wiosna.
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wiosna.
-
Dee --> Ściskam Cię mocno (wirtualnie). Na pewno wszystko dobrze się ułoży :) (możemy już gratulować?) Ja dzisiaj po wyjątkowo ciężkim dniu. Za stara już jestem na życie studenckie, zarywanie nocy i ciągłe zakuwanie ;) A tu jeszcze wchodzę na kafeterię i widzę, że nowa \"afera\" wynikła. Nie mam czasu przeczytać wszystkich stron, odniosę się więc do tego co przeczytałam na ostatniej. Sama nie mam w planach wesela bezalkoholowego, choć przyznam, że przeszło mi coś takiego przez myśl (szczególnie biorąc pod uwagę \"kulturę\" picia w Polsce - w końcu zwyciężyło przeświadczenie, że nie będę wychowywać dorosłych ludzi i uczyć ich na stare lata zabawy bez wódki). Mniejsza z tym, chodzi o sam fakt tolerancji wobec cudzych pomysłów i poglądów. Ja i narzeczony bierzemy ślub cywilny, wg. niektórych \"tylko\" ślub cywilny. Taką podejliśmy decyzję, której nie zmienimy a pytania w stylu \"a dlaczego jednak nie konkordatowy\" są dla mnie z lekka nie na miejscu. Już pomijam teksty w stylu, że ślub cywilny to tylko rejestracja, jest niepełnowartościowy i się nie liczy jak kościelny. To nasz wybór, nasze plany i nie do końca rozumiem osoby, które w tym względzie mają więcej do powiedzenia niż my sami. Lepiej wiedzą jak mamy ułożyć i przeżyć nasze życie? Tyle wiosennych przemyśleń na tematy weselno-tolerancyjne. Ale tak poza tym to miło, że topik tętni życiem i pomimo zastoju w przygotowaniach ślubnych mamy masę tematów do obgadania. Życzę miłej nocy.
-
U nas narzeczony chce mieć dziecko, najlepiej za 2 lata, najlepiej dwójkę lub trójkę. Moje stanowisko w tej sprawie podobne jest do opinii trzy kropki. Nie nastawiam się, że na 100% nie chce mieć dzieci, ale na pewno nie chcę mieć ich w ciągu najbliższych kilku lat, jakoś nie czuję się powołana do roli matki. Życie bez dzieci też ma swoje plusy i nie można się na stawiać, że bez ślicznej córci życie to tragedia.
-
Hej, Ja również nie mam dziś czasu na dyskusję, ale historia Lila mną trochę wstrząsnęła, dlatego dodam trzy słowa ode mnie. Na początku związku umówiliśmy się z partnerem, że zerwiemy całkowity kontakt z naszymi ex. Trochę na początku się temu opierałam, uważałam, że jeśli byłam z kimś pare lat to dawne uczucie może z czasem się przemienić w dobrą przyjaźń (no bo kto inny poza obecnym facetem może znać nas równie dobrze jak nasz ex?). Ale tak się nie da! Przeszłość w końcu wracała, wspólne wspomnienia, jak kiedyś było nam fajnie i miło. W końcu okazało się, że mój ex spokojnie sobie czekał, niby przyjaźnił się ze mną, ale tak na prawdę w dalszych planach miał odbicie mnie mojemu narzeczonemu. Oczywiście w każdym związku są wzloty, upadki, a on sobie czekał gdzieś tam po drugiej stronie łącza by mnie rozweselić, pocieszyć itp. Na szczęście dobrze pamiętam jak kiedyś mnie zranił, a gdy wyczułam jego intencje całkowicie zerwałam znajomość. I dobrze mi z tym. Dlatego jestem zwolenniczką całkowitego zrywania z kontaktów z ex partnerami, szczególnie takimi, którzy mogą jeszcze coś do nas czuć. Lila, na Twoim miejscu niestety postawiłabym sprawę na ostrzu noża. Albo zerwie z nią całkowicie znajomość, wyrzuci jej kontakt z komórki, gg, jej adres email itp. albo z Wami kobiec. Jakaś próba kłamstwa w tej sprawie - z Wami koniec. Niech wybiera pomiędzy kochającą narzeczoną, a zdzirką co go kiedyś zdradzała. Takie sprawy, jeśli ich się teraz nie wyjaśni, po ślubie zaczną się pogłębiać.
-
Co jest nie tak z plackiem? Takiego niewyrośniętego zakalca trudno nawet nazwać jakoś szlachetniej ;) Jedyne co mnie denerwuje to odmienianie nazwy tort - nie trawię \"torta\". My mamy menu za 160 zł.
-
kasiulekg --> Twoje menu jest typowo polskie, ale bardzo ciekawe i różnorodne, więc bez pańki. Sama nie jestem zwolenniczką zbyt udziwnionych menu - żyjemy w Polsce, jesteśmy przyzwyczajeni do naszych tradycyjnych potraw i nie widzę sensu wciskania ludziom skorupiaków czy innych dziwactw, które niekoniecznie muszą im posmakować. Sporo sałatek, więc nawet wegetarianie nie powinni wyjść z wesela głodni.
-
Arabela --> bo wcześniej nie wiedzą, gdzie będą udzielać ślubów (cz w Pałacu Ślubów czy w Ratuszu).
-
Jak się rezerwuje salę i kapele na 2 lata przed ślubem trzeba się liczyć, że jeszcze duuuuuuuuuużo może się zmienić.
-
tygrysico nie znam Twojego @ więc nie mogę posłać fotek. Arabela --> Tak.
-
http://wiadomosci.onet.pl/1466880,69,item.html Już zaczynam się stresować. W USC powiedziano nam, że zaklepywać sobie datę możemy od 15 lutego. Chyba tego dnia będziemy od 6 rano koczować pod urzędem, żeby załapać się na ślub 7.7.7. Kiepsko jest wylądować z zarezerwowanym wszystkim na wesele tego dnia, ale bez ślubu.
-
Jestem ciekawa co się dzieje z tym forum, że nie widzę ostatniej strony topiku, tego co napisałyście :(
-
Wszystkie jesteśmy śliczne i skromne ;)
-
Ja nie chcę mieć welonu, ale kto wie, może jeszcze zmienię zdanie. Wolałabym jakieś lekkie upięcie, może być z kwiatkiem. kasiulekg --> Wysyłam!
-
Słodki ze mnie maluszek ;) - 166 cm wzrostu. Narzeczony 190 cm więc różnica wzrostu jest bardzo widoczna. Rocznikowo ja mam 25, narzeczony 26.
-
Już przesyłam. Ciepłej wody nie mam :-| Zawsze muszą człowieka czymś \"przyjemnym\" z rana zaskoczyć.
-
Witajcie. A niektórzy się lenią i wstają o 11 ;)
-
Arabela --> Dobry wiek na żeniaczkę jest wtedy, gdy obie strony są na to gotowe. Niektórzy potrzebują paru lat na to by się wyszaleć i zacząć poważnie myśleć o życiu, założeniu rodziny, inni nie potrzebują aż tak dużo czasu. Zarówno wychodzenie za mąż w wieku 20 jak i 30 lat ma swoje + i -. Nie ma co się w tym temacie nad tym rozwodzić.
-
kasiulekg --> Ja zatruta, więc tak czy inaczej na diecie :D
-
gradia --> Ja już nie raz w firmowych sklepach z jeansami (Lee, Wrangler) słyszałam, że jestem za gruba (roz. 40) i na mnie nic się nie znajdzie. Jeśli dla kogoś rozmiarówka zaczyna się od 32 a kończy na 38 to gorąco współczuję i nie wróżę udanej kariery na rynku. Mnie akurat takie chamstwo nie rusza, to ja mam do wydania pare setek złotych i jak oni nie są w stanie mnie skłonić do pozostawienia tych pieniędzy w ich sklepie idę do konkurencji. Mogę conajwyżej pośmiać się z ich głupoty. Podobny stosunek mam do \"sympatycznych\" pań w salonie.
-
trzy kropki --> Moja mama nagrywa sobie Modę i odtwarza ją sobie później do obiadu :D Ja czasem się również załapię. Ja akurat za oglądanie TV biorę się zazwyczaj po 23, kiedy już żadne seriale nie lecą (wyjątkiem był kiedyś Sex and the City), dlatego muszę wspomagać się odcinkami ściągniętymi z netu.
-
Katie --> Mi Twoja sukienka się podoba, ale to Ty sama musisz zdecydować, czy stać Cię na nową sukienkę, czy wolisz uszyć. Szycie taniej wychodzi, ale bardzo często uszyta sukienka gorzej się prezentuje niż orginał. an_ka --> ja też nie znam na pamięć adresów salonów sukni ślubnych. W necie jest tego pełno, poszukaj.
-
Nie wiem jak dzisiaj, wczoraj u nas wiało strasznie, autentycznie pare razy myślałam, że ten wiatr mnie przewróci. Niestety wszystkie inne kozaki poza tymi na szpilce mam u szewca, co nie ułatwia sprawy. Z informacji weselnych: w piątek idziemy podpisać umowę z naszym fotografem. Po wielu miesiącach oczekiwań wyjaśniło się, że jednak w lipcu nigdzie nie wyjeżdża i może być u nas na ślubie i weselu.
-
Faktycznie, coś dzisiaj jest pusto.
-
Ja też z powodu nauki ograniczam forumowanie, ale staram się nadrabiać zaległości. Sorawa z ślubem dopiero się wyjaśni w połowie lutego, wtedy będziemy wiedzieli czy uda nam się załapać na jakieś fajne miejsce... lub drogie fajne miejsce. Sukni ślubnej nie mam czasu szukać, może w międzyczasie w końcu załatwimy fotografa. Tak jakoś mi się porobiło, że coraz mniej cieszę się na to wesele, chciałabym mieć już tą imprezę za sobą i zająć się przyjemniejszymi rzeczami: podróżą pośłubną, urządzaniem wspólnego mieszkania itp.
-
Witam. U nas klamka zapadła. 3 dni po ślubie udajemy się w 2 tygodniową podróż poślubną do Grecji :) Trochę mi żal tego Egiptu, ale mam nadzieję, że jeszcze uda nam się tam polecieć, niekoniecznie w lipcu. Życzę miłego dnia.
-
zabulina --> Jestem pełna uznania i podziwu dla pracy jaką musiałaś włożyć w napisanie tylu stron diety. Powiem Ci że zazwyczaj bardzo podobnie się odchudzałam (trzymałam się podobnych zasad co Ty, moim zdaniem to bardzo rozsądne odchudzanie), ładnie chudłam, ale nie potrafiłam później utrzymać dobrych nawyków żywieniowych (co jest w dużej mierze zasługą narzeczonego, który sam lubi dobrze zjeść i mnie przy tym częstuje). Jestem ciekawa ile chudłaś w ciągu miesiąca ograniczając się do 1500 kcal dziennie i opisanych przez Ciebie zasad jedzenia?