ecrivain
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ecrivain
-
Tak, to ja miałem założyć :P
-
Tablet do komputera. Dla niewtajemniczonych - to taka tabliczka z "długopisem", umożliwiające rysowanie na komputerze. Bo kto próbował rysować myszką ten wie, że to ekstremalne akrobacje. Niestety nie są to tanie zabawki. No ale w końcu stać mnie. A że mam zniżkę dzięki bratu, to nawet jak mi nie podejdzie, odsprzedam z minimalną stratą (tak to sobie tłumaczę). Ale mi podejdzie :P
-
Cześć Zosiu.
-
Panno M. - no jasne, że Cię pamiętamy. U mnie się nic nie zmieniło - nadal nie można jeździć na rowerze. To znaczy niby można, ale nie można. Wydałem pół wypłaty (no 1/3 :P) na zabawkę :P Teraz ciekawe czy będę miał wystarczająco "samozapłonu", żeby się uczyć rysować ;) (No jeszcze nie wydałem. Zawsze mogę powiedzieć kurierowi, że biedny jestem i nie stać mnie :P) To tyle zmian ;)
-
Wow, to nieźle. Czyżby górskie okolice?
-
Dużo. Z pół milimetra, w porywach :P
-
Poetyckie spostrzeżenia są efektem przypadkowym, wynikiem znudzenia.
-
to było na zasadzie - u mnie noc, słońce świeci, u mnie dzień w blasku księżyca
-
W mnie wiosna... Szaro-buro, pada śnieg :P
-
ot takie tam ten tego o sensie tego czy bezsensie owego
-
Technicznie rzecz biorąc to na biurku, bo na biurku komp stoi. Tja, poeta od brata Alberta :P
-
Tak, sam to machnąłem na kolanie.
-
Czekam, czekam, wyczekuję Zza firanki wypatruję Czekam, czekam, z utęsknieniem Za tym pierwszym wiosny tchnieniem Czekam, czekam, czy doczekam Bo do wiosny z wszystkim zwlekam
-
Trzymaj się ciepło
-
Tak, piękne. Choć niektóre miejsca jeszcze zaniedbane. Na przykład wiele starych, pięknych kamienic w sypiącym się stanie.
-
Nie, okolice Wrocławia, więc ze 100 km trzeba zrobić by się góry zaczęły.
-
Nie piszczą. Kiedyś (dawno dawno temu, jakieś 10 lat) zmieniłem zupełnie hamulce, na tzw. v-breaki (obecnie nic nadzwyczajnego, normalka nawet w rowerach z marketu, wiele ma już tarczówki). I od tamtej pory nie piszczą i w dodatku nawet hamują :P Przy moim jeżdżeniu hamulce są bardzo rzadko używane.
-
ee, bo ja to pamiętam. Zwykłe. :P
-
No tak, na rowerze różnica 10kmh jest kolosalna. Szczególnie jeśli chodzi o średnią prędkość, a nie chwilowe rozpędzenie.
-
W zeszłym roku właściwie tak więcej jeździłem. Najintensywniej przez jakieś 2,5 miesiąca. Ale wtedy miałem sporo czasu, pracowałem na pół etatu, wcześniej nawet wcale. Jak zacząłem pod koniec wakacji na cały, to rower zaczął się kurzyć. Ale myślę, że teraz na wiosnę uda mi się do tego wrócić. No chyba, że zacznę realizować pomysł z nauczeniem się jeżdżenia na dwóch kółkach z silnikiem i zrobienia na takie cudo prawka. Wtedy to pewnie rower pójdzie w zapomnienie. A trochę szkoda.
-
To taka drobna różnica... w samochodzie :P
-
Nie wiem czy bym dała radę przejechać taką trasę w tempie 35 km/h. Ja bym nie dał. Zdarzyło mi się osiągnąć średnią prawie 26km/h na trasie 35 km, a i to przy dobrym wietrze, nieprzeszkadzającym.
-
W takie trasy wyruszam tylko jeśli ogólnie jeżdżę regularnie. To znaczy przeważnie wówczas jeżdżę kilka razy w tygodniu moją standardową trasę około 35 km. Wtedy nie muszę się jakoś szczególnie przygotowywać fizycznie na taki wyjazd. Jedynie to dzień wcześniej na pewno sobie odpuszczam jeżdżenie. Marzy mi się, żeby choćby zbliżyć się do 200 km jednego dnia (choć z kilkugodzinną przerwą), co tam, nawet 150. Ale chyba będzie ciężko czasowo się wyrobić z czymś takim. No i musiałbym znów regularnie jeździć, żeby się porywać. A do tego musi być jasno wieczorami. I musi mi się chcieć.
-
tfu - przemykają obok mnie :D Dziwnie bym się czuł, gdyby jeździli wokół mnie :P
-
Ee tam dobry. Normalne tempo staram się trzymać tak około 25km/h, na dłuższych nieznacznie mniej. Jak czasem spotykam zawodowców (czyli pewnie zaawansowanych amatorów) to tylko widzę jak przemykają wokół mnie i przez jakiś czas oglądam ich plecy, aż znikną w oddali :P Chodzi Ci o przygotowania fizyczne czy "organizacyjne"?