nadia84
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
nadia84 dołączył do społeczności
-
Witajcie... cztałam wasze wypowiedzi, i z większościa musze się zgodzić.... i wiecie co???? mija kolejny ro (4 lata...) i ja nadal nie odnalazłam odpowiedzi ani lekarestwa na mój ból :/ przeszłośc żyje razem ze mna...przytłącza mnie, mój umysł, moją duszę , moje ciało, nie mowie, ze całe moje te 4 lata były nie udane-nieszczeslwe, tak-były momenty kiedy byłam szczesliwa-lecz trwało to krotko, i jestem tylko jednego pewna-że nigdy nie zapome mojego byłego chłopaka -łukasza....był moja prawdziwą, jedyna miłoscia, i sadziłam , że zawsze bedziemy juz razem...lecz widocznie los chciał inaczej, a moze nie zasługiwalismy na szzczescie...naprawde nie wiem :/ czasami jest lzej, widze sens w tytm wszystkim, lecz sa takie dni, takie jak te-ze serce pęka mi na pół--ze tak cholernie tesknie za nim....tak bardzo chciałabym przytuliic sie do niego, poczuc jego zapach..przeszłosc, teraźniejszość, przyszłosc...lecz juz osobno... Teraz jestem z kimś zwiazana, ale niestety nie ma tego uczucia, zalezy nam na sobie lecz gdzie jest miłosć???? Był taki moment, kiedy sądzilam, ze moje serce w jakims stopniu-nalezy do niego, lecz on mnie odepchnął-nie był gotowy, a ja powiedzialm sobie-nie chce kochac, i moze mi sie udało ...chyba juz w nia nie wierze.... mam nadzieje, ze keidys pzreszłosc bedzie za mna a ja bede szczesliwa...bede kochac i bede kochana.... Pozdrawaim wszytskich tutaj, tych którzy rozumieja moj ból, i tych ktorzy nie rozumieja...
-
Witajcie... czytałam wasze wypowiedzi, i z większościa musze się zgodzić.... i wiecie co???? mija kolejny rok (4 lata...) i ja nadal nie odnalazłam odpowiedzi ani lekarestwa na mój ból :/ przeszłośc żyje razem ze mna...przytłacza mnie, mój umysł, moją duszę , moje ciało, nie mowie, ze całe moje te 4 lata były nieudane-nieszczeslwe, tak-były momenty kiedy byłam szczesliwa-lecz trwało to krotko, i jestem tylko jednego pewna-że nigdy nie zapome mojego byłego chłopaka -Ł....był moja prawdziwą, jedyna miłoscia, i sadziłam , że zawsze bedziemy juz razem...lecz widocznie los chciał inaczej, a moze nie zasługiwalismy na szczescie...naprawde nie wiem :/ czasami jest lzej, widze sens w tym wszystkim, lecz sa takie dni, takie jak ten-ze serce pęka mi na pó...ze tak cholernie tesknie za nim....tak bardzo chciałabym przytuliic sie do niego, poczuc jego zapach..przeszłosc, teraźniejszość, przyszłosc...lecz juz osobno... Teraz jestem z kimś zwiazana, ale niestety nie ma tego uczucia, zalezy nam na sobie lecz gdzie jest miłosć???? Był taki moment, kiedy sądzilam, ze moje serce w jakims stopniu-nalezy do niego, lecz on mnie odepchnął-nie był gotowy, a ja powiedzialm sobie-nie chce kochac, i moze mi sie udało ...chyba juz w nia nie wierze.... mam nadzieje, ze keidys pzreszłosc bedzie za mna a ja bede szczesliwa...bede kochac i bede kochana.... Pozdrawaim wszytskich tutaj, tych którzy rozumieja moj ból, i tych ktorzy nie rozumieja...
-
Witajcie... cztałam wasze wypowiedzi, i z większościa musze się zgodzić.... i wiecie co???? mija kolejny ro (4 lata...) i ja nadal nie odnalazłam odpowiedzi ani lekarestwa na mój ból :/ przeszłośc żyje razem ze mna...przytłącza mnie, mój umysł, moją duszę , moje ciało, nie mowie, ze całe moje te 4 lata były nie udane-nieszczeslwe, tak-były momenty kiedy byłam szczesliwa-lecz trwało to krotko, i jestem tylko jednego pewna-że nigdy nie zapome mojego byłego chłopaka -łukasza....był moja prawdziwą, jedyna miłoscia, i sadziłam , że zawsze bedziemy juz razem...lecz widocznie los chciał inaczej, a moze nie zasługiwalismy na szzczescie...naprawde nie wiem :/ czasami jest lzej, widze sens w tytm wszystkim, lecz sa takie dni, takie jak te-ze serce pęka mi na ół--ze tak cholernie tesknie za nim....tak bardzo chciałabym przytuliic sie do niego, poczuc jego zapach..przeszłosc, teraźniejszość, przyszłosc...lecz juz osobno... Teraz jestem z kimś zwiazana, ale niestety nie ma tego uczucia, zalezy nam na sobie lecz gdzie jest miłosć???? Był taki moment, kiedy sądzilam, ze moje serce w jakims stopniu-nalezy do niego, lecz on mnie odepchnął-nie był gotowy, a ja powiedzialm sobie-nie chce kochac, i moze mi sie udało ...chyba juz w nia nie wierze.... mam nadzieje, ze keidys pzreszłosc bedzie za mna a ja bede szczesliwa...bede kochac i bede kochana.... Pozdrawaim wszytskich tutaj, tych którzy rozumieja moj ból, i tych ktorzy nie rozumieja...