camisia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez camisia
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
O widze, ze odzew pomaranczki jest natychmiastowy... Bardzo sie ciesze, ze jestes szczesliwa... Nie powinnas w zwiazku z tym miec problemow, jak ktos Cie pyta dlaczego karmisz w ten sposob... Mow, ze jestes dzieki temu szczesliwa i spawa z glowy... Dlaczewgo Cie to irytuje?? Dla mnie to jest normalne. Jesli bym Cie zapytala dlaczego tak robisz (bo przeciez kazdy ma wolny wybor), to tylko ze zwyklej ciekawosci... Tak samo jak bym Cie zapytala, dlaczego na wczasy jezdzisz w gory a nie nad morze... Poprostu zwykla ciekawosc... lub sposob na poszerzenie wlasnych horyzontow (doswiadczenia zyciowe innych osob czesto sa bardzo pouczajace i ciekawe). A dlaczego nie pytaja tak czesto dlaczego sie karmi piersia? Dziwie sie, ze zastanawiasz sie nad tym... przeciez jestes matka... Tak samo jak malo kto pyta dlaczego rodzilas naturalnie... Po prostu to jest naturalne, tak nas wyposazyla natura... Poza tym sa niezbite dowody naukowe, ze pokarm matki jest najlepiej przystosowany do potrzeb malego glodomora... Wiec pytania w te strone sa rzadsze... Ale tez sie zdarzaja... Nie wiem dlaczego robic sobie z tego jakies problemy? Jakie to ma znaczenie kto o co pyta? A sprawa sposobu karmienia... to juz wogle cos bardzo inywidualnego i nie zawsze kobieta moze decydowac o tym w pelni... Czesto nawet jak chce karmic piersia, to nie moze (malo pokarmu lub inne powody) a zdarza sie i w druga strone, ze prawie sie nie daje "odstawic od cyca" malego ssaczka... Wiec historia to dluga jak swiat... Fajnie czasami o tym sobie pogadac miedzy matkami, co my tu czynimy... I nam z tym dobrze. Wiec jak chcesz to rozmawiaj z nami normalnie, ale nie obrazaj nikogo, nawet jak ma odmienne zdanie niz Ty! Dzieki za odpowiedz i zycze wszystkiego co najlepsze Tobie i Maluszkowi! :) Skoro jestes szczesliwa, to nie powinny Cie draznic zadne pytania na temat karmienia czy pielegnacji dziecka... Robisz wszystko co najlepsze dla Twojego Skarba... i tak trzymaj.
-
Rumianella - pisz Kochana, bo samotna tu bede z brzuchem... I nie martw sie, lada moment sie zacznie... Tak jak pisala Renatinka czy Agatek... To jest tak niespodziewane, ze sie zdziwisz... No i pozostale brzuchatki... Meldowac sie i niczym sie nie smucic!!! Zobaczycie za pare tygodni czy miesiecy... bedziecie sie na ulicy z lezka w oku ogladac za ciezarnymi... :) SURI!!! Ona chyba juz urodzila... :) Dorka - trzymam kciuki, zebys nie miala zadnych niemilych przezyc czy niespodzianek w szpitalu! Bedzie dobrze, zobaczysz! Jutro trzymam kciuki! Od rana tu zajrze, bo oczy mi sie zamykaja... Moze jeszcze kogos zastane, bo teraz (po przesunieciu czasu) mamy 10 godzin roznicy... Buziaki wielkie od nas!
-
Czesc Dziewczyny, az sie wystraszylam... tylko chwilke mnie nie bylo, a juz myslicie, ze urodzilam... Nieee... Jescze nie. Tylko weekend mialam... Nie udalo mi sie tu zajrzec, bo maz w domu, w dodatku rozchorowal sie. Wczoraj po lekarzach jezdzilismy... i blagalismy Hanie, zeby nie zrobila numeru i nie zaczela sie pchac na ten swiat... bo Tata nie moglby raczej jej pierwszy witac... Na szczescie juz drugi dzien na antybiotykach i lepiej sie czuje. A ja ciagle w dwupaku... choc nie narzekam, bo jeszcze mam kilka dni do terminu, a co do przeczuc listopadowych, to pewnie i dluzej pochodze... Moze nie spieszno mi tak rowniez dlatego, ze mam troche stracha, jak to bedzie z dwojeczka... Betix, masz prawo tak reagowac... Ja sie boje, ze ze mna bedzie gorzej! Ja juz czasami nie daje rady z moim urwiskiem... Dzis np. kaldzenie jej spac trwalo prawie 2 godziny... masakra... Co ja zrobie, jak jeszcze bede miala niemowle wiszace na cycu? Wole nie myslec, bo jestem przerazona.... No, ale inne kobiety daja rade to i my musimy... Poza tym u mnie nic nowego, poza tym, ze nadal sie czuje dobrze, tzn. lepiej niz ostatnio... Jedynie skurcze mnie nawiedzaja dosc bolesne... Ale to podobno normalne przy drugim dziecku, ze sa czestsze i silniejsze (te przepowiadajace). Tak wiec jest bez zmian... Mala rusza sie mniej i delikatniej, no ale coz sie dziwic... nie ma juz miejsca. Brzuch mam olbrzymi! Jestem juz strasznie zmeczona, bo bardzo pozno juz... i ciezko mi odpisac kazdej z Was. Postaram sie nadrobic to jutro rano. Tylko napisze to co najbardziej pilne... Gratulacje dla 4sz4!!! Super, ze juz Ola jest z Wami i ze jestes w dobrej formie... Renatinka - ciesze sie, ze masz takie wspomnienie z porodu... To wspaniale! Ja tez takie mam z pierwszego... choc nie ukrywam, ze troche mam juz stracha przed kolejnym... ale nie tyle boje sie, co mam "treme"... jak przed jakims wystepem... Glupie, wiem... ale jakos boje, zeby wszystko bylo dobrze, zeby we wlasciwym momencie sie to stalo, zeby Pola miala opieke, zeby Jedrek zdarzyl na czas... Ach, za duzo chyba mysle... :) A Filipek - cudowny!!! Gratulacje! No i na koniec mniej przyjemna sparawa, ale musze sie wypowiedziec teraz, bo nie dam rady przemilczec... POMARANCZKA.... Nie wiem, czy to szczucie nas nawzajem na siebie, czy rzeczywiscie, ktoras z nas nie ma odwagi napisac co mysli... W gruncie rzeczy nie wazne (choc mysle, ze to ktos z zewnatrz nas probuje rozbic). Po pierwsze, jak Cie cos doprowadza do takiego stanu, ze musisz tu na forum klac, to nie czytaj go!!! Proste chyba? Po drugie, mam wrazenie, ze jestes albo bardzo nieszczesliwa, albo masz ogromne wyrzuty sumienia, ze nie karmisz piersia!!! Dla zadnej z nas to nie ma znaczenia, w jaki sposob karmimy dzieci... Kazda robi to najlepiej jak umie i tak jak chce. A tu na forum dzielimy sie naszymi doswiadczeniami, opiniami, spostrzezeniami, przezyciami... A poniewaz sposob karmienia wynika z jakiegos powodu, to piszemy sobie dlaczego tak robimy... To chyba normalne... Niektore z nas karmia butelka, bo tak chca, tak im wygodniej, tak sa szczesliwsze - normalne i prawidlowe. Niektore karmia butelka, bo musza dokarmiac, albo zwyczajnie maja klopoty z laktacja... To chyba tez noramlne... Sa takie, ktore karmia butelka, bo musza wrocic do pracy... albo musza tak karmic ze wzgledow na wlasne zdrowie, albo z powodu zapalenia piersi... Powodow moze byc tysiace... Tylko, dlaczego to ma byc temat tabu??? Czy to cos zlego o tym rozmawiac? Dlaczego nie mozemy sie podzelic swoim doswiadczeniem, dlaczego nie mozemy zapytac o karmienie??? Przeciez jak ktos nie chce odpowiedziec, to nie musi... Ale dlaczego ma nie chciec, skoro to normalna sprawa??? Dziwi mnie, ze piszesz o "nagonce", a sama ja robisz!! Przeciez bez skrepowania pytalysmy sie wzajemnie np. dlaczego nie chce ktoras z nas rodzic silami natury... Nie bylo zadnych nieprzyjemnych komentarzy ani "obrazy majestatu"... Pytalysmy sie o wiele roznych kontrowersyjnych spraw i nikt sie nie urazal... A jak chcesz pytac dlaczego ktos karmi piersia, to czemu nie pytasz?? Prosze bardzo! Co za glupie gadanie (za przeproszeniem)... Ja jeszcze nie urodzilam, ale piersze dziecko karmilam prawie 2 lata piersia i chcialabym drugie tez tak karmic... I moge Ci napisac dlaczego... Z wygody... bo nie musze pilnowac czasu, ilosci, temperatury... nie musze w nocy biegac do kuchni, tylko na spiaco wyciagam cyca i po sprawie... Ale moze i ze skapstwa :P Mleko modyfikowane jest takie drogie... wiec szkoda mi pieniedzy, jak mam domowej produkcji... Dlatego tez mam wielki szacun i podziw dla dziewczyn, ktore karmia butelka, bo musza w to wkladac znacznie wiecej wysilku i milosci! Przepraszam za moj ton... ale nie bylo to ladne atakowac MG29... I wogle takie wypowiedzi... Skoro jestes jedna z nas, to zal mi Ciebie za tchorzowstwo... MG29 - blagam, odezwij sie i nie reaguj na zaczepki pomaranczki... Trzeba jej chyba wspolczuc, bo ma jakies problemy ze soba, a nie brac na serio takie wypowiedzi. Bez Ciebie nie bedzie tu tak samo!!! MG29 - dzieki za kilka slow odnosnie drugiego porodu... :) Mam pytanie: Czy po porodzie bylo trudniej niz po ostatnim? Bo kilka osob juz mi mowilo, ze duzo bolesniej przechodzi sie polog, obkurczanie macicy... Jak bylo u Ciebie? I wogle jakie doswiadczenia maja pozostale "podwojne" mamy?
-
Ja mysle, ze 4sz4 juz urodzila Ole... :) Ciekawe jak tam Rumianella i SURI... Dorka - to rzeczywiscie troche nie ladnie sie ulozylo z tym lekarzem... Rozumiem Twoje obawy... Jednak w obecnej sytuacji juz nic nie mozesz poradzic... Mimo wszystko jakos mam przeczucie, ze wszystko bedzie dobrze. :) Trzymaj sie Kochana!! Smalle, Misiaczka - odezwijcie sie! To nic, ze jeszcze troche do terminu, ale moze Wy juz Mamusiami... Jej, jak nas juz niewiele zostalo do rozpakowania... Ja Was potrzymam z ta tabelka jeszcze troche... takie mam przeczucie (cos mi sie wydaje, ze los mnie "nagrodzi" 1-szym listopada... choc na szczescie tu u nas to zwykly dzien). A jak rzeczywiscie cofnelam sie do 7 miesiaca, to poczekacie na mnie nawet do Nowego Roku... :P Uciekam jeszcze cos porobic i na jakis spacerek z Polka... Buziaki!
-
Gabrysia - to rzeczywiscie masz stresa z tym terminem... Musisz pamietac, ze termin to rzecz umowna i nie zawsze jest trafny i nie zawsze dziecko ma ochote wyjsc wlasnie wtedy... porod terminowy to porod miedzy 38 a 42 tygodniem ciazy... Wiec nie ma co na sile liczyc, kiedy doszlo do poczecia... kazde dziecko rozwija sie w innym tempie... Jednak niepokojace jest, ze nie jestes juz pod opieka lekarza! Teraz to juz powinnas miec wizyty co tydzien i KTG... tak mysle... A tu nic? Pewnie wszystko jest dobrze, jak dzidzia sie rusza... ale... Nie wiem co Ci poradzic. Zadzwon do lekarza, albo do szpitala... Moze powinnas miec USG lozyska, zeby sprawdzic w jakim jest stanie... Nie chce Cie straszyc, ale "przezorny zawsze ubezpieczony"... A stawka jest duza w tym przypadku...
-
Co do mojego oslawionego poloznego... :P Nie dziwia mnie lekarze poloznicy - faceci... Moj gin to tez facet... normalne i nie mam oporow. Ale siostra polozna w wydaniu meskim... kurcze jakos tak mi bylo dziwnie... Zwlaszcza, ze jakos nie bylam przygotowana na taka niespodzianke... No i jego maniery, sposob mowienia... takie "kobiece" to juz wogle... :) To trzeba by zobaczyc... nie da sie opisac. Wczoraj dzwonil do mnie, zeby zmienic godzine nastepnej wizyty... Jak zaczal: "Hi Darling... George, your midwife is speaking..." Musialm uwazac, zeby sie nie rozesmiac... Midwife (polozna) to typowe zenskie okreslenie, wiec z tym Grzesiem jakos nie pasuje mi... A z glosu przez telefon nie da sie wyczuc, ze to facet... sopranem chyba spiewa... Normalnie jaja... Co do czarnych... czy innych ras... To ja nie mam zadnych problemow, bo u nas w AU mamy istna mieszanke... I wlasciwie wiecej juz tu chyba hindusow i azjatow niz bialych... A i masa afrykanow... George jest bialy, ale tez nie stad, bo silny angielski akcent ma... Tyska, no to sie nie zrozumialysmy... :) Tak jak myslisz, raczej tu juz zostane... Po pierwsze nie mam wyjscia :P , bo moj Jedrek nie dalby rady w Polsce (za dlugo juz tu mieszka - dobrze ponad 20 lat, ja krocej, bo na stale zaledwie 5)... Zreszta tu juz wszystko mamy: prace, dom, dzieci... Wszyscy jestesmy obywatelami AU - o Polskie obywatelstwo dla dzieci bedziemy musieli sie postarac... No a po drugie dobrze mi tu... To miejsce ma cos w sobie, ze czlowiek juz nigdy nie przestaje za nim tesknic jak raz je zobaczy... Wiec chyba raczej nie wroce do Polski na stale... choc w zyciu roznie bywa, wiec lepiej nie mowic "nigdy" :)
-
Sorki, Dagar doczytalam... Ze jestescie na butelce... Wiec te kupki moga sie takie zdarzac... Moze troszke Kornelke wiecej dopajaj, to beda luzniejsze... Tak jak pisalam, ze mleczko sztuczne trawi sie trudniej i wolniej, wiec kupki dluzej przebywaja w jelicie gdzie jest z nich odciagana woda... moga byc bardziej zwarte. Musisz jednak to kontrolowac, zeby nie dopuscic do zaparc. Najlepsza rzecza jaka mozesz robic to dbac, zeby duzo pila (wode, czy to co Ci zaleca polozna czy lekarz). :)
-
Czesc Dziewczyny! Chyba zaczne sie jednak wtracac w rozmowy o Waszych Maluchach... bo mojemu chyba dobrze jeszcze w brzuchu... :P I wogle jakos tak wczoraj i dzis dobrze sie czuje (smieje sie do meza, ze chyba cofnelismy sie do 7 miesiaca... bo brzuch jakis mniejszy mi sie wydaje i wogle jakos mam wiecej sil... ogolnie jakos inaczej - lepiej). Stwierdzilam, ze te dokuczliwe skurcze to od malinek chyba... Bo wczoraj nie pilam i dzisiejsza noc bezskurczowa (tzn. skurcze sa ale nie bola). Za to miednica daje popalic, ale to dlatego, ze troche polezalam i pospalam... No ale wyspana jestem chociaz... :) Lepiej zrywac sie co pol godziny bo boli miednica, niz co piec minut bo skurcz boli... :) Najpierw JoG! Bo piszesz, ze Mala sie krztusi pokarmem... Ja mialam to samo! Za duzo lecialo... Jest na to swietny sposob. Musisz dzidzie do cyca przystawiac nieco wyzej... brodawka ma byc nizej niz buzka (trudno to opisac... szkoda, ze nie moge pokazac). Tak aby dzidzia ssala piers "pod gorke"... To, ze pionizujesz dziecko moze niewiele dac. Musisz Mala zwrocic tak "nad cyca". Wtedy dziecko bedzie musialo polykac pokarm "z dolu" a nie bedzie on sie wlewal sam do gardelka... Sprawdz, u mnie podzialalo! :) Nieznajoma - moja Pola cyckala prawie non stop przez pierwszych pare tygodni... Przyrastala do cyca!! Wiec karmilam ja ile sie dalo. Takze przed kapiela. A tak wogle, to kapiele to u nas byl oddzielny temat... Polka bala sie ich, wrzeszczala okropnie... Dla mnie to byl stres nieziemski, wiec uzywalam cyca jako pocieszyciela... Przestala bac sie kapieli dopiero jak zaczela siadac w wannie (moze dlatego tak szybko zaczela siadac wogle :) ). Tak wiec, ja niewidze nic zlego w tym co robisz (choc wiem, ze sa opinie, zeby dzieci nie karmic przed kapiela, bo moga ulewac). Ja robilam tak samo i wszystko bylo dobrze. A jak karmisz mala naturalnie, to pamietaj, ze nie mozesz "przekarmic"! Mozesz dawac jej pic ile tylko ona chce. Tylko przy sztucznym mleczku trzeba zachowywac odstepy czasowe, bo to mleko trudniej sie trawi (dlatego tez dzieci czuja sie dluzej syte) i male zoladeczki potrzebuja odpoczynku miedzy karmieniami. Przy piersi mozna dawac ile chcesz... przede wszystkim ile dzidzia chce... Moj ssaczek doil non stop (przez to poczatki karmienia byly dla mnie dosc trudne, ale potem wszystko wrocilo do normy i bylo super). Lalune tez pisala, o trudnym wieczorze przy cycu... Mysle, ze to nie to, ze sie nie najada... Twoja corcia moze miec po prostu potrzebe bycia blisko Ciebie... a rowniez silna potrzebe ssania, co wiekszosc maluszkow ma... Ja to znam bardzo dobrze :( Mialam dosc... Smoczek tez nie dzial! Niestety musialam to przejsc samotnie (bez pomocy smoka) tylko ja, cyc i mala przyssawka :) :) Jednak pociesze Cie, ze dosc szybko Pola z tego wyrosla... :) Dagar - niestety nie pomoge przy zwartych kupkach. U tak malego dziecka nie mialam takich przypakow (choc przerobilam kilka rodzajow innych kupek). Moja Polka wrecz po kilka dni wogle ich nie miala... martwilam sie, bo kazda matka zaraz sie martwi... Ale na szczescie to jest normalne przy karmieniu naturalnym... Po prostu pokarm sie bardzo dobrze trawi i wchlania, tak ze dziecko nie ma z czego tej kupki zrobic... Choc sa dzieci ktore robia kupki kilka razy dziennie i to tez jest normalne. Wogle z kupkami to u nas byla jazda... bo Pola jest alergiczka... Mielismy rozne kupki lacznie z krwia... szpitale i wogle... Wiec temat kupkowy przywoluje u mnie niezbyt mile wspomnienia. I wiem na ich temat prawie wszystko... :) O ile sie da wiedziec prawie wszystko, bo kazde dzieciatko jest inne... Natomiast zwarte kupki pojawily sie u nas po 6 miesiacu zycia... ale to juz inna historia... Bedziemy to zapewne przerabiac w okolicach kwietnia... :)
-
A ja sie melduje z domku i w calosci... :) Zaczne od marudzenia... :P Noc mialam okropna, od 22.00 do prawie 5.00 rano skurcze mnie meczyly... Bolaly juz duzo bardziej, ale jeszcze nie na tyle... i rzeczywiscie przeszly... Troche mnie to wkurza, bo spac nie moge... wogle to ze boli... nie wiem po co, skoro to i tak nic to nie daje. Ponadto boje sie, ze jak jednak powoduje to jakies rozwarcie, to potem moze pojsc za szybko i rzeczywiscie nie wyrobie sie do szpitala... Ah, ale to juz nie ode mnie zalezy... A wczoraj mialam wizyte w szpitalu... Najwiekszym przezyciem bylo dla mnie, ze polozna, z ktora bylam umowiona, okazala sie poloznym!!! ;) Cala wizyte bylam tak zszokowana, ze slowa nie moglam wydusic... Pan polozny, oczywiscie bardzo elokwentny (moj Jedrek stawia, ze na bank homo... zreszta bylo widac), bardzo gadatliwy, jednak za wiele mi nie powiedzial... jedynie to co zwykle, ze Dzidzia juz wstawiona nisko... ze wszystko gotowe... i takie tam... Generalnie wszystko w porzadku... Umowil mnie na nastepna wizyte prowizorycznie, bo twierdzi, ze do srody nie dochodze (w co do konca nie wierze, bo roznie bywa) i juz nie w szpitalu, tylko w Centrum, w pokoju gdzie bede rodzic... Tylko jeszcze dokladnie poinstruowal mnie co do przyjazdu do rodzenia... A wiec musza byc spelnione 3 warunki: 1. skurcze co 5 minut trwajace nie krocej niz 90sec.; 2. musza byc regularne conajmniej przez pol godziny; 3. musza bardzo bolec... tak aby nie mozna bylo nawet mowic... musza koncentrowac caly organizm... No i u mnie wszystko jest tylko z ostatnim kiepsko... I to chyba prawda, ze sa to nie te, bo rzeczywiscie po kilku godzinach przechodza. Wiec spoko... tylko wkurzona jestem, ze niepotrzebnie cierpie, zwlaszcza w nocy, kiedy spac powinnam. Jedno dobre, ze przynajmniej miednica nie boli od lezenia :P No i tyle... Jak bym byla w Polsce to juz pewnie bym dawno Hanke miala... a tak czekamy. Choc nie narzekam, bo nie spieszy mi sie strasznie (co prawda nie chcialabym przenosic za mocno, bo pewnie bede sie stresowac po dwoch tygodniach... ale wtedy to wywolaja). Tak wiec dziewczyny, nie liczcie na mnie zbyt predko... i jak zostane tu ostatnia, to zajrzyjcie do mnie choc na chwilke... :P 4sz4 - juz pewnie rodzi... nic sie odezwala wieczorem... Nie wiem jak tam Gabrysia, bo sie nie odzywa... Ale dwie pierwsze: Basiek i Mazia juz napewno po wszystkim. No i teraz Rumianella i SURI w kolejce... Trzymam kciuki Dziewczyny!! Juz nas tak malo zostalo w pierwszej czesci tabelki... SURI - dzieki za troske, Kochana! U nas niestety nie da sie, ot tak podjechac do szpitala, jak w Polsce... Tu trzeba umowic sie telefonicznie z polozna w razie jakichkolwiek watpliwosci czy wydarzen... Dzwonilam i kazala sprawdzic to na wizycie (wczorajszej). Niestety Pan Polozny (kurcze jeszcze jestem pod wrazeniem... beda jaja, jak trafie na jego dyzur jak zaczne rodzic... niewiem co zrobie...) stwierdzil, ze jest ok skoro nie ciekna strumieniem. Spytal, czy dla pewnosci nie chcialabym byc zbadana... Jedrek wrzasnal "nie"... A ja stwierdzilam, ze jesli jest bezpiecznie bez tego badania to ja nie chce... I tak stanelo. Mam czekac co bedzie dalej... jak poleci wiecej, albo z krwia, to wtedy juz koniecznie dzownic i przyjezdzac. Jestem w miare spokojna, bo w poprzedniej ciazy bylo zupelnie tak samo, najpierw lekkie saczenie wod i niedlugo po tym poszlo juz pozadnie i dopiero trzy dni pozniej zaczal sie porod... Bylam zadowolona, ze tak sie stopniowo rozwijala akcja, bo przez to porod mialam lekki i szybki... Tylko skurczy bolesnych nie bylo przed, tak jak teraz... To mnie troche zastanawia... No ale coz, kazda ciaza inna. Dorka, piszesz o tym saczeniu... To moga nie byc wody. Pan Polozny wczoraj powiedzial, ze w koncowce ciazy (tak jak jestesmy) pochwa moze produkowac bardzo duze ilosci nawilzajacego sluzu, ktory jest wlasciwie wodnisty i moze wyplywac sprawiajac wrazenie saczenia wod... A Ty piszesz o malej ilosci, wiec to moze to... Ja troche sie wystraszylam, bo u mnie konkretnie polecialo (wszystko mialam mokre), ale moze to tylko nadgorliwosc mojej waginy... :) Buziaki wielkie dla wszystkich... ide jeszcze poogladac zdjecia, bo do tej pory nie dotarlam jeszcze na nasza poczte... Zajrze tez tam za jakims telefonem kontaktowym, bo pewnie jak sie zacznie i troche jak urodze, to nie bede miala neta, wiec dam znac ktorejs z Was na telefon...
-
caramella - rowniez, wielkie gratulacje!!!
-
Gratuluje nowym Mamusiom!!! Agata i lubila!!! Ale Wam ladnie poszlo!!! PSEUDO...........wiek....termin......imię.........woj... .........dziecko Basiek11...........27......9.10.09....Radosław...śląskie .......pierwsze mazia112..........22.....11.10.09....Miłoszek....Małopol ......pierwsze Gabrysia04.05...23.....11.10.09....Alanek.....Świętokrzy skie..drugie 4sz4 ...............20.....16.10.09......Ola........Śląsk........ ...pierwsze RUMIANELLA.......27....22.10.09...Larysa.....dolnośląski e...pierwsze SURI.................30....22.10.09....Dawid......śląski e........pierwsze DORKA572..........29....26.10.09....Nikola.......ŚLĄSKIE .....drugie camisia.............35....28.10.09.....Hania.....Melbour ne....drugie smalle...............27....28.10.09.....synuś........UK. .........pierwsze Misiaczkaa.........22....31.10.09.....???????.......pomo rskie...pierwsze Mama............Data....…TC........Imię........Por ód......Waga/Cm Mery27..........15.07.….28.....Maksymilian.....SN......1300/38 Marta Dz....... 15.09 ....36 ......Zuzia ..........CC ........2700 Kliforka ....................38.........................SN........324 0 /53 Tyśka............24.09....38.... ..Emilka..........CC............3500 monia_monia....24.09...39.......Marcel.........SN.........3750/54 alla23.............24.09...38.......Mateusz.......SN. ........3850/60 Dagar............25.09....37.......Kornelka.......CC.... ....2960/57 K_Z_Kasia.......26.09....39.......Kubuś..........SN..... . ..3330/56 migotka200.....27.09....39.......Piotruś........CC...... ....3370/58 Angela24........29.09....39.......Martynka......CC...... ... 3100/55 Mewka..........30.09.....39........Maja...........CC.... ......3020/52 Tymczasem.......2.10....40.....Piotrus...........SN..... .....3300/56 Kasia444..........3.10.....39........Szymon........SN... .......3750/57 MG29..............3.10.....41.......Igorek..........SN.. ........3280/54 Nieznajoma......5.10.....41......Blanka...........SN.... ......3300/47 Lalune.............5.10....38.......Nadia............SN. .........3400/56 Czula...............6.10....41......Malinka.........SN............3100/53 Betix...............8.10....39......Filipek..........SN.............2800/53 JoG.................8.10....40......Patrycja.......SN.............3520/54 Perełka1983.....12.10....41.....Pawełek.........CC...........3940/61 Pultaska...........12.10....42....synek.............CC.. .........4150/55 Jenny06...........15.10...40...Kacperek..........SN............4050/51 agatek-gagatek..16.10..39......Amelka..........SN............3700/54 kejtlin.............17.10....40......Rafałek........SN.. ..........3670/53 Jastro1.............18.10..41....Beniamin............... .........3350/54 Małgorzata 39 ...19.10..... ....RAFAŁEK.......CC..............4000/56 Renatinka........20.10......40....Filipek..........SN.. ..........3380/51 Anulka81..........20.10............Patrycja..........SN. ... .....3300/56 agata_xyz.........20.10....40...Emilek.........SN ...............2800/52 lubila................21.10....40....Ola.............SN..............3200/56
-
Zagladam na sekundke, bo zaraz jade do szpitala na wizyte... Tak wogle to mam stracha, bo skurcze mecza mnie juz od kilku godzin... sa regularne co 5-6 minut i trwaja dobrze ponad 1,5min. Jednak nie bola tak jak powinny... moge przy nich nawet stac, wiec to chyba nie to... dlatego tez czekam... Mysle, ze przejda. No, ale dzis moj czas na ogledziny przez polozna, wiec fachowe oko spocznie na moim brzuchu... :) Kurcze, jeszcze troche prasowania mam... Moglaby Hanka tak chociaz do weekendu sie wstrzymac... No, ale niech wychodzi kiedy chce... 4sz4 - trzymam kciuki!!! Nieznajoma - mysle, ze to dobrze, ze zapytasz lekarza... Choc pewnie zaleci Ci wit. D3, bo w Irlandii raczej naslonecznienie kiepskie... U nas w AU nie podaje sie jej dzieciom, bo mamy slonca az w nadmiarze... :) Ciekawa jestem co Ci doradzi...
-
4sz4 - perelka ma racje, do rekordu Ci jeszcze daleko... ;) A poza tym, nie musisz miec skurczy na KTG, zeby porod sie zaczal... Czesto poczatek jest zupelnie niespodziewany... U mnie np. bylo tak, ze skurcze byly, ale jak polaly sie wody, to nagle calkiem wygasly... i dwa dni pozniej, bez zadnej zapowiedzi nagle sie pojawily i to juz bardzo silne... tak ze chwila moment i Pola sie urodzila... Moze przechodzisz poczatek porodu bezbolesnie i zacznie sie na dobre jak juz bedzie zaawansowany... Choc bole, ktore masz to juz chyba poczatek... Nie stersuj sie tak, bo jak Ci juz pisalam, stres opoznia akcje... Moze to Twoje napiecie psychiczne blokuje dzidzie... Trzymaj sie Kochana i niczym sie nie martw! Martwie sie Pultaska... Mam nadzieje, ze macierzynstwo tak ja pochlonelo, ze o nas zapomniala... i ze wszystko dobrze z nia i z synkiem... Lubila - odezwij sie co u Ciebie...
-
Gratulacje dla Kejtlin!!! Synek wcale nie maly, w sam raz... :) A ja jestem w domku. Noc spokojna, tzn. zadnych sensacji... tylko troche skurczy (a nawet mniej niz zwykle), saczenie bardzo slabe... tylko bol miednicy jak zwykle nie do zniesienia... i opuchlizna gigantyczna... Polowe nocy przesiedzialam na sofie... Ale to wszystko norma od jakiegos czasu, wiec bez zmian u mnie. Dzis mam wizyte w szpitalu, wiec pewnie beda sprawdzac dokladniej... przede wszystkim czy to na pewno wody... To wazne, bo jak tak, to musze brac antybiotyk. Na wywolanie porodu sie nie zgodze na razie... Poki mozna czekac, to bede czekac... Scenariusz prawie dokladnie taki jak w poprzedniej ciazy... Najpierw saczenie sie wod (poprzednio trwalo to okolo tygodnia), potem polaly sie juz konkretnie z krwia... i dopiero 2 dni pozniej przyszla wlasciwa chwila i zaczal sie porod (dokladnie w terminowo). Cos czuje, ze bedzie powtorka... Termin mam dokladnie za tydzien... :) Wiec mam jeszcze troche czasu na ostatnie porzadki i prasowanie... Smalle - wiec moze Ty pierwsza? ;) Ja dolacze do Ciebie... Nieznajoma - blagam, spytaj lekarza, albo polozna o te witaminy!! Ja bym na Twoim miejscu nic takiemu malenstwu na wlasna reke nie podawala... W kazdym kraju jest inaczej i inne sa zasady... U nas np. wit.K dzieci dostaja po urodzeniu w szpitalu... Nie wolno wiec jej podawac pozniej! Moze i u Was tak jest (stad ten lek jest na recepte). Poza tym u nas tez nie podaje sie wit. D3 (karmiaca mama ja spozywa). Sa rozne zasady... Jak chcesz podac Malutkiej witaminki, to lepiej sama je jedz!!! Z mleczkiem dostanie i bedzie bezpieczniej. Jednak jak masz watpliwosci to zadzwon do poloznej lub pediatry! Pamietaj, ze "witaminki" sa bezpieczne tylko naturalne... syntetyczne (apteczne) sa lekiem! Mozna je przedawkowac! Zapytaj kogos fachwego o rade, zanim cos podasz dziecku! Jedynie wit. C jest w miare bezpieczna, bo nadmiar wydala sie z moczem... ale i tak zawsze lepiej podawanie lekow konsultowac z kims fachowym. Przepraszam, ze sie wtracam, ale wystraszylam sie jak przeczytalam o tych witaminkach... Pozdrawiam wszystkie i uciekam cos jeszcze porobic... Moze jakis spacerek sobie zafunduje z coreczka... :) Odezwe sie pozniej.
-
Renatinka i Anulka - wielkie gratulacje!!! Ale radosc!!! lubila - ty chyba nastepna... bo ten czop to juz chyba bedzie rozwijal akcje... :) A ja uciekam spac... polozna kazala sie szybko dzis polozyc, bo moge miec ciezka noc... Po poludniu zaczely mi sie saczyc wody... Nie jestem pewna czy to oby na pewno wody, bo nie pojechalam do szpitala na badanie. Dzwonilam tylko... Pojade jutro, bo latwiej to zorganizowac, o ile nic w nocy nie bedzie sie dzialo. Na razie nie ma krwi i nie leci za wilele, wiec czekam do jutrzejszej wizyty. Odezwe sie jutro (czyli jak u Was bedzie noc). Jak bede milczec, to jestem w szpitalu. Ale mysle, ze to jeszcze nie czas...
-
A, zapomnialam... Tyska pytasz kiedy do Polski... Ja bym mogla nawet zaraz!!! Pisalam tu kiedys, ze marze, zeby moze w przyszlym roku sie wybrac... zanim Hania skonczy 2 latka (wtedy taniej leci)... Jednak chyba nic z tego nie wyjdzie... W ubieglym tygodniu zdecydowalismy sie na nabycie ziemi i zaczynamy budowe nowego domu... Na razie wszystkie oszczednosci pojda tam... No i moj Jedrek nie bardzo chetnie mysli o tym wyjezdzie... Najchetniej wyslalby mnie z dziecmi, a sam tu zostal... On juz nie pamieta Polski i nie za dobrze sie tam czuje... po kilku dniach juz teskni za Antypodami... A ja boje sie z wesola dwojeczka w tak dluga i makabryczna podroz sie pchac... Wiec moze byc ciezko. Dodatkowo chyba jednak bedziemy musieli kupic bilet mojej siostrze, bo nie mamy matki chrzestnej dla Hani... wiec zamiast mnie poleci moja siostra, tylko ze w przeciwnym kierunku... No ale zobaczymy... nadzieje ciagle mam... :)
-
Najpierw gratulacje... Malgorzata, super, ze synus juz z Toba! Renatinko - trzymamy kciuki!!! A widzisz jaka niespodzianka... :) I terminowo :) Teraz czekamy na wiesci! No i latwego porodu zyczymy!!! Choc w tym momencie co pisze, to juz chyba jest po wszystkim... Anulka, u Ciebie tez wszystko juz sie rozkreca... Dziwne, ze masz tak nieregularne skurcze... moze jeszcze sprawdz jak dlugo trwaja. Jesli okolo minuty to moga byc te prawdziwe... No i sprawdz jak sie beda zachowywac po cieplutkim prysznicu... Jak przyniesie Ci on ulge, to jeszcze mozesz poczekac w domu, az sie wszystko unormuje... Choc w tym momencie jak to pisze, to juz pewnie rodzisz... albo juz masz szkraba przy sobie... :) Rumianella - czyli KTG ok? Tzn. dzidzia ma sie dobrze... A skurcze przyjda, zobaczysz... Czesto jest tak, ze pojawiaja sie niespodziewanie... Skoro masz rozwarcie, to wszystko jest w toku. :) 4sz4 - nie martw sie, Ola niedlugo Cie zaskoczy i wyjdzie szybciej niz myslisz... :) Odpoczywaj jeszcze sobie i zbieraj sily... Widzisz co pisza rozpakowane dziewczyny... Jeszcze bedziesz sie cieszyc tymi kilkoma dniami "wolnosci", gdzie mozesz polegac sobie spokojnie na kanapie, pic soczki, wcinac zielony groszek i czytac ksiazke... :) Wiem, ze zastrzelilabys mnie w tym momencie, bo chcesz juz rodzic... :P Ale zobaczysz urodzisz szybciej niz myslisz... Co do terminu... pisalam juz, kazde dziecko rozwija sie inaczej i kazde potrzebuje innego czasu na posiedzenie w brzuszku... Wiec nie ma co zbyt uporczywie liczyc... Poza tym podobno bardziej zestresowane mamy rodza pozniej... Wiec glowa do gory... relaks i niczym sie nie martw! A co do skorpionkow... Moja Pola jest skorpionkiem i nie narzekam poki co... ma dobry charakter, jest bardzo energiczna, ale ulozona... Jak ja obserwuje w grupie dzieci, to jest dobrym kompanem do zabaw i kontaktow (nie ma zadnych problemow, nie zabiera zabawek, chetnie sie dzieli - az mi dziwnie, bo ma prawo z racji wieku). Oczywiscie jest stanowcza i "wie czego chce", ale to chyba dobrze, bo zycie nie jest latwe... niech sobie radzi... I zupelnie nie mam nic przeciwko drugiemu skorpionkowi... Wydaje mi sie, ze tak sie utarlo, ze skorpion to zly znak. Kazdy znak ma swoje wady i zalety, jak kazdy czlowiek... Jakos przy skorpionach skupiamy sie na tych negatywach, a mysle, ze nie jest tak z nimi zle... :) A tak wogle, to nie bardzo wierze w gwiazdy... musialo by byc tylko tyle rodzajow ludzi ile znakow zodiaku... a mysle, ze jest ich tysiace roznych... Kazdy ma cos innego w sobie i ciezko poszufladkowac ich, zwlaszcza w tak niewiele grup. Zreszta mam przyklad w najblizszej rodzinie... Moj Tata - waga (14.10) - kocham go bardzo - ale... z opisu skorpionow to on byc nim powinien... uparciuch, kasa na prawo i lewo jak cos nie po jego mysli, do tego szczery do bolu... Nic z wagi u niego nie dostrzegam... A moja ukochana babcia (niestety juz nie zyjaca) skorpion (moja Pola urodzila sie dokladnie w dniu jej urodzin) ostoja spokoju, nigdy nie wadzaca nikomu, rozjemca wszelkich rodzinnych sporow... ulozona, spokojna, kochana!!!! Tak wiec, nie ma co sie martwic... :P Jenny - mi mowiono, ze dzieci karmione piersia nie zawsze odbija... potrafia wydalic powietrze podczas ssania. Oczywiscie dobry to nawyk potrzymac po karmieniu do odbicia, ale podobno nie zawsze jest to konieczne. Ja rzadko to robilam, bo Poli sie nigdy nie chcialo odbic... a potem czesto mi zasypiala od razu jak skonczyla ciagnac cyca... i ja (z lenistwa) ja odkladalam do spania bez natrzymania. Nigdy mi nie ulala. Pytalam polozna o to i mowila, ze ok, ale przestrzegala przed zasypianiem Malej przy cycu (ze nie nauczy sie sama zasypiac), jednak nie mialam problemow z jej zasypianiem... szybko sama "wyrosla" z zasypiania przy cycu i do dzis ladnie sama zasypia (nigdy, ani razu, jej nie usypialam!). Ale tez kazde dziecko jest inne, niektore musza odbic (te co ulewaja), wiec musisz wyczuc swojego szkraba... :) No i gratuluje szybkiego porodu i tych 4 kilogramow szczescia :) !! lubila - a moze Ola juz sie szykuje na wyjscie... :) Dzieci czesto tak "spokojnieja" przed wypakowaniem... :) No i ten czop wczesniej... Ja mysle, ze to juz bedzie niedlugo... SURI - spokojnie, nie martw sie infekcja... Jakby dzidzia szybciej zaczela sie pchac na swiat, to nic jej nie grozi... Lekarz wie co robi. A z drugiej strony, dobrze, ze masz takie podejscie, bo przynajmniej sie nie niecierpliwisz... :) smalle - dobrze, ze sie odezwalas! Mamy tez sam termin i mam bardzo podobne dolegliwosci... Dobrze, ze masz wsparcie u tesciowej. Nie wiem co z tym pecherzykiem (tzn. nie wiem co masz na mysli mowiac "na waginie", mysle ze chodzi Ci o wargi sromowe...) mysle, ze to chyba zylaczek... Normalna sprawa w ciazy i sie nie przejmuj, po porodzie zniknie. Niestety dzidzia uciska na naczynia krwionosne i krazenie nam siada... ale to przejsciowe. Kasiu444, Nieznajoma i reszta zapracowanych Mam - duzo sily Wam zycze! Wiem co to znaczy, pamietam trzy lata temu jak nie moglam wszystkiego ogarnac... Teraz mam wiekszego stracha, bo przy dwojce bedzie gorzej! No ale, co nas nie zabije, to nas wzmocni... Anulka, Tyska - do wrozki czy aniola mi daaaalekooo... Cierpliwosci mi brakuje, oj nawet bardzo... Moja starsza corka wiele by Wam powiedziala... :P A bole... moze za duzo narzekam i wydaje sie Wam, ze tak mam ciezko... W koncu powinnam sie cieszyc, nawet jak boli... jestem przeciez w ciazy... tak bardzo upragnionej! I to raczej juz ostatni raz (bo nie planujemy wiecej dzieciaczkow) "dwa serca we mnie bija"... Wiec mimo przeciwnosci ciesze sie z tego wszystkiego co czuje i przezywam. I porodu tez sie nie boje, ani nie wyczekuje nerwowo... bardziej jestem jego ciekawa - jak to bedzie?... i mojej Niuni, jak wyglada... Boje sie jedynie poczatku, zeby Pola za wiele nie widziala, nie wystraszyla sie, ze ja cierpie... i zebym miala ja z kim zostawic... A u mnie bez zmian. Dolegliwosci te co byly, to sa... Nasilila sie opuchlizna nog... Juz nie mam w czym wyjsc z domu... nawet klapek nie wloze :( Musze zrobic zdjecie, bo nie uwierze pozniej, ze mialam takie stopy! Nigdy czegos takiego nie widzialam! Do tego doszly jakies sensacje kibelkowe (ale to chyba przez ogromna ilosc pomidorow jaka wczoraj pochlonelam) i skurcze sie nasilaja... Dzis w nocy kilka godzin walczylam z bolesnymi skurczami co 7 minut trwajacymi ponad minute... Juz w pewnym momencie myslalam, ze to moze byc poczatek... Ale po panadolu i prysznicu zelzalo i do rana sie uspokoilo... Sama nie wiem co to bylo, mysle, ze ruchy jelit (dzieki moim pomidorkom :P ) wywolaly te silniejsze skurcze. Ale najbardziej mnie zastanowilo jedno... mialam podczas skurczow charakterystyczne "ciagniecie" za zebra... Przypomnialo mi sie jak rodzilam Pole... tez takie uczucie mialam... smialismy sie z Jedrkiem, ze Polka nie chce wyjsc i mimo, ze skurcze ja wypuchaja, to ona uporczywie trzyma sie za zebra... :) :) Dzis w nocy przy skurczach czulam to samo ciagniecie... No nie wiem... moze Hanka tez sie zlapala za moje zebra... :P Niech sobie jeszcze posiedzi... :) Pozdrawiam Was cieplutko!!
-
Czesc Kochane Brzuchatki i Post-brzuchatki... :) W niedziele odezwac sie dla mnie z reguly jest bardzo ciezko... wczoraj tez nie dalam rady. :( Od rana sniadanie, potem zbieralismy sie do Kosciola, nastepnie obiad i leniwe popoludnie u tesciow, spacer, kolacja, troche zabaw z Pola i rozmowa z moimi rodzicami przez Skype... I tak wieczor nastal, a ja padlam ze zmeczenia... Noc jak zwykle byla okropna... bol miednicy i nog juz mi tak dokucza, ze nie daje rady (porodowy byl chyba lezejszy). A dzis od rana chodze jakas nieswoja... niewyspana, opuchnieta... nie mam sily na nic... Tyle dobrze, ze humor w miare, na to nie moge narzekac, bo ani nie mam problemow z Jedrkiem jako takich (choc w sobote troche mnie zdrzaznil, bo komputer wazniejszy od zony... zona moze poczekac, a komputer nie...), ani jakos nie niecierpliwie sie kiedy porod... Wlasciwie nie powinnam sie niecierpliwic, bo mam jeszcze dobry tydzien do terminu... Chociaz nie powiem, telefony i pytania spotkanych ludzi, ze kiedy i dlaczego jeszcze z brzuchem... troche juz mnie draznia. A co to komu przeszkadza, ze moja dzidzia jeszcze w brzuszku? Niech sobie siedzi jak jej dobrze! :) Choc juz mi naprawde ciezko sie chodzi... I juz kilka napotkanych osob pytalo sie mnie, czy spodzewam sie blizniat... :( Wiec musze naprawde wygladac poteznie... Olbrzymie gratulacje dla nowych Mam... Jenny i Jastro!!!! I jeszcze raz gratuluje Agatkowi!!! Trzymam dzis kciuki za wszystkie rodzace... Malgorzata - wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i zycze jaknajlezejszych i bezproblemowych narodzin synka!!! Mazia - mocno trzymam kciuki... juz tylko chwila i bedzie po wsztstkim! Trzymaj sie cieplutko!! Dziewczyny "wlasnie terminowe" i "przeterminowane" (choc pamietajcie, ze przetrminowane bedziecie 2 tyg. po terminie!) - juz naprawde niedlugo!!! Trzymam kciuki, zeby sie ruszlo jak najszybciej!!! 4sz4 - zal mi Ciebie z tymi klopotami i sprzataniem... Ach Ci faceci, szkoda slow na nich... Niestety prawie kazdy ma klopot ze zrozumieniem nas... Oni sa naprawde inni... inny gatunek!!! Czasem trzeba przejsc nad tym spokojnie, choc wiem, ze sie nie da... Zobaczysz, ze bedzie lepiej jak urodzi sie Ola... Mezczyzni troche inaczej to wszystko przezywaja... My kochamy i czujemy dzidzie od poczatku... oni musza ja zobaczyc! A na dobra sprawe najlepszy kontakt nawiazuja, jak juz dziecko nieco podrosnie i jak zacznie nawiazywac kontakt... Zobaczysz, bedzie dobrze!!! A teraz wszystko pogarszaja jeszcze hormony... Uwazaj na siebie i odpoczywaj... teraz Ola jest najwazniejsza!!! Juz niedlugo bedzie z Wami... i zobaczysz caly swiat sie odmieni! Renatinko, to Twoj termin, wiec juz teraz Filipek nie ma za duzo czasu na ciepelko w brzuszku Mamusi... wyjdzie lada moment. Zreszta z tego co piszesz i jakie masz objawy, to on juz gotowy... Nie smutaj sie i odpoczywaj duzo, bo sily Ci sie przydadza... A i tak widze, ze potrafisz fajnie spedzac czas... zwlaszcza weekendowy... wiec pewnie Filipek jeszcze chcial Ci dac mozliwosc spedzenia ostatniego weekendu z mezem we dwojke... Zobaczysz pozniej juz nie bedzie tak, trzeba bedzie oragnizowac opieke, zeby sie troche uromantycznic z mezem... :P Jesli dotrzymasz w dwupaku do wizyty u lekarza, to powodzenia!!! I daj znac po... A co do "robienia sie mokro"... Pamietam w poprzedniej ciazy tez tak mialam kilka dni przed takim poteznym odejsciem wod. Wiec moze u Ciebie juz sie cos saczy... Lekarz wszystko sprawdzi na wizycie. A dzis w nocy tez dwa razy zmienialam majtasy... mokre byly... Ale w moim przypadku mysle, ze moze sie spocilam, bo poce sie ostatnio okropnie (az nie moge sie nadziwic), poza tym krocze mam strasznie opuchniete i dodatkowo z bolu przez sen zaciskam nogi, wiec pewnie to bylo powodem mokrosci, a nie wody plodowe... Rumianella - Ty tez sie nie smuc za wiele... na wszystko przyjdzie czas! Powodzenia na dzisiejszej wizycie w szpitalu... no i zeby Laryska juz Cie nie straszyla i zadnych akrobacji w brzuszku nie robila... niech juz wychodzi, bo Mama teskni... :) Agata - trzymam kciku co by w szpitalu wszystko dobrze poszlo... Anulka - tez zycze cierpliwosci... :) Juz niedlugo! Dagar - cierpliwosci zycze z tesciowa... Mam nadzieje, ze z czasem sie wszystko wyklaruje... Dobrze, ze na razie nie nachodzi Cie za mocno. K_Z Kasia - jak dobrze, ze juz lepiej!!! Dawaj znac, choc krociutko co u Ciebie, bo sie martwimy! No i wiele sil zycze! Potrzebne Ci sa bardzo, bo niedosyc, ze opieka nad dzieckiem, to jeszcze w warunkach szpitalnych musi byc Ci ciezko... Kasia444 - odezwij sie Kochana! Pultaska - pewnie pochlonieta macierzynstwem... odezwij sie Kochana! Choc slowkiem... Smalle - daj znak zycia!!! I tez Dorka sie martwie... mam nadzieje, ze wszystko u niej dobrze i moze juz ma swoja Nikole? A SURI, lubila? Wszystko dobrze u Was? Nieznajoma - ale maz popisy daje... podziwiam Twoja cierpliwosc... I dobre z zemsta... Oj te chlopy!!! A Blaneczki sapkami sie nie martw, to jest normalne - fizjologiczne... szybko z tego wyrosnie i kiedys bedziesz sie smiala, jak to taki maly Ludzik moze tak glosno chrapac... :) Gabrysia - to mamy coreczki w podobnym wieku... moja w listopadzie skonczy 3 latka... :) A z terminem moze byc roznie... Nie jest tak, ze kazde dziecko rozwija sie rownym tepie i wychodzi dokladnie po 38 tygodniach gestacji... Jedne rodza sie szybciej, a inne moga potrzebowac dluzej posiedziec w brzuszku... Jesli dzidzia czuje sie dobrze, a lozysko i wszystkie organy mamy sa wydolne, to znaczy, ze jest ok... Tylko trzeba czekac... Pepek - w naszym kraju (podobnie jak pisala Nieznajoma) nic sie nie uzywa, jesli nie ma zaczerwienienia, ani oznak, ze cos nie tak... Kaza nic nie robic z pepekiem, tylko wacikiem na patyczku (takim do uszu, malym) delikatnie myc woda przegotowana wokol pepka (zwlaszcza pod, zeby brud sie nie zbieral), ale uwazac podczas kapieli, zeby nie zamoczyc calego za mocno... Mojej starszej corci ladnie zasechl i odpad po ponad tygodniu bez klopotow... Ale moze rownie dobrze odpasc duzo pozniej... nawet po 2 tygodniach! Piszesz, ze 3 dzien nie odchodzi... to jest bardzo krotki czas, wiec niczym sie nie martw.
-
Ledwo zyje dzis, bo dzien bardzo zabiegany... Zaraz ide sie polozyc, bo oczy sie same zamykaja... Tylko slowko w sprawie katarkow... :) Nie chce sie wtracac, ale to co Nieznajoma opisuje brzmi mi bardzo swojsko... :) Az sie usmiecham, bo przypomina mi sie co prezezywalismy 3 lata temu. Pola tez tak glosno, dziwnie oddychala... Az mielismy problem przy niej spac! Namatrwilismy sie strasznie... Pediatra usmiala sie z nas, jak jej mowilismy o naszych wizjach, ze z Mala cos nie tak... Mowila, ze to normalne i przejdzie. Smiala sie, ze powiedzenie "spi jak niemowle" jest kompletnie nietrafione... bo niemowleta (noworodki) czesto "halasuja" podczas spania. Zalecila nam nawilzanie noska i zakazala odciagac czegokolwiek, bo odciaganiem mozna uszkodzic sluzowke... Oczywiscie, to sa moje doswiadczenia (pamietam moje wielkie zdziwienie tym "chrapaniem" noworodka - normalnie nie moglismy przez to spac) no i Pola nie miala katarku jako takiego... Jesli Wasze dzieci sa przeziebione to co innego... Najlepiej dostosowywac sie do polecen lekarza. Dagar - moja Pola miala glowke stale na "lewo"... Szybko jednak z tego "wyrosla"... Podobno to normalne. Jednak ja sie niepokoilam, zeby jej sie glowka nie splaszczyla z tej jednej strony i okazalo sie, ze niepotrzebnie sie martwilam... Widze, ze znow sie ruszlo z porodami... Super. Jastro i Kejtlin - trzymamy kciuki za rozwoj akcji!!! Ciekawe jak tam dziewczyny w szpitalu... i jak tam Agatek... Malgorzata - no to bedziesz miala cudowny prezent urodzinowy!!! Ja tez mialam cien nadziei na wycelowanie w jaks date... np. urodziny mego taty... Jednak tak realnie biorac, to chyba predzej wceluje we Wszystkich Swietych... :P Renatinka - ja mysle, ze teraz to juz wszystko nabierze tempa... a kolor czopa o niczym nie swiadczy... Suri - nie wiem o co chodzi z tym stanem zapalnym... skad wiesz, ze go masz? Lepiej skonsultuj to jeszcze z lekarzem... I niczym sie martw! No i Pultaska zamilkla... 4sz4 i wszystkie zniecierpliwione... juz naprawde niedlugo!!! mazia, Kochana, wszystko bedzie dobrze... a te hormony i nastroje to moze juz tak szaleja, bo porod w toku... Bedzie dobrze!!! Dorka sie nie odzywa... betix - ja jeszcze nie urodzilam, a juz sie zloszcze czasem na mojego urwiska... Az mam wyrzuty sumienia, calkiem jak Ty. Nie wiem co bedzie po porodzie, jak bede zmeczona i z baby-blues... Teraz wystarczy mi zmeczenie i burza hormaonow, a juz trace cierpliwosc... :( Rumianella - az sie usmialam... No, zeby pralka rodzila razem z Toba... :P Moze to i dobrze... odejscie wod juz macie za soba... teraz tylko jeszcze musisz urodzic :) Jednak nie wiem co sie zdecyduje poprzec za Ciebie na porodowce... :P A tak powaznie to tez mysle, ze juz niedlugo i przywitasz Laryske po tej stronie brzucha... Co do linka zamieszczonego przez Renatinke o chlopcu co wpadl pod pociag... (to sie stalo niedaleko nas, niemalze sasiednia dzielnica.) Szok. Wszedzie o tym glosno... nawet do Polski to dotarlo... Tragicznie wygladalo, ale stal sie prawdziwy cud, ze dziecko zyje...
-
Dziewczyny, ja tylko zagladam, pozdrawiam i melduje, ze u nas wszystko bez zmian. Musze uciekac, bo maz stoi nade mna i chce jechac po zakupy... Moze uda mi sie zajrzec pozniej i cos skrobnac. Buziaki!
-
A jeszcze zapomnialam... Renatinka, co do zabawek... Nie wiem jaka masz sytuacje, ale ja dla Poli nie mialam prawie nic (kupilam tylko jednego misia) i jak zaczeli sie schodzic odwiedzajacy to sie okazalo, ze dostalismy taka ilosc zabawek, grzechotek, pluszakow... itp. Ze do dzis czesc jest nawet nie dotykana. Wiec moze nie ma sensu za duzo sie przejmowac... zreszta na poczatku Filipek bedzie sie bardziej wpatrywal w Twoja twarz niz z grzechotki... na nie przyjdzie czas pozniej... i zawsze zdazysz cos mu kupic, jakby nie mial. Jednak z zestawem do odciskow stopek i raczek jak najbardziej popieram! Ja zrobilam blad z Pola... Jedrek chcial przed porodem kupic to, ale ja sie balam ze za wczesnie... zwlekalam... chcialam po porodzie... A potem czas uciekal, nie bylo okazji pojechac i kupic (u nas jest wszedzie daleko, wiec tez jest inaczej) do tego malo wychodzilismy z domu z Pola, bo upaly i pozary... I tym sposobem nie mamy takiej pamiatki :( A mysle, ze bylaby swietna... zaluje bardzo. Wiec jak najbardziej popieram Twoje plany!!! Musze tez pomyslec o tym wczesniej... Do tej pory tez nie kupilam ani jedej zabawki dla Hani. Mam troche po Poli, a reszte pewnie dostanie (boje sie ze bedzie za duzo). Kupilismy tylko zabawke od Poli, ktora sama wybrala... Dlatego, ze chcemy zastosowac troche rad i sposobow na powitanie rodzenstwa - boje sie, ze Pola moze sie poczuc odrzucona, w koncu jest jeszcze malutka, jak sie pojawi Hania, ktorej trzeba bedzie poswiecic duzo uwagi... Wiec przygotowujemy ja i staramy sie zastosowac wskazowki jak dobrze przygotowac Malucha na rodzenstwo... Jednym ze sposobow jest "prezent"... Pola bedzie miala zabawke dla Hani a Hania dla Poli :). No i oczywiscie tylko Pola bedzie mogla "pokazywac" swoja siostre odwiedzjacym... Bo podobno jest zle, jak wszyscy przychodza obejrzec dzidziusia (w dodatku z prezentami), a nie zauwazaja starszego dziecka... Juz przygotowujemy wszystkich, ze najpierw musza sie przywitac z Pola i ja poprosic o "przedstawienie" siostry... A jak chca przyniesc upominek, to dobrze, zeby mieli dla obu dziewczynek... Choc to mi jakos trudniej powiedziec, wiec nie wiem jak bedzie w praktyce.
-
Cudne dziecie!! Brzusiowa - wielkie gratulacje!!! Dziewczyna jak Malina!!! Doslownie! Masz coreczke sliczna i slodka... prawdziwa Malinka!!! Tatus wyglada na dumnego... :)
-
Rumianella - dobrze, ze juz humor lepszy... Trzymaj sie Kochana! Rozumiem Cie dokladnie... To co przezylas w szpitalu, ten strach o dziecko, na pewno nie ulatwia Ci czekania... Ale to juz naprawde niedlugo!!! I bedzie wszystko dobrze. No i nie zazdroszcze nerwow o mezow... Kurcze, ja tez sie ciagle boje o mojego, a wcale nie ma tak niebezpiecznej pracy jak Wasi po ziemia... Dobrze, ze nikomu nic sie nie stalo! Gabrysia - a ile lat ma Twoja coreczka? Moja tez woli Tate do zabawy... ale jak Taty nie ma, to Mama tez moze byc... :P I ciagle jestem proszona o rozne rzeczy... Wlasnie chodzi kolo mnie i prosi, ze mamy sie bawic w ksiezniczki... To i tak nie najgorzej (zawsze moge byc spiaca krolewna :P ), bo czesto mam byc koniem, albo baletnica... W moim stanie to juz nie do zrobienia. :) Choc i tak Tatus najlepszy... Nawet jako ksiezniczka... :P Jastro - nie wiem na ile komputer na brzuchu moze byc szkodliwy dla dziecka... ale wydaje mi sie, ze jesli mozesz inaczej z niego korzystac, to moze sprobuj... Jakos wydaje mi sie, ze mimo wszystko komputer jest za blisko dziecka... ale to moze tylko moje odczucia. Pewnie nie promieniowanie, ale jakies pole magnetyczne moze wytwarzac (skoro zwykly przewod elektryczny je ma). Ale mysle, ze na pewno lezenie na plecach lub pol-lezenie nie jest dobre... Macica (przeciez dosc ciezka) moze uciaskac naczynia krwionosne i dzidzia moze dostawac mniej cennych skladnikow od Ciebie... Poza tym ta pozycja zle wplywa na ulozenie dziecka do porodu (dziecko za mocno odgina glowke). Na ostatniej wizycie polozna mi zwrocila uwage, ze zle siedze na krzesle, bo przybieram taka pozycje lekko lezaca opierajac sie plecami o oparcie... Mowialam jej, ze tak mi najwygodniej, bo jak siedze prosto, lub pochylam sie do przodu, to brzuch mam prawie na kolanach i pije mnie w podbrzuszu... Ona jednak tlumaczyla, ze tak dziecku zle sie ustawia glowka i wogle wiele mi naopowiadala (i mysle, ze miala racje). Nie straszyla, bo to tak ze zaraz sie cos stanie, ale moze to spowodowac zle ulozenie glowki i dzieka do porodu, co moze potem zaowocowac np. trudniejszym porodem lub bolami krzyzowymi. Wogle Hania moja caly czas jest ulozona lekko na boku i polozna kazala mi siadac na krzesle "na kolanach" opierajac sie lokciami o stol, tak aby brzuch lekko zwisal... lub robic niektore czynnosci na czworaka (chyba dobry pomysl ze zbieraniem zapalek) tak aby dzidzia ulozyla sie symetrycznie kregoslupem do mojego pepka. Sara80 - witaj! My tez czekamy... :) A co do liczenia tygodni ciazy, to wedlug mojej wiedzy, masz racje... Jestes 39 tygodni w ciazy i zaczynasz 40 tydzien (na tydzien przed planowanym porodem). Termin to skonczone 40 tyg. ciazy (38 tygodni od poczecia, a 40 tyg. od ostatniej miesiaczki) choc zgadza sie idealnie tylko przy regularnych 28-dniowych cyklach... Ale to juz inna historia. :) Zreszta i tak to nie ma wielkiego znaczenia ktory tydzien... teraz juz dzidzia donoszona... a wyjdzie i tak kiedy zechce... :) A jesli dzidzius jest rzecczywiscie taki duzy jak podaje USG, to bedzie ladny chlopiec... :) Gratulacje! Ide jeszcze poogladac zdjecia... Malinke musze zobaczyc! :) :)
-
Lalune - pecherz jest od ssania :) Moja Polka miala to bardzo czesto... To normalne i znaczy, ze Malutka jest pracowita :) :)
-
Ja tez prawie zawsze sama do siebie tu gadam :P .... I tez wczoraj stresa zlapalam... Nie dlatego, ze sie cos zaczyna czy nie, tylko boje sie, ze beda problemy jak sie zacznie... Na ostatniej wizycie spytalismy poloznej (tak na wszelki wypadek, zeby sie upewnic, bo wydawalo sie nam to logiczne) czy jak zaczne rodzic, a meza nie bedzie w domu (moze byc kilka godzin jazdy samochodem od domu w tym czasie) to ja wezwe ambulans i przyjade z Pola i czy ktos bedzie mogl sie nia zajac na ten czas zanim maz dotrze do szpitala... Polozona odpowiedziala, ze oczywiscie ktos sie nia zajmie w Centrum, ale... ambulans nie zabierze Poli!!! I ze mamy zadzwonic do "ambulansow" i dopytac szczegolow... Wczoraj zadzwonilam i niestety miala racje... pasazerow nie wolno im zabierac!!! Az sie z nimi poklucilam, ze co... niespelna 3 letnie dziecko samo w domu zostawia? Przeciez narazaja tym zycie ludzkie, a maja je ratowac! Oni zaslaniaja sie przepisami i kropka. Normalnie sie zalamalam... Nie wiem co zrobie jak cos takiego sie przydarzy... Chyba po nich zadzwonie, ale bede rodzila w domu, bo Poli nie zostawie, a oni chyba nie pojada sobie i mnie takiej rodzacej nie zostawia... ???? Teraz tylko modlic sie, zebym zaczela rodzic w weekend albo w nocy. Juz obdzwonilam znajomych... jak sie lagodnie zacznie, to mam szanse, ze komus uda sie dojechac na czas (i urwac sie z pracy). Pytalam sasiadow, ale oni nie moga mi dac gwarancji, ze beda w domu (ci nie pracujacy), bo musieliby od dzis z niego nie wychodzic... Co rozumiem. Tesciowa pytalam... niby chetnie pomoze... ale tez musze jej powiedziec, ktory to bedzie dzien... to wtedy moze w domu posiedzi i bedzie pod telefonem... :( Szkoda slow... Jakby sama nigdy nie rodzila. Choc mam nadzieje, ze tylko tak mowi i ostatecznie pomoze. No wiec teraz siedze i tluke Hance do glowki... albo weekend, albo noc, albo... ma sie umowic z Babcia... Jak nie to sie urodzi w domu, a to jest nielegalne, wiec niech nie zadziera z prawem od samego poczatku... ;) :P Poza tym u mnie nic nowego... Skurcze dalej sa, ale wiem, ze to nie to. W ciagu dnia nwet nie sa zbyt bolesne, wiec pewnie rozwarcia nie powoduja. Zmeczenie tylko jest najgorsze... Bol krzyza i calej miednicy... Ale to normalne. Wczoraj wogle mialam bardzo pracowity dzien. Posprzatalam niemal caly dom... lacznie z zabawkarnia Polki... a tam byl strach wejsc. Posegregowanie wszystkich zabawek zajelo mi wiekszosc czasu, ale teraz jej pokoik "blyszczy" (zobaczymy na jak dlugo). Ponadto zrobilam prawie 200 pierogow, wiec moja spizarnia powoli sie zapelnia... chyba juz nic wiecej nie bede robic. Moze jeszcze jakies klopsiki... Wieczorem, jak maz przyjechal, to wzielam samochod i jeszcze zrobilam zakupy - zapasy... Tak wiec juz prawie wszystko gotowe... Tylko ostatni szlif. Juz czekam az bedzie wszystko, wtedy bede miala czas na odpoczynek i spokojne czekanie na Hanie. Renatinko - super wiesci... Wszystko ma swoj czas i Filipek juz tez na pewno gotowy... Na razie musi sobie Twoj brzuszek pocwiczyc i widac juz "proba generalna" u Ciebie sie zaczela... :) Lada moment i bedzie po wszystkim. :) Jesli chodzi o wizyty w szpitalu... Tym razem chyba mam ten problem z glowy... w Centrum nie ma odwiedzin. Ciezko tam dojsc, bo trzeba przejsc przez szpital caly i porodowke (te pokoje sa jakby za szpitalem, choc korytarzem z nim polaczone), poza tym tam sie jest tylko jeden dzien, wiec nie ma sensu przyjmowac gosci. Choc zobaczymy jak to wyjdzie "w praniu"... Tez mam kilka osob w gronie rodziny i znajomych, ktorych "jak wyrzuca drzwiami, to wejda oknem", wiec na niespodzianki jestem gotowa... Kasia444 - niestety "siodelkowanie" moze sie utrzymywac nawet do 3 miesiecy po porodzie (tak dlugo jeszcze moze relaksyna oddzialywac na spojenie), tak wiec to normalne, co czujesz... A co do troby, to na ostatniej wizycie polozna mnie poinstruowala, ze poza osobistymi rzeczami dla mnie (kosmetyki, ubrania, kapcie...) i ubrankami na wyjscie (lub tez na pobyt, jesli sobie zycze) dla dziecka to nic mam nie brac... Reczniki i przybory toaletowe mam wypakowac! Wiec musze przepakowac torbe, a wlasciwie ja nieco oproznic... Ja tez sie zastanawiam jakie ubranka dla Hani spakowac... Wczoraj i dzis u nas leje i zimno (16-17 stponi), ale przyszly tydzien juz maja byc upaly 30-sto stpniowe... Musze przygotowac kilka opcji... Tak wogle to mam nieco stracha przed latem... Zapowiadaja jeszcze cieplejsze niz poprzednie. Podobno pozary beda jeszcze wieksze i wiecej ludzi moze zginac (w ubieglym roku u nas spalilo sie ponad 200 osob). Istne pieklo! No ale coz, nikt nas tu nie trzyma na sile... Jednak natura potrafi byc bezlitosna... Boje sie, ze bedzie wszystko w dymie... Jak Pola sie urodzila tez palilo sie dookola (zreszta co roku jest to samo, tylko mniej lub bardziej) i mielismy duzo obaw, bo wiele niemowlat mialo klopot z pluckami przez to. :( Trzymam dzis kciuki, za wszystkie, ktore ida do szpitala... Cos ten piatek popularny szpitalowo... No i duzo cierpliwosci i jak najlepszego samopoczucia dla oczekujacych... zwlaszcza "przeterminowanych"!!! Choc pamietajcie, ze przeterminowanie sie zaczyna wlasciwie dwa tygodnie po wyznaczonym - orientacyjnym terminie! Niezwykle rzadko sie zdarza urodzic dokladnie wyznaczonego dnia. Tak sie zastanawiam, czy ktorejs z naszego topiku udalo sie tak wycelowac? Chyba jeszcze nie...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7