no to co
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez no to co
-
Zabu- oczywiscie przy tym ich synu nie bede im zwracala uwagi, rzecz jasna :) Ech, chyba sie wczoraj za szybko ucieszylam, ze P juz lepiej, ze nie goraczkuje :(. Dzis rano obudzily go dreszcze, mierzymy temeparure- 39, za chwile 39,6, jeszcze za chwile- 40,2 :o. Przerazilam sie, on sie telepal. Zadzwonilam na pogotowie, babka kazala mi zadzwonic do przychodni, zeby lekarz przyjechal. Powiedziala, gdzie robic oklady. Zadzwonilam do przychodni- lekarz wyjezdza dopiero o 12 na wizyty domowe i ma 3 pacjentow juz (wtedy byla godzina ok 8.30). Na szczescie po leku i okladach zaczela temperatura spadac. Ok 11 juz w zasadzie nie mial goraczki. Lekarz przyjechal ok 12.30. Ostentacyjnie dawal do zrozumienia, ze robi to z wielka laska i ze pewnie ot tak sobie zamowilismy ta wizyte . Nic sam z siebie praktycznie nie mowil. Zmienil antybiotyk. Zobaczymy. Boze, placimy tyle na te pieprzone skladki, a jak jestes chory to traktuja cie jak kogos kto oczekuje czegos co mu sie nie nalezy . Nie wiem dlaczego niektorzy lekarze tacy sa. Wybrali zawod, w ktorym empatia i zwykle ludzkie zrozumienie powinno byc czyms obligatoryjnym. Chora ta nasza sluzba zdrowia. Ja juz bym miala to w tylku i mimo tych ciezko placonych pieniedzy w postaci skladek gotowa bym byla leczyc sie jedynie prywatnie. Ale z taka wizyta domowa to prywatnie wrecz u nas niemozliwe. Jak wychodzil ten lekarz i zamykalam za nim drzwi to mialam mu ochote kopa w dupsko strzelic ;). Byl u nas 10 min, samochodem od przychodni jest do nas minuta mniej wiecej. Wielki laskawca strasznie duzo czasu na nas zmarnowal. Dobrze, ze moj tata mial dzis wolne to zrobil nam zakupy i przywiozl, pojechal potem do apteki wykupic leki. Bardzo mi tym pomogl, bo sama bym tego nie ogarnela. Zabu- te wypieki Gabi to tez w pierwszej chwili mialam mysl, ze moze cos ja bierze. Od razu wzielam za termometr. I w poniedzialek z nia nawet nie wychodzilam obserwujac czy cos sie nie rozwija. Dzis ma mniejsze te rumience- to juz trzeci dzien, wiec raczej to nie chorobowe, nic innego sie nie dzieje. Ech, mam nadzieje wielka, ze przynajmniej nikt z najblizszych sasiadow nie bedzie dzis robil hucznej imprezy. Chcialabym troche spokoju, takie male zyczenie ;) Wszystkim zycze wspanialej zabawy, wzniescie za nas toascik ;). Niech Nowy Rok przyniesie Wam wiele powodow do radosci, mozliwosci spelnienia marzen, bliskosc tych, ktorych kochacie. No i duuuuzo zdrowia, bo to mimo wszystko najwazniejsze Do \"zobaczenia\" w Nowym Roku :)
-
Zabu- Swieta byly beztroskie, P zaczal sie czuc zle w zasadzie bardzo poznym wieczorem w piatek. Czuje sie juz troche lepiej- nie ma juz takiej sliwki opuchnietej tu gdzie migdal i nie ma juz goraczki (37 co najwyzej), ale gardlo nadal go bardzo boli. My z Gabi dobrze, dzieki . W nocy Gabi lepiej spala, dzis byla mniej marudna w dzien. Nie wiem od czego, ale od przedwczoraj wieczorem zaczela miec takie widoczne wypieki na buzce, normalnie jak buraczkiem wymalowane ;). Czasem jej bledna, ale czesto widoczne. Myslalam w pierwszej chwili, ze cos ja uczulilo (choc nigdy nie miala na nic uczulenia), ale skora jest gladka, niepodrazniona. No nic, poobserwuje. Dzis jak wracalam z Gabi ze spaceru to widzialam jak nasz madry sasiad, ktory mieszka pod nami ze swoim synalkiem mniej wiecej ok 7 lat rzucal petardy z balkonu . I to w takie miejsce, gdzie w kazdej chwili mogl wyjsc ktos zza winkla, a oni by tego nie widzieli! Brak slow na bezmyslnosc doroslych. W ogole nienawidze petard. Kiedys jak mialam moze 10-12 lat i szlam z kolezanka chodnikiem u nas pod blokiem to ktos z bloku naprzeciwko rzucil petarde i trafila ona w glowe kobiete, ktora sie z nami prawie mijala. Ta pani miala jasne albo siwe wlosy i dokladnie widzialysmy jak najpierw nabrzmial jej jakby taki krwiak, po czym zaczela leciec krew :o. Kobieta chyba byla w szoku, zapytala nas co sie stalo jej w glowe. Po czym szybko poszla, nie chciala nawet zadnej pomocy. Oczywiscie pokazy sztucznych ogni uwielbiam, ale to inna bajka. A sasiadowi oczywiscie nie omieszkam powiedziec co o tym mysle . Tepie taki debilizm jak moge. Gdzie witacie Nowy Rok moje drogie? Moge chociaz posluchac, tyle moje ;)
-
Ewa- spojrzalam na suwaczek i szok... Halinka zaraz skonczy 3 miesiace, jak ten czas leci! :) Poprosze o jakas pake sil i cierpliwosci dla mnie. P ma angine, 39 stopni goraczki i zwolnienie na caly tydzien. Dzis pol dnia szukalismy lekarza, zeby sie gdzies dostac. Paranoja! Obdzwonilismy chyba z 10 przychodni, do tego prywatne kliniki typu lux med, medicover, enel med- wszedzie wszystko dzis zajete. W koncu jakas mila pani z jakiejs przychodni w Wolominie powiedziala, zeby przyjechac. Maja co prawda komplet pacjentow, ale wcisnela go gdzies. I wizyta 40 zl, wiec niedrogo. Dostal antybiotyk na 10 dni :o. Modle sie tylko, zebysmy z Gabi sie nie zarazily (ja mniej wazna w tym wszystkim, ale ciezko by mi bylo z racji tego, ze karmie jeszcze). Jakby tego bylo malo Gabi jest mega maruda i od dwoch dni w nocy sie wierci i kreci, te cholerne trojki jej wyjsc nie moga i mecza ja teraz jak zadne inne zeby wczesniej. W dzien rozdrazniona, a w nocy biore ja do siebie, bo nie mam sil inaczej. P teraz spi w innym pokoju z racji choroby, wiec jak biore Gabi do siebie to mam stres, ze mi zleci z tego lozka, choc wielkie jest. Ale zawsze Gabi spala miedzy nami, wiec z drugiej strony P byl barykada ;). A ona uwielbia sie wiercic, teraz przy tych zebach to juz w ogole. A ja nie mam weny na nic i boli mnie kolano. Ponarzekalam i ide do wyjca ;)
-
Zaba- jak to zrobic krem dla mamy? Robisz sama? Z polproduktow? Wiem, ze jest taka stronka, na ktorej mozna kupic mnostwo fajnych rzeczy do robienia kosmetykow samemu. Mialam kiedys ochote popatrzec i zainteresowac sie, ale jakos na ochocie sie skonczylo ;) Mi zostal prezent dla brata, ale tu byc moze wstyd sie przyznac skonczy sie na tym, ze dam mu kase, a on sam sobie kupi. A to dlatego, ze chcialam mu kupic jakas fajna bluze czy sweter. I o ile wiem co mu sie podoba mniej wiecej to z rozmiarem mogloby byc ciezko- bo on gorzej niz babki zwraca uwage, zeby wszystko idealnie lezalo. Niezle sie z mama z tego czasem podsmiewamy ;) Co do kultury Gabi, to slowa dziekuje uzywa bezblednie- jak np skonczy jesc przynosi miseczke, mowi dziekuje i klania sie do tego jak maly chinczyc ;) :D. Jesli chodzi o przepraszam to oczywiscie nie przeprasza za np zle zachowanie, ale jak np chce gdzies przejsc, a my jej stoimi na drodze to mowi przepraszam ;). Kluturka musi byc ;) Jedziemy do babci na obiad, moze zaliczymy spacer z Gabi w lesie, a jutro to juz sie bedziemy pakowac. P ma we wtorek na szczescie wolne, wtedy jedziemy juz do moich rodzicow i tam wezme sie za szykowanie, a P przejmie Gabi :)
-
Chciałam juz wszystkim zlozyc zyczenia swiateczne- nie wiem czy przed Swietami bede miala jeszcze czas zajrzec :). A zatem wszystkim, ktorzy tu jeszcze czasem zerkaja zycze wspanialych, zdrowych Swiat w cieplej atmosferze. Swietujcie sobie radosnie ze swoimi najblizszymi w ten magiczny czas :) Gabi ma dzis 18stke ;). Nie wiem kiedy to zlecialo.. Do roczku jeszcze nie lecialo tak strasznie szybko, a potem to juz niewyobrazalnie. Dzis P przywiozl cale siaty zakupow, a nasza mala coreczka wyjmowala po jednej rzeczy z siatki i dawala mi do reki mowiac za kazdym razem: \"plosze mama\". Normalnie serce sie radowalo i lza w oku zakrecila ;) :). A tak w ogole to kulturalnie to moje dziecko bardzo- slowa dziekuje, prosze i przepraszam goszcza bardzo czesto w jej slowniku ;) Pozdrawiam wszystkich!
-
My lubimy zupy, choc wlasnie z tego wzgledu, ze nie dalibysmy rady ani nie mielibysmy w zasadzie czasu jesc dwoch dan to gotuje takie tresciwsze- do ktorych mozna makaron czy ryz ugotowac, albo krupnik, ktory przeciez jest z kasza. Ale to tez nieczesto te zupy- tak raz w tygodniu jest jakas zupa (czasem na 2 dni). Z Gabi to juz nie wiem co mam wymyslac jej na obiad :o. Taki z niej wybredniak, ze szok. Diabelku- witaj :). Moja nie chce jesc mrozonych :o cwaniara jedna. Wyslalam Ci fotki. Chetnie obejrze Natalke :) Z drugich dan to Gabi zje czasem pulpeciki z krolika albo jakies delikatne miesko w takiej formie- ale to jak sie jej chce. Ryba smakowala jej jak bylismy nad morzem i tata z dziadkiem zlowoli na rejsie dorszyka ;), te ryby u nas w sklepach to w wiekszosci szkoda gadac :o Ostatnio nam z talerza chciala podjadac piersc z kurczaka normalnie panierowana- ale tym jej na pewno raczyc nie bede ;), siebie rzadko tym raczymy, a co dopiero ja ;). Agatko- wiem wlasnie, ze niektore dzieci jadaja przed poludniowa drzemka zupke. Gabi najczesciej jest jeszcze syta po sniadaniu, albo dojada to swoje sniadanie, bo rano ledwo ruszy :o (nie wiem jak wieczorem juz naprawde malo jedzac, bo nie dostaje zadnych kasz czy mleka modyfikowanego, ktore jest kaloryczne przespi calutka noc od 8 do 7 rano i jeszcze rano podziubie tylko czasem). No ale czasem ladnie zje sniadanko ;) Generalnie starma sie nie przejmowac, szykuja sie jej trojki do wyjscia, wiec moze to przez to. A moze taki jej urok ;) Ale dzis slonecznie u nas, hurrra :)
-
Agatka- swietne musza byc te Twoje zwierzaki, az sie czlowiek usmiecha jak sobie wyobraza taka komitywe ;) Dziewczyny, czy Wy gotujecie obiady dwudaniowe? Hmm, w zasadzie pytam myslac o Gabi, bo z tego co zauwazylam na forach o dzieciach to wiekszosc je i zupe i drugie danie. Tylko kurcze zapomnialam, ze z tych, ktore tu jeszcze zostaly to poza mna wszystkie maja jeszcze malenstwa ;), no Diabelek nie, ale chyba Diabelek tez juz prawie nie zaglada. Gabi je tylko jeden obiad- albo zupka z mieskiem, a czasem bez, albo jakies warzywka z ryba czy miesem. I tak zjada nie za wiele. Ale nie wyobrazam sobie, zeby zjadla dwa dania. Z reszta- my tez jemy na codzien jedno i sie w zupelnosci najadamy. Ewa- Halcia kapitalna :) i chyba caly tatus :) :)
-
Martynka swietna :) rzeczywiscie smieszka :). I zgadzam sie z zabu, ze to Twjoa sliczna malutka kopia :). Zabu- szczerze mowiac to wczoraj myslalam, ze jak sie poloze spac na noc i sie wszystko tak zastoi to rano moge nie wstac, ale jest zaskakujaco dobrze. Jednak czasem z tluszczyku moze byc pozytek ;) :D super amortyzacja :D ;)
-
hehe ;) ja tez metrazowo polecialam w dol ;), ale w przeliczeniu na jedna osobe chyba wychodzi bardziej komfortowo :) Nie, nie jest to takie drogie :). Tylko wlasnie u mnie w kuchni tez wcale miejsca nie ma za duzo , no ale jakos sie zmiesci ;) :D Dziecku znudzilo sie rysowanie wiec moj czas przy kompie sie konczy ;). Ide uspic Gabi i chyba sama z nia dokimam ;) po tym upadku nalezy mi sie rekonwalescencja i odpoczynek ;) :P
-
zabu- mieszaja tez :) wsypujesztylko i wszystko samo robia :) i jeszcze mozesz ustawic, ze raniutko zacznie piec- jak wstajesz to wita cieplutki chlebek :) Ty jestes specjalistka kul;inarna wiec nie zdziwiloby mnie jakbys i nad ogniskiem biszkopt upiekla ;) :) Agatka- czesc :) chyba pisalam posta w tym samym czasie co Ty, bo umknal mi! Wlasnie- napisz co by to byla za praca. Kciuki rzecz jasna trzymamy. Dzieki za komplement dla Gabi ;).
-
Zabu jak zwykle jestes skarbnica wiedzy :). Dzieki za sprawdzone przepisy :). Ja w swoim piekarniku nie ryzykowalambym pieczenia chleba. Jestem niezadowolona ze swojego piekarnika :(, juz niby go troche wyczulam, ale wszystko mi przypieka bardzo, jakos strasznie szybko piecze, temperature musze redukowac w stosunku do tej z przepisu zwykle o jakies 20% :o, do tego tez zwykle krocej piec. A miala byc taka dobra kuchnia buu. Chce kupic cos takiego np: http://www.allegro.pl/item491550127_automat_do_pieczenia_chleba_severin_3986_wys_24h.html Taki przyklad, bo wolalabym jakiejs bardziej znanej mi firmy, a na allegro tak na szybko nie znalazlam. O mam np: http://www.allegro.pl/item493234286_wypiekacz_do_chleba_moulinex_ow_5000_krk.html Co do upadku to ja Bogu dziekuje, ze Gabi nie byla zbyt blisko mnie, bo jakbym ja przygniotla to.. nawet nie chce myslec co by bylo. O zgrozo.
-
Maniusia- widac, ze macierzynstwo Cie cieszy :). Martynka ladnie rosnie :) smieszka mala :). Jak znajdziesz chwilke to podeslij jakies fotki koniecznie :) Zabulinko- przygotowania prezentowe sa dla mnie niezwykle wazne- nic sie w tej kwestii nie zmienilo :). W ta sobote obkupilismy juz wszytskie z 7 dzieci, ktorym kupujemy prezenty- i baaaardzo mnie to cieszy. Tzn ubranka mialam kupione juz wczesniej, a teraz tylko zabawki kupowalismy (zawsze robie prezent- ubranko plus zabawka :) ). No i mimo, ze zabawek tony to wcale nie jest latwo wybrac. Szczegolnie dzieciom juz 3-4 letnim, ktore z reguly wszystko juz maja... Gabi dostanie mnostwo fajowych prezentow- ja sie juz nie moge doczekac ;) :D. Wiem, bo prawie wszyscy konsultowali z nami- dzieci maja teraz tego za duzo i latwo powtorzyc. No wlasnie- musze przejrzec zabawki Gabi i czesc chce oddac komus potrzebujacemu. Pomyslalam o jakims hospicjum moze czy domie samotnej matki. Najchetniej oddalabym jakiejs biednej rodzinie, ale nie znam takiej. Kiedys jak mieszkalam jeszcze z rodzicami to do samu w okolicy przychodzila kobieta, ktora miala 13 dzieci. Prosila zawsze tylko o jedzenie czy ubranka, czesto byla z nia 2 czy 3 dzieci. Zawsze jak tam bylam kupowalam jej cos. I kiedys kupilam tez dodatkowo po jakims batoniku czy czekoladzie dla tych dzieci, ktore byly z nia i dalam im do reki kazdemu. I kazde z nich bez zastanowienia schowalo wszystko do osobnej torebki ze slodyczami i powiedzialo, ze podziela sie z rodzenstwem. A ta pani zawsze jak sie jej dawalo to jedzenie to miala lzy w oczach. Ludzi to oburza jak mozna byc takim glupim, zeby tyle dzieci sobie narobic. Oczywiscie madre to nie jest, ale kto wie jaka byla sytuacja w tej rodzinie. Zeby zebrac trzeba miec niezla odwage, a ona robial to z taka pokora jakas... Nie wiem, mi bylo bardzo zal tych dzieci, nie ich wina przeciez ze przyszly na swiat w takiej rodzinie. Najchetniej bym im oddala te zabawki, ale moja mama mowi, ze juz nie widuje tam tej pani. Dla rodzicow mam juz prezenty. Dla tesciow mam z glowy, bo zawsze szwagierka kupuje od nas wszystkich cos konkretniejszego, a my sie tylko dokladamy- pasuje mi to :). Jeszcze mi jedna babcia zostala i brat. No i P. Ale stwierdzilismy wczoraj, ze chyba sobie kupimy obydwoje porzadne urzadzenie do pieczenia chleba. Nie wiem czy ja juz hopla dostaje czy co, ale odkad mamy Gabi to wszystkie etykiety czytam 3 razy dokladniej. No i wlasnie w carrefourze w sobote kupowalam chleb. Poszlam do polki opatrzonej wielkim napisem: chleb wypiekany tradycyjna metoda na naturalnym zakwasie, zdrowa zywnosc. Biore do reki i czytam. A tam 3 ulepszacze E :o. A ludzie placa slono za ta niby zdrowa zywnosc. Nie wiem tylko czy bedzie mi sie chcialo ciagle w to bawic. No nic, najwyzej sie juz calkiem przerzuce na jakiej wafle ryzowe czy mace :), a chlebek od swieta ;). Jak tak patrze ile chemii zzeramy i jaka iloscia czestujemy na wstepie nasze dzieci to nie dziwi mnie wcale, ze nowotwory tak szaleja. Zabu- porzadnego balwanka nie dalysmy rady ulepic :(. Ulepilam jej tylko takiego mini mini, ale chyba balwana to nie przypominalo :D. W ogole jestem zla, bo jedyne zdjecia na sniegu, jakie zdazylam jej zrobic sa jakby za mgla- nie wiem o co chodzi, ale zaparowal mi wtedy obiektyw. Wczoraj zaliczylam upadek mojego zycia :o. Normalnie takiego padu by sie kaskader nie powstydzil ;). Dobrze, ze mialo to miejsc w domu i nikt nie widzial ;), no Gabi jedynie.. i tak sie tego przestraszyla, ze nie moglam jej dluugo uspokoic. Szczegolami sie moze nie bede chwalila. To cud, ze mi sie nic powazniejszego nie stalo. Ech, znowu poniedzialek buuu. Ale sie rozpisalam. No ale raz na jakiej dwa tygodnie mozna ;)
-
Ewa- noworodek powinien ok 150g na tydzien przybierac, czyli Halinka powinna sie miescic w normie (?)
-
Zgadzam sie z Ewa, ze masz zabu talent do sformulowan ;) A u nas snieg :) :) :) Dzis moje dziecko pierwszy raz widzialo snieg (swiadomie) i jezdzilysmy na sankach u mojej babci po lesie. A potem specjalnie sie wywalala w snieg :). A jak wsiadla pierwszy raz na sanki to sie chichrala ile sil w tych malych pluckach :). Boze, jak ja ja kocham :) :) :) Ewa- a ile przybrala Halinka od urodzenia? Karmisz piersia czy butelka? I jak w ogole je- chetnie czy niejadek? Gabi to za czasow posilkowania sie li i jedynie cycem byla lakomczuszkiem, a teraz raczej licho z apetytem. No ale wazy 11kg takze waga OK- taki sredniaczek. Buziaki
-
No wlasnie, widzisz zabu. Sa takie sytuacje kiedy potencjalna szkodliwosc jest niczym w porownaniu do korzysci i na Twoim miejscu zapewne tez bym sie szczepila. Nie chcialam, zeby moja wypowiedz zabrzmiala jako krytyka tego, ze Ty sie szczepisz! Sa rozne opinie o tej szczepionce i ja osobiscie raczej sklaniam sie ku tym mniej przychylnym, ale sa ludzie (wlasnie jak Ty czy wspomniany przeze mnie moj dziadek), u ktorych to szczepienie sie sprawdza. Gorzej, ze niektorzy szczepia sie calkiem bezmyslnie- na co tylko mozna, bo uwazaja szczepionki za osmy cud swiata niewiele tak naprawde o nich wiedzac. Wszystko trzeba robic z glowa. My wczoraj bylysmy na tym szczepieniu. To juz 3, ostatnia dawka tej szczepionki. Gabi zawsze dobrze na nia reagowala, a tym razem dostala lekko podwyzszonej temperatury, maruda w zwiazku z tym do potegi i jeszcze malutki odczyn (jak ugryzienie komara) jej sie zrobil :o Ech, dobrze, ze na dluzszy czas mamy spokoj ze szczepieniami. A ja dzis mam fatalny nastroj. Zero motywacji do czegokolwiek i najchetniej oddalabym Gabi w dobre rece chociaz na godzine, ech. Ale zapewne beda z nia sama do jakiejs 18.30 conajmniej. Kinimod- bardzo sie ciesze, ze wszystko OK z Malenstwem :)
-
acha, a swoja droga to kosmiczna cena za taka szczepionke. My placilismy po 120 zl za kazda dawke. Tak mi teraz wpadlo do glowy i dalo do myslenia. Przeciwnicy definitywni szczepionek podaja jako czolowy argument, ze konserwowane sa rtecia i w ogole zawieraja rozne bardzo niebezpieczne dla zdrowia zwiazki. Czy w takim razie uzywajac szczepionki skojarzonej tych zwiazkow dziecko nie dostaje mniej niz jakby dostalo kilka szczepionek osobno? No tylko ta jednorazowa dawka wirusow :o
-
Ewa- dokladnie. Ja tez bym raczej nie liczyla na rzetelna informacje od lekarzy z przychodni. My szczepilismy skojarzona 5 w 1, pojutrze mamy ostatnia dawke. Placilismy za nie z wlasnej kieszeni, bo jeszcze wtedy bylam swiecie przekonana, ze wybieream cos lepszego dla mojego dziecka, ze oszczedzam bolu przy wkluciu. Ja nie chce Ci doradzac, bo sama jestem w tym temacie w zbyt duzym potrzasku i zapewne w ogole nie szczepic tez bym sie nie zdecydowala. Moge jedynie napisac, ze pewnie szczepilabym zwyklymi szczepionkami i na pewno nie kilka wkluc na jednej wizycie, tylko umawialabym sie w sporym odstepie czasu (lekarka pewnie moze pogadac sobie, ale wiekszego problemu robic nie powinni). Taka bomba na raz na pewno nie jest dobra dla dziecka. Jesli jednak lekarz nie poszedlby na takie ustepstwo to wolalabym skojarzona ze wzgledu na jedno wklucie tylko. Cale szczescie, ze ta nasza szczepionka jest w porzadku, Gabi nigdy zle na nia nie reagowala (jak pisalam sama widzialam juz komunikaty wycofujace szczepionki skojarzone wlasnie z rygorem natychmiastowej wykonalnosci, gdyz stanowilo zagrozenie dla zdrowia dzieci- no szok). Drugie co moge poradzic to staraj sie zbyt emocjonalnie do tematu nie podchodzic i nie napedzac kolowrotku oblednego myslenia, bo to zwariowac mozna. Bedzie dobrze.
-
Znalezione na jednym forum, odnosnie tej konferencji: \"Szczepienia - czyli jak zarabiać krocie nie ponosząc odpowiedzialności PDF Drukuj Email Przed tygodniem odbyła się I w Polsce w Warszawie [staraniem p.prof. Majewskiej z INiP] międzynarodowa konferencja dotycząca powikłań poszczepiennych. Jako autor pierwszych prac w Polsce na temat szkodliwości szczepień, publikowanych w biuletynach Izb Lekarskich już w 1996 roku bylem szczególnie zainteresowany bezpośrednią konfrontacją, naukowców z USA, Anglii i Niemiec z naszymi zwolennikami przymusowych szczepień. Okazało się , że sytuacja jest dużo gorsza aniżeli ta opisywana przeze mnie przed 13 laty. Przeprowadzone w różnych ośrodkach naukowych badania eksperymentalne, kliniczne i statystyczne udowodniły ponad wszelką wątpliwość nie tylko bezpodstawność stosowania masowych szczepień, ale także pokazały toksyczność tego co nazywa się enigmatycznie dobrodziejstwem ludzkości. Obecnie już tylko wyjątkowo niedokształcony osobnik może mówić o pozytywnej stronie szczepień. Przykładowo, dodawanie rtęci do szczepionek rozpoczęto w 1930 roku. Do tego czasu nie znano choroby zwanej autyzmem. Po raz pierwszy opisano takie chore dziecko w 1938 roku. Ale gwałtowny wzrost zachorowań na autyzm, zdrowych dzieci w 2 - 4 roku życia, nastąpił dopiero w latach 90 ubiegłego roku, po wprowadzeniu tzw. szczepionek potrójnych. O ile w latach 70-tych notowano jedno zachorowanie na autyzm na 10 000 nowo narodzonych dzieci, to po wprowadzeniu tych nowych szczepionek w 1991r. jedno zachorowanie notowano raz na 150 zaszczepionych dzieci. Gdyby stosować zasady farmakopei [czyli biblii dla lekarzy i służby zdrowia] to ilość tylko rtęci, zawartej w szczepionce mogłaby być użyta dla dziecka o wadze 135 kg. Wiadomo, że ośrodki szczepionkowe zalecają jednorocznemu dziecku nawet 10 szczepionek. W tej sytuacji takie dziecko powinno ważyć ponad 1350 kg w pierwszym roku życia. Wiadomo także, powszechnie, że waga jednorocznego dziecka rzadko przekracza 10 - 15kg. W tej sytuacji toksyczność tylko rtęci zawartej w jednej ampułce, przekracza dopuszczalne normy ponad 100 razy czyli 10 000 %. I chyba tak należy liczyć zysk producentów i ich pomagierów w rozprowadzaniu tego środka. Do tego należy doliczyć toksyczność glinu i innych pierwiastków zawartych w szczepionce. Były bardzo ciekawe osobiste refleksje naukowców z USA, którzy opisywali swoje problemy powstałe w chwili publikacji pierwszych dowodów na toksyczność szczepionek. Wielu z nich pozbawiono pracy i zastosowano swoisty ostracyzm, nie zapraszania na sympozja i konferencje naukowe. Bardzo ciekawe były prace doświadczalne pokazujące wypływ jonów wapnia już w 3 minucie po podaniu szczepionki szczurom. Jeżeli takie zmiany obserwujemy już w 3 minucie po podaniu injekcji to co dzieje się z mózgiem małego człowieczka, szczególnie narażonego w okresie wzrostu na wszelkiego rodzaju uszkodzenia? Obalono także wszelkie mity o rzekomej skuteczności szczepionek w zwalczaniu hipotetycznych epidemii. Jak powszechnie wiadomo bez mała symbolem skuteczności szczepień przymusowych jest rzekome zwalczenie, dzięki szczepieniom ospy. Niestety osobnicy wyrażający taki pogląd posiadają minimalną wiedzę w zakresie historii medycyny i powtarzają jedynie teksty reklamowe producentów szczepionek. Szczepienia przeciwko ospie wprowadzono w 1801r. i już po 178 latach WHO uznało, że można zaprzestać szczepień w związku ze zwalczeniem ospy. Tak więc zwalczenie jednej choroby zajęło “rządowej” medycynie aż 7 pokoleń. Każdy kto zna chociaż trochę historię medycyny wie, że inną chorobę wirusową tzw. poty angielskie “natura” zwalczyła w ciągu jednego pokolenia. Pierwsze zachorowania w Gdańsku stwierdzono w 1709 roku, a zakończenie nawrotów epidemii nastąpilo już w 1736 roku, tak skuteczne, że do dnia dzisiejszego nie potrafimy znaleźć jej śladów. W wymienionym okresie ta bardzo ciężka choroba uśmierciła prawie 60 % mieszkańców Gdańska. Zupełnym kuriozum był natomiast fakt poddawania szczepieniom przeciwko ospie dzieci w Polsce jeszcze do 1981 roku, a więc 3 lata po zakończeniu szczepień przez WHO. No tak, ale zapasy szczepionek były i trzeba je było rozchodować. Policzmy: 3 lata razy ok 500 000 dzieci i razy 50 zł. “Czysty” dochód do prywatnej kieszeni, z państwowej kasy. Podobnie “upłynniono” zapasy szczepionek w 1997roku w czasie słynnej powodzi na południu Polski. Wiadomo, że na wytworzenie przeciwciał potrzeba ok 3 do 6 tygodni. Tak więc szczepienie w czasie powodzi tylko pogarszało stan zdrowotny pacjenta, narażając go, gdyby taka sytuacja wystąpiła, na sepsę. Ale odpowiednia reklama w prasie i tv zrobiła swoje i ludzie godzinami stali w kolejce do szczepień, co pokazywała tv. Podobnie, pomimo szczepień notujemy, od początku lat 90-tych ubiegłego wieku, nawrót zachorowań na gruźlicę, rzekomo z powodu zakażeń przybyłych do nas z dawnej Rosji. Niestety choroba występuje u ludzi szczepionych. Tak więc albo szczepionka jest nieskuteczna, dlaczego więc wydajemy pieniądze na jej zakup? Albo powinniśmy szukać innej przyczyny np. niedoboru białka z powodu jedzenia kartkowych przydziału kości w stanie wojennym lat 80-tych, a obecnie tych wszystkich fastfoodów i kiełbas faszerowanych genetycznie modyfikowaną soją. Podobie przymusowe szczepienia przeciwko WZW wprowadzono w 8 lat po stwierdzeniu radykalnego spadu zachorowań na tą chorobę. W dodatku szczepi się głównie dzieci, które raczej nie zachorują. Tak samo było z “epidemią” błonnicy w 1993-4 roku, kiedy to chorowały dzieci szczepione równie często jak i nie szczepione. Należy także zwalczać kolejny absurd przemysłu szczepionkowego o rzekomej konieczności szczepienia całej populacji bo inaczej może rozwinąć się epidemia. Jeżeli szczepienia są skutecznym sposobem zapobiegania chorobom, to osoby zaszczepione nie powinny zachorować w żadnym przypadku, a te niezaszczepione będą sobie same winne. Niestety jak obserwujemy efekty szczepień przeciwko grypie to sytuacja jest odwrotna. Ciężki przebieg grypy obserwuje się dużo częściej u osób szczepionych aniżeli u nieszczepionych. Podobie było z zachorowaniami na błonnicę w latach 1993-94. Nikt również nie wyjaśnia rodzicom, że szczepienie uodparnia na 3-7 lat, więc szczepiąc 6 letnie dziecko spowodujemy, że może ono zachorować w np. 20 roku życia, kiedy to przebieg choroby jest znacznie cięższy. Nikt nie wyjaśnia rodzicom, że naturalne przebycie choroby daje odporność dożywotnią. Jak to podał prof.Boyd E.Haley, koszt produkcji jednej szczepionki - ampułki to 2 centy, a koszt sprzedaży to ok. 50 dolarów. Takiego zysku nie mają nawet dilerzy narkotyków czy też handlarze bronią. A poza tym sprzedaż szczepionek jest legalnym sposobem okradania ludzi. Najciekawsze jest to, że na Konferencji byli nie tylko naukowcy ale i rodzice dzieci chorujących na autyzm ale nie było ani jednego przedstawiciela ekip wprowadzających szczepionki na rynek Polski np. te z Korei powodujące ostatnio potwierdzone zgony dzieci. Nie wspomniano również, że w świetle konstytucji Polskiej masowe tzw profilaktyczne szczepienia są nielegalne i sprzeczne z prawem. A podobno mamy prawników konstytucjonalistów?!!! dr Jerzy Jaśkowski\"
-
Juz to kiedys wlasnie czytalam. To i mase inncyh artykulow, wypowiedzi na forach, opracowan itp. Normalnie skora mi cierpnie. Zdrowe dziecko jakos to przelknie (choc nie jest to obojetne dla zadnego organizmu), ale np dzieci z jakimis problemami neurologicznymi czy slabszym ukladem immunologicznym moga powaznie zareagowac. Taka juz jestem, ze lubie sama drazyc temat, poczytac i wyrabiac wlasne zdanie. Mimo, ze ogolnie wiekszosc lekarzy jest za szczepionkami to i tak sama szukalam informacji. Nie wynika to z ignorancji mojej (ze nie wierze lekarzom) czy tego, ze wyznaje spiskowa teorie dziejow ;), bo nie. Ale na pewno faktem jest, ze firmy farmaceutyczne zarabiaja ogromne pieniadze na szczepieniach i niemale pieniadze przeznaczaja takze na wpajanie wszystkim, ze to jest cacy. Odkad Gabi jest na swiecie sama widzialam swie decyzje inspektoratu farmaceutycznego o natychmiastowym wycofaniu szczepionek z obiegu (i byly to szczepionki slono platne- skojarzone). Cos tu jest nie tak :(. Jak maja sie czuc rodzice, ktorych dziecku podano taka szczepionke? Przeciez to osiewiec mozna. Do tego ostatnio Instytut Psychiatrii i Nerologii w Warszawie zorganizowal konferencje na temat szkodliwisci szczepionek, zwiazku ich z roznymi chorobami i zaburzeniami, min z autyzmem. Widac potrzebne jest podjecie tematu i nie jest to fanaberia jakis panikarzy, jak twierdzi wielu zwolennikow szczepien. Bardzo do mnie tez przemawia fakt, ze np w Japoni wprowadzono szczepienia dopiero powyzej 2 roku zycia i duzo wtedy spadl odsetek smierci lozeczkowych. Ja w czwartek ide z Gabi na szczepienie, ostatnia dawke DPT. Szczepimy skojarzona, bo kiedy jeszcze bylam zupelnie zielona w tym temacie to uwierzylam wlasnie lekarzom, ze to sa super szczepionki, bardziej oczyszczone itp. Ale akurat na ta szczepionke Gabi nigdy zle nie zareagowala (a np bardzo duzo dzieci goraczkuje). Za to po szczepionce priorix (odra, swinka, rozyczka), ktora jest szczepionka zywa zauwazylam spadek odpornosci i wtedy mi 2 dni goraczkowala. Jestem strasznie wewnetrznie rozdarta, mam poniekad jakies poczucie winy i w ogole bardzo mnie mierzi ten problem :(. Nie wiem czy przy nastepnym dziecku nie omine tego wszystkiego chodzac po prostu wylacznie prywatnie do lekarza, ktory jest szczepionkom przeciwny. W Warszawie nietrudno takiego znalezc. I wtedy omija sie sanepid. Nie wiem tylko jak np wyglada to wtedy jak dziecko musi do szpitala trafic. Ech. Na grype bym sie nigdy nie zaszczepila. Ale np moj dziadek musi sie szczepic. Jest po ciezkiej operacji serca i kaszel mocny moglby byc dla niego zabojczy. Wiec czasem trzeba.
-
No wlasnie Agatka- lista nieobecnosci niepodpisana od dawna, a Ty tu jakies wymagania masz ;) :D co u Ciebie? Kinimod- super, ze wszytsko dobrze. Ech, pamietam te wszystkie usg. Swietne przezycie :). Podziwiam za cierpliwosc, zeby nie poznac plci :), ja bym chyba nie wytrzymala ;). Ale to chyba dobrze, ze lekarka Ci nie powiedziala, bo nma tym etapie to chyba ciezko w miare pewnie to okreslic (lekarze podejmuja sie zwykle okreslenia plci na usg polowkowym). Zabu- rzeczywiscie istne niebo :) cudnie.
-
Tez mi sie wydaje, ze tak bylo :) Ale kiedys to chyba wiekszosc przynajmniej na poczatku przez okres dorastania dzieci mieszkala z rodzicami, a czasem i z dziadkami. I ludziom chyba jakos mniej materialnie do szczescia bylo potrzebne. Trojka czy czworka dzieci nosila po sobie kolejno ubrania i buty, a dzis ortopedzi krzycza na potege, ze nie wolno bucikow po innym dziecku nosic, bo koslawe nogi beda i takie tam ;). Jak nie zaszczepisz na pneumo to jestes be mama. Takie wariactwo troche. Teraz ludzie wiecej od zycia oczekuja, przynajmniej mlode pokolenie. Prawie kazdy ma jakies kredyty, chce miec wakacje na poziomie, ladne meble i slicznie ubrane dziecko. I tak zycie na tym dazeniu do tego nam minie ;) No to doszlam do sedna na koniec dnia i walnelam puente :D
-
Zabu- nie znosze mycia okien, ale kiedy sie umyje i rozwiesi takie cudnie pachnace zaslony to az milo :). No niedlugo swieta, trzeba bedzie sie sprezyc i okna wypucowac ;) Wiesz, nie wiem czy pensje w Warszawie sa tak super. Po moich znajomych w naszym wieku mniej wiecej moge powiedziec, ze sa bardzo zroznicowane. Mam znajomych dobrze zarabiajacych, ktorzy moga sobie spokojnie pozwolic na luksus pozostania dluzszy czas z dzieckiem w domu i takich, ktorzy nawet o dziecku nie mysla (chociazby moj kolega zarabiajacy 2 tys na reke- jakby jego dziewczyna zaszla w ciaze to potem by nie wyzyli z tego, tym bardziej, ze maja kredyt). Tu gdzie mieszkam bardzo duzo matek siedzi w domu z dziecmi, ale moim zdaniem nie oznacza to tego, ze sa dobrze sytuowani. Wiesz- troche stad trzeba podojezdzac sobie. Opiekunka na jakies 11 godz kosztuje (sasiadka mowila mi, ze jej sasiadka placi 2 tys opiekunce)- wiekszosci pewnie po prostu nie oplaca sie wracac do pracy. Zlobka tu nie ma, najblizszy jakies 10 km stad (po drodze do Wwy), prywatny, kosztuje 1200zl (do panstwowego teraz sie dostac graniczy z cudem). Z tego co nieraz rozmawiam z kolezankami stad to niektorym np pomagaja rodzice (np splacaja im kredyt po polowie jedni i drudzy), niektorzy tu mieszkaja z rodzicami (jak np sasiadka z ktora bylam na spacerze- mieszkaja z jej rodzicami na 40m, maja dziecko w wieku Gabi i ona jest w 6tym mies ciazy- jak bylymy dzis w sklepie mowila mi, ze jest 17 zl na minusie w tym mies, bo pozyczyla od taty). Takze roznie to bywa. Aczkolwiek na pewno jak ktos ma np dobry zawod to moze w Warszawie dobrze zarobic- pewnie jak wszedzie, tyle ze tu moze tej pracy wiecej.
-
Zabu- ja tez jestem cieploluba pod tym wzgledem i zawsze biore cieply prysznic- wlasnie mimo, ze w rodzinnym domu P wiekszosc zmarzluchy i ja w zime sie tam dusze, to on prysznic bierze duzo chlodniejszy, jak wlazi po mnie i odkreca tak jak ja mialam ustawione to mowi, ze sie we wrzatku myje ;), a dla mnie to po prostu cieplelko przyjemne :). Ale kiedys wbrew swojej naturze katowalam sie naprzemiennymi prysznicami ;) teraz ani mi sie mysli :P Co do okien to ogolnie masz racje, ale nie tyczy sie to mojego osiedla, w ktorym jakies 70% lokatorow to mlode malzenstwa z malymi dziecmi- czyli takze matki wychowujace dzieci i siedzace w domu, jakies 10% to emeryci, ktorzy na jesien zycia wyprowadzili sie do spokojnego miasta, a pozostale 20% to rozni ludzie, ktorych wiekszosc dnia w domu nie ma :). No ale w sumie to co mnie tam interesuja cudze okna ;), tak tylko mialam tylko taka mysl wieszajac pranie :D. A wczoraj u nas bylo 16 stopni, wiec naprawde cieplutko.
-
Super Ewa, ze mialas taka opieke i ze tak dobrze znioslas ciecie Jak trzeba to trzeba (samej mi to grozilo), ale cesarki chyba balabym sie najbardziej, takze dzielna jestes :) Zabu- zazdroszcze tego naladowania energia. Ja ostatni tydzien jestem bez zycia, wszystko kosztuje mnie mase wysilku. Pewnie tez wina tego, ze mam okres, a przed tym okresem jak nigdy dotad po prostu mialam takie napiecie i bylam tak nerwowa, ze sama sie nadziwic nie moglam :o, nie wiem jak sie obylo bez ofiar ;). Dzis jest dobrze, bo slonko sliczne i juz dwie godziny bylysmy na spacerze. Chlodno co prawda tak z rana, ale od czego sa cieple ubrania ;). Wiecie co- dla mnie szokiem jest, ze jak juz jesien czy zima to matki z dziecmi tak malo wychodza. Naprawde, jakby 80% nagle wywialo. Samej czasem np w szary dzien mi sie nie chce zebrac, ale dla dobra Gabi i tak naprawde swojego tez zbieram cztery litery i wylaze :). Drugie zdziwinie to jak wieszalam wczoraj pranie na balkonie to popatrzylam na blok na przeciwko i 99% okien zamknietych. Chyba wiekszosc sie lubuje w duchocie- ale ja z zimnego chowu jestem ;), moja mama zawsze wietrzyla mieszkanie, nawet w zime i mam to po niej :). Meza tez juz przestawilam ;) Zabu- moja duza corka ma sie swietnie, dziekuje :). Zdrowa, wesola, rozrabiajaca :). Cudna jest- co Wam bede pisac ;) Wczoraj ja sptarsznie rozmieszylam i zasmiewala sie do lez prawie- nie ma nic bardziej radosnego i uroczego niz takie spontanicznie smiejace sie dziecko.
-
A ja nie wiem kiedy minelo 16 mies zycia mojego dziecka :) Dzis P zawiozl ja na 2 czy 3 godz do mojej babci, tam byli moi rodzice. Mama wziela ja na spacer do lasu. I jak rodzice odwiezli ja to Gabi sama zapukala do drzwi, otwieram a tam stoi sobie Gabi z moja mama i taka duza mi sie wydala. Miala w raczce bukiet lisci dla mnie, ktore sama nazbierala w lesie. Cudowny widok i dla takich chwil warto zyc :) Jak Gabi przyjechala to byla u nas nasza kolezanka i dziecko dluzsza chwile bylo spokojne bardzo, bo zawstydzone ;). No ale po pewnym czasie rozkrecila sie na calego, a ciocia kupila jej serce drapankiem po pleckach i za uszkiem :) (to bylo juz tuz przed pojsciem spac- Gabi to uwielbia, ale w porach duzej aktywnosci nie ma czasu na takie rzeczy ;) ) Zabu- zaklimatyzowalas sie juz troszke? Ewa- a jak Ty sie czujesz po cesarce?