Migotka_Stokrotka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Migotka_Stokrotka
-
Bardzo ryzykowna metoda Beren. Jeśli Ona dowie się o tym co zrobiła Lasentau poczuje się zdradzona przez jedyną (!) osobę jakiej prawdopodobnie ufa i może dojść do tragedii.
-
Zaza, Ty się skup na TU i TERAZ. :) Tu i teraz jesteś dumną, dzielną kobietą, która jest silna i pokazała to sobie, Jemu i Nam. :) A resztę oddaj w ręce Czasu i przestań mi tu natychmiast uprawiać czarnowidztwo, bo nie wiesz co dla Ciebie los szykuje. :) Co dziś miłego masz zamar robić, hę?
-
Ja obstawiam mix wersję: Będzie chciał wrócić, ale Zaza to tego czasu będzie już po uszy zakochana w Naprawdę Wartościowym Facecie i da Panu K. spektakularnego kosza. ;)
-
Kurcze, Szłam do domu z Pewnego Fajnego Domku pełnego drobnych, małżeńskich sprzeczek i przytulańców, pełnego śmiechu dzieciaków, zapachu gulaszu z ryżem i pieluszki z kupką...jednym słowem z Domu pełnego Życia. Wyszłam rzecz jasna no ostatni autobus. Poprzednie konsekwentnie ignorowałam mimo zbiorowego, znaczącego ziewania całej Rodzinki, która ma mnie już powyżej swoich Rodzinnych dziurek w nosie. Trudno. Jest mi samej źle. Jestem pełnoetatowym, bezwstydnym natrętem. Jakoś to przeżyją. W końcu to przyjaciele. Siedziałam samotnie na przystanku osaczając Go swoimi myślami telepatycznie. Przejeżdzajacy kierowcy odwracali za mną głowy. Może widzeli tą koronkę cierpienia utkaną ze zmarsczek i pokurczonych mięśni na mojej twarzy? W autobusie układałam sobie samobiczującego posta do Was. Coś w stylu, że generalnie umieram i już. Przypełzłam do mieskania. W lustrze udręczona twarz. O Boże...moja!? Zapadłam się w sobie jeszcze bardziej, zdjęłam noszony od miesiąca bez przerwy, ten sam, workowaty sweter i ciepnęłam gdziekolwiek. Obojętnie zauważyłam, że coraz mniej tego wolnego gdziekolwiek, bo tak rzucam już wszysto od prawie dwóch miesięcy, więc się uzbierało. Najmocniej jest to odczuwalne w kuchni. Dosłownie. W pokoju niewiele widać, bo jakieś półtora tygodnia temu przepaliły mi się żarówki w plafonie, więc przy słabym świetle światła bijącego od monitora niewiele widać. A nawet gdyby...ja przecież umieram, prawda? Otworzyłam \"Kafe...\" w rękach trzymając już dwa pełne wiadra łez gotowa je tu Wam wylać prosto na Wasze bogu ducha winne głowy. I wiecie co? Strasznie fajne z Was ludki. :) Posłuchałam Kasi i poczułam jak na karku włoski stanęły mi dęba. Dostalam gęsiej skórki. Za iloma Padalcami ja już przy tym ryczałam? No za iloma już umierałam? I co? I znowu ryczę. I znowu umieram. I co to oznacza? Że żyję, oznacza! Nie? A teraz fałszuję jak dziki jamnik do klarnetu, przy Lilly Allen, zanosząc się rechotem - Bye-Gones - ja Cię proszę, Ty Nam tu \"bye\" za szybko nie rób, dobrze? Strasznie pozytywna z Ciebie osóbka. Zazunia...Mała Wielka Zazunia...będzie dobrze. Dwa razy..., Zaczynam..., Kwiatka..., No to jak..., dziękuję, że jesteście. Jutro, pojutrze, pewnie znowu będę ślintać, ale teraz, dzięi Wam się uśmiecham. Beren! Wkurzasz się jeszcze? To poczekaj na mnie! Bo ja TEŻ! Do jutro Skarabeuszki ;)
-
No Beren, to jak sie już wygniewasz, masz dwa rozwiązania: albo przeskakujesz o dwa pola do przodu za jednym rzutem kostki i wchodzisz w etap Akceptacji, albo...wysyłamy Cię do tego Afganistanu. ;) Jesteś na tych Wyspach?
-
Zazunia, Podziwiam Cię. Ja nie umiem TAK kochać. Chcę wyjść z pracy i zobaczyć go przed bramą. Nieśmiało uśmiechniętego. Z bukiecikiem stokrotek. Podbiegłabym do Niego i wtulila się w te najkochańsze na świecie ramiona. A potem poszlibyśmy, przytuleni, do domu, kupując po drodze świeże truskawki. I stałaby się Codzienność. Nasza. Nie Jej i Jego. Jestem Mała. I moja miłość też jest Mała. Samolubna. Ale nie projektuj Zazuś co jest i będzie między Nimi. Nikt tego nie wie. Ja też uważałam, że Oni będą już na zawsze razem. A teraz Ona siedzi przy swoim biurku i może pisze, może nawet tu, to samo co ja. Dlaczego i jak do tego doszło? Nie wiem. Nie wiem czy będą razem. Może jednak to przed Jej biurem teraz stoi skruszony. Nie wiem. I Ty też nie wiesz, co przyniesie los Tobie, Jemu i Jej. Nie trać czasu na zadręczanie się wizjami, które niosą ból.
-
Beren...czy my kiedyś zaczniemy żyć...życiem? Kiedy przestaniemy błądzić w labiryncie wspomnień?
-
To tekst piosenki Jaque'a Brela (w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego). Zapomniałam dodać.
-
Siedzę Ja i On. Jego ciepła dłoń. Czuję ją. Na pogrążonej w ciemności scenie jedna, samotna sylwetka. I glos: \"Nie opuszczaj mnie każda moja łza szepcze, że co złe się zapomnieć da, zapomnijmy ten utracony czas, co oddalał nas co zabijał nas i pytania złe i natrętne tak - jak? - dlaczego? - Jak? zapomnijmy je nie opuszczaj mnie Ja deszczowym dniem ci przyniosę z ziem gdzie nie pada deszcz pereł deszczu sznur, jeśli umrę, z chmur spłynie do twych rąk światła złoty krąg i to będę ja, w świecie ziemskich spraw miłowanie twe będzie pierwszym z praw, królem staniesz się a królową ja nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie ja wymyślę ci słowa, których sens pojmiesz tylko ty, z nich ułożę baśń jak się serca dwa pokochały na przekór ludziom złym, z nich ułożę baśń o tym królu, co umarł z żalu, bo nie mógł poznać cię nie opuszczaj mnie Przecież zdarza się, że największy żar ciska wulkan, co niby dawno zmarł, pól spalonych skraj więcej zrodzi zbóż niż zielony maj w czas wiosennych zórz gdy księżyca cierń lśni na nieba tle i z czerwienią czerń nie chcą rozstać się me opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie już nie będzie łez, już nie będzie słów dobrze jest jak jest tylko taki kąt mały kąt mi wskaż, gdzie twój słychać śmiech, widać twoją twarz, chcę gdy słońca krąg wzejdzie- być co dnia cieniem twoich rąk, cieniem twego psa nie opuszczaj mnie\" Jeszcze wtedy nie wiem, że nadejdzie czas, gdy z plecionki naszych dłoni On wyszarpnie swą, by spleść ją w uścisku z Inną. Jeszcze wtedy nie wiem, że miłość nabrzmiewająca w moim sercu jak dojrzewający owoc, zostaie wytrawiona bólem odrzucenia. Jeszcze wtedy nie wiem, że słowa, które szepczę muskając ustami jego ucho: \"Kocham Cię\", zamienię na: \"Nie opuszczaj mnie\". Nie wiem, że słowa te, będę śpiewać w chórze. Jest Nas dwie pragnące być Jego cieniem. To może ja będę choć cieniem tego psa? Przymykam oczy. Wszystko znika. Monitor. Szum komputera. Szef proszący o wykonanie jakiegoś polecenia. Piąty raz. Pytania koleżanek z pracy, czy wszystko w porządku. Ciiii... Jestem tam. Trzymam go za rękę. Czuję ją...już dobrze...tylko skąd ten ból...nie...to nie ból seca...to pewnie niewygodnie krzesło...proszę o cud...czasie wróć.
-
Już płynęłam ku górze...już widziałam słabe światło przebijające się przez wodę, byłam już tak blisko powierzchni...i nagle...nisko pod sobą, w ciemnej otchłani brudnej wody zobaczyłam Jego sylwetkę...podpłynął i chwycił mnie za nogę...pociągnął...udało mi się wyrwać, lecz nie mogłam oderwać od niego oczu...zahipnotyzował mnie...wpatrywałam się w Niego jak ginie w odmętach...nie umiałam się zdecydować w którą stronę płynąć...i wtedy zbliżył się znowu, zobaczyłam go wyraźnie, jego twarz...na niej ból i cierpienie...czułam jakbym patrzyła w zwierciadło...w sercu poczułam zdradliwą nadzieję...czujemy to samo...jednak...i wtedy wyciągnął dłoń...tą dłoń, którą tak bardzo kocham...zerwał ze mnie butlę z tlenem, wyrwał ustnik...nie mogąc uwierzyć patrzyłam biernie...jak odpływa...dzięki mnie...ku górze...zostawiając mnie na dnie...bez tchu...i dając mi...o ironio...znak...do zobaczenia....kiedyś...i wtedy zobaczyłam, że nie jest sam...że obok niego płynie inna sylwetka...teraz...dzięki mnie...może z nią też podzieliś się powietrzem....a ja...znowu stałam się częścią tej przerażającej czarnej dziury za nim...tonę. I to wszystko tylko przy pomocy dwóch listów. Słowa. Tylko to. Wystarczyło.
-
http://fankam.wrzuta.pl/audio/72dujNOscRw/takie_moje_wedrowanie
-
Ja już niedługo zmysły postradam,...dziś jestem w gronie wyjących do księżyca. Ze zdumieniem czytam Bye-Gones...czemu ja taka mądra nie jestem? :( Już Nie-Mój-Narzeczony znów miesza w moim życiu. Nieproszony gość, z którym znowu dzielę się strawą, jaką jest Moje Życie. Już zaczynała nabierać smaku, to \"zza grobu\" łapę wyciągnął i z jednej strony garścią dziegciu posypał a z drugiej łyżką słodkiego miodku podlał. I znowu stanęło mi w gardle. Zjeść się tego za cholerę nie da...niech go szlak! :( Ryczeć i krzyczeć mi się chce jednocześnie, może już sobie powinnam biały kitelek zakupić, łapki powiązać i zgłosić się Odział Zamknięty. :(
-
Wszystkie idziemy tą samą drogą...mijamy po drodze doliny tęsknoty, jeziora pełne łez rozpaczy, szumiące lasy smutku i łąki obsiane kwiatami samotności, czasem zmoczy Nas deszcz wspomnień...nie warto na tą drogę zakładać ciemnych okularów pogardy i nienawiści...bo przyjdzie zakręt, jeden, drugi, i nagle na ścieżce Czasu, którą podążamy wyłonią się nowe obrazy...polany ukojenia, zielone wzgórza nadziei, aż wreszcie dojdziemy do wielkiego oceanu spokoju, a wtedy pod stopami poczujemy tysiąc ziarenek piasku szczęścia, zza chmur wyjdzie słońce i ogrzeje nas promieniami radości...jeśli rozejrzymy się wokół dojrzymy obok Nas innych ludzi, którzy dotarli tu razem z Nami, szukać wśród kamyków i muszelek maleńkich bursztynków Miłości. Czas leczy rany...:) Na dobranoc...Migdałki...mam nadzieję, że wciąż tu jesteś. :)
-
Zaza, Ty nie myśl teraz o Nich, tylko o Sobie. Jesteś wrażliwa, czuła i troskliwa, umiesz się o kogoś zatroszczyć, prawda? Więc spójrz na samą Siebie jak na bliską Ci osobę, która Ciebie potrzebuje właśnie z tą czułością i troską i...zadbaj Sama o Siebie. :) Najlepiej by chyba było, gdybyś mogła się komuś wypłakać, nie siedziała sama, ale jeśli naprawdę nie ma teraz nikogo takiego, to ja mogę sobie włączyć płytę Sade przy której zawsze ryczę, wtedy przez jakąś godzinę nie będziesz sama ślintać. ;) Będzie dobrze. :)
-
Migdałki, Wybacz...moim zdaniem to układ, który niesie za sobą nieustanne cierpienie. Dla mnie, przepraszam, podkreślam, że DLA MNIE, to nie miłość. Jeśli kochasz cierpieć to dźwoń, pisz...ale czy nie szkoda na to życia?
-
Niebieskie..zdekonspirowałaś Mnie. Oczywiście, że wąglkia. A później zmienię nicka na Migotka_Samo_Zło ;) A tak a propos Twojego pytania...ja się już pogubiłam w Twojej sytuacji...albo mi się osoby pozajączkowały. ;) Pisałaś, że: Ostatnio się widzieliście jako para w styczniu? Niby byliście parą a nie byliście (zupełnie tego nie rozumiem)? Obiecałaś facetowi, z którym (nie?)byłaś, że po Waszym rozstaniu nie będziesz już z nikim innym? ...? Mogę prosić w skrócie jakiś chronologiczny opis wydarzeń, bo nic a nic nie rozumiem? :)
-
Niespodzianka. :) Adres wszystko jedno jaki, byle list polecony do Ciebie doszedł. :) Moim zdaniem On będzie chciał wrócić. Wiem, że możesz mnie za to znienawidzieć, ale wolałabym nie mieć racji. Nie mi oceniać, co dla kogo dobre, ale już się na temat powrotów wypowiedziałam wcześniej i podtrzymuję swoje stanowisko w tej kwestii. Beren, a może My Zazę do tego Afganistanu jakby co...? ;) Zazuś, jak potrzebujesz to się wypłacz, wykrzycz, wypisz...zrób cokolwiek co pomoże Ci przeżyć żal po stracie i...zapomnij. Jesteś wspaniałą kobietą - pokochaj i doceń Siebie - proszę. :)
-
Zazunia...Wy się już rozstawaliście kiedyś prawda? Prześlij mi na: migotka.stokrotka@wp.pl swój adres pocztowy. Prześlę Ci coś zamiast pierścionka. :) Beren, daj mi namiary na swoich znajomych, jak będą tą paczkę wysyłać, to zawiążę na niej kokardę i nakleję znaczki. ;) Ja też mam takich przyjaciół i za to ich kocham. :)
-
Zaza, jak to zemdlałaś? Przy Nim? Dlaczego ja mam przeczucie, że Twoje zachowanie sprawiło, że On poczuł co stracił i będzie chciał Cię teraz odzyskać??? Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu, proszę. :( Zazuniu, Ty do Niego nie wrócisz jak będzie chciał, prawda Skarbie? To samo przeczucie podpowiada mi, że za chwilę Beren napisze o reaktywacji swojej Byłej (gdy Ta tylko się dowie, że Beren stanął na nogi i zaczął interesować się innymi kobietami).
-
Beren! I od Ciebie dobre wiadomości! Super! :) Teraz już chcę tylko takie. :) A jak już się wygotowisz na ten stały związek z tą czy inną Piękną Damą to proszę mi stąd nie znikać, tylko zostać, wspierać i świecić dobrym przykładem! Że jest życie po życiu (z Ex). ;) I to lepsze życie! :)
-
Brawo Zaza! Jesteś odważną i silną kobietą. :) Jestem z Ciebie dumna, wiesz? I Ty też powinnaś być z siebie dumna! :) Teraz już będzie tylko lepiej, zobaczysz. :) Rozmawialiście? Co z Twoimi rzeczami? Jestem pewna, że zaskoczyłaś go swoim zachowaniem i daję sobie głowę uciąć, że podziwia Cię teraz tak samo jak ja! :)
-
Beren, trzymam Cię za słowo! Jak będziesz się wybierał do Betonowego Grodu, weź proszę ze sobą Zestaw Do Cerowania Podartych Serc i...buteleczkę morskiej wody z piaskiem dla Migotki_Stokrotki. :) Na usprawiediwienie mojej dzisiejszej jęczydłowatości; Oto mój horoskop na dziś: "III Monet Ogarnie cię dzisiaj straszne lenistwo. Zacznie się już od rana i pierwszy przekona się o tym twój pies, który nie doczeka się porannego spaceru. Potem będzie podobnie, wszystkie obowiązki będziesz starała się przełożyć na jutro. Część swoich zajęć spróbujesz zrzucić na innych lub po prostu ich nie wykonasz. Takie dni się zdarzają, oby w twoim przypadku dzień nie zamienił się w tydzień." A ja nawet psa nie mam! Że o kimś do zrzucania obowiazków nie wspomnę! I Uwaga wszystkie Baranki, wygląda na to, że w tym tygodniu mamy prze-gwiz-da-ne! ;) Skrobnę pewnie coś więcej jak mi biorytmy podskoczą przynajmniej do zera, bo chwilowo leżą na -100 i kwiczą. ;)
-
Ech, ja się dziś czuję jak marionetka, którą Aktor rzucił w kąt na czas antraktu; BezRadna. BezSilna. BezWolna. Zdania mi się rozłażą, jak stare, poprzecierane płótno...nic dziś chyba nie uszyję...totalna Niemoc. :(
-
Dwa razy pod obojczyk dwa...Ciebie też się tyczy to co powyżej. ;) Na pewno dobrze Ci zrobi, gdy przestaniesz go oglądać i wysłuchiwać pretensji pod Swoim adresem (!?). Jeśli jesteś z jakiegoś dużego miasta (wybacz, jeśli pisałaś a ja nie pamiętam) to na pewno są w nim jakieś darmowe inicjatywy, dające możliwość spędzenia ciekawie czasu i poznania nowych ludzi. W Warszawie na przykład jest darmowa joga w parku, darmowe koncerty itp. Tylko trzeba poszukać, poszperać i ruszyć kuperek. :) Lepsza taka perspektywa niż siedzenie w domu i przeglądanie zdjęć na naszej-klasie. :)
-
Zaza. Dasz radę. Jak zdobędziesz te klucze to przyrzekam nigdy już nie nazwać Cię Maleńką. ;) Będziesz Wielka! :) I proszę. Nie projektuj co Oni tam razem robią. Tylko się w ten sposób dołujesz, wierz mi. A jak już Cię najdzie taka konieczność, to ślij SOS do Berena. Mi bardzo skutecznie pomógł w zeszłym tygodniu rozprawić się z bajkową wizją Cudownego Romantycznego Weekendu już Nie-Mojego-Narzeczonego i Jego Pięknej. :)