Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ilenia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Sowa:) ja Ci bardzo dziękuje że pofatygowałaś się jeszcze o znalezienie strony:):)..miło mi strasznie:) dziękuje
  2. witajcie...to znowu ja:) czuje sie już lepiej....moż dlatego że już jakiś czas temu spodziewałam się takiegi końca....powalczę jeszcze o te 5% ktore mi zostało:) pozdrawiam ps.ktoraś z was może miała problem z PWCJ?
  3. Witajcie.... Pisałam tu już ( na tym forum) jakiś czas temu....chyba mineły dwa lata....wtedy byłam pełna obaw ...miałam za sobą diagnozę (torbiel ) i problem polegał na tym że po diagnozie nie otrzymałam (jak mi się wydawało dobrej opieki)....mijał czas a ja czułam panikę przed kolejną wizytą...dlaczego się bałam???....wcale nie tak bardzo leczenia, bólu czy czegoś w tym rodzaju...ale świadomości że usłyszę iż nie będe mogła mieć dzieci (tu dopała mnie emocionalna chwiejność...powiedziałabym depresja ale nie mam na to papierka:) )...wizytę odkładałam tak trochę w nieskończoność (wcześniej żaden lekarz jakoś nie dał mi konkretnej alternatywy na leczenie...poprostu ma pani i tyle...)....brałam antykoncepcje przez około rok....po odstawieniu okazało się że miesiaczka nadal była nieregularna (nie licząc 2-3 po samym odstawieniu ...wtedy miałam jeszcze nadzieje że bedzie ok)....potem zaczeła zanikać...a czas mijał....no i mineły dwa lat....okazało się że dla obecnego mojego lekarza torbiel praktycznie nieistnieje, nie kwalifikuje się do operacji...poprostu \\\"nie zagraża mi\\\"....moj lekarz myślał że problem 6-cio miesiecznych braków owulacji to sprawa hormonów (nawet się ucieszyłam bo widziałam światełko w tunelu)...potem że to zespół policystycznych jajników (no ale nie....)....a na koniec usłyszałm....przedwczesne wygasanie czynności jajników (czyli jestem jedną z 1000 albo 1 z 10 000 zależy jak wcześnie zaczeła się chorobą...zresztą wszystko jedno)....wygrzebałam się z jednej depresji a na druga już nie mam sił....szansy na dzieci chyba raczej nie mam....mówiac szczerze chyba szukam wsparcia....a może końca...sama nie wiem...ciągle jestem w szoku bo wiem od wczoraj (czekam na potwierdzenie diagnozy....no ale wizytę w poradni endokrynologiczno-ginekologicznej musze poczekac rok...rejestracja zakończona na ten rok..brak terminów....zostało prywatnie).... coż jestem 23 latką po menopauzie (albo w trakcie jak kto woli)....przez całe życie będą mnie leczyć na \\\"przedwczesną starość mojej kobiecości\\\"a ja nigdy nie będę mogła ponarzekać że mam poranne mdłości...czy że nogi mi puchną..... jeszcze nie wiem czy jestem aż tak silna by to znieść....przyzwyczajam się do świadomości bo buntować się nie mam juz po co....
×