Witam,
przed chwilą trafiłam na to forum i mam nadzieję, że znajdę odpowiedź/rozwiązanie mojej sytuacji.
Jak Wy wszystkie borykam się z podobnym problemem. Na moje szczęście/nieszczęście to ja \\\"rozdaje karty\\\". Moja historia: poznaliśmy się 6 lat temu, gdy rozpoczęłam pracę u niego. przez 4 lata był dystans, w sumie nawet mi się nie podobał. Później uśmieszki, długie spojrzenia i rok temu zaczęło się na maxa. Od 2-ch lat jestem mężatką (nie mam dzieci), mąż mieszka ze mną od niespełna roku, wcześniej mieszkał z rodzicami...., więc na początku, przez 4 m-ce spędzałam z M. prawie każdą noc. On był żonaty, ponoć m.in. dla mnie rozwiódł się z żoną, mieszka już sam, ma dziecko... Później ktoś życzliwy doniósł mężowi, że się z nim spotykam, on mi wybaczył i mieliśmy zacząć wszystko od nowa. Pracy nie zmieniłam i to był błąd na ówczesny moment. M. czekał a ja nie potrafiłam o nim zapomnieć i po 2-ch miesiącach znowu się zaczęło. Mąż nie wie o tym, choć może się domyślać, ma doskonałą intuicję. Ja jestem oziębła w stosunku do niego. Nie lubię jak mnie dotyka, całuje, nie wspominając już o seksie- chce to nieć jak najszybciej za sobą. Przykre to, że tak bliscy niegdyś sobie ludzie tak się oddalili, a właściwie ja. Żyję obok niego, nie kłócimy się, jest dobrze do momentu jak mamy iść do łóżka lub się pocałować- mam wtedy blokadę. Mąż jest naprawdę dla mnie dobry i wielbi mnie ponad wszystko. Tylko ja się zatraciłam i już do niego nic nie czuję, tylko przyjaźń. M. ma chęć zwiedzania świata, czego mąż nie posiada i na tym polu dochodzi do sprzeczek, typowy domownik. M. chce ze mną spędzić życie, chce bym do niego się wprowadziła. Też tego chcę, ale boję się opinii innych, mamy (którą na pewno zawiodę, boję się że się ode mnie odwróci) i boję się o tym powiedzieć mężowi. Czasem zastanawiam się nad spakowaniem się i wyjściem. Czy to jest jakieś rozwiązanie...? Przepraszam za chaos w informacjach, za dużo chciałam napisać w małej ilości wyrazów.