Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

halsik

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Tuptusia, a ja wierzyłam w Ciebie. Teraz tu zajrzałam i oczom moim nie wierzę. Szkoda mi wiesz, nawet już nie ciebie, ale Twoich dzieci - bardzo. Jakie to smutne.
  2. cztery umowy, ratuj córkę i synka!!!!!!!!!!!!! Chcesz, aby one w dorosłym życiu były tak nieszczęśliwe jak Ty?
  3. Cztery umowy, Ty z nim już nie rozmawiaj, po prostu wnieś sprawę o rozwód, rozwiedź się i żyj szczęśliwie. Ja jak z 3 lata temu byłam tu na forum Ty byłaś w tym samym miejscu. Jak chcesz się wyleczyć gdy ciągle i ciągle tkwisz w tym samym. Pamiętam, ze wtedy Twój M. miał kochankę. To jest straszne tak żyć. A Twoja córeczka jest już taka rozumna i widzi co jej mama robi se swoim życiem, jak ona sobie poukłada życie w przyszłości? Tuptusia nie tup już, zrób krok naprzód. Ktoś tu dobrze napisał, że żebyśmy my się wyleczyły musimy pożyć trochę same, to jest b. ważne.
  4. Kochane powiedzcie co powoduje, że mimo iż wiemy wszystko dokładnie, posiadamy wiedzę, której niejeden psychoterapeuta mógłby nam pozazdrościć, i tak ulegamy tym samym schematom i tak sobie szkodzimy? Przykładem jest tu post Czterech umów (kochanej dawnej Tuptusi :) (Kochana pozwoliłam sobie powołać się na Twój ostatni wpis. Pięknie to wszystko opisała, dlaczego czuje się jak mała skrzywdzona dziewczynka, wie, że mąż nie zaspakaja jej potrzeb w miłości a mimo to go przyjmuje. Ja jestem b. podobna do czterech umów w swoim postępowaniu mimo, że moja mama mnie nie biła, ale emocjonalnie odtrąciła mnie tuż po narodzeniu. Zawsze ją goniłam, czasem nadal gonię i teraz już wiem, że nie dogonię. Ocenia mnie na każdym kroku i porównuje z innymi. Mąż znalazł inną i odszedł, gdyby robił to co mąż Czterech umów, tez bym go przyjmowała i sypiała z nim - jestem pewna. Kiedy nadejdzie czas, że się od tego wyzwolę, że zacznę zmieniać w końcu te chore schematy. Robię codziennie to samo oczekując innych rezultatów, i pogrążam się. Jest mi ciężko i źle.
  5. Vacancy, jeśli mogę wyrazić moje zdanie, to wydaje mi się, że nie powinnaś ingerować w sprawy małżeńskie swojego brata. Skąd wiesz jak się z żoną umawiał, może któryś już raz przychodzi pijany i ona chce mu wyraźnie dać do zrozumienia, żeby tego nie robił, że ma dość. Był dobry pomysł, z przespaniem się brata u Ciebie, skoro nie chciał skorzystać, to OK - TY pomocną dłoń wyciągnęłaś. I to z Twojej strony powinno być wszystko. Nie wybielam tu bratowe, bo może rzeczywiście wredny z niej babsztyl, ale to Twój brat wybrał ją na żonę, to on tkwi w tym związku i nikt - także Ty nie będzie w stanie go zmienić (brata i jego związku), dopóki on sam tego nie będzie chciał. Ja Ciebie rozumiem, teraz my piszemy to wszystko na zimno i bez emocji. Inaczej jest jak dzwoni do nas ktoś bliski i prosi o pomoc, bez względu na to czy ma rację czy nie.
  6. A czy Present czy Szklanka nadal tu zaglądają, ktoś wie?
  7. Pochodzę jeszcze do tej psycholog. Ja chodzę na NFZ i przez cały rok nic nie płacę. 50 min u tej kobiety prywatnie kosztuje 100 zł. A wiecie czemu ja do niej poszłam. Pracuję na uczelni i żeby tu dalej parcować muszę napisać pracę naukową. Niestety nie umiem do niej usiąść, mam już połowę napisaną ale dokończyć za cholerą nie mogę. To ciągnie się już ok. 5 lat i jestem tym wyczerpana, tym bardziej, że pod koniec roku po prostu wyrzucą mnie z pracy. Myślałam, ze z tego powodu mam depresję i poszłam po pomoc – do psychiatry i psychologa. U psycholog dowiedziałam się więcej. Teraz widzę, że niemożność napisania tej pracy jest silnie powiązana z całym moim życiem i moją postawą. Teraz jestem w takim zamkniętym. Siadam do komputera – pustka w głowie. Myśli zaczynają krążyć wokół setki spraw. Później wstaję od komputera, idę po syna do przedszkola i później do wieczora nim się zajmuję. A wieczorem to najlepiej bym posiedziała przed TV. Powiedzcie – to jest straszne, ja umieram – żyję ale jakby martwa! Szkoda mi czasu na spotkania ze koleżankami, bo przecież musze pisać, czas mnie nagli. Zresztą tych koleżanek też jak na lekarstwo.
  8. Strasznie się cieszę, że tu jesteście. I cieszę się, że mnie pamiętacie. Chciałam się zalogować jako Halls, ale za nic nie mogę sobie hasła przypomnieć. Pamiętam, że wtedy byłam przekonana, że moim problemem jest mój zdradzający mnie mąż. Teraz widzę, że ten problem jest głęboko we mnie zakorzeniony i jeśli nic z tym nie zrobię przegram, przegram moje życie. Cztery umowy, to widzę, że ślub wzięłyśmy w tym samym roku. Ja też się moczyłam, w przedszkolu. Pamiętam, że ciągle się bałam. Brakowało mi poczucia bezpieczeństwa. Kładłam się co wieczór po wieczorynce do łóżka i płakałam, miałam wieczorną depresję. Trochę mi zajęło zanim zorientowałam się, że coś było nie tak w moim dzieciństwie. Moja rodzina nie była na pierwszy rzut oka dysfunkcyjna. Nie było wódki, bicia czy znęcania się fizycznego. W pamięci mam jednak pewne obrazy, które mnie przerażają i nigdy przenigdy tego mojemu dziecku nie zrobię. Moja matka wierzyła wszystkim tylko nie mi, czułam się potwornie, bo ja prawdę mówiłam, a ona podważała to w obecności innych dzieci. Zastanawiam się tylko nad jedym, przecież wielu ludzi nie miało idealnych rodziców, a jakoś radzą sobie ze sobą. Czemu ja sobie nie radzę, przecież nie mogę za wszystko matki obarczać. Chociaż przyznam, że jak się z nią widuję i ona wypowiada te swoje przekonania, to mnie krew zalewa. Potrafi przyjść i stwierdzić, że Kowalski (syn znajomej matki, który jest w moim wieku) pobudował dom, ma 2kę dzieci i dwa samochody. I zobacz jak ludzie ciągną, jak sobie radzą i tyle kasy zarabiają. Takich przykładów mogę mnożyć i mnożyć. A ja wtedy czuję się taka malutka. Jak się z tego wyzwolić? Myślę, że jakimś rozwiązaniem może być ograniczenie kontaktów z mamą.
  9. „Dziecko alkoholika ma więc ciągłe poczucie bezsensowności swojego życia, niskie poczucie własnej wartości. W dzieciństwie przekonane, że jest przyczyną awantur w domu, w dorosłym życiu unika konfliktów, dostosowując się do innych, nie mając własnego zdania i nie wyrażając emocji. Ma skłonność do trwania w toksycznych związkach przyzwyczajone do bycia poniżanym i niekochanym, ale bojąc się nowego, nie wprowadza w życiu zmian” Tak to o mnie, niestety. To straszne. Do psychologa chodzę od 7 miesięcy, od tego czasu zażywam też antydepresanty. Psycholog pozwoliła mi zrozumieć skąd bierze się to moje poczucie beznadziejności, skąd moje toksyczne związki. Pomogła wyartykułować to, co czuję do mojej matki. Wiem już i rozumiem dużo, ale nic z tym nie potrafię zrobić. Na przykład ostatnio matka zarzuciła mi, ze w wieku 33 lat do niczego nie doszłam, że mam małe mieszkanie w połowie na kredyt i rozwalające się auto. Ja wiedząc, że chyba nie tędy droga w ocenie człowieka, a w szczególności swojego dziecka, nie umiałam obronić się i uzasadnić tego, że czuję się przez nią skrzywdzona i poniżona, gdy cos takiego mówi. Ja nie umiem się bronić przed toksycznymi dla mnie osobami (jak moja mama czy ex). Dla exa jestem miła w kontaktach, bo BOJĘ się – boję się o to, że synem nie będzie chciał się spotykać, albo, że przestaniem płacić alimenty. Kur.a – ciągle się boję, całe życie się bałam. Ja pier…. Jak ja mam się z tego wygrzebać!!! Psycholog ostatnio zauważyła, że w momencie gdy mnie ktoś obraża czy krzywdzi, ja się wyłączam – nie myślę i w związku z tym nic nie odczuwam. Nie bronię się, nic nie mówię. Po prostu przyjmuję ciosy. Powiedziała nawet, że nie wiem po co ja przychodzę do niej skoro mam pustkę w głowie. To prawda, czasem siadam przed nią na krześle i nie wiem co mam powiedzieć, po prostu nic mi do głowy nie przychodzi. Wiem, że chcę do niej iść, bo jest tam pomoc – siadam i znowu pusto w głowie.
  10. cztery umowy, cieszę się, że mnie pamiętasz tak wiem to, nie kocham się i nie wierzę w siebie. Patrzę wstecz i widzę siebie jako mała dziewczynkę niekochaną przez mamę. Pamiętam jak bardzo zależało mi na jej bliskości, jak pragnęłam poczucia bezpieczeństwa. Pamiętam, że zrobiłabym wszystko, żeby tylko ona mnie zauważyła i pokochała bezwarunkowo. Później przeniosłam to na związki z mężczyznami. Każdego z nich pragnęłam zadowolić za wszelką cenę, a oni pozostawali zimni, jak moja mama. Teraz to widzę i wiem, że tak było. Nie umiem jednak się z tego wydostać. Proszę poradźcie co na początek zrobić, co przeczytać. Chodzę już do psychologa, ale nadal szukam wyjścia po omacku. Jest trudno. Jestem jakby ogarnięta przez niemoc, jedna wielką niemoc.
×