Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

annorl1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    869
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez annorl1

  1. Papilociek, ja też uwielbiam gotowac i przy garach moge stac godzinami :) a co robisz z tymi suszonymi jabłkami? zjadasz je czy jakieś płukanki robisz? też mam suszone jabłka, bo suszyłam... Kropelko, gratulacje że tyle wytrzymałaś :) a co do wegetarianizmu...skoro czujesz że tak będzie lepiej dla Twojego organizmu...ja tam mięso lubie, moze nie zyby jeść je codziennie jak mój mąż, ale przynajmniej 2 razy w tygodniu muszę je zjeść :) dziewczynki, miłego dnia :) ale u nas mroźno, niby pokazuje 1 stopień na plusie, ale chyba jest nieco zimniej...
  2. Papilocik, w takim razie czekaj na znawczynie pieczenia, bo ja to raczej od gotowania jestem, a piec to nie za bardzo potrafie...musze mieć dokładny przepis zeby cos zrobić :) mój mąż podobny gabarytowo do Twojego :) ale aż takiego spustu nie ma, chociaż czasami żałuję, bo gotuję jak dla wojska, a potem jemy 2 dni z rzędu to samo, albo zamrażam :)
  3. co do placka, to może salceson naszej Margo? jest szybki, prosty i pyszny!
  4. Papilocik, jak ja Ci zazdroszczę tego że u Ciebie tak ciasta schodzą...ja je lubie, ale mąż już niekoniecznie, jako że mieszkamy dośc daleko od rodziny to bardzo żadko mamy gości i zawsze część ciast jakie piekę zanosze takiej starszej sąsiadce, a resztę zdarza mi się mrozic, bo blacha jest za duża...
  5. Anula, no to super! oby sie nam tylko udały te pierniki :) mój już w piwnicy sobie siedzi :)
  6. Babciu, dzięki !! życie mi ratujesz :) to juz je zanosze do piwnicy. miałam do lodówki, ale szkoda mi tyle miejsca na tyle tygodni zajmować...w piwnicy jest zimno :) Babciu, raz jeszcze dziękuję
  7. Anula, dzięki :) emaliowany mam, prezent od teściowej :) teraz problem mam bo ciasto wyszło mi takie pół płynne i nie wiem czy takie ma być...
  8. Anula, Papilocik :) u mnie już pachnie ciastem wyjetym z pieca, zaraz zabieram się za polewę :) taka właśnie mam silną/słabą wolę :p
  9. padam!! pozadziłam czosnek, ale jeszcze nie cały, jutro reszta, nogi i ręce mi odpadaja, nie wspomne o kręgosłupie...na razie podadziłam 160 ząbków, a jeszcze zostało mi 100, ale to już jutro. piernik prawdziwy się robi...napiszcie mi tylko czy moge go przechowywac w garnku rzymskim? bo nie mam ani ceramicznego, ani kamiennego, takiego zeby się ciasto zmieściło. w piecu dochodzi salceson, wg. Margo, a co? nie można sobie w życiou wszystkich przyjemności odmawiac :) coś trzeba mieć z tego życia...
  10. to leć Kropelko, leć :) ja tez uciekam, woda się zagrzała, więc ide gary myc :)
  11. zauważyłam że napisałam prozaki :) nie ma to nic wspólnego z prozakiem :D chodziło oczywiście o proziaki :p
  12. kropelko, proziaki to takie placki, u nas robione na kwaśnym mleku z sodą właśnie i pieczone na kuchni. a takie placki z ciasta makaronowego moja mama tez nam piekła co niedzielę jak robiła makaron, my to lubiliśmy z masłem zjadać :) na takie gorące masło dac i tak fajnie się masło topiło :) do tego sól. pycha!!
  13. Margo, kluski lane, kładzione, prozaki popite kawą zbożową na mleku :) mniam! u mnie w lodówce moze być pusto, ale mleko zawsze musi być :D a proziaki bym zjadła, ale nie mam mleka kwaśnego... :( a Ty robisz z jakiego?
  14. Kropelko, ja mleko pod każda postacią uwielbiam :) ryż na mleku, makaron, owsianka, kasza, budyń...i nie ma żadnych kożuchów :p dla mnie dzień bez mleka, to ciężki dzień... zgagi nigdy nie miała i nie wiem co to jest, na szczęście, ale Tobie Margo zyczę aby szybko przeszła... umyję gary i uciekam sadzić czosnek, taka ładna słoneczna pogoda, ale najpierw woda musi mi sie na te gary zagrzac :)
  15. Margo, Kropelko witam :) Kriopelko widzę, że Tobie naprawdę słuzy ta dietka :) Margo obiad pyszny :) naleśniki z musem...mniam, ale bym zjadła... ja nie na dietce, poprostu powoli przyzwyczajam organizm, zaraz wskakuję na orbitreka :p
  16. Anula, witaj :) ja juz po śniadaniu, zrobiłam jaglana na mleku, niebo w gębie :) mróz u nas straszny, teraz jest 1 stopień na plusie
  17. Anula, ja koperek i anyżek kupiłam w zielarskim. Kropelko, gratuluje i super że tak dobrze się czujesz :) tylko pozadrościć :) my z mężem mamy dzisiaj bardzo leniwe popołudnie, już 2 komedie obejrzeliśmy i 1 dokumentalny :)
  18. Anula, nie lubie wyrzucac jedzenia, a zapiekanka jest właśnie od tego żeby tam wrzucić wszytsko co możliwe :) krupnik mówisz że nieciekawy? to dobrze że w końcu z niego zrezygnowałam :) najbardziej by mi chyba nie odpowiadało to że nie jest gotowany na rosole, a na wodzie...ale Ty Anula jesteś twarda sztuka i dasz radę :)
  19. Anula, w takim razie zapraszam w sezonie do mnie na zbiry tego co akurat będzie :) My już po obiedzie, i wyszedł puyszny! lepszy niż myślałam, ugotowałam kaszę jaglaną na marchwiance, do tego dorzuciaął fasolową zupę z pęczakiem, resztki sałatki z 2 sniadania w której był: groszek, kukurydza, cebula i ogórek kiszony, wszystko wymieszałam, na dno naczynia dałam ziemniaki z obiadu wczorańszego, na to ta kaszę na kaszę mięso ze słoika, zapiekłam ok. godziny, potem na to jajo. pycha! mąż jadł z dokładką, więc to dowód na to że było pyszne :)
  20. uciekam, mąz głodny obiadu :D
  21. Margo, mi właśnie herbata nie przejdzie gorzka przez gardło, szczególnie zielona, bo mnie gardło potem piecze, dlatego wychodzę z założenia że lepiej wypić z odrobina soku niż wcale nie wypić, jeszcze przy moim skromnym piciu... moja też jest morska, tylko właśnie nieoczyszczona, a w sklepie zwykłym nie widziałam brązowej soli...
  22. Margo, to widzę że mamy podobny parówkowy grzeszek :p Kropelko, z tym białym to racja, ja już od dawna używam soli brązowej, nie rozumiem tylko dlaczego "brudna" sól czy "brudny" cukier są dużo droższe od tego oczyszczonego...ostanio za kilo soli brazowej płaciłam 18 złotych, pocieszam się tym że to mi na długo wystarczy :) ale to jest chore!
  23. Margo, to prawda, słodzik gorszy od cukru . swoja drogą jak Ty tego swojego syna uchowałaś od słodkiego? ja to się boję że będę się musiałą po kątach ze słodkim chowac albo jak juz będą spały będę się zajadała :p kiedys też za mięsem nie przepadała, ale dla męża obiad bez mięsa to nie obiad, bo zaraz głodny, niezaleznie od tego co by to było, w końcu i ja polubiła mięso bardziej niż wczesniej :)
  24. Papilociek, ja od dawna cukier zastąpiłam własnymi sokami, a do kawy dla męża czy kakao, mamy cukier trzcinowy. większość rzeczy robię sama, ale też mam takie podejście jak Ty. jak będą dzieci, to nie chcę żeby poznały słodkie, domowe wypieki jak najbardziej i czekolada gorzka, ostatnio czytałam że dziecko powinno zjadac czekoladę gorzką codziennie 1 kostke. z tym się zgodzę, bo jest zdrowa. z mężem dążymy do tego, żeby stac się jak najbardziej samowystarczalnym gospodarstwem, zanim w naszym zyciu pojawią się dzieci. nie używam chemii w kuchni, same naturalne przyprawy. nie kupuję ochydnych sklepowych szynek bo wiem co w nich jest, tylko sama piekę mieso do chleba. ale tu by duzo pisac na ten temat :) poprostu państwo chce aby społeczeństwo było schorowane i zanieczyszczone, zatrute tym jedzeniem które jest dostepne na rynku. ja już od dawna czytam dokładnie etykiety co naprawde znajduje się w danym produkcie, jedyne czego nie czytam to parówki, które lubimy czasami zjeść i dlatego wole nie wiedzieć co tam jest :p
  25. Margo, co do warzyw to też je uwielbiam, gorzej z owocami. jagodowe moge jeść bez ograniczeń, ale jest zasada, prosto z krzaka, inaczej mi już nie smakuja, chyba ze w mleku albo jogurcie :) jeśli chodzi o resztę owoców, to czasem zjem, jabłka mi teraz wyjątkowo smakuja, gruszki lubię, grejfruty i pomarańcze,a le tylko kwaśne, jeszcze ananasy, reszta, to od wielkiego dzwonu, a i te od dzwonu :p uwielbiam surówki, sałatki, zapiekanki warzywne...z kolei mój mąż uwielbia owoce i to wszystkie, ile będzie i co będzie to zje :) ale mięso tak jak Anula tez lubię, nauczyłam się przy mężu...i tak staram się je jeść nie częściej jak 2 razy w tygodniu, nie zawsze mi to wychodzi, bo dla męża prawie codziennie robię, więc cos tam zawsze skubnę...
×