W lipcu 2008 wyjezdzalam za granice. Kiedy zegnalam sie z moim ukochanym dziadkiem ktory od lat byl chory czulam ze widze go poraz ostatni. Mocno Go usciskalam i rozplakalam sie. po 5 dniach od wmojego wyjazdu dostalam telefon ze dziadek nie zyje. Od razu wsiadlam w 1 busa i przyjechalam na pgorzeb. Jednak nie podeszlam do trumny, nie bylam w stanie.
Minelo juz ponad pol roku a ja ciagle o nim mysle i nawet teraz piszac kilka lez splywa po policzku.
Ciezko jest wyleczyc rany po stracie kogos bliskiego.
Ja mam dziadka caly czas w sercu wiem ze mnie widzi i opiekuje sie mna. Bardzo czesto mi sie sni.
Trzeba niestety pogodzic sie z tym strasznym wydarzeniem i wierzyc ze ta osoba czuwa nad nami.