kulka27
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kulka27
-
Oj, PodkowaAW, chyba muszę się trochę pomądrzyć. Takie wahania wagi są zupełnie normalne i nie powinnaś się nimi przejmować. Na takie różnice wagi ma wpływ wiele czynników, zależy to od tego, co zjadłaś, czy byłaś bardziej lub mniej aktywna danego dnia. Dużo zależy od węglowodanów i w związku z tym z ilością wody w organizmie. Jesteśmy kobietami, więc ma na to wpływ również dzień cyklu. Jeśli bierzesz tabletki antykoncepcyjne, to również zatrzymanie wody w organizmie jest możliwe. Ale bez względu na przyczynę, takie wahania w granicach 0,5 kg są zupełnie normalne. Moja rada - nie waż się codziennie!!! To jest zły nawyk. Najlepiej ważyć się raz w tygodniu, a jeśli nie wytrzymasz tak długo to chociaż co 3-4 dni. I wtedy na pewno będziesz widziała, że waga spada. Poza tym, i pewnie dobrze o tym wiesz, im mniej kg zostało do zrzucenia tym trudniej. Pomyśl sobie, ile ważyłaś na początku, a ile ważysz teraz. Ogromna różnica!!! Te kilka kg, które Ci zostało to nic w porównaniu z tym, co już osiągnęłaś. Więc głowa do góry! Najlepiej schowaj wagę i przez tydzień na nią nie wchodź. Będzie dobrze :-)
-
No cóż, otyłość... zdarza się. Ale nie martw się, raz na jakiś czas taka wpadka to nic strasznego. Teraz znowu będzie dobrze :-) A u mnie ostatnie przygotowania na jutrzejsze powitanie. Nawet nie wiecie dziewczyny jak się cieszę. Jeszcze tylko 24 h :-)
-
najeri, widzę po stopce, że mamy w miarę zbliżone wymiary. Ja jestem trochę wyższa, ale Ty mniej ważysz, więc w sumie wychodzi podobnie :-)
-
A ja dzisiaj jakoś nie mam ochoty na jedzenie. Zjadłam na śniadanie jajecznicę, ale tak bardziej z rozsądku niż z głodu, a teraz w ogóle nie jestem głodna. No ale muszę zjeść chociaż coś małego, bo inaczej pewnie wieczorem będzie mega napad głodu :-) Spotkałam dzisiaj koleżankę, której nie widziałam już ze 2 miesiące. I powiedziała, że w pierwszej chwili mnie nie poznała :-) Pochwaliła mnie, że świetnie wyglądam. Kurcze, miło coś takiego usłyszeć, bo to naprawdę mobilizuje, żeby się nie poddawać :-)
-
Ale muszę przyznać, że autor tego tekstu zna się na marketingu, bo zastosował wszystkie możliwe triki sprzedażowe. Najpierw pisze, że wszystkie diety i ćwiczenia nie działają, potem zapewnia, że na tej diecie można jeść co się chcę i w dowolnych ilościach. Oczywiście standardowo zdjęcia, tych którzy używają i są mega zadowoleni z efektów. Jest też element ambicjonalny - będziesz mogła iść na basen, kupić mniejsze ciuchy. No i oczywiście - jeśli zamówisz już teraz to zapłacisz mniej! Marketing, nic poza tym. No ale oczywiście każdy zrobi, co zechce :-)
-
Dla mnie to jakaś ściema. Jak czytam, że ograniczenie kalorii i ćwiczenia nie mają wpływu na chudnięcie, a w dodatku można jeść nieograniczoną ile się chce, to po prostu w to nie wierzę. Poza tym skoro to taki cudowny sposób, rzekomo ukrywany przez lekarzy, to dlaczego każą za niego płacić? Ja tego na pewno nie kupię.
-
Otyłość, masz rację. Przede wszystkim trzeba się nauczyć panować nad swoimi \"jedzeniowymi popędami\". Bo tak naprawdę zawsze jest okazja, żeby coś zjeść. Imprezy to jedno, ale pewnie każda z nas ma sklep pod domem i zawsze można coś do jedzenia kupić. Trzeba się kontrolować i tyle. Przecież się nie pozamykamy w domach, żeby nie mieć dostępu do jedzenia. Musimy traktować jedzenie jako coś, co nam dostarcza energii i niezbędnych składników, a nie jak lekarstwo na nudę, stresy czy jeszcze coś innego. I nie chcę się tu wymądrzać. Też kiedyś robiłam głupie błędy, ale sama widzę, że wreszcie mi się coś w głowie przestawiło :-) A tak w ogóle, to mój mąż mnie nie widział od miesiąca, bo wyjechał służbowo. A ja przez ten czas schudłam prawie 8 kg, zmieniłam fryzurę, opaliłam się i kupiłam kilka nowych ciuszków. Wraca w sobotę i ciekawa jestem, jaka będzie jego reakcja :-)
-
Mój mi też pomaga. Czasem je to, co ja, ale nie zawsze. Zresztą on nie ma problemów z wagą, więc nie mogę wymagać, żeby z mojego powodu chodził głodny. Nie przepada za słodyczami, więc takich rzeczy w domu nie mamy. Ale jak w niedzielę jesteśmy u jego rodziców, to zawsze jest coś słodkiego, zazwyczaj ciasto. I wtedy mi bardzo pomaga, bo zjada moją porcję, żeby mnie nic nie skusiło :-) Nigdy mi nie powiedział, że powinnam się odchudzać. Zresztą jak się poznaliśmy, to ja już miałam spory nadbagaż. Ale teraz bardzo często mi powtarza, że coraz ładniej wyglądam :-)
-
Witam koleżanki :-) PodkowaAW, niby można jeść bez organiczeń, ale jak przez dwa dni mogłam jeść tylko twaróg albo tylko jajka, to już w połowie dnia nie mogłam na to patrzeć. Te dwa dni na twarogu, to praktycznie była głodówka, bo zjadłam go trochę i już nie mogłam. No i tak było praktycznie z każdą rzeczą z tej diety. Niby wszystko lubię, ale w nadmiarze to jakoś mi to nie smakowało. I jak sobie teraz policzyłam, że przez 5 dni zjadłam kostkę twarogu, dwa serki wiejskie i kilka jajek, plus kilka kefirów, to w sumie nic dziwnego, że nie czułam się rewelacyjnie. Jakby na to nie patrzeć, to jednak bardzo restrykcyjna dieta. Niby spadało ponad 0,5 kg dziennie, no ale samopoczucie fatalne. Dlatego na pewno już tej diety nie powtórzę. Szkoda zdrowia. Można chudnąć mądrzej. Mam nauczkę i już nie uwierzę w żadną cudowną dietę, na której rzekomo można schudnąć 10 kg w 10 dni. To nie dla mnie. No ale najważniejsze, że już się czuję znacznie lepiej. I kupiłam sobie wczoraj zestaw witamin, bo to na pewno nie zaszkodzi :-) Otyłość, rozbawiłaś mnie tą nagrodą w postaci blaszki ciasta :-) Ty chyba naprawdę jesteś słodyczozależna :-) No ale z każdego nałogu można wyjść, więc nie jest źle :-)
-
Nie, jeszcze nie :-) Może po porodzie zmienię zdanie o dentyście :-)
-
Najtrudniej jest zacząć, a my wszystkie już to mamy za sobą , więc teraz może być już tylko lepiej. Ja się nie poddam, nawet jeśli po drodze będą się zdarzać jakieś wpadki, to w końcu osiągnę mój cel. Chociaż muszę przyznać, że przez te 3 miesiące wpadek w zasadzie nie miałam. Ale to tylko dzięki zmianie myślenia. Kiedyś jadłam zupełnie bezmyślnie. Byle co i nie patrząc na porę. I nawet jak nie byłam głodna. Było to jadłam i już. A teraz jest inaczej. Jak mnie czasem najdzie ochota na coś zakazanego, to myślę sobie tak: zjem, pewnie będzie mi smakowało, ale po chwili jak smak się rozejdzie, to będę mieć wyrzuty sumienia, a jak stanę na wagę, to będę zła. No i po czymś takim od razu mi się odechciewa :-) Jeszcze nie raz w życiu zjem coś tłustego, słodkiego, niezdrowego, ale dopóki nie osiągnę mojego celu takie rzeczy po prostu dla mnie nie istenieją. I czuję się z tym świetnie, wcale nie czuje, żebym sobie czegoś odmawiała. Cieszę się, że robię coś dobrego dla mojego zdrowia i wyglądu :-)
-
Ja już przy 80 kg, wyglądam całkiem nieźle. Ale chciałabym 70 kg. Tyle ważyłam 4 lata temu i byłam z siebie w pełni zadowolona. Więc 70 kg to mój ostateczny cel, więcej mi nie potrzeba :-) Mam to szczęście, że jestem proporcjonalnie zbudowana. Obwód w biuście i w biodrach mam ten sam. I czy tyje, czy chudne, to proporcjonalnie. No i mam całkiem długie nogi. Zresztą przy moim wzroście to nie jest bardzo dziwne :-) Jak już będzie 80, to będę bardzo zadowolona, a 70 to już pełnia szczęścia :-)
-
Na górze strony, nad tematem, jest zakładka Preferencje. Kliknij w nią. Tam wpisujesz swojego nicka i hasło i wtedy możesz sobie zrobić stopkę.
-
Mój najbliższy cel, to wejść na wagę i zobaczyć liczbę zaczynającą się od 8 :-) Już sobie go dodałam do stopki :-)
-
Cześć dziewczyny :-) PodkowaAW, zostały mi 3 dni do końca, ale zrezygnowałam. Od soboty marnie się czuje. Nie wiem, może to przez tę dietę, a może to tylko zbieg okoliczności. W każdym razie słabo się czuje, dlatego stwierdziłam, że nie będę się dalej męczyć. Według mnie chudnąć powinno się dla zdrowia, a nie jego kosztem, więc jak mam się tak marnie czuć z powodu jakiejś diety, to dziękuję bardzo. Wracam do mojego wcześniejszego menu. Kg leciały, a ja czułam się bardzo dobrze. No ale spróbowałam i teraz już wiem, że ta dieta na pewno nie jest dla mnie. Pomijając już fatalne samopoczucie, jedzenie przez 2 dni ciągle tego samego jest bardzo męczące. Jednak jakieś urozmaicenie jest potrzebne. Tak czy owak przez ostatni tydzień schudłam 3 kg, z czego w sobotę i niedzielę już zjadłam więcej niż zakłada dieta. Być może spadek jest większy, ale jutro spodziewam się @, a wtedy zawsze waga pokazuje mi więcej. No ale nawet te 3 kg to całkiem niezły wynik, więc ogólnie jestem zadowolona. Na podsumowanie mojego eksperymentu mogę powiedzieć tyle - ja tej diety nie polecam. Chyba, że ktoś ma naprawdę mega silną wolę albo jest bardzo zdesperowany. W tym tygodniu mam zamiar zastosować się do rady dietetyczki i jeść trochę więcej niż ostatnio, żeby podkręcić trochę metabolizm. Zobaczymy co z tego wyniknie.
-
Hej dziewczynki :-) Ale tu dzisiaj cisza, no ale jest niedziela, więc w sumie nic dziwnego. Ale miałam wczoraj \"przygodę\". Takiego ataku głodu to w życiu nie przeżyłam. Wszystko było ok i nagle, dosłownie w momencie, tak mnie w żołądku zassało, głowa mnie rozbolała, ciemno przed oczami i w ogóle myślałam, że zemdleje. I taka byłam głodna, że zjadłabym obojętnie co. Dobrze, że akurat nie byłam wtedy w domu, bo chyba bym się rzuciła na lodówkę :-) A tak w samochodzie miałam tylko jabłko, więc je zjadłam i od razu przeszło. Kurcze, nie wiem, co to było. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. A tak poza tym, to wczoraj rozmawiałam ze znajomą dietetyczką i powiedziała mi, że zdecydowanie za mało jem. I że jak dalej będę tak robić, to mi się metabolizm tak rozleniwi, że bardzo trudno będzie mi schudnąć nawet pół kg. W sumie już wcześniej to wiedziałam, ale jak ona mi to powiedziała, to jakoś bardziej to do mnie przemówiło. Wiadomo, że fajnie byłoby chudnąć szybko, ale z drugiej strony, jak teraz stracę szybko, a potem stanę w miejscu to będę wściekła. Ta dietetyczka mi poradziła, żebym na tydzień przerwała dietę i jadła więcej, oczywiście nie chodzi o obżeranie się. Dzięki temu organizm trochę przyspieszy, bo jak dostanie więcej energii to będzie też musiał więcej energii zużyć żeby sobie z tym poradzić. No i powiedziała mi jeszcze, że nawet jakbym miała przez ten tydzień 1-2 kg przytyć, to w sumie i tak mi to na dobre wyjdzie, bo potem znowu oragnizm będzie sobie lepiej radził ze spalaniem. No nie wiem, muszę sobie to jeszcze wszystko \"przetrawić\" :-) Może rzeczywiście tak powinnam zrobić. W końcu chyba dietetyk wie, co mówi, nie?
-
Cześć dziewczynki :-) U mnie nareszcie pada deszcz - miła odmiana po tych upałach:-) Ważenia dzisiaj nie było, bo bateria w wadze odmówiła posłuszeństwa. Może to i dobrze, bo to codziennie ważenie chyba wcale nie jest takie dobre. Zazwyczaj ważę się raz w tygodniu, ale przy tej diecie robię codziennie kontrolę :-) Mam nadzieję, że nie wpadnę w nałóg :-) Tak czy inaczej trzymam się dzielnie, więc myślę, że będzie dobrze. Otyłość, jak tam ciasteczka? Dzieciaki już wszystkie zjadły, czy zostało coś, żebyś miała na czym ćwiczyć silną wolę? ;-)
-
PodkowaAW, zdaje sobie sprawę, że może po tej diecie będzie jo-jo, ale zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Prawda jest taka, że po każdej diecie kg wracają, jak się wraca do złych nawyków. Ja już wcześniej pisałam, że traktuję tę dietę jako eksperyment, bo czytałam o niej sporo i sama musiałam spróbować :-) najeri, jak masz problem ze znalezieniem wagi, to może sprawdź na allegro. Ja jakiś czas temu właśnie tam kupiłam. Zapłaciłam za nią (razem z kosztami przesyłki) 32 zł, a identyczną widziałam w sklepie za 70 zł. Jestem z niej bardzo zadowolona. Jak będziesz zainteresowana, to mogę Ci podać nazwę sprzedawcy.
-
U mnie niestety na deszcz się nawet nie zanosi. Gorąco od samego rana. No ale taki już urok lata :-) Na wadze kolejne 0,9 kg w dół, więc dzień zaczynam w dobrym humorze :-) Otyłość, brawo za wytrwałość w starciu z ciasteczkami :-)
-
Ale tu cisza :-) Melduję, że zaliczyłam bez wpadki kolejny dzień. I najważniejsze - koniec sera!!! :-)
-
Dziewczyny, jesteście bez serca! Zupka jarzynowa, sałatka, kotlecik z kurczaka!!! A ja się męczę z tym serem!!!! :) Ale tak poważnie, to wcale nie jest tak źle. Ja też sobie to wszystko zjem tylko w innej kolejności :-) Jedna korzyść z tych upałów, że jeść mi się nie chce :-)
-
Otyłość, jasne, że będziesz laską. Ale najważniejsze, żebyś dobrze się czuła w swoim ciele :-) Ja za 3-4 miesiące będę ciachem, bo tak sobie postanowiłam i nikt mi nie wmówi, że nie dam rady. Taka będę piękna, że się sama w sobie zakocham :-)
-
No pięknie otyłość! Brawo :-) Jak tak dalej pójdzie to za niedługo będziesz musiała zmienić swoje pseudo, np. na super laska :-) U mnie też całkiem nieźle. Pół kg mniej od wczoraj :-)
-
Od kafeterii się przynajmniej nie tyje :-)
-
Zjadłam dzisiaj trochę twarogu i już potem nie mogłam nawet na niego patrzeć :-) Przez resztę dnia popijałam kefir i było lepiej. Najważniejsze, że nie czuję głodu. Jutro spróbuje z serkiem wiejskim, ale jak też mi nie będzie wchodził, to zrobię tak jak dzisiaj. To jeszcze tylko jeden dzień, więc dam radę :-) Otyłość, nie daj się pokonać jakimś ciasteczkom! Trzymam kciuki :-)