Migotka_Stokrotka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Migotka_Stokrotka
-
Ściskam i przytulam telepatycznie. :) Czemu Ci źle?
-
Dzień dobry! Tak Was czytam i czytam i widzę, że prawie wszystkim się układa. :)Bardzo się cieszę i jestem z Was bardzo dumna! :)
-
Odwagi Migdałki. :) Strach nigdy nie jest dobrym doradcą. :)
-
Dziękuję dziewczyny. Już lepiej. Wczoraj miałam gorszy dzień, tu mi się w życiu troszkę posypało, tam pokruszyło, w sumie nic poważnego, ale wystarczyło, żebym poczułam się TAKA MALUTKA...i...dalej wiecie. :(
-
Jest mi strasznie źle. Zaczyna mi być wszystko jedno czy się upokorzę, upodlę, czy mnie będzie szanował, czy będzie traktował jak szmatę...chcę by mnie przutulił...jestem żałosna i mam to w dupie...nie wytrzymam. "(
-
Czemu jestem taką idiotką, która im bardziej jest odrzucana, im bardziej jest raniona, im bardziej niekochana i niechciana, tym bardziej kocha? "(
-
Tęsknię. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć...czemu On nie tęskni? Czemu NIC nie zrobi?
-
To również moja czarna lista. :(
-
Voodoo? Tak, ja wierzę. Nie wydaje mi się jednak, by Twoja Ex miała ku temu predyspozycje lub też pofatygowała się do kogoś kto takowe umiejętności posiada. ;) Moja koleżanka próbowała się w to \"bawić\" będąc w takiej sytuacji jak my, jednak mimo korzystania z pseudofachowej pomocy, jej były po dziś dzień jest szczęśliwy z kobietą dla której ją zostawił i żadne nieszczęścia go nie spotkały. Nieszczęśca po prostu chadzają stadami. Oby podobnie było ze szczęściem. ;) A tak na serio, staraj się pozbyć tej myśli, że się nie uda. Ja do każdego związku wnosiłam do związku w posagu takie przekonanie i zawsze się sprawdziło. Takie myślenie działa jak samosprawdzająca się przepowiednia. Niszczy związek, bo stoi za nim strach, który w podświadomy sposób kieruje Twoimi działaniami. Może zamień tą destrukcyjną myśl na jakąś afirmacje? :)
-
Mia83, Wiesz, że naprawdę wyjątkowe są przypadki, gdy za rozpad związku winna jest jedna strona, prawda? Idealizujesz Go. Na pewno potrafisz sobie przypomnieć sytaucje, w których On też zachował się nie fair, na pewno też miał wady i tak jak Ty, jak My wszyscy popełniał błędy. Czemu nie został skoro go prosiłaś, czemu nie poczekał, przecież "miłość cierpliwa jest"? Co do dostępności do życia Ex przez wszystkie komunikatory i inne miejsca w sieci...jestem jak najbardziej za brakiem jakiegokolwiek kontaktu. Niestety to tylko podsyca żyjące w Nas uczucia, a te teraz z słodkiego eliksiru zamieniły się w gorzką truciznę. Trzeba odciąć wszystkie kraniki i pozwolić, by źródełko wyschło. Ja sama dziś przekręciłam znowu kurek, wyszperałam zdjęcia...i gorzko mi.
-
Ha! Beren, dzięki! Teraz to w ogóle czuję się jak mała, bezbronna dziewczynka, w obronie której stanął starszy brat! S U P E R uczucie! :) Gęba mi się śmieje. :) Zawsze chciałam mieć starszego brata, który by mnie bronił, ale guzik z pętelką, jestem jedynaczką, więc zawsze musiałam sama ostrzyć język i zakasywać rękawy. Kiepska w tym jestem i do dziś dnia daję sobie w kaszę dmuchać. ;) Fajnie być czasem infantylną. Można się pozwolić zaopiekować. Choćby po bratersku. Choćby wirtualnie. Mmmm....miłe uczucie. :)
-
Zgadza się bosssssssssssche. Taka ze mnie poetka jak z koziej dupy trąbka, ale ten fakt akurat, nie spędza mi snu z powiek, nigdy bowiem nie aspirowałam do takiego tytułu. Jeśli pozwolisz zachowam jednak swój styl wypowiedzi. Jest mój. Szczery. Nie narusza netykiety. I nie ma na celu zaspokajać czyichkolwiek gustów. Wszak to nie kółko literackie, tylko forumowy wątek o rozstaniu. Ja też się nie dziwię, że facet ze mną nie wytrzymał. Niewiele jednak Jego powody odejścia miały wspólnego z moim sposobem artykułowania myśli. Szczególnie tych werbalizowanych na piśmie. Infantylność natomiast jak najbardziej. Jestem stara i niedojrzała. Jak pomarszczone jabłuszko, które jedyne co ma silne i zdrowe to ogonek, którym nawet w środku zimy mocno trzyma się gałęzi. Czasem zimą można znaleźć takie drzewka z oszronionymi jabłkami, które zapomniały spaść w porę. Myślę, że i ja nie jestem sama na tym drzewku. Może wisisz obok mnie? Któż to wie? Nie mi oceniać. Nie znam Cię. A co Ciebie dręczy, że zawitałaś w tym miejscu?
-
Ponoć za wszystko w życiu trzeba zapłacić. Niech będzie. Ale czemu nikt mi nie pokazał cennika zanim wzięłam ten towar zwany Niespełnioną Miłością? Wiedziałam, że mam tylko drobniaki Wytrzymałości, nie połasiłabym się.
-
Zaza, sio mi stąd! Tu na dole jest źle! Ciemno. Zimno. Boli. Uciekaj! Zrób coś miłego, oderwij się od tego, zawracaj z tej drogi...do góry, do góry Zaza!
-
Nie wytrzymałam...oglądam Nasze zdjęcia. Chciałam zabić to uczucie palącej tęsknoty w środku. Czułam jakbym płonęła żywym ogniem. A teraz zalewa mnie potok łez. Serce mi się wyrywa. ... Na zdjęciach objęci, szczęśliwi, zakochani. I to szczęście. To szczęście w oczach. On. Tu. Na tym fotelu na którym właśnie teraz siedzę. Patrzący w ten sam monitor. Dotykający tej samej myszki. Stukający swoimi palcami w tą samą klawiaturę. I tylko czas. Czas inny. Jak to możliwe, że go tu teraz nie ma? Jak? Kto zakłał ten czas? Jak odczynić ten czar? Jak?
-
Zazdroszczę Wam. Moje serce jest jak motyl złapany w siatkę rozsądku. Kocham i tęsknię jak szalona.
-
M...wiem, co czujesz. Patrz, ja też miałam być radosna w ten weekend, już byłam taka silna, taka mocna...tymczasem siedzę nad pracą magisterską, stukając drżącymi palcami w klawiaturę, białą od zasychających na niej słonych łez, które żłobią mokre koryta na moich policzkach...kap, kap, kap. Wróć i przytul mnie. Bogowie - Składam Wam w ofierze Dumę Swą i Honor - Niech się stanie. Błagam.
-
Do nucenia pod nosem podczas przerw w uśmiechaniu się w ten weekend: http://www.youtube.com/watch?v=2daJj490Tk8 Finally woken, Finally woken I\'ve been thinkin\' bout things for a long while Feeling so calm I\'ve got a big smile I have a few of the sun, right over the sea Now I can feel life is flowing through me See I\'ve finally woken from a long sleep Ready to jump, to make that finally Cuz I now believe, I have the power in me I\'ve got the faith baby, I can truly believe Finally woken, finally woken Child don\'t worry it\'s ok the sun is out for another day and i say it\'ll be alright todays the first day of the rest of your whole life remember, remember, remember, just remember Child don\'t worry its ok the sun is out for another day and isay it will b alright todays the first day of the rest of your whole life remember, remember, remember, jsut remember Child don\'t worry it\'s ok the sun is out for another day and i say it will be alright remember, remember, remember, just remember finally woken, finally woken, finally woken, finally woken and i say it will be alright and i say it will be alright
-
Zaza! Kurcze blade! Jak ja się Kobieto za Tobą STĘSKNIŁAM ! ! ! :) I wiesz co? Nie patrzyłam na to od tej strony, ale Ty wiesz, że masz rację?! Idę zajrzeć za szafę...:) Jutro więcej napiszę, bo dziś pot zalewa mi oczy i zaraz się chyba uduszę. Środek nocy a widno jak w dzień (błyskawice grube jak udo Pudziana), myśli własnych nie słyszę (grzmoty jak górniczo-hutnicza-orkiestra-dęta) i chyba ze 400 stopni celcjusza w cieniu (monitora)..., więc mózg mi się wziął i zlasował chyba całkowicie. Nic mądrego (dla odmiany) dzisiaj już z niego nie wykrzesam. ;) Idę się położyć spać. Pierwszy raz od dwóch miesięcy o normalnej porze i przyrzekam tu uroczyście, że z uśmiechem na ustach dziś zasnę, a myśleć będę nie o nikim innym, ale o Was właśnie. :) Na chwilę obecną tylko Wam jeszcze podziękuję, za to, że jesteście. :) Szczególnie założycielce tego wątku. Gdzie byśmy się podziali w naszej niedoli, gdyby nie założony przez Ciebie Wirtualny Odział Intensywnej Terapii Złamanych Serc? :)
-
Migdałki, Ja również musiałam pogrzebać moje Wymarzone Studia. Leżą...o tu, tu...widzisz? Tak, dokładnie tam, tuż obok Wymarzonych Wakacji. O co pytasz? A tak, ten obok to grób mojego Wymarzonego Ślubu, a ten kopczyk z pomnikiem obok...przetrzesz tabliczkę? Tyle tu tych krzyży, nie pamiętam co tam pochowałam...ach, no tak...Wymarzony Dom, racja. Choć ze mną, będziemy razem czuwać przy grobie Szczęścia. Wyczekuję na jego zmartwychwstanie. ...
-
My Ci tu wszytkie stadnie zazdrościmy tego zaawansowanego stadium procesowania! :) Większość z Nas bowiem, wciąż leży na Gruzowisku Swojego Życia, część z Nas wciąż goszcząc na swoim terytorium Sprawców tego zniszczenia, część samotnie dygocząc z przerażenia, bojąc się otworzyć oczy i rozejrzeć wokół siebie, by realnie oszacować straty i wziąć pomiary pod nowe fundamenty, inni, tak jak ja miotają się po Gruzowisku klnąc niemiłosiernie, wygrażając pięścią i złorzecząc Sprawcy z niedowierzaniem oglądając pobojowisko. A Ty? Fundamenty wylane, ścianki postawione, dach pokryty dachówkami i zastanawiasz się w jakim by to stylu urządzić salon? I ogarnia Cię podniecenie, gdy w sklepie szukasz sprzedawcy, żeby Ci doradził, czy farba \"ciepła brzoskiwina\" będzie pasowała do sosnowych mebli? Ach, zazdroszczę!
-
Musicie mi wybaczyć, ale przechodziłam kulminacyjne stadium fazy gniewu ( u mnie wszytkie fazy się pomerdały i miota mną na wszystkie strony skrajnymi emocjami), w związku z czym nie byłam w stanie napisać żadenego posta, który składałby się z innych znaków aniżeli gwiazdki (ach, ta cenzura!). ;) Błogosławię jednak ten energetyczny gniew! Dzięki niemu czuję się jak Dziki Nieokiełznany Mustang, którego próbował wziąć pod siodło wyfraczony Lowelas z angielskiej szkółki jeździeckiej dla początkujących. Ha! Nic dziwnego, że spadł chwilę po osiodłaniu obtłukując sobie swoje wydelikacone dupsko i uciekł z płaczem. Niech szuka dla siebie jakiejś spolegliwej kobyły, którą co chwilę będzie okładał po zadzie palcatem udawadniając swoją wątpliwej jakości męskość i wyższość w tym smutnym duecie jeżdzącym w kółeczko po wyznaczonym torze.
-
Beren - dziękować. :) Jakby co, to idę z Tobą do więźnia. Darmowy wikt i opierunek, doborowe towarzystwo...wreszczie zaczynam widzieć przyszłość w kolorowych barwach! ;)
-
E, tam. Od razu żyjesz. ;) Do życia to mi jeszcze daleko. Na razie wegetuję. I zaliczam drugą bazę (faza nr II): http://kobieta.interia.pl/wiadomosc-dnia/news/od-spotkania-do-rozstania,849078
-
Jesteś dla Niego jak para starych botków w nieznośny, letni upał. Postawił Cię w kącie i co jakiś czas wyciąga, żeby wypastować i przewietrzyć, co by skóra nie popękała i były zdatne do EWNTUALNEGO użytku jak znowu przyjdą mrozy. Teraz chodzi w nowych adidasach, ale nie wie, czy zima będzie wystarczająco łagodna, żeby mógł w nich przetrwać do wiosny, ani czy będzie go stać na kupno nowych zimowych butów. Tak więc trzyma Ci i konserwuje. Na wszelki wypadek, gdyby znowu chciał Cię UŻYĆ. Mała - kopa mu w dupę na rozpęd i zacznij żyć! :)