![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/K_member_11337669.png)
kulka27
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kulka27
-
Miało być - ja też jestem z Ciebie dumna :-)
-
OŚ --- ja też jestem z siebie dumna. Dałaś radę. Brawo! setka --- jak Ci się udało rzucić palenie? Masz jakiś skuteczny sposób? Pozdrawiam was, dziewczyny! Dzisiaj niedziela, więc dużo pokus. Nie dajcie się!!! :-)
-
kaja40 --- masz rację, nic tak nie cieszy i nie motywuje, jak minus na wadze. Ja jak wejdę na wagę i widzę, że jest mniej niż poprzednio, to od razu zapominam o tym wszystkim, czego musiałam sobie odmówić i myślę sobie "jak się chce, to się da" :-) A motywacji mi nie brakuje. Tym razem nie popuszczę i będę walczyć tak długo, aż osiągnę swój cel. Wiem, że dam radę. Wszystkie damy :-) A pomysł z jogurtem na kolację jest bardzo dobry. Na kolację najlepsze jest właśnie białko. uleńka27 --- pewnie, że Cię pamiętamy. Fajnie, że się znowu pojawiłaś. W kupie raźniej :-) Gratuluje wygranej w starciu ze słodkościami :-) A u mnie ok. Zjadłam mięso, smakowało mi i nie jestem głodna, więc nie mam na co narzekać. Jutro rano na pewno nie wytrzymam i się zważe :-) Napiszę wam oczywiście jaki wynik.
-
Cześć dziewczynki! Właśnie się zważyłam i jestem szczęśliwa. Jest 94,5 kg. Udało mi się pozbyć 1 kg w 4 dni :-) A od dzisiaj Stillman. Mięsko już wczoraj kupiłam i sama jestem ciekawa jakie będą efekty. Dziewczyny, jak macie napad głodu albo zjadłyście coś i dalej czujecie się głodne, to spróbujcie błonnika. Naprawdę świetnie wypełnia żołądek i nie czuć głodu. A przy okazji reguluje pracę jelit i poprawia trawienie. Kaja40 ---- gratuluje :-) I walcz dalej :-)
-
Otyłość --- super!!! Wielkie gratulacje! Jesteś ode mnie lepsza, bo ja przez 2 miesiące schudłam 14 kg :-) Cieszę się razem z Tobą. Oby tak dalej! Dziewczyny, decyzja podjęta. Od jutra robię tego Stillmana. Zobaczymy, co z tego będzie. W takim razie zważę się jutro rano, żebym potem wiedziała, jakie są efekty tej diety.
-
Ja stosowałam jakiś czas temu ocet jabłkowy, ale nie zauważyłam jakichś specjalnych efektów. Może dlatego, że ja jem naprawdę minimalne ilości tłuszczu, a on właśnie tłuszcz spala.
-
za-zulka, jak przetestujesz ten specyfik to daj znać. Ja jestem ciekawa wszystkich wynalzaków :-) Wiadomo, że dieta to podstawa, ale jakbym znalazała jakiś skuteczny wspomagacz to bym skorzystała. Ja od poniedziałku biorę reduxil, ale na razie trudno mi stwierdzić, czy daje jakieś efekty. Zobaczę jaki będzie wynik w poniedziałek na wadze.
-
kaja40 - ja mam podobnie. Jak zjem na śniadanie jogurt z musli to długo czuję na najedzona. Ale najlepsze moim zdaniem są warzywa i gotowane mięso. Jak zjem taki obiad ok. 15 to już nic nie muszę jeść do końca dnia. Najwyżej jabłko.
-
No właśnie, może i jest skuteczna, ale jak przetrwać 7 dni jedząc tylko mięso i nic poza tym? Ale z drugiej strony dla 7 kg w tydzień może warto? Tylko, że tu jest jeszcze trzecia strona. 7kg w 7 dni to mi pachnie kosmicznym jo-jo :-( Ech... chyba sobie odpuszczę.
-
Otyłość --- tak myślałam, że nie wytrzymasz i wskoczysz na wagę wcześniej :-) Ale na pewno jest dobrze. Mam nadzieję, że za niedługo zmienisz swojego nicka na jakiś bardziej optymistyczny, bo szczerze mówiąc, ten mi się od początku nie podobał. Wiem, już pisałaś kiedyś, dlaczego taki, ale i tak uważam, że jest trochę przygnębiający. za-zulka, jeśli nie jesteś fanką sportu, to proponuje Ci zacząć właśnie od basenu. Troszkę się rozruszasz i rozciągniesz i kto wie, może nabierzesz ochoty na większy wysiłek :-) Wszystkim wam polecam. I absolutnie nie przejmujcie się tym, jak wyglądacie w strojach kąpielowych. Na basen ludzie przychodzą popływać, a nie gapić się na innych. Wiem, bo już ten wstyd mam za sobą. setka --- Ty to jesteś dobra zawodniczka :-) Rozbawiłaś mnie tym zdaniem "Ruch ważna sprawa - lenistwo też". Dobre :-) U mnie dzisiaj dietowo w porządku. Przetrwałam dzień bez żadnej wpadki i jestem z siebie zadowolona. Na wagę nie wchodzę do poniedziałku, chociaż mnie już skręca z ciekawości. Ale nie mogę się ważyć codziennie - same wiecie dlaczego :-) Naczytałam się dzisiaj o diecie Stillmana. Je się na niej tylko mięso. Kurde, obiecałam sobie po tej 10-dniowej, że już nie będę eksperymentować tylko po prostu mało i zdrowo jeść, ale teraz znowu mi się pomieszało w głowie. Jak tylko gdzieś przeczytam o jakiejś diecie to zaraz mi się miesza w głowie. A może któraś z was wie coś o tym Stillmanie albo stosowała. Jak coś wiecie, to podzielcie się opinią.
-
Masz absolutną rację, podglądaczko. Ruch jest bardzo ważny, a przy diecie wręcz niezbędny. Chyba nigdy o tym tutaj nie pisałam, ale ja chodzę trzy razy w tygodniu na basen. A czasem nawet częściej, bo uwielbiam wszelką wodę. Na początku miałam opory, bo wstyd mi było rozebrać się przed ludźmi, ale minęło mi po pierwszej wizycie na basenie. Jak zobaczyłam, kto tam przychodzi, to uwierzcie mi, że nie mam się czego wstydzić. Pływanie to super sprawa. Szczególnie dla osób ze sporą nadwagą, bo nie obciąża kręgosłupa i stawów. Świetne na mięśnie brzucha - widzę to po sobie. No i dobre dla tych, którzy nie lubią się przy ćwiczeniach pocić :-) I naprawdę poprawia kondycję. O peelingu z kawy słyszałam już dużo dobrego, ale jeszcze nie próbowałam. Ale ja zamiast kawy używam zwykłej soli kuchennej i skóra jest po tym idelanie gładka i miękka. Również polecam spróbować. Ja dzisiaj w ramach dbania o siebie byłam u ginekologa na przeglądzie :-) Zrobiłam cytologie, ale muszę poczekać trochę na wyniki. Trochę miałam stresa, bo pierwszy raz byłam u tego lekarza i nie wiedziałam czego się spodziewać, ale bardzo jestem zadowolona. Sympatyczny, delikatny i odpowiedział na wszystkie moje pytania, więc na pewno jeszcze do niego pójdę.
-
setka, masz rację, to jest bardzo miłe. Jak widzę jakiś fajny ciuch i jest za mały, to żałuję. Ale jak coś jest za duże, to mi nie szkoda, nawet jak mi się podoba. Ostatnio zapędziłam się do działu z ciuchami w rozmierze 46 i więcej, to przyszła pani sprzedawczyni i pytała, co ja tam robię, bo przecież to dla mnie za duże. No nie powiem, to było miłe :-)
-
kaja3000, wiem, że prędzej czy później pewnie będzie jakiś zastój, ale jestem na to psychicznie przygotowana i jakoś to przetrwam. Wiem, że będę zła, ale jakoś to przeczekam. Za daleko już zaszłam, żeby się teraz wycofać. Może te moje obliczenia są zbyt optymistyczne, ale takie myślenie mi pomaga. Jeśli dojście do celu zajmie mi więcej czasu, to trudno, ale na pewno się nie poddam. Nigdy w życiu nie miałam takiej motywacji jak teraz, więc nie zrezygnuje. I wierzę, że nam wszystkim się uda :-) Mimo zastojów i grzeszków w końcu wszystkie będziemy laseczkami :-)
-
Trochę jestem zła na siebie za te zmarnowane 3 tygodnie. Zamiast tyć mogłam przez ten czas coś schudnąć. No ale potraktuję to jak nauczkę. Nie można tak po prostu przeskoczyć z diety na normalne jedzenie, bo skutki są takie jak widać. No, ale stało się. W sumie to dzięki temu mam jeszcze większą motywację, żeby teraz się starać. Właśnie mi się przypomniało jak jakiś czas temu czytałam wypowiedź kobiety, która schudła 20 kg, a zaraz potem w niedługim czasie przytyła 30 kg. To dopiero jest dramat. Ale ona sama przyznała, że ta jej dieta to była w zasadzie głodówka i jak już zaczęła znowu normalnie jeść, to jadła wszystko i dużo. Widziała, że tyje, ale taka była spragniona jedzenia, że nie potrafiła się powstrzymać. No i to jest kolejny dowód na to, że dietę trzeba sobie ułożyć z głową, bo inaczej to efekt będzie, ale tylko chwilowy.
-
Witam dziewczynki :-) Dzisiaj mój ostatni dzień z ananasem, z czego bardzo się cieszę. Korci mnie, żeby stanąć na wadze, ale obiecałam sobie, że zrobię to dopiero w poniedziałek. Chce wtedy zobaczyć wynik, który mnie zadowoli :-) Na szczęście już w czwartek będziemy tu miały inne ważenie, na które zawsze czekam jak na swoje własne. Jak widzę, że otyłość wpisuje kolejny minus, to cieszę się jakbym to ja sama schudła :-) Tak sobie wczoraj myślałam o swojej wadze. Mam 178 cm, więc powinnam ważyć 68-70 kg. Ja już przy 80 kg wyglądam calkiem nieźle, ale chciałabym dojść do 70. Wtedy będzie idealnie. To znaczy, że zostało mi jeszcze 25 kg do zrzucenia. Z jednej strony to bardzo dużo, ale z drugiej myślę, że do końca roku jestem w stanie to zrobić. Jeśli będę chudła 5-6 kg miesięcznie, to się uda. Myślę, że to jest realny cel. I ja tego dokonam :-)
-
Jedno jest pewne i już wiele razy było to powiedziane - nie ma jednej diety, która byłaby dobra dla wszystkich. Najważniejsze jest to, żeby każdy znalazł taką, która będzie dobra dla niego. Wiadomo, że każda dieta opiera się na jakichś ograniczeniach - coś wolno jeść, a coś nie, ale trzeba znaleźć jakąś równowagę. Jeśli dieta będzie polegała wyłącznie na wyrzeczeniach i jedzeniu tego, co nam nie smakuje, to kiepsko widzę efekty. Na początek najważniejsze jest ograniczenie jedzenia do rozsądnych ilości, a z czasem można wprowadzać kolejne modyfikacje. Myślę, że plasterek sera czy kawałek kiełbasy od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi. Najważniesze, żeby były efekty. Prawda jest taka, że każda z nas (mniej lub bardziej chętnie) wysłucha czyjejść rady, ale i tak ostatecznie same musimy zadecydować, co i w jakich ilościach będziemy jeść. Ja wczoraj i dzisiaj jem tylko ananasy. I powiem wam szczerze, że wcale nie jestem tym jakoś szczególnie zachwycona. Niby lubię ananasy, ale jak wiem, że nic innego nie mogę zjeść to od razu przestają mi smakować. No ale 2 czy 3 dni jestem w stanie to wytrzymać. Mam świadomość, że na urlopie na trochę za dużo sobie pozwoliłam, więc to jest moja pokuta :-) Do następnego poniedziałku muszę się pozbyć tej nadwyżki. I wiem, że mi się to uda, bo tak sobie postanowiłam i już :-)
-
Otyłość, nic innego mi nie pozostało tylko się w ten sposób pocieszać :-) No trudno, płakać nie będę. Będę się teraz bardziej pilnować i myślę, że w ciągu tygodnia to odpracuje. Nie ma się co załamywać, trzeba wyciągnąć wnioski i więcej tych samych błędów nie popełniać. Potraktuje to jako rozruszanie metabolizmu :-)
-
No i niestety. Urlop mi się odbił na wadze :-( Pierwsze dwa tygodnie waga stała w miejscu, ale ten trzeci to już była przesada. 1,5 kg więcej. Niby nie tak tragicznie, no ale mogło tego nie być. No ale koniec tego dobrego. Od dzisiaj przez 3 dni tylko ananas, a potem dalej pilnuję diety. Mam nadzieję, że szybko się pozbędę tej pamiątki z wakacji, no a potem całej reszty. Tylko najbardziej mnie dziwi, że spodnie kupione miesiąc temu zrobiły się za luźne. Chudnę w pasie, a tyje na wadze? Nie rozumiem tego :-(
-
Dzięki za info, otyłość. Też się zawsze zastanawiałam, jak to jest. Bo niby "na chłopski rozum" np. ryż nie może ważyć tyle samo przed i po ugotowaniu, ale nigdy nie wiedziałam jak te kalorie policzyć. A teraz już wiem.
-
za-zulka ------ ja stosowałam dietę 10-dniową i zdecydowanie ją odradzam. Jest ciężka, bo bardzo monotonna. Ja wytrzymałam 5 dni, a 6 już tak źle się czułam, że przerwałam. Miałam zawroty głowy i ogólnie czułam się bardzo słabo. Owszem, schudłam przez te 5 dni 4 kg, ale moim zdaniem dobre samopoczucie jest ważniejsze. Znam kilka osób, które tak były wymęczone tą dietą, że przerywały ją i rzucały się na jedzenie. I to, co udało się zrzucić, to od razu wracało. I to z nawiązką. Oczywiście, zrobisz jak zechcesz, ale ja nie polecam. Jak chcesz trochę rozruszać metabolizm, to spróbuj wprowadzić do diety więcej białka. Albo może spróbuj jakiejś herbatki. No i może jednak się przekonasz do jakiegoś ruchu. Możesz zacząć od długich spacerów. Na 10-dniowej na pewno schudniesz, tylko nie wiem, czy poradzisz sobie potem z jo-jo. Naprawdę lepiej uzbroić się w cierpliwość i chudnąć bez pośpiechu niż szybko schudnąć i jeszcze szybciej odbrobić straty.
-
a1sa ---- jak ja bym zobaczyła 67 to na pewno bym się nie załamała. Mogłabym co najwyżej zwariować ze szczęścia :-) Póki co zostałam bez wagi, bo zrzuciłam ją z szafy i się stłukła. Muszę kupić nową. Ciekawa jestem, co pokaże. Z jednej strony czuję po ubraniach, że coś ubyło, ale z drugiej wiem, że przez ostatnie dwa tygodnie było kilka grzeszków, więc nie chce mi się wierzyć, że mogłam coś schudnąć. Mam przynajmniej nadzieję, że nic nie przybyło :-) A zresztą... ostatnio jestem taka szczęśliwa, że i tak nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru :-) No ale diety muszę pilnować, bo nie chcę zmarnować tych efektów, które już są. Teraz często bywam nad jakąś wodą i obserwuje kobietki. I powiem wam, że grubasków nie brakuje. Mało tego... wcześniej myślałam, że jak wyjdę na plażę, to będę najgrubsza, a teraz widzę, że wcale nie jest ze mną tak najgorzej. W sumie to dosyć smutne, że ludzie tak mało o siebie dbają. Ja oczywiście nikogo nie krytykuje, bo daleko mi do ideału i sama wcześniej jadłam jak opętana, ale mimo wszystko myślę, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć robić coś dla siebie. Jak nie dla wyglądu, to przynajmniej dla zdrowia. Cieszę się bardzo, że ja już jestem na dobrej drodze. I tym razem mam zamiar doprowadzić sprawę do końca :-) I jak czytam wasze wpisy, to wiem, że wszystkie sobie poradzimy, bo motywacji nam nie brakuje. Wszystkie będziemy zgrabne i powabne, bo piękne to już jesteśmy :-)
-
Cześć dziewczyny :-) Miałam być w poniedziałek, ale trochę się przeciągnęło. Pojechaliśmy na weekend nad jezioro, a tam wpadliśmy na pomysł, żeby pojechać jeszcze nad morze :-) Było fantastycznie. Hotel nad samym morzem, idealna pogoda i dużo atrakcji. Było też kilka jedzeniowych szaleństw, ale bez przesady. Na wagę jeszcze nie wchodziłam, ale spodnie znowu troszkę luźniejsze :-) Widzę, że pojawiło się kilka nowych osób. Witam wszystkich :-) Trochę nadrukowałyście stron, ale postaram się wszystko przeczytać. Gratuluje wszystkim spadków wagi i trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Teraz już będę zaglądać częściej. I jak tylko się zważę to od razu wam napiszę.
-
Cześć dziewczynki :-) Te które już znam i te "świeże" :-) Fajnie, że jest nas więcej, bo zawsze można się od siebie nawzajem czegoś ciekawego dowiedzieć. Zainteresowały mnie te ananasy. Na pewno wypróbuje w najbliższym czasie. My właśnie wybieramy się nad jezioro trochę poleniuchować, więc odezwę się dopiero w poniedziałek. Powiem wam szczerze, że jeszcze trochę mam stracha, żeby się pokazać wśród ludzi w stroju kąpielowym, ale mąż ciągle mi powtarza, że wyglądam pięknie, więc chyba zaczynam w to wierzyć i się odważę :-) Ostatecznie, co mnie to obchodzi, co sobie pomyślą jacyś ludzie. Ważne, żebym ja się dobrze czuła. Mam się komu podobać, a reszta mnie nie obchodzi :-) Muszę w końcu stanąć na wagę, bo już dawno tego nie robiłam. Ale coś mi mówi, że jest dobrze :-) Miłego weekendu :-)
-
Otyłość, super wynik :-) Gratuluje! Tak się martwiłaś po tej wpadce na grillu, a mimo to 2 kg mniej. Super! I najlepszy dowód na to, że żadna wpadka nie może nam przeszkodzić w dążeniu do celu :-) Setka, tobie oczywiście też gratuluje. Tak jak już ktoś wcześniej napisał - każdy gram się liczy, a u Ciebie jest cały kg mniej :-) kaja40, fajnie, że do nas dołączyłaś :-) Co do Twojej diety, to dziewczyny mają rację - za dużo węglowodanów. Postaraj się ograniczyć chleb. Jeśli nie możesz bez niego wytrzymać, to jedz na śniadanie, ale po południu i wieczorem już nie. No i przydałoby się więcej warzyw i białka. Polecam warzywa na patelnię. Są w sklepach gotowe mieszanki. Ja kupuje paczkę 750 gram i mam ją na 3 razy. Bardzo to lubię, można się najeść i niewiele jest w tym kalorii. No i zastanów się, które produkty mogłabyś zastąpić czymś mniej kalorycznym. Bardzo dobrze, że sobie wszystko zapisujesz, łatwiej Ci będzie kontrolować to, co jesz. Najważniejsze, że podjęłaś decyzję o odchudzaniu, teraz będzie już tylko lepiej :-) A co do moich wymiarów... ja mam 178 cm wzrostu, więc te kilogramy mają się gdzie rozłożyć i może dlatego nie jest już tak strasznie z rozmiarem ciuchów :-) I jeszcze co do wagi. Rzeczywiście te które się poziomują są najlepsze. Ja właśnie taką mam i bardzo jestem z niej zadowolona, bo obojętnie w którym miejscu ją postawię, to zawsze pokazuje tak samo, więc nie muszę się zastanawiać, który wynik jest prawdziwy. I wcale nie była droga. Kupiłam ją na allegro i razem z przesyłką zapłaciłam za nią 35 zł.
-
Hej dziewczyny :-) Chwilę mnie nie było, ale miałam sporo zaległości do nadrobienia :-) Powitanie z mężem było jeszcze lepsze niż się spodziewałam :-) I dalej jest super, prawie jak drugi miesiąc miodowy :-) Z dietą ok. Co prawda się nie ważyłam już prawie tydzień, ale jem tyle co zwykle, więc pewnie nie jest źle. Widzę, że wy też dalej dzielnie walczycie, więc na pewno będą efekty :-)