m1m2
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez m1m2
-
Hej mamusie :) Jestem niestety na chwilkę. Dawno mnie nie było i ciekawa jestem co działo się przez ten czas. Zaległości w czytaniu mam takie same jak miałam, więc nie wiem co u Was słychać. Napiszcie mi czy wszystkie jesteśmy rozpakowane, czy któraś jeszcze czeka na ten wspaniały dzień? Czasu mam bardzo mało, bo Ola często i gęsto wisi przy cycu. Karmię ją tylko cycem i miałam kilka chwil, gdzie podejrzewam, że mamy w takich właśnie ciężkich sytuacjach sięgają po mleko sztuczne i wcale się nie dziwię. Np. miałam dzień gdzie Ola przy cycu siedziała od 13.30 do 20.30 z tylko godzinną przerwą na spanie i przewijanie oczywiście. Ciągle wydawało mi się, że mam za mało pokarmu i się dołowałam. Dobrze, że było to w dzień, bo w nocy chyba nie dałabym rady. Ale na drugi dzień tak rozruszała przez to laktację, że nie nadążała spijać. Dzieciaczki chyba wiedzą co zrobić żeby mleczko bardziej leciało. Problemów nie mamy. Kilka razy zdarzyło się, że Ola rzadko robiła kupkę i widać było, że chce zrobić a nie może. Bolała ją pewnie brzuszek, ale nie płakała tylko stękała i kurczyła brzuszek. Zauważyłam, że ma tak jak zjem za dużo słodkiego, więc teraz muszę pożegnać się ze słodkościami, na które po ciąży apetyt mocno powrócił. Ola urodziła się malutka, ale bardzo szybko przybiera na wadze. Przez ostatni tydzień przybrała ponad 300g, więc dopiero teraz uwierzyłam, że wystarcza jej moje mleczko. Widać jak rośnie w oczach. aneta_21 mojej Oli właśnie wyleczyłam odparzenia. Prawdopodobnie miała je od pieluszek Bella. Nic nie jest jej po Pampersach i po Dadzie z Biedronki. Położna mówiła, że może to też być przez chusteczki (przez to, że była malutka miała też bardziej delikatną skórę niż dzieci większe), więc poleciła, że nie ma nic lepszego niż woda z mydłem i przemywanie zwykłym ręcznikiem jednorazowym. Jest to trochę uciążliwe, bo za każdym przewijaniem trzeba przygotować nową wodę, ale efekty widać bardzo szybko. Do tego smaruję ją na przemian Termentiolem i Clotrimazolum (na ulotce jest przeznaczenie dla starszych dzieci, ale zarówno położna jak i pediatra powiedziały, żeby śmiało używać). A te odparzenia wyglądały tak jakby zeszła w niektórych miejscach skóra i pojawiły się czerwone kropeczki. Nieładnie to wyglądało, ale po kilku dniach takiej kuracji zaczęło widać efekty. No to uciekam, bo mój cyc szybko potrzebny mojej Głodzilli :)
-
Witajcie dziewczyny :) Stęskniłam się za Wami, ale nie jestem w stanie na razie Was nadrobić i nie wiem co u Was słychać, ale może jutro zacznę - pewnie szybko nie skończę, bo czas wyznacza Ola i jak się obudzi to wszystko kręci się wokół cyca. Postanowiłam dzisiaj opisać swój poród a później zacznę nadrabiać zaległości, bo ciekawa jestem co się wydarzyło przez ten ponad tydzień. No to zacznę od początku... 13.10 ok godziny 23 zaczęły się skurcze co jakieś pół godziny. Pisałam w tym czasie maila do kiszy i mnie wzięło jednym słowem kisza rozruszałaś mnie ;) dzięki! Mówiłam mężowi, że chyba się zaczyna, ale on stwierdził, że na jego to chyba nie, bo tak nie wygląda kobieta, która ma rodzić :) (porównywał mnie do kobiety, która już prawie rodziła jak byliśmy na wycieczce w szpitalu). Poszliśmy spać. Skurcze były coraz częściej i ok 2 w nocy coś co 8-10 minut. Zaczął ten odchodzić mi czop początkowo tylko plamiłam a później już w szpitalu zobaczyłam tą opisywaną przez Was galaretkę. Ubraliśmy się i jak policzyłam skurcze to okazało się, że są co 12-15, więc nie przebierając się jeszcze położyłam się spać. Co najlepsze to każdą przerwę między skurczami zasypiałam i budziłam się na skurcz patrząc na zegarek. Tak więc spałam, skurcz, zapamiętałam godzinę i znowu spanko... no co śpioch jestem :). Przed 5 rano stwierdziłam, że chyba trzeba jechać, bo skurcze się nasilały. Przyjęli mnie. Z godzinę czekałam na badanie, bo była cesarka w tym czasie. Po badaniu okazało się, że rozwarcie jest na 1,5 cm i szyjki już nie ma. Położyli na salę przedporodową i zrobili ktg. Czas spędziłam leżąc i patrząc na zegarek - wszystko opierało się na liczeniem czasu od skurczu do skurczu. W międzyczasie miałam pełno sms od męża czy już się zaczyna i kiedy ma przyjechać. Denerwował się bardzo. Kazałam mu czekać, bo według położnej urodzę wieczorem. Dziewczyny wchodziły na salę i wychodziły rodzić a ja z tego względu, że to moje pierwsze dziecko miałam czekać dłużej, bo to jeszcze nie czas. Położna kazała iść pod prysznic min. na 30-40 min. Poszłam i tam mimo, że wydawało mi się, że skurcze miałam słabsze to zaczęły się inne i nie przyszło mi nawet do głowy, że to mogą już być parte. Wróciłam na salę i czekałam tak cierpliwie do czasu, aż nie byłam już w stanie sama zawołać położnej. Poprosiłam inną dziewczynę, żeby zawołała. Biedna, ona miała skurcze co jakieś 12 min, więc jeszcze słabe a musiała już oglądać prawie poród. Ciężko było wytrzymać leżąc, więc przybierałam różne śmieszne pozycje. Jak zobaczyła mnie położna to od razu zaprosiła na porodówkę. Jakoś się doczłapałam i chciałam zadzwonić do męża i nie mogłam znaleźć telefonu. Położna domyśliła się, że pewnie zostawiłam na wcześniejszej sali i po niego poszła. Ledwo co powiedziałam mężowi, że ma przyjechać, bo już było ciężko nawet mówić. Jak tylko położyłam się do badania okazało się, że widać już główkę i czarne włoski. Mąż przyjechał i ledwo zdążył. Po 10-15 minutach nasza perełka była już u mamy na brzuszku. Nie wierzyłam co się stało i ciężko wyrazić takie uczucia, ale jest to najwspanialsze uczucie jakie można przeżyć i chyba jedyna taka sytuacja gdzie za tak ciężką pracę dostaje się taaaką wielką nagrodę. Moja malutka wielka nie była 2480 i 47cm, ale jak dla mnie nie ma większej nagrody dla kobiety która tak bardzo pragnie i tak długo czeka na swoje dziecko (staraliśmy się o Nią 2,5 roku). Położna wspomniała, że gdyby wiedziała, że będzie taka mała to by mnie nie nacinała, ale niestety postąpiła rutynowo. I niby niektóre dziewczyny nie czują nacięcia, ale ja czułam i delikatnie mówiąc nie wspominam tego miło. No a szycie co tu mówić niby dostałam znieczulenie, ale tak bolało, że lekarz musiał poprawić. Myślałam, że nigdy nie skończy. Ciągle myślałam o mojej mamie, która jak była nacięta to miała dwa szwy a ja tu liczę, liczę i końca nie było widać. No szkoda, że położna nie chciała spróbować bez nacinania, ale ogólnie z położnej jestem zadowolona, bo była przemiła. Co chwile powtarzała, że super oddycham i daję świetnie radę i mam tak dalej. No ja jakoś tak nie czułam, ale jej słowa dodawały mi siły. Mężuś spisał się na medal. Przeciął pępowinę i jako pierwszy zobaczył buźkę, bo ja widziałam na początku tylko włoski, bo przytulona była do brzuszka. Pierwszy mówił mi jakie robi minki i jak wygląda. Ta obecność dała mu bardzo dużo, bo robi przy małej wszystko od pierwszych chwil. Pierwsze kąpanie też należało do niego. W nocy ja jeszcze do tej pory nie odespałam tego czuwania w szpitalu, więc teraz mąż czuwa (ma jeszcze zwolnienie, więc nie chodzi do pracy) i budzi mnie dopiero wtedy kiedy mam małą przystawić do cyca a wcześniej przebierze, poprzytula. Budzimy ją co 3 godziny a ostatnio zauważyliśmy, że już sama budzi się co tyle. Mała ssała cyca przez jakąś godzinkę na porodówce. Super uczucie jak położna powiedziała, że ssie dobrze i, że jest mleczko. Mąż poszedł obdzwonić wszystkich a w międzyczasie rodziłam łożysko. Niestety nie wyszło całe i miałam łyżeczkowanie. Później niestety zaczęły się schody z karmieniem. Całą noc nie mogłam dobudzić małej. Nie chciała jeść. Przychodziły położne i kazały dostawiać, ale co z tego jak o otwieraniu buźki nie było mowy. Po jednym dniu jak im w kółko mówiłam, że jest coś nie tak i mała nie je zrobiły badanie cukru i wyszło poniżej normy. Od razu dostała kroplówkę z glukozą. Co ja wtedy przeżywałam to normalnie koszmar. Pytałam się położnych co będzie jak mała zacznie ssać a u mnie przez to, że była taka długa przerwa mleka zero i zanim się rozkręci to małą zagłodzę. Kazały używać laktatora na rozruszanie laktacji i co ja się stresu najadłam to tragedia. Mała głodna z kroplówką a ja z tą paskudną maszyną przy cycu i ani jednej kropelki odciągniętego mleka. Później przerwa 3 godziny i kolejne „dojenie i modlitwa chociaż o kropelkę. Normalnie mam uraz do tej paskudnej wyjącej dojarki. Ruszyło się dopiero chyba za 4 razem i jaka ja dumna byłam, że „nakapałam na dnie butelki od razu zdjęcie zrobiłam. Mała nawet jak dostała tą kroplówkę to nie chciała ssać i cukier był wciąż za niski (brakowało jej pokarmu), aż wreszcie jedna z położnych przyniosła sztuczne mleko i nakarmiła kieliszkiem. Później jeszcze ja dałam 2 razy po kieliszku i mała od razu oczy jak 5zł. i chętna była do ssania cyca. Wszystko ładnie się rozkręciło i teraz już tylko cyc. Nic więcej do szczęścia nie jest jej potrzebne. Tylko pyszne mleczko, cyc do którego można się przytulić, sucha pupa. Jest bardzo grzeczna i daje dużo radości. A mi do szczęścia też nic nie potrzeba niż jej zadowolona minka. Jak Was nadrobię to się odezwę. Wielka buźka dla tych oczekujących - cieszcie się jeszcze kopniaczkami, bo mi ich bardzo brakuje. Wczoraj zostawiłam małą pierwszy raz i poszłam do kościoła na godzinkę i tak bardzo brakowało mi brzuszka - Ola zawsze tańczyła podczas mszy :) oraz wielka buźka dla wszystkich mamusiek!
-
Witajcie :) Jestem u Was na chwilkę i nie czytam co pisałyście, ale obiecuję nadrobić niebawem zaległości i odpisać. Chciałabym się podzielić z Wami moim szczęściem. Dzisiaj wróciliśmy ze szpitala i nasza córcia od 14.10 jest po drugiej stronie brzuszka. Jest zdrowa, bardzo malutka (2380 i 47cm), ale otrzymała 10 punktów :) Niedługo do Was zajrzę... muszę jakoś dostosować swoje życie do tej mojej PEREŁKI :) Gratuluję wszystkim nowym mamom, które od czasu kiedy ostatni raz pisałam mają już swoje szczęścia przy sobie. A tak w ogóle to skurcze zaczęły mi się w trakcie kiedy wysyłałam maila do kiszy... chciałam nadrobić z czytaniem, ale już nie byłam w stanie. Za chwilkę prześlę Wam zdjęcie Aleksandry ma maila.
-
dtka trzymam kciuki... no proszę jak Twój lekarz precyzyjnie określił Twój czas na rozpakowanie :) Dziewczyny ja z torbą mam podobnie... tzn podobnie do tych, które nie mają skończonego pakowania. No ale już szykuję się i obiecuję, że na dniach skończę. A właśnie teraz się zastanawiam czy bierzecie swój rożek do szpitala? rundrlduda ja obstawiam na metody naturalne, tylko ja obserwuję śluz i w kilku dniach mierzyłam tempkę i to mi wystarczyło. Teraz będę musiała się przygotować, bo po ciąży to wiadomo, że może być inaczej z objawami płodności. Na pewno jak się wyłącznie karmi piersią i do tego regularnie to nic innego stosować nie trzeba, no ale gdybym bardzo chciała poczekać z drugim dzieckiem to pewnie zabezpieczyłabym się dodatkowo. U mnie jak będzie druga ciąża to będę się cieszyć. Wiadomo, że od razu to może nie najlepiej, ale po moich długich staraniach wiem, że dzidzia to wielki dar, więc jakoś specjalnie nie myślę o antykoncepcji. rundelduda cieszę się, że tak szybko udało Ci się po zabiegu zajść w kolejną ciążę. Koleżanka miała termin na 19 września a urodziła 15 dni po terminie i mówi, że blisko terminu to strasznie się denerwowała a później sobie odpuściła, bo stwierdziła, że najwidoczniej to jeszcze nie czas. Urodziła bardzo szybko. Obudziła się rano, dostała skurczy, pojechała do szpitala a mąż pojechał zawieść drugie dziecko do przedszkola i już nie zdążył być przy porodzie, bo tak szybko jej poszło. Więc tym po terminie życzę takiego porodu... niech będzie dla Was nagrodą za to, że teraz tak czekacie. Aneta u mnie z Zus-em jest super. Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko będzie. Np zwolnienie mam do dzisiaj a wczoraj były pieniądze i tak jest z każdym, czasami kilka dni po skończeniu zwolnienia max. A może u Ciebie w firmie przetrzymują i Zus dostaje późno. Aneta czekamy na zdjęcia :) A ja może wyślę Wam zaraz zdjęcia. Oczywiście jeszcze moje w dwupaku... no ale chyba już ostatnie ;) O fajnie, że kisza napisała swój adres to zaraz sobie dopiszę i też wyślę. bambino fajnie to napisałaś, żeby cieszyć się kopniaczkami, bo ja tak jeszcze mam i nie chce mi się wierzyć, że może zacząć się w każdej chwili. Ja się przyzwyczaiłam do brzuszka :) i dobrze mi z tym!
-
asiulek i agat gratuluję dzidziusiów po drugiej stronie brzuszka! Obejrzałam zdjęcia Amelki i Kasjana - są przesłodkie - gratuluję Wam dziewczyny. Dziewczyny współczuję Wam, że tak się stresujecie, że nic Was nie bierze a na dodatek jeszcze znajomi Was maltretują takimi pytaniami. Jeżeli chodzi o mnie to jakoś te pytania mnie nie stresują, nawet mi nie przeszkadzają... no ale nie wiem jak to będzie jak będę po terminie. Nie mam jeszcze spakowanej torby do końca, więc ja się chyba nastawiłam na to, że rodzę po terminie - takie mam przeczucie już od dawna i zobaczymy już niedługo.
-
Witajcie dziewczyny! Ja 5.10 wróciłam od rodziców i cały czas nadrabiałam z czytaniem. Dzisiaj mi się wreszcie udało :D Patrzyłam tylko w jakim tempie dochodzą nowe strony i stwierdziłam, że chyba pod koniec to sporo mamusiek będzie rozpakowanych, bo jakoś wolno dochodziły nowe strony no i się nie myliłam. Tabelka to prawie jest po równo, no ale co się dziwić jak już prawie połowa naszego miesiąca :) Wielkie gratulacje dla wszystkich mamusiek, którym jeszcze nie gratulowałam. Bardzo się cieszę, bo większość z Was pisze, że poród da się przeżyć i teraz to co najważniejsze, że tak szczęśliwe jesteście. Dużo zdrówka i samych radości ze swoimi aniołkami dla Was wszystkich. Dostałam zdjęcia od Anety i Garcini. Dziękuję i nie mogę się napatrzeć. Weroniczka to widać, że super pokrzyczała, żeby wiadomo było, że jest wszystko w porządku a na tym drugim zdjęciu to tak samo jak Jacuś śpi przesłodko! Od razu chciałoby się przytulić swoje... no ale ja jeszcze mam czas, więc cierpliwie poczekam. Któraś z Was się mierzyła i postanowiłam z ciekawości sprawdzić ile przybyło mi tu i ówdzie. Tak więc w brzucholku 102 i prawie tyle samo w biodrach i w biuście. Na ostatniej wizycie ważyłam 75kg i teraz pewnie już przeskoczę męża, bo wcinam jak szalona w tym ostatnim miesiącu. Okaże się we wtorek, bo wtedy chyba już ostatnia wizyta. animaja jestem w szoku jak to wszystko wyszło z Twoim porodem. Wszystko dopięte na ostatni guzik i gratuluję instynktu, bo pamiętam jak już kilka tygodni wcześniej napisałaś, że masz przeczucie, że tak to będzie jak dokładnie było! Na początku chciałam poodpisywać każdej z osobna na tematy o których pisałyście, ale przy dobrych 60 stronach jakie miałam do nadrobienia to nie jest to takie proste. Teraz mam nadzieję, że będę udzielać się częściej i takich zaległości nie będzie. Co to popuszczania to ja tak miałam długo i już sama nie wiedziałam co to. Ostatnio dostałam lek na grzybicę i po jednej tabletce od razu ustało, więc to było od tego a nigdy nie przypuszczałabym, że może wylewać się tak w miarę dużo. Wieki temu pisaliście o chrzcinach. Jak byliśmy u rodziców dowiedzieliśmy się, że chcą nam zapłacić i żebyśmy zrobili w restauracji, gdzie pracuje moja siostra. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo my na pewno robilibyśmy w domu ze względu na koszta, ale mama twierdzi, że tak dużo taniej nie wychodzi a siostra pracuje w naprawdę dobrej restauracji. Koszt od osoby wychodzi ok. 70zł. i ma być obiad dwudaniowy z jakąś tam pieczenią, devolajem i jakimś mięskiem w migdałach, później lody z gorącymi malinami, kawa i na koniec barszczyk. My mamy kupić tort, ciasta i napoje. Menu można wybrać inne, ale siostra zna się najlepiej co jest najlepsze. Trochę nam głupio jak ktoś funduje nam taki prezent, ale się uparli, że to nie dla nas tylko dla Małej. Chrzciny będą góra na 20 osób i u nas alkoholu nie będzie na pewno, bo na takie imprezy jak chrzciny czy komunia to jestem na nie! Dziewczyny co do karmienia to też się boję, że coś nie pójdzie. Wiem tylko, że łatwo się nie poddam. W szkole mówili, że jak się chce karmić to nie ma się co cieszyć, że dziecko w nocy śpi, tylko na siłę je budzić na początku średnio co 3 godz. Bo to nocne mleko ma inne właściwości niż to dniowe. Jest tłuściejsze i każda jest inna i nawet jak przy pierwszym dziecku nie budziła dziecka w nocy i miała super pokarm to nie oznacza to, że tym razem będzie tak samo. Początki są podobno trudne, ale jak się postępuje według zasad wytrwale to później jest nagroda fajnie tak mówić, bo zielonego pojęcia nie mam jak to jest w praktyce, ale zabieram się niedługo do czytania po raz drugi książki, która krytykuje większość zasad jakie panowały u położnych w dawniejszych czasach i które podobno w niektórych szpitalach są ciągle praktykowane. U nas jest poradnia laktacyjna i podobno super sprawa. Jedna ze szkoły rodzenia, która już urodziła pisała, że bardzo tam pomagają, więc polecam. Myślałam, że na zwolnieniu to będę się nudzić a powiem Wam, że nie miałam takiego dnia jeszcze. Z mężem wszędzie chodzimy i jak wyjdziemy to pół dnia nas nie ma. Jakieś 4 dni temu dostałam po raz pierwszy takiego skurczu, że nie byłam w stanie złapać oddechu i się ruszyć sama nie wiedziałam co to. Od razu pobiegłam do toalety jak się skończył. To samo było wczoraj tylko powtarzało się co jakieś 15 min przez ok. 2 godz., ale pojedynczy skurcz był delikatniejszy niż ten jeden wcześniej. Po odwiedzinach w toalecie znowu przeszło, więc już sama nie wiem co to było. Oczywiście brzuch przy tym był mega twardy. Dzisiaj w nocy miałam kilka skurczy w łydce (rzadko mi się zdarzały przez całą ciążę) a mąż do mnie czy te w łydce to też są przepowiadające ha ha razem śmialiśmy się, że mu takie rzeczy do głowy przychodzą. No to się rozpisałam a teraz uciekam do łóżka. Miłej, przespanej nocki a tym które czekają po terminie na rozpakowanie to już dzisiaj proszę uciekać na porodówkę.
-
Dostałam właśnie zdjęcie i Kami na bank nie możesz się napatrzeć na swojego aniołka... Gratuluję Wam jeszcze raz i Aneta dziękuję za zdjęcie!
-
Kami bardzooo gratuluję szczęśliwym rodzicom!!! Musi to być cudowne uczucie jak ma się obok swoje dzieciątko... napatrzeć chyba się nie można! Garcinia myślę często o Tobie i życzę powodzenia! :) asiulek super, że z dzidzią ok :) CC się nie przejmuj, bo wiele dziewczyn woli cc - moja znajoma pierwszy raz tak rodziła i nalegała, żeby za drugim razem też jej zrobili i wyprosiła. Chociaż dziwne to było, że na swoje życzenie tak miała. U Ciebie tak musi być i zobaczysz, że będziesz zadowolona. Przechodziłam ostatnio temat przepukliny, ale mój M miał ją na kręgosłupie. Pierwszy dzień po operacji musiał leżeć a już na drugi dzień kazali mu chodzić. Po tygodniu wyszedł i teraz jest super, ale nie może dźwigać. Nie przejmuj się będzie na pewno dobrze! Co do zakrzepicy to mężowi też o tym mówili, że nie może siedzieć tylko chodzić albo leżeć i dostawał jakieś leki na tą zakrzepicę. Ja należę do tych, które chyba wolą nie wiedzieć kiedy się wszystko zacznie, bo znając siebie to ciągle bym o tym myślała a tak to na razie jest luz a jak się zacznie to już nie będę tak długo się stresować i nie będzie odwrotu. Takiego stresa będę mieć na pewno jak będę już po terminie, bo jakoś nastawiłam się, że mała wcześniej nie wyjdzie. Zobaczymy czy kobieca intuicja się sprawdzi... hi hi hi na początku byłam prawie na 100% pewna, że będzie chłopak - widać moja intuicja szwankuje... zobaczymy jak to będzie z terminem. mirabelka super, że teściowa Cię zaskoczyła. Nigdy nie narzekałam na swoją, nigdy się nie wtrącała i w ogóle (mimo, że mieszkamy razem) a teraz widzę, że interesuje się małą, ale niczego nie narzuca... czasami coś niby sugeruje, ale jak mam inne zdanie to i tak wie, że zrobię po swojemu :) My dzisiaj po ostatniej szkole rodzenia... czyli mogę rodzić??? Możemy chodzić jeszcze na ćwiczenia na materacu, więc pewnie się wybierzemy... no i mają dzwonić jeszcze z tv Bydgoszcz, bo dzisiaj filmowali i chcieliby żebym im jeszcze poćwiczyła do kamery. Podobno mogę upominać się o płytkę z tymi programami - mała będzie miała pamiątkę jak ćwiczyła w brzuszku :) Na ćwiczeniach była dziewczyna, której wczoraj odeszła część wód a jest już 3 dni po terminie. Była w szpitalu i ją wypuścili, więc dzisiaj postanowiła pogimnastykować się jeszcze, żeby się zaczęło. Sumienna uczennica - nie chciała ominąć ostatniego spotkania. Śmialiśmy się, że poród będziemy odbierać. Na teorii był ordynator ginekologi, więc personel medyczny miałaby zapewniony ;) Uciekam dziewczyny się pakować, bo jutro wyjeżdżamy do moich rodziców na kilka dni. Powodzenia dla tych, których dzidziusie postanowią rozpakować swoje mamusie przez te dni, kiedy mnie nie będzie ;)
-
Jestem po wizycie i u mnie żadnych objawów co do wcześniejszego porodu nie ma... no i dobrze, bo ja termin mam za miesiąc. Mała główkę ma już nisko położoną, że na usg 4D już nie oglądaliśmy. Posiew z moczu wyszedł ok i byłam zdziwiona, bo nastawiłam się, że na bank będą jakieś bakterie. Na paciorka nic nie dostałam, bo lekarz mówi, że podają mi antybiotyk jak przyjadę do szpitala, w czasie porodu. Mała waży 2500 i podobno w normie, ale gigantem nie będzie. Dzisiaj początek 37 tc. Ważę 75 kg (jakieś 12 kg na plusie) a w pasie stuknęła 100 :) Śmiałam się dzisiaj z mężem, że ważymy tyle samo :) Widzę, że chyba nie dopadają mnie jeszcze myśli, że chciałabym, żeby było już po, bo ja dopiero teraz jak brzuchol jest taki pokaźniejszy to czuję, że w ciąży jestem i cieszę się tym i na razie nie popadły mnie żadne bóle, więc pewnie dlatego mi się nie spieszy. Znajoma jak mnie wczoraj zobaczyła po dłuższej przerwie to mówi, że góra na 6 miesiąc wyglądam i była w szoku, że 9 miesiąc się zaczął a ja wszędzie pieszo chodzę i na grzyby jeżdżę... Jak mąż był w szpitalu to chodziłam przez tydzień codziennie po 45 min w jedną stronę i tak mi już zostało, że zamiast autobusem to wydaje mi się, że wszędzie mam blisko i jak teraz coś załatwiamy to na piechotkę... jak wyjdziemy rano to wracamy popołudniu, bo tempa to nie mamy jakiegoś zabójczego. W czwartek wyjeżdżamy do moich rodziców 200km i muszę dokończyć pakowanie torby, ale jakoś weny nie mam. Od dwóch dni chyba wiem co to nastroje ciążowe, bo wcześniej ich nie było. Dowiedziałam się wczoraj, że do rodziców nie dotarł list z ważnymi dokumentami, który wysyłałam poleconym piorytetem w środę i dostałam takiego nerwa, że sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Takiego napadu jedzenia dostałam, że wiecznie byłam głodna a mała to tak kopała jak nigdy i coś dzisiaj też jakieś humorki mi się czepiają a raczej ja się męża czepiam... mąż nawet zauważył i chodzi i się uśmiecha, że i tak ma szczęście, że dopiero teraz mnie to dopadło. Już myślałam, że wyżyję się na nim za całą ciążę w czasie porodu, ale chyba się teraz zaczęło ;)
-
Co do pampersów to ja najtaniej widziałam w makro a w rossmanie najtaniej były bella z tym wycięciem na pępuszek. Może Wam się przyda, ale czytam właśnie gazetkę Superpharm i jest Sudocrem 2 szt.x125g za 16,49. Mają jakąś promocję 2 za 1 i sporo rzeczy jest w promocji.
-
Witam nowe mamusie :) Aneta gratuluję, że masz już swoje szczęście przy sobie. Ekspresowo Ci wszystko poszło. Super! Idi dziękuję za zdjęcia - piękne są a brzuszek zgrabniutki :) Ja ostatnio też mało się udzielam, ale czytam na bieżąco i na raty, bo mąż jest na zwolnieniu i pilnuje mnie, żebym za długo nie siedziała. Pysiolka pytałaś o operację męża - miał przepuklinę na kręgosłupie i coś mu wycieli i czymś uzupełnili i teraz czuje się coraz lepiej. Jest jeszcze na lekach, ale już teraz widzi poprawę. Hi hi zaraza frytkowa na forum... :) to pewnie po tym dniu ziemniaka :) o którym pisała pysiolka. Balonik jesteś świetna... chyba się nie gniewasz, ale Twoje opowieści czytam mężowi i razem się śmiejemy - no przepis na babkę i referat o rozstępach wymiatają!!! Mirabelka gratuluję baby - ślinka leci :) A na grzyby też się jutro wybieram z teściami... może się spotkamy ;) Tylko obierać mi się ich nie chce, ale w necie znalazłam fajne stronki z przepisami, więc chce popróbować. A do bigosu takie suszone grzyby koniecznie trzeba dodać (wcześniej je gotuję i po odcedzeniu przez sitko dodaję do kapusty też tą wodę w której je gotowałam... no i koniecznie kilka łyżek powideł śliwkowych a często też trochę wina - kolorek przez te powidła, grzyby i wino pierwsza klasa wychodzi). No i cały sekret w dobrym bigosie to to żeby go długo gotować na wolnym ogniu a później podgotowywać jeszcze przez 2-3 dni i później jest najlepszy! Asiulek trzymaj się dzielnie i mam nadzieję, że uda Ci się wszytko pomyślnie załatwić, bo jak czytam to co piszesz o tych swoich studiach to w głowie się nie mieści, że niektórzy mogą robić tak pod górkę. Co do wizyty to ja mam we wtorek :) a w poniedziałek jeszcze odwiedzam dentystkę :( a w czwartek jak wszystko dobrze pójdzie to wyjeżdżamy na kilka dni do moich rodziców. Przywieziemy łóżeczko i musimy kupić materacyk. Wybraliśmy coś takiego http://allegro.pl/materac-dla-dziecka-rosa-60x120-kokos-promocja-i1234051277.html za bardzo nie znam się czy dobry, ale ten sklep jest właśnie niedaleko moich rodziców i chcemy go obejrzeć i odebrać osobiście. Dobrej nocki... uciekam spać, bo rano pobudka na grzybki :) Już tak bardzo mi się nie chce jechać jak jakieś 2 tygodnie temu, ale naczytałam się przepisów i teraz bardziej chce mi się zrobić coś nowego do jedzenia niż je zbierać, ale ślinka na grzybki zwyciężyła. http://www.cojemy.pl/potrawy-z/grzybami.html http://www.przepisy.rzeszow.pl/content/potrawy-z-grzyb%C3%B3w
-
Hej dziewczyny :) Jestem, żeby się zameldować, że u mnie ok :) W poniedziałek mąż wyszedł ze szpitala po operacji i ciągle coś było do załatwiania. Czytałam Was na bieżąco, ale w takim tempie pisałyście, że nadrabiałam na raty a to że stęskniłam się za swoim M to więcej czasu spędzałam z nim niż na forum :) M jest teraz na zwolnieniu, prawdopodobnie przez kilka miesięcy, więc w razie porodu mam swojego kierowcę do dyspozycji przez 24h :) Nana i ertu gratuluję synków. Już sobie wyobrażam jakie musicie być teraz szczęśliwe. Trzymajcie się zdrowo i dużo radości! Garcinia i rundelduda dziękuję Wam za zdjęcia. Figury rewelacja a Garcinia ogrodniczki są przesłodkie :) Justyna super, że po wizycie wszytko dobrze. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale pysiolka dzisiaj miała chyba też wizytę. Daj znać jak po wizycie i czy coś dostałaś na tego naszego paciorka. Dzisiaj zaniosłam siusie do laboratorium na posiew i trochę jestem zła, że wcześniej tego nie zrobiłam, bo babka mówi, że jak znajdą jakąś bakterię to antydiagram mogą robić nawet tydzień a wizytę mam we wtorek. Oczywiście nie łudzę się, że będzie ok, bo często chodziłam przed ciążą na basen i tam sporo bakterii można złapać. Niby zawsze cytologia ok a jak się zrobi dodatkowe badania czy wymaz czy posiew to od razu bakterii sporo wychodzi. Jeżeli chodzi o ciągnięcie w pachwinie to tak mam od jakiegoś tygodnia i ostatnio jak spacerowaliśmy z mężem to co chwilę czułam jakby mnie ktoś szpilką kuł na dole brzucha, po jednej stronie. Jak wchodzę do wanny to jakbym miała za mało skóry i też czuję takie ciągnięcie. To samo też było dzisiaj w szkole rodzenia na ćwiczeniach. Tak w ogóle to dziękuję pysiolka, że pilnujesz czy się melduję na forum :) Kochana jesteś, że o mnie pamiętasz. Ja czuję ogólnie, że rodzić będę po terminie, więc pewnie zostanę z nielicznymi, nierozpakowanymi na sam koniec... takie mam przeczucie - zobaczymy :) Cały czas myślałam, że mam jeszcze sporo czasu, ale rozpakowane dziewczyny dały mi do myślenia i przygotowałam najpotrzebniejsze rzeczy, ale na razie są ułożone w szafce i jeszcze trochę muszę dokupić. Na pewno spakuję większość na początku października, bo wybieramy się na ok tydzień do moim rodziców 200km i muszę coś ze sobą zabrać w razie gdyby mała postanowiła zwiedzić jakiś szpital po drodze. :) Trzymajcie się cieplutko :)
-
Miki córcia jest przecudna. Gratuluję rodzicom ;) Pewnie nie będziesz miała zbytnio czasu, ale gdyby to napisz coś o porodzie. Aneta też pewnie już w domu, no ale ma pewnie dwa razy mniej czasu :) Trzymajcie się cieplutko nasze rozpakowane mamusie i dużo radości z dzieciaczków!
-
Cieszę się, że wózeczek się Wam podoba, bo ja do końca nie byłam przekonana, ale mężowi się spodobał bardzo. Teraz na allegro jest super okazja, ale nie wiadomo do jakiej ceny dojdzie, bo to licytacja a podobny do mojego tylko nowszy model i wygląda jak nowy http://allegro.pl/tako-jumper-x-3-w-1-jak-nowy-gratis-rewelacja-i1232396010.html Gdybyśmy nie kupili tego to pewnie byśmy brali udział w licytacji i widać, że sprzedający ma ochotę dogadać się nawet na zmianę na kup teraz. Pisał, że cenę minimalną ma ustawioną na 600zł, ale może też czekać na wynik licytacji, bo coś mi się wydaje, że będzie miał dużo zainteresowanych. Dzisiaj ten nasz nam przywieźli i wygląda tak jak na zdjęciach, więc jestem zadowolona z zakupu. Jakby na to nie patrzeć za połowę ceny a oprócz kilku rysek na stelażu i dwóch kołach (z daleka nawet ich nie widać) to cała reszta jak nowa. kamii dzięki za info. Chciałam wiedzieć, bo zaraz prześlę swoje zdjęcia na nowe adresy a nie chciałam dublować jak już może dostały. Dorota według mnie nie musi być do 13-tej 10 ruchów, bo u mnie często dopiero zaczynają się popołudniu albo jak mąż zacznie głośno mówić do brzucha. Jak coś załatwiam to rano czasami może z góra 5 poczuję a później nadrabia jak się położę i zwolnię tempo. Mi lekarz mówił, że przez dowolne 2 godziny w dniu powinno być 10 ruchów. mewka gratuluję piątek... zuch córcia! Gosiaczek witaj. Termin masz w moje urodziny. Jak moja dłużej posiedzi to też może zrobi prezent mamusi :) U nas chyba Aleksandra będzie :) Dorota nie wiem czy chodzisz prywatnie do gin. Jak tak to dzwoń jutro i się spytaj o to białko. Dla świętego spokoju bym nie czekała. Garcinia wypędź smutki i uśmiech proszę! :) ja też za bardzo nie mam się w co ubierać, więc ubieram się na cebulkę, bo głównie problem mam z kurtką, ale teraz to nie ma sensu kupować, bo później jej już nie założę. Dorka chyba już nie możesz doczekać się usg, bo często nie miałaś chyba robionego. Coś pamiętam, że chyba pisałaś, że jeszcze tyle czasu do kolejnego a tu proszę jutro ten wyczekany dzień. Miłego podglądania i niech mała się dobrze ułoży. Balonik jak ja bym chciała umieć dziergać... nikt mnie nie nauczył a sama, żeby się nauczyć to nie jestem taka zdolna :( Kasia W. no proszę a ja już myślałam, że z drutem nie umiem się posługiwać :) Dobre! :) Balonik nie oglądałam wiadomości, ale aż się nie chce wierzyć, że takie rzeczy wymyślają. Tak teraz myślę, że u nas nie jest najgorzej, bo jak byłam u męża na odwiedzinach to wózek kupowaliśmy na necie w szpitalu, bo mają jedno stanowisko dla pacjentów i to za darmo. Byłam w szoku! A telewizory też na 2 złote są, ale mój M dostał salę gorszego standardu, bo bez tv, ale już się wprosił do sąsiadów na jakąś walkę w weekend. Ola też bym chciała znaleźć 200zł. Fajny zrobiłaś podział po stówce, bo jakby na to nie patrzeć dopóki jest mała w brzuszku to stanowicie całość i nie wiadomo która z Was znalazła :)
-
pysiolka ja za cipsami nigdy nie przepadałam. Jak zaszłam w ciążę to na początku raz w tygodniu musiały być, bo to była moja zachcianka ciążowa, ale za takie eksperymenty o których piszesz to ja też dziękuję :)
-
Ja też i moje dwie siostry nie jesteśmy cyckowe i na zdrowie też nie narzekamy, ale ja tak bardzo chcę karmić i mam nadzieję, że będzie mi to dane.
-
No i właśnie listonosz przyniósł mi rożek, który zamówiliśmy http://allegro.pl/rozek-becik-dzieciecy-polarowy-producent-i1201116335.html wygląda milusio, chociaż myślałam, że będzie trochę grubszy... no ale nie znam się na rożkach - to mój pierwszy ;)
-
Chyba nie przywitałam się z nowymi mamusiami :) Tak więc witajcie gorąco te nowe i "stare" też :) Agat fajnie, że po wizycie ok. Człowiek od razu po takich wiadomościach czuje się dużo lepiej a i super, że ładnie się odwróciła. pysiołka dzięki za miłe przyjęcie w gronie paciorków. Chyba nikt nie chciał by to tego grona należeć, ale jak już tak wyszło to nic się nie zrobi. Ja byłam do tego przygotowana, bo jak robiłam wymaz przed drożnością jajowodów to też wyszły mi jakieś inne bakterie (mimo, że cytologia była ok) i dostałam odpowiednie antybiotyki. Lekarz jak zobaczył te bakterie to pierwsze co to spytał się czy chodzę na basen - ja że tak o on że wszystko już rozumie. Wizytę mam 28. Z tego co zrozumiałam w szkole to mówili, że w ciąży się tego nie leczy tylko po porodzie podaje się antybiotyk, żeby dzidziuś był zdrowy. Co do spania to u mnie bez zmian... śpię jak zabita z jedną, czasami dwoma przerwami na siusiu. Co do antykoncepcji to mój gin ostatnio pytał czy się zastanawiałam... zrobiłam wielkie oczy, bo nie spodziewałam się, że tak szybko zapyta. Od razu zobaczył, że nie myślałam i raczej żadnej nie chcę. Zaufam naturze, bo monitoring dosyć dobrze opanowałam. Zresztą powiedziałam, że jakbym była po raz drugi w ciąży to nic się nie stanie... lekarz odpowiedział, że rozumie, bo wie ile czekaliśmy na dzidzię a już taka super młoda nie jestem. Wczoraj kupiliśmy wózek - używany z allegro http://allegro.pl/show_item.php?item=1231936655 Wiem że ze spacerówki pewnie nie będę super zadowolona, bo wszyscy na allegro jak tylko dziecko zacznie siedzieć to chcą się go pozbyć, ale mężowi tak się spodobał, że nie chciał innego. W ogóle te kup teraz w takich cenach znikają od razu jak się pojawią i już kilka nam tak umknęło, więc nie chcieliśmy czekać dłużej. Za jakieś pół roku jak wszystko dobrze pójdzie to przeprowadzamy się do naszego domku na wieś, więc tak toporna spacerówka raczej powinna się tam sprawdzić. W piątek powinniśmy dostać paczkę, więc mam nadzieję, że będzie wyglądał jak na zdjęciach, które sprzedający przesłał nam na maila, bo te na allegro są w gorszej jakości. Poprałam wreszcie rzeczy do szpitala i jak nasze mamusie się "rozpakowały" to wiem, że torbę trzeba spakować i już tak zawzięcie nie myślę, że jeszcze mam duuużo czasu ;) Dziewczyny mi z piersi jeszcze nic nie leci. Położne mówiły, że na początku nasze mleczko jest takie przeźroczyste a później trochę się zmienia, ale podobno nigdy nie będzie takie jak krowie tylko tak jakby rozrzedzone wodą. A do różnicy miedzy dziećmi karmionymi cycem a butelką na pewno nie ma różnicy (te karmione butelką są zwykle nawet bardziej zaokrąglone i nie potrzebują jedzenia tak często) ale nie mają tyle samo odporności na różne choroby, więc ja mam nadzieję, że dam radę karmić piersią, ale jak będzie okaże się w praktyce. Zaraz idę sprawdzić pocztę, bo widziałam wczoraj nową tabelkę. dziękuję Kamii... a powiedz jeszcze czy do tych nowo dopisanych wysyłasz nasze zdjęcia czy same mamy przesłać, bo nie wiem i nie chciałabym zawalać komuś poczty.
-
nanaXXX już sobie wyobrażam jaka musisz być wściekła... biedna tyle się pewnie napisałaś, każdej odpowiedziałaś a tu tak Cię drań potraktował. pysiołka tak strasznie przykro czytać o koledze męża a co dopiero musi czuć mąż jak to wszystko działo się tak blisko. Pewnie jeszcze trochę potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie. Człowiek ma tu jakieś plany, marzenia a tu nagle takie coś... bardzo współczuję rodzinie, bo pewnie nikt nie jest w stanie zrozumieć tego co teraz przeżywa :( Odebrałam wynik GBS i niestety dodatni... tak czułam i się nie pomyliłam. Jak nie macie na niego skierowania to zróbcie sobie same, bo na prawdę duża część z nas może tak mieć. Nana żaden ze szpitali raczej nie daje nic na wszelki wypadek, więc najlepiej zrobić to badanie, chociaż nie wiem czy każdy szpital jest przygotowany na to, że kobieta przyjeżdża z wynikiem dodatnim. U nas w szpitalu wymagają tego badania. Jeżeli chodzi o pępuszek to położne jak i pediatra dzisiaj na zajęciach mówiły, że w odróżnieniu od sposobu sprzed kilku lat teraz niczym go nie przecierają i nie trzeba jakoś specjalnie uważać przed zamoczeniem. Podobno tak dużo lepiej się goi i czasem kilka dni wystarczy. Przecierać kazały tylko wtedy gdy coś się z nim dzieje, ale podobno przy nowych sposobach jest to bardzo rzadko. majka i mamamisia pewnie już przed oczami macie moment jak przytulacie swoje dzieciaczki, bo chyba macie najbliżej do porodu :) Trzymam mocno kciukasy! Aneta Czarna pisałaś, że wyleciało Ci trochę wód. A powiedz dużo ich było? Jeden raz czy częściej? Ja od jakiegoś czasu czuję tak jakbym popuszczała, ale jest tego tak mniej więcej mała łyżeczka. Mewka, Kasia W., Balonik, idi, Miki82, Kamii super, że wszystko dobrze po wizytach... ładnie rosną Wasze dzidzie i najważniejsze, że zdrowe. aniamaja wypędzaj szybko to choróbsko! Wygrzewaj się w łóżeczku i szybko wracaj do zdrowia. Jeżeli chodzi o drugie imię to ja nie chcę a mąż chce dać moje. Po pierwsze sama mam jedno i jakoś nie brakuje mi drugiego a po drugie (trochę głupi powód) ale w pracy trochę dużo dowodów się naoglądałam i jedno wygląda ładnie a dwa to piszą taką małą czcionką i w swojej ofercie mieliśmy wiele banków i jedne wymagały wpisywania dwóch jak ktoś miał podwójne a inne wystarczyło, że wpisało się jedno i tak jak nie wpisało się tak jak chcieli to wstrzymywali umowy... no ale to oczywiście był błąd osoby, która wprowadzała dane a nie klienta, ale i tak musiał przychodzić podpisywać formularz aktualizacji danych... tak więc jakoś obstaje przy jednym, bo tak bardziej mi się podoba. Czasami nawet klienci sami wpisywali tylko jedno na wniosek a mieli dwa. W ogóle chyba zdecydujemy się na Aleksandrę (chociaż jeszcze się zastanawiamy) i to imię jest już wystarczająco długie. mc-dulka piszesz o 0% BPA przy laktatorach - o co dziewczyny dokładnie chodzi, bo jakoś jeszcze się nie zastanawiałam nad kupnem i nie orientuję się w tym temacie. A właśnie napiszcie mi co sądzicie o tym, że karmienie butelką zaburza ssanie noworodka, bo w szkole wspominały położne, że mamy się nie dziwić jak dziecko zaczyna gryźć brodawkę jeżeli jest dokarmiane butelką albo daje się mu smoczek. Wspominały o podawaniu odciągniętego pokarmu (jak już jest taka konieczność) kieliszkiem (np. od leków albo podstawką do jajek). Czytam fają książkę "Warto karmić piersią" Magdaleny Nehring-Gugulskiej i to wszystko ma sens, ale ciężko się przestawić jak zawsze słyszało się o butelkach. Dziewczyny a jak Wasze nogi, bo ja mam mega spuchnięte i jak dotknę to bolą, bo tak jest naciągnięta skóra. Ale może to przez to, że sporo chodzę - ostatnio średnio 50 min dziennie w jedną stronę do szpitala do męża. Jakoś polubiłam takie spacerki, ale pewnie nogi może nie bardzo.
-
Miki bardzo się cieszę, że masz już przy sobie swojego aniołka :) GRATULUJĘ!!! Wielka buźka dla Was od ciotki z kafe :) Dużo zdrówka! Dziewczyny nadrabianie 20 stron zajęło mi 4 godziny... nawet nie wiem jak to zleciało... Czytam to forum od początku i postanowiłam się nie dać! Teraz ja Was trochę "podręczę" swoją dłuuugą odpowiedzią :) aneta21 co do tych pieluszek Bella w Realu to rzeczywiście mają drugą paczkę za 1 grosz, ale u nas były tylko te większe, bodajże numer 4 i 5. Co do bulów brzucha jak na okres to ja takich nie mam, ale w szkole rodzenia dwie dziewczyny opowiadały, że tak mają i babka która prowadzi ćwiczenia mówiła, że to są skurcze głównie od obniżania się dzidzi... wszystko zaczyna się rozciągać a dzidzia pomału rozpycha i robi sobie miejsce. Opowiadanie o mówkach było MEGA! Historia świetna. Ja pamiętam jak mój M przez sen kopał kołdrę i mówił coś o okopach (czyta dużo historycznych książek) albo coś, że rycerze idą przez miasto. Nawet sobie trochę z nim o tym pogadałam, bo zanim nie zacznę się śmiać to dużo się można dowiedzieć. A i raz pamiętam zasnął przed tv i kazałam mu iść do wanny a ten wstał, nakrył się kołdrą i zaczął się przebierać (tak jakbym nigdy go nago nie widziała i chciał się schować) i ubrał swoją koszulkę tylko jak zobaczyłam jak to myślałam, że się posikam. Tam gdzie jest otwór na głowę to założył jak spodnie. Otwór miał w pasie i rękawki po boku... ja do tej pory nie wiem jak to zrobił, że koszulką nie pękła. Zrobiłam mu nawet zdjęcie telefonem, ale skasował... bał się chyba że zacznę pokazywać jakiego mam zdolnego męża - hi hi miał rację :) Co do rozstępów to nie mam żadnego, ale ciemną kreskę (krzywą!!!) poniżej i powyżej pępka już dawno mam a pępek wygląda na taki jakby miał mi zaraz wystrzelić na drugą stronę, ale na razie jeszcze jest płaski. Asiulek też słyszałam, że jak ktoś ma już zmywarkę to na pewno by jej nie oddał, ale na razie należę do tych, którym jest nie potrzebna. Może dlatego, że wydaliśmy dosyć dużo kasy na zlew, który bardzo mi się spodobał i teraz muszę trochę poczekać. Ale przy projektowaniu kuchni uwzględniliśmy szafkę na to cudo, więc w razie czego jest gdzie postawić. W sobotę kupiłam koszulę do karmienia z Dobranocki. Jestem super zadowolona, bo w necie znalazłam za 49,90 a ja kupiłam identyczną na rynku za 35zł. Wrzucam Wam link http://www.sklep.boogienights.pl/koszule.html - to jest ta różowa - model 19 od góry, ale ja wybrałam taki zgaszony fiolet ze szarym, bo za różem nie przepadam. Za Waszą radą kupiłam Persil Sensitive z Lenorem i niedługo biorę się za pranie. W makro za ten zestaw dałam niecałe 30zł, więc dużo taniej niż w innych sklepach patrzyłam na sam proszek. Stanik do karmienia kupiłam, bo w szkole rodzenia dali listę co potrzeba tam gdzie będę rodzić i koniecznie było wpisane, że bez fiszbin... podobno niektórym fiszbiny zatykają kanaliki i mogą być jakieś zapalenia. Co do wyglądu to zgadzam się, że jeszcze w samym staniku jako tako wyglądam (jest też wygodny i mięciutki), ale jak założyłam bluzkę to biust wygląda nie fajnie... no chyba, że mi jeszcze urośnie, bo nigdy nie miałam dużego i teraz chyba doszedł tylko 1 rozmiar więcej - na moje średnie C. Co do chrapania to ja nie mam takiego problemu, bo zasypiam zawsze pierwsza i śpię bardzo twardo. Za to problem ma mój M, bo od jakiegoś miesiąca zaczęłam chrapać. Raz mnie nawet nagrał, bo nie chciałam mu wierzyć. Rzeczywiście chrapie :) :) :) Jakoś tak mi zostało od ostatniego przeziębienia i kataru. Zauważyłam, że często budzę się na plecach i może to dlatego a podobno teraz musimy takiego spania unikać... no nic nie zrobię - kładę się na boku a ląduje na plecach. Mąż po różnych technikach uspokajania mojego chrapania stwierdził, że najlepiej skutkuje jak włoży mi palec do nosa... jak mi to powiedział to myślałam, że go uduszę... no ale co biedny spać nie może a to podobno pomaga :) Kisza jak fajnie, że jesteś... szkoda tylko, że miałaś taki wydatek, ale z drugiej strony masz pewnie teraz niezły sprzęt do śmigania na Cafe. Ale dziewczyny zrobiły na Ciebie zamach z tym pisaniem na czas tylko nie oszczędziły takich jak ja, bo Ty miałaś do przeczytania 3 strony a ja od piątku 20 ( a tak było by 17 ;) ) Twój przyjaciel chce na pewno dobrze i czasami nie jest łatwo dobrać odpowiednie słowa. Najlepiej będzie jak dasz mu delikatnie do zrozumienia, że nie jesteś jeszcze gotowa na takie określenia, bo on będzie myślał, że wszystko jest ok a Ty niepotrzebnie będziesz się na niego denerwować i niepotrzebnie się zniechęcisz. Co do golenia to jeszcze daję radę i to bez lusterka... odpowiednio w wanie tylko się muszę ułożyć. Ale ostatnio mąż spoglądał jak to robię, bo wspominałam, że przyjdzie czas, że będzie musiał mnie wyręczyć. A maszynki mam jednorazówki... używam różnych, ale koniecznie męskich, bo te dla kobiet mi nie służą i według mnie są zbyt tępe. aniamaja i mewka xy witajcie :) Mewka z dzidzią musi być dobrze! Trzymam kciuki i oby okazało się tak jak u aniamaja, że wszystko będzie ok. Black Queen mąż też jest fanem F1. Do tego stopnia, że dzisiaj jest w szpitalu (długo wcześniej zaplanowana operacja na kręgosłup) i jak się dowiedział o terminie to pierwsze co to mówi do mnie, że zastanawia się czy będzie telewizor w pokoju albo czy będzie mógł stawić się po Kubicy. Stawić się musiał do 11-tej a w pokoju tv brak. Wiecie co siedzę na kafe, bo myślałam, że chociaż trochę przestanę się denerwować jutrzejszą operacją mojego M, ale ciągle myślę. W takich sytuacjach to od razu przychodzi przekonanie jak bardzo się kocha tą drugą osobę... Jak tak długo czekał to już się zastanawialiśmy czy czasami nie będzie tak, że razem wylądujemy w szpitalu, tylko ja na porodówce. Nie byłoby to takie złe rozwiązanie, no ale nie mógł by być przy porodzie a bardzo tego chce. Do południa siedziałam u męża i nie widzę go kilka godzin a już tęsknie a jutro chyba nie wytrzymam zanim nie zadzwoni jak go wybudzą. Jeszcze na 10-tą do dentysty jadę... mam nadzieję, że da mi znać wcześniej, że wszystko ok. Chyba z nim zamieszkam na te kilka dni, bo już dzisiaj jak siedziałam u niego to miałam ochotę położyć się z nim i poprzytulać tak jak zawsze lubimy robić leżąc na kanapie przed tv. I powiem Wam, że jak tylko zaczynam się denerwować to latam do kibelka jak szalona. Od południa już 3 razy byłam i coś mi się wydaje, że przed porodem lewatywy nie będę potrzebować. W razie czego kupię, ale nerwy pewnie zrobią swoje. Wracając do F1 to mój M zaraził się tym od szwagra. Moja siostra to już od dawna słyszy ciągle, że nie mogą gdzieś jechać albo kogoś zapraszać jak jedzie Kubica, bo to jest święto narodowe i koniec. Do tego stopnia jest przewrażliwiona, że jak ostatnio w nocy walczył Adamek to jak skończył i szwagier zaczął się kłaść do spania to siostra przez sen spytała się "który nasz dojechał" :) :) :)
-
Czytam Was dziewczyny i nadrobić nie mogę. Na razie napiszę tylko odnośnie cholestazy Garcinie, bo jutro wybiera się do laboratorium i może jeszcze dzisiaj zajrzy. Ja miałam takie swędzenie, ale wyniki wyszły dobrze oprócz fosfatazy alkal. (ale na necie znalazłam, że w ciąży ten wynik może być ponad normę - mimo wszystko lekarz kazał powtórzyć). Kazał zrobić: Aspat, Alat, bilirubinę całk., GGTP, mocznik, kreatynina w sur., eGFR (MDRD), kwas moczowy, ALP-fosfataza alkal. (każdy z wyników kosztuje średnio ok 6zł.) Jak tylko powiedziałam gin o swędzeniu to od razu powiedział, że trzeba cholestazę wykluczyć, więc ten Twój gin taki trochę dziwny, że nie kazał Ci od razu iść. Dla nas cholestaza nie jest groźna, ale dla dziecka bardzo. Podobno przy cholestazie są swędzenia a nie ma krostek a ja po ok tygodniu dostałam jakby takiej wysypki i teraz już nie mam - podejrzewam, że związane to było z upałami. Jestem w szoku, bo nie spodziewałam się tak szybko październikowych (a raczej wrześniowych) dzieciaczków. Co niektóre dziewczyny to miały niezłego nosa co do Twojej nieobecności na forum. ZSZOKOWANA WIELKIE GRATULACJE i jak fajnie, że możesz już przytulać swoje skarby :) Dużo zdrówka Wam życzę! No to wracam i czytam Was dalej... może dzisiaj skończę ;)
-
Dziewczyny powariowały :) zostawić Was na pół dnia i mam równo 10 stron do czytania... no no dawno takiego tempa nie było. Chyba już dzisiaj sobie odpuszczę i poczytam jutro, bo o 7 wyjeżdżamy na te wyczekane grzybki :)
-
Balonik mam tak samo... też siedzę przy biurku, bo nie mam laptopa i od razu wiem kiedy przysunę za mocno brzuch - od razu stawia mamę do wyprostowania się.
-
pysiołka dziękuję... u mnie z włosami to różnie bywało. Jak byłam mała to miałam kręciołki, później miałam długo proste i mocno gęste a w 8 klasie zaczęły się kręcić to tak mam do teraz, ale jest ich dużo mniej niż wtedy kiedy były proste. Na zdjęciu tak nie wygląda, bo to przez loki, ale jak je czasem wyprostuję to wcale nie ma ich tak dużo. Czasami myślę, że po ciąży może znowu się coś odmieni, bo u mnie to chyba związane z hormonami. Właśnie mąż przyniósł rybkę z Lidla o którą wcześniej pytałaś i to jest firma nautica i nazwa Filety z ryb dorszowatych. Jest tego 350g, ale jest pewność, że to sama rybka a nie połowa lodu. Balonik kurki... pycha!!! Ja je często gotuję a później dodaję do sosu (kilka serków topionych, trochę mleka, pół kostki masła i vegeta - wszystko podgotować na wolnym ogniu aż się rozpuści) i jest taki wykwintny sosik, że wszyscy się zachwycają. Ja namówiłam wreszcie męża, żeby mnie puścił do lasu na grzyby (wcześniej bał się, że kleszcza złapię) i jutro jedziemy... uwielbiam las i zbieranie grzybów i aż mnie nosiło jak widziałam jak ludzie pełne wiaderka grzybów nosili. Jutro mnie wypuści do lasu :) :) :) Jedziemy z teściami i już zapowiedzieli, że wyruszamy o 7. Wiem, że to normalne, że tak rano się chodzi, ale dla mnie to połowa nocy... ale zrobię wszystko żeby jechać :) Wszystkie będę suszyć, bo nie ma to jak w zimie zjeść sosik z suszonymi grzybkami albo wrzucić je do barszczu na święta.
-
Miki80 co do aut na placyku to doskonale Ciebie rozumiem. Cały czas jeździłam maluchem a na egzaminie pierwszy raz wsiadłam do Corsy... to była porażka! Przyzwyczajona do maluszka nic w niej nie wiedziałam. asiulek ja czkawkę czuję zawsze na dole a mała jest główką w dół. Co do pieluszek w realu to też widziałam bilbord, ale nie wiem czy dobrze zerknęłam - za 24zł. jest 27 szt + drugie opakowanie za 1 grosz. Dzisiaj jedziemy na zakupy, więc może wjedziemy zobaczyć. mc-dulka cieszę się, że nie wyhodowałaś tego paciorkowca :) Ja co chwilę myślę o swoim wyniku jak wyjdzie, ale bardziej nastawiam się na dodatni... jakieś takie mam przeczucie.