Od dwóch lat borykam się z pewnym problemem, ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy to nie nerwica. Badałam się pod względem gastrologicznym (bo od tego się zaczęło) i jeszcze czeka mnie kilka badań. Wpisano mi podejrzenie choroby (a konkretnie Crohna-Leśniowskiego) ale narazie to tylko podejrzenie. W skrócie napiszę, o co chodzi, może ktoś z was mi coś doradzi.
Mam 18 lat, dwa lata temu zaczęły się u mnie uporczywe i silne bóle żołądka. W tym samym czasie przygotowywałam się do poprawki z matematyki. Poprawkę zdałam, a bóle nie zniknęły. Zaczęłam chodzić po lekarzach, dostawałam leki, które nie pomagały. W pewnym momencie doprowadziłam się do takiego stanu, że przez 2 tygodnie leżałam w łóżku, mało co jadłam, ciągle wymiotowałam, bóle były naprawdę silne, strasznie schudłam (a i tak byłam osobą szczupłą). Jakoś z tego wyszłam, musiałam w końcu iść do szkoły. Bóle natomiast pozostały - dzień w dzień. Nie raz budziły mnie w nocy, przy czym strasznie się pociłam.
Zauważyłam, że wszystko zależy od mojej psychiki i stanu, w jakim jestem. Kiedy byłam \"silniejsza\", starałam się ignorować te bóle i nie zwracałam na nie uwagi. W momentach \"słabszych\" rozkładałam się, często mnie mdliło, często wymiotowałam.
Obecnie znowu znajduję się w tym \"gorszym\" stanie, schudłam, nie mam apetytu, nie mam siły. Często miewam momenty załamania, z tego wszystkiego chce mi się płakać bo już nie mam tego dość. Zaczęłam psychoterapię, byłam jak narazie na dwóch spotkaniach.
Czuję ogromny wewnętrzny niepokój, wszystko to odbywa się w żołądku, w jelitach. Takie napięcie. Ostatnio znowu pocę się w nocy. Boję się każdego dnia, boję się tego bólu i tego co się ze mną dzieje. Mam dopiero 18 lat, całe życie przed sobią, studia... ale jeśli ma być tak jak jest teraz to chyba nie wyrobię.
Pozdrawiam wszystkich