Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Avantgarde

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Avantgarde

    Próbujecie schudnąc?? Zapraszam

    Mam na imię Sylwia :) Wzrost 166 cm, waga...nieszczęsne 74 kilo. Pomiary podam jak już wszystko zmierzę. Niemniej jednak jestem bardzo duża :D Stosuję dietę - po prostu ograniczania się czyli tą tradycyjną mż :D Kiedy się ważycie i mierzycie? Ja planuje po pełnym tygodniu diety się zważyć. Chcę do tego czasu zejść na 72 i jadę na wakacje, pewnie nic tam nie zrzucę, ale dobrze by było choć pozostać przy straconej wadze.
  2. Nitra, ja jestem z Poręby, kojarzysz? :) ale rodziłam rok temu:D mam nadzieję, że wszystko uda się bez komplikacji na drodze, bo ja się tego bardzo bałam
  3. Dzień przed porodem, na ostatnim KTG przed wywołaniem porodu byłam świadkiem sytuacji, że rodząca została przewieziona, bo niestety nie było miejsca. O ile dobrze zrozumiałam była to pacjentka, która miała jedną wizytę u dr Ślęczki, a nie była tzw "ciągłą" pacjentką tego lekarza. Z drugiej strony w dniu gdy ja przyszłam na odział na wywołanie, a przyszłam wcześniej bo podejrzewałam, że bóle które mam co 3 minuty to bóle porodowe to właśnie te, mąż mi powiedział, że zaledwie 2 h po tym jak zostałam przyjęta na odział przyszła rodząca, która również nie miała możliwości rodzić na łubinowej z powodu braku miejsc. Ja trafiłam na ostatnie łóżko, choć była też jedna kobieta leżąca na korytarzu, co mnie bardzo zdziwiło. Niestety taka sytuacja może mieć miejsce, trzeba być na to przygotowanym, choć szczerze nie wierzę, że którąkolwiek stałą pacjentkę tamtejszych lekarzy nie przyjmą do porodu.
  4. do Moniki W dniu wywoływania porodu wykonują tylko raczej na Twoją prośbę, mnie nie robili. Badanie mi robił dr Ślęczka w 38 tygodniu, wtedy było 3300, i powiedział, że na k kolejny tydzień każdy kolejny tydzień dodać 300 gram :)
  5. Monikak To Tobie życzymy teraz szybkiego i bezbolesnego porodu:) Mnie strasznie denerwowało to, że dni mijały a Ksawery nie chciał wychodzić :) Mnie doktor Ślęczka nastawił na to już na wizycie w 38 tygodniu, więc byłam troszkę do tego przygotowana. Mam nadzieję, że gdy wrócisz ze szpitala to podzielisz się swoją opowieścią :) Zaciskamy kciuki za Was oboje i nic się martw :) tam naprawdę będziesz w dobrych rękach! :)
  6. aha, próbę oxy będziesz miała na porodówce, nie przeraź się krzykami innej rodzącej, ja miałam ten komfort, że byłam sama, grało radio, zapalone świecie i cały klimayt :p potem wrócisz na tę salę przedporodową. Przy próbie oxy, będziesz mieć cały czas na sobie pas do KTG, moze być z Tobą mąż (partener).
  7. Ja stawiłam się do szpitala o godz. 5 rano, bo okazało się że po 10 dniach po terminie zaczęłam czuć "jakieś" bóle, jak się potem okazało nie bóle porodowe, tylko przeporiwadające :) Trzeba być na czczo, ,mnie tak mówła lekarka na dzień przed przyjęciem jak byłam na KTG, zaleciła również wypicie 2 łyżek oleju rycynowego na pusty żołądek. Tak też zrobiłam i to troszkę pomogło. Ja przychodząc na wywołanie miałam rozwarcie na 1 palec, więc marne, żeby nie powiedzieć, że żadne. Mój chłopak miał 3980 więc należał do tych zdecydowanie większych. Na obchodzie ustalono, że mam mieć pierwszą próbę oxytocynową zaraz po lewatywie i założeniu welfornu. Przy lewatywie miałam kolejne badanie i rozwarcie nadal na palec. Odczuwałam tylko ból podczas badania, i co 5-6 minut miałam takie dziwne lekkie skurcze. o 9 miałam próbę oxy, skurcze od razu się pojawiły. Po próbie położna zaleciła mi prysznic i skakanie na piłce. Tak też zrobiłam. Po 2h miałam rozwarcie na 3 palce. Dużo daje skakanie na tej piłce:) Najgorzej pokonać ból przy skakaniu na piłce na skurczu, ale postaraj się to wytrzymać. O 12 przyszła do mnie położna i mówi do mnie, że to moja kolej :) A ja jej odpowiedziałam - przecież ja jeszcze nie rodzę, to dlaczego mam iść :D uśmiała się nieżle ze mnie. Baba z rozwarciem, ze skurczami i nie rodzi? Ciekawe co ja sobie wtedy myślałam?! hahaha Na porodówce byłam podłączona do kroplówki z oxy i skurcze od razu potęgowały, były po godzinie regularne co 2 minuty. Nie prosiłam o zo bo mam złe nastawienie do znieczulenia jako takiego, jednak już ok. 15 było mi na tyle ciężko że zawołałam tę panią anestezjolog :) Ona obejrzała mój kręgosłup, kazała podpisać zgodę i już było za późno, bo rozwarcie było pełne, a ja zaczynałam przeć, więc znieczulenie było zbędne. 2 faza porodu dla mnie była lżejsza niż 1. Te bóle przy oxy są chyba gorsze niż naturalnie wywołane. Parcie 30 minut i był Ksawery z nami :) Jeżeli chodzi o położną, to ja miałam p.Ewę, drobna blondynka, zawsze uśmiechnięta i miła. Bardzo mnie dopingowała, była delikatna, wyrozumiała. Pani Sabina była tylko przy późniejszych obchodach, ale rodzące bardzo sobie ją chwalą. Nie wiem czy na wszystko Ci odpowiedziałam, ale jeszcze raz zerknę na Twoją wiadomość. Aha, po lewatywie - możesz zjeść sobie jakieś lekkie biszkopty lub krakersy, bo czekanie na skurcze może się wydłużać. Ja od 5 rano nic nie jadłam więc ok. 12 już mnie muliło. I weż dużą ilość wody, mnie na sam poród 3 litry poszło :)))
  8. Witaj Monikak! Ja miałam wywoływany poród, termin miałam na 20 marca, a 30 marca zgłosiłam się do szpitala na wywołanie porodu :) pytaj, chętnie odpowiem :)
  9. Sylwia.s urodziła 19-tego o 9 rano Wiktorka, chłopczyk ma 3400 i 56 cm :) nadal są w szpitalu, ale prawdopodobnie jutro już wyjdą :)
  10. sierpniowa mamo, też nie dostawałam kartki. Podczas tych 6 ktg przed wywoływaniem miałam te % na poziomie 10-12, czasami nic w ogóle. Aż w 10 dobie musieli wywołać, innej rady nie było na mojego księcia :)
  11. Dziewczyny, mnie w 38 tygodniu dr Ślęczka też mówił, że mogę przyjść na konsultację do anestezjologa, ale jeżeli nie chcę to nie muszę. Podczas bóli w I fazie porodu chciałam znieczulenie i przyszła ta babka anestzjolog, zaczęła wypytywać do wywiadu te wszystkie pytania, jak już się podpisałam i ledwo zeszłam z łóżka porodowego na krzesełko, to zdążyła tylko uszykować sobie igły bo ja już parte miałam bóle i obyłam się bez. Nie wiem czy w dzień porodu nie lepiej od razu powiedzieć o znieczuleniu niż czekać z tym do ostatniej chwili. Dla mnie znieczulenie to była konieczność, której chciałam uniknąć, więc i wizyta u anestezjolog była dla mnie zbędna. A z własnego doświadczenia wiem, że znieczulenie to nie jest bardzo bolesne, pod warunkiem że na chwilę podczas bóli się zdrętwieje i nie ruszy nawet na cm. Bo czasem może się wkłuwać nawet po 10 razy i nie daje rady dostać się do odpowiedniego miejsca. Dziewczyny tutaj mają rację co do wyników krzepliwości, to jest podstawa bez której z pewnością nie będą mogli zrobić znieczulenia, także koniecznie zróbcie.
  12. Faktycznie jeżeli coś tam w karcie wpisuje, to można to potraktować że prowadzi Twoją ciążę. Jak będą pytali Cię przy wypełnianiu formalności na początku przyjęcia do porodu, to mów, że leczyłaś się u tego ostatniego lekarza. O skierowanie będą pytali, ale podasz im kartę ciążową i wszystko będzie jasne. A mogę zapytać sierpniowa mamo do którego chodziłaś lekarza w Zawierciu??
  13. Z formalności, to tyle że jak idziesz na tę wizytę w celu przeniesienia opieki pod innego lekarza, to zabieracie kartę ciążową i dajecie lekarzowi. Koniecznie po 38 tygodniu, bo dopiero wtedy można mówić że tam urodzicie. Wcześniej nie. A jeżeli Was zbada i wszystko będzie okej, to wpisze Wam w kartę "zakwalifikowano do porodu" co traktuje się jako skierowanie do szpitala do porodu (bezpłatnie). A co do formalności w trakcie przyjęcia w dniu porodu, to trzeba mieć tę kartę jako skierowanie, wyniki badań ostatniej morfologii,moczu krzepliwości (koniecznie jakbyście chciały mieć znieczulenie), oraz ostatnie usg maluszka które Wam zrobi na ostatniej wizycie lekarz z łubinowej. dowód osobisty, karta NFZ, jeżeli jesteście ubezpieczone przy mężu, to czasem żądają zaświadczenia z ZUS-u, ode mnie w prawdzie nie chcieli, ale wiem że pytają o to. I dziewczyny do szpitala weźcie dużo wody, naprawdę bardzo się przyda. Ja wzięłam 2 butle po 1,5 litra i to poszło do porodu a potem musiałam dokupywać :)
  14. Witajcie :) U mnie to wyglądało tak, że tego 38 tygodnia przeszłam pod opiekę dr Ślęczki, bo prowadziła mnie ginka z mojego miasta. No i po wizycie 38 tygodnia dr Ślęczka wszystko mi wyjaśnił. Był bardzo miły, pytał o wszystko, powiedział że mnie po oddziale oprowadzi, bo po mnie nie ma już pacjentek, a wszystkie rodzące już w tym dniu ma za sobą i jest już po dyżurze. Dostałam z portierni kartkę co mam zabrać. Byłam zdziwiona, że tak mało :) No i poszliśmy oglądać. Wszystko było tak jak sobie wyobrażałam :) Na wizycie dowiedziałam się, że prędko nie urodzę i powiedział że u nich w szpitalu jest procedura 10 dni po terminie. Czekać trzeba do 10 dnia po terminie na wywołanie porodu lub ewentualną cesarkę. Mały ważył 3300 w ten dzień. No i był 20 marzec, czyli dzień terminu. Nic się nie działo. Potem od 21 co drugi dzień jeżdziłam na KTG. 1 raz na KTG był ten lekarz co w żółtych spodniach chodzi i w chodakach z długimi włosami i okularami :) (hehe stosuję opisy, bo ani razu nie przeczytałam kto mną się zajmował), bardzo rzeczowy ale i sympatyczny lekarz. Zbadał mnie po KTG i powiedział, że raczej na ten dzień się nic nie zadzieje i mam do domu jechać. 3 dni po terminie kolejne KTG, był Ślęczka właśnie, po KTG zbadał mnie i powiedział, że skrócona szyjka, rozwarcie na 1 palec więc mam jechać do domku :) 5 dni po terminie miałam babkę, taka jedyna w swoim rodzaju, te rodzące będą wiedzieć o kogo chodzi :) Taka wesoła i fajna kobitka, taka swoja :) no powiedziała, że może się zacząć w każdej chwili, ale ani KTG nie widzi ani jednego skurcza, ani też rozwarcie nie postępuje. 7 dni po terminie był taki zajebisty lekarz, wysoki, bardzo chudy, starszy i siwiejący :) Taki przyjemniaczek, mówił do mnie "kotku, słoneczko, kochanie" itp. Zapytał mnie ile mam do terminu porodu...hehe a ja mu że tydzień po już :) 9 dzień po terminie miałam takiego niezbyt fajnego doktora, lekko ubity, niski. Czułam się już bardzo ociężała i nawet mi nie pomógł wstać z łóżka ;/ No ale były wszechobecne w tym szpitalu stażystki, więc pomoc miałam :) Powiedział, że mam przyjechać jak się nic nie zadzieje jutro rano ok.9-10 na odział na wywołanie. Przy czym zapytał w niedość miły sposób, dlaczego tutaj rodzę skoro w Zawierciu mamy przecież szpital. Zapytałam go czy widział ten szpital :) No i przyjechałam 30 marca o 4 rano bo jednak dostałam bóli :) Na KTG okazało się, że to nie skurcze ;/ a mnie tak bolało! Położna dyżurująca powiedziała mi, że mam szczęście bo jest wolne OSTATNIE łóżko. Sama gdy byłam bodajże 7 dni po terminie i byłam na zapisie widziałam sytuację, że rodzącej nie przyjęto bo nie było miejsc! No i musiała oddelegować się na raciborską. Ehh. Tego się najbardziej bałam. Po 7 dziewczynie już odmówiono przyjęcia, bo ja o 4 zajęłam miejsce. A zaczęłyśmy rodzić od około 10. Położnych wcześniej nie znałam, także nic nie opłacałam. Trafiłam na świetną położną, naprawdę kobieta mi tak pomogła, że będę do końca życia jej wdzięczna! Położna Ewa. O 12 podała mi test oxy, no i po godzinie już miałam regularne skurcze. Skakałam na piłce, potem brałam prysznic, potem badanie, potem kolejne skakanie. Mąż dzielnie mi towarzyszył, bo poród rodzinny. Potem dziewczyna przede mną urodziła, to powiedziała mi, że kolej na mnie :D odpowiedziałam jej, że przecież nie rodzę, to jak mam iśc na porodwókę :) i to powiedziałam ja, z bólami co 3-4 minuty :) hahaha, potem zobaczycie że z szoku można mówić głupoty. Podała mi kroplówkę z oxy, bóle co 2 minuty regurlane się pojawiły, potem brałam kąpiel w wannie tej obok krzesła porodowego. Po 2 godzinach bóli, błagałam o znieczulenie. No a jak przyszła pani anestezjolog, to sensu już nie było mi nic aplikować bo zaczęłam mieć bóle parte. Jednak ta p.anestezjolog została ze mną do końca. Podawała mi wodę, była bardzo pomocna. Potem przyszedł lekarz (ten wysoki, szczupły od "kotusiów" itp. No i on do mnie mówi, "kotuś zaraz urodzisz, widzę piękną blond główkę" z wrażenia to mu odpowiedziałam " to nie moje dziecko, nie moje bo nie może mieć blond włosów!!!) zaczął się śmiać, bo takich głupot pewnie od rodzących nie słyszał :) Na bólach partych popsułam łóżko porodowe :) Ewa wszystko zniosła biedna, ale miała ze mną przeżycia :) No i po 30 minutach parcia pojawił się Ksawerek, wagi 3960, 59 cm, niemały chłopak :) Główka wielka, więc mnie porozrywało bardzo! leżał mi synek na brzuszku, potem zabrali go do pomiarów i zajął się mój mąż. A potem łożysko szybko i szyła mnie. To na szyciu już sobie kawały opowiadałysmy. Potem leżałam na korytarzu przez 1,5 z Ksawerkiem przy cycu :) Zabrali mnie na salę. Opieka pielęgniarska super, stażystki mi po 5 razy dziennie mierzyły plus i tętno :) Pomoc przy pierwszych przebieraniach, karmieniach też bez zarzutów. No i byłam razem z pielęgniarką umyć mojego skarba, a wiem że innym tylko pozwalają popatrzeć :) Urodziłam 30 marca, o 17, a 1 kwietnia o 17 byłam już w domku :) Opisałam na tyle na ile pamietam dość szczegółowo :) Jeżeli miałybyści jakieś pytania do chętnie odpowiem :)
  15. Witajcie :) Przepraszam, że sie wtrącam w Wasz wątek, ale troszkę poczytuję Was, odkąd rodziłam na Łubinowej, w marcu 2010. Wcześniej widziałam Wasz wątek, ale nie odważyłam się poczytać, bałam się że może nie jest tak rewelacyjnie jak polecała mi lekarka a rodzić u siebie w mieście to nie było mowy. Sierpniowa-mama do Ciebie kieruję moje słowa. Ja również jestem z Zawiercia i rodziłam na Łubinowej, dojechałam, czasu było aż zanadto. Spokojnie dojedziesz co celu :) Żebyście wiedziały co się dzieje na porodówce w Zawierciu, to ludzkie pojęcie przechodzi ;/ Nietylko wrzeszczące położne, leniwi lekarze, ale i żadnych warunków plus jakieś chore zakazy. Gdy byłam w 20 tygodniu, byłam sobie pooglądać odział i popytać położną jak się przygotować, co zabrać ze sobą. Po pierwsze jak usłyszała, że leczę się prywatnie u lekarza, który przyjmuje w Katowicach to przestała być choćby uśmiechnięta, potem już tylko była lawina niemiłych min, gestów i powiedziała, że mam sobie iść do szkoły rodzenia albo poczytać w internecie. A zabrać co uważam! Skandal! Ehh... Całą ciążę chodziłam do lekarza w moim mieście, a po 38 tygodniu wedle zalecenia mojej ginki przeszłam pod opiekę dr Ślęczki z Łubinowej. To była najlepsza decyzja w moim życiu.
×