no to co
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez no to co
-
Zabu, Martaanna- chora to mialam na mysli z dylematami o rodzenstwie dla Gabi ;). Nie wiem co mi jest, ale ostatnio czesto mysle o tym jak to wszystko ulozyc. Jest mi ostatnio jakos ciezko, Gabi jest z tych bardziej wymagajacych dzieci i taka rozdarta jestem jak to zaplanowac. Czy dam rade sobie zupelnie sama na codzien, co bedzie z moja praca kiedy kilka lat posiedze w domu, czy w ogole to wytrzymam. No a zdrugiej strony wlasnie jak pisalam nie wyobrazam sobie miec jedynaczke albo nie zostac na jakis czas z dzieckiem w domu. Niedawno urodzilam Gabi, a juz sie zadreczam tym. Czasem sie zarzekam, ze nie ma mowy o drugim dziecku, a z drugiej strony jak juz pisalam nie wyobrazam sobie, zeby Gabrysia byla jedynaczka. Niech juz lepiej przyjdzie ta wiosna, wtedy wszystko jest o niebo latwiejsze ;). Martaanna- ja tez nie wyobrazalam sobie, ze moze byc momentami az tak ciezko. Ale tez z drugiej strony nawet w malym stopniu nie wyobrazalam sobie, jak wspaniale jest macierzynstwo dopoki go nie doswiadczylam :). Jak cos ma byc tak cudowne to nie moze byc latwe. Odnosnie tego, ze ma sie czasem dosc. Jak mawia doradca laktacyjna, ktora mialam szczescie spotkac- w role matki jest wpisane to, ze ma sie dosc- a to marudzacego dziecka, a to pyskujacego, a to wiercacego dziure w brzuchu o cos tam po raz setny itp ;). Takze tu czuje sie normalna ;)
-
Dzieki dziewczyny Zabu i Agatka- za uswiadamianie plusow i optymistyczne wizje :) Diabelku- za zrozumienie :) Sluchajcie, nie jest na ogol tak zle. Po prostu teraz mam chwilowo gorszy okres. Najpierw ja chorowalam, potem Gabi, terqaz katar- skutkuje to tym, ze przez 2 tyg chyba 3 dni bylam na dworzu. Niedotlenienie, zmeczenie- robia swoje. Do tego Gabi jest tak marudna, ze szok. Nie dosc, ze katar ja meczy (choc dzis juz jest dobrze), to zabki ida i tak to sie zbiega. Dodatkowo Gaba ma nature wrazliwca i niektore rzeczy strasznie przezywa. No i rece tym samym mam juz do ziemi, glowe napuchnieta od halasu. Lubie nasze mieszkanie. Jest calkiem spore, przestrzenne, no i urzadzone tak jak marzylam. Jestem tez swiadomo, ze to nie tylko miejsce zamieszkania determinuje moje aktualne samopoczucie. Nie oszukujmy sie- zycie mi sie calkiem zmienilo. I choc oczywiscie na plus, bo dziecko daje niewyobrazalnie duzo, to jednak codziennosc potrafi doskwierac. Ja zawsze bylam bardzo aktywna, wczorj wspominalam jak na studiach dziennych mialam okres, ze studiowalam wlasnie, pracowalam (normalna praca na codzien, tyle, ze zajec mialam dosc malo i w pracy mi szli na reke, ze sama ustalam na ile godzin przychodze, moglam tez np nie przyjsc, albo byc caly dzien jesli zajec nie mialam), do tego chodzilam 2 razy w tyg wieczorami na basen i 3 razy w tygodniu na aerobik :). I jeszcze bylam aktywna towarzysko, mialam mnostwo znajomych, spotykalam sie z ludzmi. A teraz totalna odwrotnosc. Czasem brakuje mi tego tempa. Ja zawsze chcialam sama siedziec z dzieckiem i nadal chce. Ale jak juz Martaanna wspomniala gdzies jest kres sil. I czasem sie uzbiera i cos tam peka. Trudne to momenty. Dodatkowo ja jestem taki typ, ze lubie sie czasem zamartwic na zas co to bedzie dalej. I jak tak sobie mysle to nie wiem jak ja wroce do pracy. Na pewno Gabi nie oddam do zlobka, opiekunce tez nie. Jak kiedys pojdzie do przedszkola to strasznie dlugo by musiala tam siedziec jesli ja dojezdzalabym do pracy do Wawy (z kazdej strony Warszawy rano sa korki). No i chcialabym pomyslec za jakis czas o rodzenstwie dla Gabrysi. Z jednej strony nie wiem czy znajde sily, a z drugiej strony ja sobie po prostu nie wyobrazam, zeby moje dziecko bylo jedynakiem. Jakas chora jestem z tymi moimi dylematami ;). Nie myslcie, ze tylko narzekam i narzekam. Ja jestem bardzo szczesliwa. Mam zdrowe i sliczne dziecko- to takie blogoslawienstwo. Doceniam ten Dar nade wszystko i zadne tam codzienne rozterki mi tego nie przyslonia :). Tylko czasem chcialam bym tak po ludzku dychnac sobie odrobiny spokoju i wolnosci ;). Buziaki
-
zabu- tu gdzie mieszkamy nie ma nawet kina, co tu mowic o teatrze. Nie ma basenu, porzadnego parku. Nie ma nic.. Poniekad daje mi moje samopoczucie w tej sytuacji do myslenia. Zawsze wydawalo mi sie, ze najbardziej chcialabym mieszkac w domu, z wlasnym ogrodkiem itp, zeby sobie w lato wyjsc boso na trawe i wypic poranna kawke. Teraz wiem, ze to raczej nie dla mnie. Bo dom w Warszawie to kosmiczny wydatek, bardzo watpie, zebysmy dorobili sie w zyciu az tak, zeby bylo nas stac. Takze zostawalyby przedmiescia. I znowu odciecie na codzien od wiekszej cywilizacji. Ja sie w tym gubie, chyba dobrze czuje sie tylko w duzym miescie- pewnie dlatego, ze cale swoje zycie tak mieszkalam. I nie chodzi o to, ze ze mnie jakis rozrywkowy typ. Bo nie. Ale jak nie mam mozliwosci tego wszystkiego, a jeszcze w przytloczeniu codziennoscia, zmeczeniu i przeciazeniu, jakie mnie spotyka, to czuje momentami, ze ucieka ze mnie powietrze normalnie. Taka jakas dolina :o
-
Martaanna- no masz swieta racje- jak sie czlowiek maksymalnie angazuje to i w koncu kres sil nadchodzi. Moj maz jest swietnym tata, wlacza sie we wszystko, jak sa ciezkie noce (teraz np przez ten katar) to wstaje uspokaja Gabi, przytula, ponosi. Ale z tym oderwaniem sie od codziennosci to nie jest u mnie tak latwo. Widzisz, ja wyprowadzilam sie z centrum Warszawy do malego miasta pod Warszawa. Moj maz wraca ok 18-tej do domu, Gabi idzie spac ok 19.30. Moglabym potem gdzies wyskoczyc. Tylko jest jeden maly problem- nie ma kompletnie gdzie. Wszyscy moi znajomi zostali w Warszawie. Tu gdzie mieszkam teraz po godz 18-tej nic kompletnie sie nie dzieje, a nawet i przed tez nie. Dla mnie, cale zycie mieszkajacej w Warszawie to pewnego rodzaju szok. Nagle odcieta od kina, galerii, sklepow i wszystkich takich rzeczy, z ktorych na codzien czlowiek nawet sobie nie zdaje sprawy. A jak zabraknie to jest ciezko. Pewnie inaczej byloby gdybym wychowywala sie w malej miescowosci czy miescinie. Ja po prostu momentami czuje sie jak uwieziona. Troche juz przywyklam, przyzwyczailam sie, ale jak pomysle sobie teraz jakie mozliwosci mialabym mieszkajac tam, gdzie mieszkalam, to normalnie mam lzy w oczach. Na 100% mamy w planach przeprowadzke do Warszawy, tylko to nie jest takie proste. Nie chcemy sie przeprowadzac do mniejszego mieszkania, ani tez do jakiegos starego, zapyzialego budownictwa. I tu oczywiscie chodzi o pieniadze, pewnie ze 100tys wiecej nam potrzeba dodatkowo. Nie do wylozenia od zaraz. Wiec tak sie mecze poniekad. Nie jest tak zle, bo mam rodzicow w Warszawie, a oni maja duze mieszkanie, zawsze mozemy wyskoczyc do nich, zostawic Gabi i gdzies wyjsc, ale jednak- to wiaze sie juz z cala wyprawa (wiesz jak to z malym dzieckiem). Bo tak normalnie to moj maz tez bylby jak najbardziej za tym, zebym wychodzila od czasu do czasu naladowac akumulatorki (tez, jak Tobie, niewiele mi potrzeba). Druga sprawa to taka, ze ja Gabi nadal karmie piersia i ona dosc czesto nadal je z piersi (do innych rzeczy jest niejadek raczej), to tez swego rodzaju uwiazanie, choc moj swiadomy wybor. No i tak to- posmecilam troche. Wybaczcie :)
-
Agatko- nic takiego, ale dzieki za zainteresowanie :) . Porzadnie przemeczona jestem. Gabi ma teraz katarek, bo dostala bodajze w piatek troszke, w sobote bylo lepiej, wylacznie katarek, no i pojechalismy do szwagierki zobaczyc ta Malutka, co sie urodzila. W niedziele tez wychodzilismy. Niby jak tylko katarek to mozna wychodzic spokojnie z dzieckiem, ale madra matka nie pomyslala, ze skoro ostatnio troszke goraczkowala to mozeb byc oslabiona i na katarek trzeba dmuchac. No i w pon bylismy u rodzicow moich, moj tata wzial ja na spacer, zmarzly jej raczki (bylo b cieplo, wiec za cieplo na rekawiczki, a pewnie jak zasnela to on jako facet nie pomyslal, ze mozna przykryc delikatnie kocykiem) i katar powrocil. Ona sie tak meczy, ze szok. Nie moze np oddychac przy piersi, bo jak kiedy ssie. Wyobrazcie sobie frustracje takiego dziecka jak budzi sie w nocy np na jedzenie. No i generalnie przeczulona jest na zabiegi typu odciaganie kataru, psikanie do noska roznymi rzeczami itp. Jest potwornie marudna. Szkoda mi jej strasznie, ale ja tez juz wysiadam doslownie zajmujac sie nia sama tyle godzin. No i tak poza tym to jakas taka rozbita jestem, nie wiem czy przez ta zmiane czasu, czy przez wszystko razem wziete ;). Nic powaznego sie nie dzieje, ale chwilowy kryzys mam. Najchetniej wybralambym sie na Madagaskar na kilka dni ;). Martaanna- tak jak Ci Agatka napisala ja mam Peg Perego i jestem bardzo zadowolona. Tez na poczatku szukalam takiej spacerowki, ktora by miala przekladana raczke. Nie znalazlam takiej, ktora by mi dopowiadala. Jest taka z chicco: http://www.allegro.pl/item338233243_chicco_for_me_spacerowka_bez_wad_nowosc_2008.html Tylko jak zobaczylam na zywo to mnie nie przekonala zupelnie. Jakies dziwne te kolka, no i przede wszystkim mega waskie siedzisko (nie wiem jak ruszalby sie tam np dwulatek w kombinezonie zimowym ;) ). To do tego espiro city to tez rozwazalam, bo bardzo mi sie podobal jak przegladalam i robilam rozeznanie. Mysle, ze jak widzialas na zywo i jest OK to bedzie to dobry wybor :). Ja nie mialam okazji go obejrzec, nie bylo go w sklepach, w ktorych bylam najpierw, a jak znalazlam to Peg Perego to sie zakochalam no i koniec ;). W nim przekonalo mnie oprocz super jakosci kilka pewnie mniej waznych szczegolow, ale bardzo istotnych akurat dla mnie. e np budke mozna wysynac az tak do przodu, ze pelni role parasolki (a ja nienawidze parasolek, bo sie zawsze chwieja ;) ), no i pasy- nie sa przytwierdzone do oparcia jak w wiekszosci wozkow, tylko jakby za pupa dziecka, na dole, dzieki temu dziecko ma pelna swobode, nie jest przykute do oparcia- a dla mnie to wazne, bo Gabi jest strasznym wierciochem i okropnie ja wkurza wszelkie uwiazanie (tylko w foteliku samochodowym toleruje, bo lubi jezdzic) ;). Ale tak jak pisalam, to Espiro wydaje mi sie b fajne :). Pozdrawiam dziewczynki
-
Zabu- jakos dzis nie mialam glowy do tego, ze dzis Prima Aprilis, a szkoda, bo wkrecanie kogos jest fajowe :). Jakos nie najlepiej u mnie leci. I pogoda tez dzis gorsza. Nie widzialam jeszcze w ogole Maluchow Mx! Tylko raz, od razu po urodzeniu jak Mx przesylala. Jakos nie zagladam ostatnio na n-k, ale moze sie zmobilizuje, wyteze umys ;)l, znajde Ciebie zabu, a u Ciebie moze dojde ktora to Mx :). Co do siedziska. To u Kasi w wozku i wozkach tego wypu jest tak: http://www.allegro.pl/item335715626_nowosc_wozek_spacerowy_baby_design_travel_odss.html Czyli siedzisko niezabudowane po bokach i palak jakby uniesiony do gory. A ja szukalam takiego typu siedziska: http://www.allegro.pl/item336588312_luksusowa_parasolka_city_espiro_baby_design.html Czyli glebsze, zabudowane po bokach i palak poziomo.
-
A, Kasia- z nadmiarem piasku i blota to uwazaj, bo to niestety nie sa wozki terenowe. Przy takich kolkach szybko moga sie zablokowac, "zapchac" piachem. To sie tyczy wszystkich takich spacerowek niestety.
-
Chyba wszelkie wozki, ktore sa typowymi spacerowkami z serii lzejszych na sniegu wymieklyby przy \"kolumbrynach\" z pompowanymi kolami :). Ale cos za cos :). W miescie chodniki sa zawsze odsniezone, a jakby co po niewielkim sniegu spacerowka tez spokojnie da rade. Ja to sie balam jak sobie spacerowka poradzi w lesie u mojej baci i na lace, ktora jest za domem tesciow. W weekend przetestowane- sprawdzilo sie super :). No i jeszcze mialam watpliwosci czy Gaba bedzie umiala usnac w takim wozku, czy bedzie spokojna nie widzac mnie, ale jest wyjatkowo zadowolona z widokow innych niz mama ;), no i z oddaniem sie w objecia morfeusza tez nie ma problemu, wiec OK. Kasiak- wozek podoba mi sie wizualnie, fajne kolory. Wlasnie baby design niewatpliwie kusi tym, ze te wozki fajnie wygladaja, maja ich sporo, no i co tu duzo mowic- glownie tez atrakcyjna cena. Najwazniejsze, ze jestes zadowolona z zakupu. Dla mnie akurat ten model by odpadl, bo szukalam spacerowki z wieksza budka, no i przede wszystkim z zupelnie innym siedziskiem- glebszym i z palakiem w poziomym ulozeniu. Te jakos mnie nie przekonuja. Ale to mnie, kazda szuka czegos innego i dlatego tych wozkow tyle jest, widac kazdy znajduje uzytkownikow :).
-
a ja sie wyjatkowo ciesze :D :D :D i czekam na to od miesiecy- kiedy to Gabi zaczela sie wyjatkowo wczesnie budzic :) (co prawda chodzi tez wczesnie spac, ale to inna bajka ;) ) Nareszcie bede spala godzine dluzej, huuuurrrrrraaaaa :D Wiem, wiem, pewnie jestem jedna z niewielu ;). Ale zdecydowanie wole oddac ta godzinke, za pozniejsze wstawanie kazdego dnia :) :P
-
magdazonka- witaj! U nas wszystkich juz daano po przygotowaniach, bo w wiekszosci mialysmy slub w 2006 roku :), a teraz piszemy sobie juz o wszystkim, tylko nie o przygotowaniach slubno-weselnych ;). Ale jak ktos pyta to kazda doradzi co moze z wlasnego doswiadczenia :). Jesli chodzi o winietki to ja nie mialam, tu sa chyba zdania podzielone i trzeba samemu zdecydowac. Niektorzy sobie bardzo chwala i ma to na pewno swoje plusy. Zawieszek na wodke ani rzeczy typu kotyliony ja tez nie mialam, bo mi osobiscie sie to po prostu nie podoba. Takze tu sie nie wypowiem. Jesli chodzi o prezenciki dla gosci to z tym jest roznie. Spotkalam sie z cukiereczkami w malenkich torebeczkach czy jakimis innymi slodkosciami ladnie opakowanymi. Moj brat byl ostatnio na weselu i dostali setke wodki ze specjalnym nadrukiem- podziekowaniem od Panstwa Mlodych (byla tam tez data ich slubu i zdjecie). My natomiast nie mielismy prezentow, ale kazda para wychodzaca z wesela dostala 0,5 litra wodki (duzo nam zostalo to rozdawalismy bez zalu), pake ciasta i pake roznych jedzonek (zostalo tego naprawde bardzo duzo- wczesniej tylko nalezy zadbac o specjalne pojemniki plastikowe na takie rzeczy, na cistao moga byc papierowe). A, i jeszcze kazdej kobitce kazalam sobie wybrac bukiet kwiatow :D ;). Te, ktore mi sie podobaly najbardziej dyskretnie odlozylam ;). Po prostu bylo takie zatrzesienie tych kwiatow (mielismy duze wesele), ze musialabym wynajac samochod, zeby je zabrac z sali ;), no i wyjezdzalismy od razu po weselu, wiec nie nacieszylyby oka za baradzo te kwiaty. Powodzenia!
-
Zabu, przeczytalam ten artykul o nacinaniu krocza podczas porodow. I niestety to prawda, robi sie to niemal rutynowo w Polsce. Co prawda sa rozne opinie- niektorzy twierdza, ze lepiej naciac niz doprowadzic do pekniecia, ale jaka jest prawda to kto to wie. Mnie rzeczywiscie nikt o zgode na ciecie nie pytal, ale Gabi zaczela sie pchac z raczka i chyba to naciecie bylo niezbedne (niestety i tak troche pekla mi szyjka :o). No i szybciutko mi sie goilo, chyba dlatego, ze i naciecie i szycie wykonane dobrze- na kontroli moja lekarka powiedziala, ze majstersztyk i po szyciu prawie nie ma sladu ;) :). Niezla zawierucha sniezna u mnie za oknem :o. Maniusia, Ewa- jak sie czujecie brzuchatki? :)
-
A ja bylam przekonana, ze jednak nie udalo Wam sie \"zalatwic\" terminu na swieta i chrzest mial byc 6 kwietnia. Cos pomieszalam :) Super, ze wszystko sie udalo!
-
Widze, ze dzis dyzur pelnia tu Agatka i Zabu :) Agatka- ja rodzilam bez zzo, choc mialam taka mozliwosc w szpitalu (dowiedz sie o to dokladnie, bo nie we wszystkich jest, wiem, ze np Kasiak nie miala w szpitalu u siebie takiej mozliwosci, moje szwagierki tez nie, w Warszawie raczej jest wszedzie, ale tez sa wyjatki). Ja nie nastawialam sie na nic- stwierdzilam, ze sama zobacze jak to jest i sama zdecyduje juz w trakcie. Wczesniej duzo raczej sklanialam sie ku zzo, ale chodzilam do szkoly rodzenia, gdzie raczej tego nie propagowano i polecano wlasnie nienastawianie sie przynajmniej. Mam duze zaufanie do tych ludzi i zaufalam i i w tym takze. Potem jak juz w koncu wywolywali mi ten porod okazalo sie, ze boli, nie powiem ;), ale po tej oksytocynie dostalam takiego kopa, ze bardzo szybko zaczelo sie robic rozwarcie i wszystko szlo szybko, takze nie warto bylo. Poza tym dla mnie bol byl na tyle do wytrzymania, ze wolalam sie z nim pomeczyc niz wydluzyc sobie ewentualnie porod przez znieczulenie czy narazic sie na jakies tam powiklania, ktore zawsze moga sie zdarzyc. Generalnie znam sporo dziewczyn bardzo zadowolonych z zzo, znam tez takie, ktore nie bardzo sobie chwalily. Co do cesarki- jesli okulista nie widzialby przeciwskazan do porodu sn i chcialabys cc tylko ze wzgledu na strach przed bolem to zastanow sie dobrze. Cesarka absolutnie nie oznacza mniejszego bolu- owszem, nie ma go w trakcie porodu, ale po moze byc kiepsko (aczkolwiek oczywiscie nie musi, sa dzieczyny, ktore znosza swietnie). Czasem rana sie nie chce goic, ciagnie, zwykle kichniecie czy zasmianie sie moze byc bolem nie do zniesienia. Generalnie chyba bezpieczniej byloby pomyslec wlasnie o zzo.
-
Zabu- fantastycznie z tymi wakacjami :). Uwielbiam czekac na wakcje. My w tym roku jedziemy nad morze, poki Gabi mala nie bedziemy szalec ;). Ale zarezerwowane mamy juz od 2 miesiecy i cieszy taka perspektywa :). Agatka- Dahab to Egipt. Ale pewnie juz sprawdzilas ;) U nas kiepawo. Ja pochorowana i nie mam kompletnie sil. Wczoraj robiac ciasto i farsz do pozna myslalam, ze padne :). Gabi dalej dzis goraczkowala, ale albo to zabki albo trzydniowka slawetna (choc przy trzydniowce zwykle jest jeszcze gardlo zaatakowane i wyzsza temperatura), bo nadal innych objawow brak, wiec na szczescie nie zarazila sie tym swinstwem od nas (nie wiem jak funkcjonowaloby takie dziecko male z takim katarem okropnym, gdzie nie mozna oddychac i nos peka z bolu). W zwiazku z tym zostajemy w domu, jutro moi rodzice i brat przyjada do nas tylko. W sumie to sie ciesze, bo jestem po prostu wymeczona. Myslalam, ze P wydobrzeje okolo srody-czwartku i na spokojnie sobie wszytsko przygotuje, porobie, a tu meczarnia z wirusem, do tego Gaba goraczkuje. Zycze Wam wspanialych, wesolych Świąt, a przede wszystkim zdrowych. Swietujcie rodzinnie! Wszystkiego dobrego dla Was, Waszych mezow, Maluchow i calych Waszych rodzin.
-
Surowe- dzieki :) i wzajemnie Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego! Holly- Kurcze, P usypiajac Gabi popoludniu wyczul, ze jest ciepla i rzeczywiscie ma podwyzszona temperature (juz nie, bo zbilam ibufenem). Nie ma zadnych innych objawow typu kaszel czy katar. I nie wiem teraz czy zlapala to swinstwo od nas (wczoraj P kichal caly dzien, a dzis ja) czy to z zabkow, ktore to nadal jej wychodza wlasnie. Mam nadzieje, ze nie zlapala tego co my, bo tak koszmarnego kataru dawno nie mialam i nie wyobrazam sobie, jak umeczyloby sie takie malutkie dziecko :(. No nic, zobaczymy co noc przyniesie. Pozdrawiam Was wszystkie!
-
Grrr, coraz wiekszy katar Agatko- na pewno wiele zalezy od dziecka, w koncu kazde jest inne. Tym bardziej nie rozumiem tych napastliwych opinii, ze jak przyzwyczaisz tak to mogila. I tym bardziej nie rozumiem jak mozna np dziecko na sile uczyc zasypiania samemu pozwalajac mu beczec iles tam minut z zegarkiem w reku w zaleznosci od tego ktory to raz sie rozplakalo :o. Kazde dziecko ma inna wrazliwosc, jedno zniesie to dobrze, inne niekoniecznie. Nie wiem skad sie biora takie metody. Ja bym nie miala nic przeciwko dalszemu urzedowaniu w naszym lozku, gdyby nie to, ze jak nas tam nie ma (a jednak nie chodzimy o 19 spac ;) ) to Gabi moglaby spasc. Dlatego do pierwszej pobudki spi w swoim lozeczku i widze, ze czuje sie tam swietnie, bo z checia w nim zasypia, po prostu w minutke :). A nad ranem wedruje juz do nas na przytulaski przy piersi i spimy sobie we trojke. Zabu- no mam nadzieje, ze ma poczucie bezpieczenstwa :). Moje Szczescie male :) Katar coraz gorszy i bardziej uciazliwy. Czas do lozka. Milych snow moje drogie
-
I jeszcze sie pochwale ;). Gabi wreszcie ladnie spi w nocy, z jedna pobudka :). Czasem usypia mi przy piersi i przenosimy ja bezproblemowo do lozeczka, a czasem nie usypia i wkladam ja po prostu do lozeczka, daje buziaka, nakrywam kolderka i wychodze. I dziecko po minucie pieknie spi :) :). Postanowilismy ja ostatnio do czasu pierwszej pobudki klasc w lozeczku, bo z lozka moglaby spac. I chyba lubi to swoje lozeczko, bo zasypia w nim sama bez problemu (nie uczylismy jej tego). Jak sie budzi to zabieram na cyca do naszego lozka i tak sobie juz spimy :). A pamietam ile sie nasluchalam i naczytalam madrych rad, ze jak naucze dziecko spac z nami to juz mogila, do 18-stki niemalze :D, ze bede miala ryki i cyrki, terroryzm w wykonaniu malego dziecka ;). No i ze jak naucze zasypiac przy piersi (a do niedawna Gabi prawie zawsze tak usypiala) to tez juz koniec koncow ;). Terefere :P ;)
-
No bidulka z tym zapaleniem pluc, tak od poczatku :(. Przy czym to ponoc wrodzone (o dziwo mozliwe, ich znajomym w zeszlym roku tez urodzila sie coreczka jakos tak jak Gabi i tez miala wrodzone i musiala byc w inkubatorze), a nie nabyte w szpitalu. Pewnie stad te problemy z oddychaniem od razu po porodzie. Dzieki za przepis, przekopiowalam sobie i na pewno wyprobuje :) Agatko- kartapke robie dosc czesto, bo to latwe, szybki i smaczne ciasto :). Tylko, ze krem zawsze robie swoj, bo o niebo lepszy ;). I jakos doszlam do wprawy, ze wcale dlugo sie go nie robi (najdluzej trwa studzenie :) ). Hmmm, pierozki z nadzieniem czekoladowym, brzmi smakowicie ;) :). Gotowe nadzienie kupujesz? A ja nabylam katar od meza w prezencie :o.
-
No niestety malenka Zosia ma zapalenie pluc :(. Pewnie troszke beda musialy zostac w szpitalu. Dziewczyny- ktora mi sprzeda jakis sprawdzony przepis na dobre ciasto?? Nie musi byc swiateczne typowo :). Po prostu jakies dobre :)
-
zabu- dzieki :) zebym ten zdrowy rozsadek tez miala jak mi cora na imprezy zacznie ganiac ;) (juz kiedys poruszalysmy kwestie tego, ze ludzie z bogata wyobraznia we wszystkim widza rozne zagrozenia) Ciocia tez fajnie slyszec :). A wlasnie odnosnie cioci, to dzis zostalam nia po raz kolejny :). Siostra P urodzila- maja druga coreczke :) :) :). To czwarta wnuczka dla moich tesciow- wnukow poki co brak ;). Ale bedzie babski klan :D. Niestety Mala jest w inkubatorze, no miala problemy z oddychaniem, ale to chyba nic powaznego, wyniki ma ponoc dobre i jesli bedzie OK to wyjda na swieta do domu.
-
Kasia- na wolanie mama Kubus ma jeszcze naprawde mnostwo czasu :). Doczekasz sie niewiadomo kiedy. A tak mi sie przypomnialo. Kiedys czytalam wypowiedzi mam dwojki czy wiecej dzieci i pisaly, ze przy pierwszym dziecku to tak sie czeka na te postepy, usamodzielnianie sie itp. A przy drugim czy jeszcze kolejnym to juz czasem na odwrot, chcialoby sie czas zatrzymac i zeby maluszek pobyl sobie taka kruszynka calkiem uzalezniona od mamy, bezbronna. Bo juz sie po prostu wie, jak szybko ten czas ucieka i ze to juz nie wroci. Pozniej bedzie wstyd dac mamie buziaka przy kolegach ;).
-
Kinimod- alez nie zapomnialysmy, bynajmniej ja . Tylko jakos tak naturalnie grono nam sie bardzo wykruszylo i niewiele nas zostalo. Zagladaj w miare mozliwosci, pisz co u Ciebie. Nie zazdroszcze tego rannego wstawania, 4.30 to dla mnie srodek nocy normalnie :o (teraz juz nie, bo Gabi wstaje tez bardzo wczesnie :) ). Ciekawa tez jestem co u Wi, Dianusi i innych, ktore jeszcze niedawno czasem zagladaly. Ze juz nie wspomne o tych, ktorych wieki tu nie bylo i ktore pewnie juz sie nie pojawia :). Zabu, Kasiak- no duma mnie rozpiera to fakt :) :), serce rosnie :) :). Ale nie dlatego, ze tak wczesnie zczyna kontrolowac swoje mowienie w sensie, ze lapie, iz mozna powtarzac wyrazy. Nie jestem fanka nadmiernego fascynowania sie, ze dziecko to tak wczesnie robi to, tamto i w ogole wszystko. Kazde ma swoj rytm i rozwija sie swoim tempem. Wrecz draznia mnie takie mamuski, ktore tylko o tym jak ich dziecko piorunem sie rozwija umieja gadac (mam taka jedna sasiadke, no fajnie, ale zeby tylko o tym... ile mozna ;) ). Jako matke cieszy mnie kazdy postep Gabrysi, tylko ze teraz to wyraznie widze, jak ona sie zmienia, jak nastepuje taki przelom- nie potrzebuje moich rak, zeby gdzies dojsc, bo raczkuje, zaczyna wstawac, wiec umie cos siegnac, no i ten maly czlowieczek, ktory jeszcze niedawno sobie lezal i niewiele kumal z otaczajacego go swiata teraz wola \"mama\". Wczoraj byly imieniny mojej mamy i jak jakas ciotka wziela ja na rece to ona po chwili wyciagala raczki w moja strone i krzyczala: mama, mama. Cudne uczucie :) :). Maz w domu, bo sie rozchorowal. Ma zwolnienie do konca tygodnia, bo goraczkowal. Aczkolwiek dzis czuje sie juz lepiej. Zmykam. Buziaki!
-
Ewa- na kiedy masz termin? :) Widze, ze dopadly Cie mdlosciowe uroki, bleee. Ale podziwiam, ze mozesz gotowac. Ja nie bylam w stanie nawet tylko podgrzac gotowego obiadu mezowi jak wracal z pracy :)
-
Pogoda fatalna, a ktos mi dzis powiedzial, ze od wtorku ma byc znowu zimnica :(. Buuuu, ile mozna wytrzymywac pogode do d*** :( Zabu- ja juz dzis jakas zamulona sie czuje (co prawda baaaardzo pozno poszlam spac), a na bol glowy jestem przy takiej aurze przygotowana ;). W czwartek bylismy z Gabi na kontroli. Wszystko super :). Lekarka sie pyta czy Gabi sylabizuje juz cos tam sobie, rozne wyrazy. A ja nachylam sie nad gabi i mowie: \"Gabrysia, powiedz mama\". A Gabi z wielkim usmiechem\" \"mama\" :). No i w ogole umie powtarzac tez jak jej powiem: tata, lala, baba, papa (wtedy dodatkowo macha lapka) :). I W dodatku ma straszna radoche jak powtarza za mna. No i uwielbia malpowac rozne minki :) Holly- moze za duzo powiedziane, ze juz mowi ;), no ale to wyrazne poczatki :) :). Naprawde nie wiem kiedy to zlecialo. Dopiero co polozyli mi ja na brzuchu po porodzie :) Milego weekendu, wbrew tej pogodzie
-
Moj czterozabek mowiacy mama :D no po prostu moid na moje uszy i oczy :) a odnosnie zabkow, to smiesznie jej wychodza na gorze, najpierw wyszla prawa dwojka, nastepnego dnia jedynka i tak juz troche czasu ma te dwa po jednej stronie i dwie dolne jedynki :). A teraz idzie znowu pierwsza dwojka z lewej strony, juz jest tuz pod dziaslem. No wlasnie, z punktu widzenia rodzicow to Twoj M jest idealnym kandydatem na chrzestnego.