Migotka_Stokrotka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Migotka_Stokrotka
-
Za moje przewinienia wymierzyłeś mi najcięższą z kar: Dożywocie bez Ciebie. Podanie o amnestię odrzucone. http://bett.marley.wrzuta.pl/audio/9KokNKCY7Vs/republika_-_ochodzac
-
I jeszcze raz: WOW! :)
-
Migotka zbiera szczękę z podłogi. ;) Zaza! Ty Zbóju! Jeśli Beren został okrzyknięty Guru, to ja Ciebie okrzykuję właśnie Gurczynią ;) Spełniłaś moje wyśnione marzenie!!! Mnie! Mnie zatkało z wrażenia! Po prostu: WOW!
-
Ja już zrobiłam to badanie. W tamtej chwili, gdy padło tamto pytanie, dlaczego mnie nie zostawił po kilku tygodniach/miesiącach, ja uslyszłam w glowie PRAWDZIWĄ odpowiedź: "bo Ci na to nie pozwoliłam" I to jest to. Zbladłam wtedy i nie powiedziałam tego na głos, choć wiedziałam, że to prawda, do której On kiedyś sam dojdzie. I doszedł. Odchodząc powiedział z wyrzutem, że do wszystkiego go zmusiłam. Że byliśmy razem tylko dzięki MOJEJ miłości. End of story. Ktoś kto kocha, zawsze WIE. "Nie wiem" to początek wektora, który zawsze wskazuje "Nie kocham Cię"
-
Zazuś...przytulam bardzo, bardzo mocno. Kurza twarz! Słuchaj, nie jesteś sama. Patrz, wszyscy tu o Tobie myślimy. Trzymamy kciuki. I jest ktoś kto Ciebie dzisiaj potrzebuje (oprócz Nas rzecz jasna :) ) - to Twoja przyjaciółka. Jesteś dla niej ważna, skoro wybrała Cię na druhnę. Jesteś tam potrzebna. Rozumiesz?
-
Beren, kiedyś ktoś go zapytał, nie tak dawno temu, gdy jeszcze mieliśmy wspólny Dom a ja obietnicę jego dozgonnej miłości na palcu, co było we Mnie takiego wyjątkowego, że Mnie wybrał na całe życie? Zgadnijcie co odpowiedział; NIE WIEM.
-
Niezapominajeczko. Życzę Tobie i wszystkim Nam takiej wolności. Chcę za dziewięc lat czytać, jakie Twoje dzieci zrobiły postępy w szkole, i jaką Twój Mąż zrobił Ci niespodziankę z okazji kolejnej rocznicy Waszego ślubu. Żadnych łez.
-
Beren napisał: "...A wasze towarzystwo to dla mnie znakomite źródło energii pozytywnej - zresztą pokaż mi faceta co ma tyle kobiet w koło siebie po rozstaniu?..." Już Nie-Mój Narzeczony. Co tydzień Nowa. I każdą zostawia za sobą na klęczkach, by do Niej wrócił. By wybrał Ją. Klęczę wśród Nich.
-
A utrzymywałaś z tamtym poprzednim jakiś kontakt przez te 8 lat?
-
Ja też nie wiem. Ale patrząc z boku, chyba dobrze ten kontakt na Ciebie nie działa. Minęło pół roku, a Ty wciąż sercem przy NIm.
-
Niezapominajeczko - Twój Ex prowadzi z Tobą gierki. Marne to dla Ciebie pocieszenie, ale moim zdaniem, wciąż, w jakimś pokręconym sensie mu na Tobie zależy. Nie wiem tylko, do czego mu jesteś potrzebna. Do czegoś jesteś na pewno. Beren, biedaku, rano, we dnie, wieczór...a nawet w nocy stadnie Cię nękamy. A dzisiaj do tego pociągu pewnie i Twoja Ex się dosiądzie. Podobno od przybytku...? ;) Ja jestem jak bączek, którym On zakręcił...kręci mi się w głowie, kręci w sercu...całe moje życie pokręcił i poszedl sobie w śiwetnym nastroju kręcić innymi.
-
Zaza. My też nie chcemy, byś czuła się samotna. Bo nie jesteś. :) Życzę Ci, żebyś na tym weselichu nie miała nawet czasu pomyśleć o laptopie, a co dopiero do niego siadać. ;)
-
Dla mnie pokusą jest odpisanie na wiadomości, które od niego dostałam. Nie ma w nich żadnych obietnic i deklaracji, tylko żal za tym co było i skarga, że teraz mu samemu źle. Taki ochłap rzucony...w sumie nie wiem po co, i On, jak sam przyznał, też tego nie wie. To było jakiś czas temu. Wtedy znalazłam sobie wystarczająco siły (lub strachu), by przemilczeć. Byłam konsekwentna...ale ziarenko, które zasiał kiełkowało we mnie, aż dziś otworzyło pierwszy kwiat. Potrzeba. Potrzeba, żeby położył się obok mnie i mocno przytulił. Tylko tyle. I aż tyle. Bo teraz nic innego się nie liczy. Tylko to. Ale w czasie gdy ten kwiat we mnie dojrzewał, gdy rosła ta Potrzeba, On otrząsnął się z tych żalów i skarg o których pisał jak pies po wyjściu z wody. Teraz suszy sierść w ciepłym słońcu na gorącym piasku. I myśli o Nowej. Już zastawił na Nią sieci. Dziś. Teraz leży i planuje kolejny ruch. Trzymał ją w obwodzie przez kilka miesięcy. Teraz nadszedł Jej czas. Miałam okazję wstrzelić się znowu w jego życie między Tamtą a Tą. Spóźniłam się. Próbuję wyrwać tą Potrzebę, ale jej korzenie oplotły całe moje serce. Leżę na łóżku i czuję się, jakbym była tylko połową ciała. Potrzebuję go. By żyć.
-
Zaza...nie wiem jaką dziś znaleźć radę...sam chcę tylko jednego. :( I mam pokusę, ogromną pokusę, żeby przerwać mur milczenia. Beren! Czapki z głów!
-
Jezu, Beren...jak Ci zazdroszczę. Mówiłam?
-
Cześć dziewczyny, Boże, ja dziś w ogóle nie zasnęłam. Jestem totalnie wykończona, a czuję się, jakbym wczoraj wyrzuciła kostką pole: \"...wracasz na początek planszy\". Dziś jest ważny dla Już-Nie-Nas dzień. Nie zasnęłam, bo w głowie odczyniałam czary: Zadźwoń do mnie, kochanie, błagam Cię...Zadźwoń do mnie, kochanie, błagam Cię...Zadźwoń do mnie, kochanie, błagam Cię...Zadźwoń do mnie, kochanie, błagam Cię... Wczoraj kończąc porządki chowałam rzeczy po szafach i nie mogłam sobie dać rady, bo to pierwsze porządki odkąd go nie ma (Boże, jak strasznie to brzmi) i ja wciąż jestem przyzwyczajona, że w tej szafce były jego koszulki, w tej skarpteki, do przedpokoju i tak nic nie wcisnę, bo On ma tyle koszul, że ledwo się mieszczą...miotalam się po tym pokoju, zagubiona we własnym domu. Jest mi źle. Naprawdę, dziś, na pytanie: Jak sobie radzisz po rozstaniu? Mam jedną odpowiedź: Nie radzę sobie. Nie przetrwam tego weekendu. Nie wytrzymam i zaźdwonię do Niego.
-
Znowu chowam spuchniętą od płaczu twarz w słonych dłoniach. Przepraszam. Za co przepraszam? Za to, że znowu poczułam. Co. Ją. - Kocham Cię - słyszę w głowie delikatny głos Miłości. - Nie wolno! Zamknij się! - zagłusza ją ryk Rozsądku. - Dlaczego? Co złego zrobiłam? - pyta Ona. - Zamknij się!!! Masz się zamknąć!!! Rozumiesz?! Won!!! Wynoś się!!! - Co złego zrobiłam? Powiedz..? - glos Miłości zamiera gdy widzi uniesioną rękę Rozsądku. Kuli się. Odwraca. Zaczyna biec. Prędko. Przed siebie. Na oślep. Do utraty tchu. Byle zejść Mu z oczu. Głodna i zziębnięta, skulona w najciemniejszym kącie Serca dygocze z przerażenia. Czuje, że musi umrzeć i nie rozumie, czemu Ten, który powołał ją do życia, teraz pragnie jej śmierci. Tymczasem Rozsądek, gdy traci z oczu Miłość osuwa się na ziemię i łka bezradnie. Wie, że musi ją zabić. Wyrok zapadł. Ale jak zabić tą wyczekiwaną, hołubioną, pełną ufności i niczemu niewinną Istotę? Nie umie. Nie potrafi. Oszukuje sam siebie, że Ona odejdzie sama. Łka, bo wie, że Ona Go nie opuści, więc On musi to zrobić. Podle się czuję. Zabijam część siebie. Czuję to. Czuję, że muszę to zrobić. I czuję Jej lęk. ...and down.
-
What a Wonderful World...zawsze przechodzą mnie ciarki, gdy tego słucham. Dzięki Beren za przypomnienie. :) Rozumiem, że skoro grilujecie to pogoda u Ciebie chociaż jako taka? Zaza...Tobie to ja telepatycznie kilka razy dziennie przesyłam dobre myśli, poza tym idzie do Ciebie kopertka. :) Dobra, my tu gadu gadu...a gary same się nie myją...chwilowo zmykam. :)
-
Osz Ty! Bye-Gones! Ja tu swoje zwoje móżgowe przegrzewam dla Ciebie a Ty...! No ale jak Ty tak, to ja tak: http://www.dailymotion.pl/video/x1xuvd_bobby-mcferrin-dont-worry-be-happy_music Od mniej więcej 14-ego roku życia to moja ulubiona piosenka i jednocześnie motto życiowe. Odkryłam przed Wami wszystkie karty. ULOTKA INFORMACYJNA: Postać: Plik dzwiękowo-obrazkowy Skład: Czysty roztwór optymizmu Działanie: Środek o działaniu przeciwbólowym i przeciwsmutasowym. Dobrze wchłania się z układu wzorokowego i układu słuchowego. Wydalany z organizmu w postaci uśmiechu. U chorych z niewydolnością śmiechową kumuluje się w postaci ciągłego stanu zadowolenia. Po podaniu dużych dawek może wystąpić głupawka. Wskazania: Przeznaczony dla wszystkich chorych z objawami niezadowalającego poziomu dobrego humoru Przeciwskazania: Brak Objawy niepożądane: Brak Interakcje: Reaguje ze wszystkimi sytuacjami życiowymi wywołując pozytywne myślenie i uczucie szczęścia Dawkowanie: Doraźnie w razie zaliczania emocjonalno-myślowego doła SŁUCHAĆ MI TU ZBIOROWO I ZDROWIEĆ!!!
-
No, czyli odkryłam swój kolejny talent: telepatia. Jak raz pasuje do pozostalych: chodowanie wrzodów na żołądku (najlepiej cudzym), egzaltowany, werbalno/pisalny słowotok, jeżdzenie na quadzie wytrzymałosci partnera po wyboistych terenach depresjo-euforii, upierdliwość na poziomie competent user...;) Bye-Gones. Powiem Ci jedno: cokolwiek zrobisz, nie doprowadź się do stanu, w którym przez tydzień będziesz ignorować namoczone w zlewie naczynia. W mordę jeżozwierza...wolę być jeszcze pięć razy rzucona niż wejść jeszcze raz do kuchni!!! ;)
-
Kurka na wacie, Bye-Gones...Nam naładowałaś bateryjki...ja po udanej bitwie z opornym plafonem ganiam po domu z odkurzaczem, w międzyczasie rozwieszając kolejne porcje prania, gary namoczone do wielkiego zmywania, w planach męczenie pracy magisterskiej i film z maseczką na dobranoc...i co?...sama dałaś nura w dół? A jeszcze wczoraj gadałaś całkiem do rzeczy i co się stalo? ;) To przez tą chorobę? Może spróbujesz ze mną telepatii? Przygotuję jakiś pozytywny przekaz...poczekaj...;)
-
To co? Dziś robimy porządki? W domu i życiu? :) Ktoś się dołączy? ;)
-
Ja się chciałam pochwalić, że właśnie dzięki Lillitce a więc de facto dzięki Bye-Gones wymieniłam przepalone żarowki w pokoju. :) Duperela. A cieszy. ;)
-
Przez przypadek...? Zaza....? ;) Proszę mi tu nie "echać", tylko właczyć sobie Lilly i powyginać śmiało ciało wyśpiewując Mu (jeśli już koniecznie musisz o Nim myśleć): ...At worst I feel bad for a while, but then I just smile I go ahead and smile... To jak to jest z tym Twoim tańcem Zazuś? Kiedy ostatni raz tańczyłaś? I nie piernicz, że tylko z Nim itd., bo to nie On tchnął w Ciebie talent i radość z tańczenia...to co Ty tańczysz? :)
-
Rzadko kiedy pozwalam sobie na tak kategoryczne stwierdzenia w odniesieniu do życia innych osób, ale stanowczo odradzam ten ruch. Ty stracisz Ją. Ona tracąc Ciebie straci wszytko. Faceta. Jedyną Bliską Osobę, jaką dla Niej jeseś. Wiarę w ludzi. To ciężkie działo wykotoczone prosto w Nią. Nigdy nie wiesz, czy On nie będzie o tym opowiadał komuś w autobusie, akurat jak Ona wsiądzie, czy nie opisze tego na jakimś forum i Ona tego nie przeczyta, czy się kiedyś nie uniesie i w złości jej tego nie wypali prosto w twarz... Byłam w takiej sytuacji. Mam jednego przyjaciela mniej. Przypadek sprawił, że dowiedziałam się o czymś, o czym nigdy nie miałam się dowiedzieć. Nie warto.