Wraz ze wschodem słońca, dusza we mnie zagrała, i nucę pod nosem od rana. A że natura obdarzyła jeno wrażliwością i chęciami a talentów poskąpiła, więc rodzina kazała cicho siedzieć.W związku z tym zaśpiewam tu:
"Zwieeeźć Cię moooże ciągnący ulicami tłum mmm, mmm.
Wóódka w paarku wypita, albo zachód słońcaaaaaa
Lecz pamiętaj naprawdę nie dzieje się nic
I nie stanie się nic aż do końca..."
W ramach witania wiosny pójdę na spacer, uśmiechnę się do sąsiadki, obejrzę "Braci Karamazow" (grają w Muranowie, opis tu http://www.sybil.pl/cinema/film/film/225 , sprawa chyba ciekawa, Dostojewski jako KOMEDIOdramat?), jak również...rozpocznę pisanie nieszczęsnego sprawdzianu, którego konieczność napisania, dręczy mnie od miesiąca...