gokja
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gokja
-
dobry wieczór dziewczyny... coś się miało zmienić na korzyść po zakończeiu sezonu, a tymczasem czasu ciągle nie mogę dogonić, ostatnio ulubione zajęcie to cięcie drzewa na opał hehe.... kończymy o zmroku, potem trzeba się ogarnąć, coś na szybko do jedzenia, a potem, to już nic się niechce, nie ma siły... a młodsza córa ma przyjechać na 5 minut na Wszystkich Świętych skarży się biedactwo, ze nie ma czasu na gotowanie ani nawer zakupy, mówi, mamo, kase mam i głodna chodze!!! oczywiście indyk padł, jutro drugi, będzie wielkie gotowanie... fiś!!! Agnieszko, moja noga skręcona w kostce w wieku nastu lat, przypomina mi o sobie systematycznie, zwłaszcza w ostatnim czasie.... nie pocieszające... Marysiu, łap te kulturę, łap, tego nikt Ci nie odbierze!!! Meg nadal milczy, a odezwij się imienniczko, no nie gniewaj się na nas... Jaga, cześć, ja tu też od niedawna, fjnie jest tak wpaść do koleżanek do wirtualnego pokoilku... zaglądaj i pisz!!! to co tu tworzymy, jest nasze wspólne.. Jak Marysia rozpisała się o swoich kulturalnych wypadach, postanowiłam troszkę zaszaleć na youtubie... przeboje z naszych młodzienczych lat i różne ciekawe videoclipy... można się rozmarzyć, podróż w czasie była fantastyczna, weszła mi w krew...
-
u nas krajobraz jest wpół zimowy, snieg leży zwłaszcza w dolinkach i na północnych stokach, jest zimno i wietrznie, dobrze,ze już nie padąło, ubranko obowiązuje zimowe, zwłaszcza kiedy wychodzi się z doomu rano, przy ujemnej temperaturze. Położyłowszystkie kwiaty, a tak było pieknie!! tego żałuje najbardziej!! Jutro mam wolne od pracy zawodowej, ale już mamy ostry plan pracy domowej... cięcie drzewa na opał zimowy... Co prawda węgiel mam, ale co drewno, to drewno... przy kominku zawsze milutko... Ciekawe jaka to będzie zima. Zwierzęta wyra xnie wskazywały na to że przyjdzie szybko i miały racje. Nawet sarenki spacerowały w pobliżu domu. Ślizne są, nmieszkaja gdzieś niedaleko, gdybym miała więcej czasu, upolowałabym je apratem fotograficznym .nie inaczej, a gdyby mi się ro udało to zaraz na NK...... hmmm... sprobuje coś w zimie zmajstrować...
-
byłam... hehe... jak weszłam do gabinetu , to wyłaczyli prąd... ,pani dentystka mogła więc tylko obejrzeć i przepisała mi antybiotyk jak wybiorę mam przyjść na prześwietlenie, dość zagadkowo sprawa wygląda. Nie powiem że bardzo boli, bo nie, ale coś dziwnego się dzieje, a jak pamiętem z podobnej przyczyny w 8 mcu ciąży musiałam wyrwać 3 zęby, wtedy doświadczona i naprawdę dobra dentystka miała stresa, powiedziała, że jeszcze czegoś takiego nie qwidziała, tak bardzo ropa się wdarła. Jednak nie było innego wyjścia bo natychmiest wyskoczyła spora anemia. Potem jeszcze byłtydzień w szpitalu, bo Dudusiowi się zaczęło spieszyć i trzba było go powstrzymać... tylko że ten odwiert w zębie pewno i tak mnie nie ominie... Agnieszko, ćwiczysz już łapkę?
-
o jak wspaniale musiało być na tym koncercie.... super!! a wczoraj moja mlodsza córa miała urodzinki i też wczoraj dowieziałam się, że w naszej rodzinie narodzi się nowe maleństwo, ma dziś około 4,5 cm i mieszka w brzuszku mojej siostry Dobrze bo ich córa ma 10 lat i czas im na drugie dzieciątko Odwiedziałam dziś moją medyczkę, dostałam skierowanie na parę badań, ale dziś już było za późno, zaczekam aż się nieco ociepli Od gór wieje do nas okropnie zimny wiatr jest mokro i niemiło, dobrze że na czas kupiłam węgiel i teraz jest czy grzać chate. posyław wam tego ciepełka prosto z pieca!!!!
-
troszkę to trwało ale dziś dziadziu komp wrócił ze spa i hula jak młody bóg.... ale to zabrzmiało... uzupełniłam skype i pare innych chec teraz mogę spokijnie klikac o ile czas pozwoli... nagotowałam bigosu na 200 ludzi i jutro oficjalnie kończymy goracy sezo a nieoficjalnie zawsze jest gorąco! macham do Was łapka i zycze słodkich snów!!!
-
witajcie... powiem Wam na początku, że czuję sie poprostu lepiej, po wizycie córki z jej siostrami.. fajne nie? było swietnie nawet pan ociec się weszcie wziął w garść i w niedzielę poprawił notowania ... wiem , bez hurraoptymizmu. znam, ale chwile były wspaniałe... agnieszko, co za wpadka z tym schodkiem... niexle wywinęłaś orła, nie zazdroszczę.. dmuczaj i chuchaj na tę nogę... a Meg gdzieś wciągło... kurcze, może nic złego się jej nie przydarzyło, mam nadzieję... wysyłam Wam moc pozytywnych myśli na cały tydzień... narka
-
Marysiu, ten czerwony, to mój ulubiony liść... U mnie też słonecznie i ciepło i przyjechały siostrzyczki. Miło i wesoło by było, gdyby nie to że mój mąz znowu ma swoje gry. Wieciejak to wygląda, jak się czuć w takiej sytuacji, kiedy powinien byc obecny, zawsze jest tak ciężko zapracowany, że nie może... A co u Was?, miłej niedzieli...
-
Marysiu, ten czerwony, to mój ulubiony liść... U mnie też słonecznie i ciepło i przyjechały siostrzyczki. Miło i wesoło by było, gdyby nie to że mój mąz znowu ma swoje gry. Wieciejak to wygląda, jak się czuć w takiej sytuacji, kiedy powinien byc obecny, zawsze jest tak ciężko zapracowany, że nie może... A co u Was?, miłej niedzieli...
-
dobry wieczór i dobrej nocki... a napsze Wam jeszcze, że czasem miłość piekielnie boli.. pozwoliłam synowi spróbowac dorosłego życia bo strasznie sie rwał do tego, na nic szkoła, na nic tłumaczenia, myslał, że jak już osiągnie pełnoletność, to metryka i prawem jazdy zawojuje świat Potem dziewczyna, o której kiedyś pisałam... ciągle było nie martw, ja sobie poradzę, Ty sobie poradziłaś ja tez... pominę szczegóły - może kiedyś wróce do nich - ale teraz, kiedy się z nim żegnałam, szybko się odwrócił i widziałam jak odchodząc ocierał łzy... mało mi srce nie pękło... powiedziałam mu wcześniej, że uciekł z deszczu pod rynnę... okazuje się, że jej rodzice lubią alkohol nad wszystko, mamuśka urywa się na kilka dni i znika jak kamień w wodę niestety, dziewczyna też jest imprezowa... tak czułam, że barsziej chodzi o współczucie, jakąś potrzebe posiadania kogoś podobnego, przyzwyczajenie, ale to nie jest miłość.. bardzo się cieszył że przywiozłam jedzonko bo lodówka pusta, konto też... wierzę, że tym razem wyciągnie wnioski z lekcji życia. a ciśnienie znowu mam wysokie i serce piecze... przecież musi być dobrze!!!!
-
właśnie wróciłam z Tychów... Marysiu machałam do Ciebie zwłaszcza dzisiaj jak jechałam z Tychów do Krakowa ... Zobaczyłam synka i teraz wiem podwójnie że dobrze zrobiłam, że pjoechałam
-
hej, Marysiu, nie zasmucaj się aż tak... jesteśmy, tylko chyba każda tym razem wpadła w swój dołek... Ja ostatnio po świetnym weselu, niestety, też miałam pogrzeb w rodzinie, młody człowiek odszedł w wieku 34lat, zostawił żone i 2 małe córeczki. Byli 10 lat po ślubie, z czego on większość przeżył w ciężkiej chorobie, miał guza mózgu, a ona opiekowała sie nim w domu do końca.. serce boli jak o tym myślę... kurcze, a miałam Cię pocieszyc... No ale nie płacz już, jutro wstanie słonko ibędzie nowy piekny dzień.. Chyba się wybiorę na Śląsk w najbliższych dniach, więc jakl tam będę, pomacham do Ciebie łapką! Gosia i Agnieszka, gdzieście się zaszyły? Słodkich snów Wam życzę
-
Dzięki Marysiu, włśnie tak myślę jak radzisz, a wiem już z doświadczenia że na niego wpływa tylko ostre postawienie sprawy. Takie trochę nieładne hasełko mi przyszło na myśl, króko za pysk i dlugi bacik... inaczej wszystko na nic. Wszyscy zostalibyśmy bez dachu nad głową bez środków do życia, a dzieci bez żadnej przyszłości. A Ty się o nnic nie obwiniaj, bo każdy dorosły sam odpowiada za to co robi, sam musi ponosić konsekwencje swoich wyborów. Teściowa niech zrewiduje swoje sumienie w kwestii relacji z synem i niech pomyśli w czym ona pomogła Tobie i Wam wszystkim. Dobrze jest dzielić się takimi doświadczeniami,, to często pomaga bardziej niż materialny podarunek. Moi teściowie też nigdy nie zrobili nic dla nas, tyle ,że Teściowa za życia przyznała mi rację. A teraz idę się przygotowywać na wesele i muszę sobie znaleźć kogoś, kto mnie zawiezie. Rok temu mężowi kupiłam auto, a sama mam rower.. Pozdrawiam też Małgosię i Agnieszkę, życzę Wam udanego wekendu. Buźka
-
o właśnie,Agnieszko, lunatykowanie też było jeszcze w 4 i 5 klasie, więc to jest podobna sytuacja. Mówisz o separascji, ja już mam orzeczoną separację. Wyprowadziłam sie z domu w którym wcześniej mieszkaliśmy, a była to własność moich rodziców. Kupiłam obecny domek na kredyt hipoteczny i jeszcze 18 lat muszę go spłacać, więc potrzebuje siły i zdrowia do pracy,nie żeby żeby on mnie niszczył A przyjęłam go tutaj, bo przysięgał że koniec z pijaństwem, leczył się i przez pewien czas starał sie coś poprawić. Jednak odkąd poczuł trochę pewniejszy grunt pod stopami, zaczęło wracać stare. Nawet do tej pory nie raczył się przemeldować do tego domu, ale to dla mnie lepiej. Tamten jest już sprzedany i właściwie w każdej chwili może stac sie bezdomnym. Ale nic do niego nie trafia, bo on uważa że jak pracuje, to jego sprawa co zrobi z pienioędzmi i na tym koniec rozmowy. Wcziraj nie wrócił, dziś też nie, zdarza się to nie pierwszy raz, bywa po kilka dni. Własciwie nie mam męża tylko uciążliwego lokatora. Jutro na wesele idę sama, koniec i kropka. Długo nie zabawię, bo 3w niedzielę do pracy, ale idę. Przecieżnie żyję za karę...
-
Marysiu, też lubię jarzębinkę. Agnieszko, pamiętam,że mój syn też miał taki problem i to trwało kilka lat. ywały silne bóle brzucha aż bledł. Też robiłam mu wszystkie badania włącznie z usg, a wszystko wychodziło dobrze. Zawsze mówił że wszystko w szkole jest ok, jednak ostatecznie stwierdzono ,że to jakaś szkolna nerwica. Był ambitny i mądry, ale należał do fizycznie słabszych, być może to było przyczyną. Sama nie bardzo wiedziałam jak z tym postępować a szk0olny psycholog jeszcze bardziej go dołowała, do tego domowe problemy. Już niczego nie zmienię, ale Ty przypillnuj tego dokładnie. A może to tylko jakiś wirus albo problem dietetyczny? Teraz właśnie szyję sobie sobie ciuch na wesele i nawet nie wiem czy pójdę, bo jeżeli tak, to raczej znowu sama. Mój mąż ma nietety okres . Mam go dość i poważnie myslę o wniesieniu sprawy rozwodowej, bo rujnuje mi zdrowie., i nie tylko... A Małgosia gdzie się podziewa? uziaki dla Was...narka...
-
ależ się za Wami stęskniłam... chociaż już nic mnie ze szkołą nie łączy to poczatek września zawsze mam baaardzo zakręcony. Bądź co bądź, samego biskupa najważniejszego przyjmowałam i 40 podobnych rozbójników... z tymi zołądkowymi sensacjamito ostatnio dużo sie dzieje, poprzednią niedziele przeleżałam plackiem a słyszę że ludzie znacznie gorzej przechodzą podobne zjawiska. A dziś byłam znów na przeswiatleniu górnej czesci kręgosłupa i w piątek mam się dowiedzieć w czym jest przyczyna mojego uciążliwego stóp, bo twierdzą uparcie że najpierw trzeba jej szukać w dokładnym przebadaniu kręgosłupa właśnie. A co z Twoim oczkiem Agnieszko i tym do pary też"?... Życzę szkolnych sukcesów Waszym dzieciom i wielu powodów do rasdości!! buziaki
-
a u mnie dziś tak zimno i brzydko, że na serio jakiś grzaniec byłby wskazany. Rok temu zrobiłam 10 litrów wina z wiśni, było bajerskie, ale żeby mi ktoś głowę urwał, nie przypomnę sobie jak. a potem robiłam z białego winogrona z dodatkiem owoców róży cukrowej, tej z której robi się knfiturę. Mówię Wam, aromat był nieziemski... Ale ponieważ ja lubię experymenty, z przepisem zawsze jestmkrucho. Brrr... teraz czas na jakieś ciacho...
-
dobry wieczór... Wiecie co,siadłam i zbladłam ... już jakiś 28? skąd aie to wzięło? a brokuły owszem, drugi rok je uprawiałam, z tym że rok temu były ładniejsze. Obcina sie pierwszy kwiat do użytku, a roślinę należy pozostawic w gruncie i rozrastasię dalej.Conajmniej 2 zbiory a udaje sie lepiej niż kalafior, rośnie tak samo. ?Najbardziej uciążliwe są komary, uprzykrzają każdą prace...
-
Witajcie Dziewczynki!!!! Ja ostatnio zapomniałam jak si e nazywam... po pracy do roboty w ogródku, potem co dorwe to do słoików albo do zamrażarki, właśnie jest urodzaj na brokuły. Ale to nie jest główny powód dla którego do Was nie pisałam, bo jeszcze był problem z łącznością inernetową, poza tym, jak już mi się udało wejść na stronę, to wszystko się rozciąga w spagetti... A właśnie, znowu mam śliwki... tym razem do słoików, placek może jutro, bo dziś już nie zdązę. Do połowy miesiąca tak będzie, potem może chwilke luzu, chociaż jak wiadomo, zawsze jakaś robota z byle kąta wylezie i człowiek ani się obejrzy, a tuy już zima. No tak, znowu bedzie robota z opałem... mmmm... Agnieszka Gosia Marysia : 3mcie się dzielnie!11
-
a kuku... właśnie piekę ciasto ze śliwkami, jedno już wyjęłam z pieca a drugie za chwilę... jak to zrobić żeby Was poczęstowac?>>>. hmmm... kawka z takim ciachem powala każdą dietę i ... poodchudzamy się jutro!
-
dobry wieczór . Gosia, a wyobrażasz sobie, jak mam na codzień w pracy do czynienia z jedzeniem, jak gotujesz, to spróbować musisz... choć ostatnio zauważyłam, że nie zauważyłam kiedy gdzieś mi zapodziało 4kg... nie martwię się z tego powodu i pozostane wierna zielonej herbacie.7 września idę znów do specjalisty od kości i rehabilitacji, może laserowe rozbijanie coś pomoże, bo ten ból potrafi skutecznie uprzykrzyć życie. Wrażenie jakby wiertarka chciała wyjść na spacer z Twojej piety. I najgorzej jest rano, trudno stanąć na nogi, albo kiedy na chwile usiądę. Jak biegam to pieroństwo jakoś się ułoży i ciszej siedzi, ale przecież nie jestem perpetum mobile... Byłabym całkiem chętna nawet na operacje, tylko ciekawe jak długo byłabym potem wyłączona z obiegu? Agnieszko, a co z Twoim okiem? bardzo Ci umila żywot? Marysia, w zyciu piękne są tylko chwile, ale dla tych chwil naprawdę warto żyć,,, przecież nam byłoby smutno bez Ciebie!!!
-
Witajcie... to już za godzinę... godzina W nadchodzi... Też dzis byłam w pracy iniedawno wróciłam. Szczerze mówiąc, tam czuję ,że żyje..
-
Jutro jest Marii, więc już dziś, w wigilię tego swięta , naszej kochanej Marysi, życzę duuużo powodów do radości, mnóstwa dowodów miłości od bliskich i życzliwości od wszystkich... milion buziaków i wszystkie kwiaty z mojego ogródka... Co mówisz, że to nie te imieniny są Twoje? Nie, no nie mów, na dobre życzenia zawsze jest właściwa chwila! buziole
-
jesli toast - bardzo proszę - własnie wznoszę - jak nierzadko - zieloną herbatką -, Agnieszko - Marysiu - Małgorzatko- hehehe... dzień wolny od pracy miałam... a tak sobie poklikałam: motyczką po ogródeczku a potem do ogóreczków!!11 Urosły mi moje własne więc je w słoiki trzasne. Obiadek tez był śliczny dietetyczny brokuły z marchewką duszone pomarańczowo zielone... Jeszcze jutro poświętuje a w niedziele maszeruje popracować niestety, bo taki jest los kobiety.... ... Chyba jednak mam dobry humor. I Wam też tego życzę. Nie, naprawdę nic nie piłam, oprócz zielonej herbaty! narka!
-
Dobry wieczór dziewczynki {kwiatek} {kwiatek} {kwiatek} Tu druga okularnica. I też dziśbyłam u optyka po odbiór tym razem. Znowu. Bo kupiłam nowe oczy w grudniu a w lipcu odpadła mi prawa rączka od oprawy. Poszłam tam, a pani mówi, że to mechaniczne uszkodzenie, na pewno byłam nie ostrożna i oni na to nie mogą uznać reklamacji w ramach gwarancji. No trudno. 20zeta za naprawe i spoko. Tyle że, za tydzień dokładnie odpadła lewa rączka i tym razem powiedziałam jasno: skoro ta oprawka kosztowała mnie ponad 200 zeta i szczególnie prosiłam o cos mocnego, bo moje szkła są ciężkie, to chyba mam prawo oczekiwać lepszej jakości, a po ostatniej naprawie obchodziłam sie z okularami szczególnie ostrożnie i wiem, ze im krzywdy nie zrobiłam. No i pani bez słowa sprzeciwu przyjęła je do naprawy nieodpłatnie... Nie o te 20zł mi chodziło, ale o ta jakość, dlaczego ciągle wciska się nam kit?! Za to wczoraj byłam u dentystki, bo ostatnio poprawiałam sobie uśmiech, wymieniałam 15to letnie plomby w przednich ząbkach. Pani super, sprzęcik ekstra, dopłaty... do przeżycia. Chciałam światłoutwardzalne, bo jednak wszystkie widoczne. Już mogę się uśmiechać. Więc uśmiecham się do Was...Do Agnieszki, żeby oczko wyzdrowiało, do Marysi, żeby się nie łamała, do Gosi, żeby zapasy były udane. Ostatnio robiłam ogórki w zalewie z keczupem. Pycha! Acha, coś się dzieje, nie mogę wejść na tę naszą stronkę, wszystko się rozciaga w paseczki. Dziś piszę już 4 raz, może uda się wysłać... Odwirusowałam kompa, zrobiłam mu defragmentację i chyba nie u mnie przyczyna. Wy też tak macie? Może trzeba będzie założyć nowy topik? nie znam sie na tym, ale wiem,ze tak bywa... Dobrej nocki.... do jutra
-
dzieńdoberek Agnieszko Marysiu {kwiatek] Meg {kwiatek] Marysiu, współczuję Ci... dobrze wiem jak to jest jest, kiedy wszystko legło w gruzach. Ale wiem na pewno, że kiedyś los sie odwróci, bo po burzy zawsze wraca słońce. Wierz mi, u mnie też przez lata trwała taka załamka a każda godzina zdawała sie wiekiem. A potem, kiedy sie zmieniło na odrobinę lepiej, przestałam do tych czarnych chwil wracać, bo trzeba myśleć do przodu. Jeśli wspominać, to tylko dobro. Może wśród sąsiadów znajdzie się ktoś, kto zrozumie Twój stan ducha? Jesteś przemęczona tym wszystkim co na Ciebie spadło. Masz jakąś siostrę, dobrą przyjaciółkę? Kogoś, do mogłabyś pojechać odpocząć chociaż na 2 dni... Musisz odpocząc. A wtym czasie chłopcu niech troszkę zajmą się porządkiem w domu. Wrócisz z nowymi myślami. Czasem warto cos u kogos odpatrzyć i zaszczepic u siebie. wiem, najbardziej pomógłby Ci zastrzyk gotówki.. Może w tej sytyuacji opieka społeczna przyzna Ci jakis docelowy jednorazowy zasiłek. poza tym idź do lekarza, potrzebujesz kilku wolnych dni dla własnego psychicznego zdrowia. powiedz mu o Twoim stanie. przepraszam, nie chcę Ci ę urazić, nie uważam że masz coś nie po kolei, wręcz przeciwnie. Właśnie w tym jest traz sens Twojego życia żebyś nie dała się zjeść. C Ci jeszcze napisać... Za rok będziesz już w lepsej sytuacji. Wierzę w to. zacznij odliczać te dni jako minione, co dzien bliżej celu. Rok to dłuuuugooo, wiem, ale on minie. Tak jak Agnieszka, obiecuję dużo dobrych ciepłych myśli dla Ciebie. Dla Agnieszki i Meg też. Dobrego dnia.