drożdżyk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez drożdżyk
-
Ja mam czasami przeczucia różne. Wiadomo, jesteśmy kobietami. Ale życie nauczyło mnie, że często jest tak, że nawet w swoich najśmielszych przeczuciach nie wymyśliłabym takiego scenariusza jaki faktycznie mnie spotyka. Pobożne życzenia to jeszcze coś innego, to raczej nasze marzenia, które niekoniecznie zawsze znajdują swoje odbicie w rzeczywistości. W to co zawsze na pewno wierzyłam to to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Często rzeczy na które niejako nie mamy wpływu, a które zmieniają nasze życie, w konsekwencji wychodzą nam na lepsze. Ja np. byłam kiedyś bardzo zakochana w pewnym facecie. Naprawdę - wtedy mi się wydawało, że się unoszę nad ziemią. Spotykałam się z nim prawie rok ale nigdy nie zaprosił mnie do domu, nie przedstawił rodzicom, znajomym. Pewien nasz wspólny kolega powiedział mi wtedy że on mnie oszukuje, że ma dziewczynę od paru lat. W pierwszym momencie mu nie wierzyłam, byłam gotowa się pokrajać za tamtego gościa. Byłam po prostu strasznie zakochana ( a przynajmniej tak mi się wydawało). Ten kolega był jednak uparty ( za co jestem mu wdzięczna) i zrobiliśmy pewna prowokację i prawda wyszła na jaw. Nie zawahałam się nawet chwili choć pierwszy raz w życiu poczułam taki ból. Teraz kiedy patrzę na to z perspektywy. Wiem, że go nie kochałam, że tylko mi się wydawało. Bo to co później poczułam do mojego (obecnego ex) to było to coś.... tamto było niczym. Ale w sumie gdybym się cofnęła w czasie i powiedziałabym tamtej załamanej dziewczynie, że jeszcze tak pokocham - ba! sto razy mocniej to ona by mi pewnie nie uwierzyła. Mam nadzieję, że i teraz tak będzie. Że za jakiś czas będę czuła się dobrze, będę potrafiła inaczej na to spojrzeć. Fakt że tamten facet był typowym dupkiem i oszustem a do tego lubił sobie wypić, a ten mój obecny był w porządku i nie skrzywdził mnie właściwie, po prostu podjął decyzję zgodną ze sobą. Dlatego tym razem będzie pewnie trochę ciężej ale muszę dać radę.
-
Majutek Naprawdę zachowałaś się bardzo odważnie, podziwiam Cię - masz w sobie siłę, której mnie chyba brakuje. Ja wczoraj miałam straszny kryzys. Siedziałam w pokoju, słuchałam muzyki i nagle zaczęłam płakać. Zaczęłam sobie uświadamiać, że ja już nie wierzę w miłość. Że wszystko to co widzi się w filmach, wszystko to co widzi się na ulicach to jest jakaś ułuda. Że ludzie mówią sobie, że się kochają a później na wzajem na siebie psioczą czy to na piwie z kumplami czy to wśród koleżanek. Po co mi to? Odcinam się od tego, to właśnie sobie wczoraj postanowiłam. Ja już nie wierzę. Nie chcę na razie myśleć jak będzie wyglądało moje życie w pojedynkę. Może stanę się zimna, nie wiem na razie naprawdę już o tym nie myślę. Ale wczoraj wszystko do mnie dotarło. Dotarło do mnie, że żyłam w jakimś złudzeniu. Jak mała dziewczynka.
-
Nikt Cię natalko nie skreśla bo nikt nie ma do tego prawa. Każda z nas tutaj ma swoją historię i przeżywa ją na swój sposób. Jedne z nas są pare dni po... inne parę miesięcy. Każda opisuje swoje doświadczenia, zmiany jakie z czasem zachodzą w naszym myśleniu i zachowaniu. I to jest właśnie w tym wszystkim cenne. A co z tym zrobisz to już Twoja sprawa. Ja też codziennie się uczę, codziennie odczuwam, że staję się inną osobą, że dojrzewam.. głównie emocjonalnie. Dlatego uważam, że takie doświadczenia są na tyle cenne, na ile potrafimy wyciągnąć z nich jakąś lekcję i doświadczenie na przyszłość.
-
Zgadzam się. Żadna z nas nie zna recepty na szczęście. Bo pewnie gdybyśmy ją znały to nie byłoby nas tutaj. Możemy sobie doradzać, ale wiadomo, że na końcu zrobimy i tak to co same uważamy lub po prostu to co czujemy, że powinniśmy zrobić. I tak naprawdę nikt nie ma prawa tego kwestionować. To nasze życie, nasze wybory - dobre lub złe. Także Natalka zrobisz co zechcesz. Moim zdaniem, życie samo pokaże czy nasze decyzje są słuszne. Majutek A jak w ogóle sytuacja u Ciebie?
-
natalkaa przede wszystkim musisz się uspokoić, mówisz że nie działasz pod wpływem emocji ale widać zupełnie coś innego. Według mnie niepotrzebnie napisałaś takiego smsa... W ogóle smutne jest to, że w ogóle coś takiego sobie pomyślałaś. Tylko na pewno on się przestraszył i przyjdzie na to spotkanie w trosce o Ciebie. Ale musisz się wziąć w garść. Trudno przewidzieć jak przebiegnie to spotkanie - sama zobaczysz, ale nie spodziewaj się, że będziesz się po nim lepiej czuła.Minęło kilka dni dopiero, według mnie to za wcześnie żeby się spotykać. To wszystko po prostu jest bardzo świeże. No ale zobaczymy. Trzymam za Ciebie kciuki, bądź silna.
-
ok opowiem Wam bo to się łączyło z tym co mnie tak zasmuciło. Przedwczoraj wymienialiśmy sms... i w którymś momencie zeszło na temat, że on zostawił mnie dla naszego wspólnego dobra i że kiedyś zrozumiem że dobrze zrobił bo on nie potrafi dać nikomu tyle miłości i szczęścia ile by chciał a ja byłam jedyną dziewczyną na której mu naprawdę zależało i nie chciał złamać mi życia bo przy nim nigdy nie byłabym do końca szczęśliwa. Tak mnie to zasmuciło zdenerwowało. Pomyślałam - bzdura ! Jak można mówić że się komuś nie daje szczęścia kiedy ja świata poza nim nie widziałam. Napisałam więc, że to raczej chodzi o to że chyba on nigdy nie będzie do końca szczęśliwy bo zawsze chce od życia czegoś więcej i zawsze jest za mało i choćbym stawała na głowie to zawsze to nie będzie to. Napisał tylko że mu przykro, że tak wyszło. Ja nic nie odpisałam. Wypaliłam chyba 3 papierosy z rzędu. Za chwilę sms. "Wiedziałem, że już się nie odezwiesz, ale po prostu chciałem być z Tobą szczery" Ja w ryk.. myślę sobie - "Boże nie pisz już bo mi zaraz serce wyrwie" No i za chwilę znowu sms. " Będe niedługo pod Twoim domem, napisze jak będe, mam nadzieje że wyjdziesz" ja : "Nie nie nie, mnie nie ma w domu nie przyjezdzaj (to bylo około północy) a On : będe i bede czekal az wrocisz jak bedzie trzeba to obudze Twoich rodzicow A ja ze ok ze wyjde tylko niech nie robi szopki. No i sie spotkalismy. Powiedział mi że jestem dla niego najważniejszą na świecie osoba i że dla mnie zrobilby wszystko ale on nie umie z kims byc bo .... i ja dokończyłam - bo jesteś pieprzonym egoistą! i teraz też zachowałes się jak egoista bo ja nie chciałam się widzieć a Ty mnie zaszantażowałeś i masz - jestem. A on na to " że chyba mam z tym rację ale on by żadnej sceny nie zrobił, ale zna mnie i wiedział że mu uwierzę " Ogólnie rozmowa była ok. Ale ja w pewnym momencie uciekłam bo już nie mogłam, nie mogłam na niego patrzeć, czuć jego zapachu" No i wczoraj ta jego propozycja z wyjściem na piwo i rozmową i ot cała moja historia... Czy on jest nienormalny?
-
Cześć dziewczynki Ja wczoraj wybrałam się na basen. Było naprawdę sympatycznie.Odprężyłam się a do tego postanowiłam żeby doskonalić pływanie, bo idzie mi to słabo ;). Poza tym do lata chciałabym figurkę mieć lepszą. "mój" wczoraj zaprosił mnie na piwo, powiedział że chce porozmawiać. Ja się nie zgodziłam. Jak zapytał czemu - powiedziałam że po prostu nie chce. On mi na to "żebym się nie martwiła i nie myślała o tym bo wszystko będzie dobrze ". Jestem z każdym dniem coraz bardziej przekonana, że chyba nie potrafiłabym wrócić do niego. To co się stało w jakimś stopniu mnie zniszczyło. Nigdy bym się nie spodziewała, że będę miała takie myśli, ale po prostu on był dla mnie wszystkim i wiedział o tym, a mimo to zostawił mnie. Nie mogę tego zapomnieć.
-
majutek uwierz mi nawet nie mam póki co siły pisać ;(
-
u mnie tragedia :((((
-
Majutek No i bardzo dobrze, daj mu się zastanowić. Jeśli będzie chciał nawiązać kontakt to na początek będzie musiał wymyślić jakiś pretekst. Więc niech się wykaże, niech jako facet coś wykombinuje. A póki co musisz żyć swoim życiem i zająć i skupić się przede wszystkim na sobie. Zbliża się wiosna, niedługo wyjdziemy na miasto kusić ;) ja już nie mogę się doczekać. I to wcale nie po to żeby kogoś znaleźć. Ale tak po prostu dla siebie. Mi bardzo pomaga ostatnio muzyka. - każdy ma swój sposób.
-
wisienka Mi się kojarzy, że Ty już nam tą swoja historię opowiadałaś??
-
dziewczyny bo my czasem przeginamy w drugą stronę - przecież faceci też mają uczucia. Jakbyś się poczuła jakbyś poprosiła faceta o parę dni na przemyślenie a on by Ci nagle napisał " możesz przyjść po rzeczy, albo lepiej kogoś przyślij".....no sorki ale mnie ręce opadają... i później się jeszcze zastanawiamy... czemu po czymś takim... " nie odbierają telefonu"....
-
No cóż moja historia toczy się w sumie tak jak myślałam, że się potoczy. On zamierza wyjechać z Polski. Na razie na wakacje a później będzie chciał na stałe. Powiedział, że nie potrafi tutaj żyć, że ma dosyć. Czyli znowu ucieka, i tak chyba będzie całe życie. Powiedział mi że z jednej strony żałuje, że mnie poznał bo to co się wydarzyło sprawiło że nigdy już nie będzie tym samym człowiekiem a poza tym zranił mnie, ale jednocześnie że nie żałuje bo wątpi, że jeszcze kiedykolwiek coś takiego mu się przytrafi. Zaczął mi mówić, że coraz więcej jego kumpli oświadcza się dziewczynom, planują życie, a on tylko sobie komplikuje swoje życie. Nie próbowałam go nawet przekonywać, że to przecież od niego zależy, po prostu mu powiedziałam, że taka potrzeba ustatkowania się sama do niego przyjdzie, może za rok, może za 3 a może za 7 - życie pokaże. Nie staram się już o niego, nie piszę smsów które miałyby go zachęcić. Wiem tylko jedno. Na tym świecie poza rodzicami ufam tylko jemu, a on mnie. Wiem też że w jakimś sensie jest nieszczęśliwy bo całe życie przed czymś ucieka,... głównie chyba przed miłością. Ale tego mu już nie powiedziałam, nie chciałam na ten tor sprowadzać rozmowy. Na koniec tej rozmowy on mi powiedział że słucha Varius Manx - Wolne Ptaki i wydaje mu się że to o nas. Posłuchałam. Uroniłam łzę. Ale wiem po prostu, że dopóki on nie przestanie uciekać.. nigdy nie byłabym szczęśliwa. To nie zmienia faktu, że go kocham i że teraz się przekonałam z mu zależało, bo jak pyta czy wszystko w porządku to wiem, że szczerze i mogę być tylko dumna że byłam z takim facetem.
-
Minima Chcę Cię tylko przed jednym ostrzec. Z tego co napisałaś to niby rozmawialiście, ale tak naprawdęnic konkretnego nie ustaliliście. Mam koleżankę. którą zostawił chłopak jakiś rok temu. Nie odzywał się praktyczni w ogóle. Okazało się, że kogoś ma. Ostatnio zaczął do niej pisać, żeby jeszcze trochę poczekała i się spotkają. Czyli co jak zerwie z tamtą?? Nie pisze do niej, wczoraj też jej życzeń nie przysłał, ale ciągle trzyma ją w macie bo wie, że ona nadal go kocha. Itak faktycznie jest, choć wczoraj ona nie wytrzymała. Dlatego nie chciałabym, żebyś dała się wciągnąć w coś podobnego, że póki co koleżanka a jak mu się zachce to znowu ktoś więcej. To nie jest fajne.
-
do mnie się odezwał wczoraj na gg. Jak zobaczyłam kopertkę mrugającą z jego imieniem to myślałam że serce mi wyskoczy. Dzisiaj od rana przysłał życzenia i przez cały dzień parę smsów. Miło mi się zrobiło jak mi te życzenia przysłał....a tak to nic ciekawego. Dziwne to wszystko.
-
kafeterianka Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, chciałabym po prostu się do niego przytulić....
-
A ja Wam dziewczynki życzę dużo siły i żebyście pozostały sobą i bez względu na to co nam się w życiu zdarza nie przestawały wątpić w swoje marzenia i ideały :* Kafeterianko Bądź dzielna, seksowna i nieprzystępna ;)
-
Minima Ja absolutnie nic nie chcę Ci nic sugerować. Sama napisałaś że to jest typ faceta który prowadzi "luźne życie". Wiadomo że jeżeli w grę wchodzą uczucia to patrzy się na wszystko inaczej. I dlatego pewnie każda z Nas tutaj tak dobrze CIę rozumiem. Bo kiedy coś do kogoś czujesz to zadajesz sobie miliony pytań i świat przewraca się do góry nogami. Są jednak czasami pewne rzeczy - pewne zachowania, sytuacje, które na przyszłość niestety nie wróżą nic dobrego i nie ma się wtedy co oszukiwać. Popatrzmy - facet ma dziecko, matka tego dziecka nadal jest obecna w jego życiu, nie do końca wiemy w jakim charakterze ale jest, jesteś Ty i on. Teraz on odchodzi bo twierdzi, że będzie znów ojcem. Na to również pewności nie ma. Ale co by nie powiedzieć. Sytuacja jest trudna i naprawdę współczuję Ci jej. Byliście razem 3 tygodnie, myślę że to jest na tyle krótko żeby to jakoś przeżyć ale na tyle długo by się zakochać. Moja rada jest taka - sytuacja jest chyba zbyt poważna żeby jakoś w nią ingerować. Najlepiej byłoby żebyś odsunęła się od tego i zajęła sobą. A jeśli facet to wszystko sobie jakoś poukłada i odezwie się do Ciebie z jakąś konkretną propozycją to wtedy będziesz się zastanawiała. Na tą chwilę ja bym spasowała. Czas da Ci wiele odpowiedzi. Uwierz mi jeszcze miesiąc temu pisząc na tym forum ledwo co widziałam literki na ekranie tak miałam zapuchnięte oczy, bóle w klatce piersiowej i poczucie totalnej beznadziei. Dziś patrzę na pewne rzeczy inaczej, to co przeszłam niejako dodało mi siły.
-
Witajcie dziewczyny, Niedawno wróciłam i właśnie przebrnęłam przez wszystko co pisałyście przez weekend. Muszę jakos w miarę zorganizowany sposób odpowiedziec. Minima Nie wiem ale ja mam wrażenie, że ten Twój anglik żyje właśnie takim "beztroskim" życiem imprezowicza. Nie wiem czy jest to dobry kandydat na jakiegokolwiek partnera ale rozumiem, że kochasz i czujesz to co większość z nas tutaj. Mnie po prostu zdrada obrzydza a mimo wszystko gdzieś w tle to wszystko śmierdzi mi właśnie tym. Co do snów mi najczęściej śnią się zupełne głupoty. Fakty z rzeczywistości śnią mi się naprawdę w skrajnych sytuacjach, kiedy np. intensywnie o czymś myślę, albo coś naprawdę poważnego dzieje się w moim życiu. Ja mialam odwrotnie niż któraś z Was tutaj. Przez pierwsze dni śniła mi się cały czas sytuacja kiedy on odchodzi. Kiedy spotykam się i on mi mówi, że on już nie może ze mną być. Zczwartku na piątek po raz pierwszy od rozstania śniło mi się coś odwrotnego. Otóż śniło mi się że byłam na jakiejś egzotycznej wyspie. I w którymś momencie nie wiadomo skąd on do mnie podszedł i powiedział że chce wrócić, był strasznie speszony, zawstydzony i koniec snu. W piątek po zajęciach byłam strasznie zmęczona, położyłam się do łóżka i po prostu słuchałam muzyki na słuchawkach. Dużo naszych takich piosenek. W nocy obudził mnie sms. Napisał mi, że on jest pewien że nigdy mu się już takie szczęście nie trafi i że pewne rzeczy nigdy się nie zmienią i będą go męczyć do końca życia... dziewczyny po tym smsie się popłakałam, ale nie ze smutku. Tylko dlatego, że poczułam się przez chwilę wartościowa, poczułam że jednak mu mnie brakuje i długo nie mogłam zasnąć. Jednak przez głowę przeszła mi taka myśl że niestety bałabym się już chyba wracać do tego wszystkiego ( choć wciąż bardzo go kocham) napisałam więc (niejako wbrew sobie) że na pewno zarówno ja jak i on sobie kogos znajdziemy i że życie pokaże. Chyba go to załamało bo napisał, że przeprasza że się tak wygłupił. I to chyba tyle co do mnie. Kocham - ale chyba już nie umiałabym do tego wrócić. "Wiele dni... tyle nocy razem Kilka ciepłych i wiele gorzkich słów A mimo to odwiedzał nocą tyle twoich snów A złooość mijała z chwilą gdy coś do ucha szeptał ci Dltaego dziś temu łatwo powiedzieć kto nie wie co mówi gdy mówi"
-
jezeli tak się stanie to musisz sobie wtedy zadać pytanie - czy jeszcze w to wierzysz i czy to wszystko to przeszlaś po tym jak się rozstaliście jest tego warte . Ja mam trochę inne zdanie, zawsze wierzylam że jak mam z kimś być to i tak będę bo życie mnie tak pokieruje, że moze nawet za 5 lat znowu do siebie wrócimy. Według mnie kwestia jest tylko taka do czego się wraca, jeśli nie potrafimy zmienić tego co wcześniej "zawadzało" to po co do tego wracać skoro i tak jest skazane na niepowodzenie. Jeśli natomiast ludzie przez ten czas dochodzą do pewnych konstruktywnych wniosków to można spróbowac. To tylko zależy od stron, czy są na to naprawdę gotowe. Jeśli nie są to lepiej pochopnie nie próbować pod przypływem nagłych uczuć. Bo znowu łatwo się sparzyć. To sa ciężkie decyzje. Ale całe życie jest ciężkie, a kto nie spróbuje później cale życie zadaje sobie pytanie " co by bylo gdyby..." Ja mam czasem takie dni, że chciałabym biec do niego i wykrzyczeć mu, że jest miłością mojego życia i ja to wiem! a czasami mam tak, że zastanawiam się czy po tym wszystkim w ogóle potrafiłabym z nim być, czy potrafilabym się położyć obok niego i przytulić i zaczynam wątpić. I myślę, że czas i przemyślenia w samotności a do tego samo życie - jak ono się potoczy - da mi te wszystkie odpowiedzi. Tylko musze być cierpliwa i nie robić nic pod wpływem chwili i emocji. Tego i wam życze.
-
aha teraz słucham cały dzień Sokół ft. Pono - Za dużo widzę ostrzegam mocne. ale teraz dodaje mi to siły, nie przestanę wierzyć w miłość. nigdy!!!
-
Boże Kafeterianka skąd ja to znam czyli zrozumiał, docenił, zatęsknił Powiem Ci tak jeśli go kochasz to i tak nie wytrzymasz i tak się zejdziecie to jest tylko kwestia czasu ale przemyśl to dobrze, tzn. przemyśl swoje zachowanie w tym "nowym innym " związku.Bo on musi być inny żeby Wam się udało. Musicie godziny poświęcić i przedyskutować kwestię po kwestii żeby to naprawić ale to będzie wymagało ciężkiej pracy i zaangażowania z obu stron. Jedno co mogę Ci poradzić potrzymaj go trochę w tej niepewności i bądź stanowcza - nie że lecisz od razu bo on napisał parę płaczliwych smsów. Nie możesz znowu dać się zniewolić przez to uczucie, on musi zobaczyć że nie jest tak łatwo "po prostu znowu wejść z buciorami " w Twoje życie. Ty nie przespałaś tyle nocy, tyle wypłakałaś, nie jadłaś - jak my wszystkie. On teraz też swoje musi zapłacić. Oczywiście nie bez przesady bo może się zniechęcić i uznać, że wszystko stracone - musisz wszystko mądrze wyważyć. Ale spraw żeby było lepiej między wami i tego samego wymagaj od niego!! Bo inaczej znowu się nie uda. Ja dzisiaj się tak wku**wiłam. Wiem kazałyście nie odpisywać ale wiecie co mi napisał.?? Ja nie pisałam ale dodatkowo mam trochę nieciekawą sytuację w rodzinie ( ale o tym może kiedy indziej). Pokłóciłam się dzisiaj z ojcem. Popłakałam się po prostu się załamałam miałam wszystkiego dosyć a tu słyszę sms i co ? on z tekstem " w końcu wyszło słońce" nic nie odpisałam, za chwilę " od razu chce się żyć prawda?" no nie wytrzymałam napisałam "cieszę się że masz dobry nastrój" a on "a Ty nie ?" a ja " tak ja też". I myślałam że koniec a on mi dowalił "coś tak bez życia odpisałaś, myślałem że po odejściu nabierzesz więcej energii a tu nie widać". Normalnie po tym smsie miałam ochotę mu napisać "spier***laj z mojego życia i daj mi to w końcu zamknąć". Do tej pory jestem taka wkurzona. Nie wiem w co on teraz gra? Bawi się moim cierpieniem ?? Ja już nie wiem .... zaraz wybuchnę...
-
Macie chyba naprawdę rację. Zresztą ja to wiem z autopsji. Wcześniej się nie odzywałam i to zawsze dawało właśnie taki skutek że jemu zależało bardziej. Ale nie wiem czy tym razem tak będzie. Chyba muszę zacząć żyć swoim życiem i przede wszystkim wyzbyć się złudzeń. Może to tak musiało być...
-
u mnie wczoraj minął dokładnie miesiąc i wcale nie jest lepiej, może faktycznie jakby się nie odezwał.. byłoby inaczej...
-
ciekawa jestem dziewczynki jak nam się to zycie ułoży.,,,,