-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Galia123
-
Hej! Castangnus już brałam przez 3 m-ce. Trochę pomógł. Zobaczymy, co dalej :) Dziewczyny, myślę, że większość rodzin ma takie trudne relacje. Najbardziej to widać w czasie świąt. Wszyscy niby się cieszą, składają sobie serdeczne życzenia, a większość ludzi mówi, że nie lubi świąt, a szczególnie składania życzeń. Chyba nie ma rodzin idealnych. Trochę pewnie jest tom wina mediów, że w filmach czy reklamach pokazują takie niby idealne rodziny, w których każdy problem można przegadać, czy rozwiązać. A czasem jest tak, że jak się jedna osoba zamknie w swoim gniewie czy poczuciu krzywdy, to żadnej rozmowy, czy przebaczenia nie ma. Bakla, masz rację, o miłość muszą dbać obie strony. Alexia, jak to robisz, że nie boisz się kleszczy? U mnie dziś na wadze malusieńki spadeczek,mimo pms :) Ale dziś spadeczek malusieńki, a jutro wzrost znaczny :)Takie bujanie się :) Kolorowych snów!
-
Cześć dziewczyny! Baju, witaj i zostań z nami :) Książki nie czytałam, filmu nie oglądałam, ale może po waszych wpisach się skuszę. Bakla, kleszczy boję się okropnie. Nigdy nie miałam, ale mam jakąś obsesję. Tym bardziej podziwiam wasze wyprawy do lasu. Szyszka, nie warto się tak wszystkim przejmować i nakręcać. Wszystko mija, pms też minie. W pewnym momencie nawet ostatecznie. Pomyślisz o swoich problemach za kilka dni, jak już zacznie ci się @. Ale wiem i rozumiem, co czujesz, bo to stan, który jest trudny do opanowania. U mnie ostatnie pms-y to głównie dolegliwości fizyczne, nie mam wahań nastroju. Ale ból piersi, zatrzymywanie wody itd. :( Marlenka, moje weekendy prawie zawsze tak wyglądają. Sprzątanie, zakupy, pranie, prasowanie. Nadrabiam zaległości domowe z całego tygodnia. Z pogodą u nas w PL podobnie. Nic pośredniego, albo tropiki, albo zimno. Czy to pierwszy wyjazd twojej córki bez rodziców? Co do miłości - wg mnie jest jak rzadka, piękna, bardzo delikatna roślina. Trzeba o nią dbać,pielęgnować ją, chronić od przeciągów i zmiany temperatur. I cieszyć się z tego, że właśnie nam dane jest móc ją podziwiać. A najpiękniejszy opis przedstawiony jest w psalmie o miłości z listu do Koryntian. Miłego dnia!
-
Cześć dziewczyny! Szyszka, faktycznie urwanie głowy :) Ale zaraz wakacje, odpoczniesz. A dokąd planujesz wyjazd? Alexia, nic dziwnego, że padłaś :) Tyle ruchu na świeżym powietrzu. Mimo twojej niechęci życzę ci przyjemnej pracy :) Mnie też czasem bardzo się nie chce iść do pracy. Ale jak pójdę, to już jest w porządku. Najtrudniej się zebrać mentalnie, potem z górki. Dziś mało jadłam, ale niestety późno wróciłam i byłam bardzo głodna, więc się trochę przejadłam. Mam nadzieję, że jeszcze ze 2 godziny nie pójdę spać i wszystko mi się ułoży. Jutro już będę wzorem :) Dobranoc :) Miłych snów!
-
Cześć dziewczyny! Marlenka, przetrwałaś jakoś pierwsze chwile w rozgrzanym aucie? Z tym brakiem czasu to jakiś obłęd :( Ja już od roku marzę o tym, żeby trochę zwolnić, złapać oddech, w spokoju odpocząć. Niedobrze jest żyć w biegu. Kiedyś moja koleżanka zwróciła nam uwagę, gdy w większym gronie rozmawialiśmy, żeby tylko jak najszybciej przyszły wakacje. Wtedy ona powiedziała, że my tak ciągle od wakacji do wakacji, a przecież życie mija i po każdych wakacjach jesteśmy starsi. Trzeba nauczyć się żyć tu i teraz i cieszyć każdą chwilą. Ja dziś mam wolny dzień. Zaplanowałam zakupy z córką i drobne robótki w domu. Postaram się też znaleźć czas na chwilę odpoczynku. Na razie jestem po lekkim śniadaniu. Wczoraj się pilnowałam, co nie było trudne przy takiej temperaturze. Marlenka, masz rację, upały sprzyjają odchudzaniu :) Miłego dnia!
-
Przepychanie
-
Cześć dziewczyny! Szyszka, obejrzałam foto - miło cię poznać. Mnie można na FB, ale zdjęć mam niewiele. Ładna kobitka z ciebie :) Alexia, jesteś zadaniowcem - cel zrealizowany, działamy dalej :) Miłego odpoczynku i słońca, żeby naładować baterie. Bakla, co u ciebie? U mnie ostatnie dwa dni nie były dietetyczne. Może nie jadłam dużo, ale w późnych godzinach, z czym walczyłam od kilku miesięcy. Od dziś postanawiam mocną poprawę, bo szkoda zmarnować dobre przyzwyczajenia. Szyszka, w pewnym wieku utrzymanie wagi to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza jak ktoś lubi jeść (jak ja). Ale rzeczywiście etap przyjemniejszy niż sam proces odchudzania. Ważne, by zareagować w porę. Ale jeszcze się nie poddałam i może w końcu dobiję do wymarzonej wagi. Jeszcze 4 kg. Szyszka, pytałaś o kawę, która mnie tak "kopała". To zwykła MK naturalna. Na co dzień piję rozpuszczalną, a wtedy przez kilka dni nie miałam i piłam to, co lubi moja córka. Nie wiem, czy to po kawie, czy ogólnie zbyt nerwowa jestem. Teraz piję swoją i jest lepiej :) Miłego dnia! Ja zaraz wybywam do pracy. Baju, Sylwia, Marlenka
-
Cześć dziewczyny! Bakla, ja chyba jakaś nierozgarnięta jestem. Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że to spotkanie z dzikami oglądałaś z okna samochodu. A ty z kijkami chodziłaś po lesie!!! Straszne trochę. Często miewasz takie atrakcje? Podzielam twoją niechęć do zdjęć. Mnie też się zawsze wydaje, że na zdjęciu mam kilka kg więcej i w ogóle jakaś brzydsza jestem :) Za oglądaniem zdjęć też nie przepadam. Chociaż jest wyjątek. Znalazłam u mamy z racji małego remontu album i pudełko ze starymi zdjęciami i dokumentami. Głównie zdjęcia mojej babci z młodości. Sporo zdjęć mojego dziadka, którego nie znałam, bo zginął w czasie wojny. I zaproszenie na ślub moich dziadków z 1937 roku. Dla mnie skarby. Już parę razy wyciągałam te pamiątki i oglądałam wspólnie z córką. Musiałam się pochwalić :) Dziś miałam dość ostrą migrenę. Ciężko było. Pewnie związane ze zmianą pogody. Może macie jakieś sprawdzone patenty na migrenowe bóle głowy? Miłego długiego weekendu :)
-
Cześć! Bakla, dość drastyczne przeżycie :( Już się uspokoiłaś? Marlenka, czy ty już w nowym mieszkaniu? Kiedy parapetówka? Baju, odezwij się :) Tęsknimy. Dziś od rana gdzieś do 16 miałam jakąś wewnętrzną trzęsawkę. Zastanawiam się, na ile to moje poddenerwowanie może być wywołane nową kawą. Bo zaczyna się po porannej kawie i kończy zawsze koło 15-16. Dziś kupiłam już swoją kawę i jutro będę testować. Plus był taki, że przy tym wewnętrznym dygotaniu miałam wrażenie, że chudnę. Ale zdrowie przede wszystkim. Alexia, Szyszka :)
-
Cześć dziewczyny! Ja też przepraszam, że czasem znikam, ale chwilami naprawdę brakuje mi czasu na wszystko. U mnie drugi dzień @ i drugi bardzo nerwowy dzień. Prawda, że pewnie hormony zmieniają mi trochę perspektywę, bo w innych okolicznościach aż tak nerwowo na podobne sytuację nie reaguję. I niestety mam apetyt na wszystko. Ale jutro też jest dzień. Dobry, żeby się ogarnąć. Bakla, wrzuć na FB jakieś aktualne zdjęcia. Szyszka, Alexia - pozdrawiam Dziewczyny - wracajcie :)
-
Cześć! U mnie jak u was - z dietą ok, czasu brak. I tak pewnie będzie przez najbliższe 3 tygodnie, potem może złapię trochę luzu i uda mi się wyjechać chociaż na parę dni. Alexia, maszerowanie pięknie kształtuje sylwetkę. Waga nie wszystko widzi. Ale ważne jest, ile zdrowia zyskujemy dzięki temu. Moim zdaniem każdy dzień, w którym pilnujemy tego, co zjemy to ukłon w stronę naszego zdrowia, inwestycja na przyszłe lata. Marlenka, bierz wzór z prezydenta :)To fajnie jak dobre przykłady idą z góry :D. Chyba dobrze się tam mieszka? Bakla, 370 zł - to raczej dość drogo na taki wyjazd?Zazdroszczę zamiłowania do kwiatów i ogrodu. Ja mam tylko kilka w domu. Od kilku miesięcy myślę, żeby je przesadzić i na razie ciągle poszukuję właściwych doniczek. Taki ze mnie ogrodnik :) Baja Szyszka, co u ciebie?
-
Cześć dziewczyny! Bakla, gratuluję ruchu. Ostro powróciłaś do diety. I bardzo szybko się ogarnęłaś po uroczystościach - Zuch z ciebie :) Baju, czy ty też już doszłaś do siebie po gościach? Alexia, gratuluję spadków i powrotu do dawnych rytuałów :) Szyszka -komplementy dodają motywacji. Na pewno widać kolosalną różnicę. Ja też jestem niska i wiem, że widać każdy kg w jedną albo w drugą stronę. Miło, że ludzie zauważają twój wysiłek :) Marlenka U mnie dziś na wadze 62,4. Czyli stała waga bez zmian. Chociaż po ubraniach widzę, że jest mnie jakby trochę mniej. Jestem tuż przed @, więc może to jest powód.Zobaczymy. Na razie jestem dość zadowolona, bo chociaż nie mam spadku, to jednak stałość wagi w moim wieku też jest ok. A przyznaję, że jedzeniowo nie ograniczam się jakoś bardzo mocno. Nadal staram się nie jeść chleba, chociaż czasem trochę skubnę. I nie podjadam wieczorami. Smak paluszków słonych to już tylko wspomnienie. Może wyjdzie mi to na dobre :) Pozdrawiam i miłego dnia :)
-
Cześć dziewczyny! Baju, wszystkiego najlepszego z okazji imienin Ja się dziś nie zważyłam, bo wstałam bardzo głodna i zaczęłam dzień od kawy i ciastka owsianego. Tak naprawdę to często zapominam o ważeniu, bo znów mam dużo pracy. Czasu na jedzenie pozostaje mało i to jest duży plus. Wczoraj ugotowałam podwójną porcję zupy jarzynowej i wieczorem w ramach kolacji zjadłam 1,5 miseczki. Obiadu nie jadłam, bo nie miałam kiedy. Kładłam się spać głodna i stąd dziś od rana to ciastko. To nie jest moja dieta. Chociaż pewnie w jakimś sensie jest :) Aktywności fizycznej znów brak i jak Bakla o kijkach, ja marzę o swojej bieżni. Słuchawki na uszach, ulubiona szybka muzyka i chodzenie :)Może dziś albo jutro uda mi się spełnić to marzenie. Bakla, trzymam kciuki, żeby wszystko się udało, jak sobie zaplanowałaś. Nie stresuj się. Wiadomo, że ci zależy, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Ale na szczęście przyjęcia domowe nie odbywają się wg jakiegoś sztywnego protokołu, a goście i tak nie zobaczą ewentualnych niedociągnięć. Wciągnij rodzinę, niech ci pomogą. Nie stresuj się za bardzo, bo jak opadną emocje, to żeby rozładować ten stres, możesz zacząć podjadać. A jedzenia na pewno będziesz miała w lodówce pod dostatkiem. Trzymaj się Alexia, już widać powrót do normalnej rzeczywistości :)Tyle ruchu -aż zazdroszczę. Tym bardziej, że u ciebie to w pięknej scenerii. Na pewno twoja waga to zauważy (waga zauważy - perełka językowa) Zasłużyłaś na nagrodę :) Baju, rób swoje i nie zwracaj uwagi na wahania. Jak pisała Charta, czasem waga stoi w miejscu, a w obwodach jest mniej. Poza tym utrzymanie diety jest pewnym sukcesem, małym zwycięstwem nad słabościami, a to poprawia nastrój i pomaga w kontynuowaniu. To długi i żmudny proces. Ale małymi kroczkami można dojść do celu. Nawet jeśli masz gorszy dzień i popłyniesz z jedzeniem, to następnego dnia wracaj do diety. Przez powtarzanie tych samych nawyków utrwalisz je. Bo nie chodzi tylko o schudnięcie. Chyba bardziej o to, by zmienić tryb życia na zdrowszy, a schudnięcie to tylko skutek uboczny. Na tym się skup. Bo przecież nawet jeśli kiedyś uda nam się osiągnąć idealną wagę, to i tak nie możemy powrócić do jedzenia, czego chcemy i kiedy chcemy. Mnie się udało nie jeść wieczorem, nie zajadać się chlebem i odstawić słone przekąski. Może nie schudłam, ale jest mnie jakby trochę mniej, nie tyję. A zmniejszenie ilości spożywanej soli na pewno jest dobre dla mojego organizmu. Charta - jesteś wzorem aktywności. Ja studiowałam w zimnym europejskim kraju :)Tam też mieszkałam kilka lat po studiach. Więcej na FB. Szyszka, ładną wagę już osiągnęłaś. Duży sukces. I gratuluję powrotu do wzorowego zupkowania. Marlenka, ty zawsze jesz takie dobre rzeczy. Niektórym nie umiałabym się oprzeć. Dziś macie wolny dzień (chyba Charta też o tym pisała), zatem udanego długiego weekendu i wykorzystajcie go na maksa dla siebie. Sylwia, może jednak się do nas odezwiesz. Ciągle czekamy :) Za oknem piękne słońce. Już nie ma wymówek, że pogoda nie pomaga w pilnowaniu diety. Miłego dnia!
-
Cześć dziewczyny! Baja, może czasem lepiej wybuchnąć niż wszystko dusić w sobie? Tłumiąc złość, sposób złe emocje kierujesz na siebie. Może nie warto od razu robić wielkiej awantury, ale pomału przesuwać granice swojej przestrzeni. Poćwicz, na pewno kiedyś się uda. Fajnie, że dałaś radę wszystko ogarnąć, mimo braku wsparcia. I ten rower - zrobiłaś na mnie wrażenie :) Charta, ja mam 48 lat, jedną córkę, już dorosłą i męża, też jednego. Nauczanie jest moją pasją, chociaż aktualnie nie wykonuję swojego zawodu. Teraz pracuję w firmie męża.Na emigracji spędziłam swoją młodość, najpierw studia, potem praca. Do dziś wspominam niezwykle ciepło tamten czas. Pewnie tęsknota za młodością. Odchudzam się praktycznie od zawsze :) Obecnie moja waga waha się w granicach 60,5 - 62 kg. Też jestem niska - 158 cm. Dużo ćwiczę, bo lubię i pomaga mi w utrzymaniu jako takiej formy (i pewnie też figury). Mój weekend minął bardzo pracowicie. Jedzenia za dużo nie było,bo miałam sporo różnych zajęć. Dziś mam wolny dzień. Planuję jakieś zakupy i chyba pora trochę ogarnąć mieszkanie. Miłego dnia!
-
Cześć! Tak na chwilę, bo czasu mam mało :) Ciekawy artykuł - polecam http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,127066,21829116,psychodietetyk-nadwaga-jest-skutkiem-nie-przyczyna-sama.html#BoxLSImg Odmelduję się po weekendzie. Miłego dnia!
-
Cześć! Baju, ja też robię tę sałatkę, właśnie z szynką konserwową :) Następnym razem spróbuję z kurczakiem wędzonym albo polędwicą łososiową, bo też lubię ja w sałatkach. Nie przejmuj się gośćmi, zorganizuj to spotkanie tak, żebyś sama miała z niego przyjemność. Bakla, moje ulubione, które dobrze się sprawdzają to: sałatka z czosnkiem i ananasem (różne warianty) - jak w piszesz, to ci wyskoczy w sieci ze 20 rodzajów, następna - niezbyt zdrowa, ale imprezowa to sałatka z zupek chińskich, kolejna - sałatka z gotowanym selerem na ostro, różne sałatki z selerem naciowym, sałatki na bazie mieszanki sałat (albo sałaty lodowej) z dodatkiem smażonego wędzonego boczku i sosu miodowo-musztardowego albo miodowo-chrzanowego. Te ostatnie są warstwowe, ale przygotowuję je w dużym płaskim naczyniu (np forma do zapiekanek) i nie są potem rozgrzebane, bo tych warstw jest mało. Jest taka fajna stronka "mniam mniam" , tam znajdziesz dużo przepisów i inspiracji. Charta - witaj w naszym gronie. Napisz coś więcej o sobie :) Szyszka, koniec roku minie, a ty będziesz miała dużo czasu, żeby spokojnie trzymać dietę.U mnie jest tak, że łatwiej jest mi się pilnować, jak nie idę do pracy, a z drugiej strony - jak jestem w pracy, to nie mam okazji do podjadania. Nie jem po 20, ale umiem się najeść między 11-12.00 a 20.00. Ale pracuję nad tym :) Wczoraj wróciłam na bieżnię -godzina ćwiczeń. Już wczoraj wieczorem czułam lekki ból mięśni. Pod względem diety też wczoraj miałam bardzo udany dzień. Moje wczorajsze śniadanie - to jogurt zmiksowany z jabłkiem, obiad - zupa szpinakowa, a kolacja - serek wiejski z rzodkiewką i plaster pieczonego schabu. mam nadzieję, że dziś będzie równie dobrze. Miłego dnia!
-
Hej! Baju, a może jakbyś zakupiła ten karnet, to czułabyś się zobligowana, żeby chodzić, bo szkoda byłoby ci wydanych już pieniędzy? Może raz spróbuj :) Gratuluję odwagi z wagą :) Ja jeszcze poczekam kilka dni. Miłego dnia!
-
Cześć! Szyszka, gratuluję odwagi i tatuażu. Nieważne, że nie zakryje całej blizny, ważne czym jest dla ciebie - zrealizowanym marzeniem :)Zainspirowałaś mnie :) Alexia, już widać u ciebie zmiany na dobre - chodzenia było sporo, z dietą lepiej. Zastanowiłaś mnie tym, że jednym z naszych problemów jest nadmiar jedzenia w lodówce. Myślę, że masz rację. Najpierw dość kompulsywnie kupujemy, a potem zjadamy albo równie kompulsywnie, albo żeby się nie zmarnowało. Warto się zastanowić, w którym miejscu możemy coś z tym zrobić. U mnie niestety nadmiar zawsze pozostaje po świętach i po gościach :( Marlenka, jakieś przyjemności musimy mieć. Taka restrykcyjna dieta i kontrola to tylko dodatkowa frustracja. Wiadomo, że w alkoholu są jakieś kalorie, ale drink czy lampka wina od czasu do czasu chyba nie zrujnują naszych "dietowych" osiągnięć (jak już takie będą). Autor diety paryskiej pisał w swoich poradach, że kieliszek wytrawnego wina możemy traktować jak porcję owoców, a w zaleceniach jest, że dziennie możemy zjeść 2 porcje. Podobnie np z czekoladą - jeśli zjemy jeden malutki kawałeczek, to organizm tego nawet nie odczuje, jeśli 3 kosteczki, czyli jeden paseczek, to jest to zamiennik do porcji owoców. Oczywiście porcja owoców to określona ilość, a nie np kg śliwek. Ja też uwielbiam sushi, chociaż nie każde. Najbardziej mi smakuje domowe robione przez moją córkę. Nie przepadam za surową rybą, wolę zdecydowanie wędzoną. Podobno rewelacyjnie smakuje sushi z omletem, ale jeszcze nie próbowałam. Baju, moim marzeniem jest nauka języków obcych. Chciałabym wreszcie dobrze zacząć mówić po angielsku (na razie umiem się porozumieć, ale dukam przy tym okropnie) i chciałabym poznać jeszcze jeden język słowiański (czeski albo ukraiński). I chciałabym przełamać w sobie pewne bariery i wyjechać samotnie na jakieś wakacje, może na początek w Polsce. Niedawno doszłam do wniosku, że ja jeszcze nigdy nie byłam sama w kinie. Od pewnego czasu również w ramach pracy nad sobą samotnie zaglądam do kawiarni, np kiedy na kogoś czekam. Niby nic, a dla mnie krok do przodu. I chyba uporanie się z wewnętrznymi barierami, strachami czy ograniczeniami to też jakieś moje marzenia. Pracuję nad tym, bo życie jest za krótkie, żeby trwać przy tym, co nas zasmuca. Nie jestem hedonistką, ale chciałabym się nauczyć prościej przyjmować pewne sprawy i nie doszukiwać się we wszystkim drugiego dna. Wow, rozpisałam się o swoich marzeniach. A jeszcze wczoraj pisałam, że chyba nie umiem marzyć. Efekt prawie jak na dobrej psychoterapii - jedno pytanie i poznajemy siebie :) Miłego dnia:)
-
Cześć! Szyszka, trzymam mocno kciuki. Mnie też się podobają tatuaże. Niektóre to prawdziwe dzieła sztuki. Sama bym się nie zdecydowała, bo nie pasują do mojej osobowości, ale innym kibicuję. Z marzeniami u mnie gorzej, bo niedawno sobie uświadomiłam, że ja chyba nie umiem marzyć. Wiadomo coś chciałabym zobaczyć, zrobić, ale to chyba nie są marzenia. Chociaż kiedyś przez lata nosiłam krótkie włosy, a chciałam mieć dłuższe, podobnie jak w młodości. I zapuściłam. Mam teraz zupełnie inną fryzurę. Może to jednak było marzenie. To pora chcieć schudnąć :) Wczorajszy dzień mnie zdołował całkowicie, bo ciągle coś podjadałam. Nawet nie mogę powiedzieć, że zajadam stres, pms też już raczej nie, bo akurat jest czas @. Zresztą chyba pora się ogarnąć, poszukać przyczyn w sobie, a nie w okolicznościach. Jestem dla siebie zbyt łaskawa i dlatego nie chudnę. Dziś obudziłam się z kacem jedzeniowym, obolałym brzuchem i postanowieniem powrotu do diety . 8-10 dni I fazy diety paryskiej i poczuję różnicę. Na szczęście z wieczorowym objadaniem się już nie mam problemu. Nie jem słonych przekąsek, nadal unikam chleba. Jeszcze muszę się nauczyć kontrolować ilość i będzie lepiej. Właściwie to nie "muszę" a "chcę". Baju, a ty jakie masz marzenia? Bakla, pewnie zawalona przygotowaniami? Pozdrawiam ciepło. Alexia, jak sobie radzisz? Prześlij nam czasem trochę pozytywnych fluidów. Marlenka, podziwiam, że mimo zawirowań z przeprowadzką starasz się pilnować diety. I zawsze masz dobry humor :) Mam jeszcze jedno postanowienie. Chcę przestać narzekać, bo ostatnio złapałam się na tym, że ciągle coś mnie denerwuje, przeszkadza mi itd. Pewnie nie uda mi się od razu przestać, ale będę świadomie to kontrolować. Alexia i Marlanka są dla mnie wzorem :) Sylwia, może jednak coś napiszesz? Miłego dnia !
-
Bakla, nie poddawaj się. Już tyle za tobą. A po komunii walcz dalej. Już dla siebie. Ja właściwie bardziej to chciałam poprawić tę niedokładność w farbowaniu, bo kolor jest ok, mimo że daleki od wybranego przeze mnie. A pierogi to te, które synuś chciał na przyjęcie komunijne?
-
Baja, nie wiem, o co chodzi z tymi zranionymi miłościami :) Linki do blogów przślę ci na FB, bo tu uznaje je za spam. Marlenka, dzięki za wsparcie i zrozumienie. Ty moim zdaniem już jesteś na dobrej drodze. Na mnie najgorzej działają takie zmienne okresy - dużo pracuję - mało pracuję (za dużo siedzę w domu). U mnie dieta długo dostosowuje się do miejsca :) No nie mam w tym mojej winy :P Prawda? Właśnie wróciłam od fryzjerki, u której sobie wczoraj odświeżałam kolor. W domu zobaczyłam, że mam u nasady sporo siwych nie pokrytych, kolor też zupełnie nie taki, jak miał być, źle pokryte odrosty. Poszłam z reklamacją, a ona mi na to z wrednym uśmiechem, że to przecież nie jej wina, że moje włosy tak zareagowały. Ona pracuje z delikatnymi preparatami, które mogą nie pokryć siwych włosów. Może mi to poprawić za dwa tygodnie, albo wcześniej, ale jej zdaniem to mi tylko bardzo zniszczy włosy. To już kolejny raz u niej taka akcja. Pierwszy raz jakieś dwa lata temu, ale wtedy robiła jej praktykantka, więc było na nią. W lutym kolejna, ale myślałam, że to moja wina, bo miałam dużo pracy i nie poszłam od razu. Teraz ją uprzedziłam i co ...? Bzinco :( Znów wyszło, że to moja wina, a pani nawet nie powiedziała przepraszam. Wyszłam ostro wnerwiona. Teraz już mi trochę przeszło. Zastanawiam się, czy iść za te dwa tygodnie na poprawę w ramach reklamacji. Sorry, że przynudzam, ale musiałam się komuś wyżalić :(
-
Baju, są blogi i strony, jak sobie radzić z depresją. Sporo porad również dla osób, które nie chcą wsparcia farmakologicznego. Ale prawie wszędzie jednym z polecanych sposobów jest ruch. Ponoć czyni cuda. Spróbuj. Ustal dni, w które możesz poćwiczyć. Jeśli są zmienne, to dopasuj się do swojego grafiku. Nawet najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku. Wierzę w ciebie i trzymam kciuki. Szyszka, już tak dużo osiągnęłaś, że możesz być wzorem. A wiem po sobie, że ciężkie pmsy bardzo utrudniają odchudzanie. Teraz przy moich dłuższych cyklach pmsy też mam dłuższe. I czasem mam wrażenie, że mam podwójną osobowość. Mam tylko nadzieję, że jakoś ogarnę te nerwowe nastroje, bo trudno mi lubić samą siebie, więc aż się boję pomyśleć, jak widzą mnie inni. Właściwie to z dietą ostatnio mi nie po drodze. Ochota na słodycze praktycznie mnie nie opuszcza. Ale walczę z tym świadomie. Czasem wygrywam, czasem nie. Chciałam wrócić do porannych koktajli na śniadanie, ale to zimno skutecznie mnie odstrasza. Zimny jogurt z zmiksowany z owocem średnio mi pasuje. Ale może już wkrótce. Jak zrobię pierwszy krok, to kolejne będzie łatwiej. Chociaż to odchudzanie to jakieś błędne koło. W przyszłym tygodniu wracam do ćwiczeń. Chociaż tyle dla siebie zrobię. Napisałam post za dwa tygodnie :) Miłego dnia :)
-
Cześć! Alexia, mnie się wydaje, że w tej sytuacji, w której się znalazłaś, i tak znakomicie sobie radzisz. A twoje zmęczenie jest normalne, bo twój świat trochę się zmienił. Do tego doszła troska o najbliższych, pewnie poszukiwanie najlepszego rozwiązanie. Zwykle zanim podejmiemy ostateczną decyzję, bijemy się z myślami, czy jest ona słuszna, najlepsza,jedyna itd. A to nas wyczerpuje emocjonalnie. I często po takim emocjonalnym wysiłku czujemy zmęczenie fizyczne. Pewnie masz rację również w kwestii hormonów (i swoich, i moich). Oj, nie pomagają, a potrafią sporo namieszać. Trzymam kciuki, żebyś miała dużo siły przetrwać trudne chwile i zachować tyle pogody ducha, by starczyło dla tych, którzy czerpią od ciebie siłę spokoju. Marlenko, chyba jesteś na dobrej drodze. Małymi kroczkami też można dojść do celu :) Bakla, gratulacje - 7 z przodu na pewno doda ci skrzydeł :) Szyszka - jesteś wzorem i podobnie jak Bakla inspirujesz wytrwałością :) Baju, jak się trzymasz, zdając maturę z synem? Jak jego wrażenia? Resztę serdecznie pozdrawiam :)
-
Cześć dziewczyny! Witam nową koleżankę i gratuluję wspaniałych wyników Baju, miło cię czytać :) Kryzysy są i będą. Musimy je polubić i nauczyć się z nimi żyć. Ostatni tydzień u mnie to walka ze sobą. Przekonywanie się, że wieczorem nie muszę jeść, szczególnie jak nie jestem głodna. A już myślałam, że ten etap mam za sobą. Ostatnie dni to pociąg do słodyczy niewiarygodny. Jak nie ja :( Ale działam dalej. Gorsze dni miną, a nie warto znów startować z wyższą wagą. Bakla, czy ty już od dzisiaj pracujesz? Alexia, dzięki, że wśród tylu zajęć znajdujesz chwilkę, żeby coś napisać. Szyszka, Sylwia - co u was?
-
Cześć dziewczyny! Ja po świętach czuję się jak balon, chociaż i tak zjadłam mniej niż zwykle. Pora wracać do rzeczywistości. Dziś na śniadanie dojadłam dwa kawałki ciasta. Zostało trochę wędliny i pieczonego mięsa, ale to pewnie zamrożę. Dziś cały dzień w pracy. Nie było za dużo czasu na myślenie o jedzeniu. Pogoda okropna. Ale czekam na wiosnę. Humor na szczęście ok :) Pozdrawiam ciepło :)
-
Bakla, i chyba słusznie, że się skusisz. Święta są dwa razy w roku. W końcu dieta dietą, ale żyć normalnie też trzeba. Ważne jak wrócimy do diety po świętach. Ale myślę, że jak zrobimy to z głową, to będzie ok.