ViVieen
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ViVieen
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9
-
Za pisanie w "ratach" też najmocnij przepraszam :( Nie chcę, żeby mi się cokolwiek skasowało, lub umknęło... Bajbajko Ja też wychodzę z założenia, że jeżeli Twój organizm pozwolił Ci na tak szybki powrót do pracy, to lepiej dla Ciebie i Twojego samopoczucia... Nie przejmuj się Szefową, że coś tam gadała pod Twoją nieobecność.. jak pisała Madeleine - dobrze, że wogóle masz gdzie wracać! Sama też wolałabym się uciec w pracę, by po prostu nie myśleć, by przeczekać ten okres, kiedy taka strata boli najbardziej... Ja wiem, że to tylko środek zastępczy, że swoje i tak trzeba przeboleć... że samemu trzeba się z tym bólem uporać... ale mimo wszystko... Mam nadzieję, że w tym wszystkim nie jesteś sama! Że jest z Tobą Twój Mąż i że obydwoje wzajemnie się wspieracie...
-
Witam Was Dziewczyny, Dawno mnie tu nie było, ale muszę przyznać, że ostatnio byłam pochłonięta tylko sobą... Pisałam do Was ostatnio we wtorek 15 maja, wtedy było jeszcze wszystko ok... w środę 16 maja wieczorkiem zaczął mnie boleć brzuch, jak na okres... i byłam, jak sparaliżowana strachem... bo wkońcu nic prócz pokoiku nie było skompletowane, torba do szpitala nie spakowana... Na szczęście bóle ucichły, a ja wreszcie zmobilizowana pierwszymi symptomami zbliżającego się porodu, zaczęłam wszystko kompletować ;) i chyba mi się to udało... W piątek 18 maja miałam wizytę u ginekologa, na ktg skurczy brak, ale lekarz podczas badania mnie nieźle wystraszył mówiąc, że czuje główkę... nie wiem czy to była glówka czy to ja byłam jakaś spięta, ale prawda jest taka, że szyjka już i tak jst nisko i miękka.. na szczęście jeszcze trzyma! Cały piątek ze stresu to zaciskałam nogi... Na weekend zdecydowaliśmy się pojechać na działkę, bo mieliśmy parę rzeczy jeszcze do wywiezienia z piwnicy, z Dzidziusiem nie byłoby już jak, bo autko małe :/ Nie ukrywam, że obawy miałam spore, na szczęście wróciłam cała w dwupaku :) Cały zeszły tydzień byłam, jak w amoku... kompletowalam wszystko co możliwe i nawet torbę spakowałam! Więc teoretycznie powinnam spać spokojniej... We wtorek byłam na ktg, które pokazało pierwsze skurcze - te przepowiadające, jeszcze nieregularne i wcale nie tak bolesne, ale tak jak myślałam, związane są one z tymi bólami jak na okres... powiedzmy, że pojawiają mi się one już raczej codziennie, za to tylko wieczorkiem tak koło 22-23, na szczęście póki co nie panikuję, bo potem też zaraz przechodzą... W piątek mój Mąż miał dość ważny egzamin, bo ten na uprawnienia budowlane :) cz. pisemną zdał śpiewająco, w przyszłą sobotę ma cz. ustną, więc do 2 czerwca mocno zaciskam nóżki, coby mi Dzidziuś nie wyskoczył ;) i kciuki ;) potem już niech się dzieje co chce... Wczoraj zaczęły boleć mnie migdałki, w nocy już miałam zawalone całe gardło... Tak, jak całą ciążę udało mi się uniknąć wszelkiego rodzaju paskudztwa, tak teraz kiedy powinnam być w gotowości i zbierać siły na poród coś się musiało mnie uczepić :/ Nieźle się wystraszyłam, więc Mąż zapisał mnie do lekarza... Na szczeście migdałki w porządku, więc bez antybiotyku się obeszło, coś tam dostałam do płukania gardełka, ale póki co postaram się to wyleżeć i wyleczyć domowymi sposobami ;) Zmuszona jestem leżeć... więc leżę i postanowiłam napisać, bo wreszcie mam czas :) coprawda mam stan podgorączokowy i rzeczywiście nienajlepiej się czuję, ale mam nadzieję, że nie wpłynie to na jakość mojego pisania...
-
Bajbajko tak strasznie mi przykro, że nie wiem co napisać :( :( :( Nie takich wieści się spodziewałam... Bądź silna, nie poddawaj się i walcz dalej! Tak, to na pewno był Synek... Ja też uważam, że Matka to czuje! Ja również to czułam od samego początku... Ja wiem, że nie przeżyłam tego co Wy :( bo ciąże utrzymałam... ale uwierzcie mi, że domyślam się co przeżywacie... Pamiętam, jak ja drżałam za każdym razem idąc do ubikacji, czy właśnie nie zaczęłam plamić lub krwawić... Pamiętam, jak drżałam przed każdą wizytą, czy jest zarodek, czy jest w dobrym miejscu, czy bije już serduszko... i czy wciąż bije... Nie wyobrażam sobie jednak co ja bym zrobiła w momencie, kiedy bym jednak tą ciąże straciła - wydaje mi się, że bez pomocy psychologa na pewno by się nie obeszło :( wbrew pozorm jestem strasznie słaba psychicznie... Wiem, jak szybko i łatwo mogę się załamać, gdy tracę sens życia... wiem, bo już kiedyś przez to przechodziłam... i nie mam tu na myśli ciąży, tylko innych aspektów życia :( i wiem, jak długo to trwa, zanim człowiek wychodzi na prostą - u mnie trwało to ponad rok, a potem następny rok lęku przed tym, żeby się to nie powtórzyło... Ja zaczynam jutro 37 tydzień ciąży, więc został mi miesiąc do porodu... Już nie mam takich wielkich obaw, że urodzę za wcześnie, mimo, że bardzo chciałabym doczekać terminu, bo wiem że nawet jakby Mały miał się urodzić - będzie bezpieczny w rękach lekarzy... Teraz boję się o jego zdrowie... a modlę się o nie codziennie! I Was też o modlitwę proszę... Wiem, że przez to co przeszłyście, też mnie rozumiecie, bo nie ma Matki, która nie martwiłaby się o swoje Dziecko już od chwili poczęcia... Czasami wydaje mi się czytając forum, że ja swój limit szczęścia już wyczerpałam... i coś będzie jednak nie tak :( Tak bardzo się boję... Madeleine o Tobie też dość często myślę... Jesteś napradę dzielną Kobietą! ale dziś nie mam też sił, by pisać coś więcej... Niedługo mam nadzieję znów coś skrobnę...
-
Widzę Madeleine, że i Ty spać nie możesz :( Ja zasnęłam coś koło 2:30, a nie śpię od 6:30, kiedy to pomogłam wyprawić się Mężowi do pracy... Nie wiem czemu tak ostatnio spać nie mogę :( nawet nie czuję się jakoś bardzo zmęczona :( Madeleine nie wiedziałam o tych przysługujących 8 tyg. macierzyńskiego, ale człowiek codziennie dowiaduje się czegoś nowego... Jak widać po to On jest, by organizm człowieka mógł dojść do siebie - co sama zauważyłaś na swoim przykładzie plamiąc mniej lub bardziej, baaa nawet krwawiąc jeszcze do niedawna... Domyślam się, że nie będzie Ci teraz łatwo wrócić do rzeczywistości... do pracy... do kadry... do dzieci... ale zobaczysz, że po tych 8 tygodniach radzenia sobie samej z bólem, na pewno Ci to dobrze zrobi ;) Ja wierzę, że nikt nie będzie Cię specjalnie "męczył" pytaniami typu "co się stało?" Może ja będę troszkę wścibska, ale zapytam jak przeżywał to Twój Mąż? Bo oni to bardzo różnie przechodzą... Ja mojemu, jak powiedziałam o ciąży po zrobionym teście, to od razu uczuliłam, by nic nikomu nie mówił, bo różne smutne rzeczy mogą się wydarzyć :( Zły był na mnie, że mówię o tym z takim stoickim spokojem, bo jakby się cokolwiek zlego działo, On by to i tak przeżywał... Ja zresztą też, ale była to jakaś forma zmniejszenia w razie co właśnie potencjalnego bólu utraty ciąży (i nie ważne na jakim jej etapie...)
-
Witam, Coś ostatnio nie mam spania :( dlatego jestem tu o takiej porze ;) Bajbajko zaglądałam tutaj dzisiaj w oczekiwaniu na dobre wieści... Mam nadzieję, że ich brak wcale nie oznacza złych... wciąż trzymam kciuki za serduszko Niech bije mocno dla Ciebie! Madeleine Nie wiem dlaczego, ale jakoś wydawało mi się, że już wróciłaś do pracy... ale to może i lepiej, że sobie w domku dochodzisz do siebie... powoli, powolutku... chociaż z drugiej strony... nie lepiej byłoby Ci zająć myśli pracą? Ja bym chyba w pracę uciekła... no, ale to zależy czy w pracy wiedzą? Bo pewnie kadra wie... kiedyś pisałaś, że boisz się im o ciąży powiedzie :( ale jak zaczęłaś jeździć po szpitalach to pewnie już musiałaś... Jak zareagowali? Wiedzą już co się stało? Myślę, że jaka by ta kadra nie była to zrozumiała... A dzieci? Chyba nie muszą wiedzieć, dlaczego Cię tak długo nie ma? Domyślam się, że żeby poddać się zabiegowi, cykle muszą być w miarę wyregulowane... czego Ci życzę, jak najszybciej! I nie martw się operacją - na pewno się powiedzie... wkońcu będziesz od początku pod opieką dobrych specjalistów :) i niedługo znów będziesz mogła się postarać o swoje małe wielkie szczęście :* Ja uwielbiam maj - z wiadomych względów, bo sama się w maju urodziłam ;) - ale nie tylko dlatego, zawsze napełniał mnie optymizmem... Wiem, że dla Ciebie to nie będzie łatwy czas, ale mam nadzieję, że obejdzie się z Tobą łaskawie... a kobiet w ciąży coraz więcej, ale wcale nie więcej niż rok temu, czy niż w przyszłym roku będzie ;) po prostu teraz bardziej zwracasz na nie uwagę... trzymaj się tam dzielnie i pisz do nas... i o smutkach, i o drobnych radościach, o wszystkim o czym tylko będziesz chciała :)
-
Madeleine Masz rację, nie tak to powinno wyglądać :( Powinnaś kompetować wyprawkę, a nie wybierać nagrobek czy martwić się trumienką... zastanawiać się jakie kwiatki posadzić na grobie czy jakie znicze kupić... Bo to wszystko naprawdę ma inny już wymiar, ale jest nam potrzebne! Właśnie dlatego, aby się z tym oswoić... bo zaakceptować się nigdy nie będzie dało... Może napiszę o troszkę smutnych rzeczach, ale zawsze podziwiałam moją Babcie, która straciła trójkę dzieci do miesiąca po urodzeniu... jedno po drugim... Potem urodził się mój Tata - dostał na imię Adam, bo przeżył... a potem jeszcze urodził się jego Brat :) Babcia kończy w tym roku 83 lata, do dziś chodzi na cmentarz na "grób dzieci" bo wszystkie leżą w jednym... Zawsze podziwiam ją, jaką silną Kobietą musiała być, że po takiej stracie... a właściwie po trzech takich :( miała jeszcze siły by walczyć! Ja nie wiem, czy byłabym tak silna... Kiedyś dawno, dawno temu pytałam Tate o jego Rodzeństwo... Powiedział, że gdyby Babcia nie straciła trojga swoich dzieci, jego by na świecie nie było... I wtedy ja sobie pomyślałam, że jakby nie było jego, nie było by mnie... Mam wrażenie, że człowiek czasami sobie uświadamia, że tak naprawdę wszystko jest gdzieś tam u góry zapisane... Moja Mama ostatnio powiedziała mi pierwszy raz, że jak miałam dwa latka, była w ciąży... Poroniła! :( Potem długo, długo nie mogła się zdecydować na kolejne dziecko, bo bardzo się bała... 5 lat później dopiero na świecie pojawił się mój Brat... Zawsze dziwiłam się, że między nami jest taka różnica wieku, ale nigdy nie dowiedziałam się tak naprawdę dlaczego... Gdyby wtedy nie poroniła, nie miałabym tego Brata którego mam i którego tak mocno kocham... Madeleine czy masz już ustalony termin operacji? Wiadomo już coś na ten temat? Też wydaje mi się, że dobrze, że Profesor pozwolił się Twojemu organizmowi naturalnie oczyścić, mimo iz jak pisałaś przeżycia straszne... Wiadomo, że każda ingerencja mechaniczna niesie jakieś ryzyko... ale silna z Ciebie Kobieta! co nam tu udowodniłaś... ale przede wszystkim uświadomiłaś chyba sobie! Walcz Kochana o swoje szczęście! Ja zawsze będę Ci kibicować, modlić się i trzymać kciuki... Bajbajko Ja też mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze... Środa już tuż-tuż ;) Daj nam tu koniecznie znać, jak po wizycie :) Krwawisz cały czas czy Ci to krwawienie ustało? Oni naprawdę z tym nic tam nie robią? Mnie też się to w głowie nie mieści !!
-
Madeleine weszłam tu wczoraj wieczorem i jak to przeczytałam to aż mnie zmroziło :( Wczoraj nie potrafiłam nic napisać... Tak bardzo mi przykro! ;( Nie umiem przestać o Tobie myśleć... Pół nocy nie przespałam, cały czas mi się płakać chce! Dlaczego? Dlaczego Bóg pozwala na takie rzeczy? :( Nie sądziłam, że to aż tak poważna sprawa... domyślam się, że Wy zrobiliście wszystko co Rodzice mogą zrobić, by ratować swoje Dziecko... ale czy lekarze zrobili? Tzn. nie chodzi mi o Tych, którzy na początku zbagatelizowali sprawę jakiś nieprawidłowości w budowie Twojej macicy, bo to też mi się w głowie nie mieści! Człowiek tyle lekarzowi płaci... ufa, bo przecież nie zna się na wszystkim, nie studiuował medycyny, więc oddaje się w jego ręce z jakąś wiarą w jego umiejętności i kompetencje, a onie potrafią coś takiego zbagatelizować! :( Czy Ci pod których opieką byłaś na samym końcu nie potrafili nic temu zaradzić? Żeby to się tak nie skończyło? Matko... 12 tydzień... A ja głupia myślałam na początku, że te Twoje dolegliwości to po prostu zwykłe dolegliwości ciążowe... zastanwaiałam się w którym to miałabyś być już tygodniu... bo to byle do tego 12... a tu 12 i ;( przepraszam :( Madeleine, tak mi przykro... Kiedyś przeczytałam, że dzieci nie odchodzą, one tylko zmieniają swoją datę przyjścia na świat... Kubuś jest wśród Aniołków, ale wróci! Zobaczysz.. Wróci do Was! Bądź silna! Proszę Cię... Walcz o swoje szczęście! Będę się modliła o siłę dla Ciebie... dla Was... póki co tylko tyle mogę zrobić :(
-
Madeleine Modlę się za Ciebie! Życzę Ci, żeby wszystko dobrze się skończyło... żeby nic już nie zagrażało Tobie i Twojemu Dzidziusiowi! Trzymaj się dzielnie :***i koniecznie daj nam znać, jak się sprawy mają, bo się będziemy tutaj teraz zamartwiać :( zwłaszcza ja...
-
Miało być "Magggi " ale kwiatek się gdzieś zapodział :/
-
Witam :) Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :) Bajbajko Dziękuję, że się odezwałaś... Tak, jak napisała Madeleine rozmawiamy tu nie tylko o radosnych sprawach, ale o życiu... nie raz pamiętam, jak wchodziłam się wyżalić na dyplom, który pisałam; ponarzekać na Teściową Moją Kochaną :] Mnie pomagało... więc jeśli będziesz kiedyś miała ochotę, to naprawdę nie masz się krępować tym, że będziesz nam smęcić, bo my tu o radosnych sprawach... Bajbajko to 10 dni Ci zostało do powrotu na Wyspę... Madeleine źle to znaczy? Mdłości? Wiadomo, że do najprzyjemniejszych nie należą :( ale da się je jakoś przeżyć... dla Dzidzi ;) więc mam nadzieję, że to nic gorszego... i obyś należała do tych szczęśliwców, którym to mija po 3 miesiącu... choć nam przypadki Dziewczyn, które się z tymi mdłościami borykały praktycznie do końca ciąży :/ A wizyta kiedy? Pisz nam, jak się Dzidzia rozwija :) Czujesz może już co nosisz pod serduszkiem? Magggi, ja myślę że jak już nie będę w ciąży to też mi będzie tęskno za tym stanem, za tymi kopniaczkami... staram się cieszyć każdym dniem, ale ostatnio walczę ze swoim małym przerażeniem... jak to będzie, jak nasz świat się wywróci do góry nogami? Chciałabym się przygotować do tego, jak najlepiej, a boję się, że nie będę potrafiła :( że coś pominę, że o czymś zapomnę... W zeszły piątek zaczęliśmy szkołę rodzenia w szpitalu, w którym planuję rodzić ;) Od razu rzucili nas na głęboką wodę, bo zaczęliśmy od zwiedzania Szpitala ;) począwszy od Izby przyjęć, przez porodówkę, po sale w których dochodzi się do siebie ;) Nie powiem, ale dobrze, że zobaczyłam co mnie czeka, bo gdybym nie widziała, a przyjechałabym tam ze skurczami, to prawdopodobnie bym stamtąd uciekła i kazała się Mężowi wieźć gdzieś indziej ;) Gdzie? Nie miałabym pojęcia ;) ale na pewno nie tu ;) hehe, a tak to przynajmniej wiem co mnie gdzie czeka :P Poza tym wkroczyłam wczoraj właśnie dumnie w III trymestr... zobaczymy, jaki ten będzie ;) Ehh.. Ja się ostatnimi czasy chyba troszkę przeforsowałam :( Ostatni weekend i tych parę dni tego tygodnia zaliczam do nadzwyczaj aktywnych, w związku z tym dziś leżę sobie w łóziu i nigdzie się nie ruszam, bo nienajlepiej się czuję :( Troszkę gardło, troszkę katar no i chyba z 3 "zimno" mi wychodzi :/ więc i humorek taki sobie :/ ale spróbuję domowymi sposobami się jakoś z tego wylizać ;) Pozdrawiam cieplutko!
-
Bajbajko wróć do nas! :(
-
Witam :) Magggi Rzeczywiście ten pierwszy trymestr przeszłam chyba dość lekko jesli by się porównywać do innych moich znajomych ;) na palcach jednej ręki mogłabym policzyć poranne mdłości, jedyne co... to byłam po prostu bardzo zmęczona i po 8h pracy miałam siłę już tylko wpakować się do łóżka ;) Na szczęście wtedy Mąż bardzo o mnie dbał, więc też jakoś minęło :) No i moje libido w tym okresie nieco spadło :( dlatego tak bardzo Wam zazdrościłam tych całych "staranek" :) bo to naprawdę czysta przyjemność w tym wszystkim :) Drugi trymestr tak jak wszyscy mi mówili okazał się dużo lepszy :) Dużo sił, energii, dobrego humoru, brzuszek wcale nie tak duży jeszcze ;) no i wróciła mi ochota na seks :))) Jak będzie w III? Niedługo się przekonam... Póki co nie mam żadnych dolegliwości typu: zgaga, zaparcia, bóle brzucha... [puk-puk odpukuję w niemalowane] No, ale nie wiem czy to wszystko świadczy, że jestem stworzona do bycia w ciąży ;) Nie wiem czy istnieje coś takiego jak "dołek połówkowy" bo jeśli istnieje to spóźnił się 4 tygodnie... Ogólnie to weszłam w etap "małego" przerażenia, że się nie wyrobię z tym wszystkim do porodu :( bo nawet nie wiem od czego mam zacząć szykownie rzeczy dla Maluszka :( Tzn. ja to chyba mam tak, że szukanie mebelków i urządzanie pokoików idzie mi najłatwiej :) ale potem? Ta caław wyprawka? Co będę potrzebować? Przecież ja się kompletnie na Dzieciach nie znam... A wózki to dla mnie jakiś kosmos :| Magggi... Błagam! Poratuj jakimiś dobrymi radami ;) Aha, z tego wszystkiego to zapisaliśmy się na Szkołę Rodzenia i zaczynamy 2 marca :) Może tam mnie czegoś nauczą ;P To się uzewnętrzniłam :D
-
Przepraszam, jak Kropeczek miał 0,41cm :P
-
To byłam JA :) Tylko coś mi się z nickiem pochrzaniło :P
-
Ja jestem :) Ja jestem :) Magggi Ojj, jak dawno Cię tu nie było... ale dobrze, że do nas zaglądnęłaś :) Cieszę się, że Juleczka ślicznie rośnie :) Ładna z niej dziewczynka :) ciekawe po kim to ma? ;) Fajnie, że Ci się z pracą udało :) Zastępstwo, zastępstwem, ale jak się sprawdzisz, to już jakiś punkt zaczepienia jest :) no i fajnie, że masz z kim Julke zostawiać :) Taka Babcia to Skarb :) No i domek już stoi w stanie surowym zamkniętym - ślicznie :) Jak myślisz, jak długo Wam zajmie wykończeniówka? I kiedy chcielibyście się wprowadzić? Zdążycie jeszcze w tym roku? Ja jestem właściwie już na półmetku ;) Od stycznia na L4 i chyba tak pozostanie już do końca... Chyba nie chce ryzykować chodzenia do pracy w zime. W zeszłym roku wywaliłam się 2 razy :/ Więc słucham rad doświadczonych Mam i wysypiam się ile mogę, póki mogę ;) i na razie staram się to wszystko jakoś w tej mojej małej główce ogarnąć ;) Z ciuchami ciążowymi nie szaleję: mam jedne spodnie jeansowe ciążowe, jedną bluzkę z długim rękawkiem i 3 z krótkim ;) poluję jeszcze na jakieś rybaczki i spódniczkę :P ale to chyba będzie wszystko ;) Bajbajka Ty już w Polsce :) W sumie nie pamiętam czy pytałam ale na stałe już wróciliście? No i pisz, jak wizyta u gina? Zlecił jakieś badania? A jak domek? Ruszyliście już z budową? Teraz jesteście na miejscu to mozecie wszystkiego sami dopilnować :) zima rzeczywiście późno w tym roku przyszła, ale może wcale nie będzie długo trwać.. oby! Madeleine jak tam z teścikami owulacyjnymi? :) czekamy na wyniki? Może rzeczywiście, jakby się miało nie udać warto się wybrać na jakieś badania... ale ja oczywiście mocno zaciskam kciuki, żeby dodatkowe badania nie były potrzebne ;) A Ty w zeszłym roku pracowałaś na zastępstwo, a teraz masz umowę do kiedy? I kiedy Ci przedłużą na stałe? U nas w branży właściwie tak jest, że umowy są na czas określony - z reguły jest to 5 lat... i nie bardzo jest to jak przeskoczyć :/ zresztą wcale mnie to jakoś nie specjalnie nie przeszkadza, ale zamiast 2 tyg. wypowiedzenia mógły być miesiąc, bo 3 to jak dla mnie zdecydowanie za dużo! Ehh, się rozpisałam ;P Ale raz na jakiś czas można się przecież wygadać :) Pozdrawiam i c czekam z niecierpliwością aż znów coś napiszecie :)
-
Witam w Nowym Roku :) Bajbajka brzuszek dopiero teraz powoli zaczyna być widać, choć to już niby 17 tydzień ;) Dlatego powoli zaczynam rozglądać się za jakimiś spodniami ciążowymi, bo w swoich już guziczka nie dopinam i zameczek się rozsuwa :( i choć niby mam dopiero 1 kg na plusiku ;) to ja czuję się już troszkę grubo :/ a co będzie potem? Hihii ;) Dzidziuś ma 10,5 cm i Pan doktor potwierdził przypuszczenia z 2 grudnia, co do płci ;) będzie synuś :) Bajbajko, Wy wracacie w drugim tygodniu stycznia do Polski już na stałe czy na krótki urlop? No i koniecznie wybierz sie do ginekologa! On Ci pewnie zleci jakieś konkretne badania w tym kierunku... no i daj nam znać jak się sprawy mają, bo się tu martwimy o Ciebie i o Twoje samopoczucie, choć mam nadzieję, że już ciutkę lepsze :* no i że nastawienie pozytywne na ten rok :) Madeleine_85 A co tam u Ciebie? Zaglądasz tu jeszcze czasami? A może w międzyczasie Ci się udało i dlatego tak cichutko siedzisz? :) Słuchaj, a prócz tego USG i mierzonych jajników miałaś jakieś badania hormonalne? Bo czasami jeden hormon okazuje się być poza normą no i blokuje albo owulację, albo zagnieżdżenie jajeczka, a wystarczy go tylko wyregulować i nagle z zajściem w ciąże i jej utrzymaniem nie ma najmniejszych problemów ;) Trzymam mocno kciuki! I ciekawe jak tam Magggi i jej Juleczka :) Niedługo roczek skończy :) Ehh, leci ten czas, leci...
-
Dziękuję Dziewczyny Zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Wam życzę... oraz spełnienia wszystkich marzeń w Nadchodzącym Nowym Roku :***
-
Witam :) Nie skrobnęłam, bo od powrotu mój organizm non stop płata mi figle :( A co u Was dziewczyny? Czemu taka cisza? :(
-
Troche znów tu nie zaglądałam, ale dużo nie straciłam ;) Madeleine Pytałam o oligo, bo moja Mama robiła z tego podyplomowe ;) i teraz jej się przydaje :) A zdradzisz gdzie to się wybieracie w Waszą spóźnioną podróż poślubną? :) Zazdroszczę.. My na swoje wakacje czekamy do.. drugiej połowy sierpnia, początku września.. a to jeszcze szmat czasu :( A poza tym - ja też wciąż czytam :) tak, jakbym odkryła czytanie na nowo :D
-
ooo :) coś się ruszyło ma forum ;) Madeleine jak to co bedziesz robić? Odpoczywać :) i wszystko to, na co normalnie w roku szkolnym nie miałaś czasu ;) Jakie zajęcia z oligo? Normalnie w szkole czy jakieś dodatkowe? Bajbajka no, tydzień to zdecydowanie mało, żeby się zaaklimatyzować, a co dopiero poczuć ;) Fajnie, że coś u Was ruszyło - to zawsze cieszy ;) no i pozwala tak optymistycznie w przyszłość popatrzyć ;) Pozdrawiam!
-
Witam :) Noo.. wieki mnie tu nie było ;) ale jak widać wiele się nie dzieje ;) więc chyba dużo nie straciłam ;) Bajbajka spowrotem już na Wyspach? Udało się wszystko pozałatwiać?
-
Bajbajka ale kiedy? :)
-
Jako, że ja cały czas w domku, a Mój Mąż w pracy odrabia godzinki :/ to ja się krzątam w kuchni cały dzień ;) bo na targu rano byłam, więc dziś na obiad zupa botwinkowa, a na drugie szpinak ;) już tak za mną chodziły :D :D :D szkoda tylko, że pogody na weekend nie ma :/
-
Madeleine skończyłam "Pamiętnik" wczoraj wieczorem.. popłakałam się, bo.. oni się tak pięknie zestarzeli.. Teraz chwytam za "Jesienną miłość" mimo, że film kiedyś oglądałam, to mniej wiecej kojarzę o czym jest ;) poza tym - Sparks bardzo specyficznie pisze.. myślę, że poznałabym jego książkę, nie znając autora ;) Fajnie, że jeszcze trochę ich przede mną ;)
-
Magggi Moja mama też coś wspominała o tym, że jest przejście z karty nauczyciela na normalny kodeks pracy.. nawet coś takiego podpisywała i niby jej godzina lekcyjna (rehabilitacji) już ma trwać 60min, z tym, że plan w środku roku się nie zmienił, więc zajęcia dzieci są przewidziane na 45 min :P I bądź tu człowieku mądry z tym szkolnictwem ;) Hehe, ciąża to choroba przewlekła przekazywana drogą płciową ;) Dobrze wiedzieć, że nie jest tak źle jak myślałam ;) jeśli chodzi o średnią wypłat z ostatniego roku, to fajnie by było liczyć od roku po tej mojej podwyżce ;) Poza tym u nas są jeszcze premie.. chociaż coś mi się o uszy obiło, że mają je zlikwidować :| a to by było nie fajnie :( Poza tym dziś siedziałam w pracy do 18:30, bo jest do zrobienia oferta na jutro, dowiedzialam się tym wczoraj, a poza tym dzisiaj rano wszystko mi pozmieniali :( No i ja wam w sprawach kremów nie pomogę, bo nie mam aż takiego doświadczenia, ale używam garniera i mi pasuje ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9