Witam was dziewczyny.
Moja historia jest taka 1 kwietnia 2009 zobaczyłam na teście 2 kreski i pomyślałąm że poczekam jeszcze dla pewności bo blade jeszcze były, potem pomyślałąm że przed świętami wielkanocnymi (12.04.2009) już nie pójdę bo wiadomo jak to przed świętami. W wielką sobotę pojechalimy z mężem do teściów i już w dzień lekko bolał mnie brzuszek ale leciutko i zaczęłąm delikatnie plamić, wzięłąm nospę ropzkurczowo i poszłąm spać. O 1 w nocy obudził mnie silny ból, było mi niedobrze poszĸłąm do łazienki i co zobaczyłam dużo krwi, a potem...zemdlałam i znalazłąm się w środku nocy w szpitalu. USG i niestety poronienie. Następnego dnia w południe w wielkanoc miałąm zabieg i moje szczęście szybko się skończyło. Staraliśmy się 3 miesiące i tak się cieszyłam. Lekarz kazał odczekać co najmniej pół roku i tak też zrobię.
Dokładnie dziś jest już 3 miesiące od poronienia ale mój organizm się kompletnie rozstroił., co prawda okres jest regularny ale strasznie bolesny, bardziej niż przed ciążą. Mam jakieś mdłości i ogólnie jakoś czuję się cały czas inaczej niż wcześniej. Niewiem dlaczego tak mam inne dziewczyny piszą że wszystko u nich w porządku, a ja tak któtko byłam w ciąży i teraz nie mogę dojść do siebie.