Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

shee88

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Majóweczka gratlulacjeeee !! Nie zalogował;am się na Waszym nowym forum, ale mam nadzieje, że tutaj moją wiadomosć przewczytasz. Gratulacje wszystkim nowym mamusiom ! :-) buźka !
  2. mielonka1984 Ja również oczekiwałam pierwszego dziecka. Nie będę ściemniać, że siędługo na nie przygotowywałam bo byłaby to nieprawda. Szczerze mówiąć to była tak zwana "wpadka". Na p;oczątku miałąm niesamowite obawy co do teog jak to bęzie ... że zawiodłam rodzinę, najbliższych. Bałam się kolejnmego wypominania mojego taty, że nie umiem sobie sama poradzić i znowu zawiodłam ich zaufanie .. Byłam przerażona - co dało sięzauważyć w innych tematach. Było cięzko. Potwierdziło si, że zostanę mamądokąłdnie 26 maja. Sama zaczłęlam być mamą!! Wbrew moim obawom wszyscy wkoło mnie wspierali. Mówili, że jakośto będzie, poradzimy sobie. Mój mąż był przecudowny ... Podtrzymywał mnie na duchu cały czas. To co sięwe mnie dopiero rodziło już stało się sensem mojego życia. Byłam na prawdę szczęśliwa. Pokochałam moje dzieciątko tak jak jeszcze nigdy nikogo. Taką prawdziwą szczerą miłościa - miłością matki :-) Wszystko było pięknie cudownie. Wszystkie badania wcyhdoził książkowo. Serduszko biło tak jak powinno. Nawet dostaliśmy 7 zdjęć każde z innej strony, dokłądnie opisane co i jak .. Wszystko było idealnie, Do tego cholernego momentu ... Kiedy dostałam gorąćzki i było po wszystkim. Ale wiem , że moja dziewczynka jest w niebie szczęśliwa. Jest zdrowa i uśmiechnięa. Tak było nam dane, ale pewnego dnia będęze swoją córeczką. Wiem to. Ja poroniałam w 19 tyogdniu. Dokłądnie moja malutka miała 18 tygodni i 1 dzień. Dodam, że mam 21 lat i równieżto byłą moja pierwsza ciąża, Boję się bardzo powtórki ... Ale nie poddam się, Będę walczyć. Tylko jeszcze nie teraz ... Teraz chce byćzdorwa chcę ustabilizowaćswoje życie, a później "do dziełą" - jak to powiedziała jedna z dziewczyn z którą leżałąm w szpitalu ;-) I powiem może i banalnie, ale tak czuje : Tego co sięstało nie zmeinimy, możemy opłąkiwać swoją największą stratę, ale tak widocznie musiało być. Ja odziwo garnęłąm się do najbliższych. Chcicałam opowiadać oc się wydarzyło, po to by pewnego dnia zamilknąć i żeby już nitk mnie o nic nie pytał....
  3. Droga mielonka1984 bardzo mi przykro. Czasami świat jest wobec jednostki zbyt okrutny by to wszystko ogarnąć i zrozxumieć. Musisz być dzielna dla swojego dzieciątka :-* Ja wczoraj przezywalam pierwsza rocznice - a raczej miesięcznice. Dokładnie miesiąc minał odkąd nie ma ze mna mojego skarba ... Straszny bół ehh.. Kasia W jesli ta pomaranczka kierowala to w Twoją strone (lekko przekrecila imiona wiec nie jestem pewna czy jej sie cale forum nie pomylilo ;-) ) to nie przejmuj sie niczym. Szczerze mówiąć, mi bardzo pomaga świadomość, że Tobie sie udalo i masz swoja kruszynke przy sobie. DDaje mi to takiego kopa, że pewnego dnia ja również będętuliła do siebie MOJĄ dwulatkę ;-) buzia dla Ciebie ! :-* Sara trzymam kciuki najmocniej jak potrafię! Musi być dobrze :-) Pestko na Twoim miejscu przeszłabym się do ginekologa ... od tak, żeby uspokoić siebie. Dziewczęta miłego dnia !! :-)
  4. Dziewczęta macie racje. Nasze aniołki z pewnością nie chciałyby widzieć naszych łęz.. Czasami jest tak cięzko.. Nie wiem czy ot jest normalne ale czasami czuję ogromna potrrzebe posiadania dzieciaczka , nie dlateog, żeby się pocieszyć po prostu coś tak intensywnego się we mnie narodziło podczas bycia w ciąży, że saman ie potrafię czasami nad tym zapanować i to pogłębia mój smutek po stracie mojego słoneczka. Malgon gratulacje dla bratowej ! Moja również urodziłą. Paradoksalnie w dniu w którym miałam drugi zabieg, tylko na górze .. Szczerze mówiąc wzruszyłam siębardoz jak zobaczyłam jej ślicznego chłopczyka, ale nie czułam zazdrości... Tak bardzo się cieszyłam z jej maleństwa, że na chwilę smaa zapomniałam o swoim bólu. Sara37 mogęchyba w pełni powiedzieć, żę Cię rozumiem, wiem że gdybym ja zaszła w ciążę to strach przed kolejnym poronieniem byłby niesamowicie silny... Ale wierzę, że Tobie tym rzem się uda. Pamiętaj, że wiara może zdziałać cuda ;-) Na pewno wszystko będzie dobrze ! Mania27 Ja również starałam się tłumaczyć to wiarą. Szczerze mówiąc moja wiara wbrew wszystkiemu nie osłąbła.. Ngdy nie byłąm gorliwą wierzącą, ale po tym zdarzeniu moja wiara się nasiliła, staram sięwierzyć, że tam na Górze mój skarb jest szczęśliwy.
  5. Arletka gratuluje ! Jednak mimo wszystko masz dla kogo żyć .. :-)
  6. Przestrzegam jeszcze raz ..ostatni.. a i tak zrobicie jak będziecie chciały. Mi również lekarz powiedział, że jak mam kota od dawna to się nic nie stanie a kotów w swoim życiu miałam pełno... Również miałam niby przejść toksoplazmozę już dawno temu... jednak tka się nie stało. Stało się to natomiast teraz. BŁAGAM Was ..zróbcie dodatkowe badania na tokso... nic Wam nie przeszkodzą a mogą uratować w razie jeśli coś... Tyle ode mnie już nie smucę ;-) Trzymajcie się cieplutko buźka :-*
  7. Droga jedna z lutówek, absolutnie nie chciałam być na tak zwanym pierwszym miejscu ... nie potrzebuje tyle uwagi szczerze mówiąc, wole gdy ludzie mnie omijają tzn nie przychodzą, nie wypytują bo wtedy nie muszę znowu przeżywać tego koszmaru. Wtedy gdy opisałam to wszystko byłam po kolejnych tabletkach i czułam się na tyle silna by wylać swoje "żale" raz na zawsze, bo myślę ze po tylu miesiącach mojego pisania tutaj (fakt niezbyt często pisałam ale jednak byłam z Wami) należało się Wam kilka slow wyjaśnienia co i jak... Majoweczko trzymaj się będzie wszystko w porządku :* kochana nie możesz się załamywać ! Pamiętaj ze nosisz w sobie maleństwo które potrzebuje mnóstwo spokoju. Przysięgam ze gdybym jeszcze raz to wszystko przeżywała na pewno zmieniłabym parę rzeczy w swoim życiu.. ale tak to już jest każdy jest mądry po szkodzie. Wracając do "mojego tematu" dostałam wyniki, okazało się ze była to toksoplazmoza. Choroba przed która ponoć nie da się ustrzec. Mnie dopadła niestety w ciąży ... Moje maleństwo nawet jeśli byłoby podtrzymywane przy życiu lekami i tak urodziłoby się najprawdopodobniej z porażeniem mózgowym, po prostu mogłaby być jak roślinka. Wiecie co Wam powiem ? Płaczę jak bóbr.. wiadomo ze jako rodzice bardzo to przezywamy, ale jednak tak może i było lepiej... Moja kochana iskierka nie męczyła się tutaj. W niebie pewnie teraz się śmieje i patrzy na nas z góry sugerując jak postępować. Obwiniałam się strasznie płakałam dzisiaj w szpitalu gdy mówiłam lekarzowi, ze zaniedbałam coś. On śmiało powiedział mi ze to na pewno nie była moja wina. Toksoplazmozą można się zarazić w każdej chwili mało tego - nie tylko od kota jak to sugerują media ale również od surowych warzyw ! A ja wcinałam marchewkę jak głupia... Ale skąd mogłam wiedzieć? Każdy mówi w końcu ze warzywa są zdrowe. Pocieszenie jest jedno - tę chorobę przechodzi się raz w życiu i nie ma zagrożenia z jej strony podczas kolejnej ciąży. Kochane ! Zróbcie sobie badania. To bardzo ważne. Przy pierwszej ciąży jest ta choroba bardzo niebezpieczna lecz już w każdej kolejnej można ja leczyć. Zapytacie dlaczego ? Otóż lekarz wyjaśnił nam to tak "organizm zapamiętuje cały system choroby i umie już sobie z nią poradzić lepiej, cały proces jest wspomagany lekarstwami".
  8. To mój ostatni post u Was .. niestety. Nie wszystko jest takie jakbyśmy chcieli. Jeszcze nie było naszego dzidziusia na świecie a ja już byłąm najszczęśliwszą mamą na świecie, Kupiałam nawet ślicznie malutkie śpioszki specjalnie wieksze bo nie wiedzialam do konca czy będzie to moj sliczny chłopczyk czy tez dziewczynka. Pisalam Wam jak sie ulozyla. MIelismy jechac za tydzien zeby zobaczyc nasze dzieciatko ., Dokladnie 1 wrzesnia. Najsmutniejsza data w moim zyciu .. Podczas gdy wszystko sie dopieor rozpoczyna, dla nas się skończyło.. Nad ranem juz obudzilam sie i bylo mi strasznie zimno. Poprosilam meza zeby mnie przytulil zeby mi bylo cieplej .. nie pomoglo. Rano wszystko juz bylo w porzadku, Maz poszedl do pracy, ja jako ze mam juz wolne (o tym tez wczesniej pisalam) zjadlam sobie kanapke i polozylam sie do lozka. Jakis czas pozniej poczulam ze zaczynam miec goraczke, Bylam przekonana ze to przeziebienie zmierzylam temp i faktycznie mialam 37,5 jeszcze nie tragedia wiec staralam sie zasnac, Obudzilam sie z bolem miesni okazalo sie ze mam 38,4 i goraczka dalej wzrastala. Z 39 stoipniami pojechalam do lekarza ten mi powiedzial ze "niem a sie czym przejmowac moze ot taksi przelwkly wirus i przejdzie samo po jakims czasie... z kadzdym dniem moze goraczka wzrastac jeszcze i ze przejdzie..." Pojechalam do domu zmierzylam temperature okazalo sie ze mam 40 stopni i dalej jest mi koszmarnie zimno. Z mezem stwierdzilismy ze pojedziemy do domu tj (150 km ) i tam pojde jeszcze raz do lekarza skoro tutaj w krk nie potrafili mi pomoc. Przespalam cala podroz, w domu wzielam apap i polozylam sie do lozka bylo mi zimno za moment goraco i temperatura mi juz schdozila.. wszyscy zaczelismy siej uz cieszyc ze zdrowieje. Poszlismy spac.. obudzilam sie z ogromnym bolem podbrzusza.. bol byl tak straszny ze wilam sie i krzyczalam. Moja mama oczywiscie chciala mi pomoc i dala mi nospe nic nie pomoglo pojechalismy do spzitala. Po drodze jeszcze zwrocilam wszystkie lekarstwa ktore bralam (nie jadlam nic oprocz rannej kanapki) W szpitalu od razu wzieli mnie na odzzila i zaczeli badac . Lekarz byl co najmnije kpiący i wysmiewal mnie dlaczego nie poszlam wczesniej do lekarza (mowilam ze bylam w krk ! i nie kazal mi nigdszie isc.. to byla moja pierwsza ciaza wiec oparlam sie na jego diagnozie chociaz niezupelnie bo i tak przyjechalam do domu specjalnie by tutaj gdzies pojsc ... ) Zaczely sie badania, strasznie bolalo poszlismy na usg i gin z kpiacym tonem powiedzial "to ja widze ze pani wogole sobie nie zdaje sprawy z tego co sie dzieje.." odpowiedszizlam ze nie mam pojecia a co sie dzieje ? (wierzcie mi lub nie ale to co sie stalo bylo ostatnia rzecza o ktorej w tamtej chwili myslalam, bylam przekonana ze to reakcja dziecka NA goraczke albo cos..caly czas wmawialam sobie wszystko tylko nie TO) Zrobil mi usg i poiwedzial ze ma dla mnie zle wiesci "serce przestalo bic, pani dziecko umarlo" nie moglam sie opanowac. Dostalam histerii .. Jestem teraz na srodkach uspokajajacych i dlatetgo o tym pisze. Poronilam w sali gdzie lezala inna pacjentka... Urodzilam dziewczynke. Dalam jej na imie Emilka bo to imie kojarzy mi sie z aniolkiem. A ona byla slicznym malym aniolkiem. Powiedzialam ze nie chce jej widziec ze chce pamietac ja taka jak wowczas gdy mi machala ... Nie dalo sie pielegniartka zapomniala basenu i po niegpo poszla pozostawiajac mi Emilke obok ... Widzialam jej sliczne male raczki, nozki, moje kochane malenstwo. Przewiezli mnie do sali gdzie odbylo sie "czyszczenie" jak to nazwali. Nic wiecej nie pamietam, obudzilam sie w sali o 5 .. zaczelam znowu wplakac. Tylko jedna pielegniarka zajela sie mna. Przytulila i poiwedzial ze tak moze chcial Bog. Istnialo moze jakies prawdopodobienstwo ze Emilka bylaby niepelnosprawna, a teraz nie cierpi. Jest z innymi aniolkami w niebie. Maz byl przy mnie caly dzien od 6 zachowal sie cudownie, Widzialam ze ledwo co powstrzymywal placz ale staral sie dla mnie .. Wspieral mnie. Dzisiaj pochowalismy Emilke. Ksiadz zgodzil sie odprawic krotki pogrzeb dla naszej dziewczynki. Lezy sobie teraz z dziadziem mojego meza .. wiem ze się tam nią dobrze teraz wszyscy opiekują w niebie.. ale nie moge sobie poradzic. Jest mi strasznie ciezko. Nie wiaodmo jaka byla przyczyna. Wszystkie badania wyszly dobrze. Lekarz powiedzial ze wszystko odbylo sie w bardzo szybkim czasie. Zostaly tylko badania na toksoplazmoze i nowotwor... Te pierwsze beda jutro reszta za dwa tygodnie. Dziewczyny nie chcialam Was zasmucac. Czulam ogromna potrzebe napisania tego wszystkiego .. wiem ze pisze okropnie zero styl. itd ale w takich chwilach nawet czlowiekowi nie chce sie starac. Nie sadzilam ze w wieku 21 lat pochowam wlasne dziecko .. wymarzone dzieciatko, wymarzoną córeczkę,,, Trzymajcie sie dzielnie tam i dbajcie o swoje skarby. Ściskam Was mocno.
  9. hej dziewczynki !! Miałam badanie USG kilka dni temu, a już nie mogę się doczkea, żeby zn owu zobaczyć mojego skarba :-). Machał tak słodko tą swoją maleńką rączką..najchętniej już bym go przytuliła :-). Może za dwa tygodnie będzie widać, czy to chłoppiec czy też dziewczynka ... Szczerze mówiąc to bardzo chciałabym się dowiedzieć już jakiej płci jest moje maleństwo. Z mężem obstawiamy chłoopca. Dlaczego ? Od tak ;-) Ponoć mam te same objawy co moja mama przed urodzeniem moich braci... Nie wiem na ile ot się sprawdzi, ale co by nie było to i tak dołączę do grona najszczęśliwszych mam na świecie. Siedzę sobię własnie w pracy i już wytrzymać nie mogę.. Pogoda jest dobijająca. Najchętniej przespałabym cały dzień.. Ehh jak chorowałam to była przepiękna pogoda, jak teraz jestem zdrowa i w pracy to takie paskudztwo. I tka źle i tak nie dobrze ... Co do pasa. Moja koleżanka go używała i sobie chwaliła. Dodam, że i tak jest bardzo szczupłą kobietką jedyne co jej pozostało po ciąży to własnie brzuszek, który z dnia na dzień zauwazyłam robi się coraz mniejszy. Ja niestety mam predyspozycje do tycia ... jak narazie urosły mi strasznie piersi. Brzuch jest jaki jest coś tam widać , ale nie jak na 5 mc :-) co nei powiem - bardzo mnie cieszy. Niewiadomo jak będzie z moją pracą. Okazaloo się , że przyjęli kogoś nowego i nie wiadomo jak to będzie z nami stażystami ... Zależy mi, żeby zostać jak juuż pisałam wczesniej. Na prawdę świetna atmosfera, ludzie rewelacyjni, niespecjalnie się męczę gdyż mam pracę "siedzącą", no i oczywiście pensja mnie satysfakcjonuje w zupełności. Nie wiem, najwyżej będę błagać ;-). Chyba z mężem zaczniemy powoli kupować artykuły dla dziecka typu wózek i łożeczko..lepiej stopniowo niż wszystko pozostawić na jeden miesiąc. Przyznam szczerze, że ceny są powalające... Nie uśmiecha mi się płacić za wózek 1400 zł ... Jeśli natomiast chdozi o łóżeczko to zastanawiamy się nad kojcem. Dalej będę studiować i to w innym mieście, więc pewnie będziemy w rozjazdach, dlateog też kojec to bardzo praktyczna rzecz, ale czy można nim zastąpić zwykłe łóżeczko ??
  10. Aj majóweczka to troszkę tutaj to torszkę tam ;-) ,. Szczerze mówiąć nie przechodzę okresu ciąży najlepiej. Mam kolejne pytanie ... Czy w tak ju zaawansowanej ciazy, o ile mogę tak powiedziećc nadal czujecie bole brzucha ? Mnie boli brzuch jak duzo siedze zwlaszcza gdy cos zjem. Na poczatku ciazy wszystko bylo do zrozumienia ale w tym miesiacu ? Lekarz przepisal mi nospe, ale czy to normalne ??
  11. swoja droga rozumiem dobre intencje plynace z Twojego postu ..zaczernij sie i dolacz :-)
  12. Droga pomarańczko . osądzasz. I nie chdozi o miesiące, lecz o to jak osądziłaś majóweczkę z tego co pamiętasm "Majóweczka Ty nie umiesz liczyc .. " coś w tym stylu napisałaś.. z tego co widzę, Ty również liczyć nie umiesz :-) są różne metody na licznie (dzięki żę wkleiłaś dwie z nich). Moim skutecznym chyba jednak jest lekarz.,..wybcz ;-)
  13. Słuchajcie dziewczyny, a wiecie może coś o cesarce ? Z własnego doświadczenia, bądź z doświadczenia osób np z rodziny ? Nie chdozi mi o kategorie typu kiedy powinna byćcesarka itd. Ja z góry mam zapowiedzianą cesarkę przez lekarza , dlateog też pytam .. to nie jest moje widzi mi się, żeby nie było ;-)
  14. hej dziewczęta!! daaawno mnie tutaj nie było. Pmiętacie jak pisałam, że mam zwariowany czas ?? Otóż tak ..wzięłam ślub (było pieknie!! :-)) , utrzymuję tą pracę, ale w tym tygodniu dopiero okaże sięczy przedłużąmi umow, czy nie ..jestem w 5 miesiący (kończy się17 tydzień) czuję sięcudownie:-). Odziwo nie widaćjeszcze brzuszka a raczej nie tak jak na ciąże ;-) Nie pisałam długo przez ten mó plan dnia ... rano praca do 17 poźneij bylam albo zbyt wyczerpana (malutki lubi sięwyspać), albo gdzieś z mężem jeździliśmy zwiedzać. Ten tydzien był tragiczny. Miałam straszne zatrucie. Ubikacja to ył mój zastępczy pokój na ten okres ... Po pracy pojechałam do szpitala (na pogotowie rzecz jasna , bo gdzie przyjeli by mnie na nfz o tej ogdzinie ?! heh taki kraj ... ) Jako, że jestem w ciązy pierwsze co to skierowano mnie prosto na oddział ginekologiczno- położniczy. No i sięzaczęła jazda ... Najpierw dowiedziałam się, że mam za mało wód , później że dziecko się zbyt wolno rusza , aż w końcu że moja szyjka jest na granicy (za krótka ?! ) ... Dostałam zwolnienie na tydzień ze wskazaniem na ścisłe leżenie. Oczywiście ja jak to ja nie poprzestałam na tym badaniu .. skierowano mnie na SOR ale nie wytrzymalam (4 godziny czekałam i nikt nie wołał nikogo bo ciągle były wypadki ... ) Pojechałam do domu z myślą, że zatrucie ustąpi .. Nie ustąpiło. Na drugi dzień wybrałam się z moim do lekarza . Ten oczywiście bał mi się przepisać antybiotyki ...jedyne co zlecił to pić dużo i leżeć, a jeżli nie przejdzie za dwa dni to dopiero wtedy udaćsię do niego po antybiotyk. Jako, że jestem dość ciekawską z natury osobą, weszłam na internet i zaczęłam szukać o co chdozi z tymi wodami itd. Po tym co przeczytałam miałam niesamowitego stracha więc, znowu pojechaliśmy do lekarza... Tym razem wybrałam siędo prywatnego ginekologa. Okazało się, że NIC MI NIE JEST !! Zatrucie faktycznie było, ale to kompletnie nie zagraża dziecku. Kobieta powiedziała, że wszystko jest w normie tka jak być powinno na ten tydzień, nawet dzieciaczek jest większy niż na te 17 tygodni :-) Machał do nas jak zwariowany a mój mąz przeszczęśliwy zaczął mu odmachiwać.. Przesłodko to wyglądało. Po raz pierwszy uslyszalam bicie serduszka mojego kochanego sloneczka i nie macie pojecia jak szczesliwa bylam !! Wszystko wydalo sie takie proste, takie piękne .. :-) Zatrucie mi przeszło, teraz nic tylko czekaćna przedłużenie umowy i na narodziny naszego skarba. ps. Mam nadzieję, że nie wszyscy lekarze "na NFZ " zachowują się jak ci których spotkałam do tej pory ...
×