Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ewelinaer

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. ciekawe czy za 24h będzie już "po". Pewnie nie wymigam się od indukcji. Już wczoraj jak jechaliśmy do szpitala, to się cała trzęsłam, a jutro to chyba ciśnienie będę miała 200/100
  2. labella123 jak nie dziś, to pewnie jutro. Właśnie przeglądałam stronę Rodzić po ludzku. Niby indukcja powinna być przeprowadzona za moją zgodą, i nie powinno jej się robić, jeśli nic nie zagraża matce i/lub dziecku. Poza tym indukcja może spowodować niedotlenienie dziecka, czyli też może nieść skutki uboczne. Najlepsze jest to, że Rozporządzenie Ministra dotyczące opieki okołoporodowej mówi, że indukcja powinna być wykonana tylko w medycznie uzasadnionych przypadkach, a ja dostałam ze szpitala kartkę dot. przebiegu porodu, że po 7 od terminu przeprowadzana jest indukcja i jest to zgodne z tym rozporządzeniem. A w planie porodu jest opcja, że chcę uniknąć indukcji porodu. W sumie szpital ma fajne warunki, a co za tym idzie i sporo ciężarnych, więc pewnie mówiąc kolokwialnie chcą odhaczyć kolejny poród, 2 dni, do domu i następna.
  3. 2xmama oby przyszło samo. Chyba tylko chodzenie po schodach mi pozostało, bo liście malin trzeba kilka tyg. wcześniej, a poza tym przy moim ciśnieniu to nie bardzo; po wiesiołku nasila mi rls; mąż stwierdził, że niczego nie będzie przyspieszał; okna umyte; a na koktajl położnych się nie skuszę.
  4. Iblea dla mnie ta położna ma nierówno pod sufitem, takie maleństwo, co dopiero na świat przyszło samo w pokoju? Ela na początku w naszym łóżku spała, bo m chciał ją mieć "na oku". Może łóżko rodziców to nienajlepszy pomysł, bo trzeba czujnie spać, za to z karmieniem super, wystawiasz cyca i już. We wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek, dziecko nie powinno spać w łóżku rodziców, bo później ciężko je odzwyczaić, i m zna przypadek, gdzie spało do 3 rż. Ale samo w pokoju niemalże zaraz po urodzeniu??? Pierwsze słyszę. Przecież dzidziuś jeszcze nie widzi dobrze mamy, bardziej ją czuje. Ostatnio na ktg położna mówiła, że u nas w kraju po tygodniu wywołują poród, a za granicą nie ma takiego nacisku. W końcu to jest termin orientacyjny, a dużo zależy od cyklu i jego długości. Tak więc, jeśli miałam termin na 14, to trzeba dodać 2 tyg i dopiero wtedy ciąża jest po terminie. agaacia wiem o czym piszesz...musiałabyś mnie widzieć po powrocie do domu z Elą. Miałam taki kryzys z powodu karmienia, że jak widziałam, że nie chce jeść to oddałam ją w ręce m i się popłakałam. Wyrzucałam sobie, że jestem beznadziejną matką, a położne w szpitalu były różne. Może już pisałam, ale jedna kazała od razu przejść na mm, inna poradziła kapturki, kolejna siedziała przy mnie i pokazywała, aż w końcu przynieśli laktator z poradni i ściągałyśmy. Nie daj sobie nic wmówić, że musisz karmić naturalnie, czy też że masz dać sobie spokój. Najważniejsze co Ty czujesz. Jeśli jesteś zdeterminowana, to kup, albo wypożycz porządny laktator i ściągaj do butelki. W między czasie możecie iść do poradni laktacyjnej -mi to bardzo pomogło (2 dni i wystarczyła pierś). Laktatorem można stymulować laktację ściągając regularnie co 3 godz. dzień i noc. Na zmianę 7 min. jedna pierś, potem 7 druga, następnie po 5 min na zmianę i na koniec po 3 min. W sumie zajmuje to 30 min, trzeba zmieniać piersi. Bywa, że po takim pobudzeniu można mieć nadmiar pokarmu. Ja na początku wypożyczyłam laktator elektryczny medela, koszt wypożyczenia jakieś 5-7 zł na dobę + kaucja, ale był super. Zamiast się niepotrzebnie stresować, zastanów się nad tym. Może warto chociaż przez miesiąc się pomęczyć, a może szybko laktacja się unormuje i będzie ok. Możesz też przejść na mm i nikomu nic do tego, masz być szczęśliwą mamą. Ja nastawiałam się na bezproblemowe karmienie, a życie pokazało swoje. Głowa do góry i daj znać.
  5. Lamia_81 pewnie jak wszystko tak i to trzeba podzielić przez 2. Tak jak z pierwszym dzieckiem, człowiek robi wszystko, żeby było dobrze, zgodnie z zaleceniami, jeszcze najlepiej wg.książki, ale tak się nie da. Każde dziecko jest inne, np. teoretycznie najpierw zmiana pieluchy, a potem karmienie, a nas było odwrotnie, itp. itd. Podobnie z mlekiem modyfikowanym, gdyby Ela piła, tyle co piszą na opakowaniu, to niezły pulpet byłby z niej. Jeszcze 2 dni i dołącze do przeterminowanych...obyście zdążyły się rozpakować :)
  6. pestycyda na pocieszenie chyba lepszy pies od kota. Ja tutaj nic nie mogę na wierzchu zostawi bo kot t zaraz obsika. Jak wymalowaliśmy pokój Eli, to jeszcze farba nie wyschła, a już było naszczane. Jeszcze na dodatek nic t nie można powiedzieć, bo się obraża, a "to przecież tylko kot". No jak Ela coś zbroi, to też powiem, że to tylko dziecko. Jakby tego było mało, to z ciotką dokarmiają bezdomne, które zadomowiły się na podwórku i nic nie można zostawić. A jak była żółta plama na zielonej trawce, to ciotka myślała, że to Ela siku zrobiła i mi nie wierzyła jak móiłam, że to nie ona, a okazało się, że to koty. Z psem nie wygrasz, ja nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale w mieszkaniu bym nie trzymała. Zaszcza jeśli to duży pies. Ciężko masz tym swoim chłopakiem, ciekawe dlacztak się zachuje przy Tobie. Ela też woła mnie, żeby ją wyręczyć, ale nie do tego stopnia. Trzymaj się i oby szybko to się skończyło
  7. u mnie ktg ok, ale ciśnienie prawie 160/90. Póki co dostałam receptę i do domu. Jestem ciekawa, czy już do końca te leki, czy po jakimś czasie każą odstawić. No i czy czasem znów mnie nie czeka cc.
  8. aramis też masz niezłe przeboje z rodziną. Czy z cm w brzuchu kg też Ci przybywa? Ja używałam samej oliwki i to nie codziennie, a dużo więcej rozstępów nie mam. Mam pytanie, czy wybieracie się w jakieś podróże 15o km? Ja chciałam jeszcze przed porodem mamę odwiedzić.
  9. AniaWWW to masz anioła :) Ela naoglądała się Małych Einstein-ów i jak dorwała w sklepie baleriny, to nie chciała oddać "swoich baletek".
  10. aguś kiedy będą od Ciebie dobre wiadomości... pestycyda jak do tej pory to na Elę działa karna poduszka, chociaż i tak bywa niegrzeczna i muszę ją przywoływać do porządku. I tak jak przypuszczałam nie dostała się do przedszkola. Może to i lepiej, bo nie wiadomo jaką mała będzie miała odporność. Z drugiej strony, to mi szkoda, bo Ela tak ciągnie do dzieci. Tak na dobrą sprawę, to te kryteria są o kant d...., bo gdybym nie była w ciąży, to szukałabym pracy (jeśli do tej pory bym jej nie miała), ale nikogo to nie obchodzi, ważne czy rodzic już pracuje. Niby taki niż demograficzny, placówki pozamykali, ale jak człowiek chce aby dziecko do przedszkola poszło, to jest problem. W przyszłym roku też nie muszą jej do przedszkola przyjąć, bo powiedzą, że są miejsca w oddziałach przedszkolnych w szkole. Ręce opadają
  11. i ja czytam, ale te Święta spędziłam na wsi u mamy (musiałam odbić to Boże Narodzenie w szpitalu). Też mam problem z nisko położonym łożyskiem, ale gin powiedziała, że wraz ze wzrostem macicy powinno pójść do góry. Nic nie wspomniała, że trzeba leżeć itp. W pierwszej ciąży córka była ułożona pośladkowo i tak zostało do końca. skończyło się cc i nawet nie rozpaczałam z tego powodu, dopóki córka nie przyszła na świat. Teraz też mała tyłkiem się wypięła i mam nadzieję, że i to łożysko będzie w normie i dzidzia fiknie do góry nogami, bo na cc nie mam najmniejszej ochoty, chyba że ze wzgl zdrowotnych. Jeszcze przede mną glukoza....
  12. również życzę Wesołych Świąt anula2500 trzymam kciuki, żeby faktycznie była córa pestycyda na pocieszenie napiszę Ci co moja Ela wywija. W czwartek poszłam do kościoła, ubrałam ją, bo teściowej nie było, a jak wychodziłyśmy to akurat m przyjechał. No to pytam, czy idzie ze mną do kościoła, czy z tatą na spacer. I biega ode mnie do taty i chce ze mną na spacer. Pytałam z 10 razy czy idzie ze mną,ale ja idę do kościoła, no i zdecydowała że ze mną. Cwaniara myślała, że przeforsuje spacer, i do kościoła weszła z płaczem i marudzi "ja chcę zostać" (z tatą). Potem macha mi ręką i idzie w stronę wyjścia, ale ludzie ją zatrzymują. Później wchodzi po schodkach do bocznego ołtarza i skacze. Idzie na środek kościoła, przewraca się, klęczy i na klęczkach idzie w moją stronę i co jakiś czas się przewraca. Potem stoi przed ołtarzem i macha wokół siebie plecakiem. Kara na bajki nie pomaga. Dzisiaj pół mszy siedzi w miarę grzecznie, potem idzie przed ołtarz, aż myślałam że w końcu stanie koło księdza. Co zejdzie bliżej ławek, a ja po nią podchodzę, to mi ucieka do ołtarza. W końcu po nią idę i ksiądz mówi, abym weszła na zakrystię. Tam jest 3 innych księży, w tym proboszcz i mi mówią, że trzeba tłumaczyć dziecku, uczyć, gdzie jest i jak się zachować. Ja za każdym razem pytam ją czy będzie grzeczna i czy wie, czego nie robić i za każdym razem obiecuje mi, że nie będzie biegać i skakać, a robi co innego. Po mszy ksiądz odprawiający, mówi mi że mam mu nie mieć za złe, że kazał mi wejść na zakrystię, bo jakby upadła na tych schodach, to byłoby źle,a poza tym ludzie też nie moga się skupić na mszy. Odpowiedziałam, że rozumiem i tłumaczę dziecku, a ona i tak swoje. Z tego wszystkiego aż się popłakałam. Podobnie jak w ciąży z Elą hormony szaleją i stałam się płaczliwa. Dostała od księdza obrazek i myślała, że to nagroda. Za to w domu w nagrodę miała karę. Ponad 5 min siedziała na poduszce i wyła, bo płaczem to ciężko nazwać. Gdyby nie to, że jutro jedziemy na wieś, to sprawdziłabym, czy do niej dotarło, bo jak pytałam, to odpowiadała, że się nie biega i nie skacze, tylko siedzi i stoi. Już i tak nie poszłąm na mszę dla dzieci, żeby jej nie kusiło, ale to nic nie dało. Nauczyła się, że idzie do przodu, to teraz zamierzam siadać w końcowych łąwkach i to po środku, żeby nie mogła z niej wyjść. Może to poskutkuje, a jak nie, to kary na poduszce się wydłużą. Wczoraj też była chwila grozy, bo po wyjściu ze święconką biegła chodnikiem do końca i dobrze, że m ruszył za nią, bo by się nie zatrzymała przed ulicą, mimo iż wołaliśmy, że ma się zatrzymać. Jeszcze m nigdy jej tak nie skrzyczał. Już czasami brak mi sił, inne dzieci potrafią być grzeczne, a ta na mszy urządza cyrk, a przecież już nie jest taka mała i swój rozum ma. Pozdrawiam Was
  13. zastanawiam się nad imieniem... Asi nie będzie, bo m ma "ale". dałabym Monika, albo Jolanta, ale siostry mają tak na imię. Sylwia m też się odwidziało, za to podoba mu się Liliana i przystał na Kasię. Byłaby Ela i ...Ula - ale teściowa tak się zwie... Dobrze, że jeszcze jest trochę czasu...
  14. paula jestem :) ale sobie narobiłam...zgodnie z zaleceniem brałam iladian direct i dopadło mnie pieczenie. Wytrzymać nie można. Agaa ja zawsze chciałam trójkę, a nas w domu była 4. Tyle że różnica mniejsza, bo między mną ( najstarsza) a najmłodszą siostrą jest 5 lat. Trzeci był brat i teraz się śmiejemy, że mamy obciążenie genetyczne po mamie, że chłopak jak już to urodzi się trzeci (wszystkie mamy po 2 dziewczynki, a jedna z sióstr trzeciego chłopaka). Co do wielodzietności, to ostatnio koleżanka chyba się na mnie obraziła, bo budują dom (bardzo mały, bo na tyle tylko mogą sobie pozwolić) i ona oczekuje na 3 dziecko. I zamiast ugryźć się w język powiedziałam pół żartem, pół serio, że teraz przy trójce, to mały ten domek będą mieć. Nic mi nie powiedziała, ale po rozmowie wysłała sms, że nie muszą mieć każde swojego pokoju, bo siostrzeniec ma i do tego furę zabawek i nie wygląda na szczęśliwego. Co do tego ma i rację, ale mi chodziło raczej o przyszłość, kiedy zapewne będą chcieli mieć swój własny kąt, żeby zaprosić kolegów, albo dziewczynę. Ale to nie moja sprawa. W każdym razie zawsze byłam za tym, aby dziecko miało rodzeństwo. Nikt o tym nie mówi i nie myśli, ale prawda jest taka, że nigdy nic nie wiadomo. można wyjść z domu do pracy i już nie wrócić, po drogach też wielu wariatów i pijanych jeździ. Nawet wyłączając wypadki rodzice wiecznie żyć nie będą. M jest jedynakiem i wskutek tego nigdy nie odwiedzamy jego dalszej rodziny. Jeśli już do kogoś jedziemy, to jest to moja rodzina. A "kochana babcia" jak wyszła przed 10 tak teraz wróciła zmęczona i nawet nie ma siły z wnuczką puzzli ułożyć. Tylko słyszę jak ją strofuje i się wydziera. Niech tak dalej robi, to całkiem ją zniechęci. No, najlepiej włączyć bajki, jak teraz... A druga kopie i kopie :)
  15. :( K1988 gościu u mnie przy każdej wizycie gin sprawdza "ręcznie" szyjkę. Dopiero teraz jej zdaniem się skróciła i dlatego zmierzyła przez usg.
×