a dzieńdobry. Arielka tez ładnie brzmi wiec nie ma za co przepraszac.
własnie wstałam , musze sie jakos do ładu doprowadzić.
pewnie jestescie ciekawi mojej syt. - albo i nie.
czyli wielkim skrócie rok temu wyrzuciłam meża przede wszystkim za to ze mnie okłamywał i już widac nie chcial miec ze mna i dzieckiem nic wspólnego. na dodatek pojawiła sie młoda dziewczyna. eh . szkoda gadac. - Aha ja tez nie stara bo 25 lat mam. wiec...
no i tak sie rozstalismy. widzielismy sie pozniej jedynie w sadzie o alimenty któryich i tak nie płacił a pozniej sie dowiedziałam ze jezdzi na wczasy zagraniczne akurat w tym czasie kiedy mi zalegał z alimentami. sprawa poszła do komornika. ale i z tym komornik nie dał sobie rady. podobno maz bezrobotny. tylko jak go ostatnio zobaczyłam w sadzie odwalonego na 10 strone to fajne ma to bezrobocie. bo sam założył sprawe o uregulowanie spraw z dzieckiem jakobym mu przez cały rok utrudniała - anawet sie nie odezwał. jakiegos głupiego maila napisał ale bynajmniej nie do dziecka.szok przeżył kiedy sedzia mu naprostował ze sprawy nie bedzie bo wystapiłam o rozwód.....aaaaaaaaaaaaaaaa jeszcze co. w sadzie nie przemówił do mnie nawet słowa. ani czesc, nawet dzien dobry. nie zna mnie i niezle udaje. wiec sie zastanawiam jak on sobie wyobraza widzenie z dzieckiem które ma 2 lata a on jest obcym człowiekiem dla niego... no ale sie zdziwił jak usłyszał o rozwodzie. a ile ja mam czekac. juz rok jak go nawet nie widziałam.a nie mam zamiaru prowadzic fikcyjnego małzeństwa.
tak po krótce....eeeeeeeeeeeeeeehhhhhhhhhhhhhhh. ide się kąpać