie: to bóg.
-
3. Nie wszyscy jadają krew. Np ja nie jadam kaszanki ani czerniny. Jest wiele nakazów Pisma, które się przekracza lub których się dziś nie stosuje (np. obrzezanie). Dlaczego pewne zakazy są dziś mniej ważne niż niegdyś - przyznaję, nie wiem, ale postaram się dowiedzieć. 4. Owszem, używamy imienia Boga, natomiast czynimy to rzadko. Zauważ, że Żydzi także imienia Boga Jahwe/Jehowa (Ten, Który Jest)używają niezmiernie rzadko. Jest to najświętsze z imion i przydomków Boga, w modlitwie, rozważaniach czy rozmowach używa się innych imion, np. Adonai, Elochim. Pierwszy z brzegu przykład, popularna \"Szema Israel\": Szema Israel, Adonai Elohenu, Adonai Ehad. Katolicy (nie ci niedzielni oczywiście) wiedzą o innych imionach Boga, ale przyjęło się po prostu, że o Bogu mówimy zwyczajnie Bóg lub równie często Pan albo Ojciec (traktowane jak imię własne, zawsze pisane wielką literą). Wiesz, ja doskonale zdaję sobie sprawę z imienia Boga, ale czuję się odrobinę niepewnie, mówiąc do Niego po imieniu. To wyraz mojego szacunku, a nie niewiedzy albo przeinaczania. Reszta kiedy indziej, czas mi się chwilowo skurczył.
-
a ja myśle - co do tych pytań: 1. W religii katolickiej Jezus, Syn Boży, jest także Bogiem. \"Pan mój i Bóg mój\" - stąd ta, która go urodziła, jest matką Boga, Matką Boską. Jeśli nie wierzysz, że Jezus jest także Bogiem, to trudno, wówczas to określenie Marii będzie dla ciebie nieadekwatne. My wierzymy właśnie tak. 2. Nie modlimy się do figurek i obrazów. Obszernie opisałam to kilkanaście stron temu, specjalnie dla ciebie wklejam ponownie ze str 52: Co do bałwochwalstwa. Ja ani nikt mi znany nigdy nie modliliśmy się do krzyża, posągu czy czego tam jeszcze. Tego typu przedmioty są tylko symbolami, pełnią funkcje dekoratywne (lub informacyjne - vide droga krzyżowa itp) i służą na ogół do zaznaczenia, że w tym miejscu się modlimy (kościół, jakieś miejsce w domu - normalne, że tego typu rzeczy w kiblu nikt nie powiesi) lub że w tym miejscu przebywają chrześcijanie (powieszone w pomieszczeniu domowym albo innym, kapliczki przydrożne - te akurat niejednokrotnie pełnią po prostu funkcję bardzo uproszczonych drogowskazów; nagrobki, krzyż na dachu kościoła, itd), także by zaznaczyć, że dana osoba jest chrześcijaninem (krzyżyki i medaliki w formie wisiorków, pełniących także funkcje ozdobne). Mogłam coś pominąć, ale zasadnicze funkcje symboli są właśnie takie. Gdybyśmy się modlili DO symboli, to chyba posmarkalibyśmy się z płaczu, gdyby nam te wizerunki się zniszczyły. Otóż nie smarkamy. Zniszczone zastępujemy nowymi i tyle. Można je wykonać samodzielnie, zlecić fachowcowi lub artyście wykonanie, kupić w sklepie. No, nieco inaczej podchodzi się do przedmiotów zabytkowych, ale to chyba jasne. Pewien szacunek, którym otacza się symbol, jest chyba czymś naturalnym. Biblii chyba też nie rzuca się byle gdzie, a nie ma to nic wspólnego z kultem. Obrazków przedstawiających Chrystusa, anioły, świętych itp, kiedyś bardzo popularnych, dziś mniej, używało się np. w moim domu jako zakładek w Biblii lub w książkach związanych tematycznie, przyklejało się je do zeszytów do religii... kultu nie zaobserwowałam. Do zakładki nikt się nie modlił. Dodam dziś, że bałwochwalstwo to zupełnie co innego, jego bardziej pasującym, choć też niepełnym przykładem jest np. japoński daruma. Daruma to figurka (jej pierwowzorem był medytujący mnich), którą sprzedaje się bez namalowanych oczu. Nabywca domalowuje darumie jedno oko, po czym wyraża życzenie. Jeśli daruma je spełni, wówczas domalowuje mu się drugie oko. Jeśli nie, pozostaje jednooki.
-
Jeszcze do Anny. Anno, proszę cię, nie obraź się za to, co teraz napiszę. Pytamy, rozmyślamy, rozważamy i podważamy, to prawda. Ale prawdą jest też, że wy jako SJ i głosiciele, powinniście być na to przygotowani. Te same pytania prawdopodobnie padłyby przy spotkaniu oko w oko. Wy przecież, wchodząc do domu innowiercy (czyli np. katolickiego), głosząc waszą doktrynę, także w pewien sposób podważacie same podstawy naszej wiary. Więc niejako wzajemnie podważamy sobie doktryny i powinniśmy (a zwłaszcza wy, jako głosiciele) być przygotowani na obronę swoich przekonań. Nie lubię natomiast tego, co nazywam \"żarliwą wiarą neofity\" - ślepą i bezdyskusyjną, z całym sztafażem wybacz, ale zmyślonych opinii, niczym nie popartych. Zaznaczam, że ani ciebie, ani Nicky to nie dotyczy. Mam nadzieję że będziecie tu zaglądać, bo mimo wszystkich różnic i kłótni, jesteście dla mnie cennym źródłem wiedzy o SJ - dowiedziałam się wielu interesujących mnie rzeczy, jak choćby przebiegu chrztu, obchodzenia Pamiątki.
-
Domi, to proszę uprzejmie podaj mi werset, w którym jest napisane, że internet jest dozwolony. To TY napisałaś, że \"Bóg nie uważa internetu za zły\" - gdzie to jest w Biblii? Tego typu rzeczy nigdzie nie ma w Pismach. A my nie możemy powiedzieć, czy Bóg uważa za złe albo dobre samochody, samoloty albo internet. Zmyślanie Bożej opinii na tego typu sprawy jest co najmniej nie na miejscu. Szafowanie historyjkami jak to dwudziestoiluśletnia panna wplątała się w romans internetowy, który bidulę tak strasznie opanował, jest po prostu śmieszne. To tylko dowód na głupotę panienki i nic więcej. I proszę cię, nie wymyślaj więcej Bożych opinii, o których w Biblii nic nie ma i nie może być. No chyba, że do kogoś Bóg przemówił i powiedział sam coś na ten temat. Ale ja w to nie uwierzę, uprzedzam.
-
aga - chciałabym poza tym zauważyć, że ani SJ, ani katolicy nie przestrzegają dziś wszystkich przepisów ze Starego Testamentu. Nie buduje się świątyń według opisanego w Biblii wzoru, nie składa się ofiar ze zwierzaków, spożywa się zwierzęta uznane za nieczyste - świnie, bez problemu żre się \"jagnię w mleku jego matki\" - czyli np. kanapkę z szynką i serem względnie pomidorową zabielaną. Jeśli chodzi o uzdrawianie przez Jezusa, który uzdrawiał bez transfuzji, to przypomnijcie, że uzdrawiał także bez zastrzyków, kropli, pigułek, w ogóle bez niczego. Jezus to Jezus, a medycyna konwencjonalna to zgoła co innego. Chrystus uzdrawiał mocą Bożą, chyba nikt nie będzie tego wymagał od lekarza? Jeśli zaś chodzi o świętość krwi, to wybaczcie, ale ja uważam, że ratowanie życia jest świętym celem. I znacznie wyżej stawiam życie, ten bezcenny dar Boga, niż świętość płynu ustrojowego.
-
szukająca prawdy - chodziło mi wyłącznie o to, by na stawiane przeze mnie pytania odpowiadały Anna albo Nicky. Nic nie mam do wszystkich innych. Niczego nie mogę zabronić, bo i niby jak i z jakiego powodu, to jest forum publiczne. Nie podniecaj się.
-
ponawiam pytanie, bo przepadło bez odpowiedzi. Jeszcze pytanie co do krwi. SJ z pewnością są lekarzami. Czy bywają także chirurgami? Jeśli tak, to czy ze względu na przekonia religijne mogą odmówić wykonania transfuzji krwi, jeśli taka transfuzja uratuje życie chorego - mowa o gwałtownej utracie krwi w wyniku wypadku, ciężki krwotok np. w wyniku operacji, przy braku możliwości odzyskania krwi chorego itp? Jeśli nie mogą podjąć takiej decyzji, to czy wykonanie transfuzji jest dla nich grzechem? Czy wolno im uczestniczyć w akcji honorowego krwiodawstwa - jako lekarz, który pobierze krew? Czy wolno im pracować w banku krwi (czy jak to się tam fachowo nazywa)? Specjalności medyczne nie związane bezpośrednio z taką sytuacją (pediatra, internista, stomatolog, ginekolog i tak dalej, i tak dalej...)są oczywiście poza tematem. Pytam wyłącznie o chirurgię. Czy to prawda, że SJ wolno przyjmować niektóre składniki krwi? Jeśli tak, to jak to możliwe?
-
Nie dojechałam jeszcze do końca, ale proszę, żeby na stawiane pytania odpowiadała Anna albo Nicky, nie Domi. Ta ostatnia wypisuje bzdury, od których włosy na głowie się jeżą (typu że Bóg nie uważa internetu za zły - tak, jasne, w Biblii o tym jasno jest napisane, itp.) Poprzedniczki są zdecydowanie bardziej rozsądne.
-
Jeszcze raz proszę o odpowiedzi na pytania ze str. 59, godz. 14.01 1. Sprawa głoszenia (=nauczania) przez kobiety mimo zakazu Pawła. 2. Pytanie o SJ i chirurgię. Jeśli miałabym zapłacić za życie swojego dziecka swoim życiem, wiecznym czy nie wiecznym, to zrobiłabym to. Jezus za nas złożył w ofierze swoje życie bez wahania. Po to przyszedł na świat.
-
Jeszcze pytanie co do krwi. SJ z pewnością są lekarzami. Czy bywają także chirurgami? Jeśli tak, to czy ze względu na przekonia religijne mogą odmówić wykonania transfuzji krwi, jeśli taka transfuzja uratuje życie chorego - mowa o gwałtownej utracie krwi w wyniku wypadku, ciężki krwotok np. w wyniku operacji, przy braku możliwości odzyskania krwi chorego itp? Jeśli nie mogą podjąć takiej decyzji, to czy wykonanie transfuzji jest dla nich grzechem? Czy wolno im uczestniczyć w akcji honorowego krwiodawstwa - jako lekarz, który pobierze krew? Czy wolno im pracować w banku krwi (czy jak to się tam fachowo nazywa)? Specjalności medyczne nie związane bezpośrednio z taką sytuacją (pediatra, internista, stomatolog, ginekolog i tak dalej, i tak dalej...)są oczywiście poza tematem. Pytam wyłącznie o chirurgię. Domi pisałaś, że nie podałabyś krwi swojemu dziecku. Tak się składa, że dziecko nie jest twoją własnością i nie możesz decydować o jego życiu i śmierci. Możesz do pewnego stopnia decydować o dziecku, ale nie do tego stopnia.
-
Co do głoszenia przez kobiety SJ: św. Paweł - 1 Tym 2:12 Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. Czy mnie osobiście ten zakaz się podoba, to inna sprawa. Faktem jest, że rola kobiety w społeczności chrześcijan jest zaledwie pomocnicza, dlatego np. nie zostają one kapłanami, nie udzielają sakramentów. Wyjątki są, ale b. niewiele (miewają widzenia, stygmaty itp, np. Hildegarda z Bingen, zwana Sybillą Reńską; siostra Faustyna). Normą jest rola pomocnicza i tyle (obie wymienione zresztą ją wypełniały, były zakonnicami). Kobiety czasami mogły nauczać (Pryscylla) ale z a n i m Paweł wydał zakaz. Koniec, kropka.
-
Dziewczyny nie gnieżdżą się przed monitorami. Trzeba czekać. Napiszą coś, odpowiedzą, to i dyskusja pójdzie dalej. Bez krów, mam nadzieję...