

camisia
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez camisia
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7
-
Mery27 - super, ze sie odezwalas! Cudownie, ze juz jestescie w domku w komplecie! Kliforka - wielkie gratulacje! A czemu Nieznajomej nie ma od rana?????? Zawsze jest! Dagar - dzis juz z Kornelka w objeciach... :) Ja tez laze po nocach... Bo i spac nie moge i ciagle na "sikunde"... Zreszta juz tylko tak nazywam swoje wyprawy do kibelka, bo to naprawde "sikunda"... Najgorsze jest to, ze zrywam sie biegne do kibelka, bo mam wrazenie, ze nie wytrzymam, a tam tylko kilka kropel... Prawdziwa "sikunda" :P Kasiu - alez ten maz nawywijal... Rozumiem Cie zupelnie... Tu nie chodzi o porod rodzinny, tylko o jego beztroske i alkohol w srednio dobrym momencie. Kurcze, faceci... Porozmawiaj z nim "na trzezwo", bo mysle, ze powinien sie troche potlumaczyc... JoG - moze to juz zwiastuny rozpoczynajacej sie akcji?
-
Czesc Dziewczyny, Dzieki za troske... na szczescie burza piaskowa tylko w Sydney. U nas na razie spokoj, choc na jutro i pojutrze zapowiadaja jakies sztormy i wichury... Za to u mnie "burza"... Dlatego tez za wiele dzis nie napisze. Nastroj mam tak podly, ze lepiej nie zarazac... Po pierwsze wczoraj dostalam wiadomosc od przyjaciolki... staralysmy sie razem o dzidzie... Nam sie poszczescilo za pierwszym razem, ona troche dluzej musiala czekac... I wczoraj wyszla ze szpitala... poronila... Nie bede opisywac szczegolow, zwlaszcza tu, ale strasznie mi smutno! I do tego doszly moje cholerne hormony, nastroje... i obrazilam sie na meza... Doslownie, bo wlasciwie nic sie nie stalo... Palnal cos bez pomyslunku (chcial zazartowac) i tak mnie poruszyl, ze pol nocy przeplakalam... Swoja droga i tak go podziwiam, bo obiecal, ze zanim Hania sie urodzi to rzuci palenie... Juz wytrwal 2 tygodnie bez papierosa... Wiem, ze mu ciezko i nawet jakby byl w nienajlepszym nastroju to powinnam go rozumiec... A on i tak spisuje sie dzielnie. Jednak i tak mi strasznie smutno, ze mu sie taki glupi zart wyrwal... Ach... I jeszcze zaczelo lac... a obiecalam Polci dzisiaj spacer do parku... Jak sie wali to wszystko na raz... Zeby nie bylo, ze tylko o sobie. Trzymam kciuki za Tyske. Dobrze, ze jest pod dobra opieka. Malgosiu - pewnie byla zdenerwowana, ze spawawy sie zmienily... Mam nadzieje. Angela - martwilam sie... Dobrze, ze Cie wypuscili i moze przez to rzeczywiscie bedziesz miala szanse lepszego szpitala poszukac... Kasia444 - kurcze straszne z tym psem... Ja bym babie nie podarowala. Zreszta panicznie sie poje obcych psow (bylam powaznie pogryziona w dziecinstwie), wiec nie umialabym normalnie funkcjonowac z taka sasiadka... Pultaska - w sprawie siary juz kiedys Ci pisalam. Nie steresuj sie, bo to czy cos leci przed porodem czy nie nie ma zupelnie zadnego wplywu na powodzenie pozniejszej laktacji!! Bedzie dobrze. Najprawdopodobniej siare juz masz, tylko mozesz miec "lepsze zwieracze" i dlatego nie leci (tak sie zawsze smiala moja bratowa). Moze nie bedziesz miala pozniej za duzych problemow z zalewaniem sie mlekiem (ja musialam zmieniac wkladki laktacyjne co chwile, bo inaczej cala bylam mokra... to bylo uciazliwe zwlaszcza w towarzystwie), ale to czy bedziesz miala pokarm czy nie... na to nie ma zadnego wplywu to czy teraz leci ci czy nie! Jedynie co jest udowodnione, to to, ze kobiety z mniejszymi piersiami (bez przerostu tkanki tluszczowej) maja wieksze powodzenie w laktacji... Ale to tez nie regula. Czas wszystko pokaze, a Ty sie nie martw. Co do uciaskania brzucha przez lekarza podczas parcia... Wiem, ze w Polsce jest to praktykowane... przynajmniej bylo... U nas na szczescie nie ma tego, jest zakazane. Jest grozne. Mi tez schizy przychodza co do pepowiny... Niestety nie mamy na to wplywu. Na szczescie prawdziwe tragedie z tego powodu nie sa czeste... wiecej w tym opowiesci, ze bylo cos nie tak i co by bylo gdyby... A co do przesadow, to mi tesciowa powiedziala, ze noszenie lancuszka na szyi w ciazy powoduje, ze dziecko okreca sie pepowina wokol szyi... :) Ubawila mnie tym tylko... Zreszta ona jest ekspertka co do przesadow... A o zakaldaniu nogi na noge jeszcze nie slyszalam... :) Musze jej powiedziec... :)
-
Juz spicie... A ja tu skoro swit, bo Polka ranny ptaszek... Jeszcze dobrze nie widze na oczy... ciagle bym spala... Tylko zeby jeszcze lezec sie dalo... a to ciagle nogi dretwieja i cala miednica boli... No, ale enrgii mi przybylo jak zobaczylam, ze mamy juz forumowa dzidzie!!! MartaDZ - wielkie gratulacje!!! Zuzanka jest przesliczna!!! Chcialam napiszac, ze wkoncu mamy pierwsza dzidzie... ale nie!! Dziewczyny zapomnialysmy o Mery27!!! Moze by ja tez wpisac na dol tabelki... Wkoncu jej synek urodzil sie pierwszy. Niestety nie pamietam szczegolow, zeby to zrobic sensownie... Moze ktoras pamieta wiecej... Szkoda, ze Mery sie nie odzywa, mam nadzieje, ze wszystko u niej dobrze. Dagar - trzymamy kciuki!! I czekamy na wiesci!!! Tak samo Migotka! Daj znac co lekarz orzeknie... Ciekawe kto bedzie nastepny... Jesli jakis spontaniczny porod sie nie przytrafi to wszystko wskazuje, ze nastepna Dagar w piatek i w poniedzialek Migotka... No ale i alla chodzi juz "na ostatnich nogach", Perelka i nasze pierwsze z tabelki... Wszystko juz tuz, tuz... i nigdy nie wiadomo kto nastepny... :) Dorka - nie martw sie tak strasznie, bo dzidzia najwazniejsza!! Nie wiem co mam Ci powiedziec, bo nie znam problemu... Ale chyba kazda z nas jakies tam klopoty przeszla z najblizszymi... teraz jeszcze negatywne odczucia poteguja sie przez hormony... Agatek - kurcze, szkoda, ze nikt Ci nie idzie na reke w takim stanie... Trzymamy kciuki za poprawke!! Tylko nie zacznij rodzic w tym Wroclawiu! SURI - ty to jedzenie mrozisz, czy zamierzasz to wszystko na raz jesc? :) Ale masz zapal... to juz chyba rzeczywiscie na dniach urodzisz... Ja tez mam zamiar wziac sie za gotowanie i pomrozic, zeby na czas pologu nie bylo steresu co zjesc... bo pewnie nie bede miala lekko... Tylko tak kombinuje co zrobic... musi byc to cos, co mozna jesc karmiac piersia (moj Jedrek ostatnio zaproponowal bigos... ach Ci faceci, niby glowa rodziny a pomyslunku za grosz...). Kasia pytasz o "wstawienie" glowki. Ruchomosc glowki powinien sprawdzic lekarz lub polozna... Tobie moze sie wydawac, ze ona sie rusza, a juz moze byc wstawiona... Jest specjalny sposob zbadania tego, ale lepiej samemu sie nie zabierac do tego na wlasna reke (tak samo i do sprawdzania rozwarcia)... Na pewno na nastepnej wizycie lekarz Ci powie co i jak. Pewnie Twoj synek juz gotowy do wyjscia, bo juz tak blisko terminu... :) Ja tam mam jeszcze sporo czasu, a juz tez mam dziwne dolegliwosci... Dzis rano strasznie mnie bolal brzuch, ze juz zaczelam schizowac czy przypadkiem lozysko sie nie odkleja... Glupota ze mnie, ale bol byl okropny i to po intensywnych ruchach Hanki... A wczoraj biegunka... i nie mysle, ze to zatrucie bylo... Ale tak juz niestety moze byc na sam koniec, choc jak widac nie na taki ostateczny koniec, bo ja dopiero co zaczelam 36 t.c. Sluzu tez mam teraz duzo wiecej, ale to noramlne pod koniec... Szyjka macicy produkcje teraz zwieksza, tak ze czasami mozna spanikowac czy to nie czop... Ale nie, sluzu ma byc teraz duzo... takiego mlecznego, czy lekko zoltawego... Czop to podobno galaretka... Niestety nie widzialam go niegdy wiec nic nie powiem. Jednak najwieksze zmartwienie mam, bo od wczoraj Hania dziwnie sie rusza... Glownie czuje ja na dole brzucha... Od dawna juz kopala w zebra, badz moglismy dokladnie wyczuc nozki nad pepkiem... A od wczoraj "grzebie" mi w pachwinach... Takie dziwne laskotki, choc mocne. Moze postanowila pocwiczyc boks? Choc jakos mocne te rozpychania i ich zasieg... Zaczelam sie martwic, czy przypadkiem sie nie przekrecila spowrotem glowka do gory... Chyba cos sobie wyszukuje problemy... A co do zwiazkow na odleglosc... Wybaczcie, ale bije wszystkich na glowe... My dalismy rade przetrwac odleglosc 25000 km! I to baaaardzo dlugi czas!!! :) Dzieki za mile slowa co do mojej Polci (niestety zawsze sie wcisnie na zdjecie ze mna, wiec musialam Wam takie pokazac)... Moj Jedrek zawsze dodaje, ze ona taka bo do taty podobna... :D Choc i tak wiem, ze Pola jest taka przecietna dziewczynka, ale moja... Ciekawe jak bede postrzegac Hanie... Wogle podwojne macierzynstwo strasznie mnie ciekawi... jak to bedzie?
-
Czesc Kochane! Tyle napisalyscie, ze nie wiem jak to zrobic, zeby odpisac... :/ Pewnie wszystkim nie dam rady... Wiec choc co pamietam... Najpierw witam nowe mamusie!!! Im nas wiecej tym razniej!!! Nie wiem, czy warto mi zazdroscic Austarlii i naszego zblizajacego sie lata... Wiosna moze byc, bo nawet jak trafi sie upalniejszy dzien to jest on raczej odizolowany i da sie wytrzymac... Ale lato (styczen i luty najgorsze)... tego juz nie ma co zazdroscic... W tamtym roku mielismy smazalnie dochodzaca do 50 stC w cieniu!! Tego nie da sie wytrzymac, ani opisac... Tak wiec z dwojga zlego, wolalabym opatulic maluszka i wyjsc z nim na polski mrozik, niz smazyc sie w upale w domu przy klimie... bo o wyjsciu z domu podczas upalu nie ma mowy... :( Tak wiec... "dla kazdego cos milego" ;) Nie ma lekko... A co do podrozy z Polski tu... to prawda... masakra! MG29 - z tym "opadaniem" brzucha to roznie bywa, ale i tez to pojecie wzgledne... Wizualnie czasem nie widac, a dziecko jest wstawione (kurcze, ale zabrzmialo :D chodzi o wstawienie do kanalu miednicy :D a nie o drinkowanie...). U mnie (moze i u Ciebie tez) brzuch jakos nizej jest, ale to chyba pod wplywem ciezaru brzuch wyglada jakby opadl, bo wiem ze Hanka ma jeszcze glowke ruchoma i jeszcze nie wstawila sie (wow, ale brzmi). W pierwszej ciazy Polka wstawila sie rzeczywiscie prawie dwa tygodnie przed porodem, wiec ksiazkowo... Podobno przy kolejnych ciazach dziecko moze zejsc nizej nawet tuz przed samym porodem. Ale to pewnie wszystko tez sprawa indywidualna. A moze Twoj maluszek juz tam sie wepchnal? To dlugo nie pochodzisz, bo bedzie chcial sie wydostac... nikomu by sie nie chcialo siedziec za dlugo z glowa w imadle... :D Widze, ze wszystkie nas dopadaja juz mysli o porodzie. Ja chyba sobie jeszcze pochodze, bo wogle go nie czuje... nie czuje, ze wogle bede rodzila... Ale jak probuje sobie to uswiadomic to tez jakos ciary mi chodza po plecach... Tez sie boje czy nie bedzie jakis niespodzianek, czy dam rade, czy zdaze na czas, co zrobie z Pola jak nie znajde opieki... I tez nie jestem super szczesliwa, ze czeka mnie bol... No ale coz, juz wyjscia nie mamy... trzeba urodzic... Ja troche boje sie tego co bedzie po porodzie, bo ostatnim razem bylo tak sobie... Komplikacje z miesniakiem, krwotoki, transfuzja krwi, kroplowki, cewnikowanie... itd. W rezultacie zatrzymanie laktacji, a co za tym idzie stres dziecka i jeszcze wiekszy moj... Mam nadzieje, ze to mi sie nie powtorzy, bo teraz bedzie mi jeszcze trudniej, bo bede miala pod opieka jeszcze moja 3-latke... Ale nawet jak nie bedzie niespodzianek to i tak cos czuje, ze bedzie niezly kociol... Szkoda, ze rodzinke mam tak daleko, bo musze liczyc sama na siebie. A jak bede wygladala na porodowce?.... Odpowiem za SURI, bo strasznie mi sie spodobalo... CHROMOLE! Tez nie naleze do osob, ktorym wszystko jedno co do swiecenia nagoscia... ale w takim momencie to nie ma znaczenia... A dla poloznych to juz zupelnie nie nowosc... co mi tam... Pamietam przed piewszym porodem dopytywalam sie o golenie, lewatywe itd... Bo ciagle "dzialam po polsku"... a polozna na to: A co komu przeszkadzaja wlosy? No chyba, ze masz tam warkocze, to skroc ;)... Nawet przestrzegla mnie, ze golenie tuz przed porodem moze byc niedobre, bo moga byc mikrourazy skory, a to nie dobrze... A lewatywa, jak chcesz to sobie zrob w domu... Wiec ja na to, ze boje sie ewentualnej "niespodzianki"... Ona: ze to bywa niezmiernie rzadko... a poza tym, nie takie rzeczy juz widziala i ze to nie problem... Powiem szczerze, ze takie podejscie jeszcze bardziej mnie wyluzowalo... Choc i tak jakos "po polsku" przygotowalam sie... tylko z lewatywa nie zdazylam, ale problemow nie bylo zadnych. Co do piersi... to chyba nikt nie bedzie ich podczas porodu obnazal, bo nie ma takiej potrzeby, dopiero jak poloza dziecko... ale to juz bedzie najpiekniejsze... i instynktownie cyca sie wyciagnie... Powiem szczerze, ze tak jak normalnie jestem dosc wstydliwa, tak podczas okresu laktacji nie mialam oporu dac malej cyca, nawet jak ktos byl w okolicy... Teraz mnie to dziwi... brrr... ale wiem, ze jak przyjdzie ten czas to problemu nie bedzie... Jakos tak wszystko zacznie samo dzialac... Choc pewnie co osoba to inna reakcja. Ja tak mialam. Co do obaw czy bedziecie dobrymi mamami... Tez czasami mam takie mysli... Choc samej pielegnacji noworodka nie bojcie sie, to naprawde przyjdzie samo albo odrazu, albo szybko "nauczycie sie" wlasnego dziecka... Chyba bedzie gorzej w iare jak dziecko bedzie starsze... Tu moglyby sie wypowiedziec bardziej doswiadczone mamy, bo nia jestem dopiero 3 lata... Ale powiem szczerze, ze "im dalej w las tym wiecej drzew" i coraz trudniejsze staja sie problemy... czasem nie wiadomo jak zareagowac Rumianella - wspolczuje bolesci... ale ja tez tak mam... Mysle, ze u mnie to wiezadla macicy i miesnie brzucha... ona juz jest tak ciezka, ze czasem cos sie ponaciaga. Ostatnio taki bol mnie zlapal w srodku nocy jak probowalam sie przekrecic na drugi bok... Ale moze lepiej zapytaj lekarza jak bedziesz miala okazje. Ja nie musze specjalnie czytac Hani... Czytam Poli, to i Malutka poslucha :) Ale dla Ciebie brawa... troskliwa mamusia jestes, bo i muzyka i bajki... Fajnie ma Laryska... Tylko nie rozpieszczaj jej za mocno, bo bedzie jej tak dobrze, ze z brzuszka nie bedzie chciala wyjsc :D ... bo po co, jak tam tak fajnie... Zartuje! Nieznajoma - ja tez rozpiescilam meza... Co prawda on nigdy nie przywiazywal wagi do ulozonych w kosteczke rzeczy (a znamy sie od kolyski :) ), ale teraz jak mu nie uloze, to potrafi zapytac co sie stalo! Zgagus jeden! Ostatnio juz mu powiedzialam, ze przestaje to robic... no i rezultat jest taki, ze jemu jest ok, a ja sie mecze patrzac na to i ... zabralam sie za ukladanie... :( Skoncze pozniej... wlasnie wpadli niespodziewani goscie...
-
A i jeszcze MG29 pytalas kiedy bylam ostatni raz w Polsce... Niedawno, bo dokladnie rok temu!!! Ale byl to bardzo ciezki wyjazd, bo przylecialam sama z Pola (wtedy ponad poltoraroczna), na krotko (nie moglam miec dlugiej absencji w pracy) i mialam mase sluzbowych rzeczy do zalatwienia ( w tamtym czasie jeszcze bylam czesciowo zatrudniona na poznanskiej uczelni)... Wyjezdzalam z mocnym zalem i poczuciem niespelnienia, bo nie tylko nie zdarzylam odwiedzic wiekszosci przyjaciol i rodziny, to jeszcze mialam poczucie, ze za malo czasu spedzilam z rodzicami... Nie wspomne juz o zakupach i nacieszeniu sie Polska... A od nas nie tak latwo wybrac sie do Polski, bo podroz dluga, 25 tys.km... lecimy w jedna strone srednio ponad dobe (w powietrzu), no i jeszcze dochodzi cena biletow... Teraz cala czworeczka to juz to bedzie niezle kosztowalo... :( Ale i tak powoli przygotowuje meza na taka ewentualnosc, bo chcialabym pochwalic sie Hania chocby rodzicom... Nalezy im sie to! No i pewnie mozliwosci beda coraz mniejsze jak wroce do pracy, bo na taka wyprawe trzeba miec urlop kilkutygodniowy... a w moim przypadku bedzie ciezko... No ale zobaczymy... Jedrek na razie "przezuwa"... Ja tez mam mieszane uczucia, bo planujemy sprzedac stary dom i kupic wiekszy, lepszy... wiec kazdy grosz sie liczy... Ale bardzo bym chciala!!! Chocby dla moich rodzicow, bo sie boje, ze w pewnym momencie moze juz byc za pozno (choruja powaznie) :(
-
Ale jestem zakrecona... Pisalam o termometrze i super wyjasnilam o czym pisze, ze sama nie moge tego rozczytac... :D Jestem niezadowolona z termometru co mierzy temperature w uchu!!! A mam firmy OMRON.
-
Hej Pultaska, wspolczuje nocnej zgagi i markowania... Ja na szczescie zgage odczuwam niezmiernie rzadko i w nocy wlasciwie ani razu jej nie mialam... Ale taka chyba moja natura, bo w poprzedniej ciazy bylo tak samo... Za to nudnosci wrocily :( i to potrafia mnie w nocy obudzic... Zreszta co noc mam kryzysy ze spaniem tak ok.1.00 - 2.00 w nocy... laze po domu i niemoge sie doczekac rana... Biodra bola, ze nie moge sie polozyc, rece i nogi cale zdretwiale... Potem sie jakos klade i zasypiam, a rano trudno mnie dobudzic. Na razie i tak uwazam, ze spioch w tej ciazy jestem... Ciagle chce mi sie spac... Pytalas tez o bole porodowe... Nie przegapisz ich na bank... A jak maja bolec? Nie powiem Ci na 100%, bo jak juz te prawdziwe bole przyjda, to nie zastanawiasz sie jak to boli... boli okropnie i juz... Te lagodne bola podobnie jak miesiaczkowe, moga promieniowac w kierunku krzyza, badz na nogi... ale przy takich jeszcze nie ma co panikowac, jesli sie nie ma szpitala daleko, moga to byc rownie dobrze takie ktore po kilku godzinach ustana... Natomiast jak akcja sie rozkreci to bol jest tak silny, ze sie juz nie da okreslic jak boli... Takie sa moje doswiadczenia. Co do zamykania oczu podczas parcia. Osmiele sie odezwac w tej sprawie... bo nas akurat przestrzegano zeby nie zamykac!!, bo wtedy cisninie rosnie i moga popekac naczynka... a podobno podczas silnego parcia odruchowo sie oczy zamyka i lepiej uwazac i nie zaciskac ich za mocno. Tak wiec jakos dziwne te sprzeczne zalecenia... Lepiej zapytac poloznej. Ale i tak mysle, ze nie zawsze ma to jakos znaczacy wplyw... pewnie to kwestia indywidulanej podatnosci i kruchosci naczyn... Jak maja popekac to i tak popekaja... Z mojego doswiadczenia, to nie wiem, nie pamietam co robilam i oczy mialam po wszystkim normalne, tzn. nie czerwone... choc strasznie zmeczone! Renatinka - Twoje problemy zoladkowo - jelitowe moga byc normalne na tej koncowce, ale lepiej skonsultuj z lekarzem... I koniecznie pij duzo wody!!! Dagar - koniecznie dawaj znac co u Ciebie! Angela tez sie nic nie odzywa!!!! I reszta dziewczyn blisko terminu badz z symptomami... MG29 - nie martw sie za mocno, ze jeszcze nic nie wyglada na rychle rozwiazanie... to moze przyjsc calkiem z nienacka! Zwlaszcza, ze to Twoje drugie dziecko! Juz masz na prawde niewiele do czekania... Ja jestem miesiac pozniej z terminem... Nie ma mocnych, urodzisz juz niedlugo, jesli nawet kilka dni po terminie, to i tak juz niedlugo! Byla mowa tez cos o termometrach... Ja mam takowy i jestem nim kompletnie rozczarowana... Niby dobry, z tych drozszych, a mierzy temperature jak chce, co pomiar to ona inna... Od kilku lat lezy on w szufladzie i tylko przypomina mi, ze wyrzucialm niepotrzebnie kase... Ale moze znajda sie osoby zadowolne... Ja niestety do nich nie naleze i pokornie powrocilam do tradycyjnych sprzetow... :) Dorka - ja tez mysle, ze na te szczepienie to juz chyba troche pozno, ale zapytaj lekarza, jakiegokolwiek, nawet rodzinnego... Brzusiowa - tez zazdroszcze kondycji... dobrze, ze bylas, bo bez sensu siedziec i czekac na skurcze... Lubila - ja juz tez nie moge sie zebrac na najmniejszy wysilek... Wczoraj pieklam ciasto kilka godzin, a zwykle starcza mi kilka chwil podczas gotowania obiadu... Lalune - zdrowka!!! Wczoraj poznym wieczorem udalo mi sie dotrzec do poczty pazdziernikowej... Kasiu - dzieki wielkie! Zaraz przejrze czy udalo mi sie gdzies zmiescic w kadrze podczas sobotniej wyprawy... Jak tak cos przesle jakies zdjecie brzucha... ;) Buziaki dla wszystkich!
-
Czesc Dziewczyny, I my juz tez po intensywnym weekendzie... Na cala sobote ruszylismy "w miasto". Piekna pogode juz mamy... Pola bardzo chciala do ZOO, ale ja jakos sie balam tych dystansow do przejscia, wiec wybralismy inna atrakcje, Melbourne Aquarium... Pola zachwycona pingwinami, rekinami i tysiacami kolorowych rybek... tylko byla zawiedziona, ze nie bylo wielorybow :) Mimo, ze wydawalo sie, ze mniej bedzie chodzenia, to i tak ledwo dowloklam sie do konca... Potem obiadek w fajnej restauracyjce w casynie i spacer... ktory juz wypelnil nam calosc... obie z Pola zasnelysmy w samochodzie w drodze do domu... Hania chyba tez sie zmeczyla, bo spala cala noc z soboty na niedziele i pol niedzieli nie dawala znaku zycia... Juz troche spanikowalam. Na szczescie dzis sie wierci jak zwykle... :) Niedziela juz spokojniejsza, choc wiele tez sie dzialo... moze za wiele, bo dzis rano obudzilam sie z lekko spuchnietymi stopami... Pierwsza opuchlizna... juz chyba tak bedzie do konca... Zwaszcza, ze coraz cieplej sie robi... Dzis piekne sloneczko i ciepelko nas obudzilo, wiec juz wstawilam pranie... i musze sie ostro zabrac za przygotowania dla dzidzi, bo w polu jestem ciagle a sil coraz mniej... i jakos tak brzuch zaczal mi "zwisac"... mam jakies przczucie, ze opada, ale to malo prawdopodobne, bo w drugiej czy kolejnej ciazy to on powinien opasc tuz przed porodem... Tylko w pierwszej ciazy opada okolo 2 tygodnie przed porodem. Co do czopa... to tez roznie bywa, jak piszecie... Czasem wypada wczesniej i jeszcze dluzszy czas sie nie dzieje, czasem to rzeczywiscie zwiastun porodu... a czasem wogle nie wypada wczesniej, tylko podczas porodu... Ja mialam rozne objawy poprzednim razem, lacznie z wyciekiem wod... a czopa nie widzialam... Ale jak juz on odchodzi to znak, ze szyjka miekka i sie rowiera... nie wiadomo ile jej zajmie jeszcze to rozwieranie, ale mysle, ze to juz blisko!! :) Trzymamy wiec kciuki za wszystkie "odczopowane"! ;)
-
MG29 - wyprzedzilas mnie z "przyspieszaczami... :) :) Niestety nie wiem gdzie u Was zdobyc te liscie malin... Ja kupilam je tu u nas w sklepach ze zdrowa zywnoscia. Nie wiem jak tam teraz w Polsce wyglada, ale popytaj w takich sklepach, a przede wszystkim w zielarniach! Tam musza to miec. Mysle, ze warto sobie zaserwowac takie herbatki (podobno trzeba ich pic duzo, zeby zadzialay), bo jak nie przyspiesza porodu, to podobno pomoga lagodniej zniesc skurcze... Nie wiem ile w tym prawdy, bo ja nie stosowalam nic poprzednim razem. Tym razem jedanak skusilam sie i kupilam herbatki... zaczne je pic po skonczeniu 37t.c. Teraz jeszcze sie boje, co by rzeczywiscie nie przyspieszyc za mocno. ;)
-
Rzadko mi sie zdarza, ale jestem tu wieczorkiem... Za nic nie moge zasnac... i zagladam czy moze cos sie nie dzieje u Was i jakies malenstwo nie pcha sie na swiat... :) alla - szyjka sie rozwiera... to juz jest porod. Spokjnie daj jej czas, zdazysz sie jeszcze nameczyc... Teraz tylko relaksuj sie i odpoczywaj, a zobaczysz, ze lada dzien sie zacznie. Dagar - az mi smutno, ze piszesz, ze jestes "strzepkiem nerwow" :( Nie martw sie Kochana! Bedzie dobrze. Dzidzi potrzebna usmiechnieta Mama! Przeciwez nie jest az tak zle! jestes pod dobra opieka, ciaza prawie donoszona, Kornelka nie bedzie musiala walczyc, zeby sie przepchnac przez kanal rodny :) a Ty nie musisz sie martwic czy oby zadazy sie wszystko rozkrecic na czas... Pewnie sprawdza wszystko w szpitalu i jak nie trzeba bedzie ciac, to Cie puszcza z ustalonym terminem stawienia sie na porod. Teraz to juz tylko wszystko sobie spakuj, poinstruuj meza i nastaw sie pozytywnie do przyszlosci! Juz lada dzien bedziesz tulic swoja kruszynke! :) Brzusiowa - no to trafil Ci sie szwagier... nie mam slow! Kasiu - niby mam kogo poprosic o pomoc przy Poli na czas porodu, ale przez to, ze nie wiem kiedy to bedzie, to ciezko cos konkretnego ustalic. Rodziny mam tu malo... tylko mezowska. Ustalone jest z tesciwa, ze wezmie Pole na ten czas. Ale wiecie jak to z tesciowymi... chetna, ale zajeta. Ciagle nie ma jej w domu, a komorka lezy od dwoch lat (czyt. od kiedy jej ja kupilismy) w szufladzie i nie umie jej obsluzyc. Zreszta temat tesciowej to dluga historia... szkoda tu na nia czasu. Jak bym rodzila w nocy, to pewnie nie bedzie klopotu, a w dzien to raczej nie mam co na nia liczyc. Tak samo ciezko liczyc na rodzenstwo meza... tez dluga historia... choc jak nie bede miala wyjscia to bede do nich dzwonic... Tyle, ze oni maja okolo godziny jazdy autostrada do nas. Tak samo znajomi, tez maja daleko. U nas niestety wszedzie sa do pokonania olbrzymie odleglosci... Moj Jedrek do pracy w jedna strone dojezdza ponad 1,5 godziny, a jak bedzie poza baza, to juz wogle lipa... nie wiem o ktorej dojedzie. Miejmy nadzieje, ze Hanka postanowi do nas sie wybrac w weekend, albo w nocy... Polka spelnila obydwa te zyczenia, moze i jej siostra okaze sie tak posluszna... :) :) Co do biustu... Ja 3 lata temu (przed pierwsza ciaza) mialam 75 C. Potem, w pierwszej ciazy "awansowalam" na 75 F, a dzis nosze 75G... Z tym, ze nie ma czym sie szczycic... cyce nie maja juz w sobie nic z pierwotnej jedrnosci... :( Wygladaja raczej fatalnie... Teraz i tak nie najgorzej... szoku doznalam po poltora roku karmienia piersia wisialy tylko "skarpetki" badz "podkolanowki"... ;) I to z rozstepami... Wiec dzis zazdroszcze tym, ktorym biust nie urosl znaczaco. A jeszcze pytal kiedys ktos o sposoby przyspieszania produ. Nie maliny, tylko napar z lisci malin!! Moze to pomoc, bo dziala tonizujaco na akcje skurczowa macicy... Podobnie swiezy ananas (koniecznie swiezy!). Seks chyba jest na pierwszym miejscu... I nie wiem co jeszcze... bo olejku rycynowego nie polecam ososbiscie, gdyz jest to ryzykowne... moze czasem wiecej zaszkodzic niz pomoc. A tak generalnie, to i tak mi sie wydaje, ze czy tak czy owak, to i tak dzidzia zdecyduje kiedy chce wyjsc... Mozna sprobowac ja troche popedzic :) ale jak nie zechce, to i tak trzeba cierpliwie czekac. A i oczywiscie spacery, chodzenie po schodach... nie przemeczajac sie !!! umiarkowana aktywnosc fizyczna, tak aby glowka dziecka naturalnie masowala szyjke macicy. Z tym , ze wiekszosc z tych rzeczy, a zwlaszcza ta ostania (aktywnosc fizyczna) jest skuteczna jak juz jest blisko terminu (ciaza donoszona), a zwlaszcza jak juz szyjka sie rozwiera i cos sie juz dzieje. Popisalam troche, ale pewnie nie uda mi sie prez najblizsze dwa dni tu zajrzec, bo wybywamy z domu na weekend... Kurcze, nie wiem jak dam rade, zeby nie sprawdzic co u Was... Jak tam Kasi wizyta? Co z Angela?
-
No nie, ja to legalnie walcze z forum od rana... Choc czesto laze po nocach nie mogac spac, wiec rozumiem... Nie moge niestety wlaczyc kompa w nocy, bo go mamy w sypialni i przeze mnie i Jedrek by nie spal... No ale Nieznajoma i dorka to marki nocne na calego... Nieznajoma dzieki za serdecznosci... nie zasluzylam, ale sie ciesze jak wariat :) :) Mi Blanka tez sie bardzo podoba... nawet byla gdzies tam na liscie jak sie staralismy o siostrzyczke dla Poli. Jednak moj J. zdecydowal, ze ma byc iscie polskie, wiec stanelo na Hanke ;) Nie wiem jakie tam ono polskie, ale brzmi swojsko, wiec jest ok. Brzusiowa - mi sie Malinka tez podoba... Moje szwgrostwo ma Jagodke... fajnie jakby im sie trafila jeszcze Malinka ;) Super imiona. Co do stanu naszego i reakcji otoczenia... Ja juz tez mialam wiele podobnych sytuacji... W naszym kraju nie spodziewam sie za wiele, po tu taka mieszanka kultur... Choc powiem, ze w autobusach sa oznaczone miejsca dla inwalidow i kobiet w ciazy !! i rzadko sie zdarza, ze ktos na to reaguje (mimo, ze jest podana kara pieniezna za niestosowanie sie do tego). Raz mi sie zdarzylo, ze mi ustapiono miejsca... i troche tego zalowalam, bo zrobil to pijaniutki do szczetu dziadek... potem stal nade mna i co zakret to ja drzalam zeby na mnie nie upadl... Reszta ludzi siedziala spokojnie na "uprzywilejowanych" miejscach... Natomiast w ostatnia srode spotkalo mnie mile zaskoczenie... Wracalam z pracy autobusem. Poniewaz tego dnia zegnalam sie tam, to dostalam sporo upominkow i jeszcze na domiar zlego kupilam sobie pol arbuza (niewierzylam wlasnej glupocie jak po odejsciu od kasy go dzwignelam). Tak obladowana poszlam na autobus, a tam juz spora kolejka studentow czekala. Ustawilam sie i ja, ale po kilku chwilach poszlam usiasc na lawke. Jak podjechal autobus, to juz nikt nie pamietal, ze ja tam stalam... Stanelam poslusznie na koncu... W pewnym momencie ktos zrobil zamieszanie i poprosil mnie o wejscie przed nim... Byl to uposledzony mlody chlopak, sam ledwo sie ruszal... Az mi wstyd bylo, jednak nie mam pewnosci, ze innych cokolwiek to nauczylo... Jak wroce do pracy spowrotem, to pierwsze co zrobie to opowiem to moim studentom... Chyba terzeba isc doedukowac w takich kwestiach...
-
Tez ciagle mysle co tam z alla i Angela... Nie odezwaly sie, moze juz cos sie dzieje... Oby dzieciaczki sie rodzily i nie bylo zadnych komplikacji... Dagar - trzymamy kciuki... Wod malo i Kornelka glowa w gore... Pewnie niedlugo juz ja bedziesz miala... Sprawdza tylko czy gotowa. Bedzie dobrze! Tak sobie mysle, ze nie ma tego zlego... Martwilas sie, ze cesarka, a tu zobacz, moze to i dobrze, bedzie szybciej i bezpieczniej skoro wody szwankuja. Buziaki i niczym sie nie martw. Dorka - witamy! Co do krwi w moczu, to musisz to zbadac i skonsultowac z lekarzem... nawet jakby ktroas z nas to miala... Przyczyn moze byc wiele, choc najczesciej dzieje sie tak przez infekcje badz niewydolnosc ukl. moczowego... Ale to trzeba zbadac. A terminem sie nie przejmuj, jak bedziesz maiala cecie, to date napewno bedziesz miala pazdziernikowa, musi byc wczesniejsza... zreszta raczej nikt nie bedzie sie umawial na cesarke w taki dzien :) Robi sie juz u nas naprawde "goraco"... Perelka i Nieznajoma pewnie pojda nastepne... :) Choc pewnie cesarkowe dzieciaki posypia sie na poczatku. To jest jedna z pozytywnych rzeczy cesarki, jak dla mnie, ze wiadomo KIEDY... A jak naturalnie, to nie znamy dnia ani godziny... Ja zaczynam sie troche martwic jak to bedzie... Caly czas jakos w podswiadomosci mi siedzi, ze bede rodzila noca, bo tak bylo poprzednim razem... Ale przeciez moze byc inaczej. I tu moze byc zonk... Jedrek w pracy, wiec moze nie zdarzyc (i nie bede go miala przy sobie przy porodzie), ale to pikus... Co ja zrobie z Pola? Ona przy porodzie juz mi potrzebna nie jest!! ;) Mam nadzieje, ze sprawy potocza sie tak, ze zdarze jej zorganizowac opieke. Nie chce zeby widziala nawet poczatku... ona bardzo by przezyla, ze ja cierpie! Tak wogle, to polozna ostatnio stwierdzila, ze jak nie bedzie nieprzewidzianych komplikacji to powinnam uwinac sie z porodem w 3-4 godziny... Niby fajnie, bo kto by chcial dluzej... Ale niestety z moich planow o porodzie rodzinnym beda nici... Zanim Jedrek gdzies podrzuci Pole, to pewnie Hanka wyskoczy... :) No ale co ma byc to bedzie... A tak wogle, MG29, to ja rodze na Gwiazdke! Wczoraj bylam na wizycie. Akcja skurczowa opanowana (mam tylko typowe Braxtonki), szyjka niezmieniona od ostatniego czasu, dzidzia wysoko... Na porod sie nie zapowiada w zadnym razie jeszcze dlugo... Bede tu ostatnia... przyjme wszystkie Wasze porody... a sama urodze za rok... ;) No ale, powiem szczerze, ze jeszcze sie nie czuje gotowa psychicznie i praktycznie na dzidzie... Jeszcze tyle do zrobienia, wiec niech sobie posiedzi Hanka w brzuchu. Jest tylko maly klopot z wodami... mam ich troche duzo, a Hanka mala... Niby nikt nie panikuje jeszcze, ale sama wiem, ze jakby pecherz pekl wczesniej (jak poprzednim razem) to byloby nieciekawie (moglo by grozic wypadniecie pepowiny). No ale nic, na razie sie nie przejmuje, po 36 tygodniu ciazy wod powinno ubywac... Na razie mam co tydzien przychodzic do szpitala na badania... Dla ironii, krwi mam za malo... Cisnienie niskie bardzo (85/55) - wczoraj dwa razy zemdlalam i musze dostawac zastrzyki z zelazem, bo hemoglobina strasznie spadla... Ale to przez krwotoki najprawdopodobniej... Nie pisalam Wam wczesniej, ale poza obkrawiajacym miesniakiem mam jeszcze jedna, nieco wstydliwa niespodzianke... hemoroida... Prawdziwa niespodzianka, ale boli i krwawi jak chlera! Najgorsze, ze bede musiala z nim rodzic... a to juz nie jest dla mnie mile widziane towarzystwo... ;) Nie wyobrazam sobie parcia! Moja mama miala te przyjemnosci w ciazy... Ja myslalam, ze mnie ominie skoro z Pola nie mialam... a tu masz. Jestem troche podlamana. Poza tym wszystko ok, nadal jestem niepoprawna optymistka!!! :) :) Caluski dla wszystkich brzuszkow!
-
Wybaczcie Dziewczyny jesli nie bede pisac... musze to zrobic chocby dla dobra mego Malenstwa, bo moje nastroje na pewno mu nie sluza... :( Ale na pewno zostane z Wami do konca, bede tu zagladac, bo bardzo sie z Wami zzylam... Nie bede pisac co i jak... musialabym "wylozyc kawe na lawe", a nie chce psuc atmosfery... Jest tu tak milo poczytac jak sie super czeka na nasze Maluszki... Niestety nie na moje nerwy jest teraz odpieranie atakow i dwuznacznych komentarzy... Moj podly nastroj zwalam tez na hormony, wiec wybaczcie rozklejonej ciezarowce... Powiem tylko cos, aby byc w porzadku wobec Was: Nigdy, ale to PRZENIGDY nie chcialam "slodko" zapewnic Was, ze porod nie bedzie bolal!!! Nic nie poradze, ze naprawde dobrze wspominam porod... To byl moj pierwszy (choc przy kilku asystowalam) i wspomnienia mam dobre... Trwal niecale 6 godzin - zreszta nie wiem dokladnie, bo czesc porodu zwyczajnie przespalam, do szpitala przyjechalam jak mialam 8,5 cm rozwarcia i zaraz trzeba bylo przec (wiec wcale nie jest powiedziane, ze pierwszy porod ma byc dlugi i ciezki), nie peklam ani mnie nie cieli, wody wcale nie "tryskaly", ale saczyly sie delikatnie od dwoch dni (brzusiowa pisala o swojej siostrze - swieta prawda, ze tak moze byc!!! nawet jak w internecie nie ma takich informacji i wody wcale nie musza byc zabrudzone, choc moje byly podbarwione krwia). Jednak koncowka rozwierania szyjki byla masakryczna: bolalo strasznie, wymiotowalam i mialam potezne drgawki i potem parcie tez bylo dosc dlugie i wyczerpujace... no ale moze dzieki temu nie peklam... Po wszystkim jednak i tak calosc odczuwam pozytywnie. Wszystko jednak zalezy od kobiety, kazda ma inaczej, tak jak i kazda z nas inaczej przechodzi ciaze... Ja Wam zycze jak najlzejszych porodow i wszystkiego co najlepsze!! Na prawde z calego serca!! Opisujac moje przezycia, jedynie chcialam Wam zasygnalizowac, ze nie musi byc zle i ze mozna "rodzic po ludzku", a zamiast panikowac, mozna na niego czekac spokojnie... I tak nas to nie ominie. Zreszta udowodniono, ze kobiety panicznie bojace sie porodu przechodza go znacznie trudniej. Druga sprawa. Nigdy tez nie pisalam tu zadnych informacji z internetu!!! Jesli juz cos pisalam to byly rzeczy, ktorych mnie nauczyli (sprawdzam czasami swoje notatki ze studiow lub podreczniki) na studiach (konczylam AM wydzial lekarski I) Niestety specjalizacji nie mam (bo odrazu po studiach robilam doktorat z genetyki), wiec nie moge i nie chce stawiac diagnoz, zwlaszcza, ze na odleglosc nawet specjalista nie powinien tego robic. Tak jak juz pisalam - moje wypowiedzi sa moimi opiniami tylko. Zwlaszcza jak chodzi o sprawy osobiste... Kazdy moze miec wlasne zdanie i odczucia!!! A jesli ktos ma inne niz ja, to ja chetnie poczytam i ciesze sie, ze moge poznac kogos kto mysli inaczej... Bardzo tylko mnie boli, ze ktos z moich odczuc potrafi sie nasmiewac i przekecac moje wypowiedzi... Wiec nie widze sensu pisac, skoro to komus przeszkadza. Dagar - ja juz tez blizej 40-tki niz 30-tki... A mama Poli zostalam w podobnym wieku co Ty... I wcale sie nie czuje "za stara" ;) Kazdy ma swoj czas na macierzynstwo i zawsze jest on dopowiedni jesli mozemy dac dziecku zycie i milosc! To tez tylko moje zdanie!!! Trzymajcie sie Kochane "Dwupaczki"!! I trzymam kciuki za rozpoczynajace sie rozpakowania... oj juz chyba pierwsze dzidziusie nam sie porodza lada moment!!! Hura!!! Buziory wielkie ode mnie i Hanki... Polka tez sie dolacza... :)
-
Zatrzymalam sie na czytaniu ze 4 strony do tylu... i chyba juz dzis nie skoncze czytac. Musze odpisac JoG!! Co do porodu... Juz kiedys pisalam... Nie chce zebyscie pomyslaly, ze jestem masochistka czy cos kolo tego. Owszem, porod nie nalezy do przyjemnosci... boli jak cholera, oj boli... ale to nie trwa dlugo! Nie wiem od czego zaczac, bo az sie przerazilam jak przeczytalam posta JoG... Pytasz czy ktoras rodzila z mezem... itp. Ja rodzilam z mezem i drugi raz tez go biore! Obowiazkowo! Zaraz wszystko wyjasnie. Oczywiscie kazda kobieta jest inna i kazda robi jak uwaza. Ja tu pisze tylko i wylacznie wlasne odczucia, wiec jak ktos ma inne zdanie czy doswiadczenie, to prosze sie moim nie przejmowac. Po pierwsze, filmy z neta... JoG nie ogladaj ich!! Mysle, ze jakby ktos odpowiednio sfilmowal kazda z fizjologicznych czynnosci naszych, to bysmy byly przerazone... zwlaszcza takich ktorych nie ogladamy, bo sie dzieja od dolu albo nie robimy czesto - sorki za doslownosc, ale jakby mi ktos pokazal filmiki z wymiotow ktore mialam przez pierwsze trzy miesiace ciazy, to chyba nigdy bym nie zaszla w ciaze... a moze i nie wyszlabym za maz... ;) Ja tez widzialam te filmy z porodu (i mialam straszna schize po obejrzeniu tego) jak bylam z Pola w ciazy... Ryczalam ze dwa dni... W rzeczywistosci nie wyglada to tak! Ty nic nie widzisz, a maz moze tam wcale nie zagladac... Moj Jedrek po tych filmikach tez spanikowal, a po normalnym porodzie mowil, ze wszystko bylo super! W takiej chwili koncentrujesz sie na wlasnym dziecku a nie na fizjologii... Zreszta ona wcale nie jest taka jak wyglada na filmie. Piszesz o bezradnosci... Tez sie tego balam. A powiem Ci, ze moj Jedrek powiedzial, ze jest najszczesliwszym facetem po sloncem, ze byl tam ze mna! Bo nigdy nie wiedzialby jaka moge byc dzielna, silna i wytrzymala... Pamietaj, ze porod to nie czas na slabosc! To wielka ekspansja Twojej sily i czegos cudownego... zobaczysz sama jakie cialo kobiety potrafi byc niesamowite! Jak potrafi sie dostosowac i zmieniac... Moj Jedrek cieszyl sie jak wariat jak pierwszy zobaczyl Polcie! (mimo, ze mowil przed porodem, ze nie bedzie tam zagladal) Zreszta dodawal mi otuchy i sily wolaniem: o juz glowka!!! ile ona ma wlosow!!! Ja nic nie widzialam... Pamietam jak dodawalo mi to sily pod koniec parcia, gdy juz bylam na prawde zmeczona... Jesli chodzi o wstyd... To ja akurat nie mam z tym klopotu... Obcy ludzie (lekarze, polozne) ogladaja mnie, a mam sie wstydzic meza? Przeciez on mnie zna najlepiej, wszystko widzial... Wydaje mi sie, ze takie doswiadczenie jeszcze bardziej nas zblizylo. JoG - sama musisz podjac decyzje... zrobic jak bedziesz chciala... Ale Twoj maz jest ojcem dzieciaczka i w pelni go rozumiem, ze chce byc przy jego narodzinach... I tak Ty jako matka masz (brzuszek) i bedziesz miala wiecej "wspolnego" z dzieckiem (karmienie piersia itp). A to jest jedyny moment, gdzie on moze miec cos czego Ty nie mozesz miec (pierwszy je zobaczy i odetnie pepowine). I jeszcze raz sie powtorze... Porod nie jest wcale taki straszny! Jestesmy do niego przygotowane przez nature! Wlasnie w weekend rozmawialismy z mezem o porodzie... I na prawde nie boje sie go! Wiem, ze bedzie bolalo, wiem, ze bedzie ciezko, ale tez wiem, ze dam rade!!! To tylko chwila, a potem tyle szczescia w tym malenkim czlowieczku... Jedyne czym sie martwie w zwiazku z porodem (moze nie tyle martwie, co nie chcialabym...) to jakies nieprzewidziane komplikacje i zdrowie dziecka, ale mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze.
-
Czesc Dziewczyny, tylko sie melduje, ze u nas wszystko dobrze. Jestem mega wkurzona... za kazdym razem wcina mi posta i juz nie mam sily sie powtarzac... :( sprobuje jutro cos skrobnac. Buziaki od nas wielkie!
-
A jeszcze musze sie pochwalic, ze wczoraj doszla paczka z ciuszkami dla dziewczynek od moich rodzicow z Polski! Ale radosc! Pola dostala tez troszke polskich ksiazeczek i bajek... Z ciuszkow tak sie ciesze, zwlaszcza ze spioszkow (bo u nas nie ma), ze ciagle je ogladam... Wszystko polskie, sliczne i kolorowe!
-
Sprawdzilam normy dla AFI... normalna ilosc wod jest gdy indeks wynosi miedzy 5 a 20! Wiec wszystkie miescimy sie w granicach normy. :)
-
Czesc, melduje sie i ja... Pare dni znow nie dalam rady nic napisac, bo moja cora sie pochorowala i mialam maly sajgon w domu... Ale strasznie milo, ze o mnie pamietacie! :) U mnie wszystko dobrze. Jedynie co to zmeczenie dokucza mi okrutnie. Poprzednim razem tego tak nie odczuwalam, bo mialam wiekszy luz... teraz przy mojej trzylatce juz nie jest tak rozowo... Mimo, ze ona jest bardzo samodzielna, to robote mam okragly dzien... Wieczorem, to juz nie jestem zmeczona a wyczerpana! Az sie dziwie, ze tak nic sily nie mam... Poza tym wczoraj odebralam wyniki wszystkich badan od lekarza, szczegolnie USG. Wszystko w porzadku, dzidzia wyglada zdrowo i normalnie, tylko jest malutka... sama nie wiem co myslec... na 33 t.c. wazy niecale 1700g. Moze i dobrze, bo to przeciez dziewczynka :) choc glowa duza (tzn. normalna), ale Pola tez miala spora glowe (i ma nadal), wiec to dziedziczne (po tacie). Z waga to nie wiadomo... albo to uroda Hani, ze malutka jest i juz, albo cos nie tak z terminem i bedziemy rodzic w listopadzie... Moze tak na Poli urodzinki ;) Jedne co to jestem spokojna, ze chyba jednak cukrzycy nie mam, bo dzidzia bylaby wieksza juz... Poza tym wiekszosc wynikow jest dobrych. Jedynie co miesniak, chloernik jeden brzydko wyglada i co najgorsze rosnie (a w 3 trymestrze powinien zastopowac, a nawet sie zmniejszac) i troche mnie zastanowily wody... Podobno mieszcze sie w granicach normy, ale AFI mam 17!! Ktora ma za malo - moge sie podzielic!!! :) :) No i tez juz nie mam w czym chodzic! U nas jeszcze troche chlodno, a juz w grubsze ciuchy sie nie dopinam... Czekam na ciepelko... Mleko juz mnie tez zalewa... doslownie. Musze juz uzywac wkladek laktacyjnych... Leje sie zwlaszcza w nocy. Pamietam, ze z Pola tez tak mialam. Nie odpoczely sobie zbytnio moje mleczarnie, bo skonczylam karmic Pole niedlugo przed zajsciem w ciaze i jeszcze kilka pierwszych miesiecy mialam mleczko "Poli", potem chwilka przerwy i znow produkcja ruszyla... :) Ale nie martwcie sie dziewczyny, ktorym jeszcze nic nie leci z piersi (bo widze, ze temat powraca na forum). To nic nie oznacza! Znam kilka kobiet osobiscie, ktore mialy siare przed porodem i zadlugo nie pokarmily, bo nie mialy za duzo pokarmu pozniej... Ja tez mialam przeboje z karmieniem po porodzie, bo przez pierwszy tydzien nie mialam pokarmu... Co prawda przez krwotok po porodzie (przez miesniaka), ale samej mi sie nie chcialo wierzyc, ze tak mi lecialo, a tu jak dzidzia glodna to ja nic nie mam... Teraz az mnie korci, zeby gdzies troche uzbierac tego mleczka co mi leci i zamrozic na wszelki wypadek... No ale nie mozna tego robic, bo jakimkolwiek sciaganiem pokarmu mozna sobie bardzo zaszkodzic. Ja jestem z konca tabelki, wiec tak jakos jeszcze tego nie czuje... ale my juz na prawde jestesmy na finiszu! Kurcze, lada dzien zaczna sie radosne wiesci o narodzinach naszych dzieciaczkow! Jestem cala podekscytowana... Nieznajoma - fajnie, ze z mezem sie uklada... i smaka robisz mi co chwila... jak nie rzodkiewki to golabki! Dawaj tu jedno i drugie! :) Kasia - a Ty na rzodkiewki masz szanse? Tak mi sie przypomnialo, ze one swietnie neutralizuja nadmiar kwasu i zgage! Co do wielkosci dziecka i porodu SN... Na dobra sprawe, jesli dziecko jest w stanie przejsc przez kanal rodny (jesli kobieta jest bardzo waska to nawet male dzieci maja z tym klopot) to jego waga nie ma wielkiego znaczenia w "ciezkosci" porodu SN. Wedlug mnie najgorszy etap to rozwieranie sie szyjki i porod jest ciezki jak szyjka rozwiera sie bardzo powoli i bolesnie... Potem urodzenie dziecka to juz nic strasznego i nie ma reguly, ze przy wiekszych dzieciach jest gorzej, wiec nie ma co sie bac. Co by nie bylo, bedzie dobrze! Urodzic musimy, juz nie mamy wyjscia ;) Bedzie to chwila, moze trudna chwila, ale za to sowicie nagrodzona!
-
Jestem spowrotem... Zamelduje Wam sie poki nie ma nikogo w domu, bo jak wroci Pola i maz to juz tu nie zajrze... Wyglada na to, ze glownym sprawca moich problemow jest jednak miesniak. Dziad urosl i sie skrecil (jest uszypulowany) i dlatego boli i moze obkrawiac... W poniedzialek znow mam sie stawic w szpitalu, beda wyniki szczegolowe, wiec dowiem sie wszystkiego dokladnie. Kurcze jednak nie bedzie tak wesolo przy porodzie... :( Poza tym wszystko wyglada dobrze. Zbadali dokladnie lozysko i przeplyw pepowinowy, wody... wszystkie szczegoly... I poki co (nie widzial tego jeszcze specjalista) wszystko jest w normie. Dzidzia tez ok. Podobno nie za duza... No i wiem juz raczej na pewno, ze to coreczka!! Wiedzialam, ze Hanka mnie nie zawiedzie!! ;) Ciesze sie ogromnie... i wyobrazam sobie radosc Poli jak jej powiem. Niestety nie widzialam dzidzi... Badanie robil jakis mruk i tak sobie odwrocil monitor, ze nic nie moglam zobaczyc... ale to nic, najwazniejsze, ze dzidzia zdrowa. Jeszcze kilka tygodni i sie spotkamy w "realu"! Dzieki Kasiu za namiary mailowe... jeszcze nie zagladalam tam, ale zrobie to najszybciej jak sie da!
-
No i tez cos z moim adresem w poscie... Nie wiem skad ta spacja sie wziela... opstusnet jest laczne. Przy nicku jest bez spacji, prawidlowy. Pa!
-
Ojejjjjj... sorki za byki!!! Spiesze sie i wyszlo fatalnie... Oczywiscie nie chce porzucic swego dziecka!!! ;) Tylko komus PODRZUCIC do opieki... Mam nadzieje, ze zrozumiecie moja namotana wypowiedz... Buziaki!
-
Czesc Dziewczyny, znow mnie troszke nie bylo... Znow mialam "powtorke z rozrywki"... Tym razem juz sie troche martwie, bo pojawilo sie krwawienie :( Pierwsza ciaze mialam podrecznikowa, wiec jestem zaskoczona... Polozna jednak mowi, ze kolejne ciaze bywaja trudniejsze, bo wszystko bardziej rozciagniete i bardziej podatne na zmiany i przyspieszone reakcje... Niestety w moim przypadku doszedl jeszcze problem miesniaka i mam nadzieje, to on jest przyczyna moich klopotow (zwlaszcza krwawienia)... Tym sposobem, mimo, ze tu sie USG wykonuje tylko w 20t.c. dzis ide na to badanie... trzeba zbadac dziada-miesniaka... Moze przy okazji obejrze dzidzie :) Choc powiem szczerze, wolalabym nic nie ogladac i nie miec klopotow... Jakos taka przybita jestem. :( Jeszcze tylko tak krociutko... wybaczcie, ze kazdej z osobna nie odpisze, ale musze sie zaraz zbierac do szpitala... i jeszcze komus Pole porzucic... Angela - dobrze, ze jedziesz do szpitala... Nie dobrze z tym cisnieniem... Nie wiem, w ktorym tygodniu ciazy jestes, ale jak juz bedzie dziecko "gotowe" a cisnienie sie utrzyma takie mimo leczenia, to pewnie szybciej urodzisz... wywolaja. Ale nie martw sie, grunt, ze jestes pod opieka lekarska i wiesz, ze cos nie gra... Bedzie dobrze! Wiele kobiet zmaga sie z cisnieniem w ciazy... czesto zwykle tabletki pomagaja. Dagar - dobrze myslisz! Cesarka, jesli jest koniecznoscia jest ok. Tak jest lepiej dla Ciebie i dzidzi. Jak sie Kornelcia nie przekreci, to to wyjscie jest najlepsze. Ktoras pisala o przekrecaniu dziecka przez lekarza... niestety nie radze w pierwszej ciazy! Posladkowy jako pierwszy porod tez odpada. Wiem, ze nastawialas sie na naturalny porod, jednak niespodzianki moga byc zawsze... Czasem podczas naturalnego porodu trzeba robic cesarke... To dopiero "pokrzyzowanie planow" ;) Ty masz czas na oswojenie sie z nowa sytuacja... Bedzie dobrze! Monia - immunoglobulina anty-D... Lekarz Cie nie naciaga. Mimo, ze w PL jest ona w czasie ciazy nierefundowana, to warto ja podac. Co prawda jak jej nie wezmiesz ryzyko nie jest wielkie, ale jest to duza ochrona przed wytworzeniem przeciwcial anty-D. Nie bede tu tlumaczyc szczegolow. U nas w AU podaje sie kazdej ciezarnej z negatywnym rh w 28 i 36 t.c. Tu to jest standardem i jest bezplatne. Po porodzie dostaje sie ja tylko jak dziecko jest rh pozytywne (chroni to przed klopotami w kolejnej ciazy, wczesniejsze zastrzyki chronia obecna ciaze). Ale nie martw sie, jak nie wezmiesz tej immunoglobuliny teraz... ryzyko nie jest wielkie i jak widzisz wiekszosc Polek z rh negatywnym jej nie dostaje (choc szkoda). Tak wiec ta sytuacja to nie naciaganie lekarskie, tylko oszczednosc NFZ. Nieznajoma - nie radze samej sprawdzac rozwarcia! Mozesz sobie bedy napytac... Poczekaj na fachowe sprawdzenie ;) Jeszcze padl temat znieczulenia przy porodzie... ja tez jestem sceptycznie nastawiona... Podzielam opinie lakarza. To nie jest calkowite znieczulenie... bol sie czuje, tylko mniejszy (bol jest potrzebny!!!), jednak trudniej sie rodzi (druga faza), bo dobrze nie czuc partych skurczy (ktore juz nie bola - przynajmniej mnie nie bolaly) i nie mozna wspolpracowac z organizmem naturalnie... Czesto jest w wyniku tego wiecej minusow niz plusow. Ale to tez sprawa indywidualna i lepiej sie nastawic tak jak Wy - "jak nie dam rady wytrzymac bolu to poprosze". Co do wozkow. Ja sie nie moge wypowiedziec, bo u nas sa kompltnie insze!!! Jeden tylko sie powtarza - x-lander. Przez przypadek to zauwazylam, bo u nas on sie nazywa zupelnie inaczej, gdy moj brat kupil go dla swojej corki rok temu... zupelnie nie wiedzac, ze ja mam identyczny!!! Jako uzytkowniczka musze powiedziec, ze spisuje sie na medal! Jedna ma tylko wade jak dla mnie... nie moge do niego skompletowac dostawki dla starszego dziecka, wiec w ubieglym tygodniu musialam zakupic inny wozek, taki dla dwojki dzieci... Moj stary (x lander) chciala odkupic kolezanka, ale go nie oddam!! Tak go lubie... Bede miala na spacery do parku, bo Pola tam chodzi pieszo, albo jezdzi rowerkiem. Jest on naprawde leciutki, zwrotny, miekki i bardzo praktyczny, bez zbednych "bajerow"... no moze gondolka troszke mala, ale jak dla mnie jest ok, bo i tak szybko przeszlam na spacerowke. Ja tez nie ma dostepu do maila pazdziernikowego... Co prawda jeszcze nie upominalam sie o niego, wiec moze poprosze :) Moj adres (czesto pojawia sie przy nicku): andrzej_szcz@optusnet.com.au Jak ktoras bedzie miala chwilke to mozecie mi podeslac namiary :) Trzymajcie sie Kochane! Zajrze tu jak dam rade niebawem... mam nadzieje, ze mnie nie zatrzymaja znow w szpitalu...
-
Ojej, Nieznajoma!!! Nie wiem jak Cie pocieszyc... rzeczywiscie sytuacja okropna, bo zawiodla Cie najblizsza osoba... Ale nie mozesz tak myslec i plackac, bo dzidza czuje! Nie do konca zrozumialam z Twojej wypowiedzi o co dokladnie poszlo (wiem, ze zdradzil Wasze plany, ale nie wiem co powiedzial o Tobie), ale pomysl, ze to wszystko nie zasluguje na Twoje nerwy i zmartwienie... Przeciez i tak omijasz wielkim lukiem tesciowke! Olej to... Ona zaraz pojedzie i zniknie z Twego zycia. Maz zachowal sie strasznie i powinnas z nim o tym powaznie porozmawiac... jak tesciowka pojedzie! Sam na sam! Musisz pamietac, ze nawet jak ona jest tak niefajna, jak ja odbierasz, to dla niego to jest matka! Oczywiscie nie bronie go, bo Ty powinnas byc dla niego najwazniejsza! Ale moze czasem warto dac szanse... Niestety facetow ciezko odpepowic... czasem to trwa bardzo dlugo, a czasem musi to robic zona... drastycznie. Nie placz Kochana! Przez tesciowa? Przeciez ona na to nie zasluguje! Wyspij sie, poczekaj az ona pojedzie i wtedy porozmawiaj szczerze z mezem... Oczywiscie on powinien poniesc konsekwencje tego co Tobie zrobil... Mysle jednak, ze bedzie najlepiej dla Ciebie i dzidzi, jak to zalatwisz bez emocji... teraz jestes zalamana i pod ich wplywem. Mysl teraz tylko o swoim dziecku!! Buziaki wielkie! Uciekaj do lozka i uwazaj na siebie i dzidzie!!
-
Witam po przerwie... wlasnie wrocilam do domku. Nie bardzo wiem co u Was, pozniej poczytam. W ostatni piatek trafilam na kilka dni do szpitala, wlasciwie na porodowke... Grozil (i nadal grozi) mi przedwczesny porod. Najpierw zaczelo sie niewinnie od skurczy, do ktorych jestem przyzwyczajona, bo mam je juz od dluzszego czasu. Niestety zaczely sie one nasilac i bardzo bolec... jak doszlo do tego, ze mialam je regularnie co 6 minut, to juz nie bylo wesolo... :( W szpitalu okazalo sie, ze szyjka skrocona i rozwarta... Naszprycowali mnie i udalo sie troche powstrzymac skurcze... wlasciwie nie skurcze, bo one nadal sa, ale nie bola i sa lzejsze (do szpitala trafilam z silnymi, dochodzacymi do 100). Lekarz mowil, ze nastepne dwa tygodnie powinien byc spokoj. Codziennie mam teraz KTG. Jesli w tym czasie rozwarcie bedzie postepowac, to beda musieli podac kroplowke ze sterydami na rozwoj plucek dzidzi. To tak w skrocie, suche fakty... Z moich odczuc... boje sie strasznie, bo to za wczesnie (33 tydzien zaczynam). Powinnam jeszcze ze 3-4 tygodnie wytrzymac, zeby dzidzia byla ok. Poza tym uspokoilam sie co do opieki, na ktora Wam ostatnio narzekalam. W szpitalu bylo super! Fachowo, sprawnie i co najwazniejsze milo! Wspaniale polozne, lekarze... Pozytywnie to mnie nastroilo do przyszlosci. Pierwsza noc byla dosc krytyczna i wtedy mialam super polozna... starsza kobieta... Moje pierwsze wrazenie nie bylo pozytywne (wygladala jak policjantka), ale potem okazala sie rewelacyjna. I ona wlasciwie dala mi duzo optymizmu, bo caly czas twierdzila, ze bedzie dobrze, ze uda sie zatrzymac... smiala sie, ze to tylko dzidzia chciala sprawdzic czy mama zdazy na czas do szpitala, jak sie zacznie prawdziwy porod... :) Jak na razie miala racje... :) No a jak wychodzila z dyzuru to przyszla sie pozegnac i powiedziala, ze teraz pewnie sie spotkamy po dlugim czasie... bo czasem tak bywa, ze najpierw dzidzia sie spieszy, a pozniej trzeba ja wypedzac z brzucha przeterminowana... :) Oby miala racje... Ja juz sie zgodze na wszystko, nawet na oksytocyne czy cesarke... tylko nie przedwczesny porod!!! Okropny widok tych malenstw w inkubatorach... Dzidzia teraz jest najwazniejsza. Na szczescie z Malenstwem wszystko dobrze, brykajace jak zawsze. Choc bylo troche strachu, bo w pierwsza noc w szpitalu nie ruszalo sie prawie i tetno bylo dosc niskie... na szczescie okazalo sie, ze moja niunia to dzienne dziecie... w nocy spi, a bryka w dzien. Zreszta tak mi sie wydawalo od poczatku, bo raczej nigdy mnie nie budzi w nocy, za to w dzien fika jak nakrecone... Pola dawala mi popalic w nocy... po urodzeniu tez... Mam nadzieje, ze to drugie bedzie ladnie spalo w nocy i po tej stronie brzucha. Uciekam troche sie ogarnac, nacieszyc sie Pola i sprobuje poczytac troche co u Was. :)
-
Fajnie, ze duzo piszecie... lubie czytac co u Was... :) Ale niestety po przeczytaniu wszystkiego mam taki metlik i nie pamietam co ktorej odpisac... U mnie dzis od rana pieknie swieci sloneczko, ale wedlug prognoz niedlugo ma lac... :( Juz powoli ma dosc zimy! Czekam na ciepelko, zeby poprac ubranka i inne rzeczy dziecku... Wole zeby wyschly na ogrodku niz w pralni... wiec ciagle czekam. Ale tez juz wolalabym miec przygotowane, a potem juz tylko odpoczywac. Wczoraj mialam niby lekki dzien, a wieczorem tak bylam zmeczona, ze chodzilam i warczalam na meza i corke... Niby licze ile jeszcze do konca... ale wiem, ze jak sie maluszek urodzi to dopiero zmeczenie sie zacznie... Wiec nie ma co narzekac, tylko cieszyc sie kazdym dniem i odpoczywac ile sie da. :) Dzis 28 sierpnia... doszlo do mnie, ze dokladnie za dwa miesiace mam termin... Dwa miesiace wydaje sie tak dlugo! Jakos w tygodniach to lepiej brzmi... ;) Co do opieki, ktora tu mam... Z Pola tez na poczatku bylam w szoku, pamietam pisalam do moich kolezanek - ginekolozek w Polsce... nie moglismy sie nadziwic... Tez mialam stracha. Ale po wszystkim bylam na prawde zadowolona... Mam nadzieje, ze i tym razem tak bedzie. Teraz troche spanikowalam po wypadku Beagle... Choc i w poprzedniej ciazy na topiku dla przyszlych mam mialysmy takie wypadki - dwoje dzieci zmarlo w zaawansowanej ciazy, kilkoro we wczesnej (w tym najwiekszym szokiem dla mnie byla aborcja jednej z mam, ktora zdecydowala sie na nia po tym jak okazalo sie, ze ojcem nie jest jej maz). Wiekszosc z tych dziewczyn, ktore dotknela tragedia juz sa powtornie mamusiami... A tak wogle, to caly czas mam nadzieje, ze odezwie sie KAJUSIA-MAMUSIA, ktora pisala na samym poczatku tutaj... tez ma termin na pazdziernik, a 3 lata temu byla z nami na topiku mam oczekujacych!! Tez przezyla straszny dramat... Mam nadzieje, ze u niej wszystko dobrze... caly czas o niej mysle, zwlaszcza teraz po tragedii Beagle... JoG, pisalas o kolce... Ja mam tez podobne. Przyczyna sa tu najprawdopodobniej miesnie brzucha i podbrzusza, ktre aktualnie mamy maksymalnie rozciagniete... Ja mam czesto takie ataki bolu w nocy jak probuje zmienic pozycje, albo przesunac sie... jak uzyje w tym celu miesni brzucha, to bol jest nie do zniesienia... Kasiu444 - dzieki za pocieszenie... moze rzeczywiscie nie bedzie tak zle... Troche sie zmartwilam, bo zawsze mialam bardzo niski cukier, a teraz taka niespodzianka... mimo, ze uwazalam (za bardzo). Ale mysle, ze jak cos sie by dzialo zlego to to zauwazymy. A i jeszcze... Co do mierzenia brzucha centymetrem... to nie jest to mierzenie obwodu talii, tylko mierzenie dlugosci macicy, od kosci lonowej do dna macicy... To jest bardzo stary i sprawdzony sposob, bo dlugosc ma odpowiadac ilosci tygodni skonczonych, tj. np. po 30 tygodniach ciazy macica ma miec dlugosc 30cm. Sposob jest dobry, choc w dobie komputerow i ultrasonografow wydaje mi sie lekko zacofany... Zwlaszcza, ze badania na nim bazuja, zamiast na bardziej precyzyjnym sprzecie. No ale moze i dobrze, bo osobiscie tez jestem przeciwniczka czestych USG jesli nie ma potrzeby... W koncu dla dziecka to stres. A i jeszcze poruszacie temat ruchliwosci dziecka... Pytalam dokladnie polozna... Powiedziala, ze oczywiscie to jest sprawa temperamentu dziecka (czesto to bardziej ruchliwe w brzuchu jest bardziej ruchliwe i pozniej - co nie znaczy niegrzeczne!!!), ale zalezy tez od "wrazliwosci" brzucha mamy, ulozenia dziecka i jego "szczescliwosci" (kurcze czasami nie wiem jak przetlumaczyc). Podobno dzieci zadowolone wiecej sie ruszaja, a te mniej zadowolone, np. te ktore odczuwaja mamy smutki, sa spokojniejsze, jakby chcialy zatrzymac energie na pozniej... Opowiedziala mi tak w szczegolach, bo juz sie martwilam, ze moja niunia tak mocno bryka, bo sie stresuje... Niestety moja starsza corcia czasem zachowuje sie tak glosno, ze dzidzia pewnie sie stresuje... tak myslalam. A tu okazuje sie, ze sie cieszy!!! Oj bede miala dwoch urwiskow! :) Buziaki wielkie dla wszystkich brzuszkow! :) ;)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 6 z 7