Madzix
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Na otyłość Tybetanskie Ziola otyłość Dzw-hz sprzedawane na alegro-kolejny oszust
Madzix odpisał na temat w Zdrowie i uroda
hahahaha przeczytałam cały topik i można boki zrywać, na prawdę wierzycie, że facet pojechał do Tybetu, żeby podpisać umowę z klasztorem na wyłączność i sprowadza zioła do Polski, to jakiś szczyt naiwności, nic nie potwierdza jego wersji, żadnych prawdziwych zdjęć z wycieczki, żadnych zdjęć osób tak spektakularnie odchudzonych, żadnych opinii lekarzy czy dietetyków, żadnych atestów, namacalnych dowodów, a topik zaczyna się kilka lat temu, kim jest ta straszna konkurencja, która tak krytykuje działanie ziół, aż mam ochotę kupić mieszankę ziół czarnej i zielonej herbaty poprzesypywać do szarych torebek i zalakować sznurek pieczątką i zarabiać na naiwności i głupocie, 1400 % marży, WOW! -
Naked)Truth I need your helppp Co powiesz na taką propozycję: kiedy idę na basen 5:00 owsianka/płatki owsiane z jogurtem/ewentualnie kanapka z serkiem "bieluch" lub z polędwicą po basenie: banan/trzy szuszone śliwki 8:00 kasza z warzywami (bogata w węglowodany) pytanie: czy nie powinnam jeść czegoś białkowego bardziej??? Jeśli nie idę na basen to zaczynam dzień od kaszy z warzywami II śaniadanie - kanapka - ciemny chlep (razowy) serek bieluch lub polędwica, na nią jakieś warzywa w między czasie jakiś owoc(może) OBIAD: sałata z pierś z kurczaka/ryba/fasola (czy to jest okej? gdzieś czytałam, że warzywa utrudniają czasem wchłanianie białka, jak z tym jest? podwieczorek (przed treningiem): fasola/serek wiejski z warzywami i kromką chleba/kanpaka z chudą wedliną KOLACJA: nie mam pomysłu... Co do ćwiczeń: 20-30 minut stepera z hantelkami 30 minut rowerka ok 20 minut ćwiczeń na nogi, talie, nogi, pupę Narazie w domu przynajmniej w te dni, kiedy nie ma mnie na basenie Kiedy jestem na basenie ogranicze się chyba tylko do stepera, obawiam się, że tylko na tyle znajdę czas. Od marca chyba zacznę chadząc na siłownie i poprosze trenera o zestaw ćwiczeń tak na godzinę czy godzinę i hakiem Wdzięczna będę za komentarz... Z gór dzięki Co na to powiesz? Doradż coś i wprowadż ewentualne zmiany do mojego jadłospisu
-
No za dużo ciałka się wkońcu odezwało :) Myślałam, ze sobie już poszłaś. Dzisiaj przeczytałam w gazecie, ile "zeżremy" kalorii podczas wigilijnej kolacji. Nie będę już nic jeść i jutro też. Nie chce wrócić do kg "przed" w święta, wpieprzaniem tego wszystkiego i po wracać do walki od początku. Przegłodzenie dobrze mi zrobi. Dam trochę odpocząć wątrobie. Nie obiecuje zaglądać, bo mam ruchliwe święta, ale pewnie skrobe coś po świętach w poniedziałek. Naszczęscie przeszła mi pokusa na ciasta i słodkości. Ufff... Zresztą w sumie nie ma takich ciast, które by mnie niewiadomo jak powalały swoim smakiem i były ulubione. Trzymajmy się i nie dawajmy.
-
Kasiu, trochę już śledzę Twój topik. Po pierwsze chciałam Ci napisać, żebyś się nie przejmowała różnymi komentarzami na Twój temat, że jesteś miękka, taka śmiaka, owaka. W sumie nikt z nas nie ma prawa oceniać Twojego związku i Twpjego zachowania. Zdaję sobie sprawę, że nie jest Ci łatwo, ale uważam, że podjęłaś słuszną decyzje odnośnie świąt. Napewno nie łatwą, ale słuszną. Już ktoś wyżej pisał, że Twój mąż jest ciągle przekonany, że może robić z Tobą to na co ma ochotę, bez żadnej konsekwencji, ze cokolwiek zrobi, to Ty będziesz, w imię czegoś. Może to mu nareszcie pokaże, że słowa, czynny, mają swoją konsekwencję. Co do teściów, no trudno. Nie spodziewaj się, że Cię zrozumieją. Zresztą moim zdaniem musisz być gotowa na to, że on teraz zacznie ta przedstawiać historię, że to niby Twoja wina. Nie daj się złamać, głupio mu będzie siedziec z dziadkami i rodzicami bez Ciebie i to może sklonić go do refleksji. Co do tego, co ktoś napisał, że jesteś bierna. To nie wydaje mi sie. Wszystko ma swój czas i do pewnych decyzji trzeba dojrzeć. Wierzę, że kiedy podejmiesz pracę w przyszłym roku, to wszystko się jakoś ułoży, to też poczujesz przekonanie do pewnych działań. Zyczę Ci mądrych decyzji, życzę Ci też odwagi aby walczyć o swoje, może nie wszystko stracone. Może sama też musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czego potrzebujesz, oczekujesz. Może teraz czujesz jakoś rezygnację, ale zastanów się czy rzeczywiście chcesz rozstania. Kiedy już się zastanowisz porozmawiaj ze swoim męzem. Mhy jak będzie to monolog to trudno, niech będzie, ale najważniejsze, że Ty powiesz jak jest. Pożniej już będziesz mogła stawiać warunki i mówić wprost o tym jakie są Twoje oczekiwania i jak sprawę chcesz rozwiązać. życze Ci tylko abyś wszystko sobie na spokojnie przemyślała i abyć nie uległa presji "bo wypada", grze pozorów, która do niczego nie doprowadzi, a skończyć się może tym, że do końca życia będziesz tkwiła w farsie małżeńskiej. Jestem za tym, żeby walczyć o małeżeństwo, kochać mimo wszystko, ale też kochać to znaczy wymagać, to znaczy kochać mądrze. Jeśli Twój mąż do tego nie dorósł, to może czas mu dać bolesną lekcję, albo dorośnie, albo ... przynajemniej będziesz wiedziała, że spróbowałaś wszystkiego...
-
No właśnie co taka cisza dziewczyny... Chyba jeszcze nie lepicie pierogów na święta :). Oczekiwałam tu jakiś pogaduch, wsparcia, a tu ciszaaa.... No podziwiam, na jednym jabłku bym nie wytrzymała. Zresztą nosi mnie dzisiaj i chodzi za mną coś słodkiego. Nie mogę polec.... Zrobię sobie kawy z mleczkiem i cynamonem... Polecam przegotowaną ciepłą wodą... dobrze robi na zołądek i cały układ trawienny. Mam wrażenie, że nieźle przeczyszcza. Nie zapominajmy o sobie i piszmy co i jak.
-
Mnie się wydaje, że ciężej jest jednak odchudzać się w zimę. Mniej warzyw, droższe i jakośc tak ciągnie do słodyczy. No ale nie dawajmy się. Ja jeszcze do niedawna mogłam na ciasta nie patrzeć, teraz to moja mega zmora, nie wiem jak przetrwam święta, no ale mam nadzieję, ze będę twarda. W każdym razie dzisiaj polegałam na kawie, jednak. W weekend mi się nie chce, w tygodniu to niejako rytułał. Ehhh. Acha nadal mam do zjedzenia sałatkę z kapusty pekińskiej z pomidorem. Zjadałm też poza planem trzy tekturki z pomidorem. Coś słabo mi idzie życie na samych warzywach. Założyłam też sobie, że żadnego jedzenia po 18, wczoraj wyszło. Zobaczymy jak dzisiaj.
-
Cześć wszystkim, trochę nie odzywałam. Jakoś ten temat pod koniec tygodnia zamarł i nie mogłam was znaleźć. Sobota była dla mnie cieżka, zerowa odporność na słodycze. No ale mam nadzieję, że w tym tygodniu będę się pilnować. W każdym razie spadek o 1 kg nastąpił, więc nie jest źle. Na dzisiaj" sałata lodowa z olejem lnianym mandarynka sałata lodawa z olejem lnianym + 3 gotowana ziemniaki sałatka z cykorii i jabłka sałatka z kapusty pekińskiej i pomidorów No i dużo ciepłej wody, herbaty no i może uda mi się uniknąć picia kawy z mlekiem :)
-
Jajek też nie jadam i w sumie jogurtów też nie. Czasem jakiś naturalny do jakieś sałatki, a tak lece z kaszą i warzywami: cukinia, brokuły, sałata, bakłażan, papryka, ziemniaki też jem (ale ugotowane) i tylko i wyłącznie z surówką. Jakoś się tak przyzwyczaiłam i mi tego nie brakuje, zresztą to nigdy nie były moje ulubione produktu, zawsze byłam taka warzywna, no i niestety chlebowa i czasem ciastowa, stąd rezulataty :) Poza tym je lubię jeść, no i uważam to za największą przyjemność, wiec to mnie głównie gubi :)
-
Praktycznie nie jadam mięsa. Czasem zdarza mi się kawałek piersi z indyka, no i ryby, ale te zazwyczaj dwa razy na tydzień. Piekę je w naczyniu żarodopornym z cebulą i brokułami, przykryte... Pycha.. Dobrze te ryby przyprawić wcześniej solą i obłożyć pokrojoną cebulą, wtedy tym nachodzą i są smaczne. Generalnie staram się nie łączyć węglowodanów z białkami. Wiec albo jem kasze z warzywami, no albo rybę czy białko w postaci strączkowych też z warzywami, najczęsciej właśnie sałatą. Wędliny mnie odrzucają, nie smakują mi, czasem chodzi za mną zwykła kiełbasa.
-
No ja staram się sporo rzeczy (półproduktów) przygotowywać wcześniej np. ugotować kasze, poddusić warzywa itp. Nawet się z tym ogarniam. Dzisiaj już po śniadaniu kasza jaglana z borkułem i duszoną papryką oraz pół główki sałaty lodowej z olejem. Póżniej szpinak, a póżniej fasola biała ugotowana podsmażona na łyżce o oleju z solą i majernakiem i też sałata. Chyba powinnam przestać "wcinać" po 18 i ruszyć tyłem do ćwiczeń. Steper zakurzony stoi i czekam na łaskę. Pozdrawiam
-
No ja już od jakiegoś czasu odchudzam się tyle tylko, że z przerwami czyli takim okresem stabilizacji. Mam już pewne nawyki żywieniowe i jakoś mi daje radę się z pewnymi rzeczami, a raczej nie jedzeniem ich uporać, nie znaczy to, że zawsze wszystko mi wychodzi. Staram się jednak trzymać pewnych zasad, bo widzę, że to ma generalnie lepszy wpływ na moje rezultaty. Zajadam się warzywami, owocami tylko do 15, kaszami (ale raczej rano), a wieczorem sałata lub białko. Teraz zjadłam porcję szpianku.
-
Skoro nie ma sprzeciwu, to czuję się przygarnięta :) To może kilka słów o mnie, tak, żeby się zapoznać bliżej :) Mam 30 lat (niestety ;) ), 173 cm wzrostu i 65,5 kg na liczniku. Średnio zaczynam dietę co dwa dni, no ale zawsze jakaś wpada. Od soboty się trzymam i mam nadzieję osiągnąć przed świętami mój pierwszy cel czyli 63 kg, później chce 57 kg i utrzymać wagę. Oczywiście myślę o ćwiczeniach, ale na myśleniu na razie się kończy :) Co jem... Może podam przykładowy jadłospis: śniadanie: kasza jaglana (pięć łyżek) z papryką podduszoną na oleju, pół głowki sałaty lodowej z olejem lnianym (3 łyżki) brązowym cukrem (1 łyżka) i octem jabłkowym II śniadanie: kawa z mleczkiem i cynamonem Później owoce: jabłko, mandarynka, pomarańcza Obiad: dwie różczki brokuła, dwie łyzki podduszonego bakłażana, 3 łyżki białego ryżu i 2 czarnego plus sałata w wersji ze śniadania Unikam: słodyczy (jak już mnie bardzo nachodzi to przegryzam suszoną morele, żurawinę), chleba, makaronów, nie jem praktycznie mięsa i serów, wędlin. Jako żródło białka stosuje głównie ryby (wybrane gatunki) i rośliny strączkowe (fasola, czerwona/biała) Pije: woda ciepła, herbaty owocowe i herbata czerwona.
-
Cześć Dziewczyny, czy i ja mogę się dołączyć. Jakoś tak spowiadając się przed wami z tego co zjadłam, może lepiej będzie mi się pilnować. Co Wy na to? Przygarniecie???
-
Ja mam zakłądany w przyszłym tygodniu... skoro przezyłam usunięcie dwóch żebów, to przeżyje resztą :) do pielęgnacji kupiłam sobie specjalny irygator do zębów, podobno super doczyszcza wszystkie zakątki... dziewnie się czuje bez dwóch zębów, słabo się gryzie, no ale skoro mam być jeszcze piękniesza ;) to pocierpię :)
-
ach te obserwacje pana znawcy świata zwierząt i nie tylko mało wnikliwe ;)