merideath

kuzwa noga... mloda sie znowu wyfajdala marchewka... chyba zaczne ja rozbierac do karmienia

eh... juz pisalam... mnie juz nic nie zdziwi...

uffff... wrocilysmy... to zem sie obkupila... dorwalam skrawki ciekawych materialow, uzupelnilam kolekcje skrawkow staromodnych tapet, wiec moge dokonczyc tapetowy kolaz w mojej rupieciarni :) mlodej nakupowalam jakichs futerek, piorek i materialow z gwiazdkami - juz niszczy!! A wszystko to za taka tanioche... Musze w koncu dokonczyc te wszystkie projekty co pozaczynalam... ech... ciagle brakuje czasu...

ok... ja tez spadam... ide na targ, dzis w miescie mamy craft-market, nakupuje jakichs tanich materialow i wloczek, bedzie i na moje szycie i szydelkowanie i mloda sie pobawi... skrawki roznych materialow i moje wloczki to dla niej najlepsze zabawki... chyba rosnie mi kolejna krawcowa w rodzinie ;) do zobaczenia po poludniu...

brest... u mnie to samo z siadami... i to haslo: "... a slyszelismy placz dziecka za plotem, ale myslelismy, ze to telewizor..." :D mamazu... tampony na choince... bezcenne.... co do roznicy wieku pomiedzy malzonkami, czy partnerami to mnie juz chyba niz nie zdziwi... w UK ludzie nie zwracaja na to uwagi, osobiscie mam znajoma 50tke ktora wyszla za maz za 25latka... no coz... kazdy ma to na co sie decyduje... to samo jesli chodzi o zwiazki homoseksualne... pracuje z dwoma gejami i jedna lesbijka, na jednym z kursow byl transseksualista... mnie juz naprawde nic nie zdziwi...

alonuszka... witam... brakowalo nam Cie wczoraj :) Co do ciazy to z pierwsza czesto tak jest, ze malo widac... ja bylam w 7 miesiacu i niektorzy nie zauwazali mojego brzucha!! Szczegolnie mezczyzni byli zaskoczeni!!

brest... o kurcze... idz do lekarza idz... do 6 tygo po porodzie takie rzeczy normalne sa, ale potem to moze byc juz roznie... jesli pojdziesz to powodzenia zycze :) moja w ciazy tez kopala... i to tak, ze mij brzuch pod koniec wygladal jakby mial z niego zaraz alien wyskoczyc (pamietacie Alien - osmy pasazer nostromo) zreszta do dzis jej to kopanie zostalo... praktycznie od pierwszego dnia musialam uzywac spiworow bo tak kopala, ze sobie wszystkie koce, rozki nie rozki skopywala, a to zima byla wiec musialam uwazac... mielismy tez taka wiklinowa kolyske, poradowana przez przyjaciol, uzywalismy jej tylko przez 4 tygodnie bo ta tak kopala, ze odpychala sie od dolu kolyski i ladowala na samej gorze, niemal uderzajac sie glowa o gorny brzeg... ogolnie to straszna wiercipieta!!

dzien dobry... ja dzis herbate i platki kukurydziane stawiam :)

rozciumkana... tez poniekad mam takie zapedy na eko zywnosc... ale nie zawsze sie da :-/ takie czasy...

ja tym psikiem psikam zanim sie owoce pojawia, mlodej pozatym moich owocow nie dawalam jeszcze... za mala jest na truskawki czy maliny... pozatym... te psiki to nic innego jak to samo czym farmerzy psikaja rosliny... wiec co za roznica... i tak to zjemy i tak... a domek nie w moim stylu, ja wole wiejski styl lub jak w UK - wiktorianski, sama mam taki dom, okna sa duze, z tylu domu mamy cos co oni nazywaja conservatory, to taka szklarnia, w ktorej mozna posiedziec wiec mamy dos jasno w domu :) troche trzebabylo wydac na remont, bo dom ma 150lat, no ale to w koncu ma byc nasz wymarzony rodzinny dom... duzo mu jeszcze do tego brakuje, no ale milionerami nie jestesmy, wiec niech juz bedzie ta ruinka (ciumk) ;)

Ciasto: wafle kwadratowe - na spod blaszki 250gr pomielonych orzechow wloskich 250gr brazowego cukru (bialy tez moze byc, z ciemnym jest bardziej wyraziste ciasto, zalezy jak kto lubi) 6 jakek 3 lyzki maki tortowej 3 lyzki bulki tarej jesli ktos nie jest dobry w biszkoptach to mozna zyc 1 lub 2 lyzeczki prosku do pieczenia, ja zawsze sypne troche, bo lepiej ciasto rosnie :) Krem: kostka masla puszka mleka zageszczonego, slodzonego (to trzeba gotowac 2 godziny, aby wyszedl karmel, mi sie nigdy nie chce wiec kupuje puszke masy krowkowej) ;) tarta czekolada na gore kremu ubijamy bialka, dodajemy zoltka i cukier (jesli sie ma szybki mukser mozna od razu cale jajka z cukrem), stopniowo dodajemu pomielone orzechy, bulke tarta i make z proszkiem; na spod blaszki kladziemy wafle i wylewamy ciasto, pieczemy ok 45min w 180 stopniach; kostke masla ubijamy tak zeby bylo biale i wtedy dodajemy karmel tudziez mase krowkowa i miksujemy, moja babcia dodawala zoltko, ja surowych jaj nie lubie wiec tego nie robie, a tez jest dobre; upieczone i ostudzone ciasto smarujemy kremem i posypujemy starta czekolada... smacznego :)

ok... to juz oisze ten przepis

rozciumkana... ja mam cala ksiazke z przepisami mojej babci... jeszcze mnie nigdy nie zawiodla... a ostatnio jak zapodalam kolezankom ciasto orzechowo - karmelowe to mnie juz na wszystkie urodziny zaklepaly jako kucharke ;)

seks... hmmm... u mnie ostatnio ciezko z tym, bo albo dzieciak placze i trzeba brac do lozka albo nie ma na to sily... oj cos nie szybko sie drugiej pociechy dorobimy ;)

Brest... mam to samo... ciezko to idzie, co nie?

obeznana... zagon je do pomagania, dekorowania ciasta, ubijania bialek itp... moja matka zawsze tak robila

hehe... no problem... tylko niech ten upal zelzeje, bo nie lubie takiej duchoty ;)

oooo... ja gotowac i piec uwielbiam...teraz mam malo na to czasu, bo mloda jest dzieckiem malo spiacym i ciekawym wszystkiego, wiec musze caly czas sie z nia bawic. Slubny tez swietnie gotuje, no niestety najczesciej pracuje do 18, wiec nie moge wymagac, zeby jeszcze gotowal, pozatym, my chodzimy o 21 spac, wiec jedzenie po 18 nie jest dobrym wyjsciem. Maz jada wiec w pracy, a ja soebie zapodaje cos szybkiego, jakies salaty, czy zupy... cos co moazna zrobic w 30 min, bo czarownica dluzej w dzien nie sypia...

Obeznana... taki uklad wlasnie ja mam z moim mezem... u mnie w domu ojciec byl od rozkazywania i nadzorowania i musial miec wszystko pod kontrola... no i do dzis twierdzi, ze kobiety sa glupsze... taaaa... jasneeee...

zielona pod takim feminizmem jak mowisz to i ja sie podpisuje... aczkolwiek dzisiejszy feminizm kojarzy mi sie glownie z ta Szczuka ktorej nie trawie... rozumiem tez ta sytuacje z rodzicami... u mnie bylo podobnie... moja matka polka musiala po pracy jeszcze dom ogarnac, a bylo co ogarniac bo mieszkalismy w swoim wlasnym pietrowym domu z ogrodem a ojciec - pan domu przychodzil z pracy i "nazdorowal"... ja blogoslawie niebiosa za facetow jakim jest moj chlop... moze to i mamin-synus, moze i rozpieszczony, ale przynajmniej mi poodkurza, trawnik skosi, dzieckiem sie zajmie... jak to juz inna sprawa, ale sie stara... dlatego moj ojciec go nie cierpi i mowi, ze moj maz to dupa nie chlop, twierdzil, tez ze moj chlop... sorry... moja "dupa" :) nie potrafi mnie zaplodnic... nie docieraly argumenty o mojej endometriozie itp... jak para nie ma dzieci, to znaczy, ze chlop nie wie jak to sie robi (tak jakby zachodzenie w ciaze zalezalo od mezczyzny)... takie rozumowanie ma moj kochany tatus... zaaaaal!! Obeznana... no oczywiscie ze konferencje i bez zadnego wirusa (chyba) z Chile przyjechaly ;P A mnie sie dzis snilo, ze sprzatam ruiny sredniowiecznego zamku i podczas sprzatania widzialam, jak jakiemus kolesiowi scinaja glowe, a potem gonila mnie kostucha!! Ktos wie co to moze znaczyc??

dzien dobry... stawiam herbate i gruszki :)

dobra... ja sie zmywam kapac latorosl... bede jutro... dobranoc...

moj to chcial syna... wiedomo... mial juz wizje wspolnych meczow pilkarskich i koszykarskich... no coz... wyszla cora i swiata poza nia nie widzi :) Z drugim to zobaczymy co bedzie i czy w ogole bedzie, niech narazie to cudo podrosnie to sie zobaczy..

mama, a bedziesz sie chciala dowiedziec coto za plec??

mama... pozwol, ze Cie powita w imieniu kolezanek, bo zadnej narazie nie wiedz... mam nadzieje, ze sie nie obraza, ja sama jestem tu niedlugo... a w jakim wieku masz dzieci??