Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zdezorientowana19

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Z nami koniec. Nie radzę sobie z tym. Jestem całkowicie załamana. Moje serce się do niego wyrywa. Mieliśmy jutro się spotkać :\'-( Nie chcę żyć. Nienawidzę siebie, za to, że tego gnoja tak kocham!!! :\'-( To chyba mój koniec :\'-(
  2. Vacancy- święte słowa. Tylko dlaczego nie umiem ich zastosować w praktyce? Może już jakiś pierwszy krok mam za sobą- uświadomienie tego, że chcę się uwolnić. Ale nie wiem czy potrafię zrobić krok dalej… A tak bardzo bym chciała. Dlaczego tak trudno z tym skończyć? :( Pokrzywka00- mam dokładnie ten sam problem. Nie wiem po prostu jak z tego wybrnąć, jak to zakończyć. Sytuacja nas wszystkich jest bardzo podobna- jesteśmy od pewnych osób uzależnieni i kurczowo się ich tzrymyamy mimo, że tak nas niszczą i krzywdzą. Tak, to co nam robią TO WIELKA KRZYWDA DLA NAS. Tracimy siebie samych. Poza tym, też mam problem z tymi przeprosinami za nic, błaganiem byle tylko było ok… To strasznie upodlające uczucie. Jestem z Wami wszystkimi, i tulę mocno wszystkich, którzy rozumieją ten problem, bo sami go przeszli lub nadal przechodzą.
  3. Warto jeszcze żebym dodała, że jako rodzice dla mnie i mojego brata są naprawdę ok. Przytłaczające są jedynie ich wzajemne relacje.
  4. Do Vacancy: Rodzina mam na pozór całkiem normalną- tak przynajmniej powiedziałby każdy, kto stoi z boku. Dobra sytuacja materialna, wspólne wyjazdy… Pod względem materialnym mi i bratu nie brakowało niczego. Jednak tak naprawdę od kiedy pamiętam borykamy się z problemami. Tata zawsze lubił i lubi nadal dużo pić. Do dziś pamiętam te wszystkie awantury, kiedyś zresztą strasznie je przeżywałam, a teraz podchodzę do tego z większym dystansem. W dodatku 2,5 roku temu zdradził mamę. Straciła do niego całkowicie zaufanie, nie pozwala mu nawet mieć swojego samochodu (gdy go miał mógł bez problemu odwiedzać kochankę i bez trudu oszukiwać mamę). Ten brak zaufania pomieszany z ciągotkami taty do alkoholu nie daje dobrych efektów. Mama całkowicie rozstroiła się emocjonalnie. Straciła zaufanie do wszystkich ludzi. Stała się zgorzkniała. Awantury są u nas normalnością. Oprócz tego jesteśmy po trzeciej przeprowadzce a tacie zwyczajnie przestało się chcieć robić cokolwiek w domu… Mamę doprowadza to do szału, bo obiecał coś zupełnie innego. Gdy nie są na siebie źli, nie kłócą się to wyglądają jak wzorowa para. Ale to wszystko za chwilę przeradza się znów w to samo. Oboje są winni. Tata pije, a mama nawet gdy ojciec się stara to podejrzewa go, oskarża. Przytłacza mnie ta sytuacja. Biorąc pod uwagę jeszcze to, w jak toksycznym związku się teraz znajduję nie mam zupełnie ochoty do życia. Mój dzień wygląda tak- uśmiech na ustach a pod nim tysiąc smutków. Nie wiem jak jeszcze długo wytrzymam to udawanie, że jestem szczęśliwa. Dobrze, że chociaż tu mogę się wyżalić.
  5. Tak to właśnie jest i wszystko, co piszecie to prawda. I z tą samooceną to też sama prawda. Jeżeli ktoś nie akceptuje samego siebie, to wtedy daje się wciąż i wciąż upadlać takim gnojom... I choć wiemy, że to jest złe i trujące dla nas to brniemy w to dalej. Wiem, że dotyczy to także mnie. Próbuję się zebrać do tej kluczowej decyzji, coś zrobić, bo on mnie po prostu NISZCZY! A najgorsze jest to, że choć mam tą świadomość to wciąż dalej i dalej w to brne. Nienawidzę siebie za to, za to że z nim jestem i że w ogóle go poznałam. Jestem beznadziejna... Nie wiem co myśleć i zrobić. Chyba nie wyjde z tego sama! :( Nie mam siły już...
×