libra123456789
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hejoooo:D Zniknęłam na tydzień:( ale zaś zleciało:( Jużem zdrowa, w domu też wszystko w porządku, wygnaliśmy świństwo:) Madziulinka :D:D:D jakże cieszę, że Mikulindo zdrowiutki:) Ghana - gratuluję córuni:) Gall - jasne, że trzeba świętować:) Ile wlezie:) Sirushko - przygotuj się, bo zima znowu nadchodzi, lepiej sie odpowiednio nastawić, w końcu niedługo to wszystko pójdzie w cholerę i znowu drzewa zakwitną:) MamoOli - zdrówka, zdrówka, zdrówka Smutasku Rebe odpoczywaj w WE Minisia - nonono! 22 kg, gratuluję!!! I stale podziwiam jak Ty sobie radzisz z 3 dziatek U nas tata jest Jajo (od Jara), mama Mada, baba Bacha, ciocia Acha, dziadzio Rycho:D jedynie Anita (niania) potrafi ładnie powiedzieć. Wszystkie s, sz, si zastepuje "ch". No i zresztą jak ostatnio krzyknęłam "fuj", to miałam przez pół godziny potem mama Huj mówiela, mama Huj gada:D Widzę, że temat nocnika na tapecie:) U nas rewolucja:) pamietacie jak Wam pisałam, że Julek tylko do miski:) No więc nastepnego dnia po tym wpisie przywlekł nocnik !!! i wszystko do nocnika daje, tylko do spania zakładamy:) Wylewa ze mną do muszli, spuszcza wodę i myje kobelek szczotką, po czym rączki myjemy i rytuał zakończony:D "papa kupa" mówi i macha raczką:D No i najważniejsze, że z nianią i z babcią też tak robi, więc już chyba wsiąkł na amen:D Także nie martwcie dziewczynki, z dnia na dzień sie przestawią, dajcie im trochę czasu. Jak widzicie, jak myślałam, że z nocnika nic nie będzie, to Julandowi się go zachciało - o tak matce na złość zrobić:D Gadanko mamy na maksa, każde słowo Dżuland nam powtarza i właściwie płynnie wszystko mówi. oczywiście, dużo słów przekręca, ale "swoje" słowa zastępuje już "normalnymi" i poprawia się, jak na przykład na paluszka zawoła po staremu "kija daj!", to z miejsca jest "nie, nie nie kija, PALUCHA MAMA DAJ!!! ubaw po pachy!!! U nas jednym z pierwszych słów było KULKA, a teraz też kółko się pojawiło - zobaczył różnicę:D Mnie najbardziej smieszy jak się kończy kąpać i to darcie: MAMA CHODż!!! A dzisiaj w nocy miałam schizę, że leży koło mnie i jak się obudził i wołał z łózeczka, to wyciągnęłam "kulkę' i mówię" masz dziecko pij mleczko" i spię, małż sie dusi ze śmiechu, Julek z łóżeczka wydziera: mama chodż po Juja:D Normalnie płakałam ze śmiechu:D MamoOli - Julko też sobie żarty z nas stroi, np. zmienia słowa w piosenkach, jakieś dziwne dźwięki wplata i się upiera, że tak ma być:) oczywiście brechta przy tym i jest kupa śmiechu jak tak każdy przy swoim obstaje:) Dzieciaczki znają się na żartach:) Jutro jedziemy do miłości Julkowej - czyli panny Karoliny, a potem jak Julko pójdzie spać zostawiamy go pod opieką teściów i do knajpy na urodziny koleżanki:D Już mi się buzia śmieje Buziaczki dziewczynki, do zaś miłego WE:)
-
hehehe Maja, doczytałam jeszcze twój kawał :D To tak a'propos Julkowego sikania... Biedny ten mój syn :D:D
-
"jeszwamniałam" i "daży" :D:D:D w ramach rozweselenia
-
a jeszwamniałam napisać, jakie mam polańsko:) Mianowicie, mój syn polubił ostatnio piosenkę pt. Makumba:) I tam jest taki tekst, że teściowa się ciągle modli do Boga. No i mamy teraz: " do bouga, do bouga" ze wschodnim zaspiewem:) cyry:) A no i Julek tyż w pieluchach na spacerki i do spania, dzisiaj z nianią się wdrażał, żeby wołać, bo jak na razie tylko przy nas latał bez pieluchy. No i ładnie woła "ciocia buba!", po czym sika do swojej miseczki na stojaka, jak stary chop:D Jeno z kupą mamy problem, bo tego na stojaka nie zrobi, a nocnik jest bee i zakładam mu pieluchę jak chce grubszą sprawę:D Jeszcze trochę i kupimy podkładkę na kibelek. Nie będę już go na nocnik pchać, jak nie daży go sympatia. Na razie wodę w spuszcza - pąpa, pąpa:D Podopobno niektóre dzieci tak mają i już:) No
-
hejka:) ak na dobranoc wpadłam:) Julek dzisiaj w domu ze mną i nianią, także już wolności nie miałam. Co prawda "ciocia" była, ale wiadomo mama, mama non-sto. Trochę pospałam jak on spał, a tak stale na pełnych obrotach, bo Julko trochę markotny i osłabiony. Ale gorączki nie ma, kaszlu też już ino troche, więc do góry głowa, jutro bedzie lepiej! Moje dziecko po raz pierwszy w życiu nie ma apetytu!!! Normlanie jestem w szoku: dzisiaj tylko 2 kubki mleka, troche kaszy jaglanej, trochę serka białego, trochę malin i jabłka, i suszonej śliwki i z 8 łyżek zupy zmielonej(!!!) zjadł + parę sztuk "kołla" :) czyli koali - ciasteczek zwięrzątek, takich dla dzieci z lajkonika. Do mlika je wtrabił, machnęłam reką, bo chleba nie chciał ruszyć. Szok! Chyba go troche to gardło drapie jednak:( Co do ciastoliny, to my też mamy tą co Najado:) Fajna jest, chociaż u nas normalna, zwykła plastelina też jest i się sprawdza, bo z niej lepiej np. wałeczki się robi :) U nas sprawdzają się brystole na dywanie. Na nich rysujemy i lepimy :) Też taki rygor Julek ma:) Anjado, ja też szykuję się z Duplo na urodziny, myślę, że będzie frajda:) Na mejla nie zaglądałam od lat i dalej nie zaglądam, czekam aż przeminie burza. Mandziu - trzymam kciuki za zdrówko!!! Dobrejnocki
-
no to ja....libra:) ale na chwilkę, bo czuję się jak placek:( stan podgoraczkowy, co prawda, ale daje w kość, przynajmniej mnie, bardziej niż porządna gorączka;) zapalenie krtani mam:( Julando jak na razie ok- babcia dzwoniła, więc podarujemy sobie dzisiaj wizytę u pedi. Lekarka mówiła, że nie ma teraz co się pchac do poradni, bo dzieci full i choróbska najróżniejsze. Więc póki co wapno, syropek i obserwować:) Jutro się pojawię, teraz idę zalegać i rozkoszować się ciszą (jeszcze z 1,5 godzinki). Chociaż powiem Wam, że dziwnie strasznie w pustym domu i już mi brakuje tego świergolenia:D Napiszę jeszcze tylko Rebece, że Julkowi też dajemy normalne płatki owsiane drobne (zalewam gorącą wodą), potem dsypuję parę miarek mleka i dosypuję rodzynki:) Baaardzo lubi:) Kochane, całuję was wszystkie, miłego popołudnia i wieczoru, do jutra
-
dzień dobry, witam, czołem:) hmhmhmh, wita Was libra chyba z zapaleniem oskrzeli, w związku z czym w domku siedze i do lekarza wybieram. Kurna, chyba nam małżon przywlół do domu wirusa, bo on z zeszłym tygodniu taki sobie chodził, Julko zaczął w sobotę chyrlać, a ja zaraz po nim. Julek właściwie lajcik, troche rano go poddusza, ale tak poza tym nic po nim nie widać. Ja natomiast teperatura wyższa i dusi mnie non stop. Wczoraj byłam w pracy, ale dziś powiedziałam: basta, jak rano mało co nie udusiłam bleeee Julando pojechał do dziadków a ja kaffkę zapuściłam i próbuję się do przychodni dodzwonić. Julanda też weźmiemy dzisiaj do lekarki, niech go osłucha, może cuś poza flegaminą każe dac. Lepiej dmuchac na zimne. Tym bardziej, że my w chorobach wcale nie doświadczeni, oprócza zapalenia ucha nic u nas nie wystepowało. My w styczniu też na urodzinkipochodzili - u 2 latki (miłości Julanda niejakiej Karolinki i synka mojego brata - 5 latka. Ostatni weekend w domu siedzieliśmy z powodu tego ciulstwa. No a Julando zakochany - z wzajemnością:) Karolinka wiecznie o Julku gada ( a pięknie gada, o matko, jakby ze 4 lata miała!!!), a Julko ino: Karol, Karol :D i się ślicznie uśmiecha:) Zwinął jej ostatnio lalkę szmacianą !!! a teraz wszedzie z lalą od Karol:D Na spcaerek, na zakupy, do autka, do łóżka:D Nawet czerwony Kapturek ma na imię Karolinka - tak sobie zazyczył:D idę dzwonić, odezwę się znowu kole południa:) Buziaki
-
To byłam ja - jarząbek:D
-
Kochane!!! To ja na koniec jeszcze wpadam z zyczeniami:P Jeszcze nie do końca spóźnione i naj naj naj najbardziej szczere:) Niech ta piękna atmosfera -choć nie zawsze spokojna- Minisia procentuje w całym Nowym Roku, niech codziennie przypomina jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni, jak bardzo nie możemy żyć bez siebie, jak bardzo się kochamy (choć czasem drzemy pyski:P ) Niech w złych chwilach wspomnieniem daje w łeb, żeby jednak powiedzieć coś miłego albo przynajmniej się zamknąć:) A w dobrych jeszcze bardziej rozpala:P Niech nam dzieciaczki rosną zdrowo, kolorowo i wesoło:) Z buziakami libra z rodzinką P.s. szczerze, nie czytałam Was chyba z miesiąc, co tu mówić o pisaniu:( ale się odezwę po prawdziwemu sienkiewiczowskiemu już wkrótce:) W skrócie: u nas wsio ok, zdrowo, często spotykamy na domówkach z rówieśnikami Julka, także dziko bywa też :D ale generalnie łoki doki:)
-
Sirushko, i ja kciuki trzymam, żebyście szybciutko, w pełnym zdrowiu do domku wróćiły Pomi - ja się piszę na Andzreje:) my się jeszcze nigdzie nie zgadali, ale chcę w tym roku wyleźć na jakie danse, choćby krótkie:) Smutasku, u nas odkurzacz rządzi, ale jak jest wyłączony:) Zabawa rurami, wrzucanie kulek, piłek itd, wyciąganie i ściąganie kabla, takie tam:) Ale jak maż odkurza, to ja z Julkiem w innym pomieszczeniu muszę być i on wtedy odkurzacz obserwuje:D Natomiast suszarka,... teraz mu, delikatnie móiąc, zwisa:) Ale był czas, oj był, że szalał, suszył wszytsko co się mu napatoczyło (chyba z miesiąc tak miał) buuuuu i koniec:) Mandzia - u nas smoka też nie był, więc nie pomogę...Ale ja bym się nie przejmowała, przyjdzie czas, to rzuci:D na dobre nastroje:) Gall - i u nas czasami jakieś plamki się pojawiają, znikają po jakimś czasie - najczęściej są na pleckach lub brzuszku. Nie swędzą Julka, są po prostu suche i lekkoróżowe. Czasami Julko dostaje czekoladę albo kakao i mam wrażenie, że to po tym. Teraz testuję, od dwóch tygodni nic nie dostał i cisza na froncie. Madziulinka, dobre z tą wodą:D Julko nie pił:D Ale kółko faktycznie powinno się sprawdzić. U nas ze spaniem wygląda tak, że Julando nad ranem się budzi na mliko (kole 4) wtedy go zabieram do nas, ja wstaję tak wpół do 6, a on spi z tatą już do rana (czyli do przed 7). Plan mam taki, że za rok, półtora dostanie "dorosłe" łózko w swoim pokoju. Sam sobie je wybierze + pościel i takie tam i rytualnie się tam przeniesie:) taki plan - u kilku znajomych zadziałał, więc mam nadzieję, że u nas tyż:D Jestem dobrej mysli, a na razie jest mi dobrze, tak jak jest :P Ponti - co do mycia podłogi, mam podobne zdanie:D Mamo Oli oby było lepiej:) Basia - aleś mi zrobiła smaka tymi gołębiami!!! Ja jednak czekam na teściową, bo mi szkoda czasu na takie pracochłonne dania:D Wiesz, jak mam te 5 godzinne popołudnia po pracy dla Julka, to wolę z nim jak najdłużej, a na przyziemne sprawy poświęcać jak najmniej czasu i proste, acz smaczne:D rzecz jasna, jadło przyrządzać. Za to teściowa: gołąbki, krokiety, pierogi - takie rzeczy jemy od Niej!!! Pycha:) A jak tam Mąż? Rebeka jak tam sytuacje strajkowe u Was, dały Wam popalić, czy nie ucierpieliście (mam nadzieję)??? No, to miłej niedzielli
-
eloł:) U nas choróbsko ...:( tfu tfu Prawie rok temu (grudzień ) Julando miał zapalenie ucha po katarze. Cały rok spokój, bez chorób, teraz bach! Mini katar i jakbym nie znała tematu, to nie zwróciłabym nawet uwagi. W poniedzialek wieczorem nie chciał zasnąć, co mu się nigy nie zdarza. Popłakiwał, na ręce chciał, zero gorączki i innych objawów. W nocy spał z nami, był niespokojny, ale w sumie tylko tyle. Rankiem we wtorek jakby nigdy nic, wszystko w porządku. Ale mnie tknęło, zostałam w domu, mówię, poobserwuję. Ale wszytsko git... Wsadziłam chusteczki higieniczne do uszu - w jednym mokro... Wieczorem pojechaliśmy prywatnie do laryngologa u którego byliśmy w zesżłym roku (nie chiałam do szpitala na dyżur, bo bałąm się przywlec co innego). Jak się okazało dobrze zrobiliśmy, laryngolog mówił, że w szpitalu masakrę mają, jakaś bakteria krąży - zapalenia uszu i mnóstwo powikłań typu zapalenie opon mózgowych:(:(:( ,mieli nawet dziewczynkę z powikłaniem na nerki!!! Także niestety dostał antybiot (augmentin, tak jak poprzednio) ale dobrze go znosi, dajemy dicoflor 3 x dziennie i właściwie nie widać, żeby dziecko było chore:) Po za tym w porzo:) Julando ma nowe słowo: OKO :) pcha nam palce do oczu i OKO, OKO, OKO:D A i zaczał odróżniać słowo pupa i dupa:D Mówi np: Niunio pupa ma (czyli on), tata dupa ma:D Dzisiaj bylismy w kościele, bawi się ładnie z innymi dziećmi, zaczynają się ganianki dookoła kolumn, ciągnięcie za włosy itp:) Teraz drzema, my wypoczywamy, obiad się goruje, po połedniu znajomki nachodzą, wczoraj szarlkotę napiekłam - pół zjedzone:D Mój małż stwierdził ze dwa miesiące temu, że mu brzuszek rośnie i zaczął intensywne brzuszki. Codziennie po ok. 300 - o jak go podziwiam, ma chłop zaparcie a i efekty są. N i dzisiaj mu zaproponowałam, żebyśmy razem weidera zaczęli. No i zaczynamy, może razem nam się uda, tym bardziej, że on jest systematyczny, więc mnie będzie za fraki ciągnął:) W sumie problemó z nadmiarem kg dalej nie mam, ale mięśnie na brzuszku wyglądałyby ładnie:D więc, zaczynamy:D Dobra, idę trońkę poczytać, zaraz poodpisuję:)
-
Ahoooooj:) Gall - Ty a u nas w slońcu 30 stopni!!! Normalnie dzisiaj na spacerze byliśmy ponad 3 godziny, rozebraliśmy się z warstw , mały latał tylko w body z długim i polarku:) Super jak wiosna, teraz śpi jak zabity :) Madziulinka my z Julandem zaliczylismy dwa wyjścia na basen, bardzo mu się podobało, ostatnio jakoś cięzko się wybrać - a to zęby szły, a to teraz cuś z nosa leciało, za tydzień startujemy mam nadzieję:) Basieńka i dla Ciebie taki piękny dzień, uśmiechu jednak dużo życzę:) MamoOli - przedszkola państwowe generalnie są od 3 r.ż. w wyjątkowych przypadkach może być jednak przyjęte dziecko 2,5 letnie. W rzeczywistości wygląda to tak, że jesli jest miejsce to takie dziecko z początku roku we wrześniu przyjmują. Teraz jednak, z racji tego, że wychowaniem przedszkolnym mają być objęte wszystkie 5 latki, takich miejsc zapewne nie będzie:( My Julanda zapiszemy do niepublicznego na ten jedne rok (jest zaraz obok nas), a potem jak już będzie miał 3,5 do państwowego na naszym osiedlu, które sobie upatrzyłam :) W niepublicznych zazwyczaj przyjmują dzieci od 2 r.ż. Początkowo myślałam o zapisaniu go jak skończy 3 lata, ale koleżanka przedszkolanka:P poradziła mi, żeby jednak z początkiem roku, bo nawet u takich małych dzieciaczków szybko tworzą się grupy i nowemu dziecku w srodku roku zazwyczaj trudno się zasymilować. A w sumie takie potrzeby towarzyskie zaczynają dzieci gdzieś po 2 roku odczuwać, więc, jak pisałam wcześniej, we wrześniu za rok puszczamy:) Mandziu - dzisiaj, widzisz, prawdziwie wiosenna pogoda, na te melancholie, jeszcze żeby zieleń żywsza była, nie? :) A fajnie, słonecznie ma być jak na razie, żadnych chmur na horyzoncie, także z optymizmem w listopad proszę spojrzeć:) Smutasku - jak tam poranek? Myśmy wczoraj posiedzieli u znajomych i przeciągnęliśmy spanko do prawie wpół do 10. Efekt był taki, że do 6 (obecnego czasu) pospał :) Farfalle z tym przedszkolem, weź pod uwagę co pisałam do MamyOli:) I masz rację, trza się brać za drugie, bo człowiekowi ochota zupełnie przejdzie. Ja sobie tak myslę, że jako macierz jestem spełniona, no ale bardziej o Julandzie myślę, żeby nie był sam. Nawet nie jako dziecko, ale kiedyś jak już starszy bedzie, fajnie mieć kogoś, nie? Ja mam 3 braci i chociaż nie miaszkamy blisko siebie, to jednak wiem, ze są i nie mogę się doczekać spotakań:) Z drugiej strony istnieją też przyjaciele, potem człowiek zakłada własną rodzinę i różnie się, czasem, z rodzeńswtem układa...No, ale ja właśnie skończyłam 33 lata i albo wóz albo przewóz. Bo potem różnie to jest - tyle ludzi ma dzisiaj problemy z zajściem...No nic, decyzja w najbliższe lato:D Minisia - Ty jesteś normalnie kombajn, 3 dzieciaczków i jeszcze ćwiczenia, diety!!! Rewelacja!!! trzymam kciuki za efekty:) Moja koleżanka z pracy na Dukanie spadłą z 10 kilo i trzyma się fajnie:) Czytałam tylko, że podobno to negatywnie wpływa na prace mózgu (brak węgli - brak jadła dla szarych komórek), więc uważaj:D I wreszcie Sirusho :- trzymaj się ciepło w te ostatnie dni, zleci, jak sama wiesz, migiem. A na Twoim miejscu chyba bym teraz do kompa w ogóle nie podchodziła - trzeba mieć nerwy;) Lepiej książki poczytać, zrelaksować się niż zdrowie tracić:) A słownik mojego dziecka powiększył się wczoraj o słowo "jaja":) Co Juleczku jadłeś na kolację? "jaja, pita, buła!!!" ale polańsko mieliśmy. I nie wiem czy go niania nauczyła czy cu, jak się pytam czy ma jajka to pokazuje na wiadome miejsce i mówi taaa:) Na ptaka swego z kolei mówi "grrr" -że gołąbek niby :D więc zdaje sobie sprawę ze swojej męskości już w pełni :P Lecę, jeszcze dzisiaj na działkę jedziemy na moment i do znajomych(za tydzień termin cesarki:) , także obiad trzeba komponować i w drogę:) dla wszystkich
-
Sorry, ale to jeszcze ja, teraz trochę poodpisywac:) Pomi- trzymajcie się Kochana z Siorką - buziaki, trzymam kciuki, żeby wsyztsko poszło po Waszej myśli Zresztą gość nie ma szans, ale faktycznie strasznie to smutne.... Co do sprzatania, to Julko też pomocnik, codziennie rano od odkurzania zaczyna, w soboty i niedziele rury z odkurzacza nam do sypialni przynosi baranek:) a dzisiaj rankiem matce przedpokój zamiatał:) Anjado - witam w klubie:) hehe co do dziecka, to zakładaliśmy na przyszły rok, żeby 3 lata róznicy było, ale im bliżej, tym się bardziej zastanawiam:) eh wygodnictwo, teraz w sumie fajnie, człowiek już nie tak zmęczony, dziecko w miarę poukładane... raj:D no, ale drugie by się chciało.... normalnie miedzy młotem a kowadłem:D z zasadami mam podobnie, trochę naciągam do praktyki, ale pewne są stałe i sztywne jak drut!!! i nerwy do konserwy:P Do przedszkola też zapisujemy Julanda za rok jak bęfdzie miał 2,5 pójdzie od września. W tym wieku dzieci juz potrzebują towarzystwa powoli, a o ile w lato o to łatiwej, bo dzieci na dworze (lub heheh placu) to w zimie klops. Przedszkole mam obok domu, Julando jest bestią społeczną, więc nawet sie nie waham:) Beatris, nie martw:) trzy moje znajome miały takie cuś z serduszkiem dzidzi i bez sladu:):) Jeżeli chodzi o zabawki, to u nas klocki duże i drewniane mniejsze rządzą (poza odkurzaczem), takie klocki z wyjmowanymi puzlami - dopasowywacze , kijki do dziurek lubi dopasowaywać również, układać, rozwalać itd , mulę lubi , rysować zaczał wielkimi świecówkami, książeczki oglądać, a poza tym ruch i muzyczka:) Madziulinko, trzymaj się Kochana Gall, u nas po prostu warzywa i ryba na parze, a mięsko zazwyczaj duszę z marchewką, porą, cebulką, czosnkiem (różne układy) albo z makaronem i z sosem pomidorowym daję, albo własnie z jakiś klopski w sosie koperkowym jak Ghana, takie tam...Jak Julio ma cięższe dni to robię puree:P i zmielone mięso mieszam z ziemniakami i tak zajada:) albo w zupie jarzynowej:) Basiu, Teściówko!!! Julando za ucho trzymać lubi:) Każdy ma jakiegoś bzika:) Julek usypia popijając mleczko, pewnie bedzie koszmarek jak odstawimy pierś, ale sam też potrafi zasnąć, muszę tylko obok łózeczka posiedzieć troche i pośpiewać kołysanki:) Spokojnie, po leku, jak to się u nas mówi:D Minisia - trzyma się Matko przez duże M!!!! zdrooooowia Wam życzę:) Smutasku, u nas drzema kole 12-13, Julando prostu jest zmęczony, przychodzi się przytulić i bach - śpi:) Z tym, że w nocy śpi nie więcej niż 10 godzin (najczęsciej 9,5). Beatka, ja też w miarę lekko gotuję i właściwie większość rzeczy naszych Jlek podjada, z tym, że w tygodniu z tymi obiadami u nas różnie, nie zawsze jest czas zrobić i czasami nie jemy, czasami jakieś świństewka się zdarzają:P a Julko je jak my w pracy, głównie z tego względu osobno mu gotuję, bo w weekendy raczej razem jemy:) Mamo Oli - ja tez myslę, że tak jak dorosli, dzie też mają swoje upodobania. Pewnych rzeczy po prostu nie lubią i trzeba to uszanować. W ogóle trzymam się takiej mej maksymy: Szanuj Dziecko swe, a bedzie szanować cie:P Buziaki dla wszystkich, dobranoc
-
hmhmhmhmh wezuwio, wezuwio :P no toż się wzięłam i coś naskrobię:) Kochane, ja jeszcze raz przepraszam, och jak bardzo, bardzo, no nie gniewajcie, pliiiiiz:) no tak nieładnie wyszło, trochę nie pisałam, a potem już głupio, wstyd, żenada, no i klops... ale wracam :) może nie codziennie, ale w miarę regularnie postaram się odzywać, obiecuję:) Wiecie, podczytywałam, ale trońkę wypadłam z obiegu i nie wiem co z wieloma z Was dzieje... no, jakoś odtworzę, w sprawach enigmatycznych będę podpytywać :) No u nas, jak pisałam na poczcie wsio ok:) Julando zdrów, histerie też mu się zdarzają ostatnio (typu mama, nie mama!, tata!!! , nie tata!!!! mama!!! - ubieranie skarpet czy rajtek:P czy cokolwiek innego:) Dzisiaj wlazł na wyższe piętro (sam włazi za poręcze się trzyma - więc ni ma siły, jak chce to wlezie) i do sąsiada chciał do domu wejść, do swojego nie, tylko piętro wyżej, jak go w końcu po 5 minutach rozmowy wzięłam siłą, to oooooch jaka krzywda działa, zła matka, zła:P Cale szczęście szybko się dziecię uspokaja, więc nie jest źle, no ale, jednak, napady wystepują, to pewnie preludium do buntu ufff No, jak pisałam na poczcie, Julando jest wielbicielem rynien i rur (matka pisoenki o rynnach i rurach wszelkich ma w repartuarze wymyślone:), wszystkiego co robi buuuu, piiii, wrrrrrr, kapukap lub jest jest kulką (czy muła, czy duła - kocha księżyc) lub muzyczką:) śpiewa (raczej mruczy, czasem śpiewa papapapa, ale chyba z 10 piosenek daje radę ) tańczy kółeczka, podryguje dupką, no śmiszny jak nie wiem. Ostatnio matka mu Beatelsów zapodała - no i Obladi jak Paul daje :D:D:D Łatem miał ała na punkcie piosenek biesiadnych i śląskich - szła dzieweczka z you tuba i karliku karliku to były motywy przewodnie naszej egzystencji... Szaleje na placu zabaw, wymyśla na zjeżdżalni, zjeżda tyłem, na brzuchu, na nogach (często przy tym bach), a matka z ojcem drżą, żeby karku nie złamał. No, ale to wszystkie pewnie znacie:) Do tego jest gadułą po matce, wte i wewte nawija, generalnie rozumiemy się praaktycznie na całej linii , zaczyna łączyć po 3 słowa, choc oczywiście, na razie większość jego niekończącej się gadki, to bebłoty:) Mamy więc w domu gwarno, współczuję tylko M. za parę lat bo się w ogóle do głosu nie dopcha:D Teraz mamy mały katar - już końcówka , ale nie jest źle, na spacerki wychodzi , w domu nie siedzimy, niech się hartuje. Na cebulę się ubieramy i jazda:) rano z ciocią, po południu z nami, na zakupy, na boisko (przy bramkach potańczyć, piłę pokopać, na plac zabaw, liście z matką porzucać:) Rzecz jasna amant osiedlowy z niego, wszystkie sprzedawczynie podrywa i oczka puszcza:P Włazi do piekarni: buła! buła! buła!!! włazi do warzywanika: pita! pita! (czyt. papryka):) Za tydzień teściowie przyjezdzają, więc bedzie do nich na 2 dni jeździł, a 3 dni z nianią będzie spędzał. Tak nam się udała, Julando ją uwielbia: spokojna, czuła osoba przed 50, ma trójkę juz właściwie dorosłych dzieci, potrafi grać na pianinku, więc mu podgrywa, śpiewa, rysuje, no bomba:D Mieszka obok nas, więc zawsze na czas, jak trzeba dłużej, jak trzeba krócej - strzał w 10:) jak wychodzę do pracy Julando grzecznie mamę całuje, papa przez okno, luz bluzzz:P Wracam po 3 wpół do 4, więc jest fajnie:) Choroby, dzięki Bogu, trzymają się z daleka, mieliśmy tylko masakrę pt." 6 zębów wychodzi naraz" (tak z miesiąc temu) hurtem: trójki i czwórki. Goraczka przez 5 dni prawie 39, oprócz tego "Zmierzch" w domu - rano w kącikach ust krew, na poduszce krew, jak się wycierpiał biedny, ale wylazły france. Teraz jeszcze jedna 3 i jedna 4 wyłaci, ale już bez przebojów. Apetyt jest jak trzeba, wszystko zjada (choć ostatnio obraził na mięcho, jakoś mniej przyswaja - ale nie przejmuję, minie), wszystkie warzywa, owoce, chlebek, kasze, kluski, serki itd. Gotuję mu jeszcze osobno, przyprawiam ziołami, solę trochę, ale z nami też zajada w soboty i niedziele, staram się tylko, żeby jakichś bardzo ciężkich rzeczy nie jadł. Ostatnio pokochał na nowo ogórki kiszone i na spacerach zajadamy:) Mleko me dalej popija, wprowadziłam regułę, że tylko w domu, no i w styczniu będę wygaszać, już teraz mu opowiadam, że będzie ze szklanki mleko pił, bo w cycusiu nie bedzie. Kiedyś przyszedł, pokazuje na pierś i mówi: "mama, kulka, nie ma mniamu" z taką miną: :( :( :( także oswajam go z tą myślą, bo jakby mógł to by doił na okrągło, chyba do końca zycia, żarłok:D Ktoś pisał o smoczku.. U nas był kciuk, bo smoczka nie trawił. Bałam się, że mu zostanie, bo jak był głodny, albo cuś mu się nie podobało, to bach i niebo:) No a przez te zębiska kciuk pozedł w odstawkę, zapomniał i problem z głowy:) Odetchnęłam:) Nocnik... więc Julando wie po co jest, mówi buba (siku) i kupa tuuuu, ale nie chce siadać za chiny ludowe. Jakieś 2 miesiące temu sobie zażyczył nocnik i ściągnięcie pieluchy - siadł, nasikał, w ten sam dzień tak samo zrobił kuppę. No i tak jeszcze dwa dni chciał siedzieć na tronie, a potem mu się znudziło.... Miał okres, kiedy najpardziej lubił sik na dechy w dużym, jak tylko ściągałam pieluchę to z miejsca mama kapu kap, a jak już nic nie było, to stał i się napinał, mało co ptaka nie wykręcał, żeby chociaż kroplę wycisnąć:) ale też minęło...Więc na razie pamy mamy i nie będę go zmuszać, przyjdzie czas, myślę, że do wiosny dojrzeje (panowie hehehe ponoć wolniej). Jeski, no to jeszcze raz: MAMOM Z NOWYM POTOMSTWEM GRATULUJĘ Wysyłam to dzieło i idę poczytać, bo mam znowu troche zaległości, buzie:) Boże, czy aby pamiętam hasło?????
-
Majeczka !!!! nooo, jeszcze zdążyłam!!! Bapko, niech Ci dziecię dalej tak ładnie wzrasta, mądre i posłuszne bedzie, Małżonek nie wkurza, a miłym będzie i kocha ponad zycie , w pracy nie wyciskają ostatnich potów i duzo płacą:) generalnie WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I pamiętaj, ze zycie zaczyna sie po trzydziestce :D :D:D mnie tam z 30 dobrze:) Urq!!! Kurna, ja też się nabrałam:D taka radość, że człowiek głupieje i o bozym świecie zapomina:D wylazło Ci to:D Madzia - gratki dla Kubusia - dzielny chłopczyk :) Rebeka - Biedna Alice, aż mi szklanki w oczach stanęły jak czytałam:( oby się szybko przykrości skończyły Urq - ja też jogurt z owocami daję i bez sensacji:) MamoOli może w święta zbliżycie się do siebie i spróbujecie znowu wszystko poukłądać? trzeba próbować Paula - gratulacjon dla Marcelka:) w ogóle fajnie, że już jesteś Julek wczoraj po kolei przeniósł z koszyka ze 30 orzechów włoskich, po kolei, wręczał dziadkowi, czekał na dziękuję i dumny odchodził po następny:D:D:D Jajecznicę też robię na parze, ale dodaję zielonej cebulki i masła i taka wchodzi bez problemu. Powiem ci, że bez tego, też bym nie zjadła, a taka z cebulką smakuje PRAWIE normalnie:D Ghana - piękny jadłospis:) Co do gotowania, to ja jeszcze nie smażę, rybkę robię na parze, makaron w sosie pomidorowym z mięskiem mielonym (indyk, woł, cielę albo wieprz), klopsiki z koperkiem, jajeczko też z sosem koperkowym na maśle, albo mięsko duszone z warzywami z masełkiem lub olejem. Zupy robię: ogorkowa, pomidorowa, krupnik, wielowarzywne (teraz włoszczyzna + mrożonki, np. mieszanka wiosenna i dodaję oleju lub masła + kasza, ryż lub makaron). Z przypraw: bazylia, tymianek, prowansalkie, czosnek (kawałeczek ząbka), trochę pieprzu. Z surowych warzyw Julando uwielbia paprykę czerwoną (bardzo drobno siekam), ogórek, pomidor (choć ponoć to owoc), ale jadł jakieś surówki na bazie kapusty zmarchwią, selerem i nic mu nie było:) Beatka, u nas chodzi zajączek na wielkanoc z prezentami, ale Julko jeszcze za mały, więc nic nie kupowaliśmy, bo i tak nie zajarzy:D Mamy czekoladowego do sobotniego koszyka, na razie siezi w lodówie, bo jak Julko zobaczył, to zaraz miazgę chciał stworzyć:D Pomi - nooo, Pulmex rządzi:D Sirusho - mam nadzieję, że już wszystko ok Anjado - no coś w tym jest, bo u mnie też Niagara:D tyle, ze ja nie cierpię heheh:P Farfalle - ja dałam raz Julandowi kaszkę na modyfikowanym (bebilon, miałam próbkę) i po raz pierwszy kaszki nie zjadł:( mleka spróbował i też nieeeeeee. Mamowe najpyszniejsze:D Jak skończy dwa lata dam mu chyba już krowie. Buziaki:)