![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/L_member_12346829.png)
Luśka Windsor
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Luśka Windsor
-
Kafe - nasz świat równoległy
Luśka Windsor odpisał Szukanie dziury w całym na temat w Życie uczuciowe
:D :D PENranna uciecha w zainfekowanym PENtematycznie świecie równoległym dobrze robi PENstynentce i utwierdza ją w przekonaniu, że nie PENless life jest prawie tak samo dobre, jak PENful, a kto wie, czy nie lepsze. :P -
Psełdo, wrażenie jakieś zrobiło, tylko, ze Ty niechętnie takie wrażenie przyjmujesz do wiadomości. Wolisz wojnę podjazdową z bronią w postaci subiektywnej interpretacji faktów, w zależności jak Ci wygodniej. ;-)
-
"zresztą akurat niestety moja córka poszła w retrówkę " :D Pewnie za paręnaście lat jej przejdzie, a czasem bywa i tak, ze cicha woda brzegi rwie. :)
-
Psełdo, ja pamiętam juz ze trzy inne ostre wymiany zdań między wami, być może z gorszymi jeszcze epitetami autorstwa Retro pod Twoim adresem. No i jakoś jej przeszło, a nawet bardzo ładnie przeszło, więc się nie martw nic - i tym razem będzie dobrze. :)
-
Rozpuszcza też, tym bardziej, ze nie jest się już na dorobku, więc i możliwości finansowe inne.
-
U mnie w domu zdaje się było po równo z tym usypianiem, a mój ojciec- jako dziadek niańka - sprawdza się bardzo dobrze. Aż żal, że ja też nie mogę go w ten sposób trochę wykorzystać. :) Inna sprawa, ze podobno wnuki ceni się i kocha znacznie bardziej niż swoje dzieci.
-
"Jakaś okazja" nic na mój problem nie pomoże. Tu trzeba cudu. :)
-
"Luśka zaś jest za bardzo wrażliwa. Zwykły, wakacyjny romans jest gotowa bezwiednie zamienić na pełne gwałtownych porywów uczucie, do czego zresztą tęskni jej babskie serce.." Bez obaw, już parę razy narzekałam, na fakt, że jestem niekochliwa. :)
-
Ike, była taka sytuacja, że doszłam do wniosku, że jednak nie w tym rzecz. A że się trochę boją - pewnie tak. Ale dzięki temu przestrzegają zasad. :)
-
Dzieci szwagra nie są małe. I mimo, ze czasem ostro reaguje (krzyklkiem, karami) złego słowa o ojcu nie powiedzą.
-
Z badań jakichś tam wynika, ze 90% rodziców odbiega od ideału. Więc jest to zjawisko zupełnie normalne, że w niektórych sprawach niektórzy rodzice się nie sprawdzają.
-
Retro, Mój szwagier potrafi się zająć dzieckiem, co więcej, dzięki konsekwencji i odpowiedniemu podejściu wychowawczemu (gdybym miała dzieci to \"zmałpowałabym\" od niego parę pomysłów), dzieci są bardzo udane i wszyscy nadziwić się nie mogą, jakie grzeczne itd. I to pomimo, ze równocześnie materialnie nie brak im niczego, czyli można by pomyśleć, że to trochę dzieciaki psuje.
-
Wiadomo, że to ogromny dramat dla zwyczajnych ludzi. A zastanawiam się, bo ja chyba bym się jednak ubezpieczyła, gdyby przyszło mi żyć nad większą rzeką odprowadzającą wodę z gór. Zresztą nawet z dala od większych zbiorników teraz różnie bywa, bo przecież i trąby powietrzne już się zaczęły pojawiać.
-
Kurde, te powodzie to naprawdę :O I to w dodatku wtedy, kiedy kryzys gospodarczy ma się coraz lepiej. Ciekawe, czy ci ludzie są ubezpieczeni.
-
"wdychając to specyficzne powietrze" Ojej, jak ja lubię robić takie rzeczy. Nawet takie późnowieczorne powietrze, pod rozgwieżdżonym niebem, i wdychane z balkonu ma coś w sobie, a co dopiero za miastem. :) zgadza się, wg mnie praca jest po to, żeby zarobić pieniądze na tę resztę poza pracą, więc chyba im lżejsza, tym lepsza. ;-)
-
A co tam jest takiego poprawiającego samopoczucie, Całuisku? :)
-
najgorzej, ze jeszcze jakąś szybka dietę bym chciała zapodać, żeby ze dwa kilosy uparte zrzucić {napisała Luśka zajadając się herbatnikami maślanymi "Łakotki"]. Może przynajmniej tutaj motywacja dopisze. :D
-
Otóż to. ja się już w życiu trochę napracowałam, i sporo nakształciłam, więc powiedzmy, ze taka odwilż tez mi się należała. No i warto zauważyć, ze w tym względzie osiągnęłyśmy wspólną płaszczyznę z Zieloną - brak większych wyrzutów sumienia. :) Ja i tak muszę zrobić swoje, a że z opóźnieniem, cóż. Jak sobie pościelesz...
-
"to sie nazywa samodyscyplina ja tejże też w wielkim nadmiarze nie posiadam" Myślę, że to kwestia odpowiedniej motywacji. Kiedy nie spodziewasz się niczego szczególnego w ramach uwieńczenia dzieła, to i dyscyplina spada na łeb na szyję. Zresztą, problem wydaje się być dość powszechny, każdy lubi się poobijać, kiedy może sobie na to bezkarnie pozwolić. :)
-
Tzn. nie tracę nadziei, że już wkrótce nie będę musiała się za bardzo spieszyć w związku z uprzednim niespieszeniem się, bo zmieniam zajęcie i nie będę miała takiej swobody. :)
-
Czyli tak jak dotąd, a potem się okazuje, że źle rozłożyłam czas i nie zorganizowałam się adekwatnie do sytuacji. Ech, człowiek jednak potrzebuje nad sobą większej kontroli :D
-
W wolnej chwili zerknę, co się tam działo, chociaż nieprędko się na to zanosi. nawet teraz nie powinno mnie tu być. :D
-
Zielona, a co w tym złego? Ja nie jestem alfą i omegą, Zresztą nikt nie jest. Obserwuję świat i wyciągam wnioski również z doświadczeń innych ludzi. Poza tym, jeżeli chodzi o potrzebę wspólnoty etnicznej, to zadałam pytanie, niczego nie stwierdziłam. Co zaś do przytoczonego przypadku kobiety - halucynacje i wizje zawsze są odstępstwem od normy, skojarzyłam na zasadzie analogii, bez odnoszenia się personalnie do Twoich potrzeb, wiec nie naciągaj ...
-
He he, ja tyko bieżąca akcję śledziłam. A od kiedy Wy tam w tym stylu, że jesteś taka umęczona? :)
-
Ja znam jedną kobietę, która podpierała się wróżkami, tarotem itp. sprawami i teraz też ma "ciekawe" wizje. Szuka pomocy w kościele.