Witam.
Znalazlam to forum przypadkiem...w desperacji mozna napisac :)
Moze ktos tu mi wyjsasni i da odpowiedz na to co sie stalo.
Wczorajszej nocy o godzinie 23.57 z mezem polozylismy sie do lozka..bylismy w stanie zasypiania,coreczka spala w oddzielnym lozku.Nagle uslyszalam przemieszczajacy sie śpiew,w ciagu sekundy pomyslalam ,ze to czyjs tv w bloku.Nagle mąż zapytał \"karola czy ty slyszysz to co ja?\" odp ,że słysze wyraznie śpiew dziecka i zdretwialam razem z nim.Śpierw ten byl jak by przechodni, gdzies za mglą,nie slyszelismy rowniez jakie byly slowa,glos byl jak z hurku ale pojedynczy...w momencie kiedy schowalam sie pod koldre ze lzami w oczach wszystko ucichlo i nagle ten odglos uderzenia kamyczkiem w szybe odglos jak gdyby skruszenie sie szyby w jednym miejscu.
To bylo okropne...pierwsze co zrobilam to zerwalam sie do dziecka.
Jak myslicie co to moglo oznaczac...?