

Ruda
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ruda
-
Cześć \"czterdziesteczki\" - jak zwykle z samego ranka witam Was i zyczę miłego dnia . Bosanova --- czy handra minęła ? Jeśli nie to daj znać... Przyniose drabinę aby Cie wyciagnąc z dołka Zazdroszczę Ci umiejętności plastycznych. Tak mi się czasem marzy - wziąć pędzel i zacząc malowac.. Ale .. co z tego skoro .. talentu we mnie za grosz i moje dzieła mogłyby wystraszyć nawet mojego nieustraszonego kota :D:D diana-42 ---witaj 39forever --- i co ? obowiązki obowiazkami a czas na przyjemności czy tylko przyjemnostki gdzie ???? bezszelestna --- menopauza ... brrrrr ... wiemy, ze stoi za rogiem aby nas dopaść . U mnie narazie spokój z tym tematem. Miałam tylko za mało progesteronu i cholerne huśtawki nastrojów ( normalnie nie dawałam rady sama ze sobą wytrzymać :D:D , tak jakbym była w ciagłym napięciu przedmiesiączkowym) . Teraz biorę luteinę i jest OK. ktosia41 --- trzymam kciuki za poprawę zdrowia córeczki i szybki powrót do domu. Jestem w nastroju dość pogodnym ale ... trochę mi smutno. Jakoś nie układa mi się życie osobiste. A przynajmniej nie tak się układa jakbym chciała ( hahahahaha ... ). Od pewnego czasu myślałam, że moze się uda. Los zrządził, że spotkałam faceta, którego znałam w młodości ( tej metrykalnej :D:D) . Zaczęliśmy się spotykać. Jakieś kolacje, jakiś wyjazd na weekend... Sporo rzeczy mi się w nim nie podobało ale ... seks był fantastyczny. Poza tym, te rzeczy, które mi przeszkadzały w zasadzie można uznać za zalety ... To jest typ \"faceta - drzewa\" - stabilny, opiekuńczy, poważny ( choć ma poczucie humoru) można na nim polegać. Lecz ... jak dla mnie ... nudny, bez iskry, przyziemny ... Cholera jasna... I ... w dniach mojego napięcia przedmiesiączkowego tak mnie drażniła jego postawa, jego uległość, jego nijakość ... że napadałam na niego ...Nie podobałao mi się to. Nie dobrze mi było samej ze sobą. Poważnie zaczęłam analizować przyczyny takiego stanu rzeczy. I doszłam do wniosku, że nie ma we mnie zgody na to jaki on jest. I wtedy kiedy z potrafię zepchnąć ( przez rozsądek) świadomość naszego niedopasowania to ... wszystko wydaje się OK. A kiedy nadchodzi czas mojej \"podwyższonej gotowości do konfrontacji\" wtedy nie daję rady tego ukryć. Rozmawiałam z nim. Powiedziałam, że moim zdaniem nie pasujemy do siebie i że przestajemy się spotykać. Powiedział - w porządku, skoro tak uważasz i tego chcesz to niech tak będzie. I teraz zarówno czuje ulgę jak i ... żal :( .. Znowu będę sama. Nie samotna, oczywiście ale sama. Zbliżają się kolejne święta... kolejny sylwester.Ech ... chyba sama nie wiem czego chcę. W dodatku ... napewno będzie brak mi seksu ( no , cóż zrobić bardzo lubię seks :) i mam nadzieję, że Was to nie oburza. Pozdrawiam cieplutko.
-
hej, hej śpiochy :) .. Wstał nowy, wspaniały dzień . Zapraszam na kawkę, herbatkę, kakao .. co kto lubi :) Bezszelestna - ja bardzo podobne czuję- tak jak Ty chcę cieszyć się ( i cieszę się) z małych rzeczy, z drobiazgów codziennych. Uśmiech mojej córki, jej słowa : kocham Cię, dobra ksiązka, kot mruczący na kolanach, specer z psem... jest tych często niezauważlnych radości tysiące ... Najważniejsze to umieć je dostrzec i docenić. Ktosia41- podziwiam Cię za wyjatkowy spokój w załatwianiu sprawy pielęgniarki . Ja jestem osobą walczącą o swoje prawa. I jeśli uważam, ze ktoś nadużył swoich kompetencji czy czegoś niedopatrzył potrafię być bardzo ostra. Nie mam ostatnio kontaktu ze służbą zdrowia ( odpukać !!!) ale z opowieści znajomych wiem jak mało współodczuwające potrafią być pielęgniarki i lekarze. Mam nadzieję, że Twoja córcia szybko wróci do zdrowia i do domku, gdzie ją dopieścicie. Spinaker - ten link otrzymałam kiedyś od mojej córki. Bardzo piękne i mądre są słowa, które są zawarte w przesłaniu. Pozdrawiam wszystkie + - czterdziestki
-
Chyba jestem sama :( Z tego wnioskuje, ze częściej korzystacie z netu w domu. Ja w domu bardzo rzadko siadam do komputera. Po prześlęczeniu przed ekranem prawie całej dniówki nie chce mi się nawet spojrzeć w jego strone. Zresztą tv też prawie nie ogladam. Chyba, ze zapowiadaja film jaki chce obejrzeć to wtedy zapisuję sobie w pamięci kiedy będzie. Pozdrawiam :)
-
bezszelestna - przypomniało mi się to co pisałaś o tym, że skoro nie mam problemów to nie ma o czym pisać. Jakoś tak jakbyśmy bały się , że głośno powiedziane :JESTEM SZCZĘŚLIWA momentalnie zburzy szczęście albo jak to jeszcze czasem się słyszy: żeby nie zapeszać. A ja powiem głośno : JESTEM SZCZĘŚLIWA. Mam za co codziennie dziękowac Bogu . Jestem zdrowa, pracuję i nawet nieźle zarabiam. Mam wspaniałą córkę ( choć ma wiele wad ;) ) i mam z nią bardzo dobry kontakt. Mam gdzie mieszkać.Mam kota ( oj ... taki niedobry, malutki spryciarz ) i suczkę sznaucera miniaturę. Mam czas na swoje przyjemnostki . Nie uchylam się od obowiązków i wypełnianie ich napełnia mnie radością. Mam cudowną przyjaciółkę i wielu, wielu znajomych. Może uda mi się ułozyć na nowo życie... kto wie. Narazie nic nie planuję bo mężczyzna z którym się spotykam pod wieloma względami zarówno mi odpowiada jak i nie :D:D .. To bardzo fajnie, że potrafisz wyczarowywać na drutach niepowtarzalne dzieła sztuki. Zazdroszczę( ale w tym pozytywnym znaczeniu) takich umiejetności. Ja jestem tylko \"odwzorowywaczem\" pomysłów innych. :)
-
Wybaczcie milczenie . Lecz przeczytałam wszystkie Wasze wpisy z dni poprzednich. Spinaker - ja równiez bardzo lubię muzuke chóralną. Zazdroszczę Ci tego koncertu :) 39forever - spóźnione ale bardzo bardzo cieplutkie życzenia urodzinowe . Ja się urodziłam 31 października czyli także jestem skorpionka z pierwszej dekady tego znaku :) I tak jak Ty lubię robić na drutach, chociaż ostanio gdzieś mi zapał uciekł ;) ktosia41 - trzymaj się :) napewno wszystko się wyjaśni z kłopotami zdrowotnymi córki. Pozdrawiam również: kubusia puchatka, bosanowę, bezszelestną, ofkę i moją imienniczkę Zinkę Czytam o Waszych mniejszych i większych problemach ze zdrowiem. Ja ( kurczę, odpukać!!!! ) nie mam żadnych. jak mnie ostanio bolał kręgosłup ( chyba pierwszy raz w życiu) to się wybrałam do mojej cudownej przyjaciółki, która skończyła kurs Reiki i ... czaruje ( :) ) . Po jednym zabiegu bół zniknął . Może to być autosugestia ale ... nieważne co to było ważne że pomogło, prawda ? Jestem kobietą aktywną i energiczną. Staram się ciagle próbować czegoś innego , dużo czytam i staram się poznawać i doskonalić siebie. Uprawiam jogę. Aerobic, basen, rower - to dla mnie chwile fajnego odpoczynku. Pozdrawiam Was w poniedziałkowy poranek.
-
a więc jest tak - nie ma tylko złych pierwszych. Nie ma tylko złych drugich. Nie ma tylko złych ojców. Nie ma tylko złych matek. Ale są. Bywają. Z każdej z tych grup - są . Źli, głupi, złośliwi ludzie. Moja córka jak już pisałam ma już 18 lat. Narazie jej oceny są ostre. Tak bywa w tym wieku. Ostro zatem takze ocenia swojego ojca. Pewnie z wiekiem przyjdzie jej zweryfikowac swoją ocenę. Może kiedyś uda jej się porozmawiać szczerze ze swoim ojcem. Może uda jej się wybaczyć jego postępowanie a może nawet będzie mogła zrozumieć dlaczego tak było. Trzymajcie się. Życzę Wam dużo szcześcia w Waszych związkach. I apeluję : jeśli macie jakieś możliwości wpływania na swoich partnerów to przypominajcie im, ze oprócz alimentów dzieciom potrzeba jest także obecność i zainteresowanie ich ojca. Bo one nie są winne że urodziły się w związkach gdzie rodzice nie mogli czy nie chcieli być razem.
-
Drugie, trzecie , dziesiąte też maja potrzeby. Ich dzieci także. Ale ich dzieci nie są lepsze od tych pierwszych. Są i tak na pozycji lepszej niz te pierwsze dzieci - mają na codzień ojca. TO WSZYSTKO. Jestem pewna, ze moja córka wystawi swojemu tatusiowi rachunek. Mimo, że nie nastawiam jej przeciwko : tatusiowi, jego żonie i ich dziecku. Moja córka kocha swoją przyrodnia siostrę a ja zaakceptowałam jej bywanie w naszym domu. Dziecko nie jest niczemu winne a jest siostrą mojego dziecka i dobrze by było aby miały ze sobą kontakt. Lecz ... to tatuś nie dąży do kontaktów z naszym dzieckiem. A co do zarzutu, Kwiatku , że trzeba było ratować małżeństwo a nie biadolić ... to jest śmieszny. Nie będę nawet się do niego odnosić. Ja nie biadolę. Nawet zastanawiałam się, czy nie wysłac czekoladek tej drugiej ( a zarazem przez pewien czas kochance) mojego męza za uwolnienie mnie od niego w porę. Ale rozwiązanie małżeństwa, bez względu na przyczyny rozwodu NIE UWALNIA RODZICÓW od wspónego dbania o dobro dziecka i od dbania o zaspakajanie jego potrzeb - lacznie z emocjonalnymi.
-
wiesz co, Kwiatek... przeginasz ... To może ja Ci opiszę jak wyglada moje i wspólnego (przecież) dziecka. Posłuchaj. Ta pierwsza : ma wychowywać dziecko, godzac to z pracą zawodową, doskonaleniem zawodowym. Ma nie mieć żadnych roszczeń do tatusia ( weekendy, odwiedziny, partycypacja w kosztach wypoczynku, prezenty z okazji urodzin, imienin) oprócz NISKICH alimentów, bo przecież tatuś ma nową rodzinę ( nową żonę i nowe dziecko) w związku z tym KAZDA kwota alimentów uszczupla ich budżet.Ta pierwsza ma za to obowiązek : dać dziecku wszytko to czego mu brakuje od tatusia, łącznie z osuszaniem łez dziecka ( \" dlaczego mnie tata nie kocha, dlaczego się mna nie interesuje\" ) nie zapominając przy tym, ze NIE wolno jej niczego złego na owego tatusia powiedzieć, bo dziecko nie może słyszeć nic złego. Ta pierwsza nie może sobie ułożyć zycia z nowym partnerem bo najważniejsze jest dobro dziecka. A jeśli już próbuje to powinna zastanowić się, czy partner zaakceptuje dziecko i czy dziecko zaakceptuje partnera. TATUŚ TAKICH DYLEMATÓW NIE MIAŁ. Ta pierwsza, jeśli chce lub musi wyjechać powinna uzgodnić z tatusiem i jego nową partnerka czy przypadkiem podrzucenie dziecka na weekend nie koliduje z ich planami. Bo jeśli koliduje to nalezy zmienić własne plany. Mogłabym tak jeszcze długo ... o wizytach u psychologa, o byciu na kazde zawołanie dziecka ( bo to przecież sąd przyznał opiekę matce). Jak widzisz Kwiatku ... kazdy medal ma dwie strony. Ale dziecko JEST DZIECKIM obydwojga rodziców a nie tylko matki.
-
brawo maurycy !!!!! Mądra, wyważona wypowiedź. Rodzicem się jest przez całe życie. Można mieć 100 żon i o kazdej zapomnieć. Natomiast zapmnienie o dzieciach, które się powołało na świat jest stawianiem siebie na równi ze zwierzętami. Jestem pierwszą - to dla jasności. Mój eks ma drugą rodzinę. Ja nie. Wychowuję córkę . Tak się w życiu ułożyło, ze moje zarobki przekraczają dwukrotnie dochód jego rodziny. Bywa. Alimenty otrzymuję regularnie. Alimenty i ... nic poza tym. Możecie mi nie wierzyć ale nigdy nie zabraniałam dziecku spotykania sie z ojcem. Na poczatku tylko zyczyłam sobie aby nie były to spotkania przy jego nowej żonie. Mój ból był zbyt świeży bo ona była główną przyczyną rozpadu naszej rodziny. Główną - ale nie jedyną. Lecz do tego doszłam po opadnięciu tego bólu. Napewno z mojej strony było sporo tych mniejszych i wiekszych blędów, które popchnęły go do szukania. Ale to nieważne. Ważne jest to że moja córka już dawno oceniła swojego ojca. Nie za brak prezentów. Za brak zainteresowania a to dla niej jest rówanoznaczne z miłością. Mojej córce niczego nie brakuje - jeśli chodzi o sprawy materialne. BRAKUJE JEJ MIŁOŚCI OJCA.
-
Witajcie :) a mnie za kilka dni stuknie ( oj, stuknie :D ) 49 ... Dużo ? Dla dwudziestolatków pewnie tak. Dla mnie - nie :) . Nie czuję się stateczną matroną. Może dlatego że moja córka ma dopiero 18 lat. Chociaż niktóre moje koleżanki są już dawno babciami. Ja mam nadzieję, że jeszcze trochę na to poczekam. Niech się narazie dziewczyna uczy, bawi i ... dorasta. Jestem rozwiedziona. Jestem zadowolona ( teraz już tak :) ) z mojej niezależności, z możliwości jakie daje życie bez \"połówka\". Lecz jak to ze wszystkim bywa ... są i złe strony takiego stanu. Staram się nie myśleć o rzeczach złych. Jestem optymistką. To tak w skrócie o mnie. Nie podoba mi się co prawda tytuł topiku -\" poczekalnia\" bo jakoś źle mi się kojarzy :( . Pozdrawiam
-
do niepijacego wolnego ----- wiesz , nie wiem czy płakac czy sie śmiać jak czytam Twoje wypowiedzi. Ekspert od siemiu boleści :P się znalazł. Pomyliłes zawody ? Chciałes byc psychologiem ale nie wyszło ? A skąd masz takie kretyńskie informacje że alkoholizm ma sie w genach i że dzieci rodziców alkoholików stają się alkoholikami ??? Wiesz... mam wrażenie że miedzy innymi przez takich jak Ty pseudo ekspertów w naszym kraju pokutują złe i mylne o tej chorobie wyobrażenia. Jeden z moich znajomych - doktor nauk medycznych - mówi, że jak znajdzie się w obcym towarzystwie, gdzie nie wiedzą, że on jest lekarzem, nadziwić się nie może ilu jest w naszym kraju \"lekarzy\" bo każdy Polak w dziedzinie medycyny jest \"ekspertem\" :D
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
link dla tych, którzy chcieliby zapoznac się z książką, o kt orej pisałam : http://www.swiatksiazki.pl/ Z tego co wiem świat Książki posaida w kilku miastach księgarnie. Myślę, że książka jest tam do kupienia. Ale wiecej informacji znajdziecie na ich stronie internetowej. Ja ze swojej strony książke tę gorąco polecam. Moim zdaniem jej treść niesie pozytywne przesłanie. Wiecie.... ponad rok temu pożegnalam mojego tatę. 17 lat wcześniej moją mamę. Było mi bardzo ciężko. Ale ... mama była chora na raka stąd miałam czas na przygotowanie się do jej odejścia a tata był w wieku 86 lat , co też dało mi czas na wewnetrzne pogodzenie się z tym - o ile można wogóle na odejście naszych najbliższych się w jakiś sposób przygotowac. Natomiast syn mojej przyjaciółki był młodym , zdrowym mężczyzną. Byłam obecna wtedy jak policja powiadamiała ją o jego śmierci. Nie chcialabym wiecej przeżyć czegoś podobnego. Już dawno wyczytała gdzieś taką mądrą myśl : \"Szczęsciem jest nie tylko to co Bóg daje ale równiez to czego nie zabiera\". Od tamtego dnia - dnia śmierci syna mojej przyjaciółki - staram się ciagle o tym pamiętać. Pozdrawiam. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
link dla tych, którzy chcieliby zapoznac się z książką, o kt orej pisałam : http://www.swiatksiazki.pl/ Z tego co wiem świat Książki posaida w kilku miastach księgarnie. Myślę, że książka jest tam do kupienia. Ale wiecej informacji znajdziecie na ich stronie internetowej. Ja ze swojej strony książke tę gorąco polecam. Moim zdaniem jej treść niesie pozytywne przesłanie. Wiecie.... ponad rok temu pożegnalam mojego tatę. 17 lat wcześniej moją mamę. Było mi bardzo ciężko. Ale ... mama była chora na raka stąd miałam czas na przygotowanie się do jej odejścia a tata był w wieku 86 lat , co też dało mi czas na wewnetrzne pogodzenie się z tym - o ile można wogóle na odejście naszych najbliższych się w jakiś sposób przygotowac. Natomiast syn mojej przyjaciółki był młodym , zdrowym mężczyzną. Byłam obecna wtedy jak policja powiadamiała ją o jego śmierci. Nie chcialabym wiecej przeżyć czegoś podobnego. Już dawno wyczytała gdzieś taką mądrą myśl : \"Szczęsciem jest nie tylko to co Bóg daje ale równiez to czego nie zabiera\". Od tamtego dnia - dnia śmierci syna mojej przyjaciółki - staram się ciagle o tym pamiętać. Pozdrawiam. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Witam Was. Pisałam tu na poczatku powstania tego topiku, ponad rok temu, po śmierci mojego Taty. Potem przstałam pisać ale czytam Wasze wpisy z uwagą . W lutym w tym roku zginął w wypadku samochodowym 24 letni syn mojej przyjaciółki. Jej bólu nie da sie opisać. Staram sie wspierać ją na tyle na ile mnie stać. Wiem, że nie jestem w stanie ulzyć jej w cierpieniu ale mogę być z nią, trzymac za ręke kiedy tego potrzebuje lub płakac razem z nią. Ostatnio wpadła mi w ręce książka Mitcha Alboma pt \"Pięc osób, które spotkamy w niebie\". Po przeczytaniu jej pożyczyłam ją mojej przyjaciółce. Nie wiedziałam jak na nią zareaguje wiec uprzedziłam tylko, ze jeśli po przeczytaniu pary kartek wyda jej sie , że nie chce tego czytać - niech nie czyta. Moja przyjaciółka książke przeczytała. Powiedziała mi, że jej pomogła. Potem pożyczyła ją dziewczynie swojego zmarłego syna, która strasznie rozpacza po jego śmierci. Ksiązka została przeczytana w ciągu kilku godzin. Recenzja na jej temat była mniej więcej taka: książka ta pomogła mi bardziej niż wizyta u psychologa i rozmowy z ksiądzem . Dlatego zdecydowałam się napisać tutaj - może sięgnijcie po tę książkę. Kto wie - mozę na Was też będzie miała pozytywny wpływ. Pozdrawiam Was bardzo ciepło. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Cześć , smutny miałam dziś poranek. Płakałam, nie potrafiłam się opanować. Wiedziałam, że moja córka bardzo przeżywa śmierć dziadka ale ... słowa jakie przeczytałam na jej blogu ... Tak dużo w nich ciepłych uczuć do dziadka i babci i tak wiele smutku ..... Pięknie napisała .... Prosiła \"babciu, dziadku ... pomóżcie mojej mamie ... ona ma teraz tylko mnie ....\" Pisała, że nie zdążyła sie pożegnać , przeprasza dziadka za to .... Moja córeczka, która ma tylko 16 lat i tyle mądrości, dojrzałości w sobie.... Dziękuję, po raz kolejny Bogu, że dał mi ją ... Bardzo mi dziś smutno. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Nino - znam te nastroje, które Cię teraz dopadają. Ja przez długi czas po smierci mojej mamy , miałam wrażenie że jak sie szybko odwróce, to napewno ją zobacze krzątajacą się po domu. Też towarzyszył mi jej obraz pod powiekami kiedy zasypiałam. Teraz towarzyszy mi obraz taty. Mój tata, po smierci mojej mamy przez 6 lat jeździł na cmentarz codziennie. Potem już tylko kilka razy na tydzień a ostanio wtedy kiedy go zawiozłam, bo nie miał już dość siły na tak długą wyprawę. I ... mam żal do siebie, ze nie pojechałam z nim na cmentarz w styczniu , mimo że mnie pytał czy może pojedziemy.... lecz w styczniu było zimno ... nie chciałam go narażac na przeziębienie.... Chciałam go chronić ... a może tylko się usprawiedliwiam ..... Mój tata, też był takim facetem, co nie potrafił mówić o uczuciach . Trudno dotrzeć do takich ludzi i im pomóc skoro nie znamy ich uczuć. Czasem tylko powiedział, że bardzo kocha Monikę ( moją córkę) i wtedy łzy mu się pokazywały w oczach .... Nie wiem jak możesz pomóć tacie. Może powinnaś zwrócić się do jakiegoś specjalisty aby dał Ci jakieś wskazówki. Łapię się na tym, ze jadąc samochodem zamyślam się, odpływam, wspominam i potem zastanawiam się : jak ja się tu znalazłam, nie pamiętam drogi, którą przejechałam. Pozdrawiam Was dziewczynki ( mam nadzieję, że mogę tak do was mówić , bo mogłybyście pewnie być moimi córkami ). Trzymajcie się . -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
Ruda odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Witajcie, czytam ten topik od dnia jego powstania. Zajrzałam tu z ciekawości ... a może z przeczucia, że cos się stanie ... nie wiem. 04.02 - zmarł mój tata. Nagle. Miał 86 lat. Powiecie - piękny wiek... Do końca był człowiekiem sprawnym, nie wymagającym stałej opieki. Był coraz słabszy ale umysł miał trzeźwy i duuużo poczucia humoru. Jestem od Was dużo starsza. Od śmierci mojej mamy - 16 lat temu w dniu 9.02. minęło już dużo czasu. Od tamtego dnia wiedziałam że nadejdzie pewnie taki dzień, kiedy przyjdzie mi pożegnać również mojego tatę. Lecz ... na nic nie zdają się racjonalne argumenty ... zawsze śmierć bliskiej osoby nadchodzi nie w porę, zawsze za wcześnie..... Pogrzeb mojego taty odbył się w rocznice śmierci mamy. Ktoś z bliskich powiedział : \"ściągnął całą rodzinę na rocznicę śmierci żony, którą bardzo kochał\". Mieszkaliśmy razem - ja, moja córka i mój tata. Zostałyśmy we dwie.... Mija kolejny dzień bez niego. Wróciłam do pracy, zajmuję sie codziennymi obowiązkami .... tylko tak trudno otworzyć drzwi prowadzące do Jego pokoju ...... Pocieszam się, że spotkał się z mamą i teraz obydwoje będą nad nami czuwać. Pocieszam się, że długie życie przeżył. Pocieszam się, że patrzył jak dorasta jego jedyna wnuczka , która kochał nad życie, czego nie dane było mojej mamie bo odeszła, kiedy moja córka miała 8 m-cy. Znajduje mnóstwo racjonalnych argumentów , żeby poczuć się lepiej... tylko czasem ten ból, gdzieś tam w środku, jest nie do zniesienia.... Wspominam jego ostatnie chwile... pamiętam jak trzymałam go za rękę i prosiłam : wytrzymaj, nie odchodź, za chwilę będzie lekarz .... Miał trzy zatrzymania akcji serca , dwa razy wracał ... trzeci raz już nie .... Wszystko co piszecie , jest mi bardzo bliskie ... Dobrze, że dzielicie się swoimi przemyśleniami, uczuciami . Dziękuje.