monique23
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez monique23
-
hehe...dzieki cosik...no bo ja uwazam ze to by bylo troche na sile...znaczy nie to ze neguje dziewczyny.nie.chcialam porady i poradzilyscie mi tak jak czujecie...i dziekuje wam za to...ale ja czuje ze lepiej powoli...uwodzic od nowa...i czekac az rybka polknie haczyk...:) ś bułeczka razowa z jajkiem,pomidorkiem i cebulką.(chyba to samo co wczoraj,prawda?heh...) o rybka(chyba morszczuka kupilam),ryż,suróweczka z kapusty bialej z pomidorkiem:) k owocek jakiś cosik...co to za slone paluszki??a skad ty je mialas???nooo niieee...nie moglas pestek dyni kupic?albo slonecznika??yhhh...
-
hej!kawucha?? wiecie co laski?tak sobie mysle o tym moim K...ze to nie tak trzeba...ja czuje inaczej...mnie sie wydaje ze to trzeba powoli...sms od czasu do czasu...czy telefon...niby nic nie znaczace smsy,ale zeby go ruszaly... a jak tak pojade,z zaskoczenia,i bede mowic co bym chciala,i tlumaczyc mu i pytac sie co on czuje...no niieee....nic tym nie uzyskam...bo jak tak walne prosto z mostu...nie.i co?pojade tam,porycze sie,powiem mu prosto z mostu i on mi pwoie proso z mostu??nie wiem...widze jakas zlosc w tym wszystkim...zlosc smutek i zal...nie wiem czemu...a tak powoli to bedzie jkby...no kurrrr...do czego to porownac...no nie wiem....nie chce tu stosowac terapii szokowej,tylko...uwiesc go na nowo...:)
-
ale sie z wami zżylam laski...:) dziekuje ze pomoglyscie mi przejsc przez ta moja niby ciążę... mam nadzieje ze z K wyjdzie...chce tego... ale mi sie na dziubaski zebralo!heh!:)
-
to co?jeszcze po lodziku??:D
-
mnie tam dojazd ryba...moge placic...bylam w stanie przeczekac...ustalilismy ze on nie ma kasy i bed ja przyjezdzac...ok. ale on sie zle z tym czul...ze nie byl w stanie do mnie przyjechac albo ze mna pojechac gdzies zebysmy byli sami,bo wiecie jemu chyba tez przeszkadzali rodzice za sciana...i troche mial racje...bo nie mamy po 15 lat i nie trzymamy sie tylko za rączkę...w skrocie: intymność...jemu ten brak kasy przeszkadzal...bardzo...ale wiecie co...to sie tak na prawde zaczelo konczyc jak jego ojciec zachorowal...tak.powiedzial mi to przez telefon i potem jakos tak zamilkl...nie czesto odbieral telefon...i nagle bum...
-
ja tez mu zawsze powtarzalam ze mnie nie zalezy na exluzywnych restauracjach czy egzotycznych wycieczkah...wystarczy mi jak sie napije z nim piwa przed telewizorem...i przytule.i bede szczesliwa...tylko wiesz...dojazdy kosztują w obie strony to ok 40 zl...a jak sie nie ma na fajki to majatek... pojechalabym...o niego...tylko jak tu powstrzymac placz??jak o tym pomysle i o rozmowie z nim to zbiera mi sie na placz bo boje sie ze mnie odrzuci...
-
moj K wyksztalcenie?:O srednie niepełne...mnie to nie przeszkadza...tylko trudniej jest znalezc wtedy prace,bo zawsze jest: minimum srednie wyksztalcenie...tak jakby komu byl poczebny ten papier...braklo mu pol roku do matury...wyjechal za granice za pieniadzmi...
-
kurde!ide po lody no...:D a co sie bede!!
-
Co on mysli? Ze bedzie z tylko z taka dziewczyna ktora wniesie do zwiazku mieszkanie, auto i niezle konto a on potem bedzie ogladal mecz z piwkiem w jednej, a pilotem w drugiej? Niech sie bierze do roboty bo to facet ma dbac o swoja polowke a nie na odwrot. now iedzisz mezu agooli...no wlasnie nie o to chcodzi zupelnie zeby laska na niego zarabiala...nie.on sie potwornie zle czul jak mu pozyczylam 20zl...i on jest chlopak do roboty...tylko nie moze znalezc takiej zeby bylo dobrze...i w tym problem,nawet jak idzie do pracy to po miesiacu dwoch z niej rezygnuje bo cos jest nie tak,albo szef nie placi,albo za malo,albo tu sie trafila niby lepsza,a sie okazuje ze gorsza...w dodatku ojciec chory! aha!męzu agooli!spowiadaj sie co jadles dzisiaj lepiej,a nie!;)
-
uhm...mężu agooli.a mzoe masz prace dla mojego K??bo wlanie w tym problem ze nie moze jej znalezc a 1200zl go nie urządza...
-
a co twoj mąż mysli o tej sytlaci?mojej i K????moze on sie wypowie??w koncu to facet...
-
hahah!za grzeszne mysli nie!dopiero za czyny;) no i nie wiem co robic...czy sie odpierdolic jak talala i i jechac zeby mu oko zbielało???czy zostawic to na razie...a moze wyslac mu smsa typu: hej,bede jutro w krk(bo mam klienta czy cos) i zapytac sie czy mialby ochote sie ze mna spotkac...jak tak...to moze wiecie...nie sadze ze zrobi to z grzecznosci...a jakby co to moge jechac zawsze przecie...
-
zabajone!;> zaraz cie zdziele za te mogdaly!czys ty oszalala???no kuuurrr...no migdaly to luz...ale nie kilogram...no luudziieee...moze idz po drugi worek jeszcze????jak moja matka do mnie przed chwila: no!to tobie zrobie z ćwiartki kapusty surowke na 2 dni a sobie za gotuje 3/4 kapusty to tez bede miec na 2 dni...:O no matko boska...brak slow... zw gotuja mi sie pierożki z truskawami:)
-
wyslalam mu wczoraj smsa...zeby sie trzymal i ze wszystko bedzie dobrze i zeby sobie spal słodko i dobraanoc...i myslalam ze znowu sie nagra...ale nie:(
-
ja mu to wszystko mowilam ting!ale on ma tak trudny charakter ze tego nie rozumie...on caly czas mowi ze nie chce mnie ranic...nie umie sobie poradzic z tym ze caly czas ktos za nim teskni...ze nie wie kiedy sie zobaczymy...bo atmosfera w domu napieta,bo nie ma kasy,bo mysli caly czas o ojcu...ja tez na niego troche naciskalam...wydzwanialam...ale ja zwyczajnie nie wiedzialam co sie dzieje...jezeli nie odbieral tel 3-4 dni...no to mowie cos sie stalo...a wkoncu jak sie dodzwonilam,powiedzial ze ojcec jest chory i ze nie wie jak to teraz bedzie i kiedy sie zobaczymy,bo musi uregulowac sprawy finbansowe,ze wszystko jest na jego glowie...i poryczalam sie przez telefon...i to nie pierwszy raz,bo keidys cos mu tez wypadlo i moglam jechac dopiero za kilka dni...i wtedy napisal mi smsa: Skarbie,zakochałem sie w tobie,ale nie chce zebys przezemnie plakala...
-
ja juz mu dawalam na bilet do mnie...powiedzial ze i tak nie przyjedzie,bo on chce miec jakas kase zeby moc mnie gdzies zabrac,pojechac...a nawet kiedy ja bym miala lepsza prace,chociaz mam w miare dobra,to i tak by ode mnie nie wzial kasy...a ojciec ma raka chyba zaawansowango wiec raczej nie wyzdrowieje...wygra w totka?tak samo prawdopodobne ze jutro moze byc koniec swiata...
-
lżej to mi bedzie jak wróci i powie ze kocha...becze...
-
i znowu mi niedobrze...:O laski...on sie nie chce ze mna spotkac...podejrzewam ze wtedy by wymiękł...i on sie tego boi...bo jak mowi: nie chce mnie ranic...juz nie wiem co mam robic...chce do niego i koniec!!
-
ś graham,jajko,pomidorek,cebulka
-
wiecie co...tak sobie odsluchalam jeszcze raz ta wiadomosc i powiedzial mi dokladnie tak: baw sie iiiii...nie wiem...zrob co chcesz...pa(zalamal mu sie glos,jak mowilam wczesniej)ale co to znaczy zrob co chcesz???bo ja mu wtedy mowilam ze jestem w stanie to przeczekac. co to znaczy?'zrob co chcesz'?bo tego nie rozumiem...ja to odczytuje tak: zrob co chcesz: chcialbym zebys na mnie poczekala,ale zrobisz jak uważasz,bo nie chce cie blokowac.
-
no no ting!historia niczym z filmu!!:D dobre dobre!:D i jeszcze tan taksowkarz...hehe...
-
problem w tym ze on nie chce,nikogo ranic,nie chche teraz z nikim byc,nie chce zeby ktos za nim tesknil i sam nie znioslby tego ze teskni za kims...nie mysli teraz o niczym innym niz o ojcu i jak zarobic pieniadze.on chce byc teraz sam,nie myslec o nikim i nie miec zobowiazan wobez nikogo...bo nie chce nikogo ranic... jego slowa marze zeby do mnie zadzwonil i powiedzial: przyjedz do mnie!