Witam dziewuszki :)
Teraz będę się rozpływać nad fenomenem nosidełka (tego co się zakłada na szyję i chodzi z dyndającym dzieciątkiem, bo niektórzy mówią też na foteliki nosidełka). Chwała temu kto to wymyślił! Wreszcie mogę wyjść z domu z małym o każdej porze i nie martwię się już co będzie jak się obudzi na mieście bo tak to muszę go brać na ręce z wózka i jest tragedia bo trzymam go jedna ręką a drugą pcham wózek... bleh.. a teraz! Wow, normalnie polecam mamuśkom które mają takiego małego rozrabiakę jak mój Borys. Moje bejbe tylko na rękach :D No i teraz jak się obudzi na mieście to sobie patrzy na mnie albo na świat i się cieszy albo od razu zasypia bo mu dobrze przy piersiatku mamy lub taty :)
No a tak poza tym to u nas fantastycznie! Borys się śmieje często i mało płacze. Co tydzień jeździmy na wieś i oddychamy świeżym powietrzem.
Dalej karmię piersią i.. popalam cygarety :P :/ Siła wyższa.. a już myślałam że nie wrócę do tego paskudztwa... ale ograniczam się do minimum czyli max dwie fajki dziennie a czasem w ogóle... wiem że to przechodzi do pokarmu i jestem głupia dupa ale to naprawdę silne... :/
A wczoraj zaliczyliśmy taką historie że mąż zamówił pizzę z nowej pizzerii, niestety przyszła surowa w środku. Wkurzyłam się nie lada bo 21 zł w błoto to ja nie podaruję. Zadzwoniłam i powiedziałam ocb. Heh.. babka przeprosiła i przywieźli nam drugą oczywiscie za darmo. A psikus polega na tym że wczoraj zjedliśmy tą dobra a dzis dopiekam w piekarniku tego zakalca hahhhaaha :P Dziś obiad za free :P
Ja tylko kawałek bo dieta trwa. Kilo znów poszło w niepamięć i teraz jest 66.
No to idę bo małż wrócił i zapewne chce się potulić :) Pisklak śpi puki co więc idę :)
Całuski dla Was!!!!!!