ecrivain
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ecrivain
-
Ale jak nie wyjeżdżam na kilka dni, tj. rowerem. Taki wyjazd to kilka godzin.
-
Pewnie, że raźniej. Ale to nawet nie kwestia tego. Z Kimś inaczej jest we wszystkim, więc z Kimś także inaczej się jeździ. Infpub - nie obraź się, ale użyj czasem kropki, przecinka - łatwiej się wtedy czyta. (Żeby nie było, sam widzę, że w moich powyższych trochę brakuje przecinków w odpowiednich miejscach).
-
W zgodzie z tytułem tutejszego topiku sam. Choć chętnie bym zmienił ten stan rzeczy. Tj. czasem ze znajomym, ale to wówczas tylko spacerki nie takie wyjazdy, no i nie jest to zmiana o którą mi chodzi (wówczas chętnie bym pojeździł oczywiście i spacerki).
-
Nie, to są zazwyczaj takie jazdy częściowo dookoła mojego miasta, a właściwie takie "kółko" obok niego. Przy takiej trasie nie miałbym chęci ani sił na zwiedzanie czegokolwiek. Zresztą w zasięgu roweru nie bardzo jest coś ciekawego, gdzie można by dojechać w miarę bezpieczną drogą. Poza oczywiście lasami, przyrodą.
-
To tylko kilka razy w lecie na aż taką się wybrałem. W tym raz w upały. Kończyłem około 10 rano i już było tak gorąco, że gdyby nie to, że zabrałem dodatkowo 1,5 litra zamrożonej mineralnej, to nie wiem czy bym dojechał ostatnie kilometry.
-
Ale to nie są dalekie trasy. Moja najdłuższa w tym roku to 85 km. Generalnie jeżdżę "na raz", ale oczywiście przy takiej to już z 2 - 3 przystankami.
-
"Ale poeta,niezależnie czy rymuje do kotleta" U brata Alberta to niezależnie :P
-
Wiesz, ja głównie jeżdżę po drodze i samochody śmigają. Więc ciemność jest największym problemem. A że zimno, to zimno. Próbowałem machnąć moją traskę w październiku (czyli jakieś +10 było). Kiepsko było. Niby jak już się rozgrzałem to jakby ok, ale i tak nie najlepiej się jechało, jakoś nie tak, cały korowód jak się ubrać, zimna woda w "bidonie". Lubię głównie dłuższe trasy, tak +20 km, standardowa 35. Teraz nawet nie podchodzę do tego.
-
Jam poeta Z takiej instytucji co rymuje do kotleta - Jadłodajnia brata Alberta :P
-
Ooo, właśnie doczytałem, że było niedawno o rowerach. Kurcze, czekam na wiosnę. Bo teraz to zimno, źle się jeździ (w paluchy wieje), no i przede wszystkim nie ma kiedy, bo ciemno. Ale mam taką totalną apatię, za nic nie mogę się zabrać, że wyczekuję na ten rower. Takie lekkie 30 km (po długiej przerwie to nie lekkie), zmęczenie się, pobudzenie do życia, echh.
-
"trizofrenia jakaś , czy co ? " tylko ecrivenia :P Ecrivenio, moja Ecrivenia, Tyś niczym kwiat polny świeżością pełna, szlachetna w rysach niczym róża, delikatna niczym rosa :D
-
U mnie też bez zmian. Ale nie jestem sam, są ze mną - me, myself and I. :P
-
Dziewczyny - to trzeba znaleźć tego do naraz.
-
Panno M. - zawsze można mur obejść. Albo chociaż podkop zrobić. :P
-
Szyba to dobre określenie. Choć ostatnio jednak to u mnie mniej szyba, a bardziej jakaś niepełność, taka trochę mgła w której pusto (choć ogólnie lubię mgłę).
-
Panno M. - no jak byśmy mogli bez Ciebie?
-
hej Zosiu W kontekście świntuszenia samosia ciekawie się kojarzy :P Wybacz skojarzenia ;)
-
"na dawnym topiku tez sobie swintuszylismy" Teraz pójdziemy dalej, będziemy... bardzo świntuszyć :D
-
ale z nas cyberświntuchy ;)
-
Dwoje w jednym? Hmm, to przyjeżdżaj :P Nie ma jak natura. Bo to fakt, pod kocykiem w ciuchach za ciepło. Więc się stopniowo się ciuszki zdejmuje. Ale za chwilę się człowiek przyzwyczaja i przytulać się trzeba, bo tak cieplej. A później i to nie wystarczy, jeszcze trzeba się zagrzać, jeszcze, jeszcze! ;)
-
Ja też wolę w naturze. Ale zzzimno. Za to można naturalnie wskoczyć pod jakiś kocyk
-
Mam nagrany księżyc na DVD. Rzecz jasna zatem, że na oglądanie księżyca. :P
-
Ja mogę wziąć na noc. Ale nie na narty :P
-
Dobrze było. Zęby mam (syskie! :P) Bliskie spotkanie było jedynie z chodnikiem, bo zrobił się nagle ekstremalnie oblodzony. Ale wylądowałem w najlepszym stylu, ani siebie, ani sprzętu foto nie obtłukłem.