drożdżyk
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez drożdżyk
-
Dziękuje Wam kochane.
-
ale ja własnie do końca nie potrafię go rozgryźć, przed ostatnim zejściem też do samego końca pisał " o wszystkim i o niczym'. Jak się spotkaliśmy poszliśmy do klubu na piwo. Powiedzial mi wtedy że często mu się śniłam i śmiał się, że niektóre sny były takie że lepiej nie opowiadać... Później jak mnie odprowadzał do domu poprosił zebyśmy usiedli na ławce i na tej ławce siedzieliśmy chyba do 4 rano. Jak w końcu powiedziałam, że muszę iść to mnie złapał i powiedzial " nie ja już tak nie moge, tak mi Ciebie brakuje, nie moge już" I zaczął mnie obejmować. Ja się wyrwałam i powiedziałam, że ma przerąbane a on "że wie ale już dłużej nie potrafi udawać"..... gdyby nie to - to po tym spotkaniu nadal mialabym wrażenie że chciał się spotkać jak kolega z koleżanką.. Wiec nie wiem jak on to sobie wyobraża, że będziemy się kontaktować i co??
-
Ale ja mam takie wrażenie właśnie, że może i miałby ochotę się kontaktować, ale na zasadzie kolega-koleżanka. Nie wiem czy on tak potrafi. Ale może potrafi ? Może nic już nie czuje do mnie i nie jest to dla niego problemem, ale chyba wie, że ja nadal coś czuje i chyba wie, że chcąc nie chcąc "robi mi nadzieję". Więc co ?? Byłby takim egoistą czerpiąc satysfakcję, że ja nadal coś czuję a on mi czasami coś tam napisze. Nie rozumiem tego. Kiedyś opowiadałam mu o sytuacji mojej koleżanki. Zerwał z nią chłopak i po prostu z dnia na dzień przestał się kontaktować..Zero. Mój mi wtedy powiedział, że to proste - że chłopak był pewien swojej decyzji i nie chciał kontaktu żeby nie robić tej dziewczynie nadzieji. A to co on teraz robi jak nazwać?? Chce swoje męskie ego podbudować, że ja siedzę i zdycham a on radzi sobie dobrze... byłby aż taką świnią ?? ;(
-
czyli według Was powinnam to uciąć? najgorsze jest to że próbowałam. W sobotę napisał a później zadzwonił do mnie. Nie odebrałam, nie odpisałam. I właśnie wtedy postanowiłam sobie że nie odezwę się już, choćby nie wiem co- myśląc, że on zrozumie o co chodzi. Ale dziś uwierzcie mi miałam tak tragiczny dzień, że tak po prostu pomyślałam " napiszę do niego, jak nie odpisze to trudno, nie mam nic do stracenia". W tym momencie zrobiłam coś co jest zupełnym zaprzeczeniem mojego charakteru. Jak kiedyś się rozstaliśmy, tęskniłam, płakałam ale nie odezwałam się, nawet jak zaczął pisać- nie odpisywałam, nie odbierałam telefonu. W końcu po 2 miesiącach zgodziłam się na spotkanie i wtedy się zeszliśmy, ale pamiętam, że było mi tak ciężko jak teraz ale się trzymałam. A już na pewno nie napisałabym jako pierwsza. Więc wytłumaczcie mi co się ze mną dziś stało? To nie w moim stylu po prostu.
-
dziękuję Wam dziewczynki, że jesteście takim wsparciem. Ja nie mam z kim o tym porozmawiać. Wszyscy tylko mówią " musisz żyć dalej, poznasz kogoś nowego".. a teraz to akurat nie jest żadne pocieszenie. Mi się wydaje, że on kogoś poznał. On zawsze tak miał że dziewczyny lgnęły do niego - nawet jak byliśmy razem... Na pewno jakaś się już zakręciła, tym bardziej jemu jest łatwo pisać....
-
teraz napisał.. " jak tylko znajdziesz pracę to Ci się zycie ułozy, powodzonka" super..... moze kolezanka miala racje... on mnie traktuje jak kolezanke... ajc jak boli :///
-
miałam z nim kontakt, nawet dzisiaj wymieniłam z nim parę smsów... i właśnie nie wiem czy sama sobie tym krzywdy nie robię... ale ja nie potrafię ... po prostu jak on mi pisze co u niego to ja mogę iść spokojnie spać. Niby takie smsy o dupie maryny ale w którymś napisał coś takiego " czasami mam wrażenie, że szlak mnie trafi ale jestem nie do zarąbania jak wiesz" nie wiem co dokładnie miał na myśli .. czy pracę czy swoje samopoczucie.. Nie umiem sobie tego w głowie poukładać. Wiem, że może gdybym się do niego nie odzywała to byłoby łatwiej żyć na nowo i pewnie tak ale co ja na to poradzę, że nie potrafię. Koleżanka mi napisała że ja robię sobie a on mnie krzywdę utrzymując kontakt. Bo jak np. pozna dziewczynę to wiadomo, że nie będzie już pisał i chcąc nie chcąc będę od razu wiedziała i to mnie załamie. Rozum podpowiada jedno, serce drugie. Ja głupia zawsze słucham serca.
-
ze mną nie jest tak dobrze, dlatego się nie odzywałam. Nie chciałam Wam psuc humoru tym bardziej że zrobiło się tu całkiem pozytywnie ... ehhh ... życzę Wam szczęścia dziewczynki
-
Czytam na bieżąco wasze wypowiedzi i cieszę się, że Wasze nastroje się poprawiają. Mnie dziś strasznie boli głowa ( wczorajsza impreza), ale nie żałuję, potrzebowałam chyba takiego czegoś. Jestem ciekawa jak się moje życie potoczy, czy kiedykolwiek się jeszcze zakocham.
-
Do mnie wczoraj dzwonił i pisał... nie odebrałam... nie odpisałam... do domu przyszłam koło 1 bo trochę wypiłam.. na gg wiadomość od niego... czemu on mi to robi? Ja chcę po prostu żyć i zapomnieć...
-
I jak tam dziewczynki żyjecie ?? Mi się znowu wczoraj śnił. Ale to był dziwny sen. Idę sobie zrobić kawkę a później się trochę za sprzątanie wezmę. Napiszcie co u WAS.
-
ja dzisiaj chyba nic mądrego tu nie wymodzę... jestem załamana... nie rozumiem tego życia ... po prostu nie rozumiem nic...
-
ja też mam nadzieję, że wszystko będzie ok z Twoim kolegą ... a tymczasem... dziewczyny normalnie mnie coś w brzuchu ściska... chciałabym wiedzieć co on tak naprawdę myśli i czuje...
-
świetnie.... kolejny samotny wieczór i to do tego piątkowy... czuję się beznadziejnie... czuję że ulatuje ze mnie jakaś radość... jakiś sens... brakuje mi go jak cholera...
-
Majutek Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Pomodlę się dziś za to - choć nie jestem bardzo wierząca, alle ostatnio jakoś tak chcę wierzyć, że to wszystko po prostu tak musi być. Że za jakiś czas wszystko obróci się na dobre dla Nas. On dzisiaj jak gdyby nigdy nic zagadał do mnie na gadu. W ostatnich smsach pisałam mu że byłam trochę chora ( myślałam że to ospa) i on na gadu zagadał " co się stało? nie napisałaś dokładnie" coś tam pogadał a później że musi zmykać i "życzy mi miłego dzionka". No ale co on sobie kurcze wyobraża? że będziemy sobie tak pisac i że wszystko jest ok? Przecież ja tak nie potrafie. Od dziś znikam z gg... będe się ukrywać. Ja nie chcę być jego koleżanką, ja tak nie potrafię... co on sobie do cholery myśli... Zostawił mnie.. więc niech da mi to przeżyć.... mam dość.. Faceci są naprawdę egoistami...
-
znalazłam taki cytat dużo w nim prawdy. "Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu." idę spać dziewczynki i Ty opuszczony chłopcze ;) trzymajcie sie
-
ja myślę dziewczyny że oni nie są do końca pewni decyzji które podjęli, co wcale nie musi oznaczać że chcą wrócić i że są do tego GOTOWI. Każdy z nas w życiu podejmuje jakieś ciężkie decyzje i pewnie nie raz mamy wątpliwości, zastanawiamy się czy dobrze zrobiliśmy. Ja kiedyś też kogoś zostawiłam tylko wiecie z jaką różnicą?? Ja totalnie urwałam kontakt. Wiedziałam, że to jedyna słuszna rzecz. Nie pytałam " co u niego" " jak sobie radzi?" bo przecież łatwo było się domyślić, że cierpi. Pisał do mnie i ciągle zadawał mi to samo pytanie" dlaczego ?" A ja nie chciałam mu odpowiadać bo odpowiedź była tylko jedna " nie kochałam go" i wiedziałam że każda nasza rozmowa będzie bezcelowa bo on próbowałby zmienić moje zdanie. A ja nie musiałam się długo zastanawiać po prostu będąc z nim nie czułam tego czegoś. Dziś po około 4 latach potrafię rozmawiać z tym człowiekiem ale robię to rzadko bo widzę, że pomimo tego czasu który upłynął on nadal coś czuje.. i wiem, że chcąc nie chcąc nawet dziś ma jakiś cień nadziei. Dlatego ostatnio zaprzestałam rozmów z nim choć nie powiem w początkowych dniach po rozstaniu to właśnie z nim rozmawiałam i wiele mi pomógł. On mi powiedział właśnie bardzo mądrą rzecz " Jak coś zostawiasz i podjąłeś tą decyzję świadomie, to nie patrzysz za siebie, nie sprawdzasz jak ta rzecz się ma, nie wracasz do tego". Wniosek więc taki że skoro piszą to nie są pewni tego co zrobili...ale tak jak mówię to jeszcze nic nie oznacza, poza może wyrzutami winy, poczuciem zagubienia..
-
wczoraj wymieniliśmy parę smsów... pisał mi co u niego - ja co u mnie .. i tyle...
-
no cóż więc możesz dołączyć do naszego grona. Choć ja np. nie uważam, że zostawiono mnie bez powodu....
-
bardzozalamany ale tak po prostu ?? bez żadnego powodu??
-
oczywiście wiem. Wbrew pozorom nie jest ze mną tak łatwo ;) jestem zodiakalnym Baranem ;) Ale chodzi mi że nie wolno przesadzać w żadną stronę - ani dawać zbyt duży kredyt zaufania, ale też nie ograniczać faceta. To ciężkie do wyśrodkowania ale może da się to wypracować??
-
Po tylu przejściach jakie miałam ze swoim facetem i po czasie, który miałam na przemyślenie z wielu rzeczy zdałam sobie sprawę. Przede wszystkim zdałam sobie sprawę z tego, że podstawą związku jest nie tylko miłość ale najzwyczajniej w świecie szczęście. Jeżeli partnerzy w związku potrafią powiedzieć, że są szczęśliwi i że dobrze czują się z tą drugą osobą a dodatkowo jest coś więcej - jakieś uczucie, jakaś chemia. To według mnie to już jest naprawdę dużo. Ja nie chcę być w związku gdzie facet cały czas się miota, nieważne czy to z własnej winy czy z mojej. Po prostu nie chcę. Chciałabym budząc się obok niego mieć jakieś minimum pewności, że będzie tu jutro, za tydzień, za miesiąc. Jeśli on chce się "wyszaleć" to niech "szaleje" ale niech nie myśli że w tym czasie będę czekać aż się wyszaleje. To fakt ja bardzo ograniczałam go jeśli chodzi o takie męskie wyjścia,burmuszyłam się, no ale to juz moja lekcja wiem że tak do przesady nie można, ale z drugiej strony gdyby chciał to by usiadł i postanowił coś ze mną. Powiedział mi kiedyś że już wiele razy mi mówił i nic się nie zmieniało i tu akurat musze przyznać mu rację. Ale to raczej wynikało z mojej niskiej samooceny, nie wierzyłam że ktoś mnie może kochać, nie oszukiwać, wszędzie doszukiwałam się kłamstwa. Nie chcę już teraz roztrząsać co było powodem ale mam nauczkę na przyszłość. Dziewczyny zanim wrócicie do swoich facetów po prostu zastanówcie się - bo jeśli macie wracać do "tego samego" to mogę się założyć, że znów za jakiś czas coś będzie nie tak. COŚ musi się zmienić, czy to w naszym podejściu czy w ich. Związek to ciężka praca, kompromis.
-
napisał czy sobie jakoś radzę i że jemu jest cieżko i jak mi sie powodzi czy jestem zdrowa..
-
Boże dziewczyny... właśnie napisał mi smsa.. normalnie jakaś telepatia
-
dziewczynki czytam to wszystko i wiem że macie rację, ale jest jeden problem. Ja go kocham, nadal i każdego dnia chyba mocniej. Minęło dokładnie 24 dni cisza. Ja codziennie czuję się tak jakbym w ogóle śniła. Że to nieprawda. Ja czegoś takiego nigdy do nikogo nie czułam..