Na sam początek to witam wszystkich, bo pierwszy raz piszę na tym forum, ale wierzcie lub nie miło jest poczytać chociaż o tym, że nie jest się samemu z tym wszystkim:)Mam mikrogruczolaka, którego wykryto ponad półtorej roku temu, na razie robią mi cały czas badania, chyba wszystkie hormony za których pracę odpowiada przysadka i jest wszystko oki, wszystkie badania w normie, okres w porządku, nie tyję nigdzie oprócz brzucha, jest wyraźnie większy od reszty ciała:)ale to sobie tłumaczę wielkim apetytem który miałam od zawsze,jeśli chodzi o oczy to od zawsze miałam z nimi problemy,neurolog stwierdził, że to migreny, bo najpierw widzę jednym okiem takie migoczące punkciki, a jak to przechodzi to bardzo boli mnie głowa tak jakby za okiem,miałam to od dziecka, więcjuż przywykłam teraz mam 28 lat i jest to męczące w pracy najbardziej.Robiłam badanie pola widzenia i wszystko w najlepszym porządku. Odnośnie tomografii i rezonansu to tomografia którą robiłam na własne życzenie nie wykazała nic, zaś rezonans na który już skierowała mnie moja lekarka wykazała mikrogruczolaka, rezonans miałam robiony trzy razy bo podejrzewali tętniaka, ale na szczęście to nie to:)Reasumując.Mam wszystkie dobre badania, ginekologicznie wszystko w porządku nie mam mlekotoku, ani zaburzeń miesiączki, czuję się różnie(najbardziej dokuczają mi te \"bóle migrenowe\", na rezonans zostałam wysłana przez przypadek, bo miałam wypadek i neurolog wykrył anizokorię źrenic(jedna większa od drugiej), i najważniejsze to guz z rezonansu wyszło, że nie jest ukrwiony, więc nie będą mnie truć tabletkami, ale ma to też wady niestety w grę wchodzi tylko radioterpaia jakby guz zaczął rosnąć, czasami się zastanawiam czy w ogóle warto coś z tym robić czy lepiej zostawić tak jak jest, ale moja pierwsza reakcja to chęć pozbycia się tego z organizmu. Wiem jedno i to piszę do osób, które wahają się czy operować tego guza. Nie ma możliwości usuniećia gruczolaka bez uszkodzenia zdrowej przysadki mózgowej a co za tym idzie, jakby nie było jest to ingerencja w cały organizm.Także jak macie tylko możliwość to odkładajcie tą opcję jak najdłużej.Bardzo dużo czytałam na tym forum w momencie kiedy dowiedziałam się, że mam guza, ale byłam tak załamana, że nawet nie miałam ochoty się tym z nikim dzielić, teraz i dziękuję za to lekarzom, może nie wszystkim ale było wielu takich, którzy pokazali mi, że żeby leczyć się w Polsce trzeba być zdrowym a nie chorym, bo ciągłe czekanie na wszystko może naprawdę dobić człowieka, a ponoć to wiara potrafi czynić cuda.:)
Teraz jest już lepiej i radzę sobie i z czekaniem i niemiłymi Paniami w przychodniach, które uważają, że tylko ludzie po 60-tce mogą być chorzy...no ale szkoda słów.
Pozdrawiam wszystkich i chciałam zapytać o jakiś kontakt odnośnie endokrynologa w Krakowie lub w Katowicach,może macie jakiegoś sprawdzonego który nie olewa sprawy?Proszę o odpowiedź i jestem z Wami wszystkimi:))