Antkamama

monikamagdalena, a ile masz do zwalenia tak ogólnie? i z ilu, z 90, tak jak pisałaś, czy już coś mniej?

biust oczywiście też, teraz widzę, że maleje i to znacznie, co mnie nie martwi wcale;)

monikamogdalena, naprawdę? ale jak to, z długości też? ale jaja:))

dziecko mi schowało grzebień, nie wiecie, gdzie? chyba se nowy muszę kupić...

Boże, doczytałam teraz, że czółenka na gołą stopę, moja noga by 100m nie wytrzymała w żadnych w taki sposób...

marzenka, ale wszystkie mi się by rozbiły? zresztą, kto je tam wie;) ja tam nie mogę nosić butów za 40zł, bardzo bym chciała, ale moje stopy niestety wybredne i wszystko mnie obciera i uwiera i upija, a do tego stopa mi się poci, więc noszę wyłącznie skórzane, niedawno kupiłam gino rossi, już drugą parę i powiem Ci, że w życiu nie miałam lepszych butów, jedne to kozaki, rewelacja po prostu, a drugie takie jakby czółenka, też jestem bardzo zadowolona, naprawdę warte swojej ceny, nie dość że bardzo wygodne, to jeszcze tak wyprofilowane, że się noga nie męczy, mimo obcasa, polecam;) co do mięs to na pewno dasz radę, zdolna jesteś i sobie poradzisz bardzo ładnie:) zawsze możesz zrobić dwa lub trzy rodzaje do wyboru, będzie bardziej wykwintnie;))

cześć dziewczyny:) wchodzę i widzę, że coś tu pesymistycznie się zrobiło dzisiaj, ale tak jak mówi kallipoe, wstawać i nie grzeszyć więcej, jedna wpadka nie przekreśla wszystkiego jeszcze, chociaż zaburza cokolwiek na pewno, zwłaszcza dobre samopoczucie, niestety u mnie znowu piękna pogoda, w związku z czym włożyłam sobie nowe śliczne butki, po raz drugi, no i po raz drugi mnie dziady obtarły, tym razem, żeby było weselej, na obu piętach, kupiłam sobie zapiętki, ciekawe, czy pomogą... a tak a propos, myślicie, że to możliwe, żeby człowiekowi schudły stopy? bo mi się wydaje, że od jakiegoś czasu mi buty spadają i to nie tylko jedne, ale wszystkie, nie wierzę, żeby mi stopa zmalała, ale może węższa jakaś jest, albo co...

marzenka, ale mnie potrzeba JESZCZE z 10kg, oprócz tego, co już zniknęło;)) Ty nic głupiego nie wymyślaj, bo mi się skojarzyła jakaś drastyczność, typu głodówka, kiedyś taka mądra byłam, że przez 14 dni nie jadłam nic stałego, tylko płyny, potem ze 4 dni przerwy i znowu 14 dni same płyny, nie da się ukryć, że zrzuciłam 8kg takich utrwalonych od zawsze, no, ale co sobie organizm rozregulowałam, to do dzisiaj mam...

ja też nie słyszałam o takiej diecie

a swoją drogą zobaczcie, ile my tu różnych diet mamy: turbo i onz, south beach, niełączenia, kopenhaska, ta od Alex, ale nazwy nie pomnę, to 6, a pewnie kogoś pominęłam...

hej tam na diecie;) 123start witaj, jak czytam, że nie przepadacie za słodyczami to tylko sobie cichutko wzdycham, ach, jakież moje życie by było proste, jakbym mogła tak o sobie powiedzieć... ale nic to, szlaban na słodkie, szlaban na słone i w ogóle szlaban, oprócz dietetycznego:)) jakoś mi się organizm rozbestwił i głodna jestem, nie miewałam tak już dawno, no, ale jak się w siebie wkładało takie ilości przez 3 dni, to i efekty być muszą... hunia, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby od picia wody bolała głowa, jesteś pewna, że to nic innego? męż mój dzisiaj w pracy do późna, a ja sama bidulka, dzieć śpi, a ja sama...

no to gratuluję, dla mnie to sukces, że tak ładnie się ograniczałaś:) jeszcze mi jedno mięso przyszło do czupryny, to Ci napiszę, masochistycznie trochę, bo sama nie mogę, ale jaka to przyjemność chociaż pomyśleć... piersi kurczaka przekrój z grubości, tzn tak, żeby Ci wyszły cienkie płaty, tak na pół, albo i na trzy można, jak grubsze, na to posmaruj majonezem niegrubo, na to uduszone pieczarki z cebulą pokrojone drobno, dużo ich dość, zapiecz przez jakieś 20min. w piekarniku, potem na to żółty, twardy ser, niech się jeszcze podpiecze do rozpuszczenia sera i gotowe, pycha i szybkie;)

wiem coś o lokalach w okolicy maja, w zeszłym roku pod koniec kwietnia chrzciliśmy młodego, pierwotnie chcieliśmy maj, bo cieplej, a bez upału, ale zapomnieliśmy, że komunie, bardzo szybko nam przypomniano, wszędzie bez wyjątków;)

marzenka, schab ze śliwką pieczony w cebuli i boczku:) pycha i ładnie wygląda, trochę roboty, ale w sumie chyba mniej, niż inne kawał schabu trzeba przyprawami potraktować, jakimiś ziołami, czosnkiem, czym lubisz, i wstawić na dobę do lodówki pod przykryciem, wyjąć, nożem zrobić dziurę na wylot wzdłuż, napchać śliwek suszonych bez pestek, cebulę w plastry obłożyć dookoła całego schabu, druga warstwa to plastry boczku, owinąć sznureczkiem, żeby nie odpadało i upiec w rękawie, zależy, ile waży schab, takie półtora kg piekłam ok. godziny w ok.180 stopniach, naprawdę rewelacja, polecam;) bardzo ładnie wygląda, jak sie przekroi, śliwka daje lekkie nawilżenie, cebula i boczek się ładnie podpiekają, aaaaaż mi się zachciało...

oj wiem wiem, dlatego Was lubię;)) marzenka, jak tam święta, spowiadaj się:)

wrrrrr, wylazł...

zeżarło mi posta, a może się jeszcze pokaże? napisałam, że dzięki pauliks za dietę, fajna i wygląda, że można wytrzymać, no i trzymam kciuki, żeby się udało, życzę wytrwałości:) grzeczna grzeczna, nie nabijać się proszę;)) no, marzenka wraca do żywych, chwała:)) u mnie też lata ni ma, jakiś listopad bardziej...

cześć w środę:) chciałam zauważyć, że moje przybrane w święta 2kg zniknęły, dziś znowu ważę 78kg, nie wiem, jak to możliwe, ale nie tęsknię za nimi pauliks, gratuluję grzecznych świąt:) rzeczywiście dziwne, że Ci przybyło pół kilo po sensacjach żołądkowych, ja jednak chyba za mało dalej wiem o chudnięciu, żeby pojąć takie tajemnice... a mogłabyś napisać główne założenia swojej diety south beach? już bardzo dawno coś tam o niej słyszałam, więc jakbyś mogła, to sobie chętnie odświeżę marzenka, wracaj, dziewczyny mają rację, no jak to tak może być, żeby Cię nie było, wracaj i nie mów o żadnych porażkach, tylko do roboty! miłego dnia, drogie Panie;))

dziewczyny, widzę, że wszystkie jesteśmy w podobnej sytuacji, przybyło przez święta:(( no i znowu mamy tu pole do popisu dla wzajemnego wsparcia, i wiecie co? następne święta dopiero za pół roku:)) wracamy do ciężkiej walki z samymi sobą, nie ma co, póki się ciepło nie zrobi mamy czas na poprawę nastroju i wyglądu, Alex, Bajeczka, Marzenka, Hunia, Dea, STARTUJEMY ZNOWU, nie na tym siła polega, żeby nie upaść, ale żeby umieć się podnieść:))

marzenka, spoko spoko, ja się stąd póki co nigdzie nie wybieram, jeszcze lata świetlne pełne odchudzania przede mną, więc na pewno sama nie zostaniesz Bajeczko, na katar polecam maść xylogel, na mnie działa rewelacyjnie, jak nie mogę oddychać, a nie jest taka szkodliwa, jak krople, to jest taki żel właściwie, smaruje się w nosie i przetyka, naprawdę fajne, tanie do tego pauliks, a propos Twojej cioci, jakby tak zastosować wczasy, jak ona, a potem nie wracać tak całkiem do żarcia, tylko np jakieś delikatne niełączenie, to by było 100% sukcesu...

cześć dziewczyny, jak się macie dzisiaj? ja sobie właśnie zupke gotuję warzywną, nawet obiecująco pachnie:)) poczytałam temat o peelingu kawowym, który wkleiła marzenka, i tak sobie myślę, że co mi szkodzi w sumie, co prawda trochę roboty z tym, ale może akurat na mnie by też chociaż trochę zadziałał? hmmm hunia, mówisz, że efekt fajny? może się też skuszę... witaj Bajeczka, dawno Cię nie było, co słychać?

zobaczyłam wreszcie 7 z przodu, wow...

witaj Odynko bezdietowa, zazdroszczę Ci, że już nie musisz być na diecie, chciałabym też dożyć takiego momentu;)) wiecie co, stanęłam dzisiaj na wadze, chociaż to nie koniec tury, bo dopiero po 6 dniach i wyobraźcie sobie, po tych 6 dniach ubyło mi 2kg:) miłego dnia przedświątecznego życzę wszystkim:)

no to dalam czadu, rzeczywiscie cos kafeteria szwankuje;( marzenka, ale wiesz, jak juz czlowiek by zaplacil te ogromne pieniadze, narobil zamieszania, ze jedzie na survival odchudzajacy, to lepiej od straznika;)) mialam na mysli takie cos wiecej, niz wczasy, kiedys cos czytalam, ze ktoras gwiazda sie tak odchudzala wlasnie, w jakims zamknietym osrodku, gdzie robia tez operacje plastyczne i dochodzi sie do siebie, i tak sobie nawet wyobrazilam siebie... nie powiem, podobaloby mi sie;)) a Odynka gdzie sie podziewa, dawno sie nie odzywala/?

marzenka, rzeczywiście, to by było super rozwiązanie, osobisty trener, dieta ułożona przez dietetyków, dozowane dokładnie tyle, ile trzeba zjeść i wtedy, kiedy trzeba zjeść, żadnych pieniędzy ze sobą, żeby sobie coś kupić, a do tego masaże, spa, zabiegi kosmetyczne i ujędrniające, no i co chwila coś do roboty, żeby czasu wolnego na myślenie o jedzeniu nie zostawało, jedyne, do czego dostęp bez przeszkód i ograniczeń to woda mineralna niegazowana i tak ze trzy miesiące, a wszystko w przyjemnym miejscu i za GIGANTYCZNE pieniądze, tak, to jest możliwe, są takie miejsca, nawet w Polsce:)) ja się piszę:))