Jeszcze kilka lat temu stałam sobie w kolejce do kasy co chwila spoglądając na zegarek bo śpieszyłam się do szkoły, nagle przeszył mnie taki zimny dreszcz i zrobiło się słabo, musiałam wyjść z kolejki i usiąść na ławce na koszyki, zaraz do mnie ludzie podbiegli bo podobno blada byłam strasznie, spojrzałam na zegarek - była 10.20 i już wiedziałam że do szkoły się spóźnię.
Jak wróciłam do domu to dowiedziałam się ze właśnie dokładnie o 10.20 zginą mój brat cioteczny z którym byłam bardzo związana.