zosia5
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez zosia5
-
Magda, zaginięcie dziecka, to chyba najgorsza tragedia dla rodziców. Miałam dzisiaj rodzić, ale lekarz w środę powiedział mi że też nie jest przesądny, ale może umówimy się na poniedziałek na poród. Zgodziłam się bez wahania. Jurto i pojutrze mam podjechać do szpitala na ktg i w poniedziałek zapakowana mam się stawić w szpitalu pomiędzy 8 a 9 i się rodzimy. Przeraża mnie coraz bardziej poniedziałek. Muszę sobie zapakować jedzonko i picie, bo nikt z rodzinki mnie nie odwiedzi niestety. Teściowa będzie miała Kacpra, a mój brat Kubę. Dziewczynki jadą w niedzielę a moja siostra wraca dopiero za tydzień. Nata, gdybym zapomniała buzaiczki dla synka. Szybko to minęło. Buzaiczki dla wszystkich. Dobrej nocy.
-
Dzień dobry! Dzisiaj znów prawie dwugodzinny spacer, pobolewa mnie brzucho więc się kładę. W związku z tym zmykam od komputera. Pa.
-
Jak dla mnie Niebieska przypomina mi Małgosię która kiedyś z nami pisała o córce tenisistce. Chociażz drugiej strony jak ma taką wyobraźnię, to niech sobie pisze. W brzuszku siedzi sobie chłopiec, co do imienia to tradycyjnie mam problem. Dziewczynki chcą Maksa, a ja nie mogę się zdecydować. Jutro idę znów na ktg. Chyba mnie już w szpitalu wszyscy znają. Wczoraj znajoma dała mi radę na szybszy poród-chodzenie po schodach. Tyle, że ja chodząc na ktg, co drugi dzień wchodzę na stare III piętro po schodach i nic. Wczoraj zmęczyłam się spacerkiem jednak, tyle ż dopiero dzisiaj to odczuwam i nie mam siły chodzić. Chyba przesadziłam troszkę. U nas dopiero teraz wyszło słoneczko i moje dzieci wyszły na podwórko. Piszę dzieci bo wczoraj wieczorkiem do Kuby dołączyła Karola, gdy się podobno stęskniła. Tak więc teraz mam w domu dwójkę dzieci. Nata, gdzie teraz mieszkasz? Pozdrawiam wszystkie mamusie, pomarańczki i marzycielki też.
-
Najstarsza córak 9 lat, a najmłodszy syn 3,5 roku.
-
Dzieci są u babci, tyle że wczoraj po 23 musiałam jechać po Kubusia który się obudził i strasznie płakał. Nie wiem co się dzieje, ale on nie trawi pobytu u babci. Będzie problem jak pójdę rodzić. Nie wiem jak to rozwiązać. Nikola, masz rację że dobrze że są tanie telefony. My też rozmawiamy kilka razy dziennie po kilkadziesiąt minut. Dzieci mają przynajmniej trochę kontaktu z tatą, bo już zaczynają tęsknić. Dziewczynki, tj. Laura i Karolina wyjeżdżają w poniedziałek ze szwagierką do Drawska. Tam będą koniki, kucyki i inne zwierzątka. Jadą na 10 dni więc się najeżdżą na konikach i wyszaleją. Pualina wraca 20, więc cały następny tydzień zostaję sama z chłopcami. Zmykam, pogoda znów dzisiaj paskudna od samego rana leje deszcz. Miłego dnia.
-
Jestem, a co najlepsze dzidzia jest teraz wysoko i chyba wcale nie chce się urodzić. Byłam dzisiaj u lekarza i rozwarcie nadal takie same, jeśli do piątku nie urodzę to rodzimy się w piątek. Tyle że nie wiem czy w piątek 13-go mam rodzić. Mimo, że nie jestem przesądna. W środę jadę znów na ktg i z nim porozmawiam. Zajrzę do Was jeszcze później.
-
Jestem. Kasiunia, masz rację najgorsze jest to czekanie. Tym bardziej że jestem coraz bardziej przerażona obawą przed szybkim porodem, szczególnie przy moim rozwarciu. Anik, zazdroszczę wyjazdu. Brat kupił mi dzisiaj trochę roślinek na balkon w tym 2 metrowe drzewko. Odmiana klonu, ma zielono żółto czerwone listki. Jak tylko ogarnę balkon i w końcu wyschnie mi wykładzina i meble to wyślę Wam zdjęcia. Jeszcze zostało kilka rzeczy do kupienia, ale i tak już jest postęp. Zmykam tradycyjnie ogarnąć mieszkanie i znów ten sam problem z zaśnięciem. Jeszcze zadzwonię wieczorkiem do męża. Bez niego jak bez dwóch rąk. Nie wiem czy długo dam tak radę. Buziaki dla Was wszystkich.
-
Kochane, nie zabieram się za tapetowanie sama. Nawet ekipy na razie nie wołam bo porobiło mi się troszkę problemów rodzinnych( z moim bratem). Chociaż może powinnam sama wytapetować, może by się skurcze ruszyły- żartowałam. Wczoraj w nocy obudziłam się z bólem brzucha, a to był skurcz. Trochę się ruszyło z nimi więc może lada dzień. Już bym chciała bo jestem taka gruba że powoli zaczynam się toczyć, mimo że przytyłam 9 kg, ale mam tak wielki brzuch, że już nawet koszulki się na mnie nie mieszczą. Zmykam ogarnąć mieszkanie bo nie znam dniaani godziny rozsypki, a nie chciałabym zostawić bałaganu w domu. Pa, zdrówka życzę chorującym.
-
Cześć! Ja tylko na chwilkę. Pogoda u nas bardzo brzydka. Mój brat jest w trakcie robienia mojego balkonu, ale minionej nocy chyba mu połowę rzeczy wywiało. Dawno nie było tak silnego wiatru. Nikola termin mam na 1 sierpnia. Mało nas się ostało. Mam nadzieję że nie padniemy. Magda,jak po wizycie u fryzjera. Pozdrawiam i uciekam.
-
Magda, Nikola- dziękuję za numer. Tak jak myślałam lekarz mnie zbadał i stwierdził, że faktycznie rozwarcie nadal jest 4 cm, tyle że maluszek wyszedł z kanału rodnego i siedzi dalej wysoko. W związku z tym zrobił mi ktg i usg i zalecił trochę ruchu i jakbym nie urodziła to w poniedziałek na badanie. Podobno jest tak, że od odejścia czopa śluzowego mija tydzień, maksymalnie 2 tygodnie do porodu. Tak więc jeśli miałaby to być prawda to w piątek mija tydzień. Dzisiaj Paulina pojechała na 2 tygodnie z moją siostrą i tatą do mojej babci. Denerwowałam się tym jej wyjazdem. Ona sama była bardzo podekscytowana. Wczoraj kupiłam jej walizkę i dzisiaj powiedziała że sama będzie ją wszędzie prowadziła. To jej pierwszy poważny i prawie samodzielny wyjazd pociągiem. Zmykam naczynia pomyć po obiedzie bo dzisiaj coś nie w formie. To chyba zasługa badania. Lekarz się ze mnie śmiał, bo na wiadomość że mam iść do domu powiedziałam, że po co robiłam w nocy prasowanie. Tak to niestety bywa. Nie wiedziałam bowiem czy mnie zostawi w szpitalu czy nie. Więc zrobiłam w nocy prasowanie i posprzątałam, żeby już tego sobie nie zostawiać na powrót do domu. Pa. Powinnam się jeszcze odezwać wieczorkiem.
-
Jestem Kochane Jeszcze człapię sobie, w sobotę podjechałam do szpitala i okazało się, że mi czop odchodzi, a skurczy nadal zero. Tak więc mam 5 cm rozwarcia i jestem już bez czopa i sama nie iwem jak to długo jeszcze potrwa. Jutro rano o 8 mam podjechać do lekarza i wtedy zobaczymy, bo powiedział mi dzisiaj przez telefon, że nie podoba się mu to że chodzę z rozwarciem. Tak więc jutro będę wiedziała co dalej. Niestety nie mam do Was żadnego kontaktu więc Was nie powiadomię, chyba że Magdzie i Nikoli wyślę numer telefonu na maila. Może rano byście mi wysłały swój numer smsem. Buzaiki, uciekam bo muszę zapakować jeszcze dzisiaj Paulinę bo wyjeżdża, sama też się muszę dopakować gdybym np. została. Mój mąż nie wie czy przyjedzie teraz, tj. 21 lipca, czy dopiero w połowie sierpnia. Kolorowych snów.
-
Jeszcze jestem z brzuszkiem. Maluch waży 3 kg, ale nie było mojego lekarza, więc lekarz przyjmujący mnie do szpitala podjął decyzję o powstrzymaniu porodu i tak spędziłam w szpitalu długi weekend. Wyspałam się za wszystkie czasy. Dostałam tabletki i nakaz leżenia w domu. Do jutra nie mam dzieci , ale za to pranie do włączenia. Tak więc muszę mimo wszystko ogarnąć mieszkanie. Zmykam, odezwę się później. Pa.
-
Nie wiem dlaczego piszę 4 tygodnie. Zakręcona jestem.
-
Ja właśnie wróciłam z zakończenia roku szkolnego Kubusia. Zeróka ma zawsze dzień wcześniej. Złożyłam wczoraj łóżeczko. Bardzo mi się podoba. Im bliżej rozwiązania, tym bardziej chcę to przełożyć w czasie, bo mam braki w śnie. Poza tym znów coś zaczęło pylić i męczy mnie katar i kichanie. Dziewczyny gdzie jesteście???? Zmykam, bo muszę coś zrobić na obiad. Dzisiaj też mam wizytę u ginekologa. Napiszę Wam co powiedział. Od 2 dnia bardzo mnie boli brzuch i nie wiem, czy to początki , czy może coś innego. Pa.
-
Witam! Będę tak do Was zaglądała tylko wieczorkiem, bo nie mam w ciągu dnia na nic czasu. Dzisiaj robiłam badanie krwi i moczu z krzywą cukrową. W czwartek wizyta u lekarza. Beż męża jak bez 2 rąk. Nie wiem jak ja wytrzymam jeszcze ponad miesiąc. Tyle, że jak przyjedzie to co najwyżej na 3 dni. Chyba że dadzą mu jakieś wolne z tytułu narodzin dziecka. Dokupiłam jeszcze dzisiaj trochę rzeczy. Pozostały mi pieluchy tetrowe i kocyki. Łóżeczko stoi zapakowane w folii, a wózek będzie jutro lub pojutrze. Tak więc powoli wszytsko mam. Uciekam spać, bo Kacper w nocy miał taki duszący kaszel, że zasnął po kilku dawkach syropu dopiero około 3. Kolorowych snów.
-
Madziarka, zapomniałam pogratulować. Uważaj na siebie. Wkurzyłam się dzisiaj. Poszłam na dół do naszego garażu. Mamy tam obok garażu schowek i tam na regałach trzymam ubrania dla dzieci, te których nie zdążyłam albo nie wywożę do teściowej na strych. Okazało się, że sąsiedzi nam to pomieszczenie zalali jakiś miesiąc temu i nic nie powiedzieli. Pech chciał, że zalali cały nasz regał z ubraniami, w tym ubrania dla malucha, płakać mi się chce. Pożyczyłam od sąsiadów dwie suszarki i teraz piorę wszystko. To tak żebym się nudziła, kiedy dzieci nie ma w domku. Najgorsze jest to, że pogoda jest paskudna i mało co mi dzisiaj wyschnie. Tak więc mam pralnię w domku. Kupiłam już wózek i łóżeczko. Kosmetyki też tak więc już mogę spokojnie sobie czekać. Jeszcze tylko piżamkę i coś na piżamkę do szpitala i gotowe. Chyba po raz pierwszy jestem tak przygotowana, żeby nie zapeszyć.
-
Witam Was. Od wyjazdu męża nie mam czasu na nic. Staram się odgruzować mieszkanie, żebym nie musiała tego robić po urodzeniu. Tak więc Kwiatku, ja za 6 tygodni powinnam urodzić. Chociaż dzisiaj myślałam że to już. Nie miałam siły wstać, tak mnie bolało podbrzusze. Dzieci nie poszły do szkoły bo nie było komu je obudzić. Szwagierka dzisiaj zabrała dzieci do siebie. Został Kuba bo jak ma tam płakać to lepiej żeby został w domku. Jest też moja siostra i za chwilę idziemy do sklepu. Wczoraj zaszalałam i kupiłam komplet mebli na balkon, tj ławkę stolik i dwa krzesła. Tak więc dzisiaj je składałam. Czekam tylko na brata,który wyniesie mi kanapę z balkonu. Może dzisiaj w końcu porozmawiam z mężem, bo od 2 dni nie miałam internetu. Zmykam więc i lecimy. Pa.
-
Kwiatuszku, dużo zdrówka dla Ciebie. Super że jesteś z nami. Powodzenia- dzielna jesteś!!!
-
Dzień dobry!! Ciężko bez męża, szczególnie jak trzeba dzieci porozprowadzać do szkoły. Czasami nawet na rano zawiózł i kupił pieczywo. Dzisiaj wstałam a tu pustki w pieczywie i cóż. Trzeba było lecieć. Dzisiaj ma przyjechać mój brat to podejdę do jakiegoś hipermarketu i zrobię sobie jakieś większe zakupy. Będę się później rozbijała taksówkami, bo mąż pojechał autem. Wionka, co do jakości sprzętów to masz rację. Kilka lat temu kupiliśmy nową pralkę electroluxa i po 3 latach nadawała się do śmieci. Zmykam jeszcze Kubę zaprowadzić do szkoły. Deszcz u nas pada, a u Was jaka pogoda? Pa.
-
Ktosia nie wiem jak będzie z ich słownością. Wiem tyle, że w przyszłym tygodniu jadę kupić wózek, wanienki nie kupuję. Łóżeczko jest u znajomej która mi obiecała z mieszkania swojej siostry, tyle, że nie ma w nim śrubek. Dlatego sama nie wiem co z tym zrobić. W ostateczności kupię nowe najzwyklejsze. Miałam takie plany na sprzątanie w dzisiejszy wieczór, a tu nic- siedzę i nic nie robię. Nawet nie chce mi się naczyń wstawić do zmywarki. Dlatego chyba położę się spać. Dobranoc.
-
Właśnie wróciłam z dziećmi do domku. Dziwnie mi dzisiaj będzie samej wieczorkiem. Ktosia, my kupujemy Miele i jest to tylko lodówka. Zamrażarka będzie do zabudowy. Może uda się ją zobaczyć http://www.maximedia.pl/?c=lodowki&p=miele_k_8952_sded_1.
-
Dzień dobry. Kończymy pakowanie. Mąż niedługo jedzie. Ktosia, niestety lodówka dwudrzwiowa wcale nie jest taka duża w środku. Ona bardziej na taką dużą wygląda. Chyba że jeden z modeli, który nie ma przegrody pośrodku, tyle że kosztuje prawie 9 tys, na co jest mi po prostu szkoda pieniędzy. Kupujemy dużą, bo 180 wysoka i 60 cm szeroka, ale nie ma zamrażarki i jest tylko chłodziarka. Do tego mała zamrażarka do zabudowy. Jak się nam powiększy metraż to możemy tą lodówkę powiększyć o takiej samej wielkości zmrażarkę i dostawić obok i też będzie wtedy dwudrzwiowa. Miałam dzieci wysłać w pierwszym tygodniu wakacji nad morze ze szwagierką, ale niestety zamówiłam książki do szkoły i chyba nic z wakacji nie wyjdzie. Jeszcze muszę zapłacić za ubranko-kamizelkę do szkoły i dokupić resztę przyborów. To jest nie do pojęcia, żeby komplet ksiązek do I klasy kosztował prawie 170 zł, a co z resztą, sama nie wiem. Buziaki, bo się mąż denerwuje wyjazdem chyba bardziej niż ja. Wyślę Wam później zdjęcia z komunii które robił mój brat. W końcu je dostałam.
-
Zakupy zrobione. Lodówka przełożona na za miesiąc, bo nie chcę zostać sama z problemem ustawiania wielkiej lodówki i nie chcę też nikomu za drobne usługi płacić kasę. Dlatego podjęliśmy decyzję że jak mąż przyjedzie to ją kupimy. Ze szawgierką umówiłam się na sobotę na większe zakupy i tak będziemy sobie radzić weekendowo. Boję się tylko żeby mnie gdzieś na środku drogi nie złapały skurcze. Dobrze że to już wakacje za chwilkę i teściowa będzie miała więcej czasu i moja siostra też. Zmykam, bo dziewczynki wracają ze szkoły i muszę im podać obiadek. Miłego popołudnia.
-
Ja też jestem. Sorki, że mnie nie było ale to był szalony dłuugi weekend. Okazało się że jednak mój M wyjeżdża do pracy. Wyjazd jutro wieczorkiem i najbliższy przyjazd dopiero za około 3 tygodnie albo dopiero jak będę rodziła. Tak jak kiedyś pisałam z jednej strony się cieszę że wyjeżdża a z drugiej wiem że będzie ciężko. Stąd ta moja nieobecność. Robiliśmy zakupy na jego wyjazd i na mój pobyt bez niego, tj. wszelkie zapasy musiałam zrobić. Kupiłam trochę rzeczy na balkon, a w środę idę z bratem po kwiaty i dodatki. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Chciałabym jednak żeby wtedy nie lało, bo wszystko mi się poprzesuwa. Poza tym- no cóż zostało mi niecałe 8 tygodni i wiem że samej jeszcze szybciej mi to szystko zleci. Zostały mi jeszcze do kupienia kosmetyki, łóżeczko i wózek, ale to już wszystko w jednym miejscu i chyba zrobię to pod koniec tygodnia, żeby nie zostać z tym na ostatnią chwilę. Przez ostatnie kilka dni biegaliśmy po sklepach i mam dzisiaj taki sajgon w domu, że nie wiem w co ręce włożyć. Jutro jedziemy jeszcze kupić lodówkę bo naszą odkupuje od nas szwagierka, nie mieściliśmy się już w tej. Jak będę miała to Wam napiszę. Buziaczki dla wszystkich. Magda nie przejmuj się tak tymi sąsiadami. Moi też są nienormalni. Pa.
-
Jestem na chwilkę. Na wesele chyba pojedzie tylko mąż z Karolką i Paulinką. Tyle, że babcia za wszelką cenę chce je zabrać do Częstochowy na procesję. Boję się że je zgubi gdzieś po drodze. Tam będzie tyle ludzi. Napiszę jeszcze później.