-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Galia123
-
Cześć dziewczyny! Bakla, ważne, że nikomu nic się nie stało. Chociaż wiadomo, że nowe nieprzewidziane wydatki nikogo nie ucieszą. Trzymaj się. Plus taki, że masz łazienkę wysprzątaną. Baju, to są wyzwania, z którymi musimy sobie radzić. Poćwicz w domu. Wczoraj byłam na długim spacerze i widziałam, że moje lodowisko jeszcze zamknięte. Alexia, czyli masz już prawie całą rodzinę w komplecie :)Zdążysz z robotą. A z czym nie zdążysz, to poczeka :) Mam taką ciocię, , która sprzątając przed świętami mogła się nie wyrobić z powieszeniem firanek. I co? Wieszała je po świętach :) Ludzie się z niej podśmiewali, a dziś ona jest pozytywnie nastawioną do życia starszą panią. Siwych włosów ma mało. Jak ją spotykam, to zawsze jest uśmiechnięta. Czy firanki są ważniejsze niż spokój ducha?
-
Cześć! MŻ to dość trudna dieta, bo łatwo na niej przesadzić z ilością. Ale myślę, że jeśli się ją połączy z umiejętnym świadomym wybieraniem jedzenia, to może być najlepsza dieta, żeby utrwalić dobre nawyki. Sądzę, że nasz problem (przynajmniej mój) polega na tym, że "chciałabym być szczupła, ale ..." 1. szybko - dlatego kręcą mnie wszystkie diety, które dają natychmiastowe efekty 2. najlepiej bez wysiłku w postaci ograniczania tego, co lubię 3. żeby efekt był na tyle trwały, bym mogła znów sobie dogadzać Ponieważ proces odchudzania jest trudny i żmudny, to po drodze zaliczam różne wpadki, bo 1. mam doła 2. mam pms 3. pogoda kiepska 4. należy mi się / zasłużyłam 5. miałam ciężki dzień 6. ktoś mnie wkurzył 7. święta/ imeinieny / imprezy itd. 8. po świętach (trzeba dojeść) 9. między świętami (nie opłaca się) 10. i tak jestem gruba i na pewno nie uda mi się schudnąć Do tego można dodać jeszcze całą masę innych okoliczności łagodzących i usprawiedliwiających. Pełna mobilizacja następuje 1. w okolicach imprez (żeby jakoś wyglądać przy ludziach) 2. w okolicach wakacji (kiedy trzeba wskoczyć w lekkie bluzeczki i spódniczki) 3. kiedy czuję wyraźnie, że ubrania stają się ciaśniejsze (można to obejść wybierając swobodniejsze fasony) Sytuację dodatkowo utrudnia fakt, że te podstępne kilogramy pojawiają się powoli. Najpierw jeden - przechodzi niezauważony, potem drugi, trzeci ... A kiedy robi się ciasno, to już nie jest łatwo zmniejszyć porcje. Gdybyśmy tak po każdym dniu obżarstwa tyły 5-6 kg, to myślę, że szybciej doszłybyśmy do wniosku, że nie warto. Kolejna przewrotność żmudnego procesu to chwile zwątpienia (które u mnie rozciągają się na miesiące, w których tylko gadam o diecie w przerwach między podjadaniem). Jak uczymy się czegoś nowego - jeździć na łyżwach na przykład - to wiadomo, że ileś razy się przewrócimy. Ale wstajemy, a nie leżymy na lodzie jęcząc, że zimno, że trudno, że d...pa boli. Może te gorsze momenty muszą być stałym elementem procesu. I myśleć nad ich przetrwaniem powinno się w dobrych chwilach, a nie kiedy nastąpi kryzys. Ostatnio przeczytałam, że problemem ludzi sfrustrowanych jest nastawianie się na rezultat, a nie na proces. Szczególnie, jeśli jest to proces długotrwały. Nie można się zniechęcać. Upadki będą, ale jeśli wykażemy się cierpliwością, to na pewno dojdziemy do celu. A cele też powinny być realne. Cieszmy się każdym dobrze przeżytym dniem, nie tylko pod względem diety, ale w ogóle.
-
Hej! Aniu, trzymaj się. Może spróbuj opisać to, co czujesz. Nie musisz tego publikować. Pisz sama dla siebie. Baju, kuruję się. A co do mojej koleżanki, to chyba masz rację. Tyle, że ona się już tak ostro ogranicza od wielu lat. I musi coraz bardziej się pilnować. Ale i tak spotkania z nią są dla mnie średnio przyjemne, bo zawsze mam wrażenie, że jestem oceniana. Fajny sylwester ci się szykuje. Cieszą mnie twoje wpisy :) Alexia, czy dziś po nocnej zmianie też byłaś na kijkach? Bakla, Szyszka, co u was? Ja ostatnio zwiększyłam ilość zup w swojej diecie. Może się w końcu skuszę na tę zupową dietę? Czego ja już tylko nie próbowałam :)
-
Gdzie się podziewacie :( ? Trzymam się nadal, ale bardziej świadomość niż dobre nawyki. Przeziębienie jakby trochę lepiej, chrypę mam nadal. Od dziś biorę żeń szeń na poprawę odporności. Niestety nadal nie jestem w stanie ćwiczyć. Przeczytałam dziś taką mądrość, żeby nie wpadać w niepotrzebną frustrację lepiej się nastawić na proces niż na rezultat. Do mnie chyba przemawia. Miłego popołudnia!
-
Cześć dziewczyny! Aniu, witaj, może do nas dołączysz? Zapraszam :) Jak do tej pory dzień udany dietetycznie, mam nadzieję na równie udane popołudnie i wieczór. Po wczorajszych ćwiczeniach czuję się rewelacyjnie,chociaż nie wykluczam, że swój udział może mieć i pogoda :). Zaraz trochę ogarnę chałupkę i przygotuję się do jutrzejszej imprezy - paznokcie, maseczka itd. Ćwiczenia w planach zostały uwzględnione, teraz należy je tylko zrealizować. Dopijam kawę i biorę się do pracy. Miłego weekendu! Jutro i w niedzielę pewnie mnie nie będzie. Postaram się z niczym nie przesadzić i w poniedziałek w pełnej gotowości kontynuuję dietę.
-
Cześć dziewczyny! Baju, gratulacje i trzymaj ten rytm. Piękny wynik. Rozumiem, że to mąż wodzi cię na pokuszenie. Ale może czasem daj się uwieść :) Fajnie, że znów jesteś z nami i poprawę humoru też widać :) Baklu, to ja ci się nie dziwię, że boisz się dreptać sama po ciemku. Żadna przyjemność iść i myśleć, czy ktoś nie idzie za tobą. A już maszerować ze słuchawkami na uszach na pewno się nie da. Ale wierzę w ciebie, bo na początku roku dawałaś radę i byłaś dla nas wzorem. Znów ci się uda. Po prostu na razie zbierasz siły. Alexia, podpisuję się pod tym, co napisałaś obiema rękami. Też tak mam - rozbuchany apetyt, szalejące hormony, długie pms-y. I pilnowanie się, żeby nie przytyć. A przecież chciałoby się jeszcze schudnąć. Podobnie jak ty, przypilnuję się z dietą i będę ćwiczyć regularnie. Dziś miałam dzień bez ćwiczeń, bo bardzo dużo spraw dziś miałam do ogarnięcia. Dopiero przed godziną wróciłam do domu. Zjadłam kolację, nawet sporą, ale wciągu dnia bardzo mało jadłam. Jeszcze herbatka, a spać pewnie pójdę po północy. Ale wczoraj ćwiczyłam, tak jak zaplanowałam, jutro też się przyłożę. Skórę po zabiegu mam fatalną :( W sobotę mamy wyjazdową imprezę, chciałam, żeby już było ok. Pewnie w piątek znów odwiedzę kosmetyczkę, żeby mnie doraźnie poratowała. Kończę, żeby nie przynudzać. Dobranoc :) A kijki pooglądam, dzięki wszystkim za podpowiedzi.
-
Szyszka, ciężki miałaś dzień, to fakt :( Pewnie to zamyślenie to skutek twojego przemęczenia. Może brakuje ci jakiś witamin albo minerałów, dość długo już jesteś na diecie. Życzę jak najlepszego odstresowania. I bądź dla siebie bardziej wyrozumiała, podświadomość ci to podpowiada. Spójrz na siebie oczami kogoś, komu jesteś bliska. Czy ty swojej bliskiej osobie robiłabyś wyrzuty, bo nie może wytrwać na diecie? Na pewno nie. Naprawdę dużo łatwiej mi się pilnować z wagą, odkąd zaczęłam patrzeć na siebie łagodniej. Jakieś 15 lat temu byłam jednym wielkim (w każdym sensie) kompleksem. Porównywałam się z każdym i w tych porównaniach widziałam swoje niedoskonałości. Teraz już wiem, że nie muszę być doskonała i perfekcyjna, nie muszę ze wszystkim zdążyć, nie muszę zawsze być gotowa,żeby się z kimś spotkać albo komuś lecieć z pomocą (czy tego chce, czy nie chce). Nie zawsze mam tyle luzu, ale pracuję nad tym. Trzymam mocno kciuki, żeby i u ciebie się poukładało. Alexia, trwam - Nie jest łatwo, bo różne smakołyki mnie wodzą na pokuszenie. Brzuch mnie bardziej pilnuje niż ja siebie sama. Codziennie ćwiczę godzinę. Jutro na pewno będę miała przerwę. Robię sobie zabieg kosmetyczny na przebarwienia i po nim skóra jest dość mocno podrażniona, więc nie będę jej dodatkowo zalewać potem. Pomału jest lepiej. Wczoraj nawet miałam chwilę zdziwienia, że mój brzuch jakby się mniejszy zrobił :) Baju, jak podróż poślubna 2? Bakla, co u ciebie? Dziewczyny, chciałam zapytać, jakie kijki polecacie? Miłego wieczoru!
-
Baju, jak ciągle jedziecie, to ruchu masz dużo :) Udanej wyprawy. Twój czas spędzony wspólnie z mężem jest bardzo wartościowy, bo da ci siłę do dalszego działania. Pozdrawiam :)
-
Cześć dziewczyny! Baju, 9 kg - wielkie gratulacje!!! Wracaj do nas, będziesz nas motywować. Alexia, miłego świętowania :) Ostatnie dwa dni były u mnie w miarę ok. Nawet 2 razy porządnie poćwiczyłam, dziś niestety odpuściłam, bo boli mnie żołądek i mam migrenę. Wczoraj wypiłam dwa kieliszki wina z koleżanką i dziś mam takie jazdy, jakby za karę. Zastanawiam się, czy nie toleruję wina, czy to przypadek. No cóż, dziś w związku z bólami różnymi ładnie trwam na diecie, jem bardzo ostrożnie, żeby mój brzuszek był jak najbardziej zadowolony. Chyba muszę się bardziej pilnować z jedzeniem, bo przez jakiś czas jadłam za dużo, a mój brzuch tego nie lubi :( Musimy się jakoś dogadać. Za to na pewno wrócę do ćwiczeń, bo jak ćwiczyłam na bieżni, to czułam się wspaniale. Mam nadzieję, że jutro się uda. Bakla, Szyszka, pozdrawiam. Piszcie, razem trochę raźniej. Pozdrawiam i miłego świętowania :)
-
Alexia, z gardłem rzeczywiście nie najlepiej. W poniedziałek idę do laryngologa. Po powrocie od mamy znów było gorzej. Oczywiście wiem, że trochę więcej mówiłam, ale już mnie to męczy. U mnie niestety ani dieta, ani ruch. Dziś chcę to zmienić. Nie wiem, czemu tak mi ciężko powrócić do diety. Ciągle mam na coś ochotę. Na szczęście jeszcze nie ma problemu z wagą, ale jak tak dalej pójdzie, to będzie duży problem.
-
Cześć! Szyszka, moja córka też miała niedobór wit. D, też we wrześniu, też od dwóch lat jest u endo. Teraz ma poziom troszkę powyżej normy i zlecenie stałego przyjmowania takiej w kroplach. Coś jest u nas z tymi niedoborami :( Trzymam kciuki za syna. Co do diety, to myślę, że najlepiej jest znaleźć swój własny złoty środek i nie da się zwariować. Dieta to ma być nowy sposób żywienia na całe życie, dlatego warto go polubić. Baju, ja też nie widziałam, ale jak mówi powiedzenie "nie ma tego złego". Depresja to choroba i trzeba ją leczyć. Im więcej ludzi wie, tym lepiej, bo mogą uchwycić zmiany w zachowaniu, które świadczą o pogorszeniu się stanu chorego. Przy hashimoto często spotyka się ten problem. Życzę udanego spotkania :) Moje wczoraj było bardzo miłe. Alexia, czasem potrzebne są dni leniuszka :) Mam nadzieję, że chociaż dobrze odpoczęłaś :) Ja chyba muszę zacząć zapisywać plan działania. Wczoraj wam napisałam i sporo udało mi się zrobić. Tylko prasowanie zamieniłam na przygotowanie do pracy . Ale to ważniejsze. Dziś też podziałam. I już bardziej się przypilnuję z jedzeniem :)
-
Baju, fajnie, że zmieniło się twoje podejście do poczucia własnej wartości. Na pewno zasługujesz na tę terapię, a pieniądze są bardzo ważne, ale nie ważniejsze od zdrowia. Opis sałatki dość smakowity :) Szyszka, mam podobnie, odchudzanie dla zdrowia bardzo do mnie przemawia, ale najbardziej mnie cieszy luz w ubraniach :) Wydaje mi się, że większość grubych ludzi zajada te same emocje i sytuacje, a brak czasu dla siebie, jest chyba dość dobrym motorem do napędzania tych złych emocji. A to z kolei skutek wychowania w przekonaniu, że własne dobro stoi na samym końcu. Jeśli próbujemy coś zmienić, to pojawia się poczucie winy, że jesteśmy egoistami. I takie błędne koło. Trzeba jakoś popracować nad samoświadomością.
-
Cześć dziewczyny! Szyszka, jak już masz świadomość, że to zajadanie emocji, to już jesteś w połowie drogi. Psycholodzy radzą jeszcze określić, które konkretnie emocje wywołują takie stany,czy to złość, strach, nuda, smutek ...itd. A potem wprowadzić jakiś zamiennik na ich rozładowanie. Trzeba znaleźć coś najlepiej pozytywnego. Problemem jest to, że od wszystkiego można się uzależnić. Łatwiej jest wtedy, gdy coś konkretnie nas zaskoczy, gorzej, gdy jest nam źle, ale tak do końca nie wiemy, co się dzieje. Jedzenie jest najprostszą formą , gdy jemy czujemy się bezpieczni. Kiedyś nasi przodkowie jedli tylko wtedy, gdy byli bezpieczni. Odwrotnie niż my dziś, ale poszukujemy stanu komfortu. Podobno dobrym sposobem na walkę ze słodyczami jest jedzenie ciepłego słodkiego śniadania. Słodkie śniadania jadłam, ale to były koktajle, więc nie zawsze mam ochotę, szczególnie w chłodne dni. Ale faktycznie w takie dni pilnowanie diety nie było dla mnie problemem. Może wasze słodkie zupy są dobrym rozwiązaniem? Baju, napisz, czy twoje schudnięcie to tylko skutek stresu, czy też wprowadziłaś jakieś zmiany?
-
Alexia, myślę, że ogólnie chodzenie jest jakimś magicznym treningiem. Ostatnio sporo o tym czytałam. Moja mama dostała od swojego diabetologa zalecenie codziennego spaceru min. 30 minut. Cukier jej się obniżył. Ratuje ją to przed insuliną. Może coś w tym chodzeniu jest. Ja obiecuję wrócić na bieżnię już w przyszłym tygodniu, bo na razie wciąż jeszcze jestem podziębiona. Trochę pochodzę i zaczyna mi się suchy męczący kaszel. Tyle czasu nie ćwiczyłam, to jeszcze i tych kilka dni wytrzymam. Zgadzam się, że to dobre lata. Zdrowia trzeba już pilnować, ale w głowie spokojniej :) Alexia, miłych chwil z maluszkiem :)
-
Alexia, wyrazy współczucia :(
-
Cześć dziewczyny! Wpadłam na małą chwilkę. U mnie jak u was - krok do przodu, krok, czasem dwa do tyłu. Ostatnio czuję się bardziej zestresowana. Pewnie to wina hormonów, bo aż tak stresujących sytuacji u mnie nie ma. Denerwuję się byle głupstwem. Nie wyżywam się na innych, ale sama ciągle jestem poddenerwowana i przygnębiona. Staram się chociaż opanować apetyt. Jakoś w miarę się pilnuję z dietą, nie poddaję się. W końcu przyjdzie taki dzień, że znów wszystko zaskoczy :) Ważne, by nie przyszło mi wtedy walczyć z dużą wagą. Pozdrawiam was wszystkie. Naprawdę będę zaglądała częściej. Długo w ogóle nie mogłam tu wejść i to mnie zniechęciło. Miłego dnia!
-
Cześć dziewczyny! Szyszka, piszę mało,bo specjalnie nie ma się czym chwalić. Zaczęłam ćwiczyć, ale już w zeszłym tygodniu musiałam trochę przystopować, bo mi wyskoczyła opryszczka po 15 co najmniej latach przerwy :( Trochę mnie to zmartwiło, bo nie czułam się źle. Ostatnio mam sporo stresów, może stąd. Weekend całkiem stracony dla diety, bo mieliśmy dużą imprezę rodzinną w lokalu. Niby mogłam wybrać najbardziej dietetyczne rzeczy, ale szczerze, nie chciało mi się. Dziś za to wzięłam się do galopu. Oby motywacji i zapału starczyło mi na dłużej. Tak jak już kiedyś pisałam, moim problemem jest pieczywo. Długo nie jadłam chleba i trzymałam się ok. Potem pomału zaczęłam wprowadzać i jeszcze się wydawało w porządku. Za to ostatnie 2-3 tygodnie, to jakiś koszmar. Dziś już nie jadłam pieczywa na śniadanie i jest spokojniej z apetytem. Zobaczymy. Do tego hormony szaleją :( Nie wiem, co bardziej mnie nakręca. Ale póki co walczę. Na szczęście nie mam jakiegoś dramatycznego wzrostu na wadze. Jest 63,2 - chcę by było 58-59. Powiem krótko. Przed 50 jest jeszcze trudniej niż po 40. Kiedyś gdybym się pilnowała 2-3 dni, to pewnie byłoby na wadze mniej ze 2-3 kg. Teraz jak spada kilogram tygodniowo, to już wielki sukces. Chyba ratuje mnie to, że po latach ćwiczeń mam wciąż sporo mięśni. Niestety, jak się denerwuję, to trudno mi się zmusić do aktywności, chociaż mówią, że ćwiczenia redukują stres. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Byleby zdrowie było, to z resztą damy sobie radę. Chyba nadrobiłam swój czas bez wpisów. Jak zwykle epopeja mi wyszła. Szyszka, gratuluję efektów, determinacji i wierzę, że wkrótce osiągniesz swój cel. Tak w ogóle, to jaki masz nastrój przed powrotem do pracy w zreformowanym szkolnictwie? Bakla, też bym chciała, żeby te kilogramy tak szybko spadały, jak wracają. Ja pierwszy dzień po urlopie. Jak się czujesz? O jakich ćwiczeniach w domu pisałaś? Alexia, zaglądaj, wracaj i świeć przykładem :) Baju, odezwij się i ty. Pozdrawiam ciepło :)
-
Szyszka, tak, zażywam w kapsułkach oeparol. Już kiedyś brałam, bo miałam problemy z gardłem w pracy. I pomagał. Na ból piersi też brałam. Ale to trzeba regularnie. Wiem, że można kupić olej i dodawać np do sałatek. Ale ten zamknięty nie wietrzeje. Podobnie działa ponoć olej lniany. Ja też biorę cast... Czuję się lepiej. Ale gina zaliczę, bo to już chyba pora. Bakla, jak się czujesz?
-
Bakla, ja też ściskam mocno. Będzie dobrze. Odpocznij trochę i może daj sobie na chwilę spokój z ostrą dietą. Może to jakieś ogólne osłabienie organizmu. Ale ważne, że czujesz się dobrze. Ja gina zaliczam w piątek. Pewnie bym się nie wybrała, gdyby nie moje huśtawki hormonalne. Ale zobaczymy, czy to hormony, czy mój charakterek :) Baju, tak mocno trzymałaś kciuki, żebym poćwiczyła, że jak wieczorem przeczytałam, to odpaliłam bieżnię. A już miałam sobie dziś zrobić przerwę :P Dzięki bardzo. Pomogłaś mi odnaleźć właściwą motywację :) Co do podjadania, to u mnie jak u innych. Są dni, że nawet ból brzucha nie jest w stanie mnie zniechęcić. Ale ostatnie trzy dni są ok. W poszukiwaniu środka na pms trafiłam na wątek o wiesiołku. Na "kobiecości" pomaga na pewno, ale wiele osób pisało, że pomaga też w odchudzaniu, między innymi, pomaga opanować chęć na podjadanie. A że tonący brzytwy się chwyta, to postanowiłam to przetestować na sobie. Zaczęłam albo w sobotę,albo w niedzielę wieczorem. Wzięłam 3 kapsułki. W nocy chyba ze 4 razy musiałam wstać do toalety. Druga noc było to samo. W ciągu dnia rzeczywiście mniej mnie ciągnęło do jedzenia. Czuję, że trochę wody zeszło na pewno. Może przypadek, może faktycznie na mnie działa. Ponoć nie wszystkim pomaga. Ja i tak biorę go głównie na pms. A gdybym schudła trochę, to taki skutek uboczny jestem w stanie zaakceptować :) Dobranoc dziewczyny!
-
Cześć dziewczyny! Przepraszam, że nie piszę, ale u mnie ostatnio z dietą kiepsko. Nie poddaję się, ale sukcesów póki co brak. Nie zajadam stresu, ale co zajadam, to chyba sama nie wiem. Próbuję się wziąć w garść, wróciłam do ćwiczeń. Mam nadzieję, że tym razem na dłużej. Z dietą jest tak sobie. Ale staram się,bo wiadomo, że bez wysiłku nie schudnę. Anuśka, najważniejsze jest zdrowie. To poważna choroba. Może za jakiś czas, już po operacji będziesz mogła powrócić do aktywności i wtedy twoja dieta nie będzie taka restrykcyjna? Twoje wpisy są dość smutne. Masz jakieś wsparcie psychologa? Wygląda, jakby twoje życie uległo zmianie o 180 stopni. Trzymaj się. Wszystko się w końcu jakoś układa, nawet jeśli to nie jest wymarzony przez nas scenariusz. Szyszka, masz rację, że gdybyśmy się umiały pohamować, to rozmiar 38 już dawno byłby osiągnięty. Czyli problemem jest to, dlaczego nie umiemy się powstrzymać przed jedzeniem, skoro wiemy, że potem będziemy żałować. Co to jest stoperka? Zazdroszczę systematyczności w zapisywaniu jadłospisu. Alexia, Bakla, Baja - pozdrawiam ciepło :)
-
Cześć dziewczyny! Witam nową koleżankę - napisz coś więcej o tej diecie. Alexia, super wyjazd. Widać, że naładowałaś się pozytywnie. Takie miejsca mają moc, z której warto czerpać. A ten nadprogramowy kg szybko zgubisz. Bakla, jak dajesz radę w pracy w tym upale? Szyszka, ja w pewnym momencie odpuściłam z walką o sprzątanie w córki pokoju. Rzeczywiście, to jej pokój. Już od dawna sprząta tam sama. Najważniejsze, że umie to zrobić i wie, kiedy już sobie nie wolno odpuścić. Zresztą i tak w stercie jej uczelnianych papierów i tak nie umiałabym się odnaleźć. Baju, gratuluję ruchu i chęci powrotu do diety. Ale nie katuj się za bardzo, bo polegniesz w walce z samą sobą. I pamiętaj o przyjemnościach :) U mnie ubiegły tydzień na wyjeździe był bardzo ok. Ale po powrocie dopadł mnie taki apetyt, że wczoraj zakupiłam preparat, który ma mi pomóc opanować chęć na podjadanie. Już kiedyś go brałam, pomaga opanować apetyt, chociaż sam w sobie oczywiście nie odchudza. Nic i nikt nie zrobi tego za nas. Dziś też odbieram książkę o psychologicznym wsparciu w diecie. Znalazłam ją w necie w bardzo dobrej cenie i postanowiłam się wesprzeć. Jeśli będzie w niej coś wartościowego, to sięz wami podzielę. Dziś pierwszy dzień porządnej diety. Wieczorem napiszę, czy się udało. Marlenka, ty już na urlopie? Kotka
-
Cześć dziewczyny! Kotka, witaj. Ciekawe, co napisałaś o tych niedoborach, bo sądziłam, że to zupowa dieta jest pod tym względem ok. Ale z niczym nie można przesadzać. Gratuluję sukcesów Ja coraz lepiej się trzymam z dietą. nie na 100%, ale jest lepiej niż było. Dolegliwości fizyczne związane z ... z lekka ustąpiły, emocjonalne niestety jeszcze nie. Przeokropnie pokłóciłam się z mężem. Mam totalnego doła, ale wiem, że to minie. W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na kilka dni. Na razie cieszę się wolnymi chwilami w domu. Dziś sprzątanie, jutro Ikea, bo potrzebuję paru drobiazgów. Czytam i oglądam filmy. Sporo rozmawiam z córką. We wtorek zaliczyłam wizytę w stolicy, bo moje dziecko przenosi się tam na studia magisterskie. To już trzecie pokolenie na tej samej uczelni :)Chciałam zobaczyć dwa muzea, ale okazało się, że we wtorek oba zamknięte. Będę musiała to nadrobić. Pozdrawiam wszystkie panie i życzę miłego weekendu :) Alexia, widziałam cię na zdjęciach na FB - wyglądasz wspaniale
-
Cześć dziewczyny! Baju, myślę, że matka nigdy nie ma spokoju. Co więcej, im starsze dzieci, tym więcej się myśli. Co to są ogórki kanapkowe? Bakla, ja też boję się takich atrakcji. Kiedyś praktycznie dostałam ataku paniki. Mój mąż nie wiedział, kogo ma pilnować - mnie czy córki? Od tej pory unikam wszelkich podobnych atrakcji. Szyszka, to dobre zakupy poczyniłaś :) Jeszcze trochę i zaszalejesz z ciuchami. Jak znajdziesz coś na pms, to daj znać. Gratulacje za dietę i ruch Marlenka, ja ciągle się waham z tym wyjazdem. Myślę, że mężczyźni podejmują takie decyz****ardziej spontanicznie :) Kawałkiem pizzy się nie przejmuj, najwyżej zjesz lżejszą kolację. Alexia, owocnej duchowo pielgrzymki. Ciekawa jestem twoich wrażeń. Pozdrawiam :) Miłego dnia!
-
Nie mogę nic napisać, bo mi wyskakuje informacja o spamie :(
-
Hej! Niedziela mija mi bardzo spokojnie, głównie na snuciu się z kąta w kąt i czytaniu. Czytam "Moje córki krowy". Dziękuję za polecenie tej książki. Bardzo dużo refleksji mnie nachodzi w trakcie lektury. Szyszka, zawsze możemy się pomodlić o dobrą żonę dla swojego męża - takie dwa w jednym. Póki nie jest za późno. Szczerze, nigdy nie pomyślałam, żeby się o to pomodlić. Założyłam, że mój ma dobrą :) Dzięki za inspirację. Czekam na obiad. Mój mąż kończy pichcenie. Zaprosił mnie na spacer, a mnie tak średnio chce się wychodzić z domu. Ale może dam się uwieść :)