Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kulka27

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kulka27

  1. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Wiesz co Ośka, może te Twoje ostatnie bilanse nie były aż takie spektakularne, ale jak się na to spojrzy szerzej, to przecież w sumie, przez pół roku pozbyłaś się 23 kg. To jest bardzo dobry wynik, zwłaszcza, że po drodze zdarzały się też jakieś wpadki. Myślę, że możesz być z siebie dumna. A już tym bardziej jak pomyślisz, ile przez te pół roku mogłaś przytyć, gdybyś nadal jadła tak, jak przed dietą. I to akurat dotyczy każdej z nas. Wzięłyśmy się w garść i kilogramy pospadały. Jednym więcej, drugim mniej, ale jednak tendencja jest wyraźnie spadkowa. Ja jestem przekonana, że gdybym się któregoś pięknego dnia nie opamiętała, to na 100% miałabym teraz na wadze więcej niż te 109 kg od których zaczynałam.
  2. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Super Ośka!!! Gratulacje! 5 kg mniej to naprawdę bardzo dobry wynik. No i najważniejsze, że potrafiłaś się w porę zatrzymać i wrocić do diety, bo gdyby nie ten hamulec to dzisiaj mogłoby być kolejne 5 kg więcej. No ale dzielna jesteś, że dałaś radę :-) Ja też myślę, że nie ma się co nastawiać na chudnięcie przez święta. Nie mówię, żeby się obżerać, ale myślę, że to nie jest czas na post, zwłaszcza, że niektóre dania - takie typowo świąteczne - je się tylko ten jeden raz w roku. Ja się nie nastawiam, że coś schudnę przez święta, bo wydaje mi się to nierealne. Mam tylko nadzieję, że utrzymam wagę i nie będę musiała zaczynać nowego roku od zrzucania świątecznego balastu. Spróbuję wszystkiego, ale nie będę się napychać. Mam nadzieję, że kg nie przybędzie, czego sobie i wam życzę :-)
  3. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    jojo --- nie ma się co przejmować głupimi komentarzami. Niektórzy już tak po prostu mają, że żal im dupę ściska i żeby odgreagować plują pomarańczowym jadem :-) Ośka --- jak tam? Poznałaś już tajniki kalendarzyka małżeńskiego? :-) a1sa --- a ptasie mleczko to warzywo czy owoc? :-) Hehe, dobrze, że skończyło się na 2 kawałkach, bo znam osoby, które za ptasie mleczko dały by się pokroić :-)
  4. dużo za DUŻA --- ja akurat nie mam takiego problemu, bo spokojnie mogę się obejść bez pieczywa. Czasem zjem kromala, ale jest to ciemne pieczywo, razowe. Jeśli nie potrafisz zrezygnować, to myślę, że nic złego się nie stanie, jak zjesz kromkę czy dwie. Tylko postaraj się nie jeść chleba wieczorem. Jeśli już to rano, bo wtedy masz cały dzień, żeby te węglowodany spalić.
  5. Widzę, że wszechwiedzące i zawsze najlepiej poinformowane pomarańcze dotarły i tutaj :-) Ale szkoda czasu na komentowanie takich wpisów. Jak dla mnie mogą sobie pisać, co tylko chcą, bo po mnie to spływa. Ale ciekawe dlaczego taki złośliwiec nie potrafi napisać: "schudła 60 kg, gratuluje", tylko "na pewno zrobiła operacje, bo sama by nie dała rady". Zazdrość? dużo za DUŻA --- gratuluje minusa na wadze :-) Oby tak dalej! A co do przyjazdu męża - na pewno zauważy różnicę w Twoim wyglądzie. Jak nie teraz to następnym razem już na pewno. Ja bym mu nic nie mówiła, tylko poczekała na jego reakcję :-) Osiu --- miło Cię tu widzieć :-) Aniu --- fajnie, że waga spada. U mnie też jest trochę mniej. Mam taki sam cel jak Ty, ten najbliższy, czyli 89. Bardzo bym chciała, żeby się udało do końca roku. A jak nie wyjdzie, to trudno. I tak się nie poddam. Nie tym razem! I zgadzam się, że dieta powinna jak najbardziej przypominać "normalne" odżywianie. Uważam, że restrykcyjne diety, typu tylko warzywa, tylko białko, tylko coś tam mogą być dobre, ale tylko dla kogoś kto chce szybko zrzucić 2-3 kg i nie musi się martwić o jojo. Jak ktoś chce pożegnać na stałe 20, 30 czy więcej kg, to już się tak nie da. Przy takiej nadwadze potrzeba co najmniej kilku miesięcy diety i dlatego trzeba jeść wszystko, żeby nie zwariować. Wiadomo, że konieczne są pewne ograniczenia i zastąpienie tego, co tłuste i niezdrowe czymś innym, ale nie można sobie odmawiać wszystkiego. Nasze życie nie może się kręcić tylko wokół tego, czego nam nie wolno zjeść, bo to prędzej czy później musi się skończyć napadem dzikiego głodu. Dlatego ja uważam, że najlepiej jeść wszystko, ale w rozsądnych ilościach. Nie przejadać się, ale też nie głodzić, bo głód to najgorszy wróg każdej diety. Ja przez długi czas myślałam, że żeby schudnąć muszę głodować. Teraz już wiem, że wcale tak nie jest. Owszem, uważam na to co jem i kiedy jem, ale nie mam obsesji na punkcie liczenia kalorii, a waga i tak powoli spada. I takiego myślenia będę się trzymać :-)
  6. Aniu, ja bym się tą skórą nie martwiła na zapas. Prawda jest taka, że każda z nas jest inna i inną ma skórę. Znam kobietę, która urodziła trójkę dzieci i zaliczyła parę wzrostów i spadków wagi, a mimo to brzuch ma jak modelka. Skóra gładka, napięta i ani śladu rozstępów. Więc myślę, że nie ma reguły. No ale ćwiczenie mięśni i jakiś balsam ujędrniający na pewno nie zaszkodzą - tak na wszelki wypadek.
  7. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Witam :-) Tydzień można w zasadzie uznać za zakończony, więc mogę już stwierdzić, że dla mnie był udany. Dzielnie się trzymałam, dlatego mam nadzieję, że jutro rano zejdę z wagi zadowolona. Dam znać jutro, co i jak :-) Ośka --- fajnie, że wróciłaś na dobrą drogę. Bo tak naprawdę, bez względu na to czy do celu brakuje 5 czy 50 kg, to i tak zawsze szkoda tych kg, które już się udało zgubić. Szkoda by było zaprzepaścić Twój wynik, który jakby nie patrzeć jest bardzo dobry. a1sa --- Tobie to tylko pozazdrościć (tak pozytywnie oczywiście). Twój cel jest dosłownie na wyciągnięcie ręki :-) No ale przecież dla każdej z nas nadejdzie w końcu taki dzień, że będziemy w takiej sytuacji. I tylko od nas zależy czy to będzie prędzej czy później. Damy radę :-) We mnie ostatnio wstąpiła jakaś nowa energia i motywacja i powiedziałam sobie, że nie odpuszczę choćby nie wiem co! I tego się będę trzymać :-)
  8. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Kaja, 9cm w pasie w 3 tygodnie!!! Rewelacja. Gratuluje. No i zazdroszczę :-) Ja nie wiem, ile mi ubywa w obwodach, bo nie robię takich pomiarów. No ale czuję po ubraniach, kiedy robią się luźniejsze. A co do pasa to miarkę mam w pasku od spodni :-) Wczoraj udało mi się przeskoczyć o jedną dziurkę, więc chyba nie jest tak najgorzej. Na wagę na razie nie staję, dopiero w poniedziałek. Nie mogę się ważyć codziennie, bo to mi psuje humor, a to nie sprzyja diecie. a1sa --- widzę, że myślimy w podobny sposób. Ja też chciałam teraz jak najwięcej schudnąć, żeby w Święta móc odrobić :-) No cóż, może nie jest to zbyt mądre, ale jakoś trzeba sobie radzić :-) jo jo --- wiesz co, tak sobie myślę, że Tobie potrzeba po prostu trochę luzu. Czytam Twoje wpisy i wydaje mi się, że za bardzo się przejmujesz. Wiadomo, każda z nas byłaby zła, gdyby zobaczyła 4 kg na plusie, ale nie zapominaj, że Ty już osiągnęłaś ogromny sukces. Schudłaś 60 kg! Dla wielu osób taki wyczyn jest po prostu nieosiągalny.Dla organizmu to jest wielka rewolucja, on też musi mieć czas, żeby sobie z tym poradzić, więc mu go daj i nie zamartwiaj się. Na pewno dobrze wiesz, że w każdej diecie przychodzi taki moment, że następuje zastój albo kg spadają dużo wolniej niż wcześniej. Trzeba to przeczekać. Za jakiś czas znowu wszystko ruszy z kopyta, zobaczysz. Zrzuciłaś już z siebie wielki ciężar, więc naprawdę nie musisz się przejmować 4 kg. Wyluzuj się, zapomnij na kilka dni o wadze, psychika też jest ważna przy odchudzaniu. Uśmiechnij się do samej siebie :-) Jestem przekonana, że będzie dobrze :-) I nie odbieraj tego, co napisałam jako atak, bo piszę to życzliwie. Nie zadręczaj się, bo i tak dla wielu osób jesteś wzorem do naśladowania :-) setka --- gratulacje! Każdy minus jest ważny i cieszy :-) Pozdrowienia dla wszystkich :-)
  9. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    jo jo --- jak ja bym schudła 60 kg, to chyba bym w nagrodę jadła przez tydzień bez przerwy :-) No ale tak poważnie, to przecież nie po to się odchudzamy, żeby się za to nagradzać jedzeniem. Kupiłam wreszcie wagę i dzisiaj rano było ważenie. Jest 92,8 kg. Trochę jestem zła, bo 1,5 kg przez 2 tygodnie to żadna rewelacja, ale z drugiej strony cieszę się, że chociaż tyle, bo ten ostatni tydzień nie był zbyt udany. Niby ilościowo nie było tego dużo, ale kalorii sporo. Jakoś ostatnio ciężko mi trzymać dietę. Nie wiem, co się dzieje. Brakuje mi ostatnio energii, jestem taka przymulona - może po prostu przemęczona, niewyspana. Muszę jakoś dotrwać do Świąt, to będzie trochę luzu i odpoczynku. Najgorsze, że strasznie mnie ostatnio ciągnie do słodkiego, a to mi się nie zdarzało wcześniej. Do Świąt jeszcze 2,5 tygodnia i mam silne postanowienie, żeby ten czas dobrze wykorzystać. Marzy mi się, żeby zacząć Nowy Rok już z 8 na początku. Zostało mi 2,8 kg. Wiem, że jak się postaram, to się uda. Tylko muszę się w końcu porządnie zmobilizować i nie podjadać.
  10. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Nie wiem dlaczego ucieło połowę mojego posta. No więc jeszczę raz.... Skusiłam się kiedyś na dietę podobną do kopenhaskiej. Przez tydzień jadłam tylko jajka, kefir, chudy twaróg i mięso z kurczaka. Schudłam 4 kg. Ale w następnym tygodniu wszystko wrociło mimo, że nie przekraczałam 1000 kcal. Od tego czasu nie wierzę już w żadne tego typu cuda. Wolę chudnąć wolniej, ale trwale. Pomijam fakt, że te diety są bardzo monotonne, a przez to męczące. Według mnie dużo lepsze efekty daje jedzenie wszystkiego, ale w odpowiednich ilościach.
  11. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Hej dziewczynki :-) Ale miałam dzisiaj ochotę na czekoladę. Pewnie w związku z @, no ale dałam radę i nie uległam pokusie. Jestem z siebie dumna :-) Jutro jadę na zakupy i mam nadzieję, że kupię wreszcie wagę, bo w poniedziałek rano chciałabym się kontrolnie zważyć. Myślę, że będzie jakiś minus, bo ostatnio nie miałam żadnych wpadek, no ale wolałabym to zobaczyć niż się domyślać :-) Widzę, że pojawił się znowu temat diety kopenhaskiej. Według mnie jest beznadziejna. Owszem, można na niej ładnie schudnąć, ale potem gwarantowane jojo. Ja już raz się skusiłam
  12. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Miałam się wczoraj rano zważyć, ale trochę za późno wstałam i nie było na to czasu. No a dzisiaj rano zdejmowałam wagę z szafy i mi wyleciała z ręki. No i oczywiście się rozbiła, bo była szklana. W tygodniu na pewno nie będę miała czasu na szukanie nowej, więc muszę czekać z zakupem do weekendu. No trudno. Jakoś to wytrzymam, chociaż wolałabym wiedzieć, jakie efekty po zeszłym tygodniu. Tak czy owak mam zamiar dalej być grzeczna i nie grzeszyć. Chodzi mi oczywiście o grzeszki jedzeniowe, bo inne są dopuszczalne :-) Mam taki plan, że do świąt pozbędę się już w końcu tej 9. Jak mi się uda przez miesiąc stracić ok. 4 kg, to będę szczęśliwa. Myślę, że to realne. Przez ostatnie miesiące krążę wokół 95 kg (plus minus) i czas najwyższy zdecydowanie się od tego oddalić :-) jojo --- podziwiam Cię za te DD, to znaczy za to, że po takim dniu luzu potrafisz wrócić do diety. Ja się boję, że mogłabym popłynąć i u mnie mógłby to być cały tydzień. Dlatego raczej sobie na takie święta nie pozwalam. Jeśli już zdarzy mi się zjeść coś zakazanego, to rezygnuje z jakiegoś posiłku albo go ograniczam, tak żeby kalorie się mniej więcej zgadzały, ale staram się nie zawalać całego dnia. No ale jak wiadomo, na każdego działa coś innego. Najważniejsze, żeby było zdrowo i skutecznie :-) Niestety nie każda ma tyle szczęścia co Amaleta - je co chce i dalej chudnie :-)
  13. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Witam dziewczynki :-) Wracam po długiej przerwie. Nie odzywałam się, bo miałam małą rewolucję życiową. Nowy kraj, nowa praca, nowi ludzie. Ale powoli wszystko się stabilizuje, więc znowu będę do Was zaglądać :-) Niestety te wszystkie zmiany trochę zaszkodziły mojej wadze. Kilka kg wrociło - zasługa jedzenia byle czego i w pośpiechu. No ale laba się skończyła i nadszedł czas, żeby wrócić do diety. Przez ostatnie trzy tygodnie już się pilnowałam. Efekty widoczne w stopce. Jutro rano kolejne ważenie. Mam nadzieję, że będzie dobrze i jakiś minusik znowu zaliczę:-) Ośka, setka, a1sa ---- z wami już miałam przyjemność --- widzę, że dalej tu jesteście i dzielnie walczycie. Gratuluje wszystkich minusów :-) Szczególnie podziwiam Ciebie, a1sa za tę dietę warzywno - owocową, bo ja bym chyba nie dała rady tak dlugo wytrzymać:-) Wszystkie pozostałe odchudzaczki witam i również gratuluje efektów. jojo --- Twoja stopka jest powalająca. Świetnie Ci idzie :-)
  14. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Cześć dziewczynki :-) Nie często się odzywam, bo mam dużo zajęć, ale staram się was na bieżąco czytać. Cieszę się bardzo, że topik żyje i dużo osób się udziela. Witam wszystkie nowe osoby, z którymi jeszcze nie miałam okazji zamienić słowa :-) Otyłość --- gratuluję kolejnego minusa :-) I rocznicy ślubu też :-) Wszystkim pozostałym dziewczynom również gratuluję każdego straconego grama :-) DONKA --- ja też uważam, że masz poważny problem. I to nie z wagą, ale raczej z głową. Bo naprawdę ciężko mi (chociaż fantazji mi nie brakuje) wyobrazić sobie zwałów tłuszczu przy Twojej wadze. Amaleta ma rację, straciłaś ostrość widzenia - widzisz tłuszcz, którego zapewne wcale nie ma. Straciłaś już tyle kg, powinnaś się tym cieszyć, bo to naprawdę wielki sukces. Wszystkie tu jesteśmy, bo chcemy schudnąć, ale dieta powinna być dla zdrowia, a nie jego kosztem. Uwierz mi, że nawet jeśli schudniesz jeszcze więcej, ale takim sposobem, jak to robisz teraz, to wcale nie będziesz szcześliwa. Przeczytaj sobie dokładnie ostatniego posta kycuni. Najlepiej 10 razy. Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie krzywdy, bo naprawdę nie warto. I pamiętaj, że żadna z nas nie pisze tego, żeby Ci dokuczyć. Nie chcemy Cię obrażać ani pouczać, to tylko dobra rada. U mnie z dietą w porządku, ale waga dalej stoi w miejscu. Ale i tak jestem zadowolona, bo ostatnie dwa tygodnie miałam bardzo aktywne. Dużo się ruszam, ćwiczę, pływam i coraz bardziej mi się to podoba. Mąż twierdzi, że waga nie spada, bo przybywa mi mięśni, ale wizualnie widać różnice. I faktycznie sama zauważyłam, że brzuch zrobił się bardziej płaski i nawet zaczynają się jakieś mięśnie przebijać przez tą moją oponkę :-) No a poza tym czuję się duuuuużo lepiej. Energia mnie rozpiera. Wcześnie wstaję, późno chodzę spać, ale mimo to czuję energię przez cały dzień :-) Trzymam kciuki dziewczynki za was wszystkie. I życzę miłego weekendu. Oczywiście bez podjadania, bo same wiecie jak to w weekendy bywa - pokusy czają się wszędzie :-) I powiem wam jeszcze coś - jak was czytam, to jestem absolutnie pewna, że wszystkie będziemy już niedługo ciachami :-)
  15. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    A ja myślę, że każdy taki jedzeniowy napad to kompuls. Tylko, że komuś zdarza się to raz na jakiś czas, a komuś innemu codziennie. To, że ktoś od czasu do czasu się nażre, to jeszcze nie jest taki dramat, ale jedzenie to tylko część problemu. Bo tak naprawdę coś nas do tego jedzenia popycha i na pewno nie jest to głód. Myślę, że bardzo często nawet nie jesteśmy do końca świadome, że na jakieś problemy, nerwy, stresy reagujemy sięganiem po jedzenie. To dopiero przychodzi po fakcie. Jak już jest taka świadomość, to jest łatwiej. I dlatego uważam, że warto sobie wypracować jakiś sposób reagowania na takie trudne sytuacje - coś innego niż jedzenie. Nie ma się co oszukiwać - myślę, że każda z nas kojarzy jedzenie z czymś przyjemnym, więc jak jest źle, to właśnie to jest najlepszy sposób, żeby sobie humor poprawić. Trzeba po prostu starać się kontrolować - raz wyjdzie, raz nie, ale najważniejsze, żeby nie popłynąć. Jeden dzień można sobie pozwolić, ale potem trzeba znowu wrócić na dobre tory, bo stracone kg mają to do siebie, że lubią wracać :-) Ale mimo wszystko myślę, że nie jest z nami tak źle. Kg nam spadają, raz szybciej raz wolniej, ale jednak jest coraz mniej. Ja mam teraz przestój. Waga stoi w miejscu już prawie 2 tygodnie. Wkurza mnie to strasznie, ale wiem, że muszę to przeczekać. Pocieszam się tym, że stoi a nie rośnie, ale i tak nerw jest, bo nie po to sobie czegoś odmawiam, żeby nie widzieć efektów. No ale trudno, myślę, że już wkrótce znowu będzie dobrze.
  16. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Hej dziewczyny :-) U mnie dzisiaj wzorowo. Rano byłam na basenie i nic nie podjadam. Oby mi się tak udało przez cały weekend. Mam nadzieję, że nie polegnę. Czego i wam życzę, bo wiem, że nie tylko dla mnie weekendy są najtrudniejsze. Otwarli u mnie nowy basen, a właściwie cały ośrodek sportowo-rekreacyjny. Oprócz basenu jest też sauna, siłownia, masaże, krioterapia i inne cuda. Na razie byłam tylko na basenie i jestem zachwycona. Zreszta mi się każdy basen podoba, a w wodzie mogę spędzać pół dnia :-) No ale myślę, że najbliższym czasie wybiorę się też na siłownie. Pozdrawiam was wszystkie i życzę miłego weekendu (bez grzeszków) :-)
  17. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Ostatnio zauważyłam u siebie objawy uzależnienia od wagi, tzn. od ważenia się. I dlatego schowałam wagę i zważę się dopiero ostatniego dnia miesiąca. Niby wiem, że waga może się wahać, ale jak tylko zobaczę 100 gram więcej, to już panikuję. Dlatego wolę sobie oszczędzić takich emocji :-)
  18. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    No dziewczynki, co to ma być? Pączki i bułeczki? Nieładnie! A tak poważnie - jeśli to tylko jednorazowy wyskok, to nie ma się co zamartwiać - każdemu się czasem zdarza. Ważne, żeby ten dzień zapomnienia nie przedłużył się do tygodnia, miesiąca, a potem to już same wiecie, co się dzieje. No ale myślę, że już jutro wszystko wróci na właściwe tory :-) OŚ --- masz rację, że jak w domu jest coś dobrego, to łatwo ulec pokusie. Z jednej strony nie jesteśmy w stanie całkiem się od tego odciąć, bo jedzenie jest wszędzie. Ale z drugiej warto sobie trochę pomóc. Przypuszczam, że u Ciebie są słodycze, bo masz dzieci. Może zastanów się, czy te słodkości muszą być w domu każdego dnia. Może lepiej byłoby zrobić 1-2 dni w tygodniu, kiedy jest coś słodkiego. Dla Ciebie to byłoby ułatwienie, a dzieciom też by wyszło na dobre. Tylko nie odbierz tego źle, ja nie chcę Ci dawać rad, jak wychowywać dzieci. Podsuwam po prostu pomysł, a co zrobisz to już tylko Twoja sprawa :-) Tak czy owak dziewczynki, jutro nowy dzień i na pewno będzie dobrze :-) Zastojami się też nie ma co przejmować, bo każda z nas prędzej czy później będzie musiała przez to przejść. Sama dobrze wiem, że nic tak nie wkurza, jak waga która stoi w miejscu mimo, że nie było żadnych grzeszków, no ale trzeba to przeczekać i potem jest ok :-) Pozdrawiam was wszystkie. Ostatnio pojawiło się kilka nowych osób - jeśli z kimś się jeszcze nie przywitałam, to robię to teraz. I oczywiście życzę powodzenia :-)
  19. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Cześć dziewczyny :-) Widzę, że gorąco tu było przez chwilę. Nie wiem, o co chodzi, bo nie śledzę innych wątków. I nawet nie chcę wiedzieć, bo nie lubię takich sytuacji. Wszyscy są tutaj mile widziani, ale nie chciałabym, żeby akurat tutaj toczyły się jakieś kłótnie. Zwłaszcza, że ja (i pewnie nie tylko ja) nie wiemy nawet o co chodzi. Udzielam się tutaj, bo odpowiada mi atmosfera - bez awantur, oskarżeń i złośliwości. I bardzo bym chciała, żeby tak zostało. Niedziela minęła mi bez wpadek, chociaż pod względem dietowania to dla mnie najgorszy dzień. Dużo pokus, ale jestem dzielna :-) kycunia --- witam :-) Mam nadzieję, że z nami łatwiej Ci będzie radzić sobie z zachciankami :-) jo jo --- życzę szybkiego powrotu do zdrowia :-) Zapowiada mi się kolejny pracowity tydzień, ale w miarę możliwości będę do was zaglądać. Pozdrawiam was wszystkie :-)
  20. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Cześć dziewczyny :-) Czytałam kiedyś książkę o głodówkach. Myślę, że one mogą pomóc, ale trzeba wiedzieć jak się do nich zabrać. Do głodówki trzeba się odpowiednio przygotować i potem dobrze z niej wychodzić - najlepiej pod okiem lekarza. Poza tym celem głodówek jest przede wszystkim oczyszczenie organizmu, a nie pozbycie się kg. Utrata wagi to tylko efekt uboczny. Wszystko trzeba robić z głową i na miarę możliwości organizmu. A jak się nagle z dnia na dzień przestaje jeść i potem uparcie w tym tkwi, mimo że gołym okiem widać, że to nam nie służy, to efekty mogą być tragiczne. W takim przypadku głodówka nie ma żadnych leczniczych efektów, a jest raczej wstępem do anoreksji. Ja nie zamierzam się głodzić, bo uważam, że można schudnąć w inny sposób - zdrowszy. setka --- zazdroszczę Ci tej Pragi. Byłam w tamtym roku i się zakochałam. Na pewno jeszcze nie raz tam pojadę, bo naprawdę warto. jojo --- ja również Cię witam. I muszę Cię ostrzec. My tutaj naprawdę chudniemy, więc Tobie też to grozi :-) I oczywiście gratuluje, bo wyniki masz naprawdę imponujące. itkaa --- fajnie, że ludzie zauważają, że schudłaś. Takie komplementy dodają sił do dalszej walki. A jeśli jeszcze sama widzisz na wadze, że kg ubywa, to już w ogóle czysta radość :-) kaja40 --- każdy dołek (również ten dietowy) jest po to, żeby z niego wyjść. Pamiętaj, że czasem można sobie pozwolić na jakiś grzeszek, ale nie za często, bo jak się wpadnie w jedzeniowy ciąg, to potem ciężko się opamiętać. Ale wierzę, że u Ciebie to tylko chwilowe. Już masz na koncie ubytek, więc na pewno nie zmarnujesz tego, co już osiągnęłaś. Jak masz ochotę zjeść coś, czego nie powinnaś, to spróbuj znaleźć sobie jakieś zajęcie, które odciągnie Twoją uwagę od jedzenia. A jak jesteś głodna to zjedz coś, ale dietetycznego. Na drodze do sukcesu zawsze trzeba pokonać jakiś kryzys, ale na pewno sobie poradzisz :-)
  21. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Cześć dziewczyny :-) Trochę mnie nie było, ale wszystko przez to, że ostatnio mam dużo zajęć i nie na wszystko starcza mi czasu. No ale pamiętam o was i staram się czytać na bieżąco. Tylko czasem brakuje mi już siły, żeby coś napisać :-) W poniedziałek miałam urodziny i doszłam do wniosku, że najlepszy prezent to sama sobie zrobiłam pozbywając się tych 17 zbędnych kg. I to oczywiście jeszcze nie koniec. Ale stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że nie jest już tak tragicznie :-) Mogę wymienić mnóstwo pozytywnych skutków mojej diety. Przede wszystkim lepiej się czuję. Poprawiła mi się kondycja, nie męczę się tak szybko jak kiedyś. Mądrzej jem. Nie napycham się pustymi kaloriami. Znacznie obniżyłam ilość spożywanego tłuszczu i cukru. Jem więcej owoców i warzyw. Piję więcej wody. I więcej się ruszam. Trzy razy w tygodniu chodzę na basen. I nie mam już problemu, żeby się pokazać w stroju kąpielowym. No i oczywiście poza efektem zdrowotnym jest jeszcze efekt estetyczny. Dużo lepiej wyglądam. I bardziej się sobie podobam. Teraz jak idę do sklepu, to bez problemu znajduję ubrania w moim rozmiarze. Mogę kupić to, co mi się podoba, a nie to, w co się zmieszczę. I cieszy mnie, jak ktoś zauważa zmiany w moim wyglądzie. Za każdym razem, jak usłyszę jakiś komplement, to mam jeszcze większą motywację. I za każdym razem myślę sobie, że już jest nieźle, a będzie jeszcze lepiej :-) Wiem, że tak będzie, bo tym razem już na pewno nie odpuszczę. W zasadzie to ciężko mi wymienić jakieś minusy. Czasami mam ochotę na coś, czego nie powinnam jeść, ale udaje mi się to opanować. Jest dobrze :-) Jak się ma motywację, to wszystko jest łatwiejsze. Najważniejsze, to traktować dietę nie jako pasmo wyrzeczeń, ale jako styl życia. Jeść zdrowo i w odpowiednich ilościach. Odchudzanie wcale nie musi być udręką. Każda z nas ma jakiś cel i wierzę, że prędzej czy później wszystkie będziemy z siebie zadowolone :-)
  22. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Cześć dziewczyny. Ja dzisiaj znowu miałam intensywny dzień, więc dopiero teraz mam czas, żeby się odezwać. OŚ --- przyłączam się do gratulacji :-) Wiedziałam, że nie zawiedziesz. Naprawdę świetnie Ci idzie :-) Ale muszę Ci się przyznać, że pomijajać walkę z kg i tak jesteś dla mnie bohaterką. Dentysta bez znieczulenia. Naprawdę podziwiam :-) itkaa --- masz rację, każdy kg mniej robi dużą różnicę. Nie tylko w wyglądzie, ale i w samopoczuciu. Ja mam za sobą 18 kg i naprawdę czuję się bez porównania lepiej niż wcześniej. Po prostu jest mi lżej, poprawiła mi się kondycja. No i efekt "psychologiczny" też jest bardzo ważny - każdy kg mniej jeszcze bardziej motywuje, żeby dalej walczyć. salamandra --- mnie też przeraziła Twoja waga, a najbardziej to, że uważasz, że to jeszcze za dużo. Kurde, dziewczyno, mam nadzieję, że wiesz, co robisz, bo to naprawdę poważna sprawa. Pozdrawiam was wszystkie :-)
  23. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Ale miałam dzisiaj dzień zagoniony. Z dietą ok, bo nawet jakbym chciala coś zjeść, to nie miałam czasu :-) No i rano byłam na basenie, więc dzień udany. Zafundowałam sobie dzisiaj taką babską rozrywkę i kupiłam dwie pary butów :-) Jedne to raczej na lato, bo z odsłonietymi palcami, ale tak mi się spodobały, że nie mogłam sobie odmówić. Jak w tym roku już nie zdążę w nich pochodzić, to będą na następny :-) No a drugie też fajne i idealne na jesień. Poprawiły mi te zakupy humor, chociaż w sumie wcześniej też miałam dobry :-) Fajnie dziewczyny, że się nie poddajecie :-) Ja już czekam na jutrzejsze ważenie Otyłości. Na pewno znowu będzie jakiś minus :-) saharaa --- ja właśnie takie obiady lubię najbardziej - warzywa z rybą albo kurczakiem. Mało kalorii, a czuję się po takim posiłku porządnie najedzona.
  24. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    No dziewczynki, jest 92,5. Czyli 2 kg w ciągu 4 dni :-) I kończę z tą dietą. Będę jadła tak jak wcześniej, czyli po prostu mało, ale różnorodnie. Tak jest dla mnie najlepiej. No i ochota na słodkie minęła :-) 11 września miną 4 miesiące mojej diety. Chciałabym wtedy zobaczyć tą moją upragnioną 8 :-) Będę się starać, może się uda.
  25. kulka27

    zaczęłam w poniedziałek 22.06.09

    Otyłość --- tym razem ja będę ostatnia. Chyba, że jeszcze ktoś dzisiaj coś napisze :-) Kurde, ale miałam dzisiaj kryzys. Tak mi się chciało czegoś słodkiego, że prawie poległam. Od ponad 3 miesięcy mi się nie zdarzyła taka ochota na czekoladę. Nie wiem skąd mi się to dzisiaj wzięło. No ale najważniejsze, że dałam radę i nic nie zjadłam. Jak bym się dzisiaj dorwała, to pewnie bym pożarła całą tabliczke na raz :-) itkaa --- witamy! Fajnie, że dołączyłaś. My tu wszystkie chudniemy, więc Tobie na pewno też się uda. Najtrudniejszy początek masz już za sobą, więc jak teraz nie wymiękniesz, to będzie już z górki :-) saharaa --- ja też sobie wszystkie wpadki tłumacze jako "rozruszanie metabolizmu". Ale nic się nie martw, weselicho rządzi się swoimi prawami i coś tam można skubnać :-) Zresztą przy Twojej silnej woli, teraz już na pewno nie będzie żadnej wpadki :-) uleńka --- wracaj szybko do zdrowia. Choroba to nigdy nie jest fajna sprawa, bo psuje humor. Ale skoro już czujesz jakąś poprawę, to na pewno niedługo będzie po wszystkim :-) Dosyć mam już tego mięsa. Chyba 4 dni to już dla mnie dosyć. Zerknę jutro rano na wagę i jak będzie zadowalający wynik, to dam sobie z tym spokój. Jednak najlepiej jest jeść wszystko, ale w rozsądnych ilościach. Na takich monotonnych dietach zawsze jest ochota na coś innego. Chyba stąd właśnie ta dzisiejsza ochota na czekoladę. Dopóki jadłam normalnie, to nie miałam takich zachcianek. Po raz kolejny do mnie dociera, że żadne dziwne diety nigdy nie będą lepsze od sprawdzonego MŻ. No ale ja zawsze jestem taka mądra dopiero po fakcie :-)
×